Skocz do zawartości

Flutterkowy koszmar na jawie [Oneshot][Dark]


Flaterka

Recommended Posts

Ekhem, ekhem. Ja oraz FlutterSky od jakiegoś czasu razem zajmowałyśmy się pisaniem Fanfica. Nie było to na takiej podstawie, że miałyśmy pomysł i chciałyśmy go jak najszybciej ładnie ubrać w słowa i wrzucić. Nie. My nie miałyśmy najmniejszego pomysłu o czym fic mógłby być. Miałyśmy tylko ochotę coś napisać. Rozmyślałyśmy rozmyślałyśmy, aż wreszcie wymyśliłyśmy że Fanfic będzie o Fluttershy, a że obie jesteśmy fankami opowieści z dreszczykiem, to właśnie taka jest ta opowieść. Nie wykluczamy tego że będzie kontynuacja. Z resztą sami napiszcie czy chcecie tej kontynuacji czy nie. Cóż, należałoby wspomnieć też że opowiadanie jest na podstawie pewneeeeego posta napisanego przez Smoka Stachula. Co tu jeszcze powiedzieć? Chyba to wszystko. Zapraszam do czytania i komentowania!

 

 

 

Flutterkowy koszmar na jawie      Powinno działać

 

 

 

 

 

~Flaterka

~FlutterSky

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mamy tu dość sporo fików na temat Fluttershy. Co jak co, ale wobec nich nie mogę przejść obojętnie. Co więcej zachęciło mnie to dark przy tytule, osobiście uwielbiam lekki mrok i niewielkie dawki grozy. Potem zabrałem się za czytanie.

 

Cóż... mam tu sporo do powiedzenia...

 

Zanim przejdę do sedna sprawy, jakim jest sam komentarz tego, co przeczytałem, muszę zwrócić uwagę na istotną rzecz. Tego jest mało, zdecydowanie za mało na początek. Ledwie trzy strony ogromną, bijącą po oczach czcionką. Świetnie rozumiem, że to początek, ale na Miłość Boską, jest Was dwóch. Spokojnie bylibyście w stanie zrobić tego więcej na start. Dlatego też mam mniejszą ilość tekstu do oceniania.

 

Technikalia:

O ile zwykle nie mam nic przeciwko temu, że autor nie pozwala na komentarze, to tutaj... Kurcze... w kilku miejscach by się przydały. W jednym miejscu wychwyciłem "choć" zamiast "chodź". O ile z interpunkcją jest kiepsko, ale nie tragicznie, to w reszcie takie babole się zdarzają. Niezbyt miło.

Problemem jest co innego. Poważnym.

Coś, co chcemy uznawać za opowiadanie powinno mieć jakąś przystępną formę. To nie ma

Przede wszystkim jest wyjustowany w momencie, gdy tekst jest zbyt zbity. Akapity! Na świętą Celestię i Wawrzyńca, swoją drogą też świętego, rozbijcie to jakoś! Muszę się niczym traktor Ursus przez pole przebijać przez kolumny tekstu.

Dodatkowo w polskim języku dialogi wstawiamy przy pomocy myślników. Myślnik, nie cudzysłowie. To baaaardzo ważne, bo przy takiej czcionce ja nie jestem w stanie dokładnie wyłapać, gdzie co kto mówi. To niesamowicie przeszkadza.

 

Styl...

Całości jest tak mało i jest tak zbita, że wygląda bardziej jak streszczenie. Doradziłbym w ramach ćwiczenia napisać całość od nowa, tak przynajmniej dwukrotnie dłuższe. Czeka Was jeszcze wiele pracy. Ogólnie odpuszczę Wam już opinię o stylu, bo nie mam za bardzo o czym już mówić... po prostu ćwiczcie, dobrze Wam to zrobi. W tej chwili brzmi to trochę, jakbyście komuś z przejęciem coś opowiadali, co może nie jest takie złe... ale może być lepiej. To nie przemówienie partyjne, tylko opowiadanie w klimacie dark. Wyczucie wskazane.

 

No i końcówka. Fabuła, świat, bohaterowie, przedstawienie postaci.

