Skocz do zawartości

Żyć w kraju, czy wyjechać?


Bezik

Recommended Posts

Siemka, mam do Was takie pytanie. W przyszłości chcecie żyćw  polsce, czy wyjechać gdzieś i żyć tam (na stałe)?

U mnie to wygląda tak, że chciał bym wyjechać. W polsce jest jak jest, mój przyjaciel wyjechał bodajżę do holandii na niecałe dwa miesiące (19 latek) i zarobił tyle ile moja mama w ciągu pół roku (pracuje ona na 3 zmiany, czasem robi też w weekendy). Ja wiem że utrzymanie się za granicą kosztuje, ale zarabia się dużo więcej, technologia i różne gadżety też jest tańsza itp.

Z drugiej jednak strony, lubię ten kraj, ten język. Mam tutaj kilka osób których nie chciał bym zostawiać, ale i tak wiem że jak pokończymy szkołę to nasz kontakt najprawdopodobniej będzie się ograniczał do kabli i wspólnego wyjścia kilka razy do roku..

Właśnie teraz zastanawiam się co ze sobą począć w przyszłości.. No to jak jest u Was? ;)

Edytowano przez Bezik
Link do komentarza

Nie wiem, jestem kosmopolitą, przyjaciół i tak mam daleko, kraju nie lubię, języka też. Z drugiej strony, jeśli wszyscy wyjadą, co się Dziwisz, że kraj jest jaki jest? Więc nie wiem czy wyjadę, mnie kasa nie kusi za bardzo, rodziny zakładać nie chcę, więc wymagań zbyt wiele nie mam. W klasie maturalnej teraz jestem, więc w ciągu 4 miesięcy wakacji pojadę za granicę na dłużej może, zobaczę, czy jest dużo lepiej niż w Polsce i wtedy zdecyduję.

Link do komentarza

Ja marzę o wyjeździe do Kanady. A czy uda mi się zdobyć wizę po skończeniu szkoły, to się okaże. Jeśli nie Kanada, to może USA, a jeśli nie USA, to w ostateczności UK, chociaż za dużo tam arabusów wyznawców islamu. Ale lepiej żyć godnie wśród nich, niż męczyć się w tym kraju, w którym nic mnie nie czeka, i w którym może być (i będzie) tylko gorzej.

Zaraz ktoś przyjdzie i powie: "Herp derp, ja jestem patriotą, nie wyjadę z kraju, będę tu na dobre i na złe, będę próbował sprawić, żeby było lepiej." Odpowiedź na to jest taka: łatwo jest być patriotą, będąc na utrzymaniu rodziców. Wtedy można prawić wyświechtane frazesy o patriotyzmie. Po pierwszych starciach z urzędnikami w różnych urzędach, kiedy zaczyna się szukać pracy - wtedy dopiero widzi się, jaki jest ten kraj. Ten kraj ma obywateli za bydło. Tu nie da się nic załatwić bez znajomości. Moja rodzina akurat znajomości ma nienajgorsze, ale ja konsekwentnie odmawiam skorzystania z nich.

I ja tu na pewno nie zostanę. Wolę się tułać na emigracji.

Edytowano przez Airlick
Link do komentarza

Powiem tak. Mam dwóch braci. Jeden od prawie 10 lat mieszka w USA (bilet w jedną stronę), drugi kilka lat pracował w Islandii. W obu przypadkach - owszem płace są wyższe, ale trzeba zapierniczać do upadłego. I nie jest to praca lekka, łatwa ani przyjemna. 

 

Mimo to, ten mieszkający u "wujka Sama" nie chce powrotu do Polski. Dla niego Polska to chory kraj. I wiecie co? Rozmawiając z nim zgadzam się w 99%. Mieszkamy w chorym kraju. Gdybym mógł, sam bym pojechał. Nie tam, ale do Kanady gdzie jest bezpieczniej. Może i USA nie jest idealna, ale cieszą mnie niektóre rozwiązania prawne (wobec "damskich bokserów") czy  przywileje policji (w zależności od stanu). Inne rzeczy już nie, ale nie róbmy ściany tekstu...

Link do komentarza

​Ja wyjechałem do Anglii, na 3 miesiące i choć zarobiłem sporo, to jednak z WIELKIM uśmiechem i radością wróciłem do Polski. I zapewniam, że już NIGDY z kraju nie wyjadę, by mieszkać gdzie indziej, co najwyżej na wycieczkę, lub urlop, nie na stałe.

