Skocz do zawartości

Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

- Słucham? Czy Ty siebie słyszysz, nie pamiętam bym powiedziała o niej kreatura, jak pamiętam powiedziałam o niej klaczka i może każdego przerazić, ale nikogo nie obrażam. Chyba jest przewrażliwiona. Nie ważne teraz skupmy się by dotrzeć do ogierów.- Westchnęłam w myślach, czułam zmęczenie przez tak błahą sytuacją z tą całą Sacrum. Być może ma z samą sobą problem, choć faktycznie nie wygląda do końca na 100% klacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stęknąłem mocno gdy żelazo przydzwoniło mi w kopyto. Zabolało, ale nie tak jużem w życiu obrywał. 

Zacisnąłem zatem zęby mocniej, skupiłem się chcąc ocenić sytuację. Na Onyksisa nie mam co liczyć, bo próbuje bawić się w czary zamiast stanąć jak prawdziwy ogier do walki. 

No nic, tera trza pozbyć się tego Trihoofeńskiego ścierwa. 

- Cholera! Weź że się rusz Onyksis a nie stoisz tyłem jak jakaś kuśka na weselu!

Moja prawa noga była uszkodzona, nie miałem pewności czy jej nie nadwyrężę jeśli nią zadam cios. Ale lewa była nadal sprawna, więc ciągle mogłem się bić. 

Nie dałem wrogowi czasu do namysłu i ponownie ruszyłem na niego aby sprawę definitywnie zakończyć. Prawego kopyta staram się użyć do obrony, za to lewego do ataku. 

Mym celem jest zadanie tylko jednego ciosu, potężnego lewego prostego wymierzonego prosto w tchawicę wroga. Jeśli trafię, to powinno już być po walce bo jeszcze żem nie spotkał takiego twardziela który by przeżył cios w tchawicę zadany kastetem i przeżył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie jestem klaczą, która nikogo nie lubi. Zostałam wychowana w atmosferze rodzinnej, po za młodszym rodzeństwem miałam wielu przyjaciół w domu miasteczku jak i po za nim. Po za tym wyruszyłam za moją przyjaciółką i nauczycielką zebra Orchid. Po za tym chciałam byś poczuł się głupio, skoro się zgubiłeś. - Uśmiechnęłam się głupkowato do ogiera.- Tylko się nie obrażaj, mam dość wyniosłych osób.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-  No cóż każdemu zdarza się zgubić, ale tylko niewielu do tego przyznaje. Szczerze też nie lubię takich osób, ale czasem muszę udawać takiego, aby móc obronić innych.  *powiedziałem krótko do klaczki*   -   Naprawdę tutaj jest więcej tej przyjaźni, niż skąd pochodzę, bo świecie, którego pochodzę jest tylko wojna,ból i cierpienie, nie ma czasu na nawiązywanie przyjaźni. Trochę nam zajmie czasu zanim do nich dojdziemy, może chciałabyś się o coś zapytać? *zapytałem się ciekawości Clover*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na mojego przeciwnika i zacząłem czarować. Czarne macki właśnie miały go uziemić, lecz krzyk Ola sprawił, że ponownie się zdekoncentrowałem. Kuc musiał mocno oberwać, to z pewnością go osłabiło. W tym czasie umysł ogiera najwyraźniej podświadomie obronił się przed moim zaklęciem, co skutkowało ponowną porażką na tym polu. Mój gniew wzbierał coraz bardziej, co objawiało się zaciskaniem zębów. W mojej głowie ponownie przemówił głos. 
- Czyżbyś ponownie się przestraszył? Ty nie możesz się obawiać! Dobrze wiesz, że magia wymaga koncentracji, więc nie wahaj się i zakończ to! Pamiętaj, co on najpewniej zrobił Clover. Możliwe, że już nigdy jej nie zobaczysz. A teraz ten bezwstydnik chce zabić jeszcze jednego z twoich kompanów. Nienawidź go! Nie puść mu tego płazem... 
Ostatnie słowa jakby urwały mi się i zacząłem czuć ogromny gniew do tego ogiera. Stałem patrząc na walkę Ola z gniewem w oczach, aż nagle odezwał się i powiedział, że stoję jak jakaś kuśka na weselu. Nie mogłem dłużej tego zdzierżyć. Wokół mnie zaczęła pulsować czarna energia, która jakby zaślepiała mój umysł. Oderwałem się z miejsca i zacząłem biec w kierunku wroga z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie mogłem wymyślić jakiejkolwiek strategii, ponieważ mój umysł skupiał się jedynie na jednej komendzie, "zabij go".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiem, że z Indis nie jesteście z naszego świata. Nie chciała bym o was za wiele wiedzieć, ostatnio jak widać u nas też nie jest bezpiecznie. Więc za wiele o sobie nie mówcie, teraz trzeba być ostrożnym. Ktoś może twoją Indis wykorzystać, bo jak widzę ona jest magiczna. Starczy mi informacji o was, wiem, że jesteś Elfem i to wystarczy, tylko nie pamiętam kim jest twoja Indis?- Szłam powoli, przedzierając się przez nie wysokie krzaki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-  Zapewne masz rację tu panuje nieład, nie aż taki jak tam. Łatwo z nas informacji nie wyciągną bo jestem, a raczej byłem w specjalnych oddziałach pilnujących terenów wioski, natomiast Indis jest driadą czyli mówiąc prościej duchem natury, jak wiesz duchom trudno jest wyrwać informacje.    *odpowiedziałem na słowa klaczki* -   Jak minie niebezpieczeństwo, opowiem Ci co będziesz chciała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dobrze, teraz skoncentrujmy się na odnalezieniu pozostałych. Jesteśmy coraz bliżej, nie jest dobrze, oby nie było za późno. Proszę nie wychylaj się nie wiemy ilu jest żołnierzy, jak się uda to celuj z odległości z przeciwnika, lepiej by nie widzieli nas.- Pochyliłam się lekko wyczuwając myśli Olo i Onyksisa, wciąż towarzyszyła mi zła energia, zadrżałam by rozpędzić to uczucie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa Sacrum uderzyły we mnie jak krasnokucy młot w wielkiego ogra imieniem Zbyszek. Myślałem, że po moich słowach ona albo zrozumie sytuację, albo się na mnie obrazi. Jej reakcja jednak sprawiła, że z mego serca zniknął strach, jednakże narodziło się współczucie. Zbliżyłem się do klaczy i spróbowałem ją pocieszyć swoim własnym kawałkiem historii:

 

Masz rację. Nie wiem jak to jest. Nikt mnie nigdy nie oskarżył o bycie dziwadłem, ale na pewno oskarżyli mnie o bycie idiotą. Widzisz zanim znalazłem swój pierwszy wielki skarb, a zarazem otrzymałem swój Cutie Mark wiele razy wpadałem w kłopoty. Nie wiem, czy ci mówiłem, ale jestem synem kupca. Do sklepu mojego ojca przychodziło wielu poszukiwaczy przygód, którzy chcieli sprzedać rzeczy znalezione podczas swoich wypraw. Przynosili wszystko od kilku owoców po najrzadsze artefakty. Widok tych wszystkich mieczy, reliktów, skamielin i magicznych różdżek oraz historie śmiałków którzy je zdobyli sprawiły, że sam zechciałem znaleźć jakiś artefakt i sprzedać go ojcu.

 

Za swoje oszczędności, a nawet czasami i rodziców, kupowałem wszelkie możliwe mapy skarbów i wyruszałem na wyprawy. Niektóre wprowadziły mnie w bagno, niektóre do jaskini trolla, a przez niektóre nawet chciały pożreć mnie rekiny. Żadna mapa, jednak nie doprowadziła mnie do wymarzonego skarbu. Jednej mapy na pewno nie zapomnę do końca swoich dni. Prowadziła ona rzekomo do Ognistego Ostrza znajdującego się daleko w północnych i mroźnych górach. Co tam jednak spotkałem było dalekie od celu napisanego na mapie.

 

Gdy byłem w sąsiadującej krainie do Mroźnych Gór z nieba jak piorun spadł gigantyczny czarny smok. Nie chciał mnie przepuścić dalej, więc wziąłem swoją linę z hakiem i próbowałem go obezwładnić. On jednak z łatwością wyrwał mi ją z rąk. Swoim szponem przycisnął mnie do skały i powiedział tylko: - Bój się Faasa.- Po czym rzucił mnie na jakieś dobre 20 metrów i odleciał. Przez dobre kilka godzin leżałem obolały i bezradny. Nigdy nie dokończyłem tamtej wyprawy.

 

Od tamtego czasu tak się boję smoków, że tylko usłyszę chociaż wzmiankę o takowym to chowam się na drzewie. Przyznam się bez bicia. Gdy tylko na mnie spojrzałaś to przypomniał mi się wzrok tego potwora i w sercu chciałem uciekać, jednakże ciało mi nie pozwalało. Potem uświadomiłem sobie, że Mellion na pewno nie przyprowadził by ze sobą wroga. Teraz wiem, że miał rację. Gdyż pod tą przerażającą smoczą skorupą kryje się szczera i pragnąca zrozumienia klacz.

Edytowano przez Kitsun
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż byłam smutna, jednak gdy ogier zbliżył się do mnie i opowiadał mi swoją historię, przestawałam być przygnębiona. Raz się uśmiechnęłam, gdy opowiadał mi o swoich przygodach z... trollami i... rekinami. Uśmiechnęłam się w jego stronę, zebrałam mech i poklepałam go po ramieniu i poszłam przed siebie, chwytając go za kopytko i prowadząc za sobą.

- Dzięki... To całkiem... Ciekawa historia - powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by usłyszał. - Trochę mi już lepiej, ale ja... Muszę odnaleźć swoją matkę. Ona ma coś, co jest mi potrzebne. Jeśli chcesz, możesz iść ze mną... - dokończyłam, odwracając się do Treasure'a i spoglądając mu w oczy. Pewnie się nie zgodzi... W końcu kto chciałby podróżować z tak dziwną i nieprzewidywalną osobą jak ja. On mi nawet nie ufa do końca, boi się mnie... Ehh... Znowu zostanę sama. 

Podeszłam bliżej do ogiera i dotknęłam go w kilka miejsc klatki piersiowej. Chciałam wiedzieć, czy jeszcze go boli, czy może Clover jest aż taka dobra...

- Boli Cię? Potrzebujesz jeszcze jakiejś pomocy? To może być ostatnia szansa, jeśli nie chcesz iść dalej ze mną - wyszeptałam mu do ucha i usiadłam, przeglądając swoją jukę z ziołami.

Edytowano przez Panda Hippis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewałem się, że Sacrum postawi mnie przed tak wielkim wyborem. Muszę teraz wybrać pomiedzy kontynuowaniem wyprawy z nią, a z karawaną. Z jednej strony nie chciałbym odchodzić z "karawany" bez słowa pożegnania, a z drugiej gdybym zostawił ją samą miałbym wyrzuty. Zasada czwarta dobrego kupca mówi "Jeżeli nie pasuje ci żaden układ to szukaj kompromisu":

Sacrum. niestety nie mogę się zgodzić by z tobą iść. Wraz z Mellionem, Clover i czwórką innych kucyków, których nie znasz jeszcze jesteśmy jedną drużyną. Każdy ma swój cel w tej wyprawie, jednakże jak to mówi powiedzenie " W grupie jest raźniej", a zwłaszcza bezpieczniej. Dlatego chciałbym ci zaproponować byś dołączyła do naszej wyprawy i byśmy poszukali twojej matki razem. - powiedziałem najbardziej przekonującym tonem na jaki było mnie stać - I w sumie tak myśle... Mogłabyś obejrzeć moją ranę. Nie jestem pewein jak dobrze, czy źle to wygląda. Na chwilę obecną nic nie czuje w okolicach tej rany

Edytowano przez Kitsun
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosz cholera... Muszę wybierać. Albo iść z nimi i całą drogę kłócić się z Clover, albo iść sama i być bardziej narażona na ataki dzikiej fauny. Chyba w sumie lepiej się pokłócić niż być zjedzoną przez coś dzikiego...

- Ehh... Niech Ci będzie. Ale jeśli Clover mnie znów obrazi, to nie ręczę za siebie - odburknęłam. Słysząc prośbę o sprawdzenie rany, nawet nieco się uradowałam, bo mogłam pochwalić się zdolnościami. - Jasne. Z chęcią obejrzę ranę...

Spojrzałam na klatkę piersiową Treasura. Na pierwszy rzut oka.... Wydawała się całkiem zdrowa. Uderzyłam jednak kilka razy w jego piersi i już wiedziałam, że jest gorzej. Nieznacznie, ale jednak. Szybko wyciągnęłam z juk świeżo zebrany mech i jeszcze jeden żółty, kwiat oraz szklaną butlę. Wrzuciłam do niej kilka płatków kwiatu oraz kawałek mchu. Wyjęłam z torby jeden ze swoich zwojów i zaczęłam wymawiać dziwne, niezrozumiałe dla innych słowa. Pewnie ogier znów się mnie przeraził.... Wyjęłam z butli obydwa składniki, po czym zaczęłam je wcierać w klatkę piersiową kupca. Powinien teraz poczuć ulgę, albo jakiś efekt uboczny...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Zapomniałem dokończyć tego -em =w= A tak poza tym spójrz Dash 2 strony wcześniej. Indis powiedziała "Mellion jest moim ukochanym", więc Treasure zna twoje prawdziwie imie ty elfi zbóju =3 A i Panda. Można byłoby zostawić jakieś pole do manewru dla kapiego. Mógłby sprawdzić ile mam HPsów na przykład =3 Wiem, że przestawienie z GMa na Gracza jest ciężkie, ale postaraj się przyzwyczaić^^)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Tiaa... Jak nie byłem MG to było łatwiej. A teraz się trudno przestawić jak się pisze odpis, a teraz nagle masz pisać jako gracz. Staram się, staram...Następnym razem będzie lepiej, bo teraz nie mam pomysłu ^ ^ Sorka kapi... Następnym razem się powstrzymam przed byciem MG! SORKA!)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Uwaga post zawiera opis drastycznych scen (bez przesady z tym ,opisywałem już straszniejsze :crazy:, ale...), jeśli ktoś nie chce tego czytać to nie wchodźcie w spoiler, skrócony opis zamieszczam na dole.
 
(Nie ma sprawy, najwyżej będę cofał wydarzenia, ale nie ma sprawy i doceniam, że się starasz, bo to najważniejsze :pinkie3:) (Właśnie zauważyłem typowy syndrom u Ciebie Pando. Nie masz w ekwipunku tych kwiatów itp. [choć mozna było na początku podać dowolne rzeczy] a teraz ich używasz. Jest to częste i dlatego nie ma sprawy i leczysz, ale nie ukrywam, że zawsze mnie lekko irytuje jak postać używa ekwipunku z poza swojego majątku) (Kitsun, a Tobie dizękuję ,że się troszczysz o zasady, zawsze miło przeczytać, jak ktoś chce utrzymać porządek :pinkie3:)
 
Sacrum posmarowała klatkę piersiową Treasura. Ten poczuł najpierw ból w wyniku ucisku, ale potem nastąpiła obiecana ulga. Leczniczy krem zaczął działać i ogier stwierdził, że najwyraźniej specyfik udał się tajemniczej klaczy. Wtem wśród drzew usłyszeli dźwięk łamanych gałęzi. Szybko odwrócili głowy w tamtą stronę. Zauważyli cień mantykory, a na nim jakąś ciemną postać przemykającą wśród mroku i drzew. Jechała dość szybko i oglądała się za siebie. Najwyraźniej nie dostrzegła dwójki kucyków w lesie. Jeździec kierował się lekko na prawo od Treasura i Sacrum.
 

Tymczasem na polanie Olo ruszył z impetem na wroga, mając w głowie ułożony plan. To co się stało trwało ułamek sekundy i ogier nie był pewien, że na prawdę to widział. Onyksis porwany mroczną magią swego wnętrza i gniewem stracił panowanie. Jego umysł odpłynął, a oczy zaświeciły mroczna energią. Ruszył bezwiednie z furią w stronę Trihoofeńczyka. Nie kierował sobą, tylko czuł i obserwował. Uśmiechał się. Mroczna magia owionęła Go w biegu tworząc kule nieprzeniknionego mroku. Kopyta oderwały się od ziemi, a ogier stracił materialną formę. Na przód kuli energii przypominającej czarną mgłę wysunął się błyszczący obraz jadowitego uśmiechu i strasznych świecących oczu. Coś takiego weszło dosłownie we wrogiego ogiera zanim Olo dobiegł. Trihoofeńczyk zdążył tylko ze zgrozą spojrzeć na zbliżającego się potwora i zmienić wyraz twarzy na przerażoną. Otworzył usta, gdyż chciał krzyknąć. Jednak wtedy wszedł w niego Onyksis, cały wróg momentalnie pociemniał, a jego skóra zrogowaciała, popękała, a z pęknięć ciekł czarny świecący płyn, oczy wywróciły się do tyłu, a po kilku setnych sekundy, cały ogier rozerwał się od wewnątrz, krew, wnętrzności i tkanki poleciały na wszystkie strony, jednak w nic nie uderzyły, bo podpaliły się w locie i skurczyły, wyparowując po chwili. Całości towarzyszył błysk energii, który oślepił Ola. Gdy ogier odzyskał wzrok zobaczył Onyksisa stojącego tam, gdzie przed chwilą był wrób, otoczonego martwymi roślinami i spaloną ziemią. Onyksis odzyskał kontrolę nad sobą.


 
W tym momencie na miejsce wbiegła Clover i Mellion. Klacz czuła przez moment olbrzymią dawkę mrocznej energii, gniewu, chęci zemsty, strachu, obawy i złości, która Ją przeraziła, bo nie umiała stwierdzić co to mogło być.

 

Skrócony opis: Olo ruszył na Trihoofeńczyka, który został rozerwany przez Onyksisa. (bo nad magiem zapanowała jego mroczna strona) Trwało to mniej niż sekundę i Olo nawet nie jest pewien czy na prawdę widział to co widział.     

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W biegając na polanę, byłam w szoku, prawdopodobnie to było moje pierwsze tego typu doświadczenie, Olo faktycznie potrafił walczyć nawet jak był ranny. Całe zajście raczej nie było zbyt gustowne, po za tym Onyksis był jakiś inny, cofnęłam się do tyłu by nie patrzeć jak ginie ten biedak z ręki Onyksisa. Poczułam nie przyjemnie gęstą energią, która nie należała do dobrych energii, otrząsnęłam się przez chwilę. Krzywiąc swój pyszczek, po chlając głowę podeszłam do ogierów, mój wzrok badał ich badawczo, oboje nie wyglądali za dobrze, nawet ulżyło mi widząc ich całych. Obeszłam w około pierw Olo przyglądając się jego ranom, potem obeszłam Onyksisa - Cóż panowie trzeba wrócić do obozu, wszystkim nam potrzebny jest odpoczynek, choć krótki. Po za tym nie chcę wiedzieć jak pokonaliście tego biedaka, nikomu nie życzyłabym takiej śmierci. - Odwróciłam głowę w stronę Melliona- Może pójdziesz po resztę naszych przyjaciół, naprawdę warto odpocząć, po za tym nasi bohaterowie potrzebują coś  się napić lub zjeść ciepłego. - Uśmiechnęłam się jak najcieplej.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Jak doszliśmy wreszcie do naszych towarzyszy, spojrzałem na nich. Byłem pod wrażeniem mimo, że Olo był ranny to walczył z upartością. Gdy chciałem mu pogratulować, usłyszałem głos Clover i na jej słowa odpowiedziałem* - Masz rację Clover, trzeba tamtą parkę przyprowadzić do obozu, zaraz do was wrócę z naszymi zgubami. *po czym poszedłem w kierunku gdzie byli Tresure i Sacrum. Natomiast Indis została wraz klaczką.*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- HAJDA NA... - ryknąłem przymierzając się do ataku a tu naglej JEB! Jak mnie nie oślepiło, i mną nie rzuciło tom się zatrzymał dopiero kilka metrów dalej. Ostatnio to miałem takie uczucie jak żem próbował podglądać klacze w gorących źródłach. Tyle że wtedy wiedziałem co mnie jebnęło w pysk, ale tutaj? Cholera wi.

W jednej chwili błysk światła, a potem odrzuca mnie , a potem Onyksis stoi tam gdzie wcześniej wróg. A wroga ni ma. Czyli że ubity na śmierć. 

- Uhh... i weź tu bądź mądry z tą całą magią... - mruknąłem zdezorientowany całkowicie. 

 

Potem zjawili się oni.

- Clover! Córuchna! Ależ ja żem się o ciebie mortwił! - zawołałem podnosząc się na równe nogi. Poddzedłem do klaczy, i z łatwością ją podniosłem w lekkim, acz mocnym uścisku. Po chwili ją odstawiłem na ziemię. - A tak żem się martwił że cię te Trihoofeńskie kundliszony dopadły, taką drobinkę. Rad żem żech jesteś cała. I rację mocie, bom głodny jak wilk dzewny.. - i palnąłem się w głowę. - Uh, ja brodaty durnowaty! Kaj jest mój topór, gdzie je mój Wybebeszacz?! - zawołałem. - O psia jucha, przecieżem go zostawił przy tamtym kundlu! Muszę ci ja po niego wracać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sacrum dotknęła kopytkiem w miejsce zranienia. Poczułem straszliwy ból, taki sam jak tuż przed moim...hmmm..."zaciemnieniem". Jednak po krótkiej chwili ból zamienił się w poczucie ulgi. Nie wiem czy to zasługa bardziej Clover czy Sacrum, ale jestem wdzięczny im obu.

-Dziękuje ci Sacrum. Czuję się już o wiele lepiej. Myślę, że możemy już wrócić do resz... -przerwała mi jakaś postać która przemknęła tuż obok nas. Nie zdążyłem się przyjrzeć. Ale zauważyłem skorpioni ogon, lwią grzywę i...że to nie było pojedyncze stworzenie. Ktoś ujeżdżał to coś. - Co to było? - Nie wiedziałem co o o tym myśleć. Dlatego postanowiłem zasięgnąć rady od nowej koleżanki - Jak myślisz Sacrum? Wracamy do naszej drużyny, czy sprawdzamy co przemknęło koło nas?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wmasowałam maść w ranę ogiera. Widziałam, że go boli, lecz po chwili już było lepiej. Ucieszyłam się w duszy i uśmiechnęłam. Teraz już miałam pewność, że te wszystkie lekarstwa tej... Clover... Nie dają żadnego rezultatu! To ja go wyleczyłam! 

Po chwili zaczęłam się śmiać. Coraz głośniej i głośniej.. To nie był śmiech radości. Raczej taki psychodeliczny, który mógł przestraszyć kupca. Spojrzałam za niego i ujrzałam cień czegoś dziwnego. Mantykora? Ale ktoś chyba na niej siedział... To było naprawdę dziwne. Nawet nie przerażające! W końcu wychowałam się ze smokami, widziałam rzeczy straszniejsze. Spojrzałam tylko na Treasura i uśmiechnęłam się, pokazując swoje kiełki.

- Do nikogo nie wracamy - wyszeptałam. - Musimy sprawdzić co to jest... - dokończyłam, po czym pociągnęłam wyleczonego za kopyto i pobiegłam w stronę zwierza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ucieszyłam się na humor Olo- Bardzo się cieszę, że oboje jesteście cali i ty Olo nie straciłeś swojego poczucia humoru. Trzeba wam obojgu przemyć ciepłom wodą rany, opatrzyć i właśnie coś zjeść.- Pokazałam w uśmiechu swoje piękne białe zęby- Byłam przerażona całą tą sytuacją, niestety ze strachu uciekłam stąd i spotkałam Melliona i Treasura. Więc my pomału ruszajmy do obozowiska.- Poczułam troszkę jakiś wewnętrzny smutek, który przeszedł znikąd.- Ciekawe co w domu rodzinnym, mam złe przeczucia.- Ze zmartwienia stuliłam uszy po sobie, czułam tak naprawdę nie pewność co mam zrobić. Kontynuować wyprawę czy wrócić do swojego domu rodzinnego?? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ciemność całkowicie zawładnęła moim ciałem. Znalazłem się ponownie w jakimś ciemnym i mrocznym miejscu, które zdawało się nie mieć materialnego kształtu. Mój gniew do tego kuca był naprawdę niewyobrażalny. Jeśli faktycznie zrobił coś Clover, to nie zasługuje na litość. Zacząłem szarżować na niego, po czym zamieniłem się w jakąś czarną chmurę. Czułem się jakbym nie mógł panować nad własnym ciałem. Nie. To nie byłem ja, nie taki jakiego siebie znałem. To było coś mrocznego i pozbawionego uczuć. Gdy zmieniłem się w czarny pył, znalazłem się w jakimś pokoju. Było mrocznie i cicho. Nagle podeszła do mnie dobrze znana mi postać. Moje mroczne alter ego.
- Jak na razie dobrze się spisujesz. Mamy już dwie dusze, a niedługo będzie ich więcej. - Powiedział z uśmiechem.
- Nie jestem twoim sługą!
- Oczywiście, że nie, jesteśmy jednością.
- Skoro tak, to oddaj mi moje ciało.
- Na razie lepiej będzie, jeśli je na chwilę zapożyczę.
- Znaj swoje miejsce!
- To ty je znaj! Pamiętaj, że jestem od ciebie potężniejszy.
Zostałem jakby zakute w łańcuchu, które blokowały moje ruchy. spojrzałem przed siebie i zobaczyłem widok oczu mojego ciała. Zabicie tego kuca, wszakże mi nie przeszkadzało, ponieważ zasługiwał na to. Lecz po rozerwaniu go na strzępy zobaczyłem coś czego się nie spodziewałem. Clover... . Do pokoju nagle wdarła się potężna ilość światła, które otrząsnęła mnie z amoku. Stałem na polanie, a w okuł mnie znajdowała się spalona ziemia i martwe rośliny. Widok klaczy przyprawił mnie niemal o łzy. Powoli podszedłem do Clover z wyraźnym smutkiem na twarzy.
- Clover... . Przepraszam. Nie byłem w stanie cię obronić... zawiodłem cię. Nie jestem godzien byś na mnie patrzała. Nie powinienem narażać cię na niebezpieczeństwo. To wszystko moja wina. Wybacz... - Po wymówieniu ostatniego słowa upadłem na ziemię, przytłoczony bólem, który ponownie się odezwał. Na szczęście w ostatniej chwili podparłem się za pomocą kopyt.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...