O tym, jak moim zdaniem powinna zachowywać się Fluttershy w tekście mógłbym pisać uczone rozprawy, ale tu nie ma co mówić. Nawet nie najgorzej, choć szału też nie ma. Ta żółta klacz idealnie nadaje się do takich opowiadań, dlatego postarajcie się ładnie wykorzystać jej potencjał. Pokażcie to, jak autentycznie może być przerażona, a jednak jak w ostateczności dzielnie zwalczy zagrożenia. To lubię czytać.

Co do fabuły... może i miałaby coś w sobie, ale są tu problemy. Forma tekstu sprawia, że ją wyprzedzam i nie jestem się w stanie wczuć w sytuację. Do tego wszystkiego wiele rzeczy jest bardzo podobnych do Silenta lub samych odcinków serialu. Moim zdaniem aż za bardzo, ważne, to dobrze teraz to rozegrać. Sam cliffhanger jest ok, pod warunkiem, że sam początek już trochę nasycił. Tu... niezbyt. Chciałbym uniknąć w takim tekście kontaktu ze zwykłością i tym, co już widziałem tyle razy... ale boję się, że mi się to nie uda. Czas pokaże.

 

Teraz kilka słów końcowych. Lubię dark i lubię Fluttershy. Nie napisałem tego komentarza po to, by Was zrównać z ziemią. Gdybym chciał to zrobić, zrobiłbym to inaczej... Chcę, byście przemyśleli parę rzeczy i spróbowali trochę poćwiczyć. Może uda Wam się stworzyć coś dobrego. Cóż, w to, jeśli ma coś z tego wyjść, trzeba jeszcze włożyć sporo pracy.

 

Życzę powodzenia. Przyda Wam się jak cholera.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra...

 

Tekst do poprawy. Błędy takie jak "Choć" muszę zniknąć.

 

Rozbicie ściany tekstu, też Wam nie zaszkodzi.

Tak samo angielski styl dialogowy - w tym kraju używamy myślników, jak słusznie zauważył mój przedmówca.

 

 

 

A za "Rainbow kraksę" to mam ochotę strzelać... z ciężkich kalibrów... Niestety akurat tutaj nie mogę zmiany wymusić, a jedynie ją zasugerować - BŁAGAM, nie torturujcie nas tak mocno!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 years later...

Lubię czasami zajrzeć na dalsze strony forum i poszukać czegoś, co leży zakopane głęboko. Często można tam znaleźć dzieła epoki minionej, które lepiej lub gorzej się zestarzały, przykłady innego sposobu myślenia fandomu.

Spoiler

Kiedyś TCB i HiE były na topie. Potem były wyśmiewane, a dziś już mało kto to pisze. 

Można też czasem znaleźć perełki, które umarły przez brak atencji ze strony czytelników i komentujących, lub tez trafić na pomysły, które umarły na przykład przez formę. Słowem, z tych starych dzieł raczkującego fandomu, które zalegają na późnych kartach forum można wygrzebać różne rzeczy. 

A co takiego wygrzebałem tym razem?

 

No perełka to to niestety nie jest. 

 

Zacznijmy od strony technicznej, bo ona pierwsza rzuca się w oczy. Tekst to jedna wielka ściana tekstu. Nie ma justowania, nie a odstępów miedzy akapitami... ba, nawet sam podział na akapity pojawia się chyba dopiero na trzeciej stronie. Tam tez pojawia się angielski zapis dialogowy. Wiem, że takie coś bywało w fikach na początku fandomu (i za chiny ludowe nie mam pojęcia, skąd to się wzięło), ale to był błąd, jest błąd i będzie błąd (choć za 50 lat może się okazać, że świat się zmienił). Niech już by były myślniki zamiast półpauz (niby też błąd, ale na ten akurat można jeszcze przymknąć oko). Do tego trafiło się trochę błędów, jak te, które wskazali moi przedmówcy. Całosć zaś okraszona jest wielką i niekoniecznie fajną czcionką, przez co czytanie męczy. 

 

A jak się ma treść?

