Skocz do zawartości

Efekt Magii [NZ][Crossover][Sci-Fi][Przygoda][Violence]


Recommended Posts

2 godziny temu Król Etirenus napisał:

Tak mnie zastanawia, czy autor umieścił w opowiadaniu jakiś księżyc o cechach ziemskich (zdolne do życia). Jeżeli tak, to jak rozwiązuje problem rządzenia przez Lunę, bądź Celestię. Jak rozwiązuje problem planet przy dwóch gwiazdach (pytam tak z ciekawości).

 

Odpowiedź ukryję w spoiler, bo powody :lie:

 

Spoiler

Celestia i Luna mają władzę jedynie nad Słońcem i Księżycem w układzie słonecznym Equestrii, wszystkie pozostałe ciała niebieskie w galaktyce poruszają się zgodnie z prawami fizyki.

 

 

pozdro :ajawesome:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poulsen, żebrałeś, żebrałeś i wyżebrałeś komentarz.

 

Zacznę od tego, że nie grałem nigdy w Mass Effect i nie mam jak odnieść się co do oryginału. Niemniej jednak ten crossover nie jest hermetyczny i w zasadzie wszystko da się zrozumieć.

 

Plusy:

+ pomysł na fabułę

+ brak hermetyczności

+ dobrze napisane postacie, istotnie różniące się od siebie

+ kuce nie są wciśnięte tyljo po to, by opko miało fejm w fandomie, rasy i historia z serialu mają znaczenie

+ forma bez zarzutu

 

Minusy:

- brak, a przynajmniej takowych nie zauważyłem

 

Podsumowując: nie czekajcie, tylko przeczytajcie czym prędzej (i czym prędzej skomentujcie)

 

Ocena: 9,5/10

 

Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały.

 

Wysłane z mojego LG-H440n przy użyciu Tapatalka

 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam cztery "nowe" rozdziały (przynajmniej wstępnie, być może jeszcze wrócę i przeczytam raz jeszcze). Wrażenia? Solidne opowiadanie sci-fi z elementami przygodowymi, w ciekawy sposób wplatające elementy MLP do uniwersum mocno inspirowanego Mass Effectem. Fabuła rozwija się na razie powoli, ale sprawnie, a postacie jeszcze nie zabłysły, ale z chęcią będę czytać dalsze rozdziały.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Jestem po zakończeniu lektury w postaci czterech rozdziałów tego opowiadania i wypadało bym się podzielił wrażeniami.

 

Zaczynając od rzeczy, które mogę powiedzieć bez większego strachu o spoilery, to to, że jest to opowiadania bardzo solidne. Powiedziałbym, że wręcz "wspaniałe" gdyby nie to jak małą próbkę jego otrzymaliśmy. Efekt ten (he he) jest uzyskany dzięki magii jaką ma Poulsen pisząc czy to opisy czy standardowe dialogi. Czyta się to bardzo dobrze i nie nudzi. Nie tylko sam styl jest dobry, ale korekta stoi na najwyższym poziomie (pewnie dlatego, że fanfik odwiedził sławny korektor "Czemu-Ten-Boss-W-Kancolle-Jeszcze-Żyje" Gandzia). Podobnie jak przy innych dziełach spisał się on bardzo dobrze i nie znalazłem żadnych błędów w opowiadaniu (acz warto podkreślić, że nie jestem pod tym względem cienki).

 

Jedną z bardzo unikatowych rzeczy o tym cross-overze jest fakt, że nie trzeba znać materiału źródłowego by się nim cieszyć. Sam jestem po całej serii Mass Effect (bez Andromedy), ale "wyłączając" swoją wiedzę z cyklu z wielką przyjemnością odkryłem, że detaliczne opisy, dobry world-building oraz umiejętnie prowadzona fabuła sprawiła, że nawet laik w tym uniwersum powinien dać sobie radę. W cross-overach jest to wielka zaleta, a nie zawsze to się zdarza. Należą się duże pochwały Poulsenowi za to, że napisał to w taki sposób, że jest przystępne to dla każdego.

 

Kolejną rzeczą, która mnie bardzo zaskoczyła (pozytywnie) jest world-bulding, a konkretnie "co konkretnie jest cross-overem". Pomysł by  

Spoiler

Zamiast dorzucić kuce do kotła ludzko-turiańsko-asari-salarian-wuj-wie-kogo-jeszcze stworzyć całkowicie sponyfikowany, "zserializowany" świat  

był doskonały. Pozwolił on uniknąć pułapki w postaci durnej kopiuj-wklejki z oryginalnego, "cross-overowanego" uniwersum. To co Poulsen zrobił np. z konceptem Rady, Trzech Plemion jest naprawdę piękne. Daje to dobre wrażenie o autorze. Jako czytelnik jestem przekonany w takim wypadku, że gdyby pisał on normalne sci-fi, a nie cross-over też dałby radę.

 

Ciekawy, niekonwencjonalny wybór również dokonano przy wyborze głównego bohatera naszej opowieści. Otóż:

Spoiler

Nie jest nim dowódca, Komandor, cross-overowany Shepard, tylko członkini drużyny - jakby tego było mało, cywil. 

 

Jest to wybór bardzo nietypowy, ale działa. Jest to kolejny powód dla którego czyta się Efekt Magii jak świeżynkę. Wszystkie wymienione wcześniej elementy jak i ten powodują, że nie ma się większego poczucia "deja vu" przy czytaniu jeśli znało się serię Mass Effect. Powiem więcej, gdyby ktoś napisał czysto Mass Effectowego fanfika, który opisywałby tę samą przygodę, ale z perspektywy innego członka drużyny (Garrusa, Wrexa) to czytałbym jak diabli. Nawet główny wątek fabularny, chociaż w swej osi taki sam jak w ME1, to jest prowadzony inaczej... chociaż zaliczono przy tym też wpadkę, ale o niej później. 

 

Warto przypomnieć, że samego opowiadania jest bardzo mało. Jest to koło trzydzieści-czterdzieści stron. Główny wątek znamy, znamy głównych bohaterów, ale brak póki co większej rozbudowy postaci pobocznych. Pewne elementy lore też dobrze byłoby uzupełnić. Brak bądź też czy nie pewnych elementów z lore oryginalnego Mass Effecta też zastanawiają, stąd ciekawi mnie jak Poulsen to rozwinie. Natomiast przy pisaniu Poulsen zaliczył, moim zdaniem, fabularnie potężną wpadkę.

Spoiler

Zdradził on istnienie Lewiatana już w 4 Rozdziale. Ja nie jestem do końca pewien jak poprowadzona zostanie dalej fabuła, ale moim zdaniem to błąd. Oryginalny Mass Effect 1 rozwiązał to doskonale, ponieważ ujawnienie "wielkiego złego" nastąpiło bardzo późno, przy przedostatniej poważnej misji głównej. W efekcie był to duży szok - bo przez całą grę ścigaliśmy Sarena, wbijamy się do jego wielkiej bazy licząc na epickie starcie z Sarenem i kompletnie przypadkowo mierzymy się z czymś czego nie znamy i odkrywamy, że Saren to tylko wierzchołek góry lodowej. Zdradzenie się z Lewiatanem tak wcześnie w opowiadaniu które wygląda na to, że będzie prowadzone długo i rozwlekle to stracona szansa. Po prostu trochę ubyło potencjału.

 

Podsumowując, Efekt Magii to bardzo dobre opowiadanie, które można bezpiecznie polecić każdemu, w tym również osobom nie znającym uniwersum ME. Jest to po prostu kawał dobrej literatury sci-fi pisany naprawdę przemyślanym stylem Poulsena. Normalnie jakość opowiadania by sprawiła, że dałbym głos na Epic, ale nie mogę tego zrobić z dwóch powodów. Po pierwsze, opowiadanie jest za krótkie i muszę być pewien, że autor utrzyma swą jakość, a po drugie - autor jest leniwą bułą i nie pisze go dalej. Stąd też rozważę postawienie definitywnego głosu dopiero po publikacji kolejnego rozdziału.

 

Pozdrawiam

 

- Verlax

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Verlax - dzięki za obszerny komentarz i za pochwały, to bardzo motywuje do pisania :D

 

odnośnie wspomnienej przez ciebie "wpadki". to

 

Spoiler

Większość osób, które grały w gry od razu się domyśli, kto jest głównym złym, osoby zaś nie znające gier, jak mam nadzieję, będą potrzebowały nieco czasu no poznanie wszystkich kawałków układanki. Do tego w grach nazwy "Lewiatan" nie używano w odniesieniu do Żniwiarzy, a w każdym razie na pewno nie bezpośrednio. Dodam też, że Serene i jej agenda to tylko jedna z szykowanych przeze mnie linii fabularnych - tajemnic i szokujących rewelacji na pewno nie zabraknie :3

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Moim zdaniem, wśród tagów tego opowiadania zdecydowanie brakuje [Slice of Life]. Poulsen ma reputację mistrza tego gatunku i w "Efekcie Magii", mimo, że niewątpliwie jest to opowiadanie przygodowe, to widać. Mocną stroną fika są postacie poboczne. Są one interesujące i charakterystyczne, nawet te, które pojawiają się tylko w tle (urzekł mnie kucharz składający origami). Wiele uwagi jest poświęcone relacjom między bohaterami, dzięki czemu postacie nie wydają się puste. Jedni się lubią, inni nie lubią, a jeszcze inni ze sobą rywalizują. Wszystko to razem tworzy żywe i naturalne otoczenie. Świetnie w kontekście postaci i relacji między nimi wypadła scena narady na Cytadeli i wejście Celestii, a także napięcie między nią, a księżną Adamantium.

 

Plusem jest to, ze chociaż fik jest crossoverem z grą, to w przeciwieństwie do choćby Fallout: Equestria, nie czyta się go  jak relacji z rozgrywki. Mało tego, główna bohaterka nie ma w sobie nic z "postaci gracza", a wręcz przeciwnie: w oryginalnym Mass Effect mogła by raczej pełnić funkcję NPC. Co do samego świata, to jest to ciekawe połączenie świata kuców, ze światem ME. Motywy z ME zostały zręcznie połączone z historią Equestii, znalazło się nawet miejsce dla Mane 6. Czyli jest to porządny crossover.

 

Jeśli mógłbym coś zasugerować, to dodać nieco charakteru statkowi "Ponyville". Statki kosmiczne, takie, jak choćby "Normandia" z Mass Effect mogą być niemal bohaterami samymi w sobie.

 

Krótko mówiąc, zapowiada się ciekawy fanfik w ciekawym uniwersum.

Edytowano przez falconek
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...