Edytowano przez BRONIESiPEGASIS
Link do komentarza

vLAPzdq.jpg

 

Tak w temacie ;p. Ale serio to... Musisz sam zdecydować. Jak chcesz się nastawić na bogatą klasę średnią, to większe szanse będziesz miał na zachodzie (choć różnie to bywa). Prawdopodobnie jednak ucierpisz na tym towarzysko, bo ludzie tam mieszkający to jakieś... No... Powiedzmy, że po prostu żyją w innym kręgu kulturowym i czasem jest nam się ciężko czuć tam dobrze.

Link do komentarza

Powiedzmy, że po prostu żyją w innym kręgu kulturowym i czasem jest nam się ciężko czuć tam dobrze.

 

Ja miałem DOKŁADNIE to samo w Anglii, nawet jak gadałem z Polakami, to już nie było to samo co w Polsce...

Edytowano przez BRONIESiPEGASIS
Link do komentarza

Ja juz mam zagwarantowaną podróż do U.S.A na zawsze. Mama kiedyś zdobyła obywatelstwo a ja fartem się tam urodziłam więc tez mam obywatelstwo. :ming:

 

Oczywiście, wyjadę tam dopiero po ukończeniu 18 lat, tata się nie zgadza żebym wyjechała ,,bo tak". W stanach życie tez nie jest proste ale na pewno lepsze niż w tej dziurze zwanej polską.

 

Taaa... Cudem uniknęłam śmierci na WTC. :lie:

Link do komentarza

Zależy jakie masz kwalifikacje. Jeżeli wierzyć temu co mówi ojciec to jedyna praca dostępna dla obcokrajowców bez studiów to fabryka albo inne montażownie, kebabiarnie albo sprzątaczki. albo trza mieć znajomości.

Ja jadę do Polski kiedy to tylko będzie możliwe - po maturze. Chcę móc gadać po Polsku a nie słuchać "Wenn du in Deutschland geboren bist dann bist du auch ein Deutscher." U Niemców jestem już obcokrajowcem bo każdy słyszy po akcencie. W Polsce, mam nadzieję, będzie inaczej - więc i szanse na lepsze życie lepsze. Znajomość Niemieckiego w Polsce bardziej się przyda niż Polski w Niemczech.
Mieszkam w Niemczech całe życie.

Zostańcie w domu. Kiedyś coś się musi zmienić.

Link do komentarza

Inną sprawą jest, że większość ludzi jakoś żyje z przekonaniem, że Zachód = kokosy. Tak mogło być jeszcze z dwadzieścia lat temu, ale teraz to inna sprawa. Możesz tam pojechać i za pracę na zmywaku, ogrodzie, w pizzerii czy innej dupie będziesz zarabiał serio dużo. Podobnie jest z pracami siłowymi i brudnymi, jak skórowanie lisów czy kopanie studni, na których to choćby mój wujek wyciągał w Norwegii na czysto 30 000 w trzy miesiące.

 

Pytanie jest tylko, czy chcesz i czy będziesz w stanie to robić całe życie?

 

Jeśli liczysz na super pracę w zawodzie, to możesz się ostro przejechać. Niedaleko, bo od rodziny mojego sąsiada mam choćby taki przykład, kiedy wykształcone małżeństwo (dwójka architektów) wyjeżdża do USA, po czym ich status się tylko pogarsza, bo nie mogą znaleźć godziwej pracy przez kilka lat i lądują na zmywakowej dupie. Po tym okresie i tak nie jesteś na bieżąco z tematem, więc pracodawcy mają na ciebie wyjobane.

 

Jeśli masz na miejscu plecy albo tak, jak koleżanka Maisha łatwe wyjście na obce obywatelstwo, jesteś młody i masz szanse wcześnie się tam przeprowadzić, tam studiować i tam stawiać pierwsze zawodowe kroki, to droga wolna. Da ci to szanse równe z całą resztą dzieciaków ubiegających się o dobrą pracę i szanowane stanowisko. W przeciwnym razie (choć nie chcę z góry zniechęcać) wylądujesz pewnie na jakimś magazynie czy w knajpie u chińczyka, zarobisz swoje oczywiście, ale naharujesz się jak koń w kopalni i będziesz odliczał dni do wymarzonego powrotu do Polski. Najlepszym mym zdaniem rozwiązaniem byłaby praca pozwalająca Ci skakać od miejsca do miejsca, ale wracać do kraju na tyle często, byś mógł się poszlajać ze starymi kumplami i doprowadzić do psychicznej całości.

