Skocz do zawartości

[Gra][Fairy Tail] Gildia Magów "Biała Gwiazda"


Spinwide

Recommended Posts

Ej nie wiem czy wiesz, ale tam nie było Makarova 

 

------------------------------------------------------------------------------

Ring spoglądał z oddali na magów lodu, bawiąc się przy tym niewielkim niebieskim płomykiem w swojej dłoni. Zastanawiał się jak silni mogą być. W tę spojrzał na niego różowo włosy mag.

- Ooo niebieski ogień ciekawe jak smakuje.- Zawołał smoczy zabójca-Daj spróbować.

- Co?! Chcesz zjeść mój ogień?- Zapytał zdziwiony mag.

- No! Co w tym dziwnego?

Jakkaru przypomniał sobie, że smoczy zabójcy potrafią jeść odpowiedniki swojego żywiołu.

- Nic, nic łap

Natsu wsunął ognistą kulkę tak jakby była z mięsa.

- Ah pikantna, moje ulubione

- Jesteś zdrowo popieprzony wiesz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ethan usiadł przy ścianie, w siedzibie Blue Pegasus. Nie miał bardzo ochoty rozmawiać, toteż do nikogo nie podszedł. aby zabić nudę, stworzył niewielką, wodną kulę którą przerzucał między rękami.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam pytanie. Czy będziemy obecny podczas PIERWSZEGO spotkania z Oracion Seis ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa, co do Wendy, ona BYŁA w Cait Shelter w tej sadze, napisałem tak bo ona im się dopiero przedstawiła na tym spotkaniu, idziemy według anime ale nie wplątujemy się za bardzo w nie. Tak będziemy przy pierwszym spotkaniu a raczej będziecie. Bo ja mam inne plany  :squee: .

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Wybaczcie za nich, są jeszcze niedoświadczeni. Tytanio, Jura-san, Ichyia musimy omówić jakąś strategie więc do dzieła - Rinzler podszedł do reszty. - No to jaki jest plan? Chyba go mamy, czy walimy prosto przed siebie w paszcze Lwa? - Zapytał resztę magów Klasy S zebranych obok niego - O i jeszcze pomyślałem o czymś - Rinzler wyjął 3 kolejne lakrymy komunikacyjne i dał zebranym. - Przydadzą się.

 

- Dziękuje Rinzler - Powiedział Ichiya - Tak, mamy plan, niedaleko jest las w którym znajduje się ich baza. Zaskoczymy ich tam.

- Tak najlepiej będzie gdy zaatakujemy z zaskoczenia - Powiedziała Erza. 

- No więc możemy za chwilę ruszać - Powiedział Jura - Czekaliśmy na was.

- Dzięki, dobra to wszystko ustalone? 

- Aaa mam jeszcze coś zapomniałem - Odezwał się nagle Ichiya - Nasz Bombowiec magiczny Christiną zbombardujemy ich główną bazę. 

- Dobry pomysł, zawszę się coś takiego przyda. 

- No to ruszajmy. - Powiedział Rinzler, niecierpliwiąc się troszkę.

Edytowano przez RedBalance12
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ethan usłyszawszy o tym, że już wyruszają, podszedł do Rinzlera:

 

-A tak w ogóle, przepraszam, że przeszkadzam, ale gdzie my mamy w ogóle iść ? Macie jakieś współrzędne odnośnie aktualnej lokalizacji Oracion Seis ? Bo bez tego, to możemy sobie, co najwyżej, pogwizdać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak młody magu - Odpowiedział Ichiya - Niedaleko naszej posiadłości znajduje się ogromny las. W tym lesie znajduję się ich główna siedziba. Ruszajmy.

Natsu słysząc to dopadł 1 drzwi i wybiegł krzycząc:

- Będę pierwszy!!!

- O nie - Powiedział Rinzler - Meteor - Złota poświata otoczyła Rinzlera - 100/100{}250/300 - Wybiegając z zawrotną prędkością zaraz za Natsu krzyknął - To ja będę pierwszy, hahahaha. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc ścigających się nie mogła powstrzymać śmiechu. " Faceci... " pomyślała i pokręciła głową. Wyszła spokojnie na zewnątrz. Spojrzała na niebo. Czyste, spokojne. " Długo ten spokój nie potrwa coś czuję ". Chwila wystarczyła by oddalić się od reszty. Szybko podbiegła do nich. Nie miała zamiaru przegapić zabawy tylko dla tego, że została trochę w tyle.

