Skocz do zawartości

Jakie filmy ostatnio oglądaliście?


Blue Sparkle

Recommended Posts

Rush (Wyścig) czyli biografia dwuch legendarnych kierowców F1 - Niki Laudy i Jamesa Hunta. I przyznaję - nie bez powodu pozbierał wysokie oceny. Nie jestem jakimś znawcą, by rozpisywać się o grze aktorskiej i scenariuszu. Ten film jest po prostu cholernie dobry!

 

Lorelei, też ostatnio widziałem tych Roninów i nie było aż tak źle, choć potencjał rzeczywiście zmarnowany, a w niektórych momentach było to bardzo naciągane. Mimo wszystko dobre do zobaczenia z paczką czipsów/popcornu i wyłączonym mózgiem :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leon Zawodowiec

Wczoraj w TV przez przypadek natknąłem się na ten film. Mimo, że oglądałem go sam nie wiem który raz nie nudziłem się. Przy takich arcydziełach nikt nie ma prawa się nudzić. Szkoda tylko, że żadna telewizja nie puszcza wersji reżyserskiej. Ba, znalezienie takiej graniczy z cudem. Widziałem ją ale na Blu-ray, a nie mam napędu, żeby to obejrzeć :sab:

Jeśli ktoś nie widział to powinien natychmiast nadrobić zaległości. Leon Zawodowiec to film, który w doskonały sposób opowiada historię tytułowego Leona, płatnego mordercy oraz 12 letniej Mathyldy. Gdy się spotkają ich życia wywrócą się do góry nogami.

W wersji reżyserskiej pojawiają się sceny, które tłumaczą pewne rzeczy i ukazują relacje pomiędzy bohaterami.

Polecam obejrzeć, najlepiej wersję reżyserską.

11/10 - evergreen

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłam w kinie na "Czarownicy". Muszę przyznać, że spodziewałam się słabej fabuły o śpiącej królewnie, którą już każdy zna. Było przeciwnie. Film mnie zaskoczył pozytywnie, nie skupiał się na romansach królewny z królewiczem, a na czarnym charakterze, który również ma uczucia. Warto obejrzeć, polecam każdemu.

 

Dziś byłam na "Powstaniu Warszawskim" - Myślałam, że to będzie następny nudny film historyczny za którymi nie przepadam, jednak myliłam się, historia Powstania Warszawskiego ukazana została bardzo ciekawie. Życie codzienne kręcone przez 2 braci - było i zabawnie, i dramatycznie. Również polecam, każdy Polak powinien to zobaczyć.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj obejrzałem 300: Rise of the Empire. Co można powiedzieć o tym filmie? Jedno zdanie: porażka na całej linii.

Oryginalni 300 to był kawał dobrego filmu, można nawet powiedzieć, że wybitnego, jeśli chodzi o filmy na podstawie komiksów i utrzymane w komiksowej stylistyce. Genialne sceny walki, charyzmatyczni aktorzy, epickie one-linery...

Co z tego zostało w sequelu? Otóż nic. Sceny walki są banalne i ani trochę nie zapadają w pamięć (nie pamiętałem, jak one wyglądały w pół godziny po obejrzeniu filmu). Być może te czerwone płaszcze Spartan miały w sobie jakąś magię... A może po prostu walki były bez porównania lepiej opracowane. W 300 mieliśmy całą menażerię potworów i zróżnicowanych Persów, w sequelu przez cały film zarzynają zwykłych żołnierzy, no i na koniec paru Nieśmiertelnych. Big deal.

Aktorzy i ich postacie... Szkoda gadać. Zero charyzmy, postacie są sztampowe i kompletnie bez wyrazu (zepsuli nawet Kserksesa, który był bardzo mocnym punktem oryginalnych 300), a z ich dialogów bije patos, jakiego nie uświadczy się w najgorszych momentach 300.

Nawet efekty specjalne wypadają o wiele gorzej niż w 300, mimo, że oba filmy dzieli 8 lat różnicy. Krew jest jakaś... cięższa, jest jej mniej i po prostu nie wygląda tak dobrze, jak w oryginale. Poza tym efekty są zrobione niechlujnie w porównaniu z 300 - przykład: w kilku kadrach okręty uderzają z pełną szybkością w bok perskiego okrętu... i po prostu się zatrzymują, nic mu nie robiąc.

