Skocz do zawartości

Arena III - Zandi vs Piekielne Ciastko [zakończony]


Arena III  

8 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto okazał się być lepszym magiem w tej potyczce?

    • PiekielneCiastko
      8
    • Zandi
      0


Recommended Posts

Kolejna chwila to kolejny pojedynek. Widownia była coraz bardziej podekscytowana. Słychać było krzyki, gwizdy i wiwatowanie. Dopingowanie i cichsze przekleństwa. A to dopiero trzeci pojedynek dzisiejszego dnia.

trixie_cast_vs__twilight_cast_by_persist

Alexsuz uśmiechnął się pod nosem. Wiedział że ten pojedynek może być akurat tym czego brakowało widowni. Tym mocniej chwycił mikrofon i ryknął:

- SZANOWNA PUBLICZNOŚCI! Oto specjalnie dla was sprowadziliśmy tu dziś tych dwóch zawodników! Dla was i tylko dla was dnia dzisiejszego wystąpią te dwie znamienite persony! Zandi który może okazać się tym złym ziarnem to osoba silna, niestrudzona, oferująca swą pomoc i miłe słowo innym. Z drugiej strony zaś mamy Piekielne Ciastko herbu Przypalona Blacha który interesuje się przejęciem władzy nad światem ale czekolada go od tego odciąga. Zatem, pojedynek czas zacząć!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mag dotknął woreczka, który nosił jak wisiorek.

-To dla ciebie, mistrzu - powiedział szeptem do siebie.

 

Ktoś silnym ruchem rozwarł skrzydła ciężkich drzwi. Za nimi ział cień, który przez silne słońce wydawał się nieprzeniknioną ciemnością. Po sekundzie z ciemności wyłoniła się noga, a za nią całe ciało maga. Gdy tylko wyszedł on na światło zakrył prawą ręką oczy, oślepiony przez słońce. Miał na sobie długi prochowiec antracytowego koloru. Przez ramię miał przewieszoną wypełnioną torbę. Jego włosy wpadające w oczy dawały niewielką ochronę przed słońcem.

Po kilkunastu sekundach zabrał rękę sprzed oczu i podszedł do środka areny. Dopiero wtedy można było zobaczyć, że jego czerwony buty sportowe kontrastują z jego prochowcem.

Ręką odpiął pas od sprzączki, która utrzymywała płaszcz blisko jego ciała. Po chwili delikatny powiew wiatru sprawił, że większa część płaszcza załopotała na wietrze. Pod prochowcem mag miał srebrną kamizelkę wyszywaną płytkami z srebrnego metalu. Ręce były okryte przez delikatnie szarą koszulę, nie za obcisłą, lecz nie zostawiającą zbyt wiele miejsca. Na  nogach miał typowe, dość luźne dżinsy z paskiem o metalowej sprzączce. Przez plecy miał przewieszony ponad metrowy miecz, o rękojeści zdolnej pomieścić  obie dłonie, dziwnie gwintowanej na końcu. Jelec był typowy, mający po prostu chronić dłoń, bez żadnej funkcji dekoracyjnej. Nie wiadome było, jak mag zdołał go skryć pod prochowcem.

 

Przypalony rozejrzał się dookoła. Wielka widownia otaczała go z wszystkich stron. Czuł, że powinien coś powiedzieć. Zawsze coś do nich mówił. Raz dał im nawet ciastka, lecz teraz miał zamiar pozbawić siebie tej mocy. Nie żałował jej. Eamon mówił mu, że to nie moc robi z maga potężnego maga, a spryt. Przypomniał sobie wszystkie sztuczki, których nauczył go stary mag, który był dla niego prawie tak ważny jak bezimienny władca absolutu, dzięki któremu mógł się tutaj dostać.

Poczuł, że wszyscy patrzą się na niego czekając, co tym razem pojawi się razem z nim. Odetchnął głęboko i szeroko rozstawił ręce.

-Boska sfera! - wykrzyczał na całe gardło.

 

Widzowie wstrzymali oddechy. Inkantacja czaru brzmiała potężnie i każdy oczekiwał, że taki będzie pierwszy czar. Kilkoro ludzi przestraszyło się nawet tego, że boskie czary bez problemu przełamią barierę, mającą ich chronić przed efektami co potężniejszych czarów.

