Skocz do zawartości

Album [EPIC][Oneshot][Slice of Life]


Recommended Posts

Cierpię ostatnio na brak czasu (bo gdy ma się go za dużo, zawsze go brak), ale znalazłem chwilę w grafiku, między nie robieniem niczego pożytecznego, a spaniem, na przeczytanie "Albumu".

Kwestia formatowania - dajcie spokój. Gorsze rzeczy się w życiu widziało. Poza tym... Na urządzeniach mobilnych niezależnie czy wizualnie opowiadanie jest dobre, czy nie - nawet najładniej upiększone prace i tak zostaną zamienione w ściany tekstu. Kwestia przyzwyczajenia. Chociaż więcej odstępów (choćby w formie tych gwiazdek) by się przydało, bo łatwo zgubić swoją linijkę tekstu.

Początek opowiadania - typowe Slice of Life. Nic nadzwyczajnego się nie dzieje. I dobrze. To jest siła i moc tego utworu. Nadzwyczajna zwyczajność.

Pierwsze wspomnienia - fajna historyjka. Serio. Może i nie kojarzy mi się ona ze wsią i typową karczmą, ale nadal jest utrzymana w klimacie takiej... Względnej normalności. To przecież normalne, że czasem w życiu zdarzy się coś nadzwyczajnego. A to było zapewne jedno z jego ciekawszych przeżyć, choć niekoniecznie to najciekawsze.

Dalej mamy odwiedziny, wspominanie dzieciństwa i zmarłych krewnych, poznanie reszty staruszków - Życie. Normalne, proste życie. Kwintesencja Slice of Life. Zwyczajność. Pięknie to wszystko zostało tu ukazane.

Wymiana poglądów z kolegą i gra w szachy - Ciekawie zrobione. Ładne przeskoczenia między pojedynkiem szachowym, a pojedynkiem argumentów. Do tematu dyskusji nie będę się odnosił, gdyż - co zresztą w tym wieku chyba zrozumiałe - własnych dzieci nie mam i o wychowaniu wiem tyle co o pierwotniakach. A wiem o nich niewiele, jeśli nie nic.

Spotkanie późniejsze - wychodzi na jaw gawędziarski talent naszego staruszka; dowiadujemy się też dużo o jego życiu i rodzinie. Wątek nienajgorszy, lecz i tak zbyt mało - wg mnie - rozwinięty.

Stołówka - chyba najbardziej emocjonalna część tego shocika. Aż mi się smutno na duszy zrobiło, gdy co chwila ktoś rozpoznawał na liście poległych swoich bliskich. I wyczytane imię Goldena... Smutne.

Wspomnienia z wojny są ciekawe (tymbardziej, że podobnie jak Niklas lubuję się w "przygodówkach", ale i dobre np. TCB potrafię docenić), aczkolwiek... Znowu mam nieodparte wrażenie, że i ta część nie wykorzystała swojego całego potencjału.

Aż tu nagle wszystko rozsypuje się jak domek z kart, fikcja i świat rzeczywisty zacierają się i nagle znajdujemy się przeg grobem nieszczęsnego kuca. Jakże nadzwyczajnie zwyczajnego kuca... W każdym razie, mój mózg chwilowo zawiesił swoje działanie i ciężko było mi go przywrócić do normy. A takie rzeczy lubię, masz ode mnie za to plus.

Plusy są większe i przeważają nad minusami; opowiadanie jest dobre, nawet bardzo (szczególnie jak na swój charakter), ale nke ustrzegło się wad. Największym jego mankamentem jest porzucenie kilku wątków przez autora, które mogły być rozwinięte w satysfakcjonujący wielu odbiorców (w sumie, to nie wiem czy ktoś jeszcze ma podobny problem, więc pewnie jako "wielu odbiorców" będzie można podstawić "mnie") sposób... No ale nie zostały.