 

A co do argumentów życia w *dziurze zwanej Polską*:

Czytałem sobie ostatnio artykuły o stosunkach średniej płacy w danym kraju do jej siły nabywczej, biorąc pod uwagę koszty utrzymania. Nadal jesteśmy poza Europą Zachodnią, jednak różnice te nie są aż tak duże jak z początku by się wydawało. Co więcej, jeśli uda Ci się zdobyć w naszym kraju pracę uprzywilejowaną (że tak się wyrażę) jak wojskowy, albo dobrze płatną (sektor bankowy?) to te różnice są jeszcze mniejsze.

 

To w sumie tyle na ten moment.

Link do komentarza

Siedziałem 4 miesiące w Holandii, kraj fajny ludzie fajni ale jednak Polacy za granicą to skończone kur** i musiałem przez to wracać do kraju. Cóż wolę krajan w kraju niż za granicą. Aktualnie pozałatwiałem sobie w kraju wszystko więc mogę tutaj zostać i się rozwijać, bo są ku temu możliwości.

Tyle ode mnie.

100% racji. Sam nie doświadczyłem, ale co usłyszałem od brata to moje. W takim USA Polacy "robią we własne gniazdo" przez co mają fatalną opinię. Oczywiście nie wszyscy, ale większości dolary uderzają do głowy i ledwie wiążący koniec z końcem Kowalsky myśli, że jest lordem. I tak traktuje resztę świata. Daruję sobie porównania i przykłady. 

Link do komentarza

To nie jest tak że wyjazd za granicę = FuHHHta hajsu. Moja rodzina jest trochę porozwalana po świecie, mam kogoś w Atenach, mam kogoś Kanadzie, Niemczech, Australii, Anglii, nawet w USA ktoś się znajdzie. Co prawda jest to w dużej części dalsza rodzina ale utrzymujemy z nimi kontakt od czasu do czasu. Gdyby wyjść na ulicę każdego z tych krajów i zapytać jak się żyje to odpowiedzi byłyby tak samo zróżnicowane jak w Polsce; znajdą się osoby którym żyje się kiepsko ale i znajdą się dobrze ustawieni :dunno: .

Ja chciałbym wyjechać do USA... nie ciągną mnie dolary, nie ciągnie mnie "lepszy" zarobek, "lepsze życie"... po prostu zakochałem się w pewnym miasteczku na obrzeżach San Frncisco; zakochałem się otoczce tego miejsca, w jego pięknie ( Fremont, jest naprawdę pięknie usytuowanym miasteczkiem ). Nie jestem osobą która chciała by zarabiać jakieś nie wiadomo jakie pieniądze, chce po prostu godnie przeżyć od 1 do 1 oraz mieć możliwość za resztę z wypłaty trochę sobie użyć życia ( czytaj pójść do kina, do baru itp. ), mi na prawdę wiele nie potrzeba. Sam wyjazd jednak nie jest prosty, jeżeli spojrzeć na to realnie to zostawiasz wszystko począwszy od swoich rzeczy poprzez przyjaciół aż po rodzinę; tak jest przynajmniej w moim wypadku... nie oszukujmy się wyjazd do USA na stałe to jest w zasadzie droga w jedną stronę. Jednak jak zwykle marzenia pękają jak mydlana bańka... loteria wizowa następna oraz żadna następna może się już nie odbyć a to za sprawą zmiany prawa dotyczącego imigrantów ( ponoć chcą wprowadzić coś na wzór wiz Kanadyjskich - czy to prawda i jak to będzie wyglądać to nie wiem, niedawno się o tym dowiedziałem, muszę poczytać ).