Lecz nic takiego się nie stało. Prócz ledwie zauważalnego rozbłysku światła czar nie przyniósł z sobą nic widzialnego. Kilku co bardziej dociekliwych widzów myślało, że czar może być nie widoczny, lecz większość ludzi powoli zaczynała się śmiać.

 

Przypalony zauważył, że jest wytykany palcami przez rozbawionych ludzi. Ile razy pokazywałem wam, że mógłbym was zniszczyć skinięciem palca? Cholera, zbytnio się denerwuję. Pamiętaj, masz wielką moc, ale obiecałeś sobie pokazać, że Eamon stworzył potężną magię. Niech te kmiotki zobaczą, że nie warto było go wytykać palcami i nazywać "słabeuszem". Przypomnij sobie, co ci mówił. "Niech się śmieją. Zobaczymy, czy będzie im do śmiechu, gdy pokażę im moc." Ech, staruszku, szkoda, że ten moment nie nadszedł, a ty kopnąłeś w kalendarz. Muszę powiedzieć im, że ten wielki grób kryje ciebie. Może choć do twojego truchła powiedzą pochwały.

-Ludzie, tym razem pokażę wam magię, jaką prawdopodobnie pierwszy raz widzicie - krzyknął głośno - Magię, która jest potężna tylko w rękach mądrego, a nie silnego - ukłonił się w stronę drugiej bramy - Masz na imię Zandi, czyż nie? Ja zwę się Piekielne Ciastko, co już zapewne usłyszałeś, ale jak chcesz, to mów mi Przypalony. Walczyłem już dwa razy na arenie, więc może mnie znasz, lecz tym razem zamierzam reprezentować magię Eamon'a. Być może uda mi się wam pokazać, że ta magia nie jest tak słaba, jak niektórzy z was myślą - jego głos był nienaturalnie potężny, choć nigdzie nie widziano żadnych głośników, a źródło głosu znajdowało się tam, gdzie powinno, czyli przy magu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwując całą tą sytuację z boku na arenę wkroczył jednorożec w czerwonym płaszczu. Wydawało się że jest trochę przytłoczony panującą wokoło atmosferą, ale nic bardziej mylnego. nie była to bowiem jego pierwsza walka na Arenie, więc był przyzwyczajony do krzyków publiczności oraz do Magii która zdawała się wibrować i wypływać każdym ujściem. jaka szkoda, że dziś, tyle magicznej Energi zostanie zmarnowane, ale cóż nic na to nie poradzę/ pomyślał ze smutkiem sercu i delikatnym ruchem kopyta zdjął okalający go płaszcz ukazując tym samym swoje złote ciało, brązowa grzywę oraz swój uroczy znaczek -  różę o różnokolorowych płatkach która rozszastała się w kształt krzyża.. Częś widowni była z oszołomiona jego widokiem, ale on nic sobie z tego nie robił tylko zwrócił się do publiczności delikatnym głosem:  

- Drogie kucyki dziś zamierzam wam pokazać, moje umiejętności w niedocenionej sztuce Alchemii 

Z części trybun uniósł się śmiech i niedowierzanie On chyba zwariował, alchemii nie da się używać do walki

Tak, już lepiej walczyć patykiem ,ale on kontynuował dalej: :

- Wiem, pewnie spora część z was uważa, że zwariowałem, ale dziś zamierzam dowieść że Alchemii można użyć w walce. - wypowiedział te słowa z taką siłą, że zatrzęsła się ziemia. Potem spojrzał w stronę przeciwległej bramy i odpowiedział na przywitanie przeciwnika:

- Witaj PrzypaloneCiastko, słyszałem o tobie i i twoim mistrz oraz waszych wyczynach. Bardzo też cieszę, że przywitałeś mnie tak przyjaźnie i obiecuję być dla ciebie tak samo przyjacielski, a jednocześnie postaram się być godnym i honorowym przeciwnikiem, a teraz przejdźmy do rzeczy. Może ty żaczniesz ;)

I mówiąc ostatnie słowa Zandi przyjął pozycję, taką aby odeprzeć nadchodzący atak przeciwnika

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakim wymiarze istnieją takie istoty? A, no tak. Kiedyś w takim byłem. Będę musiał pogadać z Strażnikiem, by powiedział mi, kim jest ten Zandi u nich.

