Skocz do zawartości

Czy wstydzisz się kucyków?


Recommended Posts

Nigdy nie zrozumiem ukrywania się ze swoim hobby. Fakt, że jak wyciągnie na wierzch to ktoś inny, to lekkie przegięcie. Ale dlaczego ja sama miałabym się z tym ukrywać i to wśród znajomych? Jak nie akceptują mnie takiej, jaka jestem, to mam gówno, nie znajomych. A że clopy i inne porąbaństwa...? W każdym środowisku zdarzają się wyjątki, które czasem potrafią przesłonić tę dobrą część fandomu i nie tylko. Ale to wtedy oni mają problem, generalizując, nie ja. W sumie jedyne środowisko, w którym definitywnie pomijałabym ten temat, jest praca, ale to w sumie oczywiste.

Edytowano przez Kyoko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekstami typu "Jak oni generalizują/nie potrafią zrozumieć to ich problem" w pewnym sensie sami przyczyniamy się potem do alienacji w gronie społeczeństwa ludzi "normalnych". I o ile można sobie na taką alienację pozwolić w gimbazie, czy w licbazie, tak na studiach jednak, by przetrwać, albo by coś osiągnąć, do czegoś dojść (a ja mam w miarę ambitne plany), to jednak nie można sobie pozwolić na wytknięcie pewnych faktów, bo to komplikuje np. współpracę z pewnymi ludźmi. 

Niestety, im bardziej stajemy się dorośli, tym życie staje się coraz bardziej polityką.

I jeszcze taka sprawa, że warto sobie rozróżnić przyjaciół od znajomych i nie mylić znajomych z przyjaciółmi. Znajomy - czyli osoba, którą znasz, a nie ktoś, kto ma ciebie na siłę akceptować. I o ile przyjaciół sobie wyselekcjonujesz, to znajomych nie. 

W każdym razie, nie oczekuję tego, że ktoś to zrozumie, bo o dziwo w fandomie nigdy nie spotkałem się z osobą, która choć trochę poważnie by się zastanawiała nad tym, jak może być odbierana przez osobę z zewnątrz i nie mam tu na myśli przeciętnego Kowalskiego, tylko ludzi z najbliższego otoczenia - studia, rodzina. 

Zawsze byłem mało fandomowy...

 

Za mało spierdolony, za słaba spierdolina społeczna

 

... więc zawsze mnie ciągnęło do grona ludzi "normalnych", do życia i współdziałania z nimi, a nie ze skrajnościami społecznymi i psychicznymi (Przy czym tutaj muszę podkreślić fakt, że tak, wiem, nie każdy w fandomie - i nie mówię tu teraz tylko o broniaczach, ale też m.in mangowcach - jest z takich skrajności, zdarzają się elementy normalnie funkcjonujące w życiu codziennym). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko tu napisać coś nowego. Wszystkich wypowiadających się w tym temacie można podzielić chyba na 4 grupy:

1. Jestem dumny/a z bycia bronym! Pony4ever!

2. Moi znajomi/rodzina itd. by mnie zjedli żywcem, gdybym się przyznał/a

3. O co tyle krzyku? Hobby jak każde inne.

4. Raczej nie mam z tym problemu, ale jak każdy inteligentny człowiek wszystkie sytuacje rozpatruję indywidualnie (w domyśle - nie chcę być brany/a za pomyleńca, jakich w tym fandomie wielu)

 

Mi osobiście najbliżej do trójki z małą domieszką czwórki :P Polubiłem posty ludzi, którzy moim zdaniem mądrze mówili, bo nie chcę się za bardzo powtarzać. Odniosę się jeszcze do paru wypowiedzi, które zacytowałem poniżej. Jestem w tym fandomie dość długo i znam więcej jego wad niż największy hejter mógłby wymyślić. Smuci mnie trochę, że przez te wady uosobione w tej Gorszej Części Fandomu (o której każdy mówi, ale nikt do niej nie należy - fandom widmo?) ludzie na serio uważają, że jak ktoś nie jest s*******iną społeczną, to nie pasuje do reszty broniaków (tak, do Ciebie piję, Linds, ale ogólnie mądrze napisałeś, jeszcze do Ciebie wrócę ;)).

Możliwe, że mam trochę bardziej optymistyczne podejście bo nie przesiaduję w fandomowych grupach na fejsie, nie piszę dużo na forach i nie jestem bywalcem meetów, tylko skupiam się na tym co najlepsze, czyli twórczość fanów...

 

wolę 100 razy chodzić w koszulkach z kucykami i mówić wszystkim na około że oglądam MLP niż robić z siebie skończonego debila opijając się na przystankach lub gdzieś indziej czy palić papierochy. Tak samo jak SpidIvonMARDER w moim wieku czy późniejszym powinienem mieć dziewczynę, udawać się na jakieś imprezy i chodzić pijanym, czy zbierać na jakieś auto.

Już ci to ktoś raz napisał, ale skopiowałem sobie Twojego posta, więc oto zwracam ci uwagę jeszcze raz. Twierdzisz, że nie zwracasz uwagi na stereotypy i dalej w swojej wypowiedzi uzasadniasz swoją opinię garścią innych stereotypów. Umm... z całym szacunkiem, ale czuję hipokryzję.

 

niektórzy po prostu lubią ten serial, tak jak lubią frytki i nie starają się brać nauk płynących z treści na poważnie. Trochę szkoda.

Dojrzali ludzie (a za takich ma się większość bronych, jak i zapewnie Ty, SPIDI) takie nauki pobierają z innych źródeł, a właściwie to powinni już je mieć, że tak powiem, we krwi. "My Little Pony" to JEST bajka dla dzieci. Możemy doceniać ją też za walor edukacyjny, ale to nie ten poziom.

Do wszystkich siedmiolatków na forum (podobno mamy ich tutaj gromadkę) - to Was nie dotyczy :)

 

 

Ogólnie lubię MLP, ale nie uważam tego za dar od boga (niezależnie w którego wierzycie), tylko jako zwykły serial, który przyjemnie się ogląda. Mnie osobiście ten serial nauczył tylko tego, że różne "dziwne" rzeczy też mogą mi się podobać. Co więcej, ja nigdy z Brony'ego się nie uważałem, tylko za fana, od fandomu trzymam się względnie daleko (na forum zaglądam raz na kilka miesięcy na krótko, a wiki, na której działam, nie uważam za fandom). Na żadne meety nie chodzę i nigdy nie pójdę. Tyle ode mnie.

