Skocz do zawartości

Gdzie mój Krantt?! - Gatatog Vez (Cornickos)


black_scroll

Recommended Posts

Mass Effect

 

Czasy: Parę miesięcy po zakończeniu wojny pierwszego kontaktu

 

Imię: Gatatog Vez

 

Rasa: Kroganin

 

Wiek: 25 lat

 

Zawód: Nowozaciągnięty najemnik Krwawej hordy

 

Wygląd: Szaro-zielona płyta czołowa i blado pomarańczowa skóra – normalna jak u krogan

 

Charakter: Wybuchowy, pozytywnie nastawiony do życia kroganin, który uwielbia wszelkie walki – od walk varrenów przez barowe bijatyki do starć na śmierć i życie. Jedną z jego charakterystycznych cech jest maniakalne wręcz bronienie honoru swojego, swojego klanu. Poza tym ma w zwyczaju przesadnie przeklinać

 

Preferencje bojowe: broń – strzelby i ciężkie pistolety

 

Nastawienie do innych ras: Jak większość krogan ma za złe innym rasom za genofagium, ale też nie żywi wielkiej urazy

 

Historia: Urodzony na Tuchance w średnio zamożnym klanie Gatatoków. Nie był rozpieszczany jak większość krogańskich dzieci, ponieważ jego miot był nadwyraz duży – 4 silne młode. Jego dzieciństwo składało się głównie z walk, które Vez uwielbiał, dlatego to zwykle on prowokował. Punktem zwrotnym w jego życiu było oglądnięcie widu o wojnach raknii. Postanowił być jak ci najwięksi watażkowie – zabijać tysiące wrogów nie odnosząc nawet zadrapania. Parę miesięcy później nadszedł czas rytuału przejścia, na którego wysłali go do starożytnych ruin. Tam przez parę godzin bronił się przed ciągłymi napadami naprzemiennie dzikich varrenów i klinexów. Podczas jednej z przerw między falami Vez postanowił się głębiej zaszyć w ruinach. Tam szukając materiałów na naprawienie prowizorycznej barykady znalazł małą szkatułkę, w której był tylko jeden pierścień, którego to postanowił zatrzymać. Po długiej i krwawej potyczce już ledwie trzymając broń doczłapał się do umawianego miejsca spotkania gdzie jego ziomkowie już na niego czekali. Po mianowaniu na dorosłego kroganina i długim leczeniu, Vez postanowił, że będzie szukał sławy i chwały poza Tuchanką i postanowił zaciągnąć się do krwawej hordy – jedynej organizacji najemników, która przyjmuje krogan

 

Ekwipunek: M-23 Katana, X–3d Predator, 2 medi-żele, średni pancerz Rady Serrice pomalowany w barwach krwawej hordy, omniklucz, paczka z rezerwowym prowiantem (2 dniowa porcja), dziwny pierścień znaleziony w ruinach

 

Cel: Przyniesienie chwały swojemu klanowi i zostanie wodzem-w-boju

 

tumblr_m5d1nlrVp71ru69sfo1_1280.jpg

 

 

 

Statek transportowy kupiony od ludzi był zły. Nie chodzi o wadliwość sprzętu, czy o rozplanowanie pomieszczeń, raczej o przeznaczoną na nie przestrzeń. Ludzie byli mniejsi, nie mieli garbów i w ciasnych pomieszczeniach, jak robaki, czuli się dobrze. Kroganie w ciasnych pomieszczeniach czują się źle. Sprawia, że są jeszcze bardziej agresywniejsi niż zwykle. Już zdążyłeś się pobić dwa razy, a wystartowaliście dopiero wczoraj. Vorche miały gorzej, gdyż kroganie agresywnie i z nadmierną siłą je odpychali przez co lądowali często na ścianach.

Ludzkie łóżka były wąskie, ale starczało miejsca, akurat żeby się położyć. Szkoda, że dla oszczędności miejsca, były one piętrowe, przez co, co rano waliłeś w koję, Naroga Zrrasha, Kroganina śpiącego nad Tobą.

