Skocz do zawartości

[Pojedynek] [B] MisterGonzo vs MasterDash


Zwycięzca pojedynku  

6 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto wykazał się większą mocą i wygrał pojedynek?

    • MisterGonzo
      3
    • MasterDash
      3


Recommended Posts

Dziś był wyjątkowy upał. Żar lał się z nieba a na arenie było bardzo duszno. Na szczęście jedno właściwe zaklęcie podziałało lepiej niż klimatyzacja i w mgnieniu oka zrobiło się znośnie. Ani nie za zimno, ani za gorąco. Nie trzeba już było się obawiać, że niska temperatura zadziała krępująco na uczestników pojedynku albo, że żar sprawi, że ci stracą ochotę na starcie. Tym razem zrezygnowano z magicznych lampionów, a zamiast nich zastosowano pryzmaty. Promienie Słońca kierowane przez soczewkę odbijały się od nich w taki sposób, że wiązka gorącego światła słonecznego zakreśliła sześciokąt wokół areny.

 

- Nie martwcie się, czary ochronne działają. Nikt nie ma prawa spalić się przez te wiązki, możecie co najwyżej się oparzyć.

 

Nadszedł czas na kolejny pojedynek.

 

 

the_duel_by_yanoda-d5n1ftn.png

 

 

Dziś na przeciw siebie staną MasterDash oraz MisterGonzo. MasterDash jest studentem i interesuje się fantasy, muzyka, a także komputerami. Ma kilka ulubionych postaci jednakże wśród nich brakuje Applejack, która to jest ulubiona postacią jego rywala, MisterGonza. Wśród jego zainteresowań jest szermierka, tak więc, może być ciekawie. A może coś co widział w kinie stanie się jego inspiracją do wymyślenia oryginalnych czarów? Tego nie wiem, jest tylko jeden sposób by się tego przekonać. A jest nim otwarcie nowego pojedynku.

 

Tym razem uczestnicy zdecydowali się na limit czasowy. Pojedynek będzie trwał dwa tygodnie, a zakończy się 22.07.13. o godzinie 0:00

Może to trochę więcej niż dwa tygodnie, aczkolwiek tak powinno być dobrze. Przypominam o zasadach i życzę powodzenia. Wykorzystajcie dobrze czas i niech pomysłowość Was nie opuszcza.

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli się nie mylę, to Ty jesteś MasterDash? - zapytałem wchodząc na specjalnie przygotowaną arenę - Dużo o Tobie słyszałem. Cieszę się, że nasz pojedynek w końcu może się rozpocząć. Mam nadzieję, że jesteś gotowy.
Przygotowałem zaklęcie. Cierniste pnącza zaczęły powoli oplatać kończyny oponenta. Stanąłem w miejscu przyglądając się i oczekując na jego odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wszystko się zgadza. *powiedziałem z uśmiechem*

- A ty musisz MasterGonzo, o ile się nie mylę? Ale musisz się nauczyć, że wszystko co widzisz nie jest prawdziwe.

* po chwili ciało, które było zawiązane pnączami zamieniło się gnijące zwłoki, po czym wybuchło*

- Ja również przygotowałem się do tego pojedynku *powiedziałem wychodząc z portalu za plecami przeciwnika i rzucając zaklęcie* - Manus necro.

* po wypowiedzeniu zaklęcie ziemi pojawiły się kościane ręce łapiąc za nogi przeciwnika*