Kucyków? Nie, nie wstydzę się. Bardziej wstydzę się bycia brony. Czasem zadaję sobie pytanie, czy wolę być brony, czy "osobą lubiącą MLP". 
Czemu? Bo ten fandom jest czasem wręcz chory. Fanatycy (SWEETIEEEE BELLEEE! NIE, RAINNNNBOW DAAAASH!), idioci, czy nawet osoby nietolerancyjne. Szczególnie to ostatnie, co jest po prostu śmieszne. Narzekają, że nikt nie szanuje bronies, a sami nabijają się z innych. Sam kiedyś zostałem zbluzgany, bo dla żartu napisałem na naszym forumowym czacie coś o anime. Nie mam żalu do nikogo, tylko po prostu fandom, który męczy się z tym, że nie jest tolerowany sam powinien tolerować innych. 

Czytając tego typu wypowiedzi uświadamiam sobie, że każdy ma swoją prywatną definicję słowa 'brony' :)

 
 

wiele dokłada tutaj spieprzenie umysłowe/psychiczne i społeczne wielu reprezentantów, czy też tematy cloppów... co jak co, ale jestem normalnym człowiekiem i chcę być traktowany jako jeden z nich, a nie być odbieranym za dziwaka, psychola, czy zboczeńca fapiącego do kolorowych koników.

 

Dlatego moja strategia to nie wychodzenie z tym do ludzi, ale też nie walczenie z tym jak ktoś to wyciągnie na wierzch - ludzie szybciej dadzą spokój i nawet zapomną.

Wiem, że starasz się nie generalizować. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że ci 'spieprzeni' to tacy sami fani jak my. Też się zastanawiałem nad tym, że mogę być odbierany źle przez ludzi ze względu na wiele wad tego fandomu. Dlatego jak najbardziej zgadzam się z tą strategią.

 

 

Linds, dnia 06 Sty 2015 - 01:06 AM, napisał:

 

Tekstami typu "Jak oni generalizują/nie potrafią zrozumieć to ich problem" w pewnym sensie sami przyczyniamy się potem do alienacji w gronie społeczeństwa ludzi "normalnych". I o ile można sobie na taką alienację pozwolić w gimbazie, czy w licbazie, tak na studiach jednak, by przetrwać, albo by coś osiągnąć, do czegoś dojść (a ja mam w miarę ambitne plany), to jednak nie można sobie pozwolić na wytknięcie pewnych faktów, bo to komplikuje np. współpracę z pewnymi ludźmi. 

Niestety, im bardziej stajemy się dorośli, tym życie staje się coraz bardziej polityką.

I jeszcze taka sprawa, że warto sobie rozróżnić przyjaciół od znajomych i nie mylić znajomych z przyjaciółmi. Znajomy - czyli osoba, którą znasz, a nie ktoś, kto ma ciebie na siłę akceptować. I o ile przyjaciół sobie wyselekcjonujesz, to znajomych nie. 

W każdym razie, nie oczekuję tego, że ktoś to zrozumie, bo o dziwo w fandomie nigdy nie spotkałem się z osobą, która choć trochę poważnie by się zastanawiała nad tym, jak może być odbierana przez osobę z zewnątrz i nie mam tu na myśli przeciętnego Kowalskiego, tylko ludzi z najbliższego otoczenia - studia, rodzina. 

 

Bardzo trafnie to wszystko ująłeś. Mógłbyś jeszcze rozwinąć fragment, który pogrubiłem?
 

Szkoda tylko, że tak potem pojechałeś tymi s******inami społecznymi, ale to temat na osobną dyskusję.

Edytowano przez OjtamOjtam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ciężko tu napisać coś nowego. Wszystkich wypowiadających się w tym temacie można podzielić chyba na 4 grupy:

1. Jestem dumny/a z bycia bronym! Pony4ever!

2. Moi znajomi/rodzina itd. by mnie zjedli żywcem, gdybym się przyznał/a

3. O co tyle krzyku? Hobby jak każde inne.

4. Raczej nie mam z tym problemu, ale jak każdy inteligentny człowiek wszystkie sytuacje rozpatruję indywidualnie (w domyśle - nie chcę być brany/a za pomyleńca, jakich w tym fandomie wielu)

 

Mi osobiście najbliżej do trójki z małą domieszką czwórki  :P Polubiłem posty ludzi, którzy moim zdaniem mądrze mówili, bo nie chcę się za bardzo powtarzać. Odniosę się jeszcze do paru wypowiedzi, które zacytowałem poniżej. Jestem w tym fandomie dość długo i znam więcej jego wad niż największy hejter mógłby wymyślić. Smuci mnie trochę, że przez te wady uosobione w tej Gorszej Części Fandomu (o której każdy mówi, ale nikt do niej nie należy - fandom widmo?) ludzie na serio uważają, że jak ktoś nie jest s*******iną społeczną, to nie pasuje do reszty broniaków (tak, do Ciebie piję, Linds, ale ogólnie mądrze napisałeś, jeszcze do Ciebie wrócę  ;)).

Możliwe, że mam trochę bardziej optymistyczne podejście bo nie przesiaduję w fandomowych grupach na fejsie, nie piszę dużo na forach i nie jestem bywalcem meetów, tylko skupiam się na tym co najlepsze, czyli twórczość fanów...

 
Dokładnie tak - z fandomem masz styczność tylko przez forum i to w niewielkim stopniu. Ja zaś od 10 września 2011 do 5 lipca 2014 regularnie uczęszczałem na meety w różnych miastach, wiele osób poznałem i wiele rzeczy widziałem. I powiem szczerze - przez meety i kontakty międzyludzkie najwięcej idzie się dowiedzieć na temat ludzi z fandomu (pierwszy lepszy przykład - ktoś na forum jest chojrakiem, a na meecie mysz pod miotłą). 
 

Wiem, że starasz się nie generalizować. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że ci 'spieprzeni' to tacy sami fani jak my. Też się zastanawiałem nad tym, że mogę być odbierany źle przez ludzi ze względu na wiele wad tego fandomu. Dlatego jak najbardziej zgadzam się z tą strategią.