Ten film ma jedną zaletę: scena seksu. Chyba nie ma osoby, która nie wybuchłaby na niej niekontrolowanym śmiechem. Tyle, że nie wiem, czy w założeniu twórców miała być śmieszna... :ming:

Podsumowując: porażka, porażka, porażka. Omijać szerokim łukiem. Jeśli chcecie obejrzeć film utrzymany w komiksowej stylistyce, to obejrzyjcie jeszcze raz 300 albo Sin Sity. Nic nie stracicie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj w TV puścili podobno znakomitą "prostownicę zwojów mózgowych" - Resident Evil
 
Fabuła w skrócie? Super-duper bohaterowie, beznadziejne dialogi, słaba historyjka o próbie użycia wirusa jako broni biologicznej. Oryginalne to jak Polystation i exBox.

 

Co gorsza niski budżet walił po oczach niczym bracia Kliczko. Scena z pieskami zbiła mnie z nóg: kilka NIERUCHOMYCH "figur woskowych" ukazanych jedna po drugiej  :lol: Kwintesencją żenady były niekończące się magazynki i zombie, które wyglądały jak studenci po "epickim melanżu". Oczywiście filmie nie mogło zabraknąć "ostrej jak brzytwa" laski. O dziwo nie mutowała z taką prędkością jak inni pogryzieni :rainderp: Gwoździem do trumny był nagły przebłysk i odzyskanie "matrixowych" umiejętności przez bohaterkę. Zgodnie z opisem to horror. Horror dla widza, który stracił prawie dwie godziny na oglądanie czegoś tak złego. Niestety ten szajs nie sprawdza się nawet w roli "prostownicy zwojów mózgowych". Wolę Transformers czy Avengers. Sprawdzają się znakomicie. A to? Zakopać na pustyni, tak jak swego czasu grę E.T. (którą ostatnio odkopano)

 

Ekranizacja Silent Hill, która jest co najwyżej dobra, przy tym "czymś" to arcydzieło.

 

0/10  - omijać szerokim łukiem

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lego Przygoda - that was awesome! everything is awesome! Dawno tak dobrze nie bawiłem się na żadnym filmie :) Widziałem z oryginalnym dubbingiem, ale po naszemu ponoć także jest wybitnie. Liczba nawiązań do popkultury, a także do wspomnień każdej osoby, która za młodu bawiła się tymi klockami jest ogromna, a do tego sama nieco matrixowa koncepcja filmu oraz fabuła są odpowiednio oryginalne i potrafią zaskoczyć. Prawie się udusiłem ze śmiechu, polecam! :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Ostatnio ruszyłem na łowy do Biedronki. Kupiłem trzy animacje, każda za "dychę". Zacząłem od czegoś, czego jeszcze nie widziałem.

Uniwersytet Potworny.

 

Ten film jest potwornie nudny, potwornie słaby, humoru potwornie mało... To najgorsza kontynuacja, jaką w życiu widziałem. Z każdą minutą traciłem nadzieję, że "się rozkręci".

 

Widzieliście kiedykolwiek film w stylu "Zemsta Frajerów", czyli bractwo niedojdów walczy o wpływy na uniwersytecie? Jeśli tak, to nie zawracajcie sobie głowy tym potwornie złym filmem. Co gorsza, wycięto scenę w której Wazowski robił za kulę dyskotekową. Obejrzyjcie zwiastun. W zupełności wystarczy.

 

Dla mnie 2/10 + "odznaczenie za rozczarowanie roku"

 

Edytka...

 

Tomb Raider (2): Kolebka Życia (a raczej Kolebka (do) rzyci)

 

O ile pierwszą część dało się przełknąć... co prawda z równie wielką przyjemnością, co papryczkę jalapeno, ale mimo wszystko. Wystarczyło zapić kefirem, aby zneutralizować składniki odpowiedzialne za ostrość i było OK (białko neutralizuje ostry smak - sprawdźcie). Niestety drugą część można porównać do próby połknięcia kaktusa. W tym wypadku nic nie pomaga...

 

Laro, co oni ci zrobili? :sab: Nagle dama z pazurem zamieniła się w Neo z cyckami... po prostu żenada. Gdyby to miało choć trochę sensowną fabułę. Niestety. Efekciarstwo, efekciarstwo i jeszcze raz efekciarstwo... na wyjątkowo żenującym poziomie. Jako usprawiedliwienie połączyli wszystkie te sceny jakąś tam debilną historyjką. Szczytem wszystko było - UWAGA! - przegnanie rekina ludojada poprzez zdzielenie go pięścią w pysk :lol:

 

Ech, chyba kupię sobie Tomb Raider HD Collection (Legend/Anniversary/Underworld) - może i fani narzekali, że to już nie to samo, ale ja bawiłem się świetnie.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w łapy wpadł film "Julie&Julia".

 

Opowiada on historię o kobietach, których pasją jest gotowanie. Wydaje się to mało pasjonujące, jednak zmienia się to wraz z minutami, które spędzimy przed ekranem.