- Drżyjcie i rozpaczajcie śmiertelnicy, bo do waszego świata zstąpiła zaraza. *powiedział z diabelnym głosem*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niezła próba. - powiedziałem spoglądając na kościste ręce, które za moim spojrzeniem obróciły się w proch. - Nasze dotychczasowe zaklęcia były nieco zbyt delikatne. Myślę, że powinniśmy zacząć nasz pojedynek na poważnie. 
Przeciwnik został otoczony barierą stworzoną z niezwykle jasnego światła, która miała ograniczyć jego widoczność i uniemożliwić ucieczkę. Jej powierzchnia zaczęła się zmniejszać, aż w końcu wybuchła iskrzącym ogniem. Odgłos potężnej eksplozji przeszył powietrze. Nigdzie nie mogłem dostrzec mojego oponenta, nie byłem pewien, czy udało mu się uciec przed świetlistym ładunkiem.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nieźle, jak na śmiertelnika, widzę, że władasz też magią światła. I masz rację za delikatnie zacząłem pojedynek. *wychodząc z ziemi z lekko poparzoną twarzą uśmiechnąłem się demonicznie*

- Od teraz będziemy walczyć na moich warunkach. *w mojej lewej ręce zaczęła krążyć zielono-brązowa energia, po czym szybkim dotknięciem ziemi, zamieniła się gnijące bagno, którego dobywał się okropny zapach zgnilizny i trupów. Zaś z prawej ręki otworzyłem mały portal, z którego wyszła mała istota o kolorze trupio-zielonym z małymi rogami i skrzydłami.*

- Co malutka *patrzyłem na chwilę na śliczną demonicę, która szeptała jakieś słowa, zrozumiałe tylko mi* - Dobrze, jak skończę z nim, zarazimy jakąś wioskę. Zobaczymy jak Ci się to spodoba. *po tych słowach pojawiło się kościane więzienie z trującymi ropniakami, otoczone mroczną barierą, która ukazywała przeciwnikowi koszmarne wizje końca świata pobłogosławionego darami Papy Nurgla*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizje zesłane na mnie przez przeciwnika nie poruszyły mnie. Czym jest koniec świata, jeśli całe moje życie było przepełnione bólem i rozpaczą? Gdy tylko uwolniłem się z objęć makabrycznych halucynacji spojrzałem z obrzydzeniem na przywołaną istotę. O takich demonach nie wspominał nawet Necronomicon ex Mortis.
-Wygląda na to, że znasz magię o wiele potężniejszą, niż mi się wydawało. - powiedziałem zwracając się do MasterDasha.
Schyliłem się i dotknąłem zamienionej w szkaradne mokradła ziemi. Momentalnie bagno znikło ustępując miejsca świeżej, zielonej trawie.
-Nie powinieneś z niej korzystać, by szerzyć zepsucie.
Uniosłem ręce ku niebu, które zasnuło się chumrami. Rozpoczęła się ulewa, co chwila w ziemię z hukiem uderzał piorun. Zebrałem padający deszcz w dużą, nieregularną kulę wody i cisnąłem ją w stronę przeciwnika. Pozostało mi tylko czekać na jego następny krok. Byłem zbyt osłabiony dwoma potężnymi czarami, żeby zrobić coś więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Za pomocą przyzwanej ręce umarlaka zatrzymałem lecącą w moim kierunku kulę wody i przemieniłem ją w ciekającą zieloną ropę i rzuciłem w wroga*

- Widzę, że władasz również magią żywiołów i elfów, jednak Cię nie doceniłem MisterGonzo. *poklaskał dłońmi ironicznie* - Jednak magii Mrocznych Bogów nie ma mocnych, bo widzisz to bagno, które przyzwałem nie było tylko ozdobą,a specjalnie przygotowaną pułapką ponieważ, w tych oparach znajdowała się śmiertelna choroba, która powoli osłabia twoje ciało, nawet teraz odczuwasz skutki zarazy. *rozszerzyłem uśmiech, aż do granic możliwości* - Czas rozbudzić dusze zmarłych *krzyknąłem demonicznym śmiechem, po czym za pomocą wyczarowanej kosy zacząłem przyzywać trupy, międzyczasie budzenia się zmarłych, było można słychać mroczną muzykę http://www.youtube.com/watch?v=XJGq2SMclis* - Twoja kolej, o ile masz jeszcze sił.