 

Rację masz, ale częściowo. Co jak co, ale fan, który siedzi całymi dniami w domu, ogląda kucyki i pluszaka traktuje jak swoją dziewczynę (a są tacy, co i to robią publicznie) nie jest takim samym fanem jak człowiek, który tylko kucyki ogląda i próbuje żyć normalnie. 

Bycie fanem, a dużym fanem albo mieć już dosłownie fioła na punkcie kucyków, to różne rzeczy. 

 

 

Bardzo trafnie to wszystko ująłeś. Mógłbyś jeszcze rozwinąć fragment, który pogrubiłem?

 

Szkoda tylko, że tak potem pojechałeś tymi s******inami społecznymi, ale to temat na osobną dyskusję.

 

A co tu jest do rozwinięcia? 

To zaś, o czym wspominasz w ostatnim zdaniu - to już się odezwały moje radykalne poglądy. Z resztą nie tylko moje, ok 1/3 fandomu tak myśli, ale mało kto to powie na głos, bo albo siedzą w specjalnych grupach broniaczowych (elity itd.) więc nie muszą się tym przejmować, albo nie grozi im ujawnienie na studiach lub w pracy, że jest broniaczem, albo po prostu nie powie, bo nie wypada. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekstami typu "Jak oni generalizują/nie potrafią zrozumieć to ich problem" w pewnym sensie sami przyczyniamy się potem do alienacji w gronie społeczeństwa ludzi "normalnych". I o ile można sobie na taką alienację pozwolić w gimbazie, czy w licbazie, tak na studiach jednak, by przetrwać, albo by coś osiągnąć, do czegoś dojść (a ja mam w miarę ambitne plany), to jednak nie można sobie pozwolić na wytknięcie pewnych faktów, bo to komplikuje np. współpracę z pewnymi ludźmi. 

To masz pecha do swojego środowiska, bo jak dotąd absolutnie nie czuję się "wyalienowana". Na tej samej zasadzie powinnam się wstydzić tego, że nie zamierzam wychodzić za mąż i mieć dzieci, bo to "normalne" w ogóle społeczeństwa. I nie jest to kwestia dorosłości. Nie twierdzę tym samym, że chwalę się na prawo i lewo, nic z tych rzeczy, po prostu tego nie ukrywam, jakby ktoś pytał.

Znajomy - czyli osoba, którą znasz, a nie ktoś, kto ma ciebie na siłę akceptować. I o ile przyjaciół sobie wyselekcjonujesz, to znajomych nie. 

Doskonale wiem, o co chodzi. Głęboki w d... mam zdanie takowych znajomych. Nie wpłyniesz na to, czy ktoś się nie wygada w ich obecności, czy że przez przypadek sami to odkryją.

Przyjaciel też cię może zdradzić. Czasem nawet gorzej, niż znajomy. Tyle że wtedy wychodzi szydło z worka, że nigdy tym przyjacielem nie był, ale na to już nie mamy wpływu, a i to temat na inną dyskusję.

bo o dziwo w fandomie nigdy nie spotkałem się z osobą, która choć trochę poważnie by się zastanawiała nad tym, jak może być odbierana przez osobę z zewnątrz i nie mam tu na myśli przeciętnego Kowalskiego, tylko ludzi z najbliższego otoczenia - studia, rodzina. 

Przez najbliższe otoczenie rozumiem ludzi, którym ufam. Studia to NIE jest najbliższe otoczenie. Bliskie, owszem, ale nie NAJ. No ale mniejsza o to.

Po rodzinie spływa to jak po kaczce. Studia - mało gadam  z ludźmi z uczelni, a jak już, to im to też obojętne, albo wyrażają zafascynowanie. Nadal nie widzę problemu. Tak samo bym go nie widziała, jakby któraś z tych osób, która za mną nie przepada, dowiedziała się o moim hobby - bo niby jak ma mi to zaszkodzić? Nie jestem na tyle zryta, żeby paranoicznie brać pod uwagę opcję, że akurat ta osoba może być kiedyś moim szefem w pracy czy coś. Może tak być też z osobą, która w fandomie była, ale z pewnych powodów zaczęła się od niego odcinać... Można by wpaść w paranoję, biorąc pod uwagę wszystkie opcje. Poza tym, nie wolno się spinać, bo życie mamy jedno.  :fluttershy4:

Jak już pisałam - w sytuacjach formalnych, typu praca, jak najbardziej powinno się trzymać buzię na kłódkę. Wiem, że szefowie czasami zapraszają swoich pracowników do znajomych na Fejsbuku (co jest dla mnie trochę chore...), ale generalnie interesuje ich tylko to, by praca została wykonana, a nie życie prywatne ich ludzi. No ale mnie nie interesuje też pięcie się po szczeblach kariery, tylko znalezienie dobrze/w miarę dobrze płatnej roboty w zawodzie i nie przenoszenie tego życia na prywatę.

Edytowano przez Kyoko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dojrzali ludzie (a za takich ma się większość bronych, jak i zapewnie Ty, SPIDI) takie nauki pobierają z innych źródeł, a właściwie to powinni już je mieć, że tak powiem, we krwi. "My Little Pony" to JEST bajka dla dzieci. Możemy doceniać ją też za walor edukacyjny, ale to nie ten poziom.
Do wszystkich siedmiolatków na forum (podobno mamy ich tutaj gromadkę) - to Was nie dotyczy

Bardzo się nie zgadzam. Z dwóch powodów:

-W czym lepsze jest kazanie księdza/wykładowcy itd od kazania Celestii, o ile mówią o tym samym?

-Jak żyję, to jednak 99% ma mocno wybrakowany ten kręgosłup moralny, o którym mówiłeś, że raczej powinno się go w wieku dorosłym mieć kompletnego. :crazytwi:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kyoko, trochę ci cytowanie nawaliło ;P 

 

To masz pecha do swojego środowiska, bo jak dotąd absolutnie nie czuję się "wyalienowana". Na tej samej zasadzie powinnam się wstydzić tego, że nie zamierzam wychodzić za mąż i mieć dzieci, bo to "normalne" w ogóle społeczeństwa. I nie jest to kwestia dorosłości. Nie twierdzę tym samym, że chwalę się na prawo i lewo, nic z tych rzeczy, po prostu tego nie ukrywam, jakby ktoś pytał.