Edytowano przez Elizabetta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Teraz poznacie prawdziwą szybkość Meteora - Powiedział Rinzler i przyśpieszył. Był tak szybki że zniknął wszystkim z oczu w kilka sekund. Dobiegając do urwiska zastanowił się chwilę. - Zostawię tu coś i idę dalej, Projekcja Psychiczna Shinentai - 100/100{}225/300 - Obok Rinzlera powstało jego odbicie, prawie jak brat bliźniak. - Zostań tu i czekaj na nich, ja idę dalej i będę przeszukiwał dalej położony las. - Rinzler podszedł do urwiska i zeskoczył lodując miękko dzięki dalej aktywnemu Meteorowi. - Ehh no to do dzieła... - Nagle Rinzler zobaczył cel ich wyprawy. Całe Oracion Seis zmierzało na urwisko. - A więc tam będzie pierwsza potyczka, niech to myślałem że trochę później się to odbędzie. No cóż ruszam w dalszą drogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Miej sobie ten Meteor. Żadna magia nie może równać się z prędkością światła." Widząc ścigających się magów ledwo zdławiłem śmiech. Rinzler niby najstarszy w gildii, a nadal jak dziecko. Nie miałem czasu na zastanawianie się nad tym wszystkim. Chciałem jak najszybciej walczyć. Aczkolwiek ruszyłem do celu powolnym krokiem. Wszyscy członkowie wrogiej gildii zmierzają na urwisko. Tam też kieruje się Rinzler. Nie chciałem dostać się tam zbyt szybko. Mógłbym zwrócić na siebie uwagę wszystkich magów Oracion Seis, a tego nie chciałem. Nawet ja mógłbym sobie nie poradzić z 6 potężnymi magami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klon Rinzlera siedział na kamieniu nucąc sobie piosenkę. Powoli w oddali zamajaczyła sylwetka Natsu i reszty, gdy w tej samej chwili Oracion Seis wylądowało na zboczu.

- Kogo my tu mamy - Powiedział Brain - Samotny mag, co?

- Zabijmy go i już - Podpowiedział Cobra.

Klon wstał i popatrzył na nadbiegających sojuszników.

- Chyba nie chcecie walczyć z nami wszystkimi - Powiedział sobowtór - Ehhh że też musiał teraz mnie przyzwać - Nikt i tak nie wiedział o co chodzi klonowi.

Reszta była już na miejscu.

- Zaatakujmy ich - Powiedział Natsu - Już się rozpaliłem - Krzyknął i użył swojego zaklęcia - Stalowe Pięści Ognistego Smoka - Natsu wyskoczył lecz niestety został powstrzymany przez mur ziemi stworzony przez Hoteye. 

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Tym czasem 

 

Rinzler szedł ścieżką rozglądając się dookoła. Nic tutaj nie było, wiedział że musi coś odnaleźć ale jeszcze nie wiedział co to będzie lub może ktoś. Miał takie przeczucie już od wizji gdy przyjechali pod posiadłość Blue Pegasus. Musiał szukać dalej.

 

 

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

 

Kilka spraw, teraz będzie pierwsza bitwa między sojuszem a Oracion Seis, którą i tak przegramy. Gdy już z nami skończą nasza gildia rozdzieli się na 2 grupy i zejdzie do lasu. Mniej więcej tak będzie wyglądała teraz akcja. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to jutro będzie 1 grupa walczyć z wylosowanymi dla siebie wrogami. Losowanie było bezstronne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joseph szedł z tyłu, podziwiając las i widok złotowłosej czarodziejki idącej przed nim. Na szczęście odpowiednio szybko zauważył mroczną gildię. Używając czaru nurek przeniósł się na wzgórze, będące w pobliżu. Z niego obejrzał sobie swoich przeciwników.

