Skocz do zawartości

[Warhammer 40000] "Imperatorze, prowadź mnie. Imperatorze, chroń mnie." (Tarreth)


Amolek

Recommended Posts

Imię i nazwisko: Sarius

Wiek: 314 lat

Przynależność: Imperium ludzi; kosmiczny marine

Zakon: Biali Rycerze

Ranga: Sierżant; Herb Szkarłatnego Skrzydła

Specjalność: Taktyczne manewry, walka na średniej odległości i zwarciu

Krótki opis zakonu: Biali Rycerze to zakon, liczący sobie około 7000 lat istnienia. Powstali z genoziarna Czarnych Templariuszy. Lojalni do granic możliwości, religijni - jedni z niewielu, którzy uznają Imperatora za boga. Pomimo ich korzeni, nie podzielają filozofii Czarnych Templariuszy, którzy uważają, że człowiek żyje po to, by żyć cierpieć i umrzeć za Imperatora, przez co nie bardzo się z nimi dogadują.

Biali Rycerze wierzą, że każdy człowiek to sługa Imperatora wielkiej wartości i życie nieraz jednostki może poświadczyć o przyszłości całych planet. Ich wiara w rasę ludzką jest godna podziwu - zawsze bronią zwykłych ludzi i gwardzistów. Posiadają własną, łagodniejszą odmianę Wiary Imperialnej, zaakceptowanej przez Eklezję, a fakt, że czczą Imperatora, jako Boga sprawia, że żyją w zgodzie z duchowieństwem Imperium.

Dom zakonu mieści się na planecie Eridia - planecie cywilizowanej, kontrolowanej i otoczonej opieką zakonu. Cały system Eridia posiada 3 zamieszkałe planety -  czego jedną jest planeta kardynalna (Czyli planeta, kontrolowana przez Eklezję) i zważywszy na doskonałe stosunki zakonu z Eklezją, zakon nie ma najmniejszych problemów z otrzymywaniem kunsztownego, dobrego sprzętu.

Biali Rycerze, poza religijnością znani są też ze swej... muzykalności. Otóż podczas fundacji, okazało się, że genoziarno doznało defektu, który wzmacnia i zaniża głos każdego Białego Rycerza, przez co często wydaje się, że krzyczą, bądź coś recytują. I dlatego lubią używać tego głosu - który uznają za dar od Imperatora - by chwalić boga ludzkości. Skomponowali wielką ilość pieśni, psalmów i modlitw, opiewających Boga-Imperatora, a do walki ruszają z pieśnią na ustach, co zagrzewa do walki ich i ich sojuszników, bowiem Biali Rycerze bardzo często walczą razem z Siostrami Bitwy, bądź Gwardią Imperialną - lubią współpracę.

Zakon lubi także ozdoby. Pancerze Białych Rycerzy są zawsze kunsztowne i piękne. Lubują się w ozdabianiu pancerzy szkarłatnymi sznurami i złotymi łańcuchami, na których powieszone mają paciorki i medaliony ochronne (kolejny zwyczaj, tradycja i wierzenia zakonu).

Zakon nie uznaje Codex Astartes jako coś koniecznie potrzebnego. Czerpią wskazówki, lecz nic poza tym.

Struktura zakonu opiera się na kompaniach po 100 braci, zwanych Herbami. Każdy Biały Rycerz ma na lewym naramienniku przyczepiony Herb, do którego przynależy.

Biali Rycerze nie używają żadnej broni plazmowej - bo po prostu nie ufają tej technologii. Wolą boltery z wieloma odmianami amunicji, działa laserowe i melta-guny. Pomimo to jednak lubują się w walce w zwarciu. Uwielbiają atakować wroga, chociaż potrafią zorganizować świetną obronę - jednak najlepiej im wychodzi atak z wieloma manewrami taktycznymi.

Nie uznają zwiadowców. Rolę takiego zwiadowcy pełnią tak zwani Pokutnicy. Bracia, którzy z własnej woli, bądź z nakazu Mistrza Zakonu poddani są pokucie, polegającej na odwieszeniu pancerza wspomaganego i honorowej walce, a ubraniu lekkiego pancerza i służbie, która mija się z poczuciem dumy zakonu. Biali Rycerze bowiem gardzą brudnymi sztuczkami, pułapkami. Dlatego wyjątkowo nienawidzą eldarów, których uznają za tchórzy.

Biali Rycerze ponadto nienawidzą psioników - sami nie posiadają żadnego, bowiem - zgodnie z filozofią Czarnych Templariuszy - moc psioniczna to kolejne możliwe źródło korupcji i nie należy temu ufać. I tym bardziej nienawidzą eldarów, których traktują na równi z heretykami.

Wygląd: Sarius, jak każdy inny kosmiczny marine z dumą nosi pancerz swego zakonu. Jako weteran, jego hełm jest czarny - odmiennie od standardowego, białego hełmu zakonu. Posiada dwa łańcuchy, przymocowane do prawego naramiennika i przy pasie, który umocowany po dwóch stronach "klamry" zwisa swobodnie przed nogami - acz nie jest długi. Kilka paciorków, ozdób  i jak na Białego Rycerza przystało - pieczęci czystości na pancerzu.

Jego twarz stoicka i spokojna, pokryta bliznami, które jednak nie szpecą okrutnie, acz dodają powagi. Posiada siwe włosy - zadbane i długie na jakieś 10cm. Ponadto równie zadbaną, siwą brodę. Prosty zarost jest gęsty i ma kilka centymetrów długości.

Charakter: Wyjątkowo opanowany i stoicki - urodzony taktyk. Nawet w ogniu najgorszej bitwy jego niezmącony umysł jest w stanie skupić się na tym, czego szuka. Jeśli Sarius obierze sobie jakiś cel, nic go nie zatrzyma.

Uzbrojenie: Kunsztowny bolter z przymocowanym energetycznym bagnetem (znany w Imperium, acz używany na wielką skalę przez ten zakon) i kilka granatów odłamkowych.

Historia: Sarius, jak każdy inny, kto urodził się na Eridii- wychowywany był w wierze przez zakon szerzony. Religijny, wierny, oddany. Jak każdy młody mężczyzna pragnął służyć Imperatorowi, to też postanowił zostać Białym Rycerzem. Rekrutacja do Adeptus Astartes jest wyczerpująca zarówno fizycznie, jak i psychicznie - wielu tych, którzy starali się zostać rekrutami umierali podczas testów, które w przypadku Zakonu Białych Rycerzy miały przede wszystkim (poza zdolnościami fizycznymi) sprawdzić wiarę młodego. Bowiem to wiara chroni ludzi przed herezją, przed upadkiem, poddaniem się. To wiara sprawia, że człowiek idzie ciągle, niestrudzony. I dlatego, gdy jeden z klasztorów, operowanych przez Białych Rycerzy rozpoczął rytualne testy to Sarius pośród ledwie kilku innych kandydatów zdołał wstępny test.

I zdawał każdy następny, ku zadowoleniu Białych Rycerzy. Aż w końcu... Sarius, po zakończonej sukcesem przemianie, został jednym z Aniołów Śmierci Imperatora. Od tamtej chwili był dumą swojej rodziny, z którą Biali Rycerze mogą się kontaktować. Jednak był przede wszystkim wojownikiem. I walczył najlepiej, jak potrafił przez dziesięciolecia, a jego talent taktyczny sprawił, że został on sierżantem. I jest nim po dziś dzień.

 

Witaj na sesji.

 

 

Cichy szum wiatraków został przerwany przez donośny głos rozlegający się z nagłośnienia statku. Po tej ciszy brzmiało to prawie jak strzał z Bazyliszka.

- Zbliżamy się do Hydraphur. Ostatnie trzydzieści godzin lotu przed nami. - Oznajmił kapitan, po czym ucichł i znowu słychać było jedynie cichy szum.

Ruszyłeś dalej do sali, gdzie miało się odbyć spotkanie dowódców. Po drodze rozmyślałeś o tym, patrząc na zadbane, acz surowe korytarze statku. Nie ujawniono jeszcze celu zebrania, ale można się było domyślić, że chodził o coś związanego z kampanią w Światach Sabbat, której przewodniczył Mistrz Wojny Slaydo. Wasza flota, składająca się głównie ze statków transportowych, fregat i lekkich krążowników imperialnych, stanowiła pierwszą porcję sił kampanii. Razem z twoim zakonem leciał 301 Cadiański, 8 Hyrkański, trzy regimenty Vitriańskie oraz kilka innych, w tym Pierwszy i Jedyny z Tanith. Także znalazły się oddziały Imperialnych Pięści i Żelaznych Węży. Trzy kolejne zakony, oraz reszta obecnych, były w drodze.

Przechodząc do sali zauważyłeś właśnie grupki żołnierzy i dwóch braci z twojego herbu, Caveriusa oraz Arbela, rozmawiających z grupką Imperialnych Pięści. Z tego, co uchwyciłeś, mówili oni o pieśniach bitewnych Białych Rycerzy.

Edytowano przez Lord Komisarz Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstydem byłoby się nie zatrzymać, by przynajmniej oddać honory swym braciom, a także Imperialnym Pięściom, które - w pewnym sensie - były także braćmi, a nawet przodkami Białych Rycerzy. Wszakże to z geno-ziarna Czarnych Templariuszy powstał zakon, którego chwalebne czyny i wiara są znane i wielce szanowane w całym Segmentum Pacificus.

Jednak służba ponad przyjemności, dlatego sierżant ograniczył przywitanie do lekkiego i pełnego pobożności ukłonu w stronę grupki Najlepszych Imperatora, po czym ruszył dalej. Nie chciał im przerywać... zwłaszcza, że marines Imperialnych Pięści zdawali się bardzo zainteresowani kulturą Eridiańskich Astartes.

Hełm trzymając pod pachą - czarny, ozdobiony złotym ornamentem nad szkarłatnymi wizjerami, oraz krótką modlitwą, spisaną nad lewym okiem - modlitwą samodyscypliny i opanowania, siwy sierżant przekroczył próg sali dowodzenia. Zmierzył wzrokiem wszystkich zebranych i podszedł bliżej miejsca, które - według niego - miało być centrum spotkania.

- Chwała Nieśmiertelnemu Imperatorowi - powitał wszystkich ze stoickim spokojem w głosie. Był tutaj przede wszystkim, by słuchać, dowiedzieć się, jakie będzie zadanie jego i jego drużyny taktycznej. Ogarnął wzrokiem mostek. Tylu ludzi pracowało nad tą wojną. Każdy z tych ludzi był kiedyś dzieckiem, a teraz wiernie służy Jedynemu Imperatorowi, który to dla wszystkich znajdzie miejsce u swego boku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia na twój widok skinęli głowami i przyłożyli prawą pięść do serca. Także Imperialne Pięści wykonały ten gest. Gdy się oddaliłeś, zakonnicy wrócili do rozmowy.

 

Pierwszą rzeczą jaka rzuciła ci się w oczy w sali była nieduża ilość załogi. Łatwiej dzięki temu odnalazłeś wzrokiem kilku dowódców, którzy przybyli chwilę przed tobą. Rozpoznałeś wśród nich Kapitana Culesa, dowódcę Żelaznych Węży wyznaczonego to tej kampanii. Jego szarawy, ale połyskujący pancerz prezentował się majestatycznie na tle monotonii kolorów statku. Niedaleko niego stało trzech dowódców regimentów Gwardii Imperialnej, prowadząc ożywioną rozmowę. W jednym z nich rozpoznałeś pułkownika Zorena, dowódcę vitriańskich regimentów. Miał na sobie pancerz dragona, złożony ze szklanych łusek, wyglądający zgodnie z nazwą jak smocza skóra. Dwóch pozostałych osób nie poznałeś, jednak jeden z nich miał oznaczenie 301 cadiańskiego regimentu.

- Chwała Imperatorowi. - Odpowiedzieli na twoje pozdrowienie, po czym kapitan Cules podszedł do ciebie i pozdrowił cię także gestem. - Witaj, bracie. - Odezwał się spokojnym głosem. - Jak widzisz czekamy jeszcze na kilka osób zanim zostaniemy wprowadzeni w szczegóły. Masz może chęć porozmawiać chwilę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sarius wysłuchał dowódcę zakonu Żelaznych Węży, by potem znów spojrzeć po dowódcach. Biali Rycerze z reguły nie mówili wiele, bowiem ich głos traktowali, jako dar od samego Imperatora, który użyczył im własnej głębi, by mogli nieść Jego Słowo. A takiego daru się nie marnuje. Jednak tutaj... To nie wyjątek, a zwykła konieczność.

- Jestem instrumentem Woli naszego Pana i nikim więcej. Według mnie najlepsze będzie jednak poczekanie na wszystkich i wtedy omawiać taktykę - zawsze pobożny Sarius roztropnie podejmował każdą decyzję. Teraz jeszcze był czas, aby czekać - był czas, by mówić. Zatem najlepiej było, by wszyscy byli częścią tego spotkania.

Z jednej strony weteran chciał zachęcić do dalszej rozmowy pomiędzy wojskowymi, lecz tutaj jednak jego powściągliwość, oszczędność względem daru wzięła górę. Co zrobią - ich decyzja. On tutaj był po to, by zapoznać się z planem i go konsekwentnie wykonać.

Miał tylko nadzieję, ze pozostali dowódcy są już niedaleko. Tego typu spotkania nie lubią spóźnień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitana Cules pokiwał głową, lecz zanim zdołał coś powiedzieć do sali weszły kolejne osoby. Na początku szedł zakonnik Imperialnych Pięści, wyglądający na kapelana. Tuż za nim weszli dostojnie ubrani dowódcy z Gwardii, niektórzy z asystentami. Grupę gości zamykała postać, którą dane ci było widzieć przed odlotem. Pułkownik-Komisarz Ibram Gaunt wyglądał dostojnie pomimo tego, że nie założył całości munduru komisarza. Przybysze podeszli do was, wymieniając się pozdrowieniami z już obecnymi. Gdy skończyliście powitanie, podszedł do was młodszy admirał Floty i wskazując na oddzieloną ekranami część mostka, powiedział:

- Chwała Imperatorowi. Zapraszam do tamtej wydzielonej strefy, tam nastąpi omówienie planów Mistrza Wojny Slaydo co do Krucjaty. Proszę za mną. - Dokończył, po czym ruszył we wcześniej wskazanym kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Lordzie Komisarzu, możesz trochę mocniej popychać akcje, taką jak przejście na drugą stronę pokoju, by zacząć rozmowę)

 

Sierżant ruszył we wskazane miejsce. Trochę dziwiła go ta "pielgrzymka", ale nie było na co narzekać. Paladyn (kapitan) herbu Szkarłatnych Łez kazał mu przyjść na to spotkanie, więc poszedł. Gdy dotarł do wyznaczonego przez "gospodarza" miejsca, już nie chciał dłużej nic przeciągać, więc spoglądając na innych przemówił swym typowym dla Białych Rycerzy, pełnym głębi, niskim, donośnym i pięknym zarazem głosem:

- Przejdźmy już do rzeczy - lakonicznie, jak zwykle. Po tych słowach odwrócił się, sygnalizując tym samym gotowość do omawiania wszystkiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Salka wyglądała na przestronną. Pośrodku znajdował się projektor, a dokoła umieszczone były siedziska. Usiedliście na nich, aby każdemu było wygodnie, po czym widać admirał posłuchał twojej "rady" i od razu zaczął mówić:

- Jak zapewne wiecie, siły chaosu zaatakowały Światy Sabbat. Pozostało kilka punktów oporu naszych sił, ale nie wytrwają długo bez wsparcia. Wsparcia, którego część stanowi nasza flota. Po dotarciu na Hydraphur niektórzy z nas nie będą mieli wiele czasu na pobyt tam. Aktualne rozkazy pochodzą od Mistrza Wojny Slaydo i zostaną wam teraz przedstawione.

Młodszy admirał podszedł do projektora i włożył do niego płytkę runiczną, po czym przygasił oświetlenie. Projektor wyświetlił mapę Segmentum Pacificus i po chwili przybliżył ją na Światy Sabbat, ale oznaczony Hydraphur nadal był widoczny. Projekcja zaczęła się powoli obracać, a z Hydraphur wystrzeliły strzałki w poszczególne części i planety Świata Sabbat.

- Zgodnie z rozkazami Vitriańskie regimenty, a także Pierwszy z Tanith i Ósmy Hyrkański będą oczekiwać na rozkazy w bazie floty Imperium. Trzysta pierwszy cadiański zostaje wysłany na rozpoznanie miejsc położonych najbliżej. Mają oni złożyć natychmiastowy raport, po czym za nimi wysłane zostają trzy zakony: Imperialne Pięści, Żelazne Węże oraz Biali Rycerze, jako że za nami w odległości niecałych dwóch dni lecą kolejne floty z pozostałą częścią waszych zakonów. - Kiwną głową w stronę twoją i dwóch kapitanów. - Dokładne miejsce pierwszego szturmu nie jest jeszcze znane, ale pewne jest to, że dostaniecie wsparcie od zmechanizowanych oddziałów Gwardii. - Przerwał znowu na chwilę, odchrząknął i kontynuował. - Najważniejsze będzie odbicie światów przemysłowych, a także wspomożenie punktów oporu, do których dotrzemy. Każdy, kto nie ma konkretnego rozkazu, będzie czekał na nie w bazie floty lub jednym ze statków. Czy są jakieś pytania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierżant był przez chwilę cicho, lecz w końcu przemówił:

- Czyli mam rozumieć, że jeszcze nic nie jest ustalone - niby pytanie, a niby stwierdzenie z ust Białego Rycerza, który z kamienną twarzą przyglądał się admirałowi. Następnie Sarius wstał.

- Imperium wysyła flotę, która ma odbić tę planetę z rąk heretyków, a nawet flota nie jest kompletna? Skoro na pokładzie tego okrętu zostali sprowadzeni przedstawiciele Adeptus Astartes, to oznacza, że pierwszy szturm wymaga wsparcia. W takim razie dlaczego mamy dołączyć ZA gwardią imperialną, a nie razem z nimi? Bowiem z tego, co teraz zostało powiedziane, to Młot Imperatora ma za zdanie odwrócić uwagę, a drużyny kosmicznych marines uderzają w konkretnym miejscu, gdy walki się rozpoczną - gdybanie. Jednak co pozostało poirytowanemu weteranowi, któremu przyszło słuchać jakiegoś beztalencia taktycznego? Ani to planowanie, ani to odprawa. Sarius w duchu odmówił krótką modlitwę, by Imperator zlitował się nad admirałem.

Siwemu sierżantowi dużo teraz napływało na język, jednak ponownie powstrzymywał się od wypowiedzi, by dać pole do popisu strategom Imperium.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje słowa wywołały pewne poruszenie wśród zgromadzonych. Młodszy admirał wydawał się maleć podczas twojego wywodu.

- To nie tak... - odchrząknął, po czym mówił dalej, już trochę pewniej. - Musimy wysłać przodem odziały zwiadowcze z Cadii. Bez tego nie będziemy wiedzieć, gdzie możemy uderzyć na samym początku. Ten zwiad, a także połączenie sił z drugą flotą jest wymagane, żebyście wy, Adeptus Astartes, mogli zaatakować wroga pierwszym szturmem. A jeśli spieszysz się do walki, to zapewniam cię, że dłużej niż dwa dni nie będziesz musiał czekać na rozkaz ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierżant zmierzył wzrokiem admirała. Na tego człowieka patrzył z góry - co mu się rzadko zdarzało, nawet, jeśli chodziło o cywili. Zdawał się być ze szkoły "używania zasobów ludzkich w każdy sposób", a to się nie zgadzało z wiarą Białych Rycerzy. Chociaż może coś było na rzeczy...?

- Planeta jest w jakiejś anomalii, że nie można używać radarów albo skanerów, by wykryć niebezpieczeństwo? Przecież ta technologia jest obowiązkiem na każdej cywilizowanej planecie. Kapłani kultu maszyn budują iglice, by zapewnić Imperium dopływ informacji i ochronę. Czy jest coś, czego nam nie mówisz, admirale? - ostatnie słowo wypowiedziane było z pewną rezerwą - I jeśli tak faktycznie jest, to jaka pewność, że siły rozpoznania gwardii imperialnej prześlą nam dane, skoro tego typu anomalie odcinają wszelki kontakt? - pytał dalej, coraz agresywniej. Coraz bardziej patrząc na admirała z góry.

I po raz kolejny zamilkł. Cisza, którą sprowadził Sarius była trudna nawet dla niego. Pragnął wygarnąć wszystko, jednak to by się kłóciło... ze wszystkim.

- Jesteśmy sługami Imperatora. My wszyscy. W Jego oczach jesteśmy sobie równi. Dlatego nie podoba mi się, jaką rolę ma odegrać tutaj cadiańska gwardia imperialna - zakończył cicho - jak na Białego Rycerza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka osób na sali kiwnęło głową, potwierdzając twoje słowa.

- Jedyne, czego wam nie powiedziałem, to to, że skanery wariują nam od wpływu chaosu. Próbowaliśmy zebrać informacje, jednak albo mamy zakłócenia, albo nie możemy określić sił, jakie znajdują się na najbliższych planetach... po prostu kurwa nie możemy! - Młodszy admirał wydawał się tracić nerwy. Widać twoje słowa w jakiś sposób go dotknęły. Odetchnął głęboko, po czym kontynuował:

- Uznano, że wysłanie małych oddziałów na rozpoznania będzie lepszym pomysłem, niż szturm na ślepo. Wiem, że Biali Rycerze szanują każde życie członków Imperium. Jednak te odziały nawet nie musiałyby lądować. Ich zadaniem jest podlecieć na tyle blisko statkami zwiadowczymi, żeby mogły one konkretniej określić siły przeciwnika albo w ogóle przebić się przez zakłócenia. I to nawet nie całym regimentem. Szukamy tylko planety, która potem mogłaby stanowić kolejny punkt wypadowy. A w przypadku światów fabrycznych, żeby jak najszybciej można było wznowić tam produkcję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w tym momencie Sarius był spokojny.

- Nie można było tak od razu? - spytał retorycznie - Do czasu zebrania tych danych nie możemy ustalić nic, tak? - dodał po chwili. Nie wiedział, czego ma się spodziewać. Sierżant pierwszy raz spotkał się z czymś takim w swej długiej karierze. Młodość dodaje skrzydeł... le tak młody admirał? Za mało miał doświadczenia... Zdecydowanie za mało.

Sarius okiem sięgnął za siebie, jakby szukał gdzieś przy wejściu swych braci. Może oni by na coś wpadli?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zauważyłeś nikogo ze swojego zakonu. Widać twoi bracia uznali, że najlepiej nadajesz się do tej odprawy. Widać było, że bardzo ci ufają.

- No dobrze... - młodszy admirał wydawał się trochę bardziej spokojny niż kilka minut temu. - Skoro już to sobie wyjaśniliśmy, to chciałbym teraz omówić szczegóły zwiadu z dowódcą Cadiańczyków. Reszta z was może udać się do swoich kwater albo poczekać chwilę, jeśli chce bardziej szczegółowe objaśnienie, które i tak dostaniecie na Hydraphur. Także, jak nie macie pytań, to możecie się rozejść.

Kilku dowódców ruszyło od razu w stronę drzwi. Kapitan Cules został, rozmawiając z kapitanem Imperialnych Pięści. Kątem oka także zauważyłeś Gaunta, który prowadził cichą rozmowę z towarzyszącym mu asystentem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sarius nie widział sensu, by kontynuować. Skinął głową na pożegnanie i odszedł bez słowa. Minął wszystkich, nawet swych braci. Chciał być sam. Zamknąć się w swojej kwaterze i modlić do Boga-Imperatora. Chciał także... Porozmawiać z Wielkim Paladynem (Kapitan) herbu Szkarłatnych Łez, którego to symbol nosił na lewym naramienniku. Musiał się z nim podzielić ze swoimi przemyśleniami, dowiedzieć, jakie kroki podejmie zakon wobec tego, co on mu powie.

Cicho przekroczył próg swojej kwatery i zamknął ją za sobą. Podszedł do komunikatora z monitorem i uruchomił go. Był to sprzęt Białych Rycerzy - przystosowany do kontaktu z siłami zakonu. Skalibrował dane i uruchomił przekaz.

Następnie czekał na odpowiedź...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Witaj, bracie. - Usłyszałeś głos kapitana Szkarłatnych Łez. Nie czekając, opowiedziałeś mu o planie ataku przekazanym przez admirała, a także o swoich przemyśleniach.

Na chwilę po tym w komunikatorze zapadła cisza, po czym Wielki Paladyn się odezwał:

- Czyli to na razie jest naszym zadaniem? Szkoda, że ten admirał nie brał wcześniej udziału w takich kampaniach. Ale musimy to niestety przeboleć przez krótki czas. Mi się też nie do końca to podoba, ale słuchajmy rozkazów. Już niedługo siły naszego zakonu się połączą i, jak mówiłeś, będziemy ruszać w pierwszym szturmie. Chwilowo miej bracie cierpliwość. Niech Imperator nas prowadzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I nikt nie znajdzie nas niedoskonałych - odparł sierżant z dumą i wyłączył przekaz. Następnie wziął swój hełm i wyszedł z pokoju i zamknął go. Chciał znaleźć swych braci. W tym celu zmierzał w kierunku , w którym widział ich po raz ostatni. Chciał z nimi porozmawiać, pomodlić się, opiewać chwałę Nieśmiertelnego Imperatora - możliwie w jak najliczniejszym gronie wiernych.

Po drodze pytał różnych ludzi, obsługę okrętu, żołnierzy, mechaników, gdzie są jego bracia i przy okazji zapraszał wszystkich do kaplicy Imperatora wewnątrz okrętu, gdzie odbędą się nabożeństwa.

Żaden Biały Rycerz nie odmówiłby okazania swego uwielbienia wobec Imperatora. Gdy jeszcze mógł się tym dzielić z innymi, to był już prawdziwie szczęśliwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...