Skocz do zawartości

Kapitan Rainbow [Oneshot][Crossover][Violence]


Foley

Recommended Posts

Tak, kolejne moje konkursowe opowiadanie. A w zasadzie to nie... PEŁNA WERSJA mojego konkursowego opowiadania. Musiałem je niestety skracać, bo przekroczyło limit słów o... coś między sto, a dwieście :rainderp:

Opowiadanie bardzo lubię, bo miałem przy jego pisaniu niezły ubaw.

 

Co do fabuły... Co się stanie jeśli połączę mój ulubiony serial (MLP, rzecz jasna!) z ulubionym serialem brata? :evilshy:  Cóż, sami zobaczcie :rariderp:

 

Kapitan Rainbow [pełna wersja]

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Foley jedna sprawa.

 

Jeżeli tu nie będzie Legendarnego Budowniczego i Mistrza od Wykończeniówki... Bogusława Łęciny. To ci zrobię postrach Faraona... 

 

W sumie to już gdzieś to było, ale chyba zwało się "Kapitan Sparkle" czy jakoś tak. Ale przynajmniej wykonanie sto razy lepsze ;3

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, może nie znasz, ale można się łatwo poznać. Youtube nie boli ;3 A czasem się przydaje. 

 

Tak czy owak, wybrałeś temat, gdzie głupota i random powinna się wylewać, więc możesz tu zrobić bardzo dużo rzeczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Śmieszne i krótkie opowiadanie, świetne na zakończenie dzisiejszego dnia. Ten crossover mogło napisać wiele osób i większość, by zrobiła z tego sieczkę, której nie dałoby się strawić. Ty na szczęście napisałeś tego fica z głową przez co nie mam żadnych zastrzeżeń. Oby tak dalej!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 years later...

O, kolejne opowiadanie konkursowe. I również z 2013 roku! Jak widzę, nieskomentowane, ale czy było przeze mnie przeczytane?

 

Nie było.

 

Na to nadrabiam kolejne zaległości, tym wkraczając w niesamowity crossover kucykolandii z obszernym uniwersum Kapitana Bomby, choć crossover to wcale nie musi być właściwe słowo, mimo że to właśnie sugerują tagi. Wiemy, że Ziemia NIE leży w galaktyce Kurvix, ale czy leży w niej planeta, na której znajduje się Equestria? Czyżby Twilight, wysyłając Rainbow Dash ku nieznanemu (domyślnie miała to być przeszłość), nieświadomie doprowadziła do uratowania całej galaktyki przed kosmitami? A może, skoro to przeszłość, przyczyniła się do powstrzymania sułtana kosmitów, coby ludzie mogli przejąć całą galaktykę Kurvix, ale tylko po to, by potem ta została zdominowana przez kucyki, nim te powróciły do poziomu średniowiecza? Ech, tyle tu możliwości, a ja jeszcze się nie zabrałem za komentowanie :D

 

Ogółem, historyjka wygląda tak, że Twilight rekrutuje znaną i uwielbianą przez wszystkich Rainbow Dash, na stanowisko MŁODSZY KRÓLIK DOŚWIADCZALNY, by przetestować swój najnowszy wynalazek, który ma tęczogrzywę wysłać w przeszłość, a potem samoistnie przywrócić ją do czasu obecnego. Haczyk jest taki, że nie wolno jej niczego zmieniać. Muszę przyznać, że od początku opowiadania miałem wielkie zaufanie do Twilight. Wiedziałem, że nie popełniła błędu i wszystko będzie zrobione bardzo dobrze.

 

W ten sposób Rainbow Dash staje obok znanego polskiego bohatera narodowego – Tytusa Bomby – oraz dwóch Tępych Chu... Chuliganów – Sebastiana Bąka i Janusza Srama. Wspólnymi siłami wdzierają się do bazy sułtana kosmitów, by ostatecznie zakończyć wojnę!!!!!!!

