Skocz do zawartości

Jakie filmy ostatnio oglądaliście?


Blue Sparkle

Recommended Posts

11 godzin temu ToxicMasterUzi napisał:

Wiem tylko są w oryginale po angielsku a ja słaby z niego jestem więc raczej nie ogladne bo zrozumiałbym może z 10% słów z każdej części, a takie oglądanie bez zrozumienia to bez sensu, i to mnie bardzo boli, bo od pierwszych scen polubiłem Melvina i chciałbym wiedzieć jakie są jego dalsze losy

 

Do dwójki jeszcze są napisy, tylko nie koniecznie będą pasowały do każdej wersji. Best Player ma taką fajną opcję punktów kontrolnych przy napisach, może pomóc.

http://www.napiprojekt.pl/napisy1,1,1-dla-24688-Toxic-Avenger-II-(1989)

 

O Swamp Thing słyszałeś?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu fallout152 napisał:

 

Do dwójki jeszcze są napisy, tylko nie koniecznie będą pasowały do każdej wersji. Best Player ma taką fajną opcję punktów kontrolnych przy napisach, może pomóc.

http://www.napiprojekt.pl/napisy1,1,1-dla-24688-Toxic-Avenger-II-(1989)

 

O Swamp Thing słyszałeś?

nieeeeeeee kur...

Screenshot_2017-02-23-18-31-59.thumb.png.7e7b2bb5eca656876eb45dc431ae74d9.png

 

Hmmm film Wesa Cravena i na Filmweb taka słaba ocena 4,7/10 serio?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Hellraiser.

 

Pierwszy film, który obejrzałem na tablecie. Mniejsza z tym, że musiałem go później ładować (swoje lata ma, bateria jest dość słaba). Zanim zacznę opowiem krótką historyjkę. Dawno, dawno temu gdy chodziłem do podstawówki nasz nauczyciel W-Fu prowadził też wypożyczalnię kaset. Dzięki tym "znajomościom" mogliśmy oglądać filmy niedostępne dla rówieśników (oraz zwalniać się z lekcji - "ja was nie widziałem") :) Bez problemu wypożyczał nam horrory takie jak Omen czy Egzorcysta, ale tego nie chciał. A szkoda bo okładka zachęcała. Teraz już wiem dlaczego odmawiał. 

 

Film jest brutalny, ale nie na tyle żeby budzić obrzydzenie. Ma w sobie coś więcej niż mięso i krew. To dodatek, który ma budować genialny klimat a nie "główna atrakcja". Film nie jest straszny. To horror nastawiony na klimat. Swoją drogą stare "straszaki" mają w sobie jakąś magię, której próżno szukać w nowościach. Finał zwala z nóg. Pinhead to jedna z najciekawiej zaprojektowanych postaci ("No tears please its a waste of good suffering"). Ten głos, oczy :twilightconfused: Jego ekipa (oprócz robala) też niczego sobie. Największe brawa należą się jednak kobiecie, która wygląda jak matka Damiena (wyraz twarzy). Zabijała wbrew swojej woli, ale wyglądało to tak jakby sprawiało jej przyjemność. Nie mam się zbytnio do czego przyczepić. Film ma mi się podobać, a nie być ideałem pod każdym możliwym względem. Także polecam, ale osobom o mocnych nerwach.  

 

Biorę się za część drugą.

 

Zwiastun.

Jeśli masz mniej niż 16 lat oglądasz go na własną odpowiedzialność (brutalne sceny). Zostałeś ostrzeżony/a :) 

Spoiler

 

 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu Triste Cordis napisał:

Hellraiser.

 

Pierwszy film, który obejrzałem na tablecie. Mniejsza z tym, że musiałem go później ładować (swoje lata ma, bateria jest dość słaba). Zanim zacznę opowiem krótką historyjkę. Dawno, dawno temu gdy chodziłem do podstawówki nasz nauczyciel W-Fu prowadził też wypożyczalnię kaset. Dzięki tym "znajomościom" mogliśmy oglądać filmy niedostępne dla rówieśników (oraz zwalniać się z lekcji - "ja was nie widziałem") :) Bez problemu wypożyczał nam horrory takie jak Omen czy Egzorcysta, ale tego nie chciał. A szkoda bo okładka zachęcała. Teraz już wiem dlaczego odmawiał. 

