Skocz do zawartości

Past Sins i historie poboczne [PL][Z][Dark][Sad][Slice of Life]


Recommended Posts

6 godzin temu Lyokoheros napisał:

Generalnie to w sumie szkoda, że Past Sins 2.0 nie zostało przetłumaczone... co prawda zmiany, które trzeba było wprowadzić były raczej kosmetyczne, szczególnie, że to i tak potem rozwija się w alternatywne uniwersum... no ale jednak czytanie o tym, że jedyne alikorny o których Twilight wie to Celestia i Luna trochę razi. 

Kosmetyczne? Według Dolara, 1.0 od 2.0 różni około 100 stron tekstu :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż to znaczy, że zmiany były większe niż tylko uspójnienie z dalszymi odcinkami... bo do tego wystarczyłyby właśnie kosmetyczne zmiany, jak pozmienianie pojedynczych kwestii w niektórych dialogach itp.

W sumie 100 stron Past Sins więcej... hm... jeśli nikt inny tego nie zrobi to chyba się tym w wakacje zajmę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godziny temu Lyokoheros napisał:

I co miałeś na myśli, Sun, mówiąc, że "Noc Koszmarów i Nyx" jest trochę naiwne? Chodzi o sam fakt, że spotykają się postaci, które spotkać się nijak nie mogą czy o coś innego?

W zasadzie to, że ten tekst jest taki trochę jak odcinki i samo past sins

Streszczenie ze spoilerami (dawno czytałem, to mogłem coś nakręcić)

Spoiler

Ogólnie fabuła jest taka, że Nyx bierze udział w swoim, pierwszym święcie koszmarów, ogląda przedstawienie zecory, potem oddaje cukierki pod statułą, gdzie gada z Luną, a w międzyczasie spotyka podmieńca, który przyszedł na święto koszmarów przebrany za podmieńca by zdobyć miłość dla rodziców. 

Tymczasem dorośli mają bibę w zamku Night Stone. W czasie tej biby AJ poznaje Bruce'a Mane'a, który jest batponym (kucoperzem), tylko to ukrywa. No i się w nim zakochuje (choć to może nieco zbyt mocne)

Ktoś znowu poluje na Nyx. I na samym końcu okazuje się, że podmieńce nie muszą żywić się miłością, bo mogą cukierkami (Poważnie? :wut:)

Ogólnie, jeśli ktoś był na prelekcji Adalbertusa, to pamięta, że Nyx została dawno uznana za charakter typowo Mary Sue (taki aż do bólu), który nie jest dobrze zbudowaną postacią, bo w zasadzie nie zaskakuje zanadto. Jej fenomen polega na tym, że to stary fanfik, który dawno zdobył swoją popularność i utrzymuje ją do dziś. Pod względem bohatera, lepiej wypada już Fallout, ale on z kolei kuleje na wszystkie kopyta z powodu mechaniki.

7 godzin temu Lyokoheros napisał:

Cóż to znaczy, że zmiany były większe niż tylko uspójnienie z dalszymi odcinkami... bo do tego wystarczyłyby właśnie kosmetyczne zmiany, jak pozmienianie pojedynczych kwestii w niektórych dialogach itp.

W sumie 100 stron Past Sins więcej... hm... jeśli nikt inny tego nie zrobi to chyba się tym w wakacje zajmę...

Powodzenia. Chętnie przeczytam. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Sun napisał:

Ogólnie, jeśli ktoś był na prelekcji Adalbertusa, to pamięta, że Nyx została dawno uznana za charakter typowo Mary Sue (taki aż do bólu), który nie jest dobrze zbudowaną postacią, bo w zasadzie nie zaskakuje zanadto. Jej fenomen polega na tym, że to stary fanfik, który dawno zdobył swoją popularność i utrzymuje ją do dziś. Pod względem bohatera, lepiej wypada już Fallout, ale on z kolei kuleje na wszystkie kopyta z powodu mechaniki.

Ja się tutaj nie zgodzę Sun :( Fallout, to typowo Hollywódzie "gówno". Nie, historia epicka i wciąga, ale to istne Rambo, czy robocop - tak, kiedys chciałem obejrzec najnowszego robocopa z przyjaciółmi z 2012 boodajrze. Nie byli zachwyceni, bo w sumie to nieco dziecinny film. Ot, niepowstrzymany gliniarz który rozwala wsio w okół i idzie jak czołg -, które u osoby z poza fandomu, wywołało śmiech. LilPip to postać, która nie ma żadnych predyspozycji, a mimo to jest OP w tym kierunku jak jasna cholera :(

Lubie epickie historie, jednak stawiam Sinsa przed Falloutem. Dlaczego? Ano nawet dlatego, że opisane tam wydarzenia zupełnie nie pasują do cywilizacji kucyków.

To tak w skrucie. Czytanie jak kolorowy kucyk wybebesza drugiego, dla nie obeznanych z naszą fantazja... Jest konsternujace. To pasuje bardziej do ludzi, niz do rasy która była pokojowa przez setki lat - conajmniej.

 

Penowi Stroek'owi udało się napisać fika w początkowych czasach, to fakt :) Ale czemu był tak dobry? PONIEWAŻ JAKO JEDEN Z NIEWIELU! Opisał fanfikcje, która nie wyszła POZA RAMY kanonu! Ot co :) Opisał logicznie powstanie nowej postaci. Co również nie przeczyło kanonowi, gdyż jak wszyscy wiemy NMM po pokonaniu, cóż, zostały z niej strzępy. Nyx jest niby Mary sue, bo ma moce których nawet nie rządała? Ona nie powinna istnieć nawet. To postać, która zrobiła nieco złego, fakt, ale szuka odkupienia. A przejawy jej mocy, np podczas dnia "nauki i zabawy", to efekt tego kim była/miała być :(

Może opiszesz nam Sun, dlaczego według ciebie np. Nyx jest Maryśką? Byłem na najnowszej prerekcji Adalbiego... Ale czy przytaczał Nyx, to nie pamiętam - na KPM 12.4 :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby fenomen Nyx i Past Sins polegał tylko na tym, że to stare opowiadanie, to czy ktoś, kto jeszcze nieco ponad pół roku temu uważał, że kucyki to tylko jakiś tandetny, nadmiernie krzykliwy, infantylny kicz bez większej wartości czy jakiegokolwiek przesłania, mógłby polubić Past Sins oraz samą Nyx i uznać opowiadanie o niej za jedną z najlepszych rzeczy jaką w życiu czytał? 

A ze mną tak właśnie było(ta teraz zdaje sobie sprawę jak ogromnie bezpodstawna, ignorancka i najzwyczajniej w świecie głupia była moja opinia o kucykach). 

Do porównania do Fallouta się nie odniosę, bo tego nie czytałem. Choć zgadzam się, że wzajemne wybebeszanie się kucyków po prostu nie pasuje. Gdy pisze się coś w stworzonym już świecie należy się trzymać jako tako jego ram i sposobu narracji. Oczywiście można się bawić kanonem, wprowadzać pewne zaskakujące rzeczy itd. ale trzeba to robić umiejętnie i z umiarem. 

No i w sumie to owszem cywilizacja kucyków raczej jest pokojowa, wysoko rozwinięta kulturowo i moralnie(doskonale pamiętam, że przy całej mojej sympatii dla "Si Deus Nobiscum" zaniżenie tam tego poziomu(no może nie jakoś dramatycznego, ale jednak) mocno biło po oczach, nawet jeśli było w dużym stopniu niezbędne dla fabuły), niemniej jednak jakby nie patrzeć kucyki wojsko mają i wojna w świecie kucyków nie jest czymś zupełnie niemożliwym(alternatywna rzeczywistość w której trwałą wojna z królem Sombrą). Innymi słowy uważam, że opowiadanie wojenne w świecie kucyków jest możliwe i może być dobre... ale tu trzeba zachować umiar. Możliwe, że Fallout go nie zachował. 