Czarnowłosy spał z skrzyżowanymi nogami na jakimś dywanie. Drugi mag był od niego znacznie wyższy. Jego ciało było dziwnie kanciaste, a w dłoniach trzymał książkę. Wyglądało to, jakby była ona dla niego świętością. Była także białowłosa dziewczyna z dużymi atutami, ubrana w suknię jakoby z śnieżnobiałych piór z długimi, sięgającymi za łokieć niebieskimi rękawiczkami ( mógłby mnie ktoś oświecić jak nazywa się takie coś?). Był jeszcze mag w białym płaszczu z ciemnobrązowymi, zmierzwionymi włosami, którego owijał wąż oraz właściciel żółtego irokeza, bardzo długich brwi, nie krótszego nosa oraz czerwono-białego, sportowego ubrania, choć nie umiał określić jaki sport można w takim odzieniu uprawiać.

Jeszcze z odległości zauważył, że Natsu wyskoczył na nich z dłonią objętą płomieniami.

Uznał, że spróbuje zaatakować ich bagiennym biczem. Wyskoczył z ziemi tuż za nimi, by móc lepiej wycelować.

Nie spodziewał się, że gdy wyskoczy z ziemi, to zostanie ugryziony przez węża. Już po chwili jego trzewia zapłonęły ogniem piekielnego bólu. Wiedział, co to znaczy - trucizna.

-Słyszałem twoje myśli - usłyszał głos tego od węża.

Zasnął, ale nie bał się - błoto nigdy nie było czyste i zawsze udawało mu się neutralizować trucizny. Ale czy teraz także się to uda, a jeśli tak, to ile to zajmie?


175/300; 275/0

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diego poczuł się bardziej niż zirytowany, gdy połowa obecnych przebiegła koło niego, nie zauważając go. Wyszedł na chwilę by zapalić, a tutaj nagle wszyscy wybiegli jak oszalali wrzeszcząc na siebie. Szczęście, że stąd słyszał planujących magów, stojąc blisko wejścia, inaczej nie miałby pojęcia o zamiarach swoich towarzyszy.  W pewnym momencie dostrzegł Meteor Rinzlera. I pomyśleć że zachowując się tak śmiał wkurzać sie o nazwanie go dzieckiem. Obejrzał się w stronę budynku i dostrzegł że pozostało jedynie dwoje magów. Wysoki, łysy Święty Mag Jura, i krępy rudy mężczyzna w białym garniturze- Ichiya.

Podszedł do nich poprawiając kapelusz.

- Um... już po odprawie? - zapytał.

-Najwyraźniej. A ty jesteś? - zapytał z pobłażliwym uśmiechem Jura.

-Diego Rivergo. Jestem mistrzem Białej Gwiazdy.- słysząc te słowa, uśmiech na twarzy Jury zastąpiło zaskoczenie.

-Mistrzem? Nie spodziewałem się, że przybędziecie tutaj całą gildią, men!- rzekł karzeł, kierując ku Diegowi dziwnie ułożone palce.

-Taaak... mogę zapytać gdzie pobiegli? Obawiam się, że pozostawieni Rinzlerowi, prędzej rozwalą cały las, a Oracion Seis i tak nie znajdą.

-Ku bazie Oracion Seis. Mamy zamiar... - zaczął Jura.

-Zbombardować ją. Słyszałem. - mruknął Diego- Jesteś...Jura, tak? Święty mag? Ponoć potraficie przenosić góry jedną ręką, to prawda?

Diego zastanawiał się, czy da się nabrać na tak prostą prowokację, słyszał o Jurze, jest ostatnim ze świętych magów, lecz dobrze byłoby poznać jego charakter. Skromny czy przesadnie pewny siebie? To może być ważne podczas misji.

-Miło, że o mnie słyszałeś, Diego, ale to nieprawda, może inni z dziesięciu to potrafią, ale ja jestem zdecydowanie najsłabszy z nich... - odparł olbrzym.

Skromny. Zdecydowanie skromny. Interesujące...

-A ja słyszałem o tobie, men. Jesteś Diego Rivergo, ponoć całkiem potężny z ciebie mag, men. Powiedzcie mi panowie, skoro ty Juro, jesteś Świętym magiem, a ty mistrzem gildii, to jesteście mniej więcej na poziomie pana Makarova?- spytał Ichiyia z dziwnym wyrazem twarzy. BARDZO dziwnym.