 Prawdą jest że my "Polaczki" to największe skór :rdwild: ele za granicą, dlatego też chce się trzymać z dala od nich. Powiem szczerze, tak jak nie znoszę tego debilnego określenia "yolo" tak ono tutaj ma rację bytu. Żyje się tylko raz więc dlaczego mam zmarnować moje życie w miejscu w którym się nie rozwinę jeżeli mam możliwość wyjazdu gdzieś gdzie mogę teoretycznie odnaleźć szczęście? Uważam że każdy ma prawo opuścić kraj i szukać szczęścia gdzie indziej. Każdemu z osobna życzę z całego serca aby to szczęście znalazł. Jednak nigdy nie wolno zapomnieć kim jesteśmy oraz skąd pochodzimy, my Polacy naprawdę nie możemy się wstydzić tego kim jesteśmy, mamy wspaniałą historię a wyrzekać się Polskości tylko przez grupę debilnych polityków czy innych ludzi którzy doprowadzili to wszystko do obecnego stanu to przesada.

 

 

 

 


Ja juz mam zagwarantowaną podróż do U.S.A na zawsze. Mama kiedyś zdobyła obywatelstwo a ja fartem się tam urodziłam więc tez mam obywatelstwo. :ming:

 

Powiadasz że po osiągnięciu pełnoletności możesz kupić bilet na samolot, polecieć do którego tylko chcesz stanu, wynająć mieszkanie, szukać pracy bez żadnych przeszkód nie martwiąc się o zieloną kartę...  Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, ja za zieloną kartę oddałbym bardzo wiele a co dopiero za obywatelstwo...

 

 

 


Ja marzę o wyjeździe do Kanady. A czy uda mi się zdobyć wizę po skończeniu szkoły, to się okaże. Jeśli nie Kanada, to może USA, a jeśli nie USA, to w ostateczności UK, chociaż za dużo tam arabusów wyznawców islamu.

 

Airlick, domyślam się że orientujesz się jak wygląda sprawa wiz do Kanady tak? Jeżeli miałbyś chwilkę czasu oraz ochotę to byłbym wdzięczny gdybyś mi nakreślił na pw jak to ogólnie wygląda.

Edytowano przez Eternal
Link do komentarza


Powiadasz że po osiągnięciu pełnoletności możesz kupić bilet na samolot, polecieć do którego tylko chcesz stanu, wynająć mieszkanie, szukać pracy bez żadnych przeszkód nie martwiąc się o zieloną kartę... Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, ja za zieloną kartę oddałbym bardzo wiele a co dopiero za obywatelstwo...

Fart. :shrug:

Ale powiadam tak jak myślisz. Tylko bym musiała studia tam skończyć. No ale jakoś uda mi się załapać na studia animowania komputerowego. :dunno:

Link do komentarza

Ale w sensie Ty byś chciała czy to jest jakiś wymóg? Poza tym studia in 'murica to kosztowna sprawa :ming: .

No niby tak, ale gdyby mamę z powrotem przyjęli do firmy w której pracowała 15 lat temu, to kasy byłby jak lodu. :ming:

Chciałabym pracować jako animator komputerowy. Więc, nie chcę, ale muszę. :lie:

Link do komentarza

Moim zdaniem nie należy jechać w ciemno. Nie ważne, z wykształceniem czy bez, licząc na to, że na pewno coś się znajdzie. Zawsze znajdzie się mały Azjata czy Turek, który zrobi Twoją pracę za 1/4  płacy (słowa mojej koleżanki pracującej od kilku lat w Belgii). Trzeba mieć jakieś podstawy do wyjechania. No i język angielski, jeśli potrafisz się w tym języku porozumieć to nigdzie nie zginiesz.

Mój chłopak wyjechał na początku lipca do jednego z krajów skandynawskich. Jest bardzo zadowolony z warunków, z płacy i przede wszystkim z tego, jak się zachowują "tubylcy". Jednak nie pojechał ot tak sobie. Mimo, że nie skończył studiów to zebrał się w sobie i zrobił specjalistyczny kurs. Przepracował w Polsce dwa lata, zdobył jakieś doświadczenie. Od szefa dostał propozycję wyjazdu, bo jest ogłoszenie, że pewna firma potrzebuje takich jak on. I świetnie daje sobie radę w tamtejszych warunkach, mimo, że nie zna języka - onli inglisz. Nie pracuje 12 h na dobę, nie ma ciśnienia na to, że z czyms się nie wyrobi, jest catering, weekendy wolne (chyba, że chce sobie dorobić), a po dwóch miesiącach pracy może sobie pozwolić na używane, kilkuletnie auto w dobrym stanie. Wiecie gdzie pracuje? Na budowie. W Polsce na budowie dostaniesz max. 2500 zł, robota po kilkanaście godzin na dobę w przeróżnych warunkach. I nie wiadomo, czy w ogóle dostaniesz wypłatę. Po prostu nie ma porównania.