 

Pierwsza rzecz – dopisek „pełna wersja” sprawił, iż mimo wszystko po opowiadaniu spodziewałem się wiele. No bo jakby nie patrzeć, w uniwersum Bomby, zwłaszcza w roku 2013, wystąpiło mnóstwo przeróżnych, groteskowych gatunków kosmitów (oczywiście niezmiennie mają polskie imiona np. Bartek i Piotrek), których potencjał komediowy przy spotkaniu z inną groteskową istotą typu Rainbow Dash wydaje się dostatecznie szeroki, by zmontować z tego coś na kształt odcinka specjalnego tejże zacnej, paintowej produkcji. Gabaryty opowiadania nieco ostudziły mój entuzjazm, ale się nie poddałem. No i po skończonej lekturze... Kurczę, jest niedosyt, jest poczucie, że tego mogło być tam dużo, dużo więcej (zwłaszcza, że limit konkursowy nie powinien już obowiązywać), ale z drugiej strony... być może w takim wypadku nie byłoby takiego tempa. Ogółem, choć opisów nie ma zbyt wiele – akcja prowadzona jest głównie dialogami i przewijającymi się między nimi żartami sytuacyjnymi opartymi o Kapitana Bombę – akcja pędzi szybko, ale jeszcze nie za szybko, dając idealne wręcz wrażenie klasycznego, króciutkiego odcinka z Bombą. Bo te pierwsze, najpierwsiejsze odcinki, takie właśnie były. Małe shorty, charakterystyczna, paintowa kreska, absurd, groteska i oczywiście wulgaryzm wulgaryzmem na wulgaryzmie pogania. Plus genitalia. I gówienko do wąchania dla Kurvinoxów.

 

No właśnie – chociaż protagoniści (nie zawsze umyślnie, co widać po poczynaniach Rainbow) bohaterko robią ser szwajcarski z niezliczonych zastępów Kurvinoxów, żaden z obcych nie zostaje przyłapaniu na wąchaniu stolca. Przecież tu się aż prosiło o Rainbow, która popuszcza pod wpływem potęgi laserowej dzidy i za moment lecą tam kosmici (różni, Domino, Mikołaj itd.), żeby spróbować zapachu prawdziwego, kucykowego g...

 

Ano, to może ostrzegę przed małym spoilerem. Ale malutkim, takim tyci tyci. Już? OK.

 

Spoiler

 

Byłem trochę rozczarowany, że w ostatniej scence z Bombą, kiedy ten Jabba po roku na Podlasiu upada i sobie ten głupi turban rozwala, nie padło stare, dobre...

 

Donna mamma es chujoczita.

 

 

Uważam zatem, że o ile wyszło fajnie i dosyć wiernie względem crossoverowanego uniwersum, szybko, wartko, z charakterystycznym humorkiem, o tyle pełen potencjał tego pomysłu nie został wykorzystany, gdzieniegdzie znajduję fragmenty, gdzie to, co już jest, mogło być napisane nieco lepiej. Co do formy, to jest... Kurczę, niby nic takiego nazbyt poważnego, a jednak odnoszę wrażenie, że ona również mogła być dużo, dużo lepsza. O dywizach zamiast półpauz nie chcę już wspominać, bo jak na tamte czasy była to istna plaga, ale zwróciłem uwagę na interpunkcję.

 

Cytat

„Mocno zdenerwowana Dash uderzyła krzyczącą panicznie istotę, powalając na ziemię.”

 

Zresztą, nie tylko interpunkcję – w tym zdaniu czegoś brakuje. Powaliła na ziemię, ale co? Ją. Tę istotę, o której chwilę temu była mowa w zdaniu.

 

Cytat

„- Nie jestem żadnym potworem! - wrzasnęła poirytowana - Kim wy jesteście i gdzie ja się znalazłam?!”

 

Tak, tak, będą dywizy. Poza tym, po „poirytowanej” powinna być kropeczka. Poprzednia wypowiedź zakończyła się wykrzyknikiem, a nowa, już po wtrąceniu, rozpoczęła wielką literą.