Mag stanął w pozycji bojowej.

-Widzę, że chcesz dowiedzieć się czegoś o mojej magii? - zapytał się. Nawet nie czekał na odpowiedź - Dobrze, niech się tak stanie.

Nagle dookoła Piekielnego Ciastka oderwały się kawałki podłoża i poszybowały w górę, ściśle przylgnęły do jego rąk, tworząc twardą skorupę, której najprawdopodobniej jedynym działaniem nie było zwiększenie obrony maga.

Choć ręce przedłużyły się, a dłonie były nieproporcjonalnie duże w stosunku do i tak potężnych ramion, mag zdawał się nie zauważać zmian  w ciężarze.

-Kamienne ręce! - podał mało odkrywczą nazwę czaru.

Zrobił kilka kroków w bok, dzięki czemu ponownie stał na nienaruszonym podłożu. Nagle wyrosły z niego dwie półmetrowej średnicy kule, które mag ujął w swoje kamienne ręce.

-Jesteś alchemikiem? To co zrobisz z tymi kamykami? - zapytał się.

Zrobił zamach tak delikatnie, jakby nie zauważył nowego ciężaru. Po chwili kamienie leciały w stronę jednorożca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zandi z zainteresowaniem wysłuchał, tego co miał do powiedzenia przeciwnik i w duchu pomyślał tak  chcę cie sprwdzić i udowodnić że nie jestem gorszy Potem zauważył jak zeima dokoła Oponenta  odrywa się sę zmieniając się w kamień formuje się w coś na kształt 2 dłoni. Nie zdążył się jednak nim dokładniej przyjrzeć bo na dźwięk słów zaklęcia Przypalonego 2 kamienne graby zaczęły rzucać kamieniami w jego strionę i usłyszał słowa -Jesteś alchemikiem? To co zrobisz z tymi kamykami.. Na szczęscie by przegotowany  i ze spokojem zadał swemu przeciwnikowi pytanie

-  co zrobię z kamykami ? A wiesz z czego składa pasek ?

Nagle róg jednorożca rozbryzgał złotym światłem które zal swym blaskiem nadlatujące głazy a ust  wydobyły się dziwne słowa

- Transfiguris Petrae !!

wówczas głazy zmniejszyły sie do rozmiarów małych ziarenek i obsypały całą złotą sierść, Zandi puszcza oczko do przeciwnika powiedział

- A teraz Zobaczymy co można zrobić z piaskiem dobrze ?

jednorożec uniósł kopyta strzepując tym samy piach z nich w stronę przeciwnika. potem otrząsnął sę cały z pasku i wypowiedział zadanie:

igni plus aremanus trans vitrum !!!

pasek wokół Pzypalonego stawał się gorący i zaczął tworzyć dzi konstrukcję, która  zaczynała go otaczać ze wszystkich stron natomiast tumany unoszące się nad jego głową zamieniło się w coś podobnego do kryształowego żyrandola.

- Oto dlaczego mnie nazywają kryształowym Alchemikiem -  powiedział z wielką radością w głosie Zandi patrząc na szklaną kopułę, która otaczała jego przeciwnika

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maga uderzyła fala ciepła od piasku. Do diaska, czemu oni zawsze muszą mnie w czymś zamknąć? A, no tak, ja też tak robiłem. Dobra, to jest jeszcze proste..

Mag skupił się na prostej zmianie.

 

Szklana kopuła, jeszcze gorąca, zaczęła pękać. Widzowie wstrzymali oddechy. Po kilku sekundach pękła, a okruchy zsypały się po niewidzialnej barierze dookoła Piekielnego Ciastka, który stał w tej samej pozycji, co przed zamknięciem. Można było nawet podejrzewać, że pod kopułą nie wykonał żadnego większego ruchu.

-Szklany alchemik, a zapomina, że jeśli różnica temperatur szkła jest zbyt wielka, to pęka ono - zamyślił się, a włosy ponownie wpadły mu na oczy, co poprawił ruchem ręki - Ale to źle. Nie mogę korzystać z kamieni. Dobra, mam lepszy pomysł. E=MC^2! - kamienne ręce zmalały, aż znikły, a po wewnętrznej stronie przedramion pojawiły się małe, przeźroczyste kulki - Wybacz za taką mało odkrywczą nazwę, ale na prawdę nie miałem lepszego pomysłu.