Słabo. Te trzy strony (w zasadzie, to chyba półtorej) to raptem zarys prologu, a nie oneshot. Większość to scena podobna do tej z odcinka o tym, jak Mane 6 dostała znaczki. Fluttershy jest wyśmiewana przez kucyki, bo jej nie idzie latanie. Są opisane jej emocje, ale dość skąpo. Tu możnaby się pokusić o zdecydowanie więcej. Sama scena, jak Shy próbuje polecieć, jak zostaje wyśmiana, bo jest słabsza od innych i jak Rainbow się wtrąca powinna zająć dobre dwie, jak nie trzy strony takiego tekstu. Powinny tez zawierać sporo opisów emocji i tak dalej (pomogłaby tu moim zdaniem narracja pierwszoosobowa, z perspektywy Fluttershy)

No ale dobra, pośmiali się z Shy, przyszła Rainbow, pogoniła towarzystwo i zabrała Fluttershy do łóżka. 

Spoiler

być może mam już zryty beret, ale kiedy Rainbow nakazała fluttershy gestem, by ta weszła do łózka, to się usmiechnałem.

Przykryła ją kocykiem i wyszła. Nie została z przyjaciółką, by ja pocieszyć, czy coś. Swoją drogą, tu powinno być trochę opisów emocji i przemyśleń Fluttershy. No ale cóż, nie ma. Jest za to pobódka dużej Fluttershy (szkoda, że w tym samym akapicie), kilka przemyśleń związanych z jej obecnością w pustym i opuszczonym obozie i spotkanie z kimś nieprzyjemnym. Pomijajac oczywiście brak podziału na sekcje, czy też chociaż na akapity, znów jest tego za mało. A co gorsza, fik się kończy, a w zasadzie urywa zaraz po tym spotkaniu z tajemniczym jegomościem (z którego spotkania nic nie wynika). To już nawet nie jest otwarte zakończenie, to zwyczajnie urwany fanfik, który urywa się tuz po tym, jak widać zalążek akcji. Szkoda, wielka szkoda.

A czemu szkoda, skoro forma jest nienajlepsza?

Bo w tym zalążku naprawdę krył się pomysł. I to całkiem dobry pomysł, tak na moje oko (choć może nadinterpretuję). Taki, mroczny klimatyczny pomysł, w którym Shy odwiedza miejsca z przeszłości, nękana przez wspomnienia i ,,kogoś jeszcze". Gdzie iluzja przeplata się z rzeczywistością i niczego nie można być pewnym. Gdyby to napisać od nowa i odpowiednio pociągnąć, to z pewnością powstałoby coś co najmniej poczytnego. Ale w obecnej formie to niestety tylko mierny oneshot, który źle się czyta. Szkoda. Bo potencjał był.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Chipsy, cola… idziemy na LOL-a, czyli Letni Obóz Latania, moi drodzy.

 

SPOJLERY

 

No dobra… Cała historia jest dość pogmatwana, a w dodatku kiepsko zapisana. Przede wszystkim z niewiadomych przyczyn czcionka został pogrubiona i jest zdecydowanie zbyt duża. Przypomina tekst z książeczki dla dzieci i no pomimo tego, że sama treść też w sumie mogłaby się kwalifikować na opowieść dla młodszych odbiorców, to jednak uważam, że powinno się tego unikać. Dalej mamy zły zapis dialogowy. Brak wcięć, gdy kwestie się rozpoczynając brak półpauz, tylko cudzysłów i to do tego w tej samej linijce co narracja. No słabo to wygląda. Autor (albo raczej autorki) nie miały nigdy prawdziwej książki w rękach? Dlaczego ludzie przed opublikowaniem czegoś, nie sprawdzają tak podstawowych rzeczy? W dzisiejszych czasach książki walają się wszędzie. Można zobaczyć, jak zapis powinien wyglądać.

 

Ach, styl, albo raczej jego brak, przeszkadza w odbiorze. Strasznie infantylnie to wygląda. Brakuje również opisów, jakiegoś wprowadzenia, szczegółów i budowania klimatu. Ciągle napotykam na niezręcznie zbudowane zdania, interpunkcja niemal nie występuje, a powtórzenia kują w oczy jak śruba wciskana w oczodoły. Jednak pomimo tego, mógłbym wybaczyć fakt beznadziejnej strony technicznej, gdyby fabuła była ciekawa, bo to ona zawsze bardziej się dla mnie liczy. Na tym polu jest jeszcze gorzej… Tempo oraz konstrukcja opowieści są beznadziejne. Przypadkowość i bezcelowość następujących po sobie wydarzeń prowadzi donikąd i zostawia czytelnika z poczuciem straconego czasu. Nawet pomimo tak krótkiego tekstu dało się odczuć, że ten fik, gdyby został napisany do końca, zdobyłby miano jednego z gorszych.