 

Film jest brutalny, ale nie na tyle żeby budzić obrzydzenie. Ma w sobie coś więcej niż mięso i krew. To dodatek, który ma budować genialny klimat a nie "główna atrakcja". Film nie jest straszny. To horror nastawiony na klimat. Swoją drogą stare "straszaki" mają w sobie jakąś magię, której próżno szukać w nowościach. Finał zwala z nóg. Pinhead to jedna z najciekawiej zaprojektowanych postaci ("No tears please its a waste of good suffering"). Ten głos, oczy :twilightconfused: Jego ekipa (oprócz robala) też niczego sobie. Największe brawa należą się jednak kobiecie, która wygląda jak matka Damiena (wyraz twarzy). Zabijała wbrew swojej woli, ale wyglądało to tak jakby sprawiało jej przyjemność. Nie mam się zbytnio do czego przyczepić. Film ma mi się podobać, a nie być ideałem pod każdym możliwym względem. Także polecam, ale osobom o mocnych nerwach.  

 

Biorę się za część drugą.

 

Zwiastun.

Jeśli masz mniej niż 16 lat oglądasz go na własną odpowiedzialność (brutalne sceny). Zostałeś ostrzeżony/a :) 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Widziałeś scene rozrywania na strzępy w zwolnionym tempie? wiesz ta co padają słowa "Jezus zapłakał"

 

Już jakiś czas temu go ogladalem, będę musiał zrobić Maraton <3 oczywiście bez remake"u bo ścierwo, bardzo mnie boli że większość remake'ów jest niesamowicie słaba

 

"Swoją drogą stare "straszaki" mają w sobie jakąś magię, której próżno szukać w nowościach" a ludzie się dziwią dlaczego się tak bardzo jaram horrorami ery kaset VHS, ja się boję jakie horrory będą powstawały za 5 lat : (

 

Cało dniowy maraton czas zacząć!!!!!

Edytowano przez ToxicMasterUzi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Attack on Titan" i "Attack on Titan: End of the World".

 

Dwa japońskie filmy live action oparte na dość popularnej w ostatnich latach mandze i anime na jej podstawie. Przymierzałem się do ich oglądnięcia od ponad roku, gdyż praktycznie każda recenzja w/w filmów pełna była krytyki do każdego elementu: począwszy od fabuły, a kończąc na rekwizytach. Jednak o dziwo w moim odczuciu jest on zaskakująco... dobry. Nie jest to jakieś wybitne kino akcji, a jako adaptacja ssie po całości, jednak oglądając go i nie mając w trakcie seansu przed oczami obrazu oryginału, bawiłem się świetnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"The Hurt Locker. W pułapce wojny" 

Dobrze wyreżyserowany i warty polecenia Amerykański film opowiadający o dokonaniach elitarnej jednostki saperów w Iraku. Największym atutem filmu jest bez wątpienia jego realizm. Żołnierze to postacie z krwi i kości, nie biegają z karabinami maszynowymi, bezwzględnie rozprawiając się z hordami wrogów. Film ten jest mało znany (bynajmniej w moim otoczeniu kolegów i znajomych) a został nagrodzony 6 oscarami.

Ocena 8.5/10

Edytowano przez Dismas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Był sobie pies"

Film ciekawy i dość oryginalny, opowiada o losach psa i jego nowych wcieleniach. Żeby dużo nie zdradzać, powiem że ma wiele śmiesznych chwil, ale i są takie że chwytają za serce. Szkoda jednak, że po takiej dołującej scenie, niemal od razu dają jakieś gagi, przez co widz ciągle przechodzi ze smutnych klimatów do mega śmiesznych. I liczyłem, że wszyscy napotkani właściciele, będą jakoś ze sobą powiązani, a nie jak to zrobili...  Ogólnie, to film jednak polecam, ale nie jest to najlepszy film tego roku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tamako Love Story (jest to film kończący dobrą obyczajową komedię TV Tamako Market)

Opis fabuły: Przyjacielskie relacje Mochizō i Tamako ulegają zmianie, gdy chłopak wyznaje jej swoje uczucia. 