Mag stanął wyprostowany, po czym ułożył palce tak, by dłonie wyglądały jak....... pistolety.  Wycelował dłonie w Zandiego.

-A co zrobisz z czystą energią? - przez chwilę celował dokładniej - Pew, pew, pew, pew, pewpewpewpew - z każdym "pew" jedna kulka wystrzeliwała w stronę Zandiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwójna transmutacja a bardzo wyczerpała Zandiego, dlatego postanowił się trochę zdrzemnąć, szklana kopuła raczej powinna raczej długo wytrzymać chociaż.... wydaje mi się o czymś zapomniałem - o czyś bardzo istotnym pomyślał we śnie, gdy nagle usłyszał dziwny dźwięk, który go wybudził. Okazało się że był to dźwięk pękającego szkła, okruchy leżały dosłownie wszędzie choć większość była po stronie przeciwnika, który tubalnym śmichem wytknął alchemikowi jego błąd,- że szkło w wysokiej temperaturze pęka . 

- na Uroborosa jak mogłem zapomnieć o tak ważnej rzeczy - pukał się kopytem w głowę.

Nie miał jednak zbyt wiele czasu na użalanie się nad tym błędem bowiem oponent szykował się do zadania kolejnego ciosu. Tym razem Jego kamienne ręce zmalały, zamieniając się w coś co przypominało rewolwery ,aż sam Przpaolony rzekł słowa które bardziej przypominały wzór fizyczny niż zaklęcie, ale po ich wypowiedzeniu rewolwery zaczęły  strzelać kulami naładowanymi energią .  

"A co zrobisz z czystą Energią" ? - te słowa przeciwnika dotarły do Zandiego wśród huku wystrzałów    

Zandi pomyślał Mógłbym, ale nie to za duże ryzyko.. A może ? jednak ,ale czasu nie było zbyt dużo jedna z kul zaczęła się niebezpiecznie zbliżać, więc Jednorożec postanowił zaryzykować. Szbybkim ruchem narysoswał koło wokół siebie a w nim 3 symbole

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/0e/Alchemysalt.png/20px-Alchemysalt.png

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/2e/Mercury_symbol.svg/20px-Mercury_symbol.svg.png

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f6/Sulphur.svg/15px-Sulphur.svg.png

i rzekl wierszem formułę:

Alchemik przepis życia zna

Sól to materia

Rtęć to połączenie 

a Siarka to życia zwieńczenie

te 3 składniki Energia wzrusza dzięki niej wszystko się porusza  

TRES Prima !!!

Na dźwięk ostatniego słowa  symbole w kręgu znikły a w ich miej pojawiła się dziwna substancja, Zandi ją wziął w kopyto i wyrzucił przed nadlatującą kulę Energii. Kula uderzyła w substancję która natychmiast zaczęła iskrzyć i zmieniać swój kształt - zaczęła się pojawiać głowa, kopyta i wszytko co tworzyło kucyka, po za jednym, oczach nie można było odnaleźć duszy,     

- Uff udało się - westchnął z ulgą Alchemik-

- Cóż mój drogi przedstawiam ci nasze "wspólne" dzieło". Oto do czego wykorzystałem twoją Energię, oto Cabaliolucus !!! - rzekł głośno Mag

Publiczność dosłownie zamilkła na trybunach, po czym niektórzy zaczęli głośno klaskać 

- A teraz mój Cabalio, Ruszaj do ataku - rzekł Zandi do stwora

Stwór ustawił się w pozycji do ataku i szybkim galopem ruszył w stronę zszokowanego Przypalonego zwalając go na ziemię

Edytowano przez Zandi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twór powalił Przypalonego, jednak upadając zdążył złapał go za kopyto, przez co upadli razem.

Nagle obaj przenieśli się dosłownie kilkadziesiąt centymetrów do przodu, lecz teraz stali na ziemi, a nie leżeli.

Lecz najdziwniejsze było to, że kuc próbował uciec, lecz coś mu przeszkadzało. Mag jakby trząsł się.