 

Okej, więc fabuła… Wszystko zaczyna się od tego, że Drżypłoszka bierze udział w obozie dla młodych lotników. Próbuje wzbić się w powietrze, jednak nie jest w stanie. Stres i nieśmiałość ją przytłaczają, więc już wiemy, że to wszystko zostało napisane pod wpływem odcinka “Huraganowa Fluttershy”. Zaraz po tym jakieś inne gówniaki zaczynają się nabijać z młodej klaczy, wyśpiewując dobrze nam znaną, wredną rymowankę na cześć Fluty, czyli “Fluttershy, Fluttershy, śmieje się z niej cały kraj... “ i tak dalej. To już całkiem dobija żółtą pegaz. Na całe szczęście Rainbow Kraksa zjawia się w odpowiednim momencie i broni swoją koleżankę. Po małej pyskówce z jakimiś randomowymi łobuzami, zabiera Fluttershy z lekcji latania (do czego nie powinna mieć prawa, bo przecież instruktor powinien się w to wszystko wtrącić, nie? No właśnie, co z nauczycielem latania?). No ale cóż, odstawia ją do jednego z domków letniskowych.

 

“Gdy znalazły się w środku jednego z nich, Rainbow Dash bez słowa wykonała gest zapraszający Flutterkę do łóżka.”

 

Ech… Nie no, spokojnie, nic takiego się nie dzieje, ale po tych wszystkich shipach, nie mogłem pozbyć się skojarzeń. Tak więc Tęczka układa przyjaciółkę do snu i gdzieś spiernicza. W kolejny zdaniu Fluta się budzi i nie wie, co się dzieje. Cały obóz stał się ponury, a do tego pozbawiony żywej duszy. Pegaz wychodzi na zewnątrz, aby zbadać całą sytuację. Nagle słyszy jakiś szelest za sobą oraz nieprzyjemny głos. Od tego momentu jestem już całkiem zdezorientowany. Nie wiem, kto to był. Czy Rainbow, którą coś opętało? Raczej nie… Jakiś bully, który wcześniej jej dokuczał? No jest to tak dziwnie napisane, że nie wiem do końca, co mam o tym myśleć. Na początku Fluttershy nie rozpoznaje postaci, zaraz potem już wie, z kim ma do czynienia… I postanawia wzbić się w powietrze, aby ucieć. Dodam jeszcze, że następuje tu przemiana głównej bohaterki. Z niewiadomych przyczyn, znajduje w sobie siłę, aby postawić się tajemniczemu zagrożeniu oraz poszybować ku niebu. Dlaczego? Co takiego się stało, że wcześniej sponiewierana oraz zupełnie bezradna, nagle stała się dużo pewniejsza siebie? No właśnie nic się nie wydarzyło, co mogłoby umocnić jej ducha. Tak po prostu się stało i tyle. No ale to jest koniec tego fika. Myślę, że mógłby być dobry, ale… to zmarnowany potencjał. Pokazanie drogi tej klaczy od zupełnej niemoty do kogoś silnego oraz rozgarniętego byłoby fajne do prześledzenia. Z pewnością powstało już wiele takich fików, no ale cóż… Zawsze to można poprowadzić w interesujący sposób. Niestety ten fik nie ma niczego do zaoferowania.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mogło być tak pięknie... :grumpyscoot: Koncepcyjnie było to coś w sam raz na niedługi, klasyczny [Oneshot], przedstawiający jak mała Fluttershy radzi sobie z własnymi słabościami, przez kogo lub co jest nękana i na kogo może liczyć. Niestety, wykonanie, nawet jeśli spojrzeć na rok premiery, pozostawia wiele do życzenia. Ale nie powiedziałbym, że opowiadanie do niczego się nie nadaje, mimo czcionki, mimo ściany tekstu, mimo błędów, nie była to najgorsza, stara historia, jaką czytałem. Powiem wręcz, może w jakimś sensie przewrotnie, że ostatecznie moje wrażenia są... średniawe :wut: Nic szczególnego, co z kolei jest równoznaczne z brakiem wybitnie negatywnych skojarzeń. Naprawdę.