Mimo jednak tej nadzwyczajnej zwyczajności (będę to powtarzał jeszcze długi czas, bo to świetny cytat), pięknego oddania klimatu Slice of Life, to nie dałbym mu tagu [EPIC]. Gdyby nie jeden mały, aczkolwiek istotny szczegół.

Opisy. Ponadprzeciętne? Mało powiedziane. Zbyt mało. Chciałbym, by moje wytwory pod tym względem wyglądały jak twoje, Tomku. Bo to kwintesencja tego opowiadania. I to właśnie te znakomite opisy w pełni przekonały mnie, by oddać swój głos na tak. Jeśli chodzi o dodanie tagu [EPIC].

Podsumowując - niech to opowiadanie stanie się wzorem dla wszystkich, próbujących napisać coś w tych klimatach. Jest ono bardzo dobre, a Tomek z pewnością trafi do czołówki śledzonych przeze mnie Polskich pisarzy. Nie jest to najlepsze opowiadanie na świecie, ale jestem całkowicie przekonany, że w swoim gatunku najlepsze w Polsce. Tak, zachwyciłem się tą nadzwyczajną zwyczajnością. Czy to dobrze wpłynęło na moją ocenę opowiadania? Nie wiem. Zresztą, tak czy inaczej, miło się to czytało.

P.S. To, że kuc/człowiek jest ze wsi nie oznacza, że nie może się posługiwać górnolotnym językiem. Poza tym, tutaj przewodzi narracja trzecioosobowa, więc narrator może używać formy wypowiedzeń niezależnie od bohaterów. Taka mała dygresja na sam koniec.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Kwestia formatowania - dajcie spokój. Gorsze rzeczy się w życiu widziało.

 

Deca chyba mógłby się w tej kwestii wypowiedzieć, zwłaszcza po ostatnim konkursie ficowym :ming:

 


Nie jest to najlepsze opowiadanie na świecie,

 

It is not

the greatest fic on the wo-o-orld

no, this is just a tribute.

 

Also, Władco, taka mała uwaga: "polskich" piszemy małą literą :ming: Przymiotniki od krajów pisane dużą to już maniera Angoli ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • 2 weeks later...
  • 5 weeks later...

Długo, naprawdę długo zastanawiałem się tez nad tym, czy temu fikowi należy się tag [epic]. Z początku byłem na nie - nie zrozum mnie źle, drogi autorze, historia jest bardzo dobra, ale… po prostu czegoś mi w niej brakowało. Miałem poważny problem, aby wczuć się w skórę głównego bohatera, czego sam po trochu nie rozumiem. Mamy przecież świetne opisy, cięte dialogi, tytuł, który jak mało który oddaje zawartość opowiadania. I zwykłą (no, może nie do końca) historię zwykłego kucyka, który po prostu szedł przez życie. Samo opowiadanie w jakiś sposób przypomina mi nieco Forresta Gumpa. I może dlatego, że samego Gumpa (mimo, iż jest kawał, a raczej kawałek dobrej książki) czytało mi się jakoś średnio, mimowolnie przeniosło się to także na ten tekst.

Może to więc był po prostu szczęśliwy traf, że miałem okazję poznać to opowiadania nieco bliżej (a nawet z bardzo bliska) przez ostatnich kilka tygodni, dostrzegając tam więcej smaczków, niż za pierwszym, przelotnym czytaniem. I choć nadal jestem nie do końca przekonany... to napiszę, że [epic] się należy. Tak samo jak Forrestowi.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zawrzeć wdzięczność w czymś więcej, niż w zwykłym "dziękuję", lecz nie za bardzo potrafię. Nie jestem mistrzem w wyrażaniu emocji.