-Czytałem kiedyś o sztucznych tworach alchemików z pewnego świata, zwanymi homonkulusami, i szczerze powiedziawszy widzę między twoim Cabalioculusem i nimi pewne podobieństwo - wyraźnie było widać, że kłóci się sam z sobą - Chciałem użyć go jako źródła magii, ale jednak to nadal żywa istota, choć bez duszy - uwolnił twór, który z niewiadomego powodu skierował się powoli w stronę jednorożca - Proszę, odeślij go. Chcę zachować czyste sumienie - zrobił surową minę - Bądźmy uczciwi i walczmy sami, bo jeśli nie, to też wezwę sobie do pomocy towarzysza. Lecz on, uwierz mi, nie ma za grosz uczciwości, jeśli widzi, że mogę przegrać. Dobrze? - po samej jego postawie było widać, że nie chce zrobić nic złego - nagle twór się zatrzymał i wydał się lekko zdezorientowany sytuacją. Wyglądało to, jakby ktoś nim kontrolował przez jakiś czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zandiego zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia w stosunku do własnego tworu. Coś wgłębi jego duszy mówiło mu że p złamał jedną z z świętych zasad alchemików ustanowionych przez Słońce i Księżyc  Nie stwarzać życia.. Upadł na  na ziemię, a w szarozelonych oczach pojawiły się łzy które zmoczyły suchą ziemię

[Cóż ja uczynił łkał w myślach
Dobrze uczyniłeś liczy się tylko zwycięstwo odpowiedziało jego 2 ja
Nie odejdź!!! proszę - przebiegła błagana myśl
Ja odejść ? Pomogę ci daj mi tylko szansę hehe - odpowiedział szyderczy śmiech w głowie
Tego już za wiele precz!!!
. - Krzyknął głośno że cała arena zatrzęsła się w posadach
, potem róg jednorożca zapłonął srebno złotym światłem, które objęło stwora, rozkładając go na 3 pierwiastki, z których był stworzony
Saletrę. rtęć i siarkę i rzekł do przeciwnika 

- Przepraszam za użucie takiej sztuczki, ale musiałem myśleć szybko,bo inaczej stałbym się dywanem  na Twarzy alchemika zarysował się delikatny uśmiech po czym zaczął rysować okrąg w którym umieścił alchemiczne symbole Ognia, żelaza, oraz rtęć obok którego położył uzyskane ze sztucznego kucyka składniki. następnie wyrecytował   

Ogień razem Marsem wzrasta a w nm zamknięty życia protoplasta

Igni Mars trans Tres Primas !!

Krąg zaczął pulsować czerwonym blaskiem,  błyskać, a w miejscu gdzie były składniki pojawiła się czarna kula ze sznurkiem który zaczął się palić, Mag pomyślał Nie jestem dobry w Alchemii Ognia, ale sądzę że ta bombka da mi trochę punktów za show i rzucił  kulę w stronę oponenta śmiejąc się : Niespodzianka Hehehe. W locie kula eksplodowała wrzucając języki ognia i złote opary, które otoczyły Przypalonego całkowicie go oślepiając przez co nie zauważył zbliżającego się języka ognia który opalił mu twarz na brązowo

Edytowano przez Zandi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to się nazywało? A no chyba tak.

-Absurd - rozległ się głos z oparów tuż przed tym, jak maga objęły płomienie. Płomienie jeszcze chwilę leciały dalej, ale przestały się rozprzestrzeniać, a po chwili zaczęły spadać. W końcu całkowicie znikły objęte złotym pyłem.

-Boska bryza - powiedział dość cicho mag, po czym na arenie zaczął wiać delikatny wiatr, który rozgonił opary. Po chwili mag i płomienie zostały widoczne. Jedna z stóp maga znikała wewnątrz płomieni, lecz reszta ciała lewitowała niewiele nad ziemią. I był częściowo przeźroczysty.

-Jak ja nienawidzę tego czaru - rozmasował sobie szyję - Forma ducha nie jest wygodna - wyciągnął nogę z ognia - Pierwotna forma - wykrzyknął i opadł na ziemię, odzyskując swoją materialność. Płomienie nadal były ciałem stałym.

Mag wyciągnął miecz przytroczony do pleców, który wbił w ich skupisko. Płomienie zaczynały rozpływać się, wnikając do środka miecza. Po chwili wniknęły całkowicie. Miecz zmienił barwę swego ostrza z ciemnej stali na czerwono-żółty, wyglądając tak, jakby wykuto go z zastygłych płomieni. 