 

I na pewno nie mogę się zgodzić z tym, że Nyx to "Mary Sue". Moim zdaniem to świetnie wykreowana o i poprowadzona postać, naprawdę realistyczna(na tyle na ile nierealistyczne okoliczności jej powstania na to pozwalają). Gdyby była taką "Mary Sue" to nie byłoby tych wszystkich momentów, gdy np przez to co powiedziała Rarity myślała, że Twilight jej nienawidzi, czy ogólnie tego jak strachliwa była. Albo też nie miałaby takich rozterek i albo cały czas pozostałą w pełni sobą(nową sobą) i nie musiałaby toczyć wewnętrznej walki z dawną sobą, albo właśnie bez zawahania wróciłaby do swego starego ja i rządziła Equestrią żelaznym kopytem. Postać nie musi zaskakiwać by być dobra.

Zresztą osobiście nie znoszę pojęcia "Mary Sue", z tego co obserwuje to takie pojęcie-wytrych dla wszelkiej maści malkontentów, czepialskich i tak zwanych "hejterów"(no za tym słowem też nie przepadam... ale czasem jednak jest użyteczne), tak jakby nie było się już do czego przyczepić, żeby przyczepić się do tego, że nie ma do czego.

 

Z nie wyjściem poza ramy kanonu... no cóż jeśli mówimy o tym zalążku, który miał kanon w czasach 1 serii to w sumie tak. Choć to też nie do końca. Pen Stroke dodał do kanonu wiele dość wątpliwych założeń - jak choćby to, że świadomość Nightmare Moon wciąż istniała i że jakiekolwiek zaklęcie faktycznie mogłoby ją wskrzesić(takie rzeczy średnio pasują do świata kucyków) - tak więc w sumie wyszedł po za te ramy. Ale też nie zaprzeczył bezpośrednio niczemu, co było już wiadomo. Niemniej jednak było to w pełni uzasadnione, bo posłużyło do stworzenia naprawdę pięknej, głębokiej historii, której nie można by opowiedzieć bez tych założeń. No i zrobił to w sposób jak najbardziej konsekwentny i logiczny(na początku muszę przyznać myślałem, że istnienie tego kultu "Dzieci Nightmare"(który w sumie to tak trochę skojarzył mi się z masonerią, przez poziom zakonspirowania i tą ich strukturę) jest kompletnie absurdalne, ale... okazało się, że nawet to ma logiczne wyjaśnienie). I co bardzo ważne dla całego uniwersum - umiał wszystko perfekcyjnie wpasować w przyszłe wydarzenia, dając piękny pokaz tego jak należy tworzyć alternatywne uniwersa - pojedyncza zmiana i dalej wszystko rozwija się według tych samych okoliczności, ale z uwzględnieniem tej zmiany i jej skutków(bo mam wrażenie, że bardzo często można spotkać się z fatalnym sposobem polegającym po prostu na odwracaniu wszystkiego na opak bez ani krzty wyjaśnienia dlaczego sprawy przybrały inny obrót).

 

Co się zaś tyczy tej naiwności... nie mogę się zgodzić z nazwaniem "Past Sins" naiwnym. To opowiadanie nie jest naiwne, tylko piękne w swoim nieskalanym idealizmie. W dodatku co jest kolejnym powodem, z którego tak mi się podoba - w swej treści i przesłaniu naprawdę głęboko i dojrzale chrześcijańskie. 

(Z odcinkami w sumie jest generalnie w mniejszym lub mniejszym stopniu podobnie). 

 

A co do tego opowiadania... hm... czyli źle zrozumiałem, że to jedno z tych, w których pojawia się Snowdrop... no i faktycznie to ostatnie dość dziwne. 

W sumie to już nie wiem, czy będzie mi się chciało akurat to opowiadanie czytać... bo nie przepadam za Nocą Koszmarów, moim zdaniem ta tradycja jest do świata kucyków wciśnięta trochę na siłę, tak byle miały coś na kształt Halloween... za którym to świętem raczej nie przepadam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu Lyokoheros napisał:

Możliwe, że Fallout go nie zachował. 

Powinienem od razu napisać, fallout dzieje się 200 lat po akcji serialu. PO wielkiej apokalipsie. spadły megaczary - nasz atomowy pocisk, tak swoją drogą, a w kucowym falloucuie MOCNE zaklęcie - i cywilizacja tak się stoczyła :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Accurate Accu Memory Chyba innego fallouta czytaliśmy. Owszem, fallout ma rozmach, ale ma też pewną głębię fabularną i wszystko wyjaśnia tylko w takim stopniu, w jakim powinien. Sama littepip tez nie jest op, choć moze sprawiac takie wrażenie. Ona ma ekipę, trochę talentu i farta, ale bynajmniej, nie ejst OP. W otwartej konfrontacji często przegrywa. 

Kolejny, który łyknął lukrowaną propagandę. Po pierwsze, nie pokażą nam przemocy (choć w zasadzie pokazywali), a po drugie, Fallout jest walnięty ze 250 lat po fabule (i 200 lat po wojnie). Fakt, ze postęp był dynamiczny, ale to teoretycznie ejst jako, tako wykonalne. Z resztą, nie o to chodzi. 

Moja, ostatnia prelekcja, Adalbertusa datuje się chyba na VII wrocławski, albo Krakowski 12.1. Nyx jest Marry Sue, bo zawsze daje radę, kiedy się od niej tego wymaga, nie popełnia błędów i znajduje rozwiazania tam, gdzie inni ich nie widzą, albo gdy inni nie mogą

Spoiler

- Przeciąganie liny

- walka z potworami

- Rozwiązanie kwestii błogosławieństwa

- skok przy wlamywaczu (idealny)

- Ucieczka od diamentowych psów (akurat byli tam flim i flam)

- Pomoc Starlight w rozwiązaniu problemu Applejack 

-Uratowanie wszystkich w snach

-Postawienie bariery w odpowiednich momentach. 

 

Myślę, ze to wystartczające dowody. ponadto, Wszyscy lubią Nyx, z wyjątkiem tych, nielicznych, którzy otwarcie okazują jej wrogość (na którą ona nie reaguje otwartą wrogością, ani przemocą). swiat i szczęście też ją kochają. Jak dla mnie, wystarczy an Marry Sue.

 

@Lyokoheros

Część odpowiedziałem już wyżej, część odpowiem tu. Może i Nyx nie spełnioa wszystkich, możliwych kryteriów Marry Sue, ale to jest dominująca część jej jestestwa. Łącznie z tymi jej, wewnętrznymi rozterkami. Poza tym, Nyx nie ma w zasadzie wad (typowe dla Mary Sue).

Samo Past Sins jest naiwne, gdyż posiada widoczną granicę miedzy czarnym i białym (w rzeczywistosci nie istnieje). Wszystkie kwestie są pozytywnie rozwiązywane i mają szczęśliwe zakończenia. Owszem, jest względna głębia fabuły, ale wciąż całosć rozwija się błacho, przewidywalnie i naiwnie. Nie przeszkadza to jednak Past Sinsom być poczytnym i ciekawym kawałkiem lektury, z całkiem ładnie wykreowanym i prowadzonym światem. Ale mimo to, nie nazwałbym go wybitnym. 

 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fallout Equestria było dobre do momentu gdy:

Spoiler

Little Pip uwolniła niewolników.

Później już było wydłużane o kolejne wątki, jak serialach które mają po tysiąc odcinków. Już w pewnym momencie mało mnie obchodziły jakieś:

Spoiler

gryfy, smoki, etc...