 

Nie mogę nie wspomnieć o czymś ważnym. Wielu ludzi, którzy wyrazili się pozytywnie, owa wdzięczność się należy bezsprzecznie, jednak chciałbym skupić się najbardziej na tych, którzy postanowili w konstruktywny sposób skrytykować moje opowiadanie. Wiedzcie, iż zachowałem w pamięci wasze porady, które osobiście uważam za cenne. Proszę o komentarze podobnie pouczające mnie w przyszłości, w razie jakiejś wpadki. No i przepraszam za bardzo skromną formę tej notki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

[uwaga! Osobiście nie wiem kto zwykle tu bywa i czy w tym miejscu mam prawo pisać o tym co dzieje się w fiku więc uprzejmie ostrzegam przed Spoilerami, nie czytałeś fanifka nie czytaj mojego wywodu]

 

Że fanfik przeczytałem, a lubię się wypowiadać na temat różnych rzeczy to się wypowiem o fanfiku, tak więc... <Milord Mode Activatet>

 

Uważam że fanfik jest bardzo dobrze zrealizowany pod wieloma względami jednak poddam dwa które według mnie sprawiły że w moim odczuciu ten fanfik jest tak genialny:

 

1.Nie jestem wielkim fanem faników z tagiem "Slice of Life" wole konkretną akcję, rozkminy o potędze i inne takie jednak opowieść życia Sharpened Sickle'a jednak bardzo mnie zainteresowała, od zwykły szary kucyk w zwykłym szarym miasteczku robiący zwykłe szare rzeczy, żadnych wybuchów epickich starć, wielkich bitew (ok, zaliczmy pod to bójkę w barze) jednak z jakiegoś powodu wciąga

 

2.Zakończenie mimo że mną nie wstrząsnęło w żaden sposób  (gdyż domyśliłem się że główny bohater zaśnie snem wiecznym) wywołało u mnie tą samą reakcję co zakończenie fanifka "My Little Dashie" (który nie zapominajmy jest jednym z bardziej rozpoznawalnych fanifków) czyli niespójną mieszaninę smutku i szczęście (w końcu Sickle umarł ale żył dość długo i żył dobrze i szczęśliwie, a jego śmierć była naturalna)  co również sprawia że ten fanfik jest niesamowicie dobrze zrobiony

 

Podam jeszcze parę szczegółów które sprawiają że fanifk jest bardzo dla mnie ciekawy:

 

1.Ateizm w uniwersum MLP- przytoczę tu cytat " jak Cherry dorosła, powiedziała, że Celestii nie należy się cześć, że jest taka jak my wszyscy", sądzę że taką sytuację mogę nazwać ateizmem gdyż Celestia jest w fanfiku przedstawiana jako bóstwo (nawet "poświęcanie dzieci Panie Dnia" się pojawia) a jedna z córek głównego bohatera uznaje ją po prostu za zwykłego kucyka który jest potężny ale nie należy mu się boska cześć

 

2.Gryfy- gryfy są w fanifku przedstawione jako ród wojowniczy co nie jest szczerze moją ulubioną opinią o nich (wole raczej wierzyć że każdy z nich jest taki jaki się ukształtował, jak kucyki) ale zawsze podoba mi się kiedy w fanfiku autor nie ogranicza się tylko do obecności kucyków, i mimo to że są jedynie wspominane cieszy mnie to że jakaś inna rasa również została przedstawiona

 

Sądzę że fanifk jest bardzo ciekawy, przybliża nam życie zwykłego obywatela Equestrii, mimo że nie jest to całkowita biografia Sickle'a na końcu wiemy o nim na tyle dużo by rzec "Requiescat in pace" i z smutkiem żałować śmierci postaci fikcyjnej jednocześnie będąc szczęśliwym że jego życie było udane

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Tomek właśnie usunął Album. Zarówno link, jak i z dysku Google...

 

Udało mi się przejrzeć jego zamiary i dokonać pewnych działań przed nim. "Album" został uratowany.

https://docs.google.com/document/d/1WmkdPSbeL_-rA-in9d_1d6OTKB8ooSQFsk0u4aSrWHw/edit?usp=sharing

 

Proszę. Przykro mi, Tomku, nie mogłem na to pozwolić.

  • +1 3
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 11 months later...

Może i jestem dziwna, ale mi się ten fanfik kompletnie nie spodobał. Był zwyczajnie nudny i traktował o czymś co kompletnie mnie nie interesuje. Nie powiem by był napisany źle, bo tak nie jest. Po prostu zupełnie nie trafił w moje gusta, zaś Sickle był dla mnie wręcz antybohaterem i nieprzyjemnie kojarzył mi się z Boryną.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 years later...

  :stare: Cóż być może parę lat temu nie spodobał by mi się ten fanfik. Jednak podróżując poprzez odmęty internetu, czytając kolejne teksty, oglądając coraz więcej seriali... Myślę, że tego mi brakowało. Nie historii o wielkim bohaterze, złoczyńcy, czy innym kowalu zostającym najlepszym czeladnikiem świata. Potrzebowałem wręcz tego opowiadania o kimś, kto przeżył już swoje życie i wspomina stare dobre czasy. 

 

   Album nie jest idealny. Jest parę głupotek, ale w ogóle nie przeszkadzają. Ogółem rzec biorąc większość przyjemności płynie z atmosfery i stylu w jakim fik został napisany. Słowa niczym ze wsi pasują idealnie, mając na uwadze, że większość bohaterów właśnie stamtąd pochodzi tak jak oczywiście i główny bohater. Poznajemy go na krańcu jego życia zaraz po nieprzyjemnym doświadczeniu jakim jest udar, oraz powiązany z nim paraliż. To tu poznajemy Sickla. Nie w jego młodości, nie na początku przygody i nie w najciekawszym momencie jego życia. Osobiście nie lubię go, ale lubię jego historię. 

 

   O tych głupotkach... Sickle bez powodu streszcza nam historię całej swojej gromadki dzieci... I powiem, że szczerze wynudziłem się tak bardzo jak i jego słuchacz który również to przyznaje. Tak z 3 zdania musiałem czytać podwójnie, ponieważ wydawały się nielogiczne. No i to raczej już osobiste narzekanie, które nie powinno psuć nikomu radości z czytania, ale wkurzyłem się, kiedy za 10 razem (chociaż to już był koniec prawie że) musiałem sprawdzać, co znaczy konkretne słowo w tej jakże ciekawej gwarze wieśniackiej.

 

   Zejdę teraz do strefy spoilerów. Dlaczego? Bom nie chce spoilować tym co nie czytali, czy to nie jest oczywiste?

Spoiler

   Opis walki i w ogóle wypadu do karczmy jest raczej wprowadzeniem do wspomnień, czy jak kto wolałby to nazywać. Więc przejdźmy od razu dalej.

   Chociaż dalej to złe określenie... Na sam koniec. Kocham opis wojny z perspektywy zwykłych mieszczan i wieśniaków, słyszących tylko jak przesuwa się front i niepewnych czy wojska zdołają zatrzymać napastnika, czy zawita na ich podwórko już następnego dnia. Przygotowania wsi, odesłanie mamy, troska o brata, którego dawno zaciągnięto to woja... I w końcu wezwanie samego Sickla, który przecież miał jeszcze dwa lata zanim powinni go rekrutować. 

   Później lecimy przez wspomnienia i oglądamy jak główny bohater widzi brata i ojca czy dziadka, własną matkę, synów i córki. No i oczywiście przyjaciół. Wszystko przeplata się między spokojnymi dniami, walką na froncie, powojenną defiladą i odrobinę widać teraźniejszość.

    Dlaczego tak pomieszano nagle wspomnienia? Sickle dostał zawału i wszystko mu się pomieszało... Całość kończy się pogrzebem i "nagrobkiem". Co by nie mówić skubany żył dość długo, więc pewnie miałby jeszcze więcej do opowiedzenia, ale... Nie potrzeba więcej. Nie wiem jak to opisać ale... Czuję, że fik jest zwyczajnie kompletny. 



Anyway nie wiem czy to dobrze robię, ale Głosuję za EPIC, czy raczej LEGENDARY soro fik ma już takowy tag. 

Widzimy się za tydzień pod innym ficzkiem czy coś idk.

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...