-Gwiezdni pomocnicy:portal!

Dookoła maga pojawiło się kilka jasnych punktów.

-Gniew gwiazd! - wykrzyknął mag i zakrył dłońmi oczy - Te portale są umieszczone kilka sekund świetlnych od gwiazd. Masz kilka sekund. I tak swoją drogą, to nie zdążysz uciec normalnie. Tylko teleportacją - mag pokazał dwa palce - Tyle.

Zandiemu zostało niecałe półtorej sekundy na reakcję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik nie był zaskoczony tym że prosta bomba nie zapewni mu przewagi. Znał się bowiem na wszystkich dziedzinach magi, więc nie był zdziwiony podmuchem wiatru, który rozwiał plomienie i opary. Zaskoczył go tylko miecz który przeciwnik dzierżył w dloniach

 i portale które pojawiły się wokoło całej Areny, zaś Zandi usłyszał tylko że jedynym według przeciwnika sposobem na uniknięcie zaklęcia jest teleportacja i że ma nie wiele czasu na ucieczkę ledwie 2 sekundy,. Zandi był znów na rozdrożu znał Alchemiczną formułę która pozwoliłaby uniknąć zaklęcia, ale to oznaczało znowu nagięcie zasad alchemików 

eh czemu zmuszasz mnie znowu do nagięcia zasad. czy wiesz, że to bardzo niebezpieczne nie tylko dla mnie, ale też dla ciebie spojrzał z wyrzutem na Przypalonego. Miał już tylko 1,5 sekundy, więc nie tracąc czasu wyjął nóż i przeciął nim delikatnie skórę na kopycie. Z Rany delikatnie sączyła się krew, która ułożyła się w okrąg przedstawiający węża zjadającego  własny ogon. Wśród bardziej światłych kucyków z publiczności pojawiło się przerażenie - Oni bowiem wiedzieli co oznacza ten symbol i w jakiej zakazanej formule alchemicznej jest używany, gdy wizerunek zrobił się dosyć wyraźny Zandi umieścił w nim nóż i rzekł dwa słowa: 

Uroboros Amina !!!

gdy mówił te słowa jego szarozielone tęczówki zwęziły sie zaś okrąg błysnął tęczą czerwieni, nóż uniósł się w górę podążył w kierunku ognistego miecza przeciwnika, gdy zostało pół sekundy do pełnego otwarcia się portali, nóż dotarł do celu i zostawił rysę na ostrzu to zaburzyło równowagę portali i zaczęły implodować, ale najstraszniejsze dla Przeciwnika miało dopiero nadejść = Rysa zaczęła się powiększać i jarzyć niebieskim światłem, które pochłaniało płomienie wokół miecza, zmieniając jego barwę znowu na czarną, a pochłonięta energia z rysy buchnęła oponentowi w twarz całkowicie go oślepiając. Tym czasem nóż wrócił w centrum kręgu, który przestał świecić na czerwono i przybrał barwę tęczy, a nóż zamienił się w ostrze, które wydawało się nie mieć konkretnego stanu skupienia, ale jednocześnie śliniło niczym srebro. Oczy Zandiego wróciły do normy zaś on podszedł do kręgu i chwycił ostrze, delikatnie w kopyta i powiedział:

- oto jest moje ostrze Philogladius, dawno go nie używałem, ale zmusiłeś mnie bym znów je wezwał, myślę że uczciwiej będzie walczyć na miecze, z jak najmniejszym użyciem  Magii, w ten sposób, będziemy trzymać się zasad - podszedł do leżącego na ziemi kucyka, podał mu kopyto pomagając wstać.

A  teraz bierz swoje ostrze i pokaż czy potrafisz walczyć bez zaawansowanej Magii, prawdziwy mag to ten który wie kiedy nie używać Magii - rzek Zandi wyzywającym tonem i stanął z ostrzem skierowanym frontalnie do przeciwnika, a rana z kopyta znikła bez śladu

Edytowano przez Zandi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oślepienie przyszło tak nagle, jak atak przeciwnika. Kątem magii poczuł, że nagła dezorientacja sprawiła, że portale zdestabilizowały się. Muszę zapamiętać, by na przyszłość nie zabierać się za czary, które można zdestabilizować zaskoczeniem mnie. Aż tupnął nogą.