 

- Wstawać zasrane lenie, już pora na wstawać! - ktoś tłukł o metalową ścianę kajuty. Podniosłeś się gwałtownie i przywaliłeś w koję Zrrasha. Rozcierając głowę, rozpoznałeś głos. W drzwiach stał przywódca waszej 8 osobowej drużyny, Kapitan (jak sam lubił siebie tytułować) Narog Tnix.

- No panienki, ruszać dupy, za kilka godzin dolatujemy. Sen jest dobry na cerę, a wy jesteście najmusami! Macie mieć chu*ową cerę! Za 10 minut widzę was na stołówce! - krzyknął, po czym zostawił was.

 

 

 

 

Szybko podniosłem się z pryczy. Głowa mnie napieprzała jak nigdy - to przez tego Zrrasha - ten tłusty kretyn bez grama mięśni tak wgniata koje że nawet jak bym uważał to i tak bym j*bną w nią głową: 

- Baaboom! Wstajemy bo za chwilę lądujemy i nie zdążysz zjeść śniadania! - chwyciłem go za fraki i zrzuciłem go z łóżka i kopnąłem.

 

 

 

Zrrash upadł na ziemię. Jęknąwszy  próbował się podnieść i nawet zaczął formować obelgę, gdy paru innych kompanów z koi polubiło twój pomysł i zaczęli okładać zaspanego kroganina. Dwa vorche, mające nieszczęście spać z wami, wesoło dopingowali kopiących swoimi piskliwymi głosikami.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- E, chłopy! Nie za dobrze wam urwa?! Ja z nim walczę a nie wy, sam na sam - wrzasnąłem i odsunąłem tych narwanych kretynów - A ty teraz wstawaj i pokaż, że umiesz robić coś innego poza wpierdalaniem żarcia - chwyciłem Zrrasha, podniosłem i dałem znak do rozpoczęcia walki

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroganin jęknął, kiedy go podniosłeś. Niepewnie podniósł gardę, gotując się na twój atak.

- Hej, bucu! - Urdnot Xinx odepchnął cię, zanim zdążyłeś zadać cios Zrrashowi. - Nie tylko ty masz prawo się trochę rozgrzać z samego rana!

- Tak! Może to ja chciałem go pieprznąć pierwszy, co? - rzucił zza pleców Xinxa, Weyrloc Mau.

W tle dwa vorche cicho chichotały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostali dwaj kroganie, Hailot Pran i Jurdon Mekk, byli spokojniejsi, więc nie włączyli się do walki. Kibicowali tobie.

- Dalej Vez, skop im dupy! - krzyczeli.

Zrrash, wyczołgał się spomiędzy was pojękując. Mau i Xinx zgrali się i uderzali w tym samym momencie, dlatego mogłeś bronić się przed atakami tylko jednego. Obrywałeś po garbie, brzuchu i płytach czołowych. Kiedy posiniaczony upadłeś na ziemię, dopadł cię Zrrash i kopnął parę razy w brzuch.

- Ha, urwa, jak ci teraz miło co, rogaty chuiu? - spytał. W tym momencie do kajuty wpadł Kapitan Tnix.

- Czy was wszystkich do końca pojebało? Co to za balety poranne? Do stołówki wszyscy! Vez, co się tak wylegujesz na podłodze? Wstawaj leniu zasrany!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udaliście się do stołówki.

Było to wielkie, jak na statek pomieszczenie z ułożonymi równo stołami i taboretami bez oparć. Ze względu na "burzliwą" naturę, i stoły i krzesła były przyśrubowane do podłogi. W stołówce dominowały vorche, chociaż oprócz waszej grupy znalazłoby się parę krogan, którzy dominowali nad bladymi beztlenowcami. Ogólnie sala mieściła ponad 100 kadetów z Krwawej Hordy. Twoi krogańscy towarzysze zaczęli przepychać się na przód kolejki przez długi rząd vorchy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedłem w ich ślady rozpychając grupkę vorchy stojących na drodze do wydawalni - Teraz liczy się tylko żeby się nażreć bo wątpie byśmy dostawali na miejscu jakieś lepsze gówno od tego - pomyślałem biorąc tace z swoją porcją pasty odżywczej i szybkim krokiem poszedłem na swoje miejsce

Edytowano przez Cornickos
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na twoim miejscu siedział już inny kroganin. Odwrócił się do ciebie.