 

No ja tak samo - nie afiszuję się, ale jak ktoś spyta, to nie będę dramatycznie ukrywać tego. Ale nie znoszę, jak jakiś znajomy Brony podejdzie np. do znajomych ze studiów i zawoła "A on ogląda kucyki, huehue!", albo "Znamy się z oglądania kolorowych kucyków". A przykład ze ślubem moim zdaniem nie jest trafiony, bo akurat późne branie ślubu lub go nie branie jest bardziej postrzegane jako normalne niż byciem bronym, zwłaszcza od kiedy ludzie coraz bardziej się dowiadują o tym, jaka jest duża część grupy i o clopach chociażby. Prędzej to by szło przyrównać do bycia mangozj.... typu waifu, dakimakury, fapanie i te sprawy, bo podobnie się odbiera stereotypowego bronego - figurki, plakaty, waifu, pluszaki, CLOPY :godpony:

Jakby nie patrzeć, dziewczyny tutaj są na lepszej pozycji, bo jakby nie patrzeć, co najwyżej mega-poważne kobiety spojrzą się dziwnie na dziewczynę szalejącą za tęczowymi jednorożcami, zaś faceci uznają to zazwyczaj za urocze. 

 

Doskonale wiem, o co chodzi. Głęboki w d... mam zdanie takowych znajomych. Nie wpłyniesz na to, czy ktoś się nie wygada w ich obecności, czy że przez przypadek sami to odkryją.

Przyjaciel też cię może zdradzić. Czasem nawet gorzej, niż znajomy. Tyle że wtedy wychodzi szydło z worka, że nigdy tym przyjacielem nie był, ale na to już nie mamy wpływu, a i to temat na inną dyskusję.

 

Powtarzam - nie ukrywam na siłę. A to, o czym piszesz niewiele zmienia. Tak, czy siak, czasem pójście w eter informacji, że się lubi kolorowe osiołki powoduje utrudnienie nieco życia. 

W ogóle jestem ciekaw, co zrobi osoba, która była mango-futro-brono-czymś, zechce startować do poważnej funkcji np. polityka ( :cheese: ), a tu ktoś publicznie wygarnie, że siedział w grupie, która fapie do koników dla dziewczynek. Wytłumaczyć się człowiek wytłumaczy, ale w konserwatywnym społeczeństwie jednak to się nieco odbije na wynikach.

 

Przez najbliższe otoczenie rozumiem ludzi, którym ufam. Studia to NIE jest najbliższe otoczenie. Bliskie, owszem, ale nie NAJ. No ale mniejsza o to.

Po rodzinie spływa to jak po kaczce. Studia - mało gadam  z ludźmi z uczelni, a jak już, to im to też obojętne, albo wyrażają zafascynowanie. Nadal nie widzę problemu. Tak samo bym go nie widziała, jakby któraś z tych osób, która za mną nie przepada, dowiedziała się o moim hobby - bo niby jak ma mi to zaszkodzić? Nie jestem na tyle zryta, żeby paranoicznie brać pod uwagę opcję, że akurat ta osoba może być kiedyś moim szefem w pracy czy coś. Może tak być też z osobą, która w fandomie była, ale z pewnych powodów zaczęła się od niego odcinać... Można by wpaść w paranoję, biorąc pod uwagę wszystkie opcje. Poza tym, nie wolno się spinać, bo życie mamy jedno.   :fluttershy4:

 

Rodzina - zaakceptuje lub nie, jej się nie wybiera, a nawet jeśli rodzina wyśmieje, to jednak pomoże jeśli będzie trzeba (pomijam skrajne przypadki). 

Życie mamy jedno, dlatego trzeba uważać na to, co się robi, by błędy młodości nie odciskały piętna w przyszłości. 

Generalnie nasze poglądy rozbijają się - jakby nie patrzeć - o to, co pisałem wyżej, czyli stereotypy itd. Tobie jako dziewczynie niewiele się zrobi za bycie Pegasis. Zaś facetowi może się oberwać (nie dosłownie) za to. Chociażby w Kanadzie były przypadki zwalniania człowieka za to, że jest Bronym. 

Postaw się też w miejscu szefa firmy konkurującej z kimś, kto wyciągnie na wierzch fakt, że u niego pracują zoofile, albo dorosłe dzieci - informacją można ładnie manipulować. Szef taki musi też dbać o politykę i wizję firmy. Wygodniejsze jest wtedy zwolnienie niewygodnego pracownika, zwłaszcza, gdy na jego miejsce jest masa kolejnych chętnych. I tutaj takie gadanie, że szef jest głupi, czy ograniczony nic ci nie pomoże, co najwyżej pogadasz sobie. Świat różowy nie jest. 

Owszem, można ograniczyć się do takich prac, w których opinia publiczna aż tak ważna nie jest, np. typowy nerd-informatyk naprawiający ludziom komputery, których normalne społeczeństwo i tak traktuje jak dziwaków, których wezwą jak trzeba coś naprawić i koniec. Ale po co się ograniczać, jeśli człowiek ma ambicje? 

 

Jak już pisałam - w sytuacjach formalnych, typu praca, jak najbardziej powinno się trzymać buzię na kłódkę. Wiem, że szefowie czasami zapraszają swoich pracowników do znajomych na Fejsbuku (co jest dla mnie trochę chore...), ale generalnie interesuje ich tylko to, by praca została wykonana, a nie życie prywatne ich ludzi. No ale mnie nie interesuje też pięcie się po szczeblach kariery, tylko znalezienie dobrze/w miarę dobrze płatnej roboty w zawodzie i nie przenoszenie tego życia na prywatę.

 

To ja w końcu już nie wiem, czy ty rozumiesz o co mi biega i widzisz gdzie jest problem, czy nie... W tym momencie czuję się skołowany. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rację masz, ale częściowo. Co jak co, ale fan, który siedzi całymi dniami w domu, ogląda kucyki i pluszaka traktuje jak swoją dziewczynę (a są tacy, co i to robią publicznie) nie jest takim samym fanem jak człowiek, który tylko kucyki ogląda i próbuje żyć normalnie. 