Jakby to porównać z PS, to tak jakby Pen Strouke wpierniczył tam od razu wszystkie opowiadania poboczne i wmawiałby, że to stanowi spójną całość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu fallout152 napisał:

Jakby to porównać z PS, to tak jakby Pen Strouke wpierniczył tam od razu wszystkie opowiadania poboczne i wmawiałby, że to stanowi spójną całość.

E, czyli lepsze Sinsy pod względem spójności, czy nie? bo lekko nie załapałem.

 

3 godziny temu Sun napisał:

Ona ma ekipę, trochę talentu i farta, ale bynajmniej, nie ejst OP. W otwartej konfrontacji często przegrywa. 

No właśnie! Ma przyjaciół, którzy zawsze uratują jej dupę! - Wiesz, kiedyś OjtamOjtam tłumaczył mi, że jego postać Błękitny pegaz Skaj, którego lubie z tej pracy Wspólnej najbardziej, jest MARY. Nie wierzyłem, ale teraz juz wiem co miał na mysli mówić, że SKAJOWI zawsze kumple przychodzili z pomoca, bo sam przegrywał - Poza tym, jest postacią w stylu "zabili mnie i uciekłem!". Spotkanie Z granatnikiem w zbrojowni miasta niewolników, oberwanie całą salwa z amunicji przeciwpancernej! PODNIESIENIE i przetransportowanie... WAGAONU KOLEJOWEGO! JAPIER PAPIER! Kilkadziesiąt ton! ZWYCZAJNY MECHANIK PIPBAKÓW, WAGON KOLEJOWY - owszem, niby się da, by kucyk bez danego talentu/osoba, dorównała w czymś komuś, kto miał do tego talent, ale TAKI to już przesada. A. Jak to nie jest OP, to nie wiem co jest. Wiesz, nawet Rarity nie ma tak silnej lewitacji :) i siły. Mówię, Jak kocham LilPip za jej idealizm i chęć zmienienia pustkowi. Tak uważam ja za Johna Rambo we własnej osobie :D

 

I tak, czytaliśmy tego samego Fallouta, @Sun, tyle, że ja jestem jeszcze daleko od końca. Z Angielskiego dotrwałem do momentu jak Scoot wypluwała płuca, stąd wiem czemu tyle kości było przed stajnią.

 

Edytowano przez Accurate Accu Memory
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minuty temu Accurate Accu Memory napisał:

E, czyli lepsze Sinsy pod względem spójności, czy nie? bo lekko nie załapałem.

 

Tak, podstawowe opowiadanie Past Sins jest bardziej spójne niż Fallout Equestria. Chyba żeby do Past Sins dodać opowiadania poboczne jako kolejne rozdziały, to pod względem braku spójności oba powiadania mogłyby ze sobą konkurować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Kopu, kop. Odkopuję ten stary fik, by przekazać tu w komentarzu małą ciekawostkę. Przeczytałem Sinsy 2.0 (dla niezorientowanych, Past Sinsy dostosowane do kanonu 2 sezonu kucy) i wynotowałem wszystkie zmiany, jakie udało mi się  zaobserwować. Zanim je przedstawię, w spoilerze, powiem 2 rzeczy. 

1. Zmiany są w zasadzie w tle i nie wpływają na fabułę. Gdyby ktokolwiek przeczytał sinsy  2.0 bez pilnowania kanonu i dobrej znajomości tego, co mamy, pewnie wielu zmian mógłby nie zauważyć. Ja sam wątpię żebym wyłapał 100%

2. Nie da się wydać ,,papierowej wkładki", która dostosowałaby książki do stanu 2.0, ani dodać fragmentów do tłumaczenia (znaczy to się da, ale lepiej przetłumaczyć od zera, zwłaszcza, ze to tłumaczenie ma swoje wady).

A teraz przejdźmy do tego, na co wszyscy czekali. Dobra, nikt. 

 

Spoiler

- zaraz po uratowaniu z kopyt kultu, Twilight wspomina, że napisała list uspokajający do ojca i Shining Armora, czyli swojego brata. 

- Kilka razy wspomniane jest, że wydarzenia z pierwszego odcinka miały miejsce 2 lata temu, co pokrywa się z teorią, że jeden sezon, to jeden rok, a czego nie przypominam sobie w wersji 1.0

- Pojawia się Peewee, który jest w sumie postacią tła i nic nie robi, ale jest i dostaje smakołyki od Nyx.

- Jest wspomniany odcinek Luna eclipsed (Luna odmieniona), w kontekście przyjęcia Luny hna święcie koszmarów.

- Wspomniana jest Cadance (z imienia), jako opiekunka, niższaa ksieżniczka, śmiertelny alikorn (tylko ceśka, luna i NMM/Nyx są nieśmiertelne), przewodnicząca tymczasowego rządu po abdykacji Nyx i ta, która zbiera armię.

- Wspomniane rządy Discorda i co ciekawe, poruszanie słońcem i księżycem przez jednorożce, jak w odcinku z przedstawieniem świątecznym było. 

- Shining ma własny fragmet, własną kwestię i odgrywa sporą rolę, jak na dodatek. Nie dość, że dalej ejst dowódcą gwardii pałacowej, to stawia magiczną barierę wokół pałacu i utrzymuje ją dzięki pomocy pałacowych zaklinaczy. 

- Zamiast rodziców Scootaloo, na audiencji u NMM są rodzice Rarity i Sweetie Belle (co jest dużą zmianą, bo dzięki temu Rarity przestaje być sierotą (podobno))

- Shining wygłasza (znaczy wspomniane jest, ze Shining wygłasza) swoje niezadowolenie z kary jaka dosięgła Nyx i uważa, że była za niska (do tego robi to publicznie)

 

Chyba wszystko, co wyłapałem. Wiele nie ma i to są w sumie takie, małe dodatki. 

 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sun czemu mówisz, że jestem nikim? :fluttercry2:

Ja zdecydowanie na to czekałem. Zresztą nawet Cię prosiłem, być dał mi znać o efektach swoich poszukiwań a mnie nie oznaczyłeś...

W każdym jednak razie generalnie te zmiany wydają mi się bardzo pozytywne i warte wprowadzenia - czy właściwie przełożenie na nowo.

A odnosząc się - do niektórych - tak bardziej konkretnie(będąc precyzyjnym to co akurat jest nie do końca dobre według mnie... bo tak to poza tym jak Celestia dała się oszukać to osobi) to:

Spoiler

-To rozróżnienie na śmiertelne i nieśmiertelne alikorny, wzięte w sumie z niczego i średnio do serialu - a przynajmniej obecnego kanonu pasujące... serial w żaden sposób nie ukazywał Luny i Celestii jako alikorny inne od Cadance czy później Twilight... 

-Ta zamiana rodziców... no bo dodanie rodziców Scootaloo, których w serialu nie widzieliśmy wydaje się być po prostu ciekawszym motywem, niż jednak znani nam rodzice Sweetie Belle

 

No i... kurcze korci mnie by się za to tłumaczenie wziąć. Naturalnie nie sam(wszak korekta jest czymś niezbędnym), a z Królewskimi Archiwami Canterlotu. W sumie mam wielki dylemat - czy po zakończeniu tłumaczenia "Nocnego Tańca"("Midnight Dance") rozpocząć to czy kolejną część Królewskiej Rodziny Canterlotu(RCF)... (Bo przy całym moim uwielbieniu dla Past Sins, to choć same Sinsy stawiam ponad 2 część RCFu... to jednak to czy najpierw nie dążyć do przetłumaczenia 4 części tej serii nie jest już takim łatwym pytaniem...)

Ale jedno wiem na bank - tłumaczenie Past Sins 2.0 (o ile nikt mnie nie uprzedzi) to już nie jest dla mnie pytanie "czy", ale "kiedy".

