Skocz do zawartości

Zdrada niejedno ma imię [Lariska, Aretra, WładcaCiemności]


Cuddly Doggy

Recommended Posts

Regulamin
1. W sesji obowiązuje ogólny regulamin forum
2. Piszemy stosując się do zasad ortograficznych i interpunkcyjnych
3. Każdy gracz na odpis ma 48 godzin, po 48 godzinach, jego kolejka mija i zaczyna się kolejka kolejnego gracza
4. Nieobecności zgłaszamy do mnie przez napisanie prywatnej wiadomości
5. Odpisujemy według kolejności podanej poniżej
6. Trzymamy się do konwencji gier typu RPG


RD_-_Commander_Hurricane_S2E11.png


Kolejność zamieszczania odpisów:
1. MG
2. Lariska
3. Aretra
4. WładcaCiemnościiWszelkiegoZła

 

Zapadał zmierzch, a wy staliście przed bramą prowadzącą do budynku więziennego, z niejasnych powodów to właśnie tutaj miał się z wami spotkać Aleksy. Przystojny ogier, który odwiedził już wcześniej każdego z was, by poinformować o ściśle tajnej misji. I choć trzymanie języka za zębami było trudne w tej sytuacji, nikt nikomu nie pisnął nawet słówka o zagubionym sztandarze. Gdy słońce już prawie całkowicie schowało się za horyzontem bramy więzienia otworzyły się, a ogier z pyskiem zupełnie bez wyrazu, dał wam znak byście weszli do środka. Zrobiliście to, szliście w milczeniu co jakiś czas słysząc cichy szloch czy krzyk torturowanego więźnia. Nie powinno to na was robić wrażenia, w końcu przetrzymywani tu byli głównie więźniowie polityczni, mordercy i gwałciciele. Za kradzieże i pobicia karą był pręgierz, a wychłostany przestępca wracał do domu nawet nie zaglądając do środka. Wszystko odbywało się na dziedzińcu. Ogier przystanął, a wy ujrzeliście Aleksego.
- Za mną- mruknął i dotarliście do drzwi prowadzących do budynku. Otworzył je jeden ze strażników, poszliście dalej. Szare korytarze z zakratowanymi oknami, żelazne drzwi opatrzone numer i strażnicy przechadzający się w tę i z powrotem- wszystko wyglądało tak jak w typowym więzieniu. Nagle wasz przewodnik zatrzymał się, skinął na jego ze strażników, a ten bez słowa otworzył drzwi które, nie były opatrzone żadnym numerem. W środku stał stolik i cztery krzesła, Aleksy usiadł na jednym z nich. Westchnął i gestem kopyta dał wam znać byście też spoczęli:
- Mamy podejrzanego- powiedział.- Jest to bardzo wpływowy kuc, członek zakonu STRAŻNIKÓW - ostatnie słowo wypowiedział z pogardą.- Strażników sztandaru znaczy się, miał on warte, w momencie gdy zaginął sztandar. Sam również zniknął, dość szybko. Żony ze sobą nie zabrał, jest tutaj. Zatrzymaliśmy ją od razu, gdy tylko zorientowaliśmy się, że Agisa, tego strażnika nie ma. Wydaje mi się, że przesłuchanie jej może dać więcej wskazówek- to powiedziawszy wstał i udał się w kierunku drzwi. Uchylił je i skinął na strażnika:
- Więzień polityczny numer 228, bez protokołu, bez obstawy.- po tych słowach Aleksy już miał opuścić pokój, gdy nagle odwrócił się w waszą stronę- możecie korzystać, że wszystkich metod, byleby tylko wydusić z niej zeznania.
Ogier zniknął, zostawiając was samych.
 

Link do komentarza

Ach, więzienie. Miejsce w którym wszelkie Złe kucyki są przetrzymywane, przesłuchiwane i po części torturowane. Nawet mi ich żal, mimo że wiem że ich przestępstwa w wielkiej mierze były po prostu okropne. Bardziej jednak interesowały mnie te dwa pegazy które są tu prócz mnie. Jakaś szara klacz, i szary ogier z grzywą w kolorze pomiędzy brązem a pomarańczem. Był troche niepokojący. W jego oczach nie widać było uczuć, a pysk miał chłodny wyraz. Klacz za to miała niebiesko-błękitną grzywę, a jej oczy wyrażały inteligencję i spryt. Będzie trzeba na nich uważać. Jeszcze przez chwilę im się przyglądałam po czym leciutki uśmiech wystąpił na mój pysk. Obserwowałam ich spod kaptura, jeszcze przed wejściem, ale gdy Aleksy przemawiał to na nim skupiłam uwagę. Teraz wróciłam do obserwacji ich spod kaptura który prócz sporej części pyska zasłaniał też ciasno złożone skrzydła i pasek torby. Brązowa torba wypełniona sprzętem do skrzydeł i jeszcze jednym płaszczem była już jednak widoczna. Coś czułam że nie będę miała czasu by wrócić do mieszkania po swoje rzeczy.
- Kto będzie przemawiał.
Powiedziałam cicho, co bardziej przypominało westchnienie niż pytanie. Chociaż pytania to też nie przypominało. Raczej stwierdzenie że "to nie ja mówię, a więc kto chce?" Nie mam ochoty przesłuchiwać tej klaczy. Po prostu nie lubię krzywdzić innych kucyków, fizycznie ani psychicznie. Poczekamy, zobaczymy jak to mówią.