- Masz jakiś problem? - Wyjechał z mordą. Rozpoznałeś w nim Weyrloca Scaga. - Słyszałem, że zostałeś pobity przez vorche. Churowo. Skoro jesteś taką cienką dupą, będziesz jadł na stojąco - zaśmiał się, po czym wrócił do zżerania swojej porcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosz urwa, kolejny...

Bez mrugnięcia okiem zasadziłem mocnego kopa w ramię Scaga, a gdy ten leżał na podłodze wziąłem jego tackę, położyłem swoją na jego miejscu, a gdy już otrzepałem resztki porcji na ziemie zacząłem nią okładać sukinsyna!  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po nieprzyjemnej chwili poranka, dźwięk okładanego kroganina był naprawdę czymś przyjemnym. Najbliżej siedzący przyglądali się z uśmiechem, jak Scag obrywa po łbie tacką, która z wyglądu już mało przypominała tackę.

- Au, urwa, stop urwa, stop! - krzyczał podły robak. Dostrzegłeś nieprzyjemną minę Kapitana, więc przestałeś i zabrałeś się do śniadania. Odzyskałeś trochę szacunku i spokoju, przynajmniej na czas posiłku. Scag odczołgał się i polazł gdzieś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mmm pyszna papka odżywcza... Ciekawe czy istnieje coś gorszego od tego gówna - pewnie to będą nasze racje podczas tej misji

Gdy już skończyłem śniadanie, wróciłem do kwatery i czekając na dalsze rozkazy zacząłem sprawdzać stan swoich gnatów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Z tym wróć cały to bym nie przesadzał Vez - powiedział Jurdon Mekk. - Wiesz, że jesteśmy dla nich tylko pieprzonym mięsem armatnim i jedyne co się liczy to wykonać zadanie, a nie nasze nędzne życia.

Wkrótce pojawił się kapitan.

- Okej, buce, oto plan - powiedział wyświetlając hologram na środku pokoju. - Lądujemy niedługo na tej planecie Zaćmienia - Tytanie-5. Ważna sprawa, nie wiedzą, że ich zaatakujemy. Wy skradacie się przez to złomowisko - wskazywał kolejne rzeczy na wyświetlanym trójwymiarowym obrazie. - Aż do bazy, gdzie zajmujecie główne siły ogniem zaporowym, a inna drużyna zakrada się do środka i rozjebuje wszystko w drobny mak kradnąc chip dla Arii, którego istnienie, Zaćmienie próbowało ukryć przed naszą szefową. Jasne?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chciałbyś Vez - Kapitan Tnix prychnął. Rozejrzał się po waszej drużynie. - Zrrash będzie wami dowodził - spojrzenie padło na członka klanu Narog. Wywołało to ogólne poruszenie.

- Czy Kapitana pojebalo? - spytał wściekły Urdnot Xinx.

- To taki chuiowy żart, tak Kapitanie? - Weyrloc Mau był spokojniejszy, tylko odrobinę.

- Już lepiej, żeby Vez był dowódcą! - krzyknął Hailot Pran.

Jurdon Mekk próbował także dodać swoje trzy kredyty, ale Narog Tnix wydarł się:

- ZAMKNĄĆ MORDY PĘDRAKI. JA MÓWIĘ, KTO DOWODZI! JAK WAM SIĘ NIE PODOBA ZRRASH, TO JA WAS TAM POPROWADZĘ! - wściekle machnął pięścią, trafiając w twarz Snnniksa, jednego z vorchy. Hashishik pomógł mu wstać. - Zbierać swój stuff. Widzę was jak najprędzej w hangarze, transporter numer pierdolone 8! - opuścił kajutę.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupi pojeb - wybrał Zrrasha tylko dlatego że jest z tego samego klanu. Wątpię żeby ta ciotowata *urwa poradziła sobie z oddziałem vorchy.

Szybko zabrałem swoje graty i ruszyłem z resztą w stronę hangaru:

- Ten urwiszon napuszył się jak jebany paw, urwa. Co ty na to, żebyśmy go, po wylądowaniu, związali i wyjebali na pobocze i rozpierdolili to urewskie Zaćmienie w mak, co Xinx? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udaliście się w stronę hangaru, pchając się wąskimi przejściami, nie zaprojektowanymi dla krogan.