 

I jeszcze, jakby to kogoś obchodziło to w kwestii tłumaczenia...

Spoiler

Generalnie choć tłumaczenie byłoby wykonywane przez grupę, to zasadniczo były jeden tłumacz, reszta osób byłaby od korekty czy prereadingu, oraz oczywiście konsultacji w razie wątpliwości - wolę to dopisać, bo gdy wspomniałem na Klubie Konesera o tłumaczeniu Past Sins 2.0 przez naszą grupę odniosłem wrażenie, że było to interpretowane jako tłumaczenie różnych fragmentów przez różne osoby, a tak generalnie nie działamy. To tak żeby nie było jakichś niejasności co do tego co miałem na myśli.

Aha i w kwestii wspomnianego rozróżnienie alikornów... wydaje mi się nie tylko dziwne, ale też praktycznie nieużywane... więc myślę, że nad tym jednym szczegółem bym pewnie podyskutował z autorem... 

I - jeśli oczywiście miałbyś czas i chęci - to jako jeden z pierwotnych tłumaczy i osoba chyba najbardziej zaangażowana w powstanie obecnej formy przekładu byłbyś bardzo mile widziany przy tym projekcie - czy to jako konsultant, korektor czy prereader, to już jak wolisz. 

No i prawdę powiedziawszy mam nadzieję, że nowa wersja tłumaczenia doczeka się wydruku - bo sam na pewno bym kupił.

(Aha, muszę zaznaczyć jeszcze jedno - choć w kwestii opowiadań mam w miarę sporo do powiedzenia w grupie i jest ona dość luźna, to muszę zaznaczyć, że jest to moje prywatne stanowisko, a nie grupy jako całości.)

Edytowano przez Lyokoheros
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoiler

Aha i w kwestii wspomnianego rozróżnienie alikornów... wydaje mi się nie tylko dziwne, ale też praktycznie nieużywane...

Odniosę się do tego... Podział na Alicorny "śmiertelne i nieśmiertelne" - też już był i to bardzo logicznie - poruszony w co najmniej kilku opowiadaniach, ale jedynym tytułem jaki pamiętam - Polskim tytułem, gdyż reszta zdaje się była od autorów z USA - są "Trzy Strony Medalu" autorstwa Pillster Flasha.

Więc to nie taki znów dziwny motyw - o ile się go logicznie napisze i uargumentuje - oraz nie taki niekanoniczny. My wiemy, że Twi i Cadance nie są wieczne - chyba sami twórcy to potwierdzili nawet - Jednak nie ma chyba nic o śmiertelności Tii bądź Luny.

 

Ale żeby nie odbiegać od tematu fika, ja chętnie bym zobaczył przepisaną wersję w języku Polskim. A znając już potencjał tego co pokazała grupa Sunbursta - świeć panie nad jej duszą, widziałem nagranie z panelu w Poznaniu, a na FGE Archiwa pisały o sobie jako jej spadkobiercy - jestem pewien, że sobie poradzicie świetnie. Chciałbym widzieć Fallouta spod waszych kopytek, ale nie wiem czy to możliwe :(

Edytowano przez Shadow Spire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Shadow Spire napisał:
  Ukryj treść

Aha i w kwestii wspomnianego rozróżnienie alikornów... wydaje mi się nie tylko dziwne, ale też praktycznie nieużywane...

Odniosę się do tego... Podział na Alicorny "śmiertelne i nieśmiertelne" - też już był i to bardzo logicznie - poruszony w co najmniej kilku opowiadaniach, ale jedynym tytułem jaki pamiętam - Polskim tytułem, gdyż reszta zdaje się była od autorów z USA - są "Trzy Strony Medalu" autorstwa Pillster Flasha.

Więc to nie taki znów dziwny motyw - o ile się go logicznie napisze i uargumentuje - oraz nie taki niekanoniczny. My wiemy, że Twi i Cadance nie są wieczne - chyba sami twórcy to potwierdzili nawet - Jednak nie ma chyba nic o śmiertelności Tii bądź Luny.

 

Moim zdaniem to rozróżnienie nie ma sensu, gdyż każdy alicorn jest śmiertelny,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, @Lyokoheros, zapomniałem. Widzę jednak, że znalazłeś. I fakt, nie powinienem był nawet w żartach mówić, że nikogo to nie interere. 

Same zmiany to tło i jak mówiłem, jak ktoś by ich nie szukał i nie znał wersjki wcześniejszej, to by pewnie połowy nie zauważył, albo by nie zwrócił uwagi. 

Co do śmiertelnych alikornów, to jak wspomniał już @Shadow Spire, nie jest to niepopularna kwestia. Wynika ona Z tego, że zarówno kredens jak i twalot zostały alikornami z magiczną pomocą księżniczki. I dalej się z @Król Etirenus nie zgodzę. Choć w sumie się zgodzę, ale nie do końca. W sinsach (i kilku innych dziełach), Ceśka i Luna są traktowane jako nieśmiertelne, ale tylko pod względem: nie umrą ze starości. Nadal może je dotknąć choroba, albo ostrze zabójcy. Nieśmiertelne wzięło się od tłumaczenia immortal, które w sumie znaczy nieśmiertelne, ale w pewnym kontekście, innym niż nasz współczesny. 

 

W kwestii tłumaczenia, to zachęcam, bo ja w bliskich planach nie mam zamiaru się za to brać. Mogę jednak robić za jakieś konsultacje i być może korektę, ale drobną, bo moje zdolności są marne. Wydać też bym mógł po skończeniu wydać. Myślę, że ktoś by się na to skusił. 

Co do Fallouta, to ja tego nie ruszę, bo bym musiał robić wszystko od początku (nie podrobię stylu Poulsena, bo nie umiem). Poza tym, jest wiele innych dzieł wartych tłumaczenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Sun, to przecież bardziej takie żarty były niż prawdziwe pretensje ;)

W każdym razie tak, zmiany to tło, ale z drugiej strony pewne elementy z tego tła są istotne także dla samych opowiadań pobocznych, które po części są niespójne ze starą wersją (w której Twilight mówiła o nieznaniu innych alikornów niż Celestia i Luna, fakt odniesienia się już tu do Shininga też uznałbym za istotny, nawet jeśli jego brak nie wywoływał sam w sobie jakiejś większej nieścisłości). A więc moim zdaniem warto tłumaczyć. Dlatego jak mówiłem na pewno to zrobię. 

(I tak Archiwa są spadkobiercami Biblioteki Sunbursta, zostały założone przez jej dawnych członków po tym jak nasze drogi z dawnym liderem się rozeszły - szczegóły są już w tym kontekście mało istotne.)

 

I cóż mimo wszystko gdy ktoś mówi "nieśmiertelny" to jednak na ogół ma na myśli właśnie to, że dana osoba nie umrze, ze starości, a nie że jest niezniszczalna(aczkolwiek ja sądzę że jednak alikorny są bardziej od zwykłych kucyków odporne zarówno na obrażenia fizyczne i magiczne jak i choroby, potrafią przeżyć więcej niż zwykły kucyk choć też mają swoje granice). Co do zaś samej kwestii alikornów w kanonie(pozwolę sobie dać ją w spoilerze, bo jest w sumie trochę poboczna. Albo jakby ktoś nie chciał czytać moich analiz.):

Spoiler

Po pierwsze nie jestem wstanie się zgodzić, że Twilight i Cadance zostały alikornami "z pomocą księżniczki". W sensie innym niż to, że Celestia nauczyła Twilight tego co pozwoliło jej się stać alikornem. 