To anime to prawdziwa rewelacja. Jednen z najlepszych romasnów jakie widziałem. Piękna historia o miłości, dorastaniu i zmianach z cudownymi kadrami i nieśpiesznym tempem. Bije od niego narutalność oraz ciepło. Z miejsca wpadł do moich ulubionych filmów. Nie trzeba oglądać serii TV by zrozumieć fabułę, ale ja bym to zalecał, bo dzięki temu można wyłapać wszystkie smaczki, a jest to najlepsze zakończenie serialu jake mógłbym sobie wymarzyć. Jeśli natomiast seria TV nie przypadnie wam do gustu (bo wielu osobom średnio się spodobała, co trochę mnie dziwi) to radzę od razu przejśc do filmu, jest on o wiele lepszy od serialu i szkodaby byłoby nie zobaczyć tak genialnego obrazu.

Ode mnie 9/10.

Edytowano przez Branthos
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm pierwszą część filmu "Topór" oglądałem 11 lat temu, miałem wtedy 8 lat u sąsiada byłem z siostrą, a bałem się jak 155 xD, trzeba odświeżyć pamięć, już się za niego biorę ^^

 

 

I za dzieciaka nie pamiętałem by to była pseudo komedia, bo teksty i sytuację są takie słabe, że aż śmieszne xD ale do czasu...

 

 

"Topór" był ostatnim filmem, który nakręcono w Luizjanie, przed atakiem tragicznego w skutkach huraganu Katrina.

 

 

Są dwie sceny gdy jeden z aktorów wymiotuje i on naprawdę to robi jadł takie rzeczy by spowodowały u niego bełtanie xD

Edytowano przez ToxicMasterUzi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Dopiero teraz obejrzałem sobie Bloba z 1988. Jestem pod wrażeniem jak z głupiego filmu (wersja z 1958) można zrobić film dobry. Wszystkie idiotyzmy zostały albo naprawione, albo usunięte. Doszło też wiele zupełnie nowych fajnych scen i momentami poczucie humoru, którego wcześniej brakowało.

Ale końcówkę to zrąbali. Niby też była bardziej logiczna ale blob zmalał, z rozmiaru budynku do rozmiaru autobusu, i w ogóle walka z nim trwała dużo krócej.

 

Pamiętam też, że kiedyś widziałem podobny film, tylko tam potwór był zrobiony z ropy/asfaltu. Chciałbym do niego wrócić, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kong: Skull Island

 

Będą lekkie spoilery i opis sceny po napisach.

 

Spoiler

 

Ten film mnie mocno zdziwił, myślałem, że zobaczę coś w rodzaju King Konga Petera Jacksona, albo innego King Konga z finałową sceną na Empire State Building, a było coś w rodzaju starych japońskich filmów o tym gorylu, gdzie jest on wielkości Godzilli. W tego typu filmach zwykle wątek ludzki nie dość, że stanowi 90% filmu, to jeszcze często ma się nijak do potworów. Tu jednak wszystko było wyważone i Konga można śmiało nazwać głównym bohaterem filmu.

Zresztą postacie ludzkie były tam tak dobrze wykreowane, że nawet jakby zrobić film tylko o nich, to dalej byłby to dobry film. Polubiłem każdego bohatera, poza tym mimo iż był to amerykański film o amerykańskich żołnierzach, nie było w nim żadnej propagandy ani patosu.    

 

Ocena ogólna 10/10, być może najlepszy film o dużych potworach, jaki kiedykolwiek powstał.

 

Jedna rzecz mnie jednak mocno zaniepokoiła. W scenie po napisach, odkryto inne wielkie potwory, a wśród nich sławnego Godzillę. Oczywiście byłoby super gdyby oba potwory się spotkały (co już miało miejsce w japońskim kinie), ale wybór Godzilli z 2014 to jest już bez mała świętokradztwo. Ten film był nawet dobry, ale zbyt amerykański i 2/3 fabuły można by z niego spokojnie wyciąć, bo albo stanowił propagandę US army, albo zwyczajne lanie wody. Innymi słowy ten film powinien zostać tam gdzie jest i po porostu nie zasługuje na sequel. Robienie z tego nowej serii to będzie gwałt na wszystkim: na historii kina, na kulturze japońskiej, na emocjach fanów, a nawet na samym Godzilli.

 

 

Edytowano przez fallout152
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Strażnicy/The Guardians/Zaschitniki

 

Średnie oceny tego filmu w polskim i anglojęzycznym internecie to 2/10 lub 3/10, zwykle jest to uzasadniane tym że Rosjanie zrobili plagiat Avengersów. Np. o Khan'ie czytałem, że jest plagiatem Flasha (mniejsza o to, że ma się on nijak do Avengersów), bo jest szybki. O Ler'ze czytałem, że jest plagiatem Magneto, bo Ler włada ziemią a Magneto metalem. O Xeni czytałem, że jest plagiatem Mystique, bo obie są zwinne i kij z tym że mają zupełnie inne moce. A o tym że Ursus jest podróbką Hulka, można przeczytać całe elaboraty.