 

Akcja dzieje się tuż jakiś czas po wojnie, w 1952. Przedstawiona jest tutaj historia Julii, 30-letniej (wybaczcie, jeżeli pomyłka) gospodyni domowej, która wraz ze swoim mężem, pracownikiem rządowym, dostała przeniesienie do Francji, kraju, w którym się zakochała (podzielam to uczucie, może dlatego bohaterka wydała mi się bliska). Rozpoczyna ona naukę gotowania w słynnej wówczas szkole, a chcąc przekazać swoją wiedzę dalej, planuje napisać książkę kucharską...

 

...z której, już w 2002 roku, korzysta druga bohaterka filmu, Julie Powell. Osoba ta

-niedawno wyszła za mąż

-przeprowadza się do nieciekawej okolicy

-pracuje w call center

 

podejmuje się wyzwania, jakim jest przyrządzenie wszystkich dań z książki Julii, łącznie 524, w ciągu 365 dni. Czy jej się uda czy nie, zostawiam ciekawym.

 

Co jednak w filmie mnie zaciekawiło? Historie w nim opisane. Obie są prawdziwe, jej uczestniczki są znane w Ameryce,a nawet na świecie. Sama Julia była pierwszą kobietą, która prowadziła swoje reality show o gotowaniu w telewizji. Książka, w której znajdują się wspomniane wyżej przepisy, również istnieje.

 

Zawiera on w sobie zarówno elementy komedii, jak i dramatu. Są chwile, kiedy można śmiać się do rozpuku, a nawet nauczyć się czegoś na temat francuskiej kuchni.

 

Produkcja moim zdaniem godna polecenia, moja nota 9/10.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż...

Ostatnio oglądałam X-men: Przeszłość, która nadejdzie i Paranormal Activity 3.

Zacznę od X-mena. Zapowiadała się kicha, a tu proszę, świetni aktorzy, genialne efekty specjalne i fabuła. Polecam.

Jeżeli chodzi o Paranormal Activity 3. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Miał być horror, a nie denna komedia. Nie polecam. Omijać z daleka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ja ostatnio widziałam Aeon Flux- film, nie animacje. W zasadzie, to coś jest tak denne, że aż nie udało mi się dotrwać do końca. Serio, mało jest filmów tak beznadziejnych, że aż wyłączam przed finałem. Jednak większość obejrzałam.

 

Zacznijmy od informacji jaką dostajemy na początku, jest rok 2011 i umiera 99% ludności na świecie, przeżywa 5mln. Cóż w 2011 na świecie żyło ok. 7miliardów ludzi, więc jakim cudem przeżyło tylko 5milionów? 5mln to nie jest 1% ludności, 1% ludności to 70mln. Wiadomo, filmowcy nie mogli przewidzieć przyszłości, film był kręcony w 2005 no ale wtedy było ok. 6miliardów, więc i tak to 5 mln jest z dupy wzięte. No, ale gdyby to był jedyny błąd to można by na to machnąć ręką i zostawić w spokoju. Nie wszyscy umieją w matematykę.

 

Na kreacje świata machnąć ręką nie można, bo to dno totalne. Mamy rok dwa tysiące czterysta któryś tam, ci ludzie którzy przeżyli mieszkają w mieście, w którym jest terror (podobno) z którym walczą rebelianci (podobno). Cóż, co w tym świecie jest złe:

 

a) Ludzie znikają, a rząd ma to głęboko w czterech literach. No cóż, żaden z rebeliantów nawet nie wspomina, że to sprawka rządu, nikt nie ma na to dowodów czy poszlak, a z samego filmu wynika, że problem tkwi nie w tym, że ludzie giną, a w tym, że rząd ich nie szuka. Pomijając już fakt, że ludzie ginęli zawsze i nie zawsze się odnajdują, a w mieście liczącym 5 mln mieszkańców, zniknięcie nie powinno być trudne. (chociaż w zasadzie widzimy tylko jednego człowieka, któremu zaginął członek rodziny, więc jakoś wątpię by odbywało się to wielką skale). Jeżeli, rzeczywiście znikający ludzie tak bardzo martwią naszych rebeliantów, to ja na ich miejscu stworzyłabym organizacje, która pomagała by w odnajdywaniu takich ludzi, a nie od razu planowała zamach stanu. 

 

b) Niektórzy ludzie mają dziwne lęki. Z dalszej fabuły filmu dowiadujemy się czemu tak jest, no ale rebelianci na początku nie mają o tym pojęcia. Posiadając takie informacje jakie oni mieli stworzyłabym grupę wsparcia dla takich ludzi, a nie obalała rząd.