 

Co jednak nie oznacza, że uważam, iż współcześnie tekst jakkolwiek daje sobie radę i że nadaje się do polecenia, chociażby jako wehikuł czasu, bo tak nie jest. Są dużo, dużo ciekawsze, stare fanfiki, które z lepszymi efektami budzą nostalgię, prezentują ówczesny poziom oraz najchętniej podejmowane wątki. Ale po kolei.

 

Pierwsza rzecz – dobrze wiedzieć, „a skąd się to wzięło” i że rozchodzi się o jedną ze starych zabaw z Fluttershy, w ramach jej własnego działu na forum. Od razu przypominają się młode lata fandomu oraz ówczesna aktywność na forum oraz świeżość różnych inicjatyw. Po drugie, miło, że tekst został opatrzony obrazkiem tytułowym. Zaraz pod nim mamy pierwszy opis, wprawdzie napisany zbyt dużą czcionką i bez akapitu, ale jeszcze nie jest źle, wygląda to znośnie. Po trzecie... no, na upartego, przedstawiona w fanfiku Fluttershy wypada ok, nawet serialowo. A przynajmniej tak, jak można się po niej tego spodziewać. Rainbow Dash w sumie też ok, wprawdzie po położeniu przyjaciółki spać, zostawia ją i już się nie pojawia w fabule, ale nie ma sprawy, stanęła w obronie mniejszej, słabszej klaczki, w sumie w jej stylu. Co jeszcze, co jeszcze... w sumie, fajnie, że pod koniec Fluttershy chyba przechodzi jakąś przemianę wewnętrzną, czyli był koncept na rozwój postaci. No i to chyba wszystko, co można uznać za plusiki tej niedługiej historyjki.

 

Przede wszystkim, forma. Rozumiem, że to stare czasy, ale żeby poza kiepskim formatowaniem, brakiem akapitów, mocno kulejącej interpunkcji i stylistyki (no dobra, ta stylistyka, sama w sobie, jeszcze nie jest tak tragiczna), ortografii (wspomniane już „Choć!”), opowiadanie przywaliło angielskim zapisem dialogowym? Wydaje się, że niemalże wszystko, co na polu formy było do popsucia, zostało popsute. Dobrze, że przynajmniej tekst nie należy do najdłuższych. Poniżej parę przykładów.

 

 

Cytat

„Nabijali się z niej dwaj niemili ogiery.”

 

Jeden z wielu problemów formy... Co jaskrawo kontrastuje z moim poprzednim wnioskiem, jakoby stylistyka, sama w sobie, jeszcze nie była taka zła. Chodzi mi o to, że kiedy w zdaniu brakuje błędów tej natury, to samo w sobie, brzmi to w porządku, jak zwykłe zdanie w zwykłym fanfiku. Ale gdy błędy się przewijają, nie da się ich nie zauważyć.

 

Cytat

„Rainbow Dash nie zastanawiając się podeszła do Fluttershy i wzięła ją pod ramię. "Choć!" rozkazała Rainbow, po czym Fluttershy niepewnie ruszyła za nią.”

 

Coś tu jest nie tak z interpunkcją, a poza tym, pod jakie ramię?

 

Cytat

„Nagle w głowie Fluttershy zaczęły krążyć najczarniej scenariusze.”

 

 W jednym ze słów chyba ktoś zjadł końcówkę ;)

 

Cytat

„W tym momencie ujrzała jakąś sylwetkę wynurzającą się z cienia. Dziwny kucyk, którego twarzy Flutterka nie widziała powiedział tym razem znacznie wyraźniej "Nie pamiętasz? Do prawdy?".”