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula ropy uderzyła we mnie. Upadłem na pokrytą zieloną substancją ziemię. Zwymiotowałem - nie wiedziałem, czy było to skutkiem obrzydlistwa, w którym się taplałem czy choroby, o której wspomniał MasterDash. Żywe trupy były coraz bliżej. Ostatkiem sił udało mi się wstać i rzucić na nie proste zaklęcie podpalenia. Grupa płonących zombie rozbiegła się oddalając ode mnie. Ciągle nie mogłem wstać - byłem osłabiony, a śliska ropa utrudniała pozbieranie się. Krążące nad areną orły podsunęły mi jednak pewien pomysł. Przywołałem je do siebie i wypowiedziałem do nich kilka niezrozumiałych dla człowieka słów. Ptaki wzbiły się do lotu i zaczęły pikować w stronę przeciwnika. Dało mi to trochę czasu, żeby wrócić do sił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślisz, że ta elficka magia Cię uratuje, nie bądź śmieszny. *powiedziałem śmiechem* - Jesteś żałosny, gdybyś uczył się mrocznej magii zamiast tej słabej magii, to być może dałbyś mi radę. *za pomocą kosy otworzyłem 3 nowe portale, z których wyłoniły się wielkie, ociekające ropą, z 2 parami skrzydeł i chitynowym pancerzem muchy, które zaatakowały orły*

- Pora to kończyć *po tych słowach z moich ociekających ropą ran wydobywała się zielonkawa mgła ograniczając widoczność MisterGonzo, z której wyłoniły się małe, rozdęte demony, po chwili biegły na przeciwnika* - Co mówisz Anastazjo, wiem, ale co poradzę on jest uparty. *popatrzyłem na demonicę siedzącą na moim barku*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie masz do zaoferowania nic poza bandą bezmyślnych demonów? - zapytałem wstając i rozświetlając arenę jasnym światłem, pod którego wpływem groteskowe bestie obróciły się w pył. Wskazałem palcem na istotę siedzącą na ramieniu przeciwnika, po chwili leżała już w kałuży ropy drgając w konwulsjach. Spojrzałem na rękę, z której przed chwilą wystrzeliła jasnoniebieska wiązka elektryczności - była cała pomarszczona i wyglądała nienaturalnie staro. "To zapewne objawy choroby, którą zaraził mnie MasterDash." - pomyślałem.
-Wygląda na to, że bez nich nie jesteś już taki odważny. - powiedziałem.
Złożyłem zdeformowaną rękę w pięść, wycelowałem ją w stojącego naprzeciwko nekromantę i puściłem w jego kierunku piorun kulisty. Z uśmiechem patrzyłem, jak jasna, sycząca kula zbliża się do niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie bądź śmieszny człeczyno, gdyby była to walka na prawdę bez zasad, to bym Cię od razu zabił. *powiedziałem upiornym tonem, po tych słowach obróciłem wzrok na mój bark* - Anastazjo nie, zapłacisz za to robaku!! *wypowiedziałem te słowa w gniewie* - Widzę, że moja choroba pokazuje już swoje efekty, a to dopiero początek daru, później będzie tylko gorzej i tylko ja znam na to lekarstwo, więc poddaj się, a być może Cię uleczę.  Chętnie bym Ci opowiedział, o działaniu choroby, ale powiem tyle, że skończysz jako zdechlak albo jako sługa Chaosu. *spojrzał na MisterGonza szerokim uśmiechem*. - Posiadam o wiele straszniejszą i potężniejszą moc, o której ty możesz tylko pomarzyć.