Pozwolę sobie też zaznaczyć i zauważyć jedno. Ja za kanon uznaję po prostu serial (wraz z filmami, które jednak w tym kontekście nic nie wnoszą) zaś wszelkie komiksy czy nawet wypowiedzi twórców to ledwie półkanon i tym co się liczy jest tylko to co było w serialu i to co z tego logicznie wynika. Wypowiedzi twórców są moim zdaniem o tyle mniej istotne, że póki to co mówią nie zostaje w serialu pokazane to bywa, że się zmienia. Np. Dziennik dwóch sióstr sugerował, że Celestia i Luna narodziły się alikornami, tymczasem z odcinka Kryształoweanie wynika, że pierwszy taki przypadek jaki jest im znany to Flurry. Próba pogodzenia wersji z dziennika z tym odcinkiem w najbardziej korzystnym dla Dziennika ujęciu wymaga skomplikowanych i wątpliwych konstrukcji logicznych, które ponadto podważają na dobrą sprawę dotychczasowy obraz Celestii. 

 

Jednakże sama scena przemiany nie bardzo pozwala stwierdzić, że proces alikornizacji Twilight nastąpił przez magię Celestii, szczególnie że większość okoliczności wskazuje raczej na samoistność przemiany. Zauważmy, że ujmując to chronologicznie:

- Na Twilight po ukończeniu zaklęcia w jakiś sposób podziałały Elementy i przeniosły do swego rodzaju innego wymiaru

- W tym wymiarze pojawiła się Celestia, tłumacząc Twilight mniej więcej co się dzieje - nie dając jednak żadnych sugestii, że to ona ją tu sprowadziła - i zaśpiewała dla niej piosenkę

- Piosenka dość wyraźnie wskazuje na to, że owa alikornizacja jest przeznaczeniem Twilight ("przeznaczenie spełnisz swe"/"You fulfill Your destiny") i mówiło o jej dokonaniach, niejako dając wyraz temu, że Twilight po prostu sama sobie na to zasłużyła i...

- Po piosence Celestii z Twilight wyszła jakaś fioletowa magiczna energia i to ta energia zaczęła niejako zmieniać Twilight w alikorna

- Celestii ani na moment nie zaświecił się róg, tak więc nic na dobrą sprawę nie wskazywało na to, że używa jakiejś magii

Interpretacja, że to Celestia sprawiła przemianę jest może i możliwe, ale mniej prawdopodobna od przemiany samoistnej, zachodzącej na skutek jakiejś "ogólnoequestriańskiej" magii (niezwiązanej z konkretną osobą, a będącą czymś na kształt siły kierującej losami całego uniwersum/jego aniołem stróżem/samymi zasadami świata czy czymś w tym rodzaju)

 

Była to jedyna pokazana w serialu geneza alikorna (poza Flurry, to był jednak przypadek szczególny i jak mówiły Celestia i Luna pierwszy taki im znany) co prawda Rarity wyraziła szok możliwością takiej przemiany, jednakże później szokiem dla Celestii i Luny (a także wszystkich powierniczek - w tym i Rarity) była możliwość urodzenia się w takiej postaci(niby mamy sprzeczne informacje, ale dość oczywistym jest, że na tej sprawie Rarity znała się mniej niż księżniczki). Zaś przemiana Twilight ich nie zaszokowała. Logicznym wnioskiem z tego jest więc, że to się zawsze tak odbywało i że Twilight czy Cadance (do której przemiany odniesiono się w półkanonicznej książeczce "Twilight Sparkle i Zaklęcie Kryształowego Serca", gdzie również była mowa o tym że Cadance się przemieniła nie było mowy o tym, by została przemieniona... właściwie o samej przemianie nie było specjalnie nic mówione, ale narracja wskazywała raczej na samoistność i to, że Celestia po prostu znalazła Cadance) niczym się nie różnią od Luny i Celestii jako alikorny - są nimi w takim samym stopniu i na takiej samej zasadzie jak one - poza osiągniętym dotychczas wiekiem (zresztą na temat wieku Cadance brak w pełni jednoznacznych kanonicznych informacji, są teorie dające jej nawet 1000 lat - sam taką wyznaję, ale to już byłoby nadmierne odchodzenie od głównego tematu), o którym do niedawna wiedzieliśmy tylko tyle, że musi to być sporo więcej niż 1000 lat (przez 1000 lat Celestia praktycznie się nie zestarzała), zaś w świetle finału 7 serii wychodzi na to, że to w sumie było około tego tysiąca lat, tak więc jest to wielkość z przedziału 1000-2000 lat. 

To świadczy o długowieczności, ale niekoniecznie nieśmiertelności. Choć naturalnie jej nie wyklucza. 

 

Flurry jest o tyle specyficznym przypadkiem, że można podejrzewać iż jest pierwszym w historii dzieckiem alikorna(serial nie daje żadnych wskazówek co do rodziców Celestii czy Luny, a także rodziców Cadance, jedyny alikorn, którego rodziców znamy to Twilight), ale wiemy na pewno, że magia alikornów jest niezwykle potężna. Tak więc całkiem logicznym jest to iż do tego stopnia by przenikać błony płodowe i już od samego poczęcia oddziaływać na nienarodzone dziecko. I będąc od początku wystawione na działanie tej magii i właściwie przepojone nią siłą rzeczy następuje coś co możnaby nazwać "prenatalną alikornizacją". 

 

Podsumowując więc to co nam wypływa z kanonicznych faktów: 

1. alikorny co do swej natury i (nie licząc Flurry) pochodzenia nie różnią się między sobą

2. Celestia i Luna są na pewno długowieczne, niewykluczone, że nieśmiertelne.

A więc z punktów 1 i 2 wynika dość jasno, że... wszystkie alikorny są albo długowieczne albo nieśmiertelne. 

Twórcy może i deklarowali co innego, ale jednak ważniejsze wydaje mi się to na co wskazuje serial. Bo jak mówiłem zamysł twórców się czasem zmienia. To co wypływa z serialu raczej nie bardzo. 

 


Ale... analiza kanonu pod kątem alikornów siłą rzeczy musi sięgać co najmniej do 3 sezonu bo dopiero tam pojawiły się jakieś konkretne informacje(no dobra wcześniej mieliśmy nieco o długowieczności Celestii i Luny), choć dość szczątkowe, dopiero sezony 6 i 7 dały szerszy obraz. 
A i pierwotne Past Sinsy były na kanonie pierwszej serii, a ta wersja na drugiej. Co w sumie w kwestii alikornów wiele nie zmieniło, nadal była to otwarta karta, którą Pen Strokę mógł na różne sposoby zapisać. Chociaż przy pojawieniu się Cadance nigdy nijak nie było choćby w najdrobniejszy sposób zasugerowane, że jest w jakikolwiek sposób "innym typem alikorna". W ogóle to pojęcie samo w sobie jest mocno sztuczne - nawet jeśli tego typu motyw występuje często(bo to przecież żaden argument za sensownością). I naprawdę nie mam pojęcia jak można to niby logicznie zrobić... ale nawet jeśli to jednak zdecydowanie jest on niekanoniczny. 
No i czytając opowiadania poboczne również nie odniosłem w najmniejszym stopniu wrażenia, by było w nich jakiekolwiek rozróżnienia na "różne typy alikornów". (Więc generalnie się zdecydowanie z @Król Etirenus bardzo zgadzam)
Aczkolwiek alikorny były pokazane jednak jako wyjątkowo umagicznione - w zasadzie magia nie była chyba w żadnej innej interpetacji do tego stopnia cześcią alikorna. Efekty tego mieliśmy mocno pokazane pod koniec i podczas przemiany Nyx w Nightmare Moon. Z klaczki w dorosła i z powrotem. 
Oczywiście taka interpretacja z jednej strony sugeruje, że alikorny się w tym uniwersum rodzą w tej postaci, z drugiej być może takie właściwości są nabyte (i Twilight gdyby z niej odessać magię jak z Nyx też stałaby się małą klaczką...) albo wynikają z tego iż Nyx powstała sztucznie. 
Zasadniczo każda z tych opcji wydaje mi się sensowniejsza niż taki sztuczny podział... ale cóż zostaje przeczytać tą nową wersję i zobaczyć jak to Pen Stroke wyjaśnił. W końcu w Past Sinsach dotąd niczym (poza głupotą Celestii w wiadomym fragmencie powieści i brakiem Sunset w opowiadaniach pobocznych(poza jednym z przebłysków)) mnie nie rozczarował, więc kto wie może udało mu się coś tak irracjonalnego wprowadzić sensownie. 