Po chwili odzyskał wzrok. Widok jednorożca trzymającego miecz trochę go zaskoczył. Ale jakim sposobem on utrzymuje pion? Powinien się przewrócić.

-Nie powiem, tak ryzykować. Nie znam żadnego innego maga, który zaryzykowałby trafieniem przez Gniew gwiazd i zaatakował mój miecz. Tylko zaskoczenie celem twojego ataku sprawiło, że nie utrzymałem tych portali. Nie, żebym nie kontrolował swojej magii - zaczął przecząco machać dłońmi przed sobą.

Nagle rozluźnił się. Ręce powędrowały w dół. Prawa dłoń zatrzymała się wyżej od lewej, ale było to spowodowane tym, że oparła się na mieczu.

-A czort z tym. Wszak mamy walczyć, a nie kłócić się, który z nas lepiej umie utrzymywać swoją magię - ręką z mieczem powędrowała do góry, a ostrze zostało wycelowane w stronę słońca - Luminous sword! - wykrzyknął. Wysoko nad areną pojawił się punkt światła, a mag zaczął się trząść. Po chwili z punktu wyleciał promień światła, który trafił idealnie w czubek. Promień zniknął, lecz po chwili piasek zaczął być ciągnięty przez nieznaną siłę w stronę maga. Włosy jednorożca chwilę łopotały, jakby także ciągnęła je nieznana siła.

Po chwili pył wzniesiony przez implozję opadł. Mag nadal trzymał w swoich dłoniach miecz, którego kolor zmienił się na wściekle biały. Bił od niego niewyraźny blask.

-Mój miecz ma to do siebie, że wchłania każdą magię. Teraz wchłonął magię gwiazdy. Rany, które być może zdołam ci zadać, nie mogą cię zabić, tak samo jak wszystko zrobione magią gwiazd, lecz tylko inny gwieździsty mag zdoła je wyleczyć - lekko wbił czubek w ziemię - W swej naiwności myślałem, że Gniew gwiazd pokona cię, a gdy ogłoszą moje zwycięstwo, to cię uleczę, ale widzę, jak się myliłem - rozejrzał się dookoła. Gawiedź zaczynała się denerwować - Ale kończę już tą gadaninę, bo mnie za chwilę rozszarpią.

Ociągając się wyciągnął miecz z ziemi. Nagle jego zachowanie całkowicie się zmieniło - wyskoczył w stronę jednorożca, który może przygotowywał się już do bloku, ale ruch przeciwnika go ubiegł - prochowiec zmienił się z brązową ciecz, spłynął w stronę miecz i zmienił się w metrowej długości przedłużkę rękojeści, przez co miecz upodobnił się do dziwnej glewii. Mag wykorzystał broń jak tyczkę i wykonał skok ponad zdezorientowanym jednorożcem, a po wylądowaniu szybko wyprowadził atak, wycelowany w gardło jednorożca. Ostrze cięło powietrze, a za moment powinno także przeciąć szyję jednorożca.

Magia gwiazd nigdy nie zabija.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Wybiła "ta" godzina! Nadszedł czas wyłonić zwycięzcę pojedynku! Wasze głosy zadecydują o tym kto przejdzie do drugiej rundy turnieju!

 

Czas dokonać wyboru. Kto okazał się lepszy? PiekielneCiastko, czy Zandi? Zapraszam do głosowania!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż mogę tylko przeprosić za moją pisownię wszystkich, ale wtedy miałem problemy techniczne (touchpad mi padł w lapku), a potem zostałem zaproszony przez pozostałych avatarów :cmc: do zajęcia się naszym domkiem, a że to praca zajmująca to nie miałem okazji już poprawić błędów niech wygra najlepszy mag

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadeszła pora wyłonić zwycięzcę pojedynku. Starcie było zacięte, lecz tylko jedna osoba może przejść dalej. Zobaczmy zatem kto to będzie...

 

PiekielneCiastko - 8

Zandi - 0

 

Piekielna przewaga PiekielnegoCiastka gwarantuje mu zwycięstwo w pojedynku i awans do piekielnej drugiej rundy turnieju. Wiem, to było słabe, dlatego też bez zbędnych ceregieli i przedłużania gratuluję zwycięzcy! Powodzenia w kolejnych zmaganiach!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...