 

c) Jest wielki mur, który otacza miasto. Rząd mówi, że jest tam dzika przyroda. No, rzeczywiście bezpośrednio za murami jest dzika przyroda. Podobno przez ten mur nie można przechodzić, w żadnym miejscu nie zostało wspomniane, czy ktokolwiek próbował przejść mur i co się z nim potem stało. A to dość kluczowa informacja by móc współczuć ludziom zamkniętym w tym mieście. Ogólnie, ten element został potraktowany strasznie powierzchownie, a przecież to właśnie ten mur podobno zabiera ludziom wolność.

 

Tak więc terror jak syn kurtyzany. Ludziom w zasadzie żyje się dobrze, nie ma żadnych godzin policyjnych, maszyn szpiegujących, biedy, obozów koncentracyjnych czy innych więzień politycznych. Tak więc miałam wrażenie, że cały ruch oporu działa pod hasłem: Każdy powód jest dobry by obalić rząd.

 

Ten ruch oporu ogólnie cały jest śmiechu warty:

- laski działające w nim ubierają się tak jakby przed chwilą opuściły dom publiczny lub ew. tańczyły w jakimś nocnym klubie. Obcisłe, lateksowe kostiumiki, czarne lub czerwone, w świecie, gdzie inne kobiety ubrane są w suknie zasłaniające im większość ciała rzeczywiście pomagają we wtopieniu się w tłum.

- Faceci natomiast noszą czarne skórzane płaszcze i ogólnie są cali na czarno, podczas gdy inni mają na sobie z reguły skromne stroje z jakiś lnów czy innych bawełn.

- Przekazywanie sobie tajnych przedmiotów to jest genialne- dwójka ludzi ubranych w skórzanych stroje idzie sobie ulicą, nagle zatrzymują się i całując się namiętnie przekazują z ust do ust ten tajny przedmiot, a potem odchodzą jakby się nie znali. Rzeczywiście, coś takiego nie zwraca niczyjej uwagi. Więc albo oni są nie wyżyci seksualnie albo po prostu tępi.

Konspira również jak syn kurtyzany.

 

Główna bohaterka to Mary Sue, która zabija wszystkich strażników gołymi rękami, nawet nie męcząc się za bardzo długą walką, jest piękna, seksowna, a do tego zimna i nie okazuje emocji. No i chodzi w lateksie wszędzie.

Otoczenie w jakim się znajduje Mary Sue zmienia się podczas jej walki, myślę, że twórcy wzorowali się Matrixie, no ale wyszło totalne dno, bo to działo się to bezsensu, ładu i składu.

 

Totalnie nie polecam, nudne, nielogiczne i bezsensu.

Edytowano przez Doggy in the Fog
poprawienie literówki
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś byłam w kinie na "Jak wytresować smoka 2". Muszę przyznać całkiem fajnie zrobiona, super śmieszne sceny, no i oczywiście ma w sobie ten realizm, gdzie nie każdy "żyje długo i szczęśliwie". Była jedna taka smutna scena przy której ledwo się powstrzymałam od płaczu. Jedynie w dubbingu polskim wkurzał mnie głos Astrid, w pierwszej części był jakiś taki lepszy, a tu słychać było tą Roszpunkę z "Zaplątanych".

Ogólnie bardzo mi się podobało i polecam. A i ocenę podnosi słodki Szczerbatek - bez niego nie byłoby tak fajnie <3, szkoda że na końcu wyglądał jakby połknął żarówkę xd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam dzisiaj Balladę o Jacku i Rose film właściwie o wszystkim i o niczym, a szkoda, bo pod względem obrazów i dźwięków był genialny. W zasadzie to obejrzałam to głównie dlatego, że ten film miał całkiem sporo pozytywnych komentarzy na filmwebie (przy stosunkowo dość niskiej ocenie), tak wiem, tego typu portalami nie ma co się sugerować, no ale postanowiłam spróbować... w zasadzie mnie to nie dziwi, bo ludzie lubią gówna opakowane w ładne papierki. A ten film do tego typu "dzieł" należy.

A więc o czym jest to "cudo"?

Film opowiada historię Jacka i Rose, ojca i córki, którzy żyją z dala od cywilizacji na wyspie, na której kiedyś mieszkała jakaś komuna, w zasadzie nie wiadomo czemu komuna się rozpadła i czemu na lodzie został sam ojciec z małą córeczką. Wydaje mi się, że dodanie takiej informacji o filmu poszłoby na plus. No i pewnego dnia, Jack sprowadza sobie kochankę wraz z jej synami do domu. Cóż, dla Rose, która w zasadzie ostatni raz zw swoimi rówieśnikami kontakt miała w wieku 11 lat jest to dość sporym szokiem, w wyniku którego doznaje przebudzenia seksualnego.