-Jak już mówiłem, jestem najsłabszym z dziesięciu- odparł Jura- Nie miałbym najmniejszych szans z panem Makarovem.

-Być może jestem, być może nie? Dlaczego pytasz? - odpowiedział wymijająco Diego. Coś nie pasowało w zachowaniu Ichiyi.

-Nie trzeba być niemiłym...ale na pewno nie jesteś mocniejszy niż Makarov, a to sprawia, że nie powinniście sprawić mi większego problemu. - odparł mężczyzna, z ponurym uśmiechem na twarzy wyjmując dziwną fiolkę z kieszeni.

-Co ty robi...- zaczął Jura, lecz z nieprawdopodobną prędkością, dziwny dym ogarnął zarówno jego jak i Diego, całkowicie odbierając siły obojgu.

Diego padł na kolana, czując, że nie może nic zrobić. Ichiya...zdrajcą? Jeśli reszta Blue Pegasus również zdradzi, to sojusz jest w niebezpieczeństwie.

-Dlaczego...?- z wysiłkiem rzekł leżacy obok Jura. Wtem, wygląd mężczyzny w garniturze zaczął się zmieniać, i pojawiły się dwie lewitujące niebieski istotki.

-PIRI-PIRI!- zawołały, a z budynku powolnym krokiem wyszła ubrana w biel kobieta.

Z opisu jaki podawali podczas odprawy, musiała nazywać się Angel.

- Myślałam, że jako najsilniejsi magowie w zgromadzeniu, będziecie jakimś wyzwaniem...Ale ani Ichiya, ani wy nie byliście w połowie tak silni jak mi mówiono...- rzekła.

-Jak...ty...- wysapał Diego. Czuł jakby życie miało zaraz z niego wylecieć.

- Oh, poznałam wszystkie wasze plany, jeszcze gdy Ichiya wyszedł do toalety przed odprawą. Właśnie tam go dopadliśmy, czyż nie, Gemini?

-PIRI-PIRI!

Więc...teraz Oracion Seis zna ich strategię i zamierzenia...Reszta NAPRAWDĘ jest w niebezpieczeństwie, choć wiadomość że Ichiya nie jest zdrajcą, zdjęła kamień z serca Diegowi. Kobieta minęła leżących, i odeszła w głab lasu, pozostawiąjąc obu na śmierć. Z trudem przeniósł wzrok na Jurę, i ujrzał, że właśnie stracił przytomność. Jemu samemu robiło się ciemno przed oczami, czuł ból i bezsilność w całym ciele i sekundę przed zemdleniem ujrzał mężczyznę w poszarpanym białym garniturze.

-Już dobrze panowie, moje lecznicze perfumy postawią was na nogi, men.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klon obserwował walczących, wiedział że i tak nic nie wskóra w otwartej walce przeciwko całemu Oracion Seis.

- Ehh, nic i tak nie poradzę, kończy mi się czas - Nogi klona powoli zaczęły znikać przemieniając się w złotą energię. - Ehhh, co on sobie myślał - Powiedział klon przed totalnym zniknięciem.

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Rinzler szedł lasem szukając dalej swojego celu.

- Można mnie nazwać wariatem, co? - Powiedział do siebie, zdawał sobie sprawę że zostawił swoich przyjaciół na pewną przegraną, ale nie mógł się powstrzymać. Musiał ją odnaleźć, od tego zależał jego spokój zewnętrzny.

- Ehhh. - Nagle stanął oszołomiony. Stała na przeciw niego cała 9 magów. Bez wątpienia mroczna gildia i do tego możliwe że byli bardzo silną gildią.

- Kogo my tu mamy - Powiedział jeden z nich - Zabłądziłeś i teraz nie wiesz gdzie iść - Zaświergotał jak małe dziecko.

- Eeee - Spojrzałem na niego z poirytowaniem.

- Eva, zostawiam ci go, jesteś z nas najsilniejsza - Powiedział jeden z nich, możliwe że mistrz ich gildii. Miał dość duży miecz. - Black Shadow ma wspierać Oracion Seis osobiście, ruszajmy!!

- Tak jest - Powiedziała dziewczyna, kropka w kropkę jak ta z moich wizji  tyle że starsza. Reszta z nich poszła dalej w las. - Nie oszczędzę cie, pamiętaj! - Krzyknęła i rzuciła się na mnie. Magia wiatru co? Była szybsza niż się spodziewałem, lecz udało mi się na czas uskoczyć.

- Hej ja nie chcę z tobą walczyć.

- Nic mnie to nie obchodzi, już nic mnie nie obchodzi. - Powiedziała ze smutkiem i znowu zakatowała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Yep, my z sojuszem. Wy się bijecie pierwszą walką z OS. Tylko Red bardzo chciał mieć swój wątek (zapamiętam to :P) no to ma. (Anyway, KAŻDY może mieć swój wątek, tylko wolałbym żeby to ze mną uzgodnić, k?)

 

Btw. Red. GG. TERAZ. :rainderp:

Edytowano przez Spinwide
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie m nikogo wokoło nas, myślę że mogę spróbować. Odparowałem kolejny atak, moją laską i odskoczyłem. Patrzyła się na mnie. Teraz, pomyślałem i zdjąłem maskę. Oczy miałem czerwone, przez prawe oko przechodziła duża blizna. Nagle dziewczyna zaniemówiła.

- A jednak to ty Rin? - Zapytała. - Ale ty pewnie mnie nie pamiętasz, co?

- Miałem dziwne wizje, ty nazywasz się Evangelina?

- Tak, tyle czasu cię szukałam. Przepraszam że nie wyszło mi z tym przekrętem w dzieciństwie. 

- I tak uciekłem, czy możesz przywrócić moją pamięć?

- Tak - Podeszła bliżej i przytuliła Rinzlera - Przykro mi że tyle musiałeś czekać. - Dotknęła 1 palcem czoło Rinzlera i nagle Rinzler przypomniał sobie wszystko, swoich rodziców całe miasteczko i innych.

- Nie ma co się martwić, a tak dlaczego jesteś w mrocznej gildii.

- Nie jestem, mogę mieszać w ich wspomnieniach, dzięki temu poznałam plany Oracion Seis. Chcą zakatować miasteczko w którym znajduję się gildia Cait Shelter.

- Muszę ich powstrzymać - Powiedział Rinzler - Pomożesz mi?

- Mhm, ruszajmy.

Razem poszliśmy dalej szukając Nirvany. Było to o tyle trudne że ona mogła znajdować się praktycznie wszędzie, nawet pod ziemią. Mieliśmy nie łatwy cel ale jakoś musieliśmy temu podołać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Tak... Będzie się trzeba włączyć do akcji.

To potężni magowie, a więc...

- Saikuron no me. 125/200 Ciało 100/100 Amulet.

Moja ręka została otoczona przez światło. Nie było sensu doładowywać go Szkarłatem. Samo w sobie to zaklęcie było dość potężne. Podbiegłem do Racera i uderzyłem go z całej siły. Odepchnęło go to na kilka metrów, ale... Nic mu to nie zrobiło. Dalej stał niewzruszony, tylko zdmuchnął kurz z ramienia. To faktycznie nie byle kto. Mój przeciwnik zniknął, a po chwili zostałem uderzony między żebra. Zwinąłem się z bólu.

- Widzę, że nie jesteś byle magiem. Dobrze... Przynajmniej jakieś wyzwanie. - uśmiechnąłem się szaleńczo i zaszedłem wroga od tyłu. Tym razem bez żadnej magii. Po prostu zwykłe uderzenie. I tym razem nic. Racer tylko uśmiechnął się do mnie złowieszczo. Tym razem kopnął mnie prosto w brzuch. Niechroniony kompletnie niczym uderzyłem w pobliskie drzewo. Krew mimowolnie wyleciała z moich ust.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rinzler ponownie nasunął na twarz maskę. Szedł razem z Evą wypatrując oznak czegoś co mogło być podejrzane.

- A tak w ogóle to czemu nosisz tą maskę? - Zapytała Eva.

- Nie muszę pokazywać wszystkim swojej twarzy. Wole to zachować dla siebie. A tak w ogóle to jaką magie posiadasz?

- Magia wspomnień jak wiesz i magia powietrza, a co?

- Nic, tylko pytam. Poczekaj chwilę przygotuje swoje jedno z lepszych zaklęć żeby były gotowe w razie potrzeby.

Rinzler podszedł wyjął przedmiot długopiso-podobny nakreślił krąg i wczepił krople swojej magi. 

- Księżycowa Biel - Powiedział Rinzler nieprzytomnym głosem. Potrząsnął głową i krąg zniknął. Jedyne co trzeba było zrobić to użyć go na polu bitwy. Ciekawe jakie będą skutki jeżeli jest to zaklęcie czysto ofensywne i pobierać będzie więcej many niż zwykłe zaklęcia miażdżące. - No dobra ruszajmy dalej.

- Tak jest - Eva złapała za rękę Rinzlera i pociągnęła dalej w las.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kai widząc całe zajście ruszył za innymi magami. Prawie w ogóle nie ruszało go to, że ma okazję poznać tych wspaniałych przedstawicieli innych gildii. Jedynie nie dawał mu spokoju strach przed zbliżającą się walką. Potrafił to jednak ukryć. Na wszelki wypadek uszykował łuk tak, by móc szybko go użyć. Nie wiedział jednak czego może się spodziewać. Atak z zaskoczenia? Otwarta walka? Zdrada ze strony przyjaciół? W końcu nikogo nie zna na tyle dobrze, by móc wyrobić sobie o nim opinię. Ale nic... Gotowy do walki szedł za innymi w milczeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ethan przybiegł na miejsce i zobaczył Mroczną Gildię. Całe Oracion Seis. Racer, Angel, Hoteye, Cobra, Midnight i Brain. Cała szóstka. Każde z nich mogło zniszczyć gildię. Ale on też nie był tutaj sam. Była z nim cała jego Gildia, a do tego reszta Drużyny Światła.

 

-No dobra- powiedział Ethan z szelmowskim uśmiechem- Zaczynamy

 

Przed nim pojawił się magiczny okrąg. Mag wyjął swój bicz i przepuścił go przez okrąg mówiąc:

 

-Wodny Bicz [ 25 mana= 250/300]

 

Broń pokryła się przejrzystą powłoką i wydłużyła się znacznie. Ethan uśmiechnął się i uderzył biczem w kierunku Cobry. Ten jednak uchylił się przed atakiem. O JAKIEŚ 2 CM !!!. Mimo to, czarodziej ponowił atak. I tym razem chybił:

 

-Do jasnej cholery. PRZESTAŃ SIĘ RUSZAĆ !!!.

 

I ponowił atak. Gdy mag znowu miał się uchylić, nad biczem ukazał się magiczny okrąg:

 

-Wodna Katapulta [50 mana= 200/300- krzyknął Ethan i z bicza wystrzeliły wodne ostrza które trafiły Cobrę.

 

A jednak nie. Chybiły Cobrę o zaledwie parę centymetrów i poleciały w stronę Lucy. I, niestety, trafiły. Dziewczyna upadłą na ziemię:

 

-Sorki- powiedział mag z zawstydzoną miną i zwrócił się ponownie do Cobry- Jak ty to, do jasnej cholery, zrobiłeś

 

-Usłyszałem- powiedział Cobra- A ty zaczynasz mnie denerwować. CUBERIOS !!!

 

Fioletowy wąż rzucił się na Ethana. Uderzył go mocno i odrzucił parę metrów dalej. Chłopak wstał z trudem i przed nim ponownie pojawił się magiczny krąg:

 

-Wodne Cięcie {50 mana= 150/300]

 

Wodne dyski poleciały w stronę węza, i... TRAFIŁY GO !!! Cobra zobaczył co się stało i zacisnął zęby:

 

-Jak śmiałeś ? !!! JAK ŚMIAŁEŚ UDERZYĆ CUBERIOSA ?!!! ATAKUJ, CUBERIOSIE

 

W jego głosie dało się słyszeć straszny gniew i złość. Wokól niego dało się wyczuć pulsującą energię magiczną. Ethan stał oszołomiony. Na szczęście w porę zauważył atakującego gada:

 

-Wodny Ekran [25 mana= 75/300]

 

Wydawało się, że chłopak się obronił. Jednak wąż znalazł się za nim i rzucił się na niego. Po chwilowej przepychance ugryzł go w ramię. Ethan poczuł straszliwy ból. Czuł jakby coś rozpuszczało jego rękę. Złapał się kurczowo i zaczął ciężko oddychać.

 

-Teraz zobaczysz, co to prawdziwy ból. Trucizna Cuberiosa zabije cię dość ... powolnie. - powiedział Cobra, uśmiechnął się i odszedł.

 

Ethan nadal trzymał się za rękę. Jego moc magiczna była na wyczerpaniu. Nie miał siły na silniejsze zaklęcie. Poza tym, gdyby zaczął się ruszać, trucizna szybciej rozeszłaby się po jego ciele. Wiedział, że nie może zasnąć. Nie może się poddać. Ale powieki stały się bardzo ciężkie. Zamknął oczy i odpłynął.

Edytowano przez Mew Two
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, z opóźnieniem ale jest.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

W końcu dotarła na miejsce. Ku jej rozczarowaniu walka trwała już od kilku ładnych minut. 

- Pięknie, ominą mnie początek zabawy. Niech to wszystko... - mruknęła ze wściekłością. Tak to jest jak się chwilę zostaje w tyle, a potem zagaduje z innymi. Już miała zaatakować najbliżej znajdującego się, Cobrę, lecz nagle przed nią stanął Hoteye. Ledwie zdążyła się otrząsnąć z pierwszego szoku, a ten już zaatakował.

Hogo ryōiki - [175/200 100/100 ] otoczyło ją pole ochronne, jednak zniknęło zaraz po pierwszym ataku. Chwilę stała oszołomiona. Przecież to pole wytrzymywało silniejsze ataki. Jak mogło tak nagle zniknąć?  " Silny jest" pomyślała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakkaru rzucił się na pomoc Ethanowi. Stanął pomiędzy nim a oponentem i wykrzyknął.

-Azazel! [średnie zaklęcie 50 pkt]

W tym momencie w jego dłoni pojawiła się płonąca niebieskim ogniem katana 

- Myślisz, że masz ze mną jakiekolwiek szanse?- Zapytał  czerwono włosy człowiek. Zaśmiał się szyderczo i rzucił na Ring'a.

- Dalej uprzyjemnisz mi dzień.- Ring zaatakował Cobre z prawej próbując dźgnąć go w bok. Niestety jego atak był niecelny.

- Słyszałem to- Wymamrotał generał.

Jakkaru starał się nie wypaść z rytmu, więc gdy jego atak nie trafił to postanowił wykonać piruet na lewej stopie i kopnąć przeciwnika płonącą nogą [Aura płomieni słabe zaklęcie 25 pkt]

Na jego nieszczęście przeciwnik był szybki i unikał każdego ciosu.

- Chmura światła piekieł.- z dłoni maga wyleciała niebieska chmura błękitnego ognia, zdążyła tylko podpalić kawałek płaszcza Cobry.

Cobra korzystając z okazji próbował uderzyć przeciwnika pięścią w brzuch. Ledwo udała się Jakkaru odskoczyć, gdy myślał, że jest na bezpiecznej odległości w okół jego ciała oplątał się fioletowy wąż i zacisnął swój ogon  

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O nie. Tym razem, ty cholerny gadzie, ci się nie uda- powiedział Ethan i wyciągnął rękę w stronę Jakkaru. Pojawił się magiczny krąg i Ethan powiedział- Wodny Wir [75 many=0/300]

 

Kula magicznej energii uderzyła w łeb Cuberiosa. Wąż oderwał się od Jakkaru i odleciał 5 metrów dalej. Po chwili pojawił się wodny wir, który zassał węża i wyrzucił go po chwili w stronę Cobry. Uderzył go w klatkę piersiową i przewrócił.

 

-No. To rachunek mamy wyrównany- powiedział Ethan po czym zemdlał. Czarno- czerwony obłok trucizny rozprzestrzenił się już na całą rękę, i powoli sięgał dłoni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...