Skocz do zawartości

Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Spałem ja sobie w najlepsze śniąc o pieknych klaczach, epickich karczemnych burdach, i o Beonarze gdy najpierw obudził mnie cudaczny zapach strawy. Wstałem, przetarłem ślepia i zacząłem niuchać za cudną strawą. Wybebeszacz nadal miałem w kopytach, a co się okazało że pojawił się zagubiony, nieco starszy uczestnik tej podróży, którego imienia niesety nie znałem. Widzę że jakąś tam altankę nam zbudował, a ja cham nie jestem co by się nie przywitać. 

Wstałem, karczychem strzeliłem i podeszłem tego gotującego kuca.

 

- A witom kompana. - kiwnąłem głową. - Olo Bonecrusher się kłania. Toś ty ugotował tą zupinę? Pachnie smakownie, niczym zalewajka mojej babci, co to była największą kucharką w wioseczce mojej. - wyniuchałem cudny aromat dobiegajacy z kociołka z zupką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróciłam się do pegaza tak jak do reszty - Mogę tylko tyle, że sama wyruszyłam za przyjaciółką Orchid do krainy wilków, podobnie jak ona znam się na ziołach a tam są bardzo nie znane dotąd zioła jakich nie znam.-  Z daleka czułam zapach zupy, może nie tak pyszny jak w domu, ale nawet smaczny. Teraz poczułam głód. Ustałam nie daleko Olo troszkę speszona, nie otwierając buzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym jak moja postać astralna wróciła do mnie zacząłem śnić. Blask księżyca który świecił ponad nieboskłonem napawał mnie jego niesamowita potęgą. Według mnie był to ledwie przedsmak tego co może zaoferować mi ten niesamowity artefakt. Nagle moja świadomość zagłębiła się w mojej podświadomości. Miałem sen.

 

Sen

 

Stałem w bardzo dziwnym miejscu. Wokół mnie, zauważyłem piękne zdobienia kunsztu zapewne niezwykłych architektów. Pomieszczenie było owalne a po środku niego było coś wbite w ziemie. Podszedłem bliżej. Wtedy to zobaczyłem. Przepiękny miecz który emanował dziwna niebieską energią. Wiedziałem co to jest.

 

- Wreszcie uzyskam potężną moc!

 

Krzyknąłem i zacząłem się maniakalnie śmiać. Następnie podbiegłem do przedmiotu i wyciągnąłem go z podłoża.Czułem jak wspaniała energia wypełnia moje ciało. Już chciałem wysączyć tą magię gdy nagle ogromna chmura dymu wkroczyła do pomieszczenia i zaczęła odpychać mnie od miecza.

 

- Nie! Nie zgadzam się! To nie tak miało być!

 

Nagle usłyszałem dziwny głos, niczym syczenie węża. Widziałem tylko zielone oczy z czerwoną tęczówką. Głos nagle zaczą mówić:

 

- ten przedmiot nie jest dla ciebie! Lecz mogę ci go odstąpić jeśli przyjmiesz czarną magię!

 

Popatrzałem na niego:

 

- Czarną magię! Nigdy nie zniżę się do czegoś takiego!

 

Po tych słowach głos znowu zaczął mówić:

 

- Podobno chcesz być nieśmiertelny. Czarna magia to jedyny pewny sposób na wieczne życie. Jeśli mi pomożesz to zapewnię ci je.

 

Popatrzałem na niego i zacząłem robić coś czego się po sobie nie spodziewałem. Zacząłem się zastanawiać! Lecz za nim mu odpowiedziałem wróciłem do rzeczywistości.

 

 

Rzeczywistość

 

Obudziłem się cały mokry od potu. Popatrzałem na niebo, księżyc schował się za chmurą. miałem nadzieję że to był tylko sen. Nie chciałbym spotkać tego kogoś drugi raz. Nagle poczułem miły zapach jedzenia. Dochodził z altanki niejakiego Solid Builder'a. Ponieważ przez ten cały sen straszliwie  zgłodniałem postanowiłem spytać kuca ziemnego czy nie użyczył by mi nieco swojego jadła. Ponownie użyłem zaklęcia grawitacyjnego żeby zejść na dół . Powoli kierowałem się w kierunku szałasu. Nagle chmura która przesłaniała księżyc odpłynęła. W pobliskich krzakach znowu dostrzegłem tajemniczego jegomościa, jednak nie miałem czasu na zajmowanie się nim. w okolicach szałasu zauważyłem Clover i Silverleaf'a. Którzy rozmawiali ze sobą. Zauważyłem również Olo który tak samo jak ja najwyraźniej chciał skosztować wywaru. Wszedłem do szałasu zaraz po Olo, który pochwalił umiejętności kulinarne kuca. Wtedy zabrałem głos:

 

- Witam. piękna noc nieprawdaż. miło mi cię poznać, ja jestem Onyksis i zastanawiam się czy nie mógłbym skosztować nieco pańskiego wywaru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skierowałam wzrok na Silverleaf'a - Zielarstwo to nie tylko moje hobby, ale i zawód jak i magia, czasem łączę te dwa zawody. Może kiedyś będę wielkim magiem i zielarką na dworze królewskim?-  Przez chwilę się rozmarzyłam.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Goniłem dalej grzyba po zakręconym korytarzu. Ten jednak się odwrócił, spojrzał na mnie swymi zagrzybiałymi oczyma i rzekł:

-Pamiętaj Treasure. Twój świder. Będzie świdrem, który doprowadzi nas do gwiazd - powiedział po czym wskoczył do samego środka wulkanu.

-Nie, Fungus, NIEEEEEEE - Krzyczałem po czym nastała ciemność. Gdy otworzyłem oczy to znalazłem się na trawie tuż obok swojego hamaka. Musiałem się ostro naszarpać przy tym śnie. Dalej mnie lekko boli głowa od upadku.

 

Spojrzałem na palenisko. W tej chwili chyba nikt nie spał (pewnie z ekscytacji wyprawą), gdyż wszyscy siedzieli przy palenisku i gustownie zbudowanej altance. Gdy pociągnąłem nosem to poznałem jednak możliwy powód tego zgromadzenia. Z altanki wydobywał się apetyczny grzybowy aromat. Więc to przez to goniłem tego grzyba - pomyślałem. Po czym zaburczało mi w brzuchu, a warto było by coś zjeść przed następnym dniem wyprawy. - Nie martw się Fungusie. Nadchodzę! -  udałem się w stronę altanki.

 

Będąc na miejscu zlokalizowałem wielki gar z zupą grzybową. Wciągnąłem głęboko powietrze jakbym samym aromatem chciał się najeść.

-Mmmmmmm. Kto ugotował tą zupkę? - zapytałem zgromadzonych

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle w altance pojawił się Treasure. Ten gość chyba każdego potrafi przysporzyć o uśmiech na twarzy. Wziął głęboki wdech a następnie zapytał się kto ugotował tę zupę. Widząc jego ekscytacje, zacząłem mówić:

 

- Ten wywar to dzieło Solida.

 

popatrzałem na Treasure i uśmiechnąłem się, nie wiem dlaczego, może przez strach jakiego przed chwilą doświadczyłem. Następnie zwróciłem się do Solida:

 

- muszę przyznać że masz naprawdę wielki talent kulinarski.

 

Zwróciłem mój wzrok na Solida.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

      Nareszcie, zupa skończona. Pozostaje coś przekąsić i można się kłaść spać. Takie przynajmniej były początkowe założenia budowniczego.


      No, no. Całkiem całkiem. Można nawet powiedzieć, iż dokonałem kulinarnego cudu w tych warunkach. Grzybki, oraz kartofelki nierozgotowane, smak i aromat podkreślone ziołami. Przyjemnie rozgrzewa od wewnątrz, i nie jest mdłe dzięki odrobinie pieprzu... -  Rozmyślał architekt, nalewając sobie porcję polewki, której nie powstydziłaby się gospodyni z wieloletnim stażem. Jakby nie patrzeć, on taki posiadał gotując dla siebie przez lata.

 

      Nastrój jednak długo nie pozostał tak dobry jak wcześniej... zdawało mu się, że w pobliskich krzakach coś się poruszyło. Owszem, mogło to być tylko jakieś dzikie zwierze, które trzymało się z daleka ze względu na ogień, a przywabione ciekawością. Zwierzęta jednak nie miały w zwyczaju odbijać światła rzucanego przez księżyc, raczej był to metalowy bądź szklany element czyjegoś ubioru, czy co gorsza obnażonej broni. Jednak jeśli ktoś skradał się w tych zaroślach z obnażoną bronią, połyskującą w ciemności przy jakimkolwiek świetle... był niegroźnym amatorem, gorszym nawet niż on sam. Pytanie jednak co ktoś taki...