I jeszcze do tamtej poprzedniej dyskusji...

Spoiler

Nie jest prawdą, że Nyx nie ma wad. Nadwrażliwość, czy też pewna forma histeryczności, strachliwość i łatwowierność to zdecydowanie są wady. I nie można też powiedzieć, że nie pakowała się przez nie w kłopoty. Nawet jej ciekawość staje się czasem w pewien sposób wadą, bo niejako utrudnia jej relacje z rówieśnikami. 
Nie jest też prawdą, że zawsze daje radę - owszem ostatecznie sobie dała radę, ale jej droga była wyboista i pełna decyzji trudnych dla tak młodego umysłu. I niejeden raz jej decyzje były błędne. Właściwie przez niemal pół książki... więc twierdzenie, że nie popełnia błędów również jest dalekie od prawdy. 
Ponadto to całe "zawsze znajduje rozwiązania" to też nie do końca prawda, bo część była po prostu wynikiem jej natury i mocy jako alikorna(przeciąganie liny, walka z potworami) i dziedziczonych po Lunie(sny). A kwestia problemu Applejack była z jej strony czysto odtwórcza i tylko dzięki Spike'owi na to wpadła... w wypadku diamentowych psów był to po prostu fart. 
Błogosławieństwo było też związane z jej mocą, więc to, że znalazła na nie sposób było po prostu naturalne. 
Nie pamiętam tylko sytuacji ze skokiem czy barierami... a przynajmniej nie mogę skojarzyć co to było. 
Tak więc generalnie albo to, że sobie radziła było zwykłą logiczną konsekwencją jej natury i pochodzenia, albo fartem. 
No a stosunek innych do danej postaci moim zdaniem nijak nie jest wyznacznikiem tego czy jest Mary Sue czy nie(abstrahując od tego, że to pojęcie jest mocno nadużywane i stanowi w praktyce słowo-wytrych dla malkontentów). W dodatku istnienie kucyków surowo ją oceniających też stawia ten argument pod znakiem zapytania(szczególnie, że serial pokazuje społeczeństwo kucyków generalnie jako skore do wybaczania, więc ich duża liczba byłaby sztuczna). No i ciężko by małe dziecko - szczególnie o takim portrecie psychologicznym jaki Nyx otrzymała - reagowało przemocą czy otwartą wrogością. To byłoby nienaturalne i stanowiło znaczący błąd w kreacji postaci. 

Tak, Nyx jest kochana przez większość świata, jest szczęściarą, można powiedzieć, że jest nieco faworyzowana przez autora, ale to stanowczo za mało by nazywać ją Mary Sue. Może sobie być "wybrańcem losu", ale jak na warunki w jakich powstała i w jakich przyszło jej żyć jest normalnym, naturalnym kucykiem z krwi i kości. 
I nie, granica miedzy czarnym a białym to nie jest naiwność. Ona zdecydowanie istnieje, ale mało kto potrafi jej dostrzec. I mało kto ma na to odwagę. Ta prawda stanowczo zbyt często jest zapominana i deprecjonowana, a Past Sins mimo to bardzo słusznie jej hołduje. Wewnętrzne rozterki i zagubienie Nyx, to jaką przechodzi drogę dalekie też jest od czegoś błachego, tak naprawdę jedyny zarzut z którym można się zgodzić... tylko tak naprawdę cóż to za wada? 
Lepiej by coś było przewidywalne niż zaskoczyło na niekorzyść(w dodatku owa przewidywalność i tak jest tylko częściowa, a np takie szczegóły jak forma wyroku nie do końca były przewidywalne). A w Past Sins przewidywalność sprowadza się ostetecznie do tego, że jest dość jasne co jest najlepszym możliwym zakończeniem. I właśnie owo najlepsze możliwe zakończenie następuje.
Autor idealnie poprowadził do niego poprzez cała akcję i wszystkie swoje założenia (a te nawet gdy były najbardziej niewiarygodne bardzo zgrabnie uzasadnił i zracjonalizował, zachowując dzieki temu pełną spójnąć z ówczesnym kanonem) oraz utworzony za ich pomocą dramat. Możnaby rzec pokazał, że nie ma takiego zła, takiego nieszczęścia, z którego Bóg nie wyprowadzi większego dobra. To, wraz z wyraźnym podziałem na dobro i zło, pokazaniem za pośrednictwem postaci pewnych trudnych do zrozumienia biblijnych nauk, ukazanie że każdy może się zmienić, pokazanie wielkiej wartości przebaczenia, a zarazem ukazanie, że droga ta jest niełatwa i wyboista, że to może boleć, że nie wszyscy to docenią, a mimo to warto... czyni do dzieło bezprecedensowo pięknym, nadaje mu prawdziwie katolickiej głębi i dojrzałości. 
I właśnie to - ta moralna słuszność dzieła, dojrzały, katolicki idealizm - wraz z ładnie wykreowanym i poprowadzonym światem, co sam przyznajesz (choc ja powiedziałbym raczej świetnie, wspaniale czy cudownie) moim zdaniem czyni to dzieło wybitnym. Przeczytałem wiele innych kucykowych utworów odkąd poprzedni raz to tu napisałem, ale żaden z nich nie zmienił mojej opini - Past Sins to największe arcydzieło tego fandomu. I w sumie własnie dlatego jego tłumaczenie będzie dla mnie przyjemnością i zaszczytem.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwierdzenie, że Cadance i Twilight zostałty z pomocą księżniczki, to było uproszczenie, mające na celu pokazać różnice między nimi a ceśką. Przemiana kredensa była opisana w którymś komiksie (była pegazem) i podobno miała tam udział ceśka

Spoiler

A jak dobrze wiemy, Pen Stroke zna komiksy 

 

Czo czyni cadance i Twilight innymi też w serialu:

Rozmiar (choć to moze być kwestia wieku)

Ruszanie ciałami niebieskimi (Mimo silnej magii, Twilight nie ruszała słońcem. Odcinek z Tirekiem się nie liczy, bo miała magię księżniczek)

Moc  jako taka (Mimo braku ajsnego dowodu są przesłanki, że Ceśka i Luna są znacznie potężniejsze od OP Twalota)

 

W opowiadaniach nie było rozróżnienia, bo nie było ono w żadnym miejscu potrzebne. Ani kontekst nie wymagał wspomnienia tego, ani fabuła. 

 

Nowa wersja Sinsów tego nie poprawia, bo nie ma za bardzo po co. Stara wspomina o mniejszych księżniczkach, wywodzących się ze starszych rodów (co w sumie wyjaśnia czemu Cadance jest księżniczką, a nie jest równa we władzy celestii), oraz o tym, że długowieczność (czy w sumie nieśmiertelność) wynikają z ilości magii w alikornach, któą to magię mają po to, by władać słońcem i księżycem (bo wcześniej potrzeba było do tego całej bandy jednorogów). 