Film jest pełen ładnych widoczków, klimatycznej muzyczki i to w sumie głównie stanowi jego większą część, więc nie spodziewajcie się jakiś mega wrażeń. Postać Rose jest dość ciekawie skonstruowana, niestety kosztem Jack'a, który wydaje się być taki szary i nieciekawy. Podobnie jak jego kochanka, ot taka zwykła kobieta. Jak już wcześniej wspomniałam przesłania film nie ma żadnego, bynajmniej nie ukazuje trudnej relacji pomiędzy ojcem i córką (jak niektórzy na filmwebie twierdzą), bo oni akurat rozumieją się bez trudu.

W zasadzie to nie polecam. Można sobie ew. soundtracki z filmu puścić, oglądając jakieś ładne zdjęcia- wyjdzie na to samo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy tygodnie u babci, gdzie nie ma internetu więc kilka filmów się obejrzało ;3

 

Sweeney Todd - bardzo fajny, klimatyczny musical. Muzyka wpada w ucho, aktorzy należący do śmietanki (Johnny Depp, Helena Bonham Carter, Alan Rickman..). Naprawdę polecam. Jest to film o golibrodzie, który miał przepiękną kochającą żonę i córeczkę, ale to wszystko zostało mu odebrane przez zazdrosnego, okrutnego sędzię. Zostaje wygnany na 15 lat lecz powraca planując krwawą zemstę z pomocą nowej, zakochanej w nim kompanki, która prowadzi sklep z najohydniejszymi ciastkami w Londynie. Jej biznes rozkręca się dopiero kiedy Todd zaczyna wprowadzać plany w życie. Kluczem do sukcesu był pewien kłopotliwy składnik..mięsnych ciast. 

 

Nawiedzony - film z gatunku horror chociaż nie znalazłam w nim kompletnie nic strasznego. Duchy były, owszem, ale nie straszyły. Mimo wszystko polecam bo fabuła bardzo dobra. Główny bohater w młodości traci siostrę, która zginęła w wypadku podczas zabawy. Chłopiec chce pogodzić się z jej odejściem więc odrzuca wiarę w duchy i tym podobne sprawy. Jednak pewnego dnia zostaje wezwany do posiadłości starej kobiety nawiedzanej przez duchy. Los sprawi, że nasz bohater znów uwierzy w życie po życiu. Warto obejrzeć. 

 

Sala Samobójców - trochę pokręcony dramat o chłopaku, który podczas zabaw z przyjaciółmi zakochuje się w swoim koledze z klasy lecz ten robi sobie z niego żarty co doprowadza chłopaka do depresji. Szalę goryczy przechyla tajemnicza nieznajoma, z którą przez następne tygodnie będzie non stop rozmawiał. Owa nieznajoma opowiada o śmierci jak o wybawieniu jednak chłopak ciągle się wzbrania jednakże brak pomocy ze strony rodziców popycha go ku śmierci. Polecam. 

 

Apartament 1303 - horror o dziewczynie, która wynajmuje swój pierwszy apartament, a ten okazuje się nawiedzony. Ginie drugiego dnia od przeprowadzki, a jej siostra przeprowadza się do apartamentu chcąc poznać tajemnicę jej śmierci. Brzmi całkiem dobrze, ale tak nie jest. Duch wygląda jak dziewczyna co uciekła z psychiatryka, absurd goni absurd, jest nudno i w zasadzie nie dzieje się nic ciekawego. Odradzam oglądania remake'a. Nie wiem jak oryginał, ale ponoć o wiele lepszy. 

 

Sierociniec - piękny i wzruszający dramat o rodzinie, która przeprowadziła się do nowego domu by stworzyć dom dla dzieci z problemami. Niestety w dniu otwarcia ginie ich jedyny, chory syn. Rodzice starają się go desperacko znaleźć, ale poza tajemniczymi zdarzeniami i ponurą historią domu nie trafiają na żaden trop. Czy uda im się odnaleźć syna nim będzie za późno? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Straszny film 3 - Jedyna część jaką oglądałem, a szkoda. Polecam, bardzo humorystyczna parodia sławnego horroru "The Ring"

Dużo na ten temat nie powiem, ale wydarzenia są mniej więcej jak w "The Ring" tylko przedstawione w postaci parodii ;>

10/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiedzony - film z gatunku horror chociaż nie znalazłam w nim kompletnie nic strasznego. Duchy były, owszem, ale nie straszyły. Mimo wszystko polecam bo fabuła bardzo dobra. Główny bohater w młodości traci siostrę, która zginęła w wypadku podczas zabawy. Chłopiec chce pogodzić się z jej odejściem więc odrzuca wiarę w duchy i tym podobne sprawy. Jednak pewnego dnia zostaje wezwany do posiadłości starej kobiety nawiedzanej przez duchy. Los sprawi, że nasz bohater znów uwierzy w życie po życiu. Warto obejrzeć.

Obejrzyj sobie "Nawiedzony: Niektóre domy rodzą się złe" (Haunting). Fabuła? Zadka nie urywa, ale jest ciekawie. Pewien psychiatra (Liam Neeson) pod pozorem badań nad bezsennością przeprowadza badania nad strachem. Zbiera ekipę ochotników, po czym całą grupą jadą do starej posiadłości. Początkowo psychiatra uważa, że to właśnie strach wywołuje różne omamy o których mówią ochotnicy, ale z czasem robi się niezbyt przyjemnie...

Ralph Demolka

 

Film  o grach komputerowych? Jako gracz non stop szukałem najmniejszych nawiązań. Niestety nie potwierdziły się plotki o Wielkim Tatuśku z Bioshocka :sab: Mimo to na początku filmu rechotałem jak nigdy. Nie napiszę o co chodzi, to trzeba zobaczyć samemu. Fabuła jest całkiem niezła.

 

O co chodzi? Ralph to czarny charakter w tytułowej grze "Ralph Demolka". Chodzi na meetingi "czarnych bohaterów", gdzie non stop tłumaczą mu: "to że jesteś zły w grze, nie znaczy że jesteś zły". Ralph ma jednak tego dość i ucieka ze swojej gry. Chce być "dobry" i tak jak ci "dobrzy" zdobyć medal. Po ok 20 latach czasy się zmieniły... a raczej gry, o czym Ralph rzecz jasna nie ma bladego pojęcia. W jednej z nich poznaje uroczą, ale i "wyszczekaną" Glitch (błąd w grze). Swoją film ma ogromnego plusa za to, że twórcy powiedzieli maluchom: "nie wszystkie gry są dla dzieci", "w grach są usterki" itp.

Aha... Już zawsze będzie mnie śmieszył tytuł "Call of Duty" :lol:

 

Jeśli KONIECZNIE chcesz zepsuć sobie jedną z najlepszych scen otwórz spoiler. Ja bym tego NIE. Powtarzam N I E robił.

 

Skoro tak bardzo chcesz...

Ralph trafia do FPSa. Nadjeżdża robot - kamera gracza, dzięki której grający może widzieć akcję. W pewnym momencie... po 10 sekundach walki Ralph wpada w panikę i zaczyna się drzeć do kamery:

"Dlaczego gry są takie straszne i okrutne... zabierzcie mnie stąd!" Po chwili osłania się kamerą i wrzeszczy "ją... ją zeżryj!" Swoją drogą chcę takiego FPSa!

EDIT. SEGA! Niech cię szlag! Dlaczego nie dodaliście Glitch do Sonic Superstars Racing Transformed (nawet jako DLC). Ralph jest ok, ale ona byłaby 1000000 razy lepsza.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Need for Speed (z Biedronki)

Dawno, dawno temu usłyszałem o ekranizacji. Śmiałem się, że jak tak dalej pójdzie zekranizują PONGa. Słuch o filmie zaginął, aż tu nagle w Biedronce... Need for Speed :wat: . Kupiłem nastawiając się, że będzie to po prostu nudny pokaz tandetnych efektów specjalnych. Kto wie? Może pojawi się jakaś fabuła? Tak "pozytywnego rozczarowania" nie było od lat.

Główny bohater, Tobey prowadzi zakład mechaniczny. Nie idzie mu najlepiej. Nic dziwnego. Wygląda tak, że strach tam wjechać rdzewiejącym "maluchem". Aby związać koniec z końcem, bierze udział w nielegalnych wyścigach ulicznych. Pewnego dnia, niejaki Dino proponuje mu pewien układ. Wrabia go, Tobey trafia do więzienia na dwa lata. Gdy wychodzi, ma jeden cel. Znaleźć Dino i "podziękować" mu. Niby proste, ale całość ma ręce i nogi.

Myślałem, że autorzy zrobią z tego tandetę, gorszą niż n-ta część "Za szybkich, co się wściekli". Na szczęście, myliłem się. Fani serii znajdą co prawda wiele nawiązań do różnych części serii, ale nie jest to odtworzenie konkretnej gry i ukazywanie wyścigu za wyścigiem. Autorzy wzięli to, co im pasowało z różnych odsłon i wykorzystali w filmie. Mamy więc trochę elementów z mini-serii Underground, Hot Pursuit(ten pierwszy), Most Wanted(również), The Run, Shift a nawet klasyków, w których mogliśmy po prostu pojeździć w pięknej scenerii. Nastawiłem się na brak realizmu (i tak jest), ale w pewnych scenach autorzy przegięli. "Komentator" powinien wylecieć z filmu. Był niesamowicie irytujący. Mimo tych drobnych wpadek film jest bardzo dobry.

Na pudełku i samej płycie powinien znajdować się napis: ZAKAZ OGLĄDANIA PO CICHU!!!. Miłośnicy motoryzacji będą w 1000007 niebie. Tym bardziej, że autorzy wrócili (podobno) do kręcenia większości scen "na żywo", a nie na komputerach. Wydaje mi się, że to prawda. Ujęcia są świetne. Pojawiły się nawet sekwencje FPP, a te z wyścigów... miodzio. Prawdziwą melodią dla uszu były zaś odgłosy silników. Zapewne "podkręcone", ale kogo to. Sześć bestii "grzejących silniki" sprawia, że człowiek zapomina o muzyce w tle. Veyron Super Sport, Lamorghini Sesto Elemento, McLaren P-1, Koenigsegg Agera? :soawesome:

Pytanie. A Ferrari i Porche to pies? Może w "dwójce"?

Muzyka pomiędzy wyścigami jest bardzo dobra i pasuje do klimatu. Zakończenie filmu jest dość przewidywalne, ale... kogo to? Sesto Elemento, Agera. Ta... będę się przejmował zakończeniem słysząc Lambo :twistare:  

1. Kupić w Biedronce

2. Podkręcić głośność do tego stopnia, żeby czuć drżenie basu na tyłku. Ewentualnie użyć słuchawek nausznych i podkręcić głośność tak, żeby mózg zaczął wibrować (najwyżej trochę ogłuchniecie)

 

Ocena: 8/10 (nie spodziewałem się tego)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całą serie "Zabójcza broń" uważam za zakończoną!

 

Warto ją obejrzeć! Naprawdę buduje napięcie. Wiele świetnych momentów. A moją ulubioną postacią jest Leo! Został on genialnie zagrany.

 

Zgadzam się. To jedna z najlepszych komedii sensacyjnych. OK... w pierwszej jest najmniej elementów komediowych, ale od dwójki wzwyż. "Przepraszam... panie snajperze" :lol: Nie wspominając o początku części czwartej czy "kotastrofie". Niestety krążą plotki, że ktoś kaleczy serię tworząc piątą część. Ot, głupota na miarę czwartego Obcego, czy trzeciej trylogii Gwiezdnych Wojen.

PS. Jakiś wariat chciał kręcić kontynuację Leona Zawodowca. Wszystko zależało od Natalie Portman, która miała grać główną rolę. Na szczęście nie myślała jedynie przez pryzmat pieniędzy i odmówiła.

Inną ciekawostką jest seria Park Jurajski. Spielberg zapytany o czwartą część powiedział krótko: "Mieliśmy dinozaury w dżungli, w mieście... Gdzie jeszcze mamy je posłać? Na Księżyc? I tak wszystko sprowadza się do tego, że dinozaury zjadają ludzi" Na dobrą sprawę trzecia część nie powinna powstać. Dla mnie to bardziej komedia, niż film przygodowy.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygrzebałem z tego tematu bodajże od Dayana, obejrzałem i nie żałuję! :3
Nietykalni
7441162.5.jpg
Cudowny film, zajefajni główni bohaterowie. Emocje ogólnie bardzo dobrze rozłożone, fajna gra i zabawa nimi. Oprócz tego fantastyczna muzyka, przynajmniej według mojego skromnego zdania. Spoiler alert

Od połowy zacząłem się obawiać że któryś z głównych bohaterów umrze i z niepokojem doczekałem końca, który można powiedzieć był jedynym minusem tego filmu, gdyż chciałem zobaczyć jak to się wszystko dalej potoczy, nie jedynie wyjaśnienie że nadal żyje ma dzieci bla bla bla.


Ogólnie fenomenalna gra aktorska, ciekawie pokazane trudne sytuacje życiowe i bardzo polecam każdemu :3
9/10
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A teraz coś co znalazłem samemu
Choć goni nas czas
1392045267.jpeg
W pewnym stopniu podobny do poprzedniego, zawierający zarówno wątki komediowe jak i dramatyczne (szczególnie końcówka, nie żeby coś, ale łezki mi się w oczach kręciły :octcry: ) Oczywiście jeden z lepszych aktorów czyli Morgan idealnie kontrastował z drugim bohaterem filmu, co dało całkiem sporo fajnej zabawy. Nie był to taki wątek na jaki liczyłem, nie czułem jakoś aż tak bardzo tych ich wszystkich wygłupów i uważam że jedna część filmu jest za krótka żeby to dobrze rozwinąć. W każdym razie do tego czasu zdążyłem już przyzwyczaić się do bohaterów i w pewnym stopniu przywiązać dlatego

pod koniec filmu nie było mi do śmiechu QQ


Poruszane trudne wątki, perspektywa życia z wyrokiem śmierci i ciekawa filozofia. Polecam i jeszcze raz polecam :3
9/10

Edytowano przez Kruczek Kiepski
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem wczoraj na Pol(a niech cię-przekleństwa)sacie: Niesamowity Spider-Man
 
Mógłbym rozpisywać się, o fabule, grze aktorskiej, efektach specjalnych... Nie zrobię tego. Dlaczego? Ponieważ refren niniejszego utworu mówi wszystko. A dokładnie to trzy pierwsze słowa (0:55)...

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Pamięć Absolutna (ten nowy)

Nie... to było takie złe. Potwornie złe. Błagam, MIB... wykasujcie z mojej pamięci ten chłam.

Już na samym początku, przeciętny Kowalski NAGLE uświadamia sobie, że zna chyba wszystkie sztuki walki. Beknięciem, zabiłby słonia. Główny bohater, który jest ścigany przez jakąś tam agencję, spada na autostradę. Nagle zatrzymuje się auto. Kobieta mówi: "wsiadaj". A ten po prostu to robi

:lol: Mniejsza o to. Roboty stworzone do jednego celu - zabijania, non stop chybiają. Agentka wyszkolona do takiej roboty również.



OK, wiem, to film S/F ale do jasnej ciasnej, są jakieś granice! A tutaj przekroczono je n-razy. Głupota, głupotę goni. Pomijam porażającą liczbę "inspiracji". Oglądając to coś, mówiłem sobie - "o, a to było w filmie X"

To jeszcze nic. Szczytem głupoty była pewna scena.

Bohater oraz kobieta, w której zakochał się po pięciu minutach (nie mówiąc o wspomnianym zatrzymaniu auta, czyli zaufaniu w sekundę), zostali okrążeni przez dziesiątki robotów. Wcześniej wydano rozkaz - strzelać bez rozkazu, zabić go. Co zrobiły "androidy"? Stały w miejscu

:rainderp: Na co czekały?  Najlepsze jest to, że bohaterowie uciekli ok 20 robotom, które w nich celowały! Robotom, które ich otoczyły!



Jedynie dialog z kumplem był fajny. Widz zastanawiał się, kto mówi prawdę. Niestety, kropla perfum nie sprawi, że krowi placek przestanie cuchnąć.

Ocena: 2/10 (1pkt za efekty specjalne)

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Obejrzałam sobie Misery ekranizacje książki Kinga, książki nie czytałam, bo dawno już minęły czasy, gdy jarałam się Kingiem. Ogólnie, to nie było złe, ale też nie jakieś mega rewelacyjne. Po pierwsze, nie było żadnego klimatu, przez co film był epicko mdły, ani straszny, momentami nawet zabawny, co raczej nie było zamiar reżysera. Sam pomysł był niezły- przerysowany obraz jakiejś fan girl, których na świecie jest mnóstwo, no ale za to oklaski zbiera King, a nie ekipa filmowa.

Gra aktorska zła nie była, ale niektóre kadry były zbyt oczywiste i zbyt nachalne. Jak na przykład mnóstwo zoomów na tą Annie, w zasadzie na jej twarz, jeszcze dokładniej na część jej twarz. Nie podobają mi się takie rozwiązania, zakładam, że miało to na celu zwiększenie grozy, no ale po prostu było tylko i wyłącznie zabawne, na początku, bo potem zrobiło się irytujące. Momentami było strasznie nudno, przewinęłam sobie film z dwa/trzy razy i w zasadzie nic nie straciłam. Jakieś tam widoczki (wciąż te same w zasadzie) i obraz jak on stuka w maszynę.

Zakończenie było genialne.

 

Edit. Mam jedno "ale" co do fabuły. Włożę w spojlerek, żeby nie było:

Nie za bardzo przemówiło do mnie zrobienie tej lasce kryminalnej przeszłości, według mnie lepszym rozwiązaniem by było pominięcie tego wątku i dzięki temu Annie byłaby w stu procentach karykaturą "Fanek numer jeden"

Edytowano przez Doggy in the Fog
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...