      Z rozmyślań wyrwały go głosy zwabionych zapachem towarzyszy podróży. Musiał przyznać, że nieśmiałość z jaką zbliżali się do miejsca, które zbudował specjalnie dla nich go bawiła. Pozwolił sobie nawet na lekki uśmiech, mimo perspektywy bycia obserwowanym przez kogoś, o niewiadomych zamiarach. Zawsze jednak uważał, że prostolinijne podejście do życia jest najlepszym rozwiązaniem, więc teraz również należało tak postąpić.


      Zwrócił się do zbliżających się kucyków donośnym głosem. Było to celowe, chciał by osoba chowająca się w zaroślach również go słyszała.


       - Zapraszam, zapraszam. Nie musicie się krępować, w końcu dla siebie nie budowałbym tak dużej budowli, prawda? Ach, dziękuję za komplement Olo. Co do przedstawiania się, to robiłem to już wcześniej, musieliście być jednak zbyt zajęci sobą. Nie chciałem przeszkadzać. Możecie skorzystać z misek znajdujących się na moim wózku, leżą na wierzchu. Nie chowałem tego pakunku, po tym jak go otworzyłem wydobywając swoją. Mam jeszcze dwie miseczki, z których możecie skorzystać. TY RÓWNIEŻ! TAK, TY TAM W KRZAKACH! DOSKONALE WIEM, ŻE TAM JESTEŚ! UŁATW SOBIE I NAM ŻYWOT I POWIEDZ Z CZYM PRZYCHODZISZ! Z ELEMENTU ZASKOCZENIA RACZEJ JUŻ NIE SKORZYSTASZ! - Oznajmił rozbawionym tonem, który był wprawdzie udawany. Jednak jeszcze nie był na tyle zestresowany, by dać to po sobie poznać.


      - Już śpieszę z wyjaśnieniami, odniosłem wrażenie, że ktoś tam jest. Jeśli mam rację, właśnie biega w kółko nie wiedząc co zrobić, lub zaraz się pokaże. Jeśli nie... no cóż, lepiej nie ryzykować, prawda? - Dodał konspiracyjnym tonem, którego raczej nikt nie znajdujący się tuż obok niego nie mógł usłyszeć.


      - Przepraszam, że budzę Scribler, mam nadzieję, że wcześniejsze śniadanie brzmi dobrze. I tak zbudziliby Cię wchodząc tutaj. - Powiedział do swojego księgowego już w momencie, gdy reszta obecnych reagowała na jego wcześniejsze słowa.


      Sam Solid natomiast wiedział, iż nie należy panikować. Kto przestaje myśleć, ten jest na straconej pozycji. Jeśli byliby zagrożeni, to ktokolwiek chciałby ich tutaj atakować musiałby przebić się przez moskitiery i liany podtrzymujące daszek, nie mówiąc już o wspięciu się na murowane podwyższenie, oferujące jakby nie patrzeć przewagę taktyczną. Wszystko co budował było solidne, tak jak i on. I każdy kto będzie chciał go ruszyć z miejsca, spotka się z oporem porównywalnym z litą ścianą. Jeśli błysk spowodowany był dobytym orężem, to szansa na posiadanie broni miotanej, czy strzeleckiej poważnie malały. Zresztą on posiadał ze sobą dwójkę zaprawionych w boju wojów, oraz prawdopodobnie uzdolnionych magów. Gdyby to solid był w krzakach nieopodal obozowiska, to właśnie srałby pod siebie, o ile znałby skład tej grupy. Jeśli jest to większa grupa, a ich przywódca ma mózg, to na pewno nie zdecydują się na otwarty atak, skoro do tej pory się skradali.


      Tymczasem jednak postanowił oddalić od siebie złe myśli i zjeść jak najwięcej, zanim jego słowa wywołają zamieszanie. Zawsze wyznawał zasadę: Jedz kiedy możesz, bo nie wiesz kiedy dane ci będzie zjeść następny posiłek. Zasada ta sprawdzała się zazwyczaj właśnie w delegacjach, podróżach i pobytach poza cywilizacją. Tak więc, szuflował zupę ze wzmożonym zapałem.