- Jasne, czemu nie - uśmiechnął się Xinx, słysząc twoją propozycję.

- Hej, Vez, chuiu, słyszę cię! - odezwał się zza twoich pleców Zrrash. - Kompania, pilnować Gatatoga Veza, żeby nie zrobił niczego głupiego.

- Zrrash, zamknij urwa mordę - rzucił znudzony Pran. - Vez tylko żartował. Prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

-Ależ oczywiście że, urwa, żartowałem! Służba pod Narogiem to sama jebana przyjemność!

Głupi ch*j, najwyraźniej trzeba będzie się nim zająć później, jak se wyrobie reputacje. No w każdym razie trzeba skupić się na misji i zrobić jak największy rozpierdol

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Ubraliście się w pancerze, złapaliście za broń i wsiedliście do Kodiaka. Czekaliście chwile, nim zjawił się pilot vorche.

- No to gdzie leććććććććććć cimy? - spytał syczącym głosem.

- Na złomowisko na Tytanie-5! - powiedział dumnie Zrrash. - Lecimy skopać parę zadów.

Wahadłowiec ruszył, opuszczając statek dryfujący na orbicie planety Zaćmienia.

- Będziemy zzzzzzzza 5 minut - oświadczył po chwili pilot.

- Dobra jełopy, przygotować się - Zrrash starł się brzmieć dumnie i odważnie, lecz nie bardzo mu to wychodziło. - Idziemy się napierdalać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ten c*powaty bucek się nadymał - jak k*rwa paw! 

Hmm, moja pierwsza, pi*przona misja w Krwawej Hordzie... ciekawe ile tych zaćmionych zapierdole? ale żeby wspiąć się wyżej w Hordzie przydało by się upokorzyć Zrrasha... no, nie ma co - jak to mówią ludzie - wyjdzie, k*rwa, w praniu.

sięgnąłem po broń - Hmf, dobrze że wcześniej przeczyściłem strzelbe i teraz chodzi jak marzenie, bo jakby się zcięła w środku napieprzanki to bym się zajebał

- rozpierdolimy ich - powiedziałem i stanałem przy drzwiach czekając na znak do desantu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kodiak zwolnił i obniżył lot w pionie. Drzwi odsunęły się, a twoim oczom ukazał się czerwonopomarańczowy, górzysty krajobraz Tytana-5. Góry w oddali były najpewniej ze skał, a te niedaleko ciebie, składały się ze sterty śmieci.

- Dobra, wysiadamy! - krzyknął Zrrash, ale jako jedyny nie wyskoczył z transportera, lecz usiadł na progu i ześlizgnął się.

- Słuchać chopy, przedzieramy się na północ - 'dowódca' wskazał kierunek przez góry śmieci. - Vez pójdzie pierwszy, jakby droga była zaminowana - uśmiechnął się krzywą mordą w twoją stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak se k*rwa chcesz "szefie" - odwarknałem do Zrrasha. Wyciągnąłem przed siebie strzelbę i ruszyłem pewnym, ale ostrożnym krokiem

To nie planeta, to jedna za*ebiście wielka kupa śmieci... Ha, nie ma ch*ja żeby ktoś pomyślał żeby coś ukrywać na takiej stercie złomu - swoją drogą przypomina Tuchanke... a co ja, ku*rwa, romantyk! Trza się skupić na misji!

Wytężając wszystkie zmysły w poszukiwaniu zagrożenia prałem naprzód równocześnie wypatrując miejsc ewentualnego schronienia przed ostrzałem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szedłeś jako pierwszy, lecz większość krogan, kroczyła kilka kroków za tobą, a za nimi, w obstawie dwóch vorchy szedł Zrrash. Idealny przykład tchórza, który nie wiadomo po co urodził się kroganinem.

Wszystko jak na razie szło po maśle, gdy usłyszeliście komunikat.

- Szsz, tu drużyna Alfa, zostaliśmy zaatakowani! - komunikat został zagłuszony przez odgłosy strzałów, z komunikatora, jak i przed wami. Nie wiadomo skąd, wyłoniła się grupa salarian i ludzi, strzelających w was z ciężkich pistoletów, nawet pojawiły się dwie sondy, zmierzające w waszą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...