Bycie fanem, a dużym fanem albo mieć już dosłownie fioła na punkcie kucyków, to różne rzeczy. 

 

(..)

A co tu jest do rozwinięcia? 

To zaś, o czym wspominasz w ostatnim zdaniu - to już się odezwały moje radykalne poglądy. Z resztą nie tylko moje, ok 1/3 fandomu tak myśli, ale mało kto to powie na głos, bo albo siedzą w specjalnych grupach broniaczowych (elity itd.) więc nie muszą się tym przejmować, albo nie grozi im ujawnienie na studiach lub w pracy, że jest broniaczem, albo po prostu nie powie, bo nie wypada. 

Oczywiście, że bycie fanem, a posiadanie fioła na jakimś punkcie to dwie różne rzeczy, ale chodziło mi o coś innego. Otóż, ci wszyscy ludzie, którzy, obiektywnie rzecz biorąc, robią rzeczy dziwne i może dla większości niesmaczne, TEŻ są fanami serialu "My Little Pony: Friendship is Magic". Lubią to samo tylko... no właśnie inaczej to manifestują, inaczej - bo bardziej - to do nich przemawia/trafia. Zachowywaliby się pewnie podobnie, gdyby byli fanami czegoś innego.

Można też popatrzeć na to z innej strony. Czy kucyki są aż takie ważne, żeby ta 'bardziej ogarnięta' część fandomu musiała specjalnie zakładać sobie jakieś osobne grupy/kółka wzajemnej adoracji?

 

Jeśli chodzi o rozwinięcie, to właśnie to zrobiłeś w swoim ostatnim poście. Nieświadomie, ale zawsze :) Dzięki.

 

Bardzo się nie zgadzam. Z dwóch powodów:

-W czym lepsze jest kazanie księdza/wykładowcy itd od kazania Celestii, o ile mówią o tym samym?

-Jak żyję, to jednak 99% ma mocno wybrakowany ten kręgosłup moralny, o którym mówiłeś, że raczej powinno się go w wieku dorosłym mieć kompletnego. :crazytwi:

1 - Owszem, wartości nie tracą na 'wartości' ( :ajawesome:  ), nawet jeżeli są przekazywane prostym językiem. I rzeczywiście, dobrze jest pamiętać, że w naszej ulubionej bajce też mówią o ważnych rzeczach. Ale mimo wszystko tak jak starszych dzieci matka nie karmi już piersią, tylko przerzuca na stały pokarm adekwatnie do wieku, tak samo człowiek dojrzały powinien jednak dbać o swój rozwój duchowy i inteletualny.  Osoba, która ma z tym problem, tym bardziej nie zwróci uwagi na lekcje Twilight i jej przyjaciół.

2- Wiesz, wydaje mi się, że to kwestia czegoś poważniejszego niż życiowe lekcje z serialu animowanego (np. wychowania). Możliwe, że dla kogoś kucyki rzeczywiście będą impulsem do przemyślnia swojego życia (jesteśmy bardzo emocjonalnymi ludźmi jako fandom), ale nie traktowałbym tego jak regułę.

Edytowano przez OjtamOjtam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że bycie fanem, a posiadanie fioła na jakimś punkcie to dwie różne rzeczy, ale chodziło mi o coś innego. Otóż, ci wszyscy ludzie, którzy, obiektywnie rzecz biorąc, robią rzeczy dziwne i może dla większości niesmaczne, TEŻ są fanami serialu "My Little Pony: Friendship is Magic". Lubią to samo tylko... no właśnie inaczej to manifestują, inaczej - bo bardziej - to do nich przemawia/trafia. Zachowywaliby się pewnie podobnie, gdyby byli fanami czegoś innego.

Można też popatrzeć na to z innej strony. Czy kucyki są aż takie ważne, żeby ta 'bardziej ogarnięta' część fandomu musiała specjalnie zakładać sobie jakieś osobne grupy/kółka wzajemnej adoracji?

Najpierw piszesz, że skrajni ludzie są takimi samymi fanami jak my, teraz, że nie i, że po prostu też są fanami... zdecyduj się. 

Kółka wzajemnej adoracji zawsze się tworzyły i będą się tworzyć, bo jedni ludzie bardziej się ze sobą zgadają, drudzy nie. I właśnie ci ogarnięci nie za bardzo dogadają się z życiowymi nieogarami, bo ich zachowanie zawsze będzie kłuć tych pierwszych. Nie da się zjednoczyć fandomu do jednej grupy, bo grupa jest po prostu za wielka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Kyoko, trochę ci cytowanie nawaliło ;P 

No nie, faktycznie.  :rarity4: Zaraz poprawię.

A przykład ze ślubem moim zdaniem nie jest trafiony, bo akurat późne branie ślubu lub go nie branie jest bardziej postrzegane jako normalne niż byciem bronym, zwłaszcza od kiedy ludzie coraz bardziej się dowiadują o tym, jaka jest duża część grupy i o clopach chociażby.


O clopach wie garstka osób, a z kwestią ślubu, itd. miałam już wiele nieprzyjemności, więc dla mnie to przykład trafiony.


Jakby nie patrzeć, dziewczyny tutaj są na lepszej pozycji, bo jakby nie patrzeć, co najwyżej mega-poważne kobiety spojrzą się dziwnie na dziewczynę szalejącą za tęczowymi jednorożcami, zaś faceci uznają to zazwyczaj za urocze. 

 
No tu niestety masz rację.

W ogóle jestem ciekaw, co zrobi osoba, która była mango-futro-brono-czymś, zechce startować do poważnej funkcji np. polityka ( ), a tu ktoś publicznie wygarnie, że siedział w grupie, która fapie do koników dla dziewczynek. Wytłumaczyć się człowiek wytłumaczy, ale w konserwatywnym społeczeństwie jednak to się nieco odbije na wynikach.


Jeśli nie znaleziono by dowodów (np. konta na fejsbuku), to jedyną ośmieszoną osobą byłby tutaj wygarniający. A jeśli ten przykładowy polityk komuś się niesłusznie naraził i ten ktoś postanowi się zemścić - polityk jest sam sobie winny.


Życie mamy jedno, dlatego trzeba uważać na to, co się robi, by błędy młodości nie odciskały piętna w przyszłości. 

Nie przesadzaj... Hobby błędem młodości? To już bardzo, BARDZO skrajne przypadki. To kucyki, nie ćpanie.
 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O clopach wie garstka osób, a z kwestią ślubu, itd. miałam już wiele nieprzyjemności, więc dla mnie to przykład trafiony.

 

Garstka to była 2-3 lata temu. Informacja o clopach powoli coraz bardziej się przedostaje na zewnątrz. A to wspominki w dokumentach o fandomie, a to w kłótniach między hejterami, a Broniaczami i dalej, dalej. To, że informacja o clopach się rozprzestrzeni, to w zasadzie pewne. Zwłaszcza, że rzeczy kontrowersyjne lubią się roznosić szybko po terenie.

 

Jeśli nie znaleziono by dowodów (np. konta na fejsbuku), to jedyną ośmieszoną osobą byłby tutaj wygarniający. A jeśli ten przykładowy polityk komuś się niesłusznie naraził i ten ktoś postanowi się zemścić - polityk jest sam sobie winny.

 

Polityk może narazić się przez samo kandydowanie. 

Czyli co, wynajmujemy dla polityka detektywa, by usunął z internetu wszelkie wzmianki o nim i fandomie?  :crazytwi:  Detektywi za ok 5 tys. zł usuwają wszystkie wzmianki o tobie w internecie, więc...  :crazytwi3: 

 

Nie przesadzaj... Hobby błędem młodości? To już bardzo, BARDZO skrajne przypadki. To kucyki, nie ćpanie.

 

To jest możliwe. To stwierdzenie piszę na podstawie fandomu Furry. Znam osoby, które do dziś się wstydzą tego, że w ogóle w tym fandomie byli i uważają to za błędy młodości. Zwłaszcza, jeśli fandom zadziałał na nich źle tzn. nie zmienił ich na lepsze, albo zmienił nawet na gorsze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Garstka to była 2-3 lata temu. Informacja o clopach powoli coraz bardziej się przedostaje na zewnątrz. A to wspominki w dokumentach o fandomie, a to w kłótniach między hejterami, a Broniaczami i dalej, dalej. To, że informacja o clopach się rozprzestrzeni, to w zasadzie pewne. Zwłaszcza, że rzeczy kontrowersyjne lubią się roznosić szybko po terenie.

Siedzę w fandomie mangowym. Raz odwołali konwent w Rzeszowie, bo jakiś jeb... ksiądz przyczepił się do jednej z atrakcji. Mało co nie odwołali też konwentu we Wrocławiu, kiedy pojawił się artykuł jakieś nawiedzonej pseudo-katoliczki. Wszyscy drżeli o przyszłość konwentów w Polsce - ale sytuacja nagle i niespodziewanie ucichła i nikt do tego nie wraca.
Clopy są jeszcze większym marginesem, więc dalej jestem zdania, że przesadzasz. Osoby, które nie ogarniają kucyków i nie szukają na ich temat info w internecie, mają małe szanse na znalezenie czegoś takiego. Nie zauważyłam nigdzie głosów oburzonych mamuś, że ich dziecko trafiło przypadkiem na pornola z kucykami.  :aj5: Rule 34 istnieje od zawsze i wątpię, by nagle rozprzestrzeniło się na tyle, by komukolwiek z normalnej części fandomu zaszkodzić.

Czyli co, wynajmujemy dla polityka detektywa, by usunął z internetu wszelkie wzmianki o nim i fandomie?    Detektywi za ok 5 tys. zł usuwają wszystkie wzmianki o tobie w internecie, więc...   


Można samemu usunąć. Ale dla zdesperowanych taki detektyw to też opcja...  :ajawesome:


To jest możliwe. To stwierdzenie piszę na podstawie fandomu Furry. Znam osoby, które do dziś się wstydzą tego, że w ogóle w tym fandomie byli i uważają to za błędy młodości. Zwłaszcza, jeśli fandom zadziałał na nich źle tzn. nie zmienił ich na lepsze, albo zmienił nawet na gorsze. 

A, tu już wchodzimy w nieco inną kwestię. Jeśli byli w tej "normalnej" części fandomu, to dlaczego mieliby się tego wstydzić? Cóż, to już ich indywidualna sprawa, póki nie zniszczyło to ich relacji/osobowości/etc. Ja się żadnego ze swoich hobby wstydzić nie będę. Tym bardziej, że dzięki fandomom poznałam wiele wspaniałych osób i wiele zyskałam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw piszesz, że skrajni ludzie są takimi samymi fanami jak my, teraz, że nie i, że po prostu też są fanami... zdecyduj się. 

Okej, to napiszę jeszcze w inny sposób. Zarówno my i oni lubimy to samo. Tak. Ja i ty mamy podobny gust do ludzi, którzy kochają swoje pluszaki i clopają do kolorowych koników narysowanych w wyuzdanych pozach. Chodziło mi o trochę inny kąt myślenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Wydaje mi się że tylko w polsce naszym wspaniałym i "szybko rozwijającym kraju" ludzie i telewizja mówi że "kucyki pony" to szatan zło pedalstwo itp

,gdzie tu szatan i gdzie tu pedalstwo dżizus nie moja wina że idioci w USA tworzą zboczone arty z kucykami,kiedyś na religii pani przy całej klasie pokazała prezentacje o "pedalskośći" kucyków dziś to normalnie strzeliłbym jej za to w twarz za zakłamywania innych uczniów....jak nasz kraj ma taką zacofaną mentalność nawet co do mlp twierdząc że to pedalstwo to nie dziwie się że ta durna gospodarka tego kraju stoi jak mamy taki "myślący naród" w Niemczech nie zaszczuliby tak oglądającego mlp jak w polsce bo deutschland to rozwinięty kraj :P

 

sorry że tak do polityki doszedłem :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówiąc nie rozpowiadam o tym na prawo i lewo, jednak gdy ktoś mnie pyta odpowiadam szczerze. Poza tym zawsze po alkoholu rozwiązuje mi się język więc wszyscy kumple raczej wiedzą kilka koleżanek też o tym wie 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wstydzę się kucyków? Jasne że tak! Jestem socjofobem!

 


Wydaje mi się że tylko w polsce naszym wspaniałym i "szybko rozwijającym kraju" ludzie i telewizja mówi że "kucyki pony" to szatan zło pedalstwo itp
,gdzie tu szatan i gdzie tu pedalstwo dżizus nie moja wina że idioci w USA tworzą zboczone arty z kucykami,kiedyś na religii pani przy całej klasie pokazała prezentacje o "pedalskośći" kucyków dziś to normalnie strzeliłbym jej za to w twarz za zakłamywania innych uczniów....jak nasz kraj ma taką zacofaną mentalność nawet co do mlp twierdząc że to pedalstwo to nie dziwie się że ta durna gospodarka tego kraju stoi jak mamy taki "myślący naród" w Niemczech nie zaszczuliby tak oglądającego mlp jak w polsce bo deutschland to rozwinięty kraj :P

Człowieku, bez przesady. Nie dziw się, że ludzie są niechętni wobec rzeczy które kłócą się z ich wizją świata. Tak jest wszędzie, nie tylko w Polsce. I powstrzymałbym się od jadu na Polaków. Poza tym większość bronych przed obejrzeniem tego serialu też twierdziła, że to pedalstwo.

 

Ps. "W Polsce" pisze się wielką literą. Tak jak  "w Niemczech", które napisałeś poprawnie....

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, generalnie nie wstydzę się kucyków ,przynajmniej przed samą sobą. Przeszły do mojej definicji normalności. Wiem jednak, że nie każdy to rozumie. Nie zamierzam o tym mówić obcym osobom, ale nie widzę powodów, żeby ukrywać to przed tymi , którym ufam, chyba że dowiem się, że żywią szczególną niechęć do serialu. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie uważam, że w pewnym wieku nie przystoi już się w takie rzeczy bawić. Idąc tym torem, to tak wstydzę się kucyków. Dajmy na to mając te 20 parę czy więcej lat od człowieka wymagane jest już jednak coś innego niż oglądanie bajki dla 5 letnich dziewczynek. Tak, tak jest to ogólnie postrzegane. A to, że mamy taki fandom i że siedzą w nim osoby wiekiem przekraczające nawet 30 lat nikogo postronnego nie interesuje. Dajmy na to ktoś mając np te 25 lat poznaje dziewczynę i co wtedy? Ma jej wyznać swoje zainteresowania? Dla przeciętnej dziewczyny będzie to co najmniej dziwne, o ile nie żałosne. Prawdę mówiąc, będzie to przez nią postrzegane, że z takim typem jest coś nie tak, że jest mało męski, o ile w ogóle jest męski. Niestety, ale tak to wygląda. Dla tego traktuję kucyki jako coś wstydliwego, temat tabu, itp, oczywiście po za kręgiem tak samo skrzywionych psychicznie, emocjonalnie, etc na kucyki.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to coś czym się specjalnie wstydzę, ani tez nie jest to coś czym się przed wszystkimi chwalę. Ale mam notorycznie kucyki i anime i pomiędzy na tapecie i blokadzie telefonu/komputera, więc ciężko się z tym chować. Ogólnie sądzę, że nie ma co się przejmować ludźmi których i tak nigdy więcej nie spotkasz, a znajomi - przynajmniej moi - zostali nimi bo w jakimś stopniu im ufam. Każdy ma coś czego się wstydzi. Ponad to nikt specjalnie też się nie chwali swoim wyznaniem, poglądami politycznymi, ani czy lubi obejrzeć kreskówki czy nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wstydzę się kucyków? Jasne że tak! Jestem socjofobem!

 

 

 

Człowieku, bez przesady. Nie dziw się, że ludzie są niechętni wobec rzeczy które kłócą się z ich wizją świata. Tak jest wszędzie, nie tylko w Polsce. I powstrzymałbym się od jadu na Polaków. Poza tym większość bronych przed obejrzeniem tego serialu też twierdziła, że to pedalstwo.

 

Ps. "W Polsce" pisze się wielką literą. Tak jak  "w Niemczech", które napisałeś poprawnie....

Od początku myślałem że walnę kontrowersyjny komentarz :D za błędy sorry ale szybko piszę,kieeeedyś myślałem że jak będe się afiszował z tym że lubię kucyki to nic się nie stanie.... bo myślałem że inni znają tą bajkę i wiedzą że nie jest taka zła,ja jak najbardziej rozumiem że ludzie mają swoje zdanie ale chodzi oto aby nie gadać w telewizji czy w szkołach że to jacyś niedorozwinięci ludzie oglądają :L

Edytowano przez Rapid
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wstydzę się MLP, moim zdaniem wstydzić się może ten, kto jest alkoholikiem, nie przeszedł do następnej klasy, czy coś w tym stylu. Oglądam kreskówki, wielkie mi halo, większość osób powiedziała: "aha, ok" i tyle. Po za tym, zbyt nisko cenię większość ludzi, żeby mi zależało na uznaniu w ich oczach, więc na pewno nie będę się wstydzić i zastanawiać, czy czasem im to nie będzie przeszkadzać.

 

Wydaje mi się że tylko w polsce naszym wspaniałym i "szybko rozwijającym kraju" ludzie i telewizja mówi że "kucyki pony" to szatan zło pedalstwo itp

 

Ludzie i telewizja mają to w głębokim poważaniu, a że czasem się zdarzy jakaś negatywna opinia jest oczywiste, tak jest ze wszystkim i nie tylko w Polsce.

 

,gdzie tu szatan i gdzie tu pedalstwo dżizus nie moja wina że idioci w USA tworzą zboczone arty z kucykami

 

Nie tylko oni, w Polsce pewno też by się jacyś, tego rodzaju "artyści" znaleźli. I tu nie ma się co dziwić, jest to zupełnie normalne, że w dużej grupie fanów kreskówki pojawią się "zboczone arty z kucykami". Po za tym, uważam ze nazywanie tych ludzi idiotami jest mocną przesadą, nie znamy tych ludzi, może ich to kręcić, choć ie powinno, ale to nie znaczy, że zaraz są idiotami.

 

,kiedyś na religii pani przy całej klasie pokazała prezentacje o "pedalskośći" kucyków dziś to normalnie strzeliłbym jej za to w twarz za zakłamywania innych uczniów....jak nasz kraj ma taką zacofaną mentalność nawet co do mlp twierdząc że to pedalstwo to nie dziwie się że ta durna gospodarka tego kraju stoi jak mamy taki "myślący naród" w Niemczech nie zaszczuliby tak oglądającego mlp jak w polsce bo deutschland to rozwinięty kraj :P

 

Ale gospodarki w to nie mieszaj, skrajnie nietolerancyjne państwa też mogą mieć wysoko rozwiniętą gospodarkę. Po za tym Niemcy nieco przegięły, teraz mają duży problem, więc już wolę mało tolerancyjną Polskę.

 

sorry że tak do polityki doszedłem :D

 

Nie ma za co przepraszać, brak polityki w dyskusjach nie jest dobry, oczywiście wszystko z umiarem.

 

kieeeedyś myślałem że jak będe się afiszował z tym że lubię kucyki to nic się nie stanie.... bo myślałem że inni znają tą bajkę i wiedzą że nie jest taka zła

 

Ludzie na tę bajkę reagują alergicznie, ale mi to jakoś nie przeszkadza, może dlatego, że jeszcze nikt mnie źle nie potraktował, z powodu kucyków.

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie wstydzę się MLP, moim zdaniem wstydzić się może ten, kto jest alkoholikiem, nie przeszedł do następnej klasy, czy coś w tym stylu. Oglądam kreskówki, wielkie mi halo, większość osób powiedziała: "aha, ok" i tyle. Po za tym, zbyt nisko cenię większość ludzi, żeby mi zależało na uznaniu w ich oczach, więc na pewno nie będę się wstydzić i zastanawiać, czy czasem im to nie będzie przeszkadzać.

 

 

Ludzie i telewizja mają to w głębokim poważaniu, a że czasem się zdarzy jakaś negatywna opinia jest oczywiste, tak jest ze wszystkim i nie tylko w Polsce.

 

 

Nie tylko oni, w Polsce pewno też by się jacyś, tego rodzaju "artyści" znaleźli. I tu nie ma się co dziwić, jest to zupełnie normalne, że w dużej grupie fanów kreskówki pojawią się "zboczone arty z kucykami". Po za tym, uważam ze nazywanie tych ludzi idiotami jest mocną przesadą, nie znamy tych ludzi, może ich to kręcić, choć ie powinno, ale to nie znaczy, że zaraz są idiotami.

 

 

Ale gospodarki w to nie mieszaj, skrajnie nietolerancyjne państwa też mogą mieć wysoko rozwiniętą gospodarkę. Po za tym Niemcy nieco przegięły, teraz mają duży problem, więc już wolę mało tolerancyjną Polskę.

 

 

Nie ma za co przepraszać, brak polityki w dyskusjach nie jest dobry, oczywiście wszystko z umiarem.

 

 

Ludzie na tę bajkę reagują alergicznie, ale mi to jakoś nie przeszkadza, może dlatego, że jeszcze nikt mnie źle nie potraktował, z powodu kucyków.

 

ox nie idioci no ale nie wiem.....niewyżyci? :D:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za nonsensopedią: "jeśli matka przyłapie cię na oglądaniu MLP, szybko przełącz na porno - łatwiej się wytłumaczyć" A tak na serio. Czego tu się wstydzić? Mam prawie 30 lat i gdy ktoś włazi do pokoju pytając: "bajki oglądasz?", odpowiadam: "mhm... nowy odcinek". Nie widzą różnicy pomiędzy Futuramą a MLP. Dla nich bajka to bajka. Im dłużej się tłumaczysz tym bardziej się pogrążasz i wychodzisz na większego głupka.

Nie wstydzę się MLP, moim zdaniem wstydzić się może ten, kto jest alkoholikiem, nie przeszedł do następnej klasy, czy coś w tym stylu. Oglądam kreskówki, wielkie mi halo, większość osób powiedziała: "aha, ok" i tyle. Po za tym, zbyt nisko cenię większość ludzi, żeby mi zależało na uznaniu w ich oczach, więc na pewno nie będę się wstydzić i zastanawiać, czy czasem im to nie będzie przeszkadzać.

Alkoholik ma się wstydzić? :lol: Nawet jeśli zdaje sobie sprawę ze swojej choroby, ma to w dupie. I to głęboko. Jednego dnia będzie zapewniał, że "od dziś nie piję", a jutro... no właśnie. Alkoholik ma milion wymówek, ale żadna z nich, nie dotyczy choroby i wynikającej z niej wstydu. "Jestem zdrowy"(wedle niego). To nie "Mały Książę" i fragment o pijaku: "Piję bo się wstydzę, wstydzę się bo piję". NOPE... w "realu" jest "trochę" inaczej. Nie powie, że pije bo się wstydzi. Znajdzie milion wymówek, ale nie wstyd przez fakt bycia alkoholikiem (Ja? Chory? "Jesteś jakaś po#na" - słowa brata skierowane do matki). Ba, każdy zaprzeczy: "kontroluję picie", "piwo to nie alkohol" (pieprzony Świat według Kiepskich), "piję bo lubię", "no wypiłem, ale krzywdzę tym kogoś?". Milion tłumaczeń - zero wstydu. Znam to z życia, nie internetu.

Alkoholik, który wstydzi się, że pije? Nawet jeśli taki istnieje, to jest wyjątkiem. Ten, który wstydzi się, że pije, to tzw. "trzeźwy alkoholik" (czyli nie pije - wyszedł z nałogu) Jeśli zacznie się wstydzić, będzie miał "kaca moralnego". Idealne lekarstwo? Wróci do picia. Pomijając BARDZO nieliczne wyjątki, alkoholik nie wstydzi się, że pije, "Trzeźwy alkoholik" jest dumny z tego, że wygrał walkę z nałogiem. Cieszy się z tego, że wygrał z chorobą... Bardzo często chce dać przykład innym, a wielu z nich pracuje w ośrodkach. Są autorytetem dla alkoholików (czego nie można powiedzieć o "magistrach", którzy myślą, że po ukończeniu studiów, są super i będą leczyć... )

Wybaczcie off-top

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^ Polać Irwinowi. Akurat dziś widziałam odpowiedniego demota o tym mówiącego. 

 

1433177263_iab4dm_600.jpg

 

Chociaż niestety są ludzie, którzy by chętnie mordowali tych, co cieszą się własnym szczęściem i nie krzywdzą innych

Edytowano przez Mistrzyni Jaskier
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...