 

Zapis dialogowy, błędy interpunkcyjne, ortograficzne :bemused:

 

Tempo akcji pędzi, ciężko się w to wczuć i zatopić, ale skoro tekst spłodziła jedna z zabaw w dziale Fluttershy, dawno, dawno temu, to chyba nie było celem opowiadania. Jako mała ciekawostka niech będzie, ale skoro są lepsze, stare opowiadania, po co zaprzątać sobie głowę „koszmarem na jawie”? No dobrze, jak na te gabaryty tekstu, można rzucić okiem, ale opowiadanie naprawdę trudno polecić, chociaż akurat w moim przypadku jakichś szczególnie złych wrażeń nie wzbudziło. Było w tym coś, co nie pozwoliło mi potraktować fanfika zbyt surowo. Pomysł był w porządku. Gdyby napisać to porządnie, jako oneshota, tak na oko dwa razy dłuższego... Albo i na jakieś 8-9 stron... na pewno nie byłoby wrażenia, jakby był to jakiś odrzucony draft na możliwy odcinek, a może wyszłoby całkiem ładne, klasyczne opowiadanie. O Fluttershy na wycieczce/ kempingu/ kolonii, która ma kłopoty z zaadoptowaniem się, ale znajduje przyjaciółkę, która jej broni i pomaga z czasem wykształcić pewność siebie, no i dobrze się bawić, miło spędzać czas.

 

Dla „Flutterkowego koszmaru na jawie” raczej nie ma dzisiaj miejsca wśród fanfików, jako że tekst trapiony jest wieloma błędami, które składają się na fatalną formę, zaś wykonanie, samo w sobie, całkiem niezłego pomysłu jest, delikatnie mówiąc, niesatysfakcjonujące. Mimo wszystko, miło było przenieść się na moment do starych czasów, w których aktywność w działach kucykowych była wysoka, toteż takie dzieła, jak to, mogły powstać. Nostalgia :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

Po ten tytuł sięgnąłem przez zupełny przypadek, ale o dziwo już na drugiej stronie (z trzech) dałem się wciągnąć i przeczytałem go do końca, może nie na jednym dechu, chociaż było blisko. Niekoniecznie dlatego, że był taki dobry, z całą pewnością jednak był taki krótki.

 

Fabuła… zastanawiam się czy można tutaj mówić o rozwiniętej fabule. Mamy raczej do czynienia z dwoma scenkami.

 

Spoiler

W jednej z nich Fluttershy jest wyśmiewana przez równieśników z powodu miernych umiejętności lotniczych. Jednak z opresji wybawia ją Rainbow Dash. Potem Fluttershy budzi się przerażona w tym samym obozie, który jednak z nieznanego powodu jest opuszczony. Dochodzi do konfrotnacji z nieznanym kucykiem o niecnych zamiarach.

 

Nie będę zagłębiał się w stronę techniczną, dość powiedzieć, że wybrana czcionka jest nietypowa i nie ułatwia to odbioru fanfika. Została zapewne wybrana z racji na swą wielkość, aby tekst wydawał się dłuższy. Czasami nawet zastanawiam się czy to nie był zaledwie pierwszy szkic a nie gotowy fanfik. Skoro jednak został opublikowany to prawdopodobnie autorka wiedziała co robi. O stronie ortograficzno-gramatyczno-interpuncyjnej nie będę się wypowiadał, gdyż sam mam z tym problemy. Jednak z całą pewnością można było uniknąć kwiatka jakim jest “niemili ogiery”. To świadczy tylko o braku zainteresowania utworem u samej autorki, gdyż zwracano na to uwagę już wcześniej.

 

Niestety nie mogę już dotrzeć do źródeł powstania tego fanfika. Post, o którym wspomina się w pierwszym poście nie jest już dostępny, co sprawia, że nie można dojść kogo autorka wyznaczyła na straszydło nękające Fluttershy. Moim zdaniem pasowałoby to jednak do historii znanej z “Silent Ponyville 2”, gdzie bohaterką jest właśnie Fluttershy. 

 

Spoiler

Gdzie przyczyną koszmaru Fluttershy był jej sadystyczny ojciec. To pasuje mi idealnie do postaci tajemniczego kucyka ze snu Fluttershy.

 

Swoją drogą nie wiem czemu w pewnym fragmencie zostaje ona nagle nazwana Drżypłoszką. Owszem to brzmi ładnie ale jest niekonsekwentne. 

 

Podsumowując fanfik jest tworem niesamodzielnym a bez dostępu do oryginalnego posta, który był inspiracją dla jego powstania, wręcz niezrozumiałym. Mimo to wciągnął mnie znajomy klimat. To zapewne tekst pisany bez szczególnego przemyślenia co powinien w sobie zawierać, ale czytało mi się go dziwnie przyjemnie. Polecam zwłaszcza na konkursy takie jak ten, w którym obecnie biorę udział.
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...