 

A skoro wróciłeś do tamtej dyskusji @Lyokoheros, to byłem kiedyś, bodajże na VII albo na VIII wrocławskim, na panelu Adalbertusa, dotyczącym OCków, na którym omawiał on masę postaci z fanfików i dogłębnie pokazał dlaczego Nyx jest bardzo Mary Sue. Nie ejst może w każdej literze ją opisującej (choć pewnie ktoś by się kłócił), to ma dostatecznie wiele, dostatecznie często pojawiających się cech Mary sue. Czy to źle? To już kwestia zależna od czytelnika. Czy Past Sins jest najlepszym dziełem fandomu? Wątpię, ale to kwestia gustu. Jak chcesz tłumaczyć V2.0 to masz błogosławieństwo moje i fandomu. Baw się dobrze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Zgadzam się z Sunem aczkolwiek to o Kredensie było dokładnie chapter booku pt:Twilight Sparkle i Zaklęcie kryształowego Serca. Tam jest opisane tak jak Sun powiedział jak Kredens staje się alikornem. To jak Sun cytuje bandy jednorożców jest w książce pt: Dziennik dwóch sióstr polecam przeczytać dowiadujemy się tam jak księżniczki zdobyły znaczki, jak radzono se bez nich i wiele innych ciekawostek. Według mnie Past Sins jest najlepszym fikiem jaki powstał. Lyokoheroes jeśli chcesz tłumaczyć Past Sins 2.0 to życzę powodzenia chętnie bym postawił na półkę 2.0. Może kiedyś.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years later...

Nawet nie wiem co mnie do tego skłoniło, ale postanowiłam przeczytać Past Sins 2.0. W oryginale, oczywiście. Nigdy jakoś szczególnie nie lubiłam tej historii, raczej uważałam ją za przereklamowanego średniaka, którego darzyłam mimo wszystko pewnym sentymentem. Nie odbierzcie mojego komentarza za atak, bo uważam, że Past Sins... było naprawdę dobre jak na czasy, kiedy powstało. A jak teraz? 

 

Pod względem językowym wersja angielska naprawdę daje radę. Pod każdym innym wydaje się być zmarnowanym potencjałem. Kiedy czytałam Past Sins w 2013 roku czułam, że coś mi nie gra, ale nie potrafiłam dokładnie wskazać co. Teraz dokładnie wiem co i powiem to prosto z mostu: Pen Stroke nie umie wiarygodnie sprzedać psychologii postaci, a logika w fabule kuleje. Do tego stosuje śpiączkę opkową przez sporą część rządów NMM - zamiast opisywać jak Nyx faktycznie zmaga się z trudnościami sprawowania władzy, to jest to pomijane, Nyx mówi, że jest zmęczona i idzie spać. I tak parę razy.

 

Fabuła... Nie ukrywam, że mogłaby być lepsza, ale nie jest zła, nie licząc tej nieszczęsnej, idiotycznej inwazji potworów, która była zła od A do Z i miała dać Nyx rany, by ją mieszkańcy Ponyville docenili, bo bez tego by nie było odkupienia. Ale do odkupienia jeszcze przejdziemy.

Miło, że uwzględniono istnienie Cadance i Shining Armora. Nie wiem, kiedy wdrażano poprawki i do którego sezonu Past Sins ma być kanoniczne, ale matka Diamond Tiary się nie zgadza. Ale mój główny zgrzyt dotyczy tu czegoś innego. Naiwności i serialowości.

Nie dlatego, że są złe per se, tylko dlatego, że Past Sins stoi w rozkroku pomiędzy złą NMM, która morduje pucyki i jest zła, a "było dokładnie tak jak w serialu". No problem w tym, że serialowa Nightmare Moon nikogo nie zabiła - utrudnię sobie zadanie i ograniczę się dodatkowo do pierwszego sezonu serialu. Ani nawet nie próbowała zabić. Skłócić, przestraszyć, unieszkodliwić? Tak. Ale jakoś nie robiła tym niezadowolonym kucykom krzywdy, nawet Mane 6, a śmiem twierdzić, że jakby chciała, to by mogła, po prostu strzelając laserami z rogu. Pen Stroke próbuje nas przekonać, że Nyx nie zachowuje się jak Nightmare Moon i wszyscy oczekują od NMM zachowań... których ta nigdy nie miała. Podobnie wmawianie, że Koszmarna Luna miałaby wywalone na swoich poddanych, umierających z powodu głodu i zimna, bo wieczna noc. No nie sądzę. NMM chciała być doceniana i wielbiona. Ciężko być docenianym i wielbionym, kiedy wszyscy nie żyją. No wręcz się nie da. No i co z tym fantem zrobić? Nie można mieć ciastko i zjeść ciastko. Jeśli ktoś próbuje mi wmówić, że Nightmare Moon wysyłałaby kucyki na szafot i okrutnie karała, to niech nie twierdzi, że było jak w serialu, gdzie nic takiego nie miało miejsca.

 

Do tego wcześniej wspomniana śpiączka opkowa. Wątek Nyx, która próbuje być królową jest wręcz streszczony. Nie pokazano procesu i prób. W sumie trudno powiedzieć jakie tam w ogóle prawa wprowadzili. Ot, jest królową, próbowała różnych rzeczy (tak 1 dzień, 1 nowa rzecz), stwierdzała, że to nie to. I tylko ją malowali, ubierali w zbroję, karmili, a ona chodziła spać. Super. 

 

Bardzo nie podobała mi się też przydługa końcówka z imprezą Pinkie Pie, na której Twilight kazała przeprosić Nyx za to, że ta podziękowała Diamond Tiarze i Silver Spoon za to, że te zrobiły jej pranka i przez to umożliwiły przemianę w NMM. Serio, Twilight, za co? Zdziwiło mnie też podejście tych dwóch do Nyx. Drwiące, bezczelne, nieprzyjemne. Bez grama strachu, że ta znowu urośnie i zrobi im krzywdę. Nie na zasadzie "nie lubimy cię, bo jesteś potworem", tylko jako "jesteś mała i słaba lol". Te sceny bolały w kontekście tego jak bardzo zabrakło rządów NMM.

 

Zauważyliście, że w moich zarzutach cały czas przewija się wątek tego jak otoczenie odbiera Nyx? No właśnie, tu jest wampir pogrzebany. Nyx jest źle napisaną postacią pod tym względem. Zaczyna jako uroczy, naiwny, kujonkowany i płaczliwy dzieciak, który nigdy nie powie Twilight czegoś w stylu "nie jesteś moją matką" czy nie odwali akcji w sklepie, bo chce zabawkę. I uczy się chętnie etykiety od Rarity. To tani chwyt mający wzbudzić sympatię, ale małej poza tym brakuje charakteru. Brakuje pewnej prozy życia, problemów związanych z rodzicielstwem Twilight. Nie ukrywam, że pisanie postaci dziecięcych jest cholernie trudne i bardzo często ludzie piszą je właśnie w taki sposób jak zrobił to Pen Stroke. Szczególnie, że odbiorcą mają być ludzie dorośli, którzy mogliby nie polubić kaszojada, który zachowuje się jak prawdziwy kaszojad i doprowadza otoczenie do szewskiej pasji przynajmniej trzy razy w tygodniu. Albo robi coś tak niewiarygodnie głupiego, że ręce opadają. To nie wina kaszojada, my też tacy byliśmy :P.