Edytowano przez Fisk Adored
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szto?! Ktoś się tam czai?! - zawołałem patrząc na miejsce wskazane przez Soilda. - Noo... to zara tego gadatka wyciągniem! - warknałem dobywajac Wybebeszcza. Splunąłem na ostrze topora, który był tak ostry że można się było nim golić. 

- Czy to zwirz, czy to zbir, czy to demon to mówię wam - zwróciłem się do reszty. - NIE MA takiego potworka co nie da się go załatwić siekierą o odpowiedniej wielkości! - zakręciłem artystycznego, straszliwego młyńca toporem co sprawiło że paru towarzyszy się cofnęło. - No, to jo tam idę i zara sprawdzę co tam się czai. Zostawta mi trochę tej zupy głodomory jedne, i nie wyżryjta wszytskiego bo jak jestem głodny to się wkurzom, a jak się wkurzom.... to się wkurzom! - odparłem uczenie. - To co, idzie który ze mną? - spytałem reszty a potem sam ruszyłem na poszukiwania tego hałasu za krzaków. Jak coś nie tak to nie będę się pytał o grzeczności tylko JEB! siekierzyskiem przez łeb i koniec pieśni!

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam jedną prośbą, masz może coś dla feniksów. *zapytał się Solida* - Spokojnie, zostań ja to załatwię. *po czym powiedział coś z niezrozumiałym dla innych języku i poprosił leśne duchy o wywabienie tajemniczego jednorożca z krzaków*

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Więc pierw ja sobie nałożę zupy, jeszcze takiej nie jadłam.- Wzięłam na lałam sobie prawie pełną miseczką, zupa smakowała mi jak nigdy dotąd żadna, którą jadłam.

- Solid naprawdę jesteś tak dobrym kucharzem ja i budowniczym.- Uśmiechnęłam się jak przystało na pannę z rodu Scamp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle Solid zaproponował że poczęstuje nas zupą. Wziąłem miskę i nałożyłem sobie trochę, ale wtedy Olo dostrzegł tajemniczego jegomościa i już chciał na niego naskoczyć ale szybko, zacząłem mówić:

 

- Olo, uspokój się, ten jegomość idzie za nami już od dłuższego czasu, gdyby chciałby coś nam zrobić to już dawno by to zrobił. A teraz usiądź i nie denerwuj się. jestem pewny że tajemnicza postać ujawni się kiedy przyjdzie na to czas.

 

Krzyknąłem tak głośno jak mogłem żeby ten głupek nie zrobił czegoś głupiego.

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co sie nie danerwuj!? - huknąłem na Onyksisa. - Jeno złodzieje, gołodupce i zbiry kryją się po krzaczorach jak taka zacna ekipa ucztuje. Na szlaku się pomaga sobie, kto nie pomaga to kiep! A mi się nie podobo takie skradanie za czyimś zadem. Spoko Onyskis, pójdę sprawdzę kto to, dam po łbie jakby się stawiał, i przywlokę go tutaj. Taki mój jest plan. Dobry nie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź Olo całkowicie mnie już załamała. Co za spojrzenie na sytuację.  Jednak nie mogłem pozwolić żeby ten osiłek zrobił coś temu jegomościowi. W końcu według mnie dysponował potężną magią i z moich przypuszczeń to już prędzej Olo będzie potrzebował pomocy. Odpowiedziałem mu:

 

- Tak szczerze to raczej kiepski. Dobrze możesz sprawdzić kto to jest. Ale ja idę z tobą!

 

Popatrzyłem na Olo.

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale żem się dał wkręcić. No to teraz muszę iść z tym osiłkiem i sprawdzić kto to jest. A podobno to on jest tym głupim. Dobra to teraz muszę chyba się zgodzić. Zacząłem mówić:

 

- No dobrze no to chodźmy sprawdzić kto taki śledzi nas już od paru godzin. Ale Olo proszę cię żebyś po pierwsze, pozwolił najpierw mi z nim porozmawiać. A po drugie, lepiej uważał bo według tego co ustaliłem ten jegomość to potężny jednorożec.

 

Po tych słowach skierowałem się w stronę krzaków.

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może lepiej coś zjedzcie, zamiast polować na coś luby kogoś w krzakach? Jeżeli nam nie zagraża, to sam może wyjdzie z tych zarośli?- Ciarki przeszły po plecach na myśl co kryje się w zaroślach. Właśnie kończyłam zupę, więc miska była wolna dla następnej osoby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...