 

Cytat

„- Już po was! - krzyknęła rozjuszona - A chciałam być miła!”

 

Tu tak samo.

 

Cytat

„Upadł, a za nim pegaz zauważyła tych trzech ludzi w mundurach.”

 

To zdanie nie brzmi dobrze. A gdyby tak: „Upadł, a pegaz zauważyła stojących za nim trzech ludzi w mundurach.”? Mała zmiana, a już lepiej.

 

 

A zatem, mamy tutaj zupełnie niezły fanfik, szybki i przyjemny, lekki i zabawny, klimatyczny i charakterystyczny, lecz nie ma co się oszukiwać. Pełen potencjał nie został wykorzystany (A może chodziło wyłącznie o możliwość wykonania hipotetycznych sequeli? Koncept, który, jak się domyślam, szybko upadł?), w dodatku opowiadanie, zwłaszcza poza konkursem, mogło zostać napisane lepiej. To po pierwsze. A po drugie, jest to humor i klimat, którego targetem docelowym są ci, którzy znają Kapitana Bombę i których produkcja ta śmieszy. Pozostali także mogą spędzić przy fanfiku kilka miłych chwil, spędzonych na głupiej, bezmyślnej rozrywce, lecz nie wydaje mi się, by zrozumieli zawarte w fanfiku żarty i odniesienia. Niewykluczone jednak, że opowiadanie zrobi im reklamę Bomby. Jeżeli im się spodoba, to ok, ale jeżeli nie, no to będzie z tego bardziej antyreklama. Nie wspominając o tym, że ci, którzy za Kapitanem Bomba nie przepadają, niczego tutaj nie znajdą. No, chyba, że starczy kolorowy kucyk i nagle wszystkie te absurdalne żarty oparte na genitaliach i fekaliach stają się śmieszne.

 

Ale dla mnie, jako taka tam, lekkostrawna rozrywka na kilka minut, na przerwę, wolną chwilę, no to opowiadanie jak najbardziej daje radę. Jest w porządku, całkiem niezłe i w sam raz do pośmieszkowania ze starych żartów, przypomnienia sobie tej bomby na... Kapitana Bombę oraz kucyki. Opowiadanko na jeden raz. No i w sumie tyle :)

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Kolejny Crosover z Bombą. Jak wyszedł?
Muszę przyznać, że nawet zabawnie. Nie jest to komedia wszechczasów, ale tragedii nie ma. Kilka razy się zaśmiałem. 

Zaczyna się od tego, że Twilight bierze Rainbow na królika doświadczalnego. Pomysł OK, serialowy i sensowny. Jednak zamiast cofnąć Rainbow w czasie, wywala ją na inną planetę, do bazy kosmitów. I akurat w tym samym momencie wchodzi tam Bomba i jego dwóch ziomków. Rainbow najpierw ucieka przed nimi, a potem współpracuje przy rozwalaniu kosmitów. 
Plus za scenę, gdy Rainbow zaplątuje się w karabin laserowy i rozwala przypadkiem dziesięciu obcych. Kojarzy mi się z podobną sceną z Jak rozpętałem II wojnę. No i była całkiem zabawna. 

Opisy w zasadzie dają radę. Są krótkie, szybkie i w zasadzie skąpe, ale jakoś mi to tu nie przeszkadza. Rainbow i tak nie ma czasu zachwycać się detalami, gdy strzelają do niej z laserów. 

Klimat Bomby też jest utrzymany. A przynajmniej tak mi się wydaje. 

Technicznie, Hoffman już się wypowiedział, więc za bardzo tu nie mam nic do dodania. Po prostu się zgadzam. Tekstowi nie zaszkodziłoby trochę poprawek. Aczkolwiek czytać się da. 

Podsumowując, ten fik jest nawet zabawny, ale z pewnością nie wykorzystuje pełni swojego potencjału. Tu można było wycisnąć znacznie więcej. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...