*za pomocą kosy otworzyłem portal do ,którego wpadł piorun, po czym się zamknął. - Zaraz zobaczysz mnie w innej formie, jeszcze nikt przed tobą nie miał zaszczytu oglądać mej postaci. *po tych słowach otoczyłem się potężną tarczą składającą się licznych gnijących zwłok, gumy i kości, przez którą można było wszystko widać*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Inna forma? Jeśli śmierdzi tak samo jak te latające istoty, to błagam, odpuść. - te słowa zabrzmiały zapewne niepewnie. Ręka bolała i utrudniała rzucanie zaklęć. Mimo wszystko, przemiana przeciwnika interesowała mnie, więc postanowiłem pozostawić go w spokoju.
"Ta, jasne. Tak sobie tłumacz zmęczenie i rękę uszkodzoną po zabawach z prądem." - pomyślała karcąco ta irytująca część umysłu, która pojawia się zawsze w nieodpowiednich momentach. Zignorowałem ją i spojrzałem na MasterDasha, wokół którego gromadziły się już fragmenty zwłok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*We wewnątrz tarczy zielone wiatry magii powodowały przemianę mojego ludzkiego, słabego ciała w nowe wcielenie. Moje ciało pogrubiało, stając się wylęgarnią dla owadów, zmieniło barwę na zgniło-zieloną, a skóra stała się gumowata wydzielając zielony, lepki szlam. Pojawiły się liczne otwory, z których wychodziły małe, tłuste larwy insektów. Na czole pojawiło się trzecie oko, tworząc symbol Nurgla. Z wystających zębów zaczęła kapać jakaś rżąca substancja. Z pleców pojawiły się dwie pary dużych skrzydeł podobne do much. Zapach wydobywający się ze mnie przypominał mieszankę skunksa, zgniłych zwłok i wymiocin. Wokół zaczął krążyć rój much. Natomiast na barkach urodziły się 2 istoty, na lewym barku pojawiła się znajoma demonica, a zaś na prawym kościotrup obwiązany sznurem z guziczkowymi oczami. Aura bestii ukazywała się również ziemi plugawiąc ją na stałe*

- Oto moja pół-demoniczna postać. *po tych słowach wypluł jakąś ciecz w stronę przeciwnika*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odskoczyłem. Żrąca substancja rozlała się na ziemi niszcząc roślinność i zanieczyszczając powietrze. Zerknąłem na niebo. Słońce powoli skrywało się za horyzontem - nie zostało dużo czasu, może choroba nie zdoła się rozwinąć. Lewa ręka zaczęła pokrywać się zielonym. trującym narostem, który rozchodził się w stronę łokcia. Wszelkie zaklęcia leczące były bezużyteczne.
-Z tym smrodem chyba miałem rację. - powiedziałem spoglądając na wynaturzoną forme przeciwnika. - Chyba kiedyś będę musiał zdobyć tę słynną Księge Śmierci. Zawarta w niej magia jest, z tego co widzę, bardzo potężna.
Fala ognia buchnęła z mojej zdrowej dłoni w stronę muszych skrzydeł oponenta. Nie chciałem dać mu szansy na użycie ich. Ponadto postawiłem na ziemi dwie magiczne pochodnie. Miało mnie to obronić przed zatrutym, zzieleniałym powietrzem, które pojawiało w obecności demonów.

Edytowano przez MisterGonzo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* Słysząc o Księdze Śmierci wybuchłem śmiechem* - Myślisz, że te zaklęcia wziąłem z tej książki dla dzieci. Te zaklęcia mam w małym palcu. Znam o wiele potężniejsze zaklęcia z samej domeny Chaosu *Widząc lecącą kulę ognia w moją stronę przyzwałem z ziemi słabego umarlaka, żeby stał się tarczą dla tej kuli* - Teraz pogoda będzie mi tylko pomagać, a im mniej słońca, tym choroba przybierze na sile. *po czym wleciałem w powietrze przywołując deszcz wielkich kul stworzonych z krost, ropy, strupów i padliny* - Widzę, że twoja ręka już Ci nie pomoże i daruj sobie te elfickie zaklęcia leczące, tylko ja znam lekarstwo.