I tu się zastanawiam, czy komentujących już do reszty porypało? Na tej zasadzie jakieś 95% wszystkich filmów, gier, komiksów i w ogóle wszystkiego można uznać za plagiat, bo przecież moce się powtarzają. Szczególnie jeśli podobieństw szuka się na siłę.

 

Kolejnym zarzutem jest ruska propaganda. Jednakże w filmie nie ma żadnych nawiązań do ostatnich konfliktów zbrojnych, geopolityki, etc. Przez cały film nie pojawia się ani jedna czerwona gwiazda, jak to ma miejsce w np. Zimowym Żołnierzu. Owszem bohaterowie z filmu dostali swoje moce podczas eksperymentów przeprowadzanych podczas II wś., ale nie było tam jakieś chwalenia armii czerwonej, a np. Ler stwierdził, że został wykorzystany i nigdy więcej nie chce współpracować z rosyjskim rządem.

W filmie przez jakieś dwie sekundy przelatuje pomnik Stalina, ale jest on uszkodzony, i chyba ma po prostu ukazać upływ czasu, poza tym w Rosji chyba niekomunistycznych pomników/zabytków nie ma.

Fakt, że Ursus zmienia się w niedźwiedzia, uznaję po prostu za potwierdzenie iż jest to rosyjski film, ale nie widzę tu przekazu politycznego. Fakt, że Khan walczy sierpami, jest raczej odniesieniem do komunizmu, i teraz jak o tym myślę, to trochę mi przeszkadza, ale ogólnie film nie miał jakiegoś takiego bardzo rosyjskiego klimatu.

 

Ostatni zarzut, to to, że akcja szła za szybko i charaktery postaci były słabo zarysowane. Z tym się w zasadzie zgodzę, dodałbym jeszcze, że końcówka była głupia, ale żeby nazwać ten film crapem, to mu jeszcze sporo brakuje. Tym bardziej, że sporo osób stwierdza, że były dobre efekty specjalne, znaczy się gorsze niż w Avengers, ale nie aż tak bardzo. Jeśli więc nawet uznać ten film za seans idiotyzmu z przyzwoitymi efektami, to wciąż plasuje go to na podobnym poziomie co filmy Baya, więc obiektywnie zasługuje przynajmniej na jakieś 7/10. 

 

I najważniejsze:

Spoiler

Cholerny niedźwiedź z minigunem na plecach:soawesome:

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio sięgłam po dość niepopularną propycję z zeszłego roku, dokładniej Sing Street.

Aw, jakie to było dobre.

Tytułowy zespół jest jednym z najlepszych fikcyjnych zespołów. Soundtrack przegenialny. W filmie grał właściwie jeden bardziej znany aktor (Aidan Gillen), ale jego rola była szczerze powiedziawszy mierna. Główni bohaterowie z pewnością charakterystyczni, jak i wątek miłosny czy zmiana początkowego antagonisty na plus. Kocham filmy oddające klimat lat 80, a razem z muzyką tworzyło to ładne dzieło. No i też warto zwrócić uwagę na mocno brytyjski (irlandzki, ale ciii) klimat nadający dodatkowego uroku.

Jeden z niewielu musicali który mi się spodobał, 9/10.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Shin Gojira / Godzilla Resurgence (2016)

 

Czyli najnowszy film o Godzilli i jak do tej pory chyba najdziwniejszy jaki wyszedł, choć nie najgorszy. W tej wersji Godzilla nie ma nic wspólnego z atomowymi grzybkami, lecz jest produktem ubocznym ogólnego zanieczyszczenia środowiska. Potwór najpierw wypełza na ląd pod postacią podobną do ryby, by powoli mutować i ostatecznie osiągnąć dwunożną formę, która jednak dalej wygląda dosyć dziwnie i coś jakby była zombiakiem wziętym z Resident Evil. Shin Godzilla ma też nowe moce i cechy fizyczne, o których jednak nie wspomnę by nie spoilerować. 