Ale no, Twilight zastanawia się, czy Nyx nie jest niebezpieczna - słusznie i postanawia ją ukryć przed księżniczkami, bo na pewno ją wywalą na Księżyc. Okej, serialowe księżniczki nigdy by tego nie zrobiły, ale to Twilight i to zachowanie in character. Nyx kumpluje się z CMC i Twist (bo wiadomo, że innych dzieci w Ponyville nie ma) i ma jakieś tam przygody. A potem Celestia odkrywa, że Nyx nie jest kuzynką Twilight. I w sumie muszę pochwalić tę Celestię. Ogółem póki co zachowanie postaci jest okej, choć ta Nyx nieco drażni. Celestia postanawia sprawdzić, czy Nyx jest groźna i idzie z tym do głównego sekciarza, bo nie ma podstaw by go podejrzewać (bo on sam z siebie naprawdę nigdy by nie zdradził). Ogółem podoba mi się to jak bardzo Celestia zepsuła, bo do tego momentu jest dobrze napisana - chce chronić siostrę i Twilight, nie chce pochopnie osądzać Nyx, ale wie, że ta jest potencjalnym zagrożeniem i że lepiej nie hodować sobie radośnie Nightmare Moon w Ponyville.

 

Dobra, przewińmy do czasu aż Nyx zostaje Nightmare Moon. Wiem, co autor chciał osiągnąć, ale ciężko było to kupić i wyłapać. Nyx zaliczyła przeskok od źrebaka do dorosłości bez lat zdobywania doświadczenia pomiędzy. I z pakietem, tak naprawdę, cudzych wspomnień i emocji. I tu wbrew pozorom nasza bohaterka zaczęła bardziej przypominać dzieciaka niż jako dzieciak. Strzelając focha stulecia, wieczną noc i przejmując władzę. Nie radząc sobie z cudzymi emocjami, czując się zdradzoną i opuszczoną. A przynajmniej tak miało być. Ale nie jest. Naprawdę, ciężko zrozumieć, co się tu dzieje. Porównam Past Sins do Kruchości Obsydianu - w tym drugim opowiadaniu można jasno stwierdzić czemu bohater zachowuje się tak, a nie inaczej, co go motywuje i o co chodzi autorowi. Nie w prostacki sposób z wyjaśnieniem od A do Z, ale zgodnie z zasadą "nie mów, pokaż". W Past Sins są raczej przebłyski. Ba, Nyx aż za bardzo idzie czasami w tryb Nightmare Moon, co średnio tu pasuje do tego, co się dzieje później? Czy raczej dlatego, że brakuje procesu.

Doceniam to, że Nyx okazała się zupełnym beztalenciem w kwestii bycia królową nocy. Tylko czemu ona w ogóle chciała robić wieczną noc? Bo jej Spell Nexus kazał? Czemu ona w ogóle go słuchała i wcześniej nie ustawiła do pionu? Makijaż i zbroja? Ale dlaczego? Nyx, jesteś królową, nie musisz.

Fanfik próbuje nam powiedzieć, że Nyx jest Nightmare Moon. Rzecz w tym, że nie jest. Nie ma talentu Luny. I nawet woli dzień od nocy. Nie ma powodów by podążać za ambicjami Luny innych niż cudze wspomnienia i emocje. Ma wszelkie powody by ochłonąć parę dni po przebudzeniu i stwierdzić, że ona zrobi wszystko zupełnie po swojemu.

Kucyki się jej boją i nie lubią - słusznie. Poza CMC, Twist, Twilight i Pinkie Pie. Szczerze? Średnio pasuje do fika, w którym NMM ma w zamku ustawiony szafot. Pewna sympatia i zaufanie przyszły jej za łatwo. Szczególnie patrząc na to, co robiła. CMC w lochach - luz. Twilight w lochu - też luz. Nie nienawidzili i nie bali się jej nawet w połowie tak jak by mogli. Brakowało pewnej niechęci czy odrzucenia od bliskich i byłych przyjaciół. Bo co oni mogliby pomyśleć? Pewnie, że to cały czas była NMM, która ich zwodziła i oszukiwała albo miała chwilową amnezję. No jakoś wątpię by wtedy CMC do niej biegły czy Twist chciała pocieszać w parku. Pokazania tego i tego, że Nyx to boli. To byłby dużo lepszy punkt zapalny do przemiany. Jakiś konflikt, niezrozumienie i odrzucenie nie tylko przez obce kucyki. Uważam, że Past Sins byłoby dużo lepsze jako dramat psychologiczny. Szczególnie, że tu są punkty zaczepienia, tylko co z tego, skoro potem pewne wydarzenia zdają się je przekreślać.

 

Atak potworów istnieje tylko po to by Nyx mogła prawie zginąć, poświęcając się dla reszty. To typowy leniwy redmption arc. Najzabawniejsze, że to ona problem wywołała. Wiocha w ruinach, ale potwory pobite, można kochać NMM. Nie traktować raczej z pewnym respektem, jako może niezbyt lubianą, ale zwyczajnie potrzebną obrończynię i królową. Nie starać się ratować, bo kto bez niej zajmie się słońcem i księżycem? Nyx było przez to dużo łatwiej, a czemu, to za chwilę.

 

Księżniczki wróciły, trzeba ustalić, co z Nyx. Karać, nie karać i może parę lat na księżycu. Tylko po co? Celestia nie wysłała NMM tam za karę, tylko dlatego, że nie potrafiła inaczej sprawić by ta przestała odwalać. Szczególnie, że nikt nie karał Luny po tym jak ta wróciła do normalności. A przypominam, że Luna nie ogarnęła się sama. I tu najlepsze - ale Luna zmieniła wygląd, więc spoko, Nyx wygląda jak NMM, więc ma problem, może na Księżyc... To było największe WHAT THE ACTUAL HAY?! w tym fanfiku.

Pen Stroke bawi się w Norymbergę na Nyx, przyznając, że kanonicznie Luna się wymigała, ale wyglądała jak Luna, a nie NMM, więc spoko. Luna może, Nyx już nie. Kolejną kwestią jest to, że za złe zachowanie Nyx odpowiadały wspomnienia i emocje Luny, którymi została obdarzona, znajdując się na poziomie emocjonalnym dziecka. Nie rozumiejąc ich do końca, nie podzielając w gruncie rzeczy ambicji Luny, od której pochodziły. Każdy prawnik by ją wybronił. Nyx nie może też odpowiadać za działalność kultu. To on ją stworzył, a nie ona kult. Nie można czegoś stworzyć przed własnymi narodzinami. To po prostu jedna wielka dziura logiczna.

Rzecz w tym, że problem co zrobić z Nyx nadal istnieje. Jest ciekawy, trudny, moralnie niejednoznaczny. I uważam, że końcowe rozwiązanie było dobre. Ba, uważam, że Luna w tym fanfiku jest bardzo dobra. Celestia przez większość czasu też (nie licząc tych paru fikołków mentalnych).

 

Past Sins kręci się wokół tematu grzechów przeszłości i ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny. I jednocześnie zapomina o tym, kiedy mu wygodnie - jak w przypadku Luny, która się wymigała i obarcza nią Nyx, jednocześnie pokazując, że ta nie może być NMM, bo nie ma talentu Luny, który był kluczowy dla całej sprawy z wieczną nocą. Ba, mam wrażenie, że Nyx była niekompletną NMM - nie miała części, która była w Spell Nexusie, dlatego się nie dogadywali. Dlaczego, więc ktoś próbuje wmówić mi, że to NMM, ale odmieniona przez matczyną miłość i przyjaźń? Mam wrażenie, że autor stał w rozkroku i nie do końca wiedział, co chce osiągnąć.

 

I jest średnio. Polecam dla Celestii i Luny. I dla pokazania tego jak zepsuły. Ich grzechy są ciekawsze od grzechów Nyx. Szczególnie cały proces czemu Celestia zepsuła. I Luna, która bierze odpowiedzialność. Jest tu sporo ciekawych pomysłów oraz tematów do przemyślenia, ale nie szukałabym tu odpowiedzi. Nic tu nie jest szczególnie złe, ale niewiele rzeczy jest też szczególnie dobrych. To średniak. Mimo wszystko czyta się to przyjemnie. Po prostu jest naiwne, głupiutkie i mogłoby być lepsze. 

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...