( - bla zwykła rozmowa, - bla myśli, *bla* czyny piszę tak dla przypomnienia)

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy dostrzegłem lecące w moim kierunku obrzydliwe kule utworzyłem świetlistą barierę, która uchroniła mnie przed obrażeniami.
"A więc twierdzi, że choroba rozwija się w ciemności? Świetnie się składa, biorąc pod uwagę, że pojedynek kończy się chwilę po zajściu słońca."
Ostatni ropny pocisk spadł na ziemię. Nie było dużo czasu. Szybko podniosłem zdrową, prawą rękę. Niezwykle jasne światło zaczęło świecić na przeciwnika.
Poczułem ból w lewej dłoni - wyglądała coraz gorzej, w kilku miejscach skóra wyraźnie popękała. Nie wyglądało to dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Co ty czytasz w myślach?)

- Osz ty, larwo!!! *krzyknąłem oślepiony światłem* - Na szczęście mogę widzieć za pomocą Anastazji i Antona. *po czym z mojego gardła wyszła wielka , obleśna dwumetrowa larwa z trzema rzędami ostrych zębach niczym noże i zaczęła wkopywać się w ziemię, kierując się w stronę MisterGonza* - Nieźle, jak na człeka, poza tym widzę, że trzeba kończyć. *po czym wokół mnie zaczęły krążyć roje komarów i małych zakażonych kos, skierowałem lewą ręką na przeciwnika i leciały na niego, a kosą trzymaną w prawej ręce zrobił małą ranę powodując wzmocnienie choroby, po czym upiornie uśmiechnął*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Wybacz. Nie dostrzegłem tej kursywy. Wytłumaczmy to jednorazowym czytaniem w myślach.)
Odskoczyłem ledwo unikając wyskakującej z ziemi larwy, uderzyłem ją prostą kulą ognia, ale to wystarczyło, żeby ją powalić.
Choroba rozprzestrzeniała się, już niemal cała ręką była pokryta zielenią i swędziała. Odparłem od siebie myśli o zatruciu i skupiłem się na walce.
Stwierdziłem, że przed skupieniem się na przeciwniku muszę zająć się demonami na jego barkach. Znowu oślepiłem ich emitując jasne światło i zaatakowałem dwoma eksplodującymi, magmowymi pociskami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pora przyśpieszyć chorobę i to szybko. *uśmiechnąłem się jeszcze upiornie* - Nic nie masz poza tą słabą magią światła. *powiedziałem próbując sprowokować przeciwnika, po czym z moich pleców zaczęła sączyć czarna jak smoła mgła, która zasłaniała niebo* - Znów próbujesz mnie oślepić, tym razem Ci się nie uda, ale ty będziesz oślepiony ciemnością. *wśród ciemnej mgły słychać była inkantacja demonów http://www.youtube.com/watch?v=TjGi33FIMLI, po czym przyzwał dwa nagrobki, które zablokowały magmowe kule*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciwnik zaczął walczyć bardziej defensywnie. Prawdopodobnie myślał, że choroba sama mnie wykończy, a on nie będzie musiał się wysilać. Nie miałem jednak zamiaru się poddawać. Położone przeze mnie pochodnie przestały emitować światło pod wpływem ciemności MasterDasha.
Lewa ręka była już całkiem popękana, nie mogłem nią poruszać. Dobrze, że do końca walki zostało mało czasu.
Stworzyłem trzy unoszące się wokół mnie kule ognia, które pozwalały mi trochę lepiej widzieć i wystrzeliłem wiązką prądu w miejsce, w którym - jak mi się wydawało - stał demoniczny wróg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hahaha, oto dziś będzie twój kres śmiertelniku. *powiedziałem demonicznym głosem* - Nie trafiłeś, masz takiego cela jak ork po pijaku. *zacząłem się śmiać z MisterGonza*

