Skocz do zawartości

Arena XXVI - Zegarmistrz vs Bellamina [zakończony]


Hoffman

Recommended Posts

Czas na kolejny pojedynek turniejowy! To już trzecia runda! Kto okazał się być dostatecznie wytrwały i niezłomny, by do niej dotrwać? Pani Bellamina oraz Pan Zegarmistrz! Już za chwilę zmierzą się na tej dość specyficznej arenie, stawką jest awans do półfinału, więc mamy nadzieję na imponujący pokaz magii.

 

 

it_is_on__by_kp_shadowsquirrel-d4xnm7g.j

 

 

Z podłoża wyrastają spirale, które pną się ku drugiemu piętru areny, na którym z kolei mamy kamienne filary. Ściany posiadają powierzchnię krystaliczną i bez problemu odbiją odpowiednio skoncentrowaną wiązkę energii. Oto dlaczego ktoś postawił filary na drugim piętrze - magiczne pociski odbijałyby się w nieskończoność, gdyby nie twarda skała, która jest w stanie pochłonąć ich energię. Tylko ostrożnie - nawet takie kamienne kolosy posiadają swoją wytrzymałość i mogą się zawalić, jeśli przesadzicie.

 

Czy mamy parter? Tak, mamy. Możecie użyć spirali by do niego zjechać, ale ostrzegam - panują tam iście grobowe ciemności. Ale z tym można sobie bardzo łatwo poradzić, prawda?

 

Bez wątpienia kogoś tu poniosła wyobraźnia. Ciekaw jestem jak powstała ta arena. Bez przedłużania, pojedynek uważam za rozpoczęty i życzę powodzenia Bellaminie oraz Zegarmistrzowi! Pokażcie na co Was stać!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na piętrze areny, niedaleko jednego z filarów, otworzył się portal. Zaś z czeluści jego wyszedł Edwin.

Ostatni pojedynek wymagał specyficznej kuracji w załodze, więc Edwin udał się w wizytę do swego teścia. Teraz zaś, odpowiednio uzbrojony i wypoczęty, planował kolejną walkę.

Tym razem ubrany był w strój prosty, ciemno zielone spodnie i równie zielona koszula z kamizelką. Na to ciemna narzuta, z wyszytym czarnym cierniem, znakiem żałobnym Śniących. Planował ponownie wykorzystać dostępną mu moc, ku uciesze gawiedzi i by wykonać kolejny krok na drodze zemsty. Zastanawiał się czego tym razem nauczy się od swojego przeciwnika. A raczej przeciwniczki, komentator bowiem zapowiedział niewiastę w  tym pojedynku.

 

Nie widział swojej przeciwniczki, być może była już na arenie a być może nie. W tę czy inaczej, mag nie planował oceniać Dzielnicy po Filarach.

- Enis arju aykn - odrobinka skupienia i na dłoni Edwina pojawił się malutki kamyk.

Edwin przyglądał mu się przez chwilę po czym cisnął nim w ciemności poniżej. Gdy ten stuknął o podłoże, Edwin zniknął.

- Turo - kiedy pojawił się na dole, otoczyła go ciemność. Lecz jego oczy nie widziały ciemności, za to widziały sporo kulek tu i ówdzie.

Widząc o wiele więcej aniżeli można by się było domyślić, Edwin zaczął wykonywać znaki dłońmi wspomagając się słowami mocy.

- Haku, tera, nova, dala, korv, ghan - w jego dłoni pojawiały się kolejne kamyki a on ciskał nimi na lewo i prawo, kilka tu, kilka tam. Niektóre upadały z cichym brzdęknięciem, inne przyklejały się, czy to do podłoża czy spirali. Trzy nawet osiadły na suficie. Tak przygotowany czekał na pojawienie się przeciwniczki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Co prawda już znacznie wcześniej otrzymałem informację, że z powodów czysto życiowych, pojedynek ten zakończy się walkowerem, jednakże, również z powodów czysto życiowych, dopiero dziś ogłaszam, że do następnej rundy przechodzi Zegarmistrz!

 

Muszę jednak wspomnieć, że jestem trochę zawiedziony, gdyż liczyłem na być może nie najdłuższy, ale z całą pewnością zacięty i klimatyczny pojedynek, jednakże, pewnych spraw się nie "przeskoczy". Z czasem się nie wygra. Niemniej jednak, mam nadzieję, że kiedyś-tam, w przyszłości uda się rozegrać taki pojedynek, zatem obu stronom życzę powodzenia i większych zasobów wolnego czasu na przyszłość!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...