Niestety prawdą jest, że Polacy za granicą to świnie. W tym wypadku głównie świnie-alkoholicy. Mój men wyprowadził się z jednego mieszkania, bo jego współlokatorzy Polacy chleli ile mogli, dzień w dzień. Niestety mocno się przy tym awanturowali, głównie o to, że mój nie chciał uczestniczyć w libacjach. Na drugim mieszkaniu trafił na to samo, polskie libacje. Niektórzy wyjeżdżają tylko po to, żeby zarobić na używki.

Czy ja wyjadę? Owszem. Za rok, jak tylko skończę studia pakuję się i wsiadam w samolot. Będę tęsknić, i to zaje :yay: ście, ale nie widzę w tym kraju dla siebie przyszłości. Nawet najlepsze studia nie dają gwarancji zatrudnienia, a niestety prawda jest taka, że na zmywaku w wielu krajach zarobisz więcej niż na "dobrym" stanowisku w Polsce. 

 

Sorry za ścianę tekstu, i tak nie napisałam wszystkiego, co chciałam;p

Link do komentarza


Airlick, domyślam się że orientujesz się jak wygląda sprawa wiz do Kanady tak? Jeżeli miałbyś chwilkę czasu oraz ochotę to byłbym wdzięczny gdybyś mi nakreślił na pw jak to ogólnie wygląda.

 

Tutaj nie ma wielkiej filozofii. Po prostu nie wpuszczają potencjalnych darmozjadów. Wystarczy specjalistyczny kurs/przydatne studia, trochę doświadczenia w zawodzie (albo nawet i bez, jeśli ma się szczęście), dobra znajomość angielskiego i francuskiego - to są warunki konieczne, ale Kanada SZUKA właśnie takich specjalistów - techników, kucharzy, budowlańców, pracowników działu transportu - słowem ludzi do trochę "brudniejszych" i słabiej opłacanych prac, za które i tak można bez problemu godnie żyć i jeszcze odłożyć. Ja liczę, że nie będę miał problemu ze zdobyciem wizy - ale dla mnie jest to kwestia jeszcze 2-3 lat. 

 


dyby wyjść na ulicę każdego z tych krajów i zapytać jak się żyje to odpowiedzi byłyby tak samo zróżnicowane jak w Polsce; znajdą się osoby którym żyje się kiepsko ale i znajdą się dobrze ustawieni.

 

Leń w każdym kraju będzie leniem i wszędzie będzie mu źle, chyba że narobi sobie bachorów w UK czy Skandynawii i będzie żyć z socjalu. Ale tam, jeśli chce się pracować, to wystarczą umiejętności i chęci - i można dobrze żyć. W Polszewii oprócz umiejętności i chęci potrzeba też szerokich pleców albo dużego szczęścia - i nawet wtedy żyje się gorzej, niż na Zachodzie. Ja mam rodzinę (daleką, bo daleką) w UK, więc coś o tym wiem - mimo że mają ledwo po 30 lat, już mają własny dom i dwójkę dzieci - a z Polszy wyjechali bez niczego.

Link do komentarza


Tutaj nie ma wielkiej filozofii. Po prostu nie wpuszczają potencjalnych darmozjadów. Wystarczy specjalistyczny kurs/przydatne studia, trochę doświadczenia w zawodzie (albo nawet i bez, jeśli ma się szczęście), dobra znajomość angielskiego i francuskiego - to są warunki konieczne, ale Kanada SZUKA właśnie takich specjalistów - techników, kucharzy, budowlańców, pracowników działu transportu - słowem ludzi do trochę "brudniejszych" i słabiej opłacanych prac, za które i tak można bez problemu godnie żyć i jeszcze odłożyć. Ja liczę, że nie będę miał problemu ze zdobyciem wizy - ale dla mnie jest to kwestia jeszcze 2-3 lat.

 

W sumie Kanada nie jest zła... Co prawda studia sobie odpuściłem ale technik informatyk też nie jest niczym. Muszę to przemyśleć, dzięki za info ;).

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...