Link do komentarza

Powoli, powoli, zapadł zmrok, a ze zmrokiem - rosło przerażenie i napięcie.. Dookoła było mrocznie, jedynie co tu było słychać, to cichsze i te głośniejsze wrzaski, a to przerażające, cierpiących więźniów jęki.. Jeden, wielki koszmar. Kraty były grube, umieszczone dosłownie na każdych oknach, najmniejszych otworach i wentylacjach prowadzących do wyjścia. Omal cały budynek był zabezpieczony przeróżnymi kolcami i grubymi, ciężkimi linami, łańcuchami.. Więzień, nie ma tu najmniejszych szans na ucieczkę.

Po jakimś czasie, dźwięki, stawały się to głośniejsze, to coraz cichsze, aż nareszcie całkowicie ucichły.. Aktualnie było tu słychać tylko stuk kopyt bezwzględnej i nielitościwej straży, o twardą, zimną podłogę. Podmuchy wiatru, wlatywały przez kraty, dając zimny powiew powietrza.

 

Szliśmy tak dalej.. Po jakimś czasie chodzenia mrocznymi korytarzami, dotarliśmy na miejsce. Było to małe, zwykłe pomieszczenie, z kilkoma siedzeniami. Na rozkaz, spoczęliśmy w nim. Aleksy zaczął przemawiać. Byłam skupiona, jak nigdy dotąd. Pewna klacz wpatrywała się we mnie.. Starałam się również trzymać stanowcze spojrzenie, a wyraz mojej twarzy nie zmieniał się. Był pewien przebiegłości, jak również waleczności. Dwa pozostałe kucyki, były równie zawzięte i mocno skupione na słowach Aleksego. Gdy skończył, z powagą wyszedł gabinetu, zostawiając nas samych.

 

Klacz o imieniu Lariska, po słowach Aleksego, całkiem śmiało i pewnie spytała się, kto zacznie..

Gdy usłyszałam pytanie klaczy, zdziwiłam się nieco.. Czemu nie ona? Czyżby brak jej odwagi?

- W takim razie - zaczęłam pewnie, rzucając mocne spojrzenie - ja zajmę się tym pierwsza - poważnym głosem parsknęłam do reszty kucyków.

Taka żona zdrajcy, może naprawdę dużo wiedzieć.. Trzeba ją natychmiast porządnie przesłuchać i wykrztusić z niej wszystko do ostatniego słowa.

Jest to idealne źródło informacji.. W tym celu, nie mam zamiaru puścić tego płazem. Poprzedniczka, nie miała odwagi tego zrobić.. Widocznie nie lubi przesłuchiwać innych. No cóż, trudno. Ktoś musi się tym zająć.

____________

 

Poprawione.. Zbędny moment został usunięty. Widocznie źle zrozumiałam. Przepraszam, za małe zamieszanie, mam nadzieję, że nie sprawiłam większych problemów.

Link do komentarza

Więzienie... Oryginalnie, nie ma co. Ciekawe miejsce, nigdy tu nie byłem. Towarzyszy mi jakaś klacz i... Cóż za niespodzianka, druga klacz. Może być ciekawie... Wystarczy, że wyciągnę od kogo trzeba odpowiednie informacje i sztandar będzie znowu w naszej ojczyźnie. Ku chwale Pegazopolis! Och, ktoś tam krzyknął. Szkoda trochę, ciekawe co zrobił... W sumie, mógłbym tam siedzieć i ja, gdyby coś kiedyś poszło nie tak... Nieee, jestem na to za dobry. Odpowiednia motywacja jest kluczem sukcesu. O, już dotarliśmy? Dobra, czas wysłuchać konkretów. Strażnicy? To mi wygląda na jakąś wewnętrzną zmowę tych kucy z zakonu... No cóż, przynajmniej mamy jakąś podstawę, by jakoś zacząć. Żona... To może nie wypalić. Wątpię, żeby ten Agis zechciał poinformować swoją ukochaną o planach ukradzenia sztandaru, to by było za proste. Chociaż... Zobaczymy. Przesłuchanie, przesłuchanie... Do tego trzeba podejść z głową. Ach, jedna z nas już się wyrywa, biedaczka. No cóż, skoro chce, to niech idzie pierwsza, ja jej nie bronię. Powiedz, gdy skończysz, zawołałem do niej. No, skoro teraz jest wolna chwilka, można zacząć przygotowywać wyