Skocz do zawartości

Recommended Posts

Gość Czubaka

- Yoake, skoro pytasz, to sądzę, że powinniśmy dać pokierować się podświadomości, tak jak mówi to Scarlet. Nie może zwracać na siebie duże uwagi - powiedział, po czym skierował się w stronę gabinetu, za nim ruszyła reszta drużyny.

 

Znajdowali się teraz w niewielkim pomieszczeniu. Ściany miało koloru kremowego, sufit natomiast białego. W pokoju znajdowało się duże biurko, wykonane z jakiegoś białego drewna. Na nim leżały różne przedmioty lekarskie, wśród nich był czarny stetoskop. Wyglądało na to, że jest stary. Starlight dalej rozglądał się po pomieszczeniu. Nad biurkiem wisiała szafeczka, z namalowanym czerwonym krzyżem, prawdopodobnie była to apteczka pierwszej pomocy. Naprzeciwko biurka stało srebrne łóżko, wykonane z metalowych rur, a na nim leżał błękitny materac. To były wszystkie meble znajdujące się w pomieszczeniu, oprócz nich w pokoju stał kosz, waga, a na ścianach wisiały kolorowe plakaty, które miały pocieszać młodszych pacjentów.

 

- Proszę siadać. - Starlight szybko spojrzał na pielęgniarkę. Był trochę skołowany, wiedział że nie może narażać się podświadomości, ale nie mógł się domyśleć celu tej wizyty. Czego może chcieć od nas ta lekarka ? - pomyślał. Czyżby podświadomość zaczęła się czegoś domyślać ? - to pytanie nie dawało mu spokoju. Ogier za wszelką cenę nie chciał zwrócić uwagi lekarki, dlatego spojrzał po grupie, i dał im znak aby usiedli. Cała grupa z niecierpliwością czekała na kolejne słowa klaczy. Wiedzieli, że muszą być podczas tej rozmowy bardzo ostrożni...

Link do komentarza
  • Odpowiedzi 63
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wraz z towarzyszami usiadłem przy stoliku. Dookoła nas kroczyła dostojna, lecz z tego co widziałem również dosyć nieprzyjemna klacz. Jednak to nie mogło zmyć sprzed mojej twarzy wyrazu zdziwienia jak i zaskoczenia wywołanej przez nagłą zmianę sytuacji. Postanowiłem jednak się przełamać i spytać się kogoś z drużyny, co tu się dzieje. I czy może przy okazji skołować jakieś apteczki? Tylko najpierw zasadnicze pytanie... Skąd wziąć pieniądze?

Link do komentarza

Gdy wszyscy już znaleźliście sobie w gabinecie jakiś kącik, w którym moglibyście przycupnąć, pielęgniarka zlustrowała was pochmurnym spojrzeniem i najwyraźniej zadowolona z tego, co zobaczyła pozwoliła sobie na leciutki uśmiech. Nim jednak zdołaliście się nim nacieszyć, momentalnie zniknął, gdy padło pytanie ze strony Scarlet.

- W naszym szpitalu absolutnie każdy pacjent jest ważny! - Odparła sucho, krzywiąc się i zupełnie ignorując błagalny wzrok białej klaczy - Nie ma podziału na lepszych i gorszych. A widzenie, jeśli nie jest się członkiem rodziny zupełnie nie wchodzi w grę! - Dla podkreślenia swoich słów delikatnie, lecz stanowczo uderzyła kopytem w blat biurka i rzuciła każdemu z was groźne spojrzenie.

- Przejdźmy lepiej do waszych wyników - Podała każdemu z was zapisane kartki, które ku waszemu zdziwieniu, najwyraźniej zapisane były kompletnie losowymi literami. Nic, co dostrzegliście nie układało się w sensowne słowa, co skłoniło was do wniosku, że jest to albo kompletny bełkot, albo jakiś dziwny, pokrętny szyfr - Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle, wszystkie badania wypadły dobrze... Jedynie Starlight powinien zaopatrzyć się w większą dawkę witamin, jeść częściej jakieś owoce, takie jak jabłka czy gruszki. Możecie więc bez najmniejszego problemu udać sie na dalszą część badań, która, o ile dobrze kojarzę powinna być niedaleko pracowni roentgenowskiej. Jakieś sensowne pytania? - Zapytała jeszcze unosząc brwi.

Link do komentarza
Gość Czubaka

- Raczej żadnych nie mamy - powiedział niepewnie Starlight, po czym skierował się w stronę drzwi. Zanim jednak wyszedł zapytał - A gdzie właściwie jest ta cała pracowania rentgenowska ? - to pytanie wyraźnie zdziwiło pielęgniarkę. Spojrzała podejrzliwie na ogiera, a potem na resztę drużyny. Czyżby zaczęła coś podejrzewać - pomyślał Starlight. Nie to raczej nie możliwe, a może ? Wolę jednak nie ryzykować - po tych słowach kucyk skierował się szybko w stronę drzwi, a towarzysze ruszyli za nim. Kiedy wszyscy znajdowali się już na zewnątrz Yoaki spytała :

- Czy wy też sądzicie, że ona coś podejrzewa ?

- To chyba oczywiste - odpowiedziała Scarlet.

- Tak czy inaczej, sądzę, że powinniśmy udać się do tego pokoju rentgenowskiego - dodał Starlight.

- To dobry pomysł - rzekł towarzysz.

- Tak więc ruszajmy, tylko gdzie ? Hmmmyy... To chyba pora, aby architekt pokazał na co go stać - powiedział ogier, po czym się uśmiechnął. Teraz wszystkie spojrzenia skierowały się w stronę rzeczonego kucyka. Architekt od razu zareagował i powiedział:

- Postaram się sprawić, abyśmy dotarli do celu, ale nic nie obiecuję...

Link do komentarza

Czyli teraz moja kolej? Tak naprawdę nie wiedziałam jak mam to zrobić. Wyrwałam się z propozycją zostania Architektem, ale czy na pewno temu podołam? To wszystko jest takie dziwne.  

Scarlet!

 Trzeba się uspokoić. Jasne, że dam radę. Dokonywałam rzeczy, o których inni nawet nie śnili. Zresztą wszyscy na mnie polegali. Jeżeli nasze badania miały pójść na przód to muszę dać z siebie wszystko. Spróbowałam  wyobrazić sobie plan szpitala. Zaraz po tym spróbowałam przesunąć….

Nie! Muszę to robić bardziej dyskretnie. Jeżeli zrobię to zbyt pochopnie i wprowadzę zbyt duże zmiany, to podświadomość może się na nas rzucić. Nikt chyba nie chce gwardii pacjentów na karku.

Cóż… Jesteśmy we śnie, więc nie może być to takie trudne. W końcu wystarczy tylko wyobraźnia i silna wola, prawda?

Z optymistycznym nastawieniem stanęła prosto wpatrując się przed siebie. Zaczęłam zamieniać drzwi miejscami(oczywiście razem z tym, co znajdowało się za nimi).  Przez kilka minut manewrowałam drzwiami przypatrując się każdym pojawiającym się przede mną. Wreszcie po chwili zmagań ujrzałam przed sobą drzwi z symbolem pracowni rentgenowskiej. Niestety przyciągnęło to też uwagę inych pacjentów siedzących w pobliżu. Na szczęście było to tylko chwilowe zwrócenie na siebie uwagi. Popatrzyli się na mnie przez chwilę i wrócili do swoich zajęć. Niektórzy nadal spoglądali na nas podejrzliwie. 

 

- Umm...Gotowe... Tak sądzę. - spojrzałam na naszego przywódcę.

Link do komentarza

Tak... Wreszcie udało nam się dojść. Za nami stała pielęgniarka, wciąż mierząca nas wzrokiem, które w moim mniemaniu było wystarczająco groźne, by przestraszyć większość kucyków. Po każdym z nas, przeszedł jakby zimny dreszcz. Lecz jako że musieliśmy się udać do pracowni rentgenowskiej, postanowiłem usiąść na pobliskim krześle, i czekać w kolejce. Zawołałem resztę grupy. Powinniśmy zacząć ze sobą nieco więcej rozmawiać, bardziej się integrować. Zacząłem więc mówić:

-Mimo, że to sen, i podobno mamy w nim nieograniczone możliwości, czuję, jak i sądze wy, jakąś zaporę, uniemożliwiającą nam jakie koliwek poważniejsze zadanie. Tymczasowo naszą siłą jest jedność, którą musimy umacniać. Niemniej, wracając do tematu zapory, musimy też dążyć do jej przełamania. Co kolwiek się stanie, to tylko, czy raczej aż sen. Nic w "prawdziwym" świecie się nam nie stanie. Więc jak, ma ktoś jakieś pomysły?

Link do komentarza

Nudziło ją to wszystko. Nic się nie działo, a ona i tak wiedziała, że musi pozostać w cienu i nie wychylać się.

-Pomysły? Nie sądzę. Chyba, że to co już każdy wie - powiedziała. Ciekawe, kiedy nas zauważy. Będziemy mieć problem. Muszę pozostać skupiona. Nie wychylać się. Poprawiła magią warkocz i sprawdziła czy bransoletka dalej jest na swoim miejscu. To będzie długa "przygoda". Szkoda tylko, że nie ma tutaj żadnych książek.

Link do komentarza

Chwilę po pojawieniu się właściwych drzwi, zewsząd doszedł was dziwny, przeciągły dźwięk przypominający jęk wydawany przez rozprężany metal. Poczuliście się zdecydowanie nieswojo, ale nie chcąc tracić ani chwili na niepotrzebne przerwy natychmiast ruszyliście w kierunku pracowni, kiedy nagle gwiazda będąca w posiadaniu starlighta rozbłysnęła na chwilę. Oczy kilku kuców spojrzały w waszym kierunku... A wtedy Tempestris przemówiła najprawdziwszym, choć nieco zniekształconym głosem.

- Tempestris - usłyszeliście delikatnie zanipokojony głos - Tu Sykstus, dowódca Cerastes. Sit-rep: Fałszerz MIA, Omega recon. Jesteśmy w Pralni... Gdzieś na dole. Nawiązaliśmy commo z Lucidą. Położenie i tożsamość śniącej nieznane, możliwe, że szukamy Fluttershy. Podajcie swój status i położenie.

Wiadomość urwała się równie nagle, jak się zaczęła, jednak co bardziej niepokojące, niemal natychmiast z jej zakończeniem wokół was pogasły absolutnie wszystkie światła, pozostawiając was w przytłaczającej, oleistej ciemności. Instynktownie cofnęliście się, starając stanąć jak najbliżej siebie... A wtedy usłyszeliście głosy. Z początku do waszych uszu doszedł delikatny szmer, jaki mogłaby wydawać przesuwana kostka rubika, jednak wkrótce dołączyły do niego coraz bliższe, lekko niezdecydowane kroki.

Opierając się na słuchu mogliście mgliście przypuszczać, że w waszym kierunku zmierza co najmniej sześć czterokopytnych postaci.



Edit: Na przyszłość proszę was o zachowanie większej dbałości o czas niedokonany. Nie używajcie w swoich postach innych postaci (nie mówcie za nie), a wszelkie akcje określajcie bardziej jako "staram się" a nie "po prostu to robię". Dzięki :)

Edytowano przez EverTree
Link do komentarza

Ciemność była przerażająca, a odgłosy nieznajomych postaci tylko dodawały grozy całej sytuacji. Starlight lekko spanikował: Co teraz robić, no co ? Myśl... Dobra... przynajmniej wiem, że nie jesteśmy w tym szpitalu sami. Najlepszym pomysłem teraz to użycie gwiazdy do oświetlenia pokoju i jak najszybsze skontaktowanie się z pozostałymi... - tak to wydawało się być dobrym pomysłem. Ogier użył gwiazdy, a kiedy mrok przestał być już tak uciążliwy w oddali zobaczył zarys sześciu kuco-podobnych stworzeń. Jednorożca wystraszyła możliwość, że te stworzenia są podobne do tego, którego wcześniej spotkali, a to było ostatnią rzeczą jaką chciał spotkać. Istoty powoli zmierzały w kierunku drużyny. Z każdą chwilą napięcie rosło. Starlight nie wytrzymał i krzyknął:

- Uciekamy !!!

Nie musiał długo czekać na reakcję pozostałych. Kucyki ruszyły w stronę drzwi. Ku ich przerażeniu, w miejscu w którym wcześniej znajdowało się wyjście teraz była ściana. Sytuacja stawała się coraz bardziej beznadziejna...

- I co teraz ? - zapytał jeden z kucyków.

- Nie wiem - odpowiedział Starlight. - Ale nie możemy stać bezczynnie. 

Istoty znajdowały się już kilka metrów od grupy, kiedy głośny krzyk dobiegł z drugie końca pomieszczenia. Stworzenia skierowały się w stronę dźwięku.

Teraz mamy czas by skontaktować się z pozostałymi - pomyślał. 

- Słuchajcie, one nie zwracają teraz na nas uwagi. Musimy skontaktować się z innymi drużynami. Pozostali przytaknęli. Ogier przyłożył gwiazdę do ust i powiedział:

- Tu drużyna Tempestris. Powtarzam tu drużyna Tempestris. Czy ktoś nas słyszy. Jesteśmy uwięzieni w pokoju rentgenowskim z jakimiś stworzeniami i potrzebujemy pomocy... Potrzebujemy natychmiastowej pomocy...

Minęła chwila a nikt nie odpowiadał. Istoty nadal znajdowały się daleko od kucyków. 

- Co teraz ? - powiedział Starlight...

Link do komentarza

Hej. Chciałbym oznajmić, że prawdopodobnie nie będzie mnie do końca tygodnia. Postaram się wejść jutro/wtorek/środa. To czy wejdę w czwartek, piątek lub sobotę zależy od tego czy będzie mi się chciało, bowiem wyjeżdżam do Krakowa. 

____________

Zaraz po zapadnięciu ciemności usłyszeliśmy dziwny dźwięk. Jakby stukot kopyt. Ale taki... dziwny. Wbiegliśmy do pracowni rentgenowskiej, która wcale nie była lepszym miejscem. Za nami zamknęły się drzwi. Tu także rządy sprawowała ciemność. Na dodatek wyczuwałam czyjąś obecność. I nie był to przyjaciel. Jedyna droga ucieczki - drzwi, zniknęły. 

Eh... Czy WSZYSTKO musiało się tak chrzanić*?! Czemu zawsze kiedy coś nam się uda, wszystko musi się psuć? 

          Nie mogłam się tym zadręczać. Nie powinnam myśleć o tym, dlaczego tak się dzieje. To jest fakt dokonany, przed którym zostaliśmy postawieni. Teraz musimy sobie z tym poradzić. Zaczęłam badać wzrokiem całe pomieszczenie. Starałam się znaleźć cokolwiek, co mogłoby nam pomóc. Ale moje oczy jeszcze nie przyzwyczaiły się do ciemności. Nawet próby porozumienia się z inną drużyną spełzły na niczym. Na szczęście te dziwne istoty sobie poszły. Ale dokąd? Skąd dobiegał tamten dźwięk? Czy możemy coś zrobić? Nie! Nie możemy zrobić nic oprócz ciągłych prób skontaktowania się z innymi drużynami. No chyba, że nagle w cudowny sposób pojawią się tuż za nami drzwi, które pomogą nam...uciec.

Dokonałam szybkiej analizy sytuacji. Przecież jestem architektem! Coś takiego chyba nie będzie problemem. 

- Szefie. Mam pewną propozycję. - spojrzałam na Starlight'a pewnym wzrokiem. - Jestem architektem. Mogłabym spróbować zamienić kawałek ściany w ruchomy obiekt. Potem możemy go wypchnąć na zewnątrz.

          Nie czekając na odpowiedź zabrałam się do roboty. Starałam się wprowadzić moją koncepcję w życie. Ale/Nagle...

_____________

Uda się czy nie uda? Decyzja należy do Ciebie, Wielki Mistrzu.

* Sorry za słownictwo, ale to słowo najlepiej tu pasowało.

Edytowano przez Rainbow Blitz
Link do komentarza

Ciemnosć. Przyzwyczaiła się do niej. Nie bała się jej, bo nie musiała. Tu było inaczej. Czuła mrowienie na grzbiecie. Wycofała się jak najdalej od odgłosów. Pozostać w tyle. Nie wychylać się. Te słowa dudniły jej w głowie. Byli w płapce. Najbardziej przerażający był fakt ich nie możności i bezbronności. Pokój bez wyjścia. I prawdopodobnie sygnału. Nie było żadnej odpowiedzi. Wzdrygnęła się. Jeżeli dalej tak pójdzie nigdy nie dokończę tamtej książki. Pomyślała. Usłyszała głos Scarlet, ale nie doszło do niej znaczenie słów białej klaczy. Dotknęła lekko bransoletki. 

-Szybciej... -szepnęła dość głośno, by najbliżej stojący kucyk mógł to usłyszeć.

Link do komentarza

O Boże! Jak tu... Dziwnie! Ciemno, ale jakże głośno. Słyszałem stuk kopyt, ale to nie były "nasze" kopyta. Ich odgłos był taki nienaturalny. Jakby głośny, ale cichy. Był uosobieniem oksymoronów. Postanowiłem jednak zebrać się na siły. Zacząłem szeptać do każdego z naszej drużyny. Mówiłem, byśmy podeszli do drzwi. Gdyby dane stwory nas zaatakowały, ich impet mógłby wyważyć drzwi. Mógłby... Trzeba mieć nadzieję. Przy okazji, jako budowniczy, mógłbym poszukać w pomieszczeniu jakiegoś łomu czy coś w tym stylu do wyważenia drzwi. Ta opcja wydawała mi się najbardziej rozsądna.

Link do komentarza

-Nie lubie ciemności...jestem z wschodu.

Yoake podniusł kopyto które zaczeło sie świecić.

-Nie wiem jak długo utrzymama "Smocze Kopyo" ale zawsze to troche światła.

 

Yoake nie dawał po sobie tego poznać ale się denerwował,na szczęście słyszeli kopyta...zebra,osioł,muł albo kucyk,opcjonalnie to mógł być koń, miał pewność ze to nie gryf czy co innego

Link do komentarza

Gwiazda świeciła bladym, nikłym w oleistym mroku światłem oświetlając jedynie wasze najbliższe otoczenie. Nie dostrzegaliście niczego na więcej niż pięć metrów od was, zaś majaczące na granicy waszego wzroku sprawiały, że w duchu żałowaliście, że w ogóle coś widzicie. Być może lepiej by było w ogóle nie dostrzegać tych podejrzanie powoli idących po was sylwetek...

Na domiar złego nie docierały do was żadne wiadomości ze strony pozostałych drużyn. Tempestris milczała, nie pozwalając nawet przypuszczać, czy wołanie o pomoc znalazło jakiegokolwiek adresata. Pozostało wam więc stać w ściśniętej grupce pod jedną ze ścian i rozglądać się za czymkolwiek, co pozzwoliłoby na ucieczkę lub zwycięskie wyjście ze starcia. Scarlet przytomnie postanowiła skorzystać z mocy architekta i przemienić blokujący wam drogę mur w coś ruchomego, lecz gdy tylko na gładkiej, okafelkowanej płaszczyźnie zaczęły pojawiać się równomierne, głębokie pęknięcia, zakręciło jej się w głowie i omal nie upadła.

Tak jak i widziane przez was tajemnicze postaci. Z jakiegoś powodu wszyscy poczuliście zawroty głowy wywołane nieodpartym wrażeniem, że wisicie głowami w dół. Podłoga pod waszymi kopytami przez chwilę wydawała się falować, chwiejnym krokiem walczyliście o utrzymanie równowagi, lecz nieuchronnie odtoczyliście się od siebie na najróżniejsze strony. Nim chwila słabości minęła, znajdowaliście się w najróżniejszych zakąkach sali obserwując dwa punkciki jaśniejące w ciemności - Starlighta i Yoakę. Ku waszemu przerażeniu, ten drugi niemal błyskawicznie pogrążył się w ciemności, znikając z oczu.

Trzymana przez waszego dowódcę gwiazda zajaśniała nieco mocniej, pozwalając wam na częściowe rozejrzenie się po miejscu, w którym utknęliście. Pośrodku pomieszczenia stał duży stoł, nad nim wisiała ogromna, skomplikowana aparatura do wykonywania prześwietleń. Na ścianach w najrózniejszych miejscach wisiały makabryczne przy takim oświetleniu zdjęcia rozmaitych kości, w tym także jedno kompletnego szkieletu... Psa. To, co się do was dotąd zbliżało - szóstka noszących robocze maski, spod których niemal nic nie było widać kucy - powoli zbierali się z podłogi, wyraźnie mocno odczuwających zawroty głowy, które was dotknęły.

Za nimi dostrzegliście drzwi do pomieszczenia z aparaturą do kontrolowania laboratorium.

Link do komentarza

Czy czeka nas starcie ? - pomyślał Starlight - Mam nadzieję, że nie, jest ich za dużo abyśmy dali im radę. Ale co teraz zrobić ? Ogier rozejrzał się po pomieszczeniu, drzwi znajdowały się już tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Przez kuce przeszła kolejna potężna fala strachu, którą potęgowały widoki rozmazanych kości. Jednorożec spojrzał na stół i maszynę, wyglądała ona na dość ciężkie urządzenie. A gdyby tak... - nowy pomysł zaświtał w głowie Starlight'a - ... użyć magii i przewrócić stół na tych robotników ? To może wypalić... Ogier szybko zwrócił się w stronę drużyny i powiedział o swoim planie. Na koniec dodał:

- Te drzwi to nasza ostatnia... za nimi musi się coś znajdować, co nam pomorze więc, jak ? Przewalamy tę maszynę na nich i biegniemy w stronę wyjścia, czy może - wpadł na kolejny pomysł - Wiecie co. Teraz tak myślę, że skoro jestem fałszerzem... to może zmienię się, aby wyglądać podobnie jak oni i powiem im, że muszę zabrać was do tamtego pomieszczenia. To powinno się udać, a przy tym nie będziemy zwracać za bardzo uwagę podświadomości. Decyzja należy do was

Starlight czekał na decyzję i pomysły pozostałych...

Link do komentarza

Wycofała się głębiej w jeden z cieni. Nie podobał się jej pomysł z przewróceniem stołu. Mogłoby to zwrócić zbyt dużą uwagę podświadomości, a tego przecież nie chcieli. Musieli szybko podjąć decyzję o ich życiu lub śmierci. Zaczęła wpatrywać się w podłogę. Co jeżeli im się nie uda? Nie chciała nawet o tym myśleć. Pracownicy wciąż się zbliżali. Boli mnie już od tego wszystkiego głowa. Skończcie z tą misją lub z nami! Spojrzała na drzwi. Po chwili przypatrywania się pokojowi uznała, że mogłaby się do nich przekraść nie zauważona. Oznaczałoby to możliwość sprawdzenia czy w ogóle warto tam iść. Przygryzła dolną wargę i zebrała się by zaproponować własny udział.

-Mogłabym się przekraść do drzwi i zobaczyć co jest dalej. W tedy na pewno nie wpadniemy w pułapkę.- powiedziała.

Link do komentarza

Zgadzam się ze Starlight'em - powiedziałem - Ale wcześniej mógłbym wykombinować jakiś mechanizm, nie do końca złożony, ale dający około 15 sekundowe opóźnienie. Moglibyśmy w ten sposób wywrócić stół, a przy okazji czas się oddalić by nie zwrócić uwagi podświadomości. Co o tym sądzicie? - spytałem się.

Link do komentarza

Starlight miał całkiem dobry pomysł. To prawda. Ale trzeba zbadać wszystkie dobre i złe strony tego planu. Jaka jest szansa, że uda się nam przewrócić ten stół? Co prawda magia może zdziałać dość dużo, ale czy dadzą radę? Faktycznie lepszym pomysłem jest "przebranie" się za jednego z nich. 

Po chwili spojrzałam na drugiego kuca. To prawda, pomysł był całkiem do rzeczy. 

- Całkiem dobry pomysł. Ale czy 15 sekund wystarczy? - spojrzałam na ogiera. - Musimy wziąć pod uwagę to, że stół może się okazać cięższy niż przypuszczamy i przewrócenie go zabierze nam więcej czasu. - to była prawda. Nie możemy ryzykować. Myślę, że pomysł Starlight'a jest najbardziej trafny. Tak... powinien wypalić.

- Starlight. Myślę, że twój pomysł jest najlepszy. Przemień się w jednego z nich. To może wypalić. - uśmiechnęłam się zachęcająco do przywódcy. 

Edytowano przez Rainbow Blitz
Link do komentarza

Na działanie pozostało niewiele czasu, z każdą chwilą gwiazda gasła coraz bardziej, na nowo pogrążajac w mroku dalsze zakątki sali i pozbawiając was możliwości widzenia dalszych rzeczy. Już teraz drzwi stały się jedynie odległą, niewyraźną plamą, a postaci które najwyraźniej odzyskiwały właśnie równowagę ruszyły energiczniej do przodu, rozciągając swój szyk w delikatne półkole. Wszystko wskazywało na to, że próbowały was okrążyć i pozbawić możliwości ucieczki.

Przez chwilę, po zbliżeniu się do was na odległość kilku kroków zatrzymały się intensywnie wpatrując w trzymaną przez Starlighta gwiazdę i w milczeniu wymieniły między sobą spojrzenia...

Po czym natychmiast, jednocześnie runęły do przodu, błyskawicznie atakując. Na każdego prócz najmłodszej klaczy rzuciły się po dwa kuce, wściekle młócące przednimi kopytami i usiłujące za wszelką cenę przygwoździć całą drużynę do ściany.

Link do komentarza

Drużyna znalazła się w potrzasku. Przeciwnik był silny, a droga do celu, ostatniej deski ratunku, powoli się zamykała. Kucyki wiedziały, że długo nie poradzą sobie z wrogiem, a każda następna chwila może być ich ostatnią. Kiedy zapowiadało się, że wydarzy się najgorsze, przez głowę Starlight'a przeleciała jedna myśl. To może się udać - pomyślał. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej krzyknął do swoich towarzyszy:

- Zamknijcie oczy - a moment po tych słowach róg jednorożca, rozjarzył się jasnym, oślepiającym blaskiem. Kiedy przeciwnicy na chwilę oślepli, kucyki wyrwały się z ich kopyt, a dowódca krzyknął:

- Teraz, szybko... W stronę drzwi - nie musiał długo czekać na reakcję pozostałych. Drużyna pobiegła tak szybko, jak tylko mogła do jasnego punktu, drzwi prowadzących do laboratorium. 

Link do komentarza

            Wszystko to stawało się trochę irytujące. Atakujące nas kuce uderzały kopytami coraz szybciej i mocniej, ale to wydawało się to być tylko zwykłą dywersją.  Taki ból był niczym. Wytrzymywałam o wiele więcej. Ich celem było zastraszenie nas. Ból jest jedną z form strachu. Najsłabszą, ale najbardziej skuteczną. Jeżeli chciało się zachować zdrowy rozum i ciało, ten ból wystarczy zignorować. Wszystko zależy od siły woli.

Ech.... KONIEC! Scarlet, przestań! Nie jesteś workiem treningowym.

Szybko sięgnęłam do pochwy. Mocno trzymając sztylet wycelowałam w ścięgna atakującego mnie kuca. Obracając się podcięłam mu ścięgna nad kopytami.   Upadł, co dało mi sposobność do zadania ostatecznego ciosu. Zamachnęłam się nożem z celem wbicia go w oko. Kiedy miałam to zrobić... Zdrętwiałam.

Scarlet! Szybko. Musisz to zrobić. To tylko sen. Zrób to.

Pokonując psychiczne bariery błyskawiczie machnęłam sztyletem wbijając go w oko przeciwnika. Ten syknął z bólu, a sztylet pokryła szkarłatna krew. 

Spojrzałam na drugiego kuca szybko unikając jego uderzenia.

 Zaraz po tym zza napastnika wydobyło się jasne światło.

Co..?  Czy to...?

Światło Starlighta zaczęło mnie oślepiać, kiedy sztylet mimowolnie zaczął wwysuwać się z uścisku. Wokół upadającego na ziemię sztyletu utworzyła się czarna niczym noc tarcza, która odbiła oślepiające światło prosto w oczy przeciwnika.

           Co... Co to było? Jak to możliwe?!

Zdziwiona patrzyłam na upadający powoli sztylet. Usmiechnęłam się.

Wiedziałam, że to ty się tu znajdziesz.

Uśmiechnęłam się w duchu. Sztylet ten był najwspanialszą z moich broni. Nigdy go nie opuściłam, ani na chwilę. Ratował mnie z najgorszych opresji. Nawet najwspanialszy miecz świata nie mógłby mi zastąpić tego sztyletu. Dlatego zawsze mam go przy sobie. Pewnie dlatego znalazł się on we śnie. Żadna inna broń nie przydałaby mi się bardziej. Jest to też broń zdobyta w strasznych okolicznościach... Ale nadal najbardziej niesamowita.

           Złapałam upadający na ziemię sztylet w pyszczek i rzuciłam się w stronę kuca. Znalazłam sposób. Wślizgnęłam się pod niego i korzystając z mojej broni rozcięłam mu brzuch.

Szybko wstałam i poczułam w ustach nieprzyjemny, metaliczny smak.  Smak krwi. Na dodatek cała byłam nią pokryta. Poczułam, jak moje serce szybko bije.

Czy.. Ja naprawdę to zrobiłam? Zabiłam kucyka?... Cała zasapana... próbowałam uspokoić umysł. To tylko sen.

Może i sen, ale wrażenie wciąż takie samo. Muszę o tym zapomnieć. Ale teraz trzeba uciekać.

 

Ogarniając myśli, pobiegłam za dowódcą w stronę drzwi.

Edytowano przez Rainbow Blitz
Link do komentarza

Cienie. Kochała je i dzięki nim skryła się przed napastnikami. Słysząc Starlighta przemknęła szybko do drzwi. Nie zauważyli jej. Przynajmniej taką miała nadzieję, bo w pewnym momęcie była wręcz pewna, że jeden z nich spojrzał na nią. Zmarszczyła brwi. Jesteśmy tak blisko, a tak daleko... Jak tak dalej pójdzie to cała Equestria pozostanie w wiecznym śnie! Oddychała ciężko i trzęsły się jej kopyta. Co się z nią dzieje? Twisted! Pozbieraj się! Stanęła stabilniej na podłodze i ruszyła dalej w cieniu do drzwi.

Link do komentarza

Szybka reakcja Starlighta i sprawnośc bojowa Scarlet sprawiły, że cała wasza czwórka zdołała przebić sie przez wrogów i błyskawicznie ruszyć w stronę drzwi. Bieg pomimo niewielkiego dystansu jaki musieliście pokonać całkowicie pochłonął waszą uwagę - nie wiadomo dlaczego, część z was zauważyła na swojej drodze ziejące w podłodze dziury, które na przemian to znikały, to znów się pojawiały, z każdym waszym mrugnięciem zmieniajac pozycje i przeistaczając pomieszczenie w prawdziwy tor przeszkód.

Dopiero przy samych drzwiach mogliście odetchnąć i spokojnie po raz ostatni spojrzeć za siebie, gdzie wciąż oślepione kotłowały się stworzone przez umysł śniącego kuce. Te które zostały ranne lub powalone leżały bez ruchu na podłodze... I powoli zamieniały się w obłoki pary. Cienkie strużki dymu zaczęły ulatniać się z ich ciał, by już po chwili przeistoczyć niemal całe kuce w delikatny, ciemny obłok błyskawicznie rozrzedzający sie w powietrzu.

Zadrżeliście. Co prawda widok był zdecydowanie mniej upiorny od widoku krwawiącego ciała, jednak nienaturalność z jaką rozwiały się ofiary ciosów Scarlet dobitnie przypominała o tym, że jesteście w nienaturalnym, niezrozumiałym i rządzącym się własnowolnie świecie.

Zatrzasnęliście za sobą drzwi.

Pomieszczenie w jakim się teraz znaleźliście nie było może zbyt wielkie, ale wyglądało na solidne i doskonale nadające się do obrony. Kilka krzeseł, małe biurko zarzucone stertą urzędowych papierów i ogromna konsoleta komputera z dziesiątkami świecących się na pomarańczowo kontrolek. Co ciekawe, nad drzwiami wisiała tabliczka na jakiej zwykle wpisuje się zdania w rodzaju "WYJŚCIE AWARYJNE", lecz na tej, na którą trafiliście ktoś umieścił napis "CYFRA=LITERA". Cichy szum urządzeń niemal zagłuszał krzyki znajdujących się po drugiej stronie ściany kuców, które doszły już do siebie.

Dopiero teraz zdaliście sobie sprawę, że nie ma z wami Yoake.

Link do komentarza

Kiedy drużyna znajdowała się już w pomieszczeniu, zorientowała się, że kogoś brakuje. Starlight najpierw rozejrzał się po pomieszczeniu. Było nie wielkie, ale w sam raz nadawało się do obrony. Były tam także meble, które mogłyby przydać się do zabarykadowania. Jednorożec spojrzał z uśmiechem na ustach na pozostałych. Jednak szybko znikł on z jego twarzy, kiedy ten zorientował się, że kogoś brakuje. Zmartwiony zapytał :

- Gdzie jest Yoake. - Nastała cisza. - No gdzie jest Yoake ! - wreszcie Scarlet odpowiedziała:

- Wydaję mi się, że została w tamtym pomieszczeniu.

- Co ?! Musimy szybko ją ratować - powiedział ogier, po czym zaczął intensywnie myśleć, o tym co mają teraz zrobić, Jednak żaden dobry plan nie przychodził mu do głowy. - To się nie uda - myślał - to raczej też... -  Ogier nie mógł wymyślić żadnego, dobrego planu, Zmartwiony spojrzał na pozostałych i zapytał:

- Czy ma ktoś z was plan ? Nie możemy po prostu tak tam wejść, ale nie możemy też za długo zwlekać. No więc ? Wpadł ktoś na jakiś pomysł ? 

Jednorożec patrzył na pozostałych w oczekiwaniu. Od tego momentu zależało życie, jednego z członków drużyny. Sam ogier był na siebie bardzo zły - Jak mogłem wcześniej nie zauważyć ? - pomyślał, po czym znów spojrzał na drużynę...

Link do komentarza

Pokój nie był już tak przerażający. Można się było ukryć i wyciszyć. Przynajmniej na chwilę. Zaraz... Gdzie ten... Jak mu tam było? Yoake? Chyba tak. Coś mówili. Pomysły? To przecież jego sprawa. On nie uciekł z nimi. Jego.Sprawa. Ale jeżeli już w ogóle mają go ratować... Nie, nie miała pomysłów. Musi sobie sam poradzić. Podeszła do biurka i spojrzała na papiery. Jakowoż nie interesowały ją informacje zapisane na dokumentach wycofała się do cienia. Poprawiła bransoletę. Mogła gdzieś go zauważyć. I miałaby to tu, na wyciągnięcie kopytka. Wykorzystać to, czy nie? Wiedzieliby gdzie się znajduje. I byłoby łatwiej. Nie wiedziała, czy się opłaca... Nie, nie teraz. Da się to na pewno rozwiązać inaczej.

Edytowano przez Xena-nyan
Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...