- Dzięki ciemności, moja choroba nabierze większej mocy i nie będę musiał wysilać się. *następnie rzuciłem w przeciwnika kule zgnilizny*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula wytworzona przez przeciwnika eksplodowała w powietrzu.
- Nie starasz się. - powiedziałem. - Czyżbyś był już zbyt osłabiony, żeby wymyśleć coś groźniejszego?
Choroba zaczęła rozprzestrzeniać się na klatce piersiowej, rany na ręce wyglądały coraz poważniej, skora była koloru zgniłej zieleni. Miałem nadzieję, że uda się ją odratować.
Nie chciałem dać oponentowi wygrać, nie po tym wszystkim.
Arena została otoczona płomieniami. Z ognistego portalu na środku areny wyłonił się pokryty ciemnoczerwonymi łuskami smok. Powiódł wzrokiem po miejscu, do którego został przywołany, spojrzał na swój cel, jego kocie źrenice zwęziły się. Nie był olbrzymi - miał co najwyżej 4 metry wzrostu - ale pochodził z południa. Gatunki z ciepłych krain - specjalnie szkolone do mordowania. Już jako młode są wypuszczane i zostawiane same, tylko najsilniejsze mogą przetrwać. Siła fizyczna, spryt i instynkty drapieżców czynią z nich jedne z najgroźniejszych bestii świata.

- Jak widzisz, zostawiłem sobie coś na koniec. Nazywa się Dagon. - dodałem po chwili. - Takie imię nosi Twoja klęska.
Smok wzbił się w powietrze i rzucił na przeciwnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy ty jesteś naprawdę taki naiwny, staję się potężniejszy dzięki chorobie. *Patrzyłem ja choroba rozprzestrzenia się po jego ciele* - Nawet nie muszę się starać moje dzieło skończy z Tobą za parę minut. *po czym uśmiechnąłem się* - Widzę, że wezwałeś smoka z południowych krain, żeby wykonać brudną robotę, ale to próżny ruch. *po tych słowach otworzyłem 5 portali, z których wydobyły się wielkie łańcuchy, które zaczęły wiązać stwora, głowę podniosłem tak, żeby nie mógł mnie zaatakować ogniem, po chwili z magicznego przejścia, który powstał w ziemi wystrzelił wielki,naładowany złą magią kamień trafiając serce smoka. Po kilku sekundach smok się przemienił. Wyrosła mu dodatkowa głowa pelikana, która zaczęła zwiać kwasem, na plecach bestii pojawiła się wielka grzybnia, która zaczęła wyrzucać kłęby nasion, a jego skóra zaczęła gnić*

- Czy coś mówiłeś o mojej klęsce, raczej mówiłeś o swej zagładzie. *upiornie zacząłem się śmiać* - Poddaj się, a być może daruję Ci życię. *po tych słowach gestem wskazałem na MisterGonza i smok rzucił się na niego*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleportowałem się za plecy stwora i otworzyłem przed nim portal. Bestia runęła do środka i przeniosła się z powrotem na południe. Nie chciałem zabijać pierwszego oswojonego przeze mnie smoka. Postaram się go wyleczyć, gdy wrócę do sił.
Z ran na popękanej lewej ręcy zaczęły wypełzać białe robaki. Wychodząc z mojego ciała sprawiały ból, co gorsza czasami wgryzały się w zdrowe miejsca przyspieszając rozwój choroby. Starałem się je odpędzić, ale pojawiało się ich coraz więcej. Musiałem je zignorować i mieć nadzieję na szybki koniec walki.
Otoczyłem przeciwnika pięcioma buchającymi z ziemi słupami ognia, które połączyły się nad jego głową i w formie magmowej masy zaczęły spadać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzę, że Cię ten sposób nie wykończę, twego smoka możesz już odpuścić, bo co zostało skażone Chaosem, nigdy nie zawróci z tej drogi. *powiedziałem upiornie śmiejąc się*

*widząc, że z ran przeciwnika wychodzą robaczki,wiedziałem, że jeszcze chwila i stanie się moim sługą. Po chwili zauważyłem nad sobą pięć zbliżających się słupów ognia oraz masę magmy spadającą na mnie, więc otworzyłem mały portal nade mną, w który wpadła ta masa, po chwili znikł i pojawił się w innym miejscu, następnie za pomocą moich skrzydeł utworzyłem wielki huragan zarazy, który wysłałem w stronę przeciwnika*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...