Długo myślałem nad tym czy jest to potrzebna innowacyjność czy może jednak gwałt na kanonie. Jednakże widziałem już w rożnych filmach Godzillę strzelającego laserami z klatki piersiowej, władającego magnetyzmem, a nawet wersję w której był on starożytnym demonem, i sądzę, że dziwność nie jest tu czymś ani nowym, ani złym. Przynajmniej być może skończy się hamburgerowe (zapoczątkowane w USA) twierdzenie jakoby Godzilla był wielką jaszczurką/dinozaurem. 

Wracając do filmu, jak się nietrudno domyślić była ogromna destrukcja w Tokyo i wyglądała ona cudnie. Były świetne efekty rozwalanych budynków. Po raz pierwszy w filmie z tym potworem miałem wrażenie, że jest to film grozy i być może nawet horror. Film najpierw straszył psychodelicznym wyglądem form przejściowych Godzilli a później pokazywał ujęcia z perspektywy mieszkańców miasta, którzy widzieli np. jak ogromny ogon stwora przelatuje tuż nad ich domami. Nie ginęli od tego, ale z pewnością byli przerażeni. Do tego w były świetne, malownicze sceny w nocy, w których w przeciwieństwie do nocnych scen z Godzilla 2014 było dobrze widać potwora.

Wątek ludzki był w całości poświęcony Godzilli, nie było nawet jakiś wyraźnie głównych postaci, tylko np. obradujący rząd Japonii jako zbiór ludzi. Niestety jednak była to jednocześnie też wada filmu, bo o ile w pierwszej godzinie była cały czas rozwałka, to w drugiej było prawie samo gadanie, znaczy się planowanie jak tu powstrzymać stwora i takie tam.

 

Ocena ogólna 9/10. Właściwie za tą całą gadaninę to powinienem odjąć jeszcze z 5 punktów, ale ze względu na pierwszą połowę po prostu nie mogę potraktować tego filmu jako film zły lub przeciętny.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zootopia / Zwierzogród (blu-ray)

 

To bardziej recenzja wydania niż samego filmu. Ale, żeby formalności stało się za dość - Zootopia to animowana komedia kryminalna, w której ambitna "króliczka" Judy Hopps stara się rozwiązać zagadkę kryminalną. Pomaga jej kombinator, lis Nick. Animacja stoi na najwyższym poziomie (uszy!), fabuła jest świetna, a postaci nie da się nie lubić. Największą zaletą jest jednak "drugie dno", które odkryją tylko starsi widzowie. Mam na myśli motyw utopii czyli w tym przypadku idealnego miasta, w którym wszyscy żyją w zgodzie, trzymają się za łapki i śpiewają radosne piosenki. Prawda jest jednak inna: uprzedzenia, szufladkowanie, a nawet (w pewnym sensie) rasizm.

Jako całość: 9+/10

 

Dlaczego nie 10/10? Cóż. W kilku scenach nie do końca pokazano jak coś się stało. Mam tu na myśli zabranie walizki z wagonu (nie widać tego) czy biletów na początku filmu. Wiem, wiem... Zepsuło by to "niespodziankę", ale jestem czepialski jeśli chodzi o takie rzeczy. 

 

A teraz o wydaniu. Druga strona okładki jest biała, trochę to razi w oczy i wygląda jak z "Biedronka Edition". Przydał by się jakiś art.

Tytuł filmu - no tutaj to jest dopiero dziwnie. Na DVD jest to "Zootopia" (mowa o wersji z polskim dubbingiem). Na blu-ray, "Zootropolis". Zmiana tytułu to normalka, ale zaskoczyło mnie to, że nie chodzi tu tylko o nadruk na opakowaniu. W samym filmie zmieniono logo, animacje i podmieniono dialogi. Innymi słowy - są dwie wersje. Która jest ta "oficjalniejsza"? I dlaczego w ogóle zrobiono coś takiego? Postanowiłem pogrzebać w sieci i w samym filmie. Odpowiedź: "Zootopia". Autorzy nazywają go tak w dodatkach, na mandacie wystawionym przez Judy jest "Zootopia" (taką drobnostkę zostawili w spokoju), w scenach usuniętych jest "Zootopia". W takim razie po co te "Zootropolis"? Disney gubi się w tłumaczeniach. Te, które znalazłem:

 

1. Chcieli aby w UK mieli wyjątkowy tytuł - wychodzi na to, że kilka europejskich krajów należy do UK :drurrp:

2. W Danii jest zoo o takiej nazwie. Bali się pozwu - w takim razie dlaczego nie zmienili nazwy dla wszystkich krajów? :rarity5:

3. U2 nagrało album o takim tytule - patrz wyżej

Mówiąc krótko, cholera ich wie. Może bali się ewentualnych kontrowersji? "Bo w tytule jest utopia". W fabule też jest :/ 

 

Polska wersja

Większość imion czy nazw przetłumaczono bardzo fajnie. Mamy Trąbalskiego, Watahę czy Rogalskiego. Ale kto to jest Pazurian? Kogo tak skaleczyli? Benjamina Clawhausera... Pazurian :rarity3:Miasteczko, w którym mieszka Judy to "Szaraczkowo". Rozumiem, trzeba przetłumaczyć, ale nie tak. Dubbing jako całość trzyma wysoki poziom, czego nie można powiedzieć o napisach. Jakość tłumaczenia tekstu woła o pomstę do nieba. Wiele rzecz niepotrzebnie przetłumaczono dosłownie (dowcip Nicka), tekst piosenki "Try Everything" ma się nijak do oryginału - "I won't give up = niech mówią co chcą" :rarity3:W dubbingu jest prawidłowo: "nie poddam się". Takich "kfiatkóf" jest więcej. 

 

Dodatki

Warto było dopłacić. Z jednej strony szkoda mi niektórych usuniętych scen, ale rozumiem decyzję. Alternatywny początek jest nudny, scena z "inicjacją" niedźwiadka na mieszkańca Zootopii (założenie obroży) jest zbyt mocna jak dla dziecka. Żal mi jedynie dłuższej rozmowy z rodzicami. Jest bardzo fajna. Pozostałe dodatki są świetne (za dużo by opisywać :) )

 

Podsumowując - warto było zapłacić te prawie 90zł. Niesamowita jakość audio/wideo, dodatki, wygodne menu... tylko te fatalne napisy i alternatywny tytuł, który niszczy ukryte słowo "utopia" :/ 

 

PS. W Chinach film nazywa się "Crazy Animal Adventure" (czy jakoś tak) :lol:

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dla tych, którzy nie wiedzą - kilka tygodni temu do kiosków trafiła nowa kolekcja filmowa. Tym razem poświęcona serii "Obcy". Niby nic, ale to blu-ray... :wat: Za 30 zł... I nie, nie jest to jakaś wykastrowana edycja: znakomita jakość, mnóstwo dodatków i dwie wersje filmu: kinowa i reżyserska. Dokładnie to samo można było kupić w sklepach. Trzy razy drożej. Piszę o tym, ponieważ nadal są w sprzedaży. "Trójka" trafi do kiosków 12 czerwca. Kolejne:

 

- Obcy 4: Przebudzenie (26,06)

- Prometeusz (10.07)

- Alien vs. Predator (24.07)

- Alien vs. Predator 2 (07.08)

 

Obcy: Ósmy pasażer Nostromo. Wersja reżyserska (blu-ray)

"Alien" to klasyk, jeden z najlepszych horrorów s/f. Nie bez powodów trafił do Amerykańskiego Narodowego Rejestru Filmowego. Krótko o fabule. Załoga transportowca Nostromo przewozi cenny ładunek z powrotem na Ziemię. W połowie drogi zostają wybudzeni z hibernacji, ponieważ na pobliskim księżycu LV-426 komputer pokładowy "Matka" wykrył sygnał, który prawdopodobnie jest sygnałem SOS. Zgodnie z prawem załoga musi to sprawdzić. Na miejscu okazuje się, że to nie wołanie o pomoc, a ostrzeżenie. Niestety jest za późno. Na pokład Nostromo przedostaje się "istota idealna", potwór (dosłownie) masakrujący bezbronnych ludzi. 

 

Największą zaletą filmu jest ciężki klimat oraz brutalność. Nie przesadzono z krwią, ale i nic nie "ukrywano".  Warto wspomnieć o fantastycznej, minimalistycznej ścieżce dźwiękowej - doskonale podkreśla mroczną atmosferę. Aktorstwo? Pierwsza klasa. Bohaterowie są przerażeni, nikt nie zgrywa bohatera. Wnętrza Nostromo są brudne, "używane", a co za tym idzie - wiarygodne. Nic tu nie błyszczy jak psu na mrozie. 

 

O wydaniu. 

Jak już napisałem wcześniej, ta edycja to w zasadzie re-edycja tego co było w empikach za 90zł (sztuka). Płyta nie śmierdzi, działa znakomicie, a okładka nie wygląda jakby wydrukowano jej na domowej drukarce. Największą wadą jest brak lektora, ale domyślam się, że najzwyczajniej w świecie kolejne dwie wersje nie zmieściłyby się na płycie. Jeśli chodzi o jakość filmu, to jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się, że aż tak dobrze go odrestaurują.

 

Dodatki są znakomite, można dowiedzieć się wiele. Ot chociażby, że scena ze spoliczkowaniem Ripley nie była ustawiana. Ot, zazdrość o rolę. A skoro o Ripley mowa - zakończenie, które chciał dać reżyser było koszmarne. Dobrze, że wybito mu je z głowy. Miało być takie: Ripley wsiada do promu, ucieka z Nostromo. Niestety w środku czai się obcy. Odgryza jej głowę, siada za sterami i przemawia jej głosem :rarity3:

 

Jeśli chodzi o zmiany w filmie (względem kinowej) to nie ma ich zbyt wiele. Najlepszą dodaną sceną jest tzw. "Gniazdo", istną przechowalnię ofiar obcego ("kill me..."). Całość jest trochę krótsza, ale raptem o kilka minut. Mimo to, jest lepsza od "kinówki". 

 

Czy warto? No cóż:

- masz napęd blu-ray?

- nie masz tego filmu lub masz na dvd? 

- lubisz ciekawe dodatki?

 

Jeśli tak, to kupuj. Taniej nie ma :) To tylko 30zł.   

 

Ocena: 10/10

 

 

 

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Ex Machina - historia sztucznej inteligencji stworzonej przez google-facebook tzn. bluebooka :P
Strażnicy Marzeń - miła bajka z miłą kreską i całkiem przyjemną fabułą ^^
Wolverine - jedyny bohater Marvela którego lubię (#teamDC)

Edytowano przez Hevra
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

“Dunkierka"

 

Byłem wczoraj, pod wrażeniem pozostaję do dzisiaj.

 

Widziałem w życiu trochę filmów wojennych. Większość to hollywoodzki szajs, a na naszym podwórku są albo filmy, gdzie aktorzy grają jak w teatrze, albo starające się imitować ‘Murykę. Każde podążają jasno ustaloną ścieżką, gdzie pierwsze kilkanaście minut poświęcone jest wprowadzeniu bohaterów, zazwyczaj jeszcze przed wojną albo w jakiejś bazie, później zwykle jest moment "wejścia z buta" dzielnych wojaków, gromiących wszystko, co stanie na ich drodze, potem okazuje się, że to jeszcze było nic i stają oni naprzeciwko wielkiej przewagi nieprzyjaciela, by ostatecznie nadludzkim wysiłkiem osiągnąć zwycięstwo albo zostać wybawionymi przez bratnie wsparcie. Z hollywoodzkich filmów bije patos, z polskich bluzgi opisujące bezsens i beznadzieję sytuacji szeregowych trepów. 

 

Tymczasem Dunkierkę ogląda się jak kronikę filmową. Już sam początek, z napisami wprowadzającymi krótko sytuację na początku bitwy, przywodzi to na myśl. Dialogów jest bardzo mało, duża część filmu to właśnie sceny ukazujące żołnierzy na plaży, podpływające okręty czy przelatujące samoloty. Oczywiście nikt nie wytrzymałby na tym dwóch godzin, więc reżyser płynnie przechodzi od scen dość statycznych do scen... akcji, bo walką ich nazwać nie można. Z filmu przebija beznadziejność sytuacji pojedynczych żołnierzy, którzy w najlepszym wypadku widzą samoloty zrzucające na nich bomby, w najgorszym nie wiedzą nawet, skąd padają strzały. Nie mogą zrobić nic, mogą tylko czekać na ratunek albo śmierć. Zresztą, pomijając kilka samolotów, Niemców widzimy dopiero w ostatniej scenie. Mimo to, bez przerwy jest to poczucie zaszczucia. W gruncie rzeczy trochę przywodzi to na myśl polskie filmy, ale gdzie w nich ten efekt osiąga się zwykle patetycznymi mowami postaci, Nolanowi wystarczają obrazy. 

 

Ciekawy jest zabieg z ukazaniem w zasadzie tej samej historii z trzech perspektyw z pomieszaną chronologią. Do tego jest to zrobione na tyle sprytnie, że wcale nie wiadomo, jak to się kończy. Dla przykładu, w jednej z pierwszych scen angielscy piloci zestrzeliwują Niemca, ale przy okazji i jeden z Anglików dostaje i musi wodować. Widzimy, że pilot otwiera lekko kokpit i macha ręką drugiemu, a w oddali płynie do niego statek z innymi bohaterami, po czym scena się urywa, a dalszą część widzimy z perspektyw zestrzelonego pilota i załogi statku dopiero pod koniec filmu - i zakończenie wcale nie jest oczywiste. Tak łączą się też pozostałe wątki. 

 

Wady? Według mnie nie jest to wada, ale ludzie podają prostotę fabuły, małą ilość dialogów i płytkość bohaterów. Moim zdaniem zarzuty są bezpodstawne, ale mnie już pierwsza scena wprowadziła w ten nastrój kroniki filmowej. Postacie są wyraźnie zaznaczonymi indywidualnościami, a nie tylko kukłami, którym musi przydarzyć się to, co reżyser zechciał ukazać w filmie. To wystarczyło. 

 

W każdym razie, film polecam każdemu, kto posiada zdolność skupienia uwagi większą od przeciętnego chomika i umie docenić i wyciągnąć wnioski z obrazów, komu nie trzeba wszystkiego powiedzieć wprost, żeby zrozumiał. Minimum wiedzy historycznej też się przydaje. Jeśli ktoś chce obejrzeć bohaterskie szarże i Amerykanów wyrzynających Niemców setkami... No, to nie jest film dla niego. Dla mnie 10/10. 

 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Obcy: Przymierze. 

 

Krótko - o Jezu :rarity3:

Ten film powinien nazywać się "Prometeusz: Przymierze" ponieważ mało tu obcego w Obcym. Od filmu z serii Alien oczekuję ciężkiego klimatu, prostej fabuły i rzezi. Zamiast tego dali zbędne filozoficzne pierdoły. Jeśli będę chciał wnikać w to czy robot potrafi kochać, to obejrzę jakiś dramat s/f, ewentualnie pogram w The Talos Principle. Akcja w tym filmie przypomina desperacką próbę odpalenia Malucha na mrozie. Co chwila "się rozkręca" i gaśnie, ale niestety ostatecznie nie zapali. Zaczyna robić się ciekawie? No to walniemy nudną pogawędkę o rodzinie. Główna bohaterka miała być jak Ripley, ale wyszło jak wyszło. Przez cały film chodzi przybita, a na końcu ot tak zmienia się w kobietę z jajami. Najgorsze jest jednak to, że xenomorph pojawia się jakieś 20 minut przed końcem, od razu w finałowej walce :rarity3: 

 

Słabo - 3/10

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.08.2017 o 20:43, Triste Cordis napisał:

Obcy: Przymierze. 

 

Krótko - o Jezu :rarity3:

Ten film powinien nazywać się "Prometeusz: Przymierze" ponieważ mało tu obcego w Obcym. Od filmu z serii Alien oczekuję ciężkiego klimatu, prostej fabuły i rzezi. Zamiast tego dali zbędne filozoficzne pierdoły. Jeśli będę chciał wnikać w to czy robot potrafi kochać, to obejrzę jakiś dramat s/f, ewentualnie pogram w The Talos Principle. Akcja w tym filmie przypomina desperacką próbę odpalenia Malucha na mrozie. Co chwila "się rozkręca" i gaśnie, ale niestety ostatecznie nie zapali. Zaczyna robić się ciekawie? No to walniemy nudną pogawędkę o rodzinie. Główna bohaterka miała być jak Ripley, ale wyszło jak wyszło. Przez cały film chodzi przybita, a na końcu ot tak zmienia się w kobietę z jajami. Najgorsze jest jednak to, że xenomorph pojawia się jakieś 20 minut przed końcem, od razu w finałowej walce :rarity3: 

 

Słabo - 3/10

Czyli seria coraz gorsza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, BiP napisał:

Czyli seria coraz gorsza...

Niestety, ale tak :( Jak dla mnie Obcy to trylogia. W trzeciej części wątki zostają zamknięte, nie ma co kontynuować. Czwórka to jakiś żart. Wiesz, że stworki mają kwas zamiast krwi - zamykasz je w metalowej klatce. No brawo... Ale i tak nic nie przebije sceny, w której facet wyjmuje sobie kawałek mózgu i dopiero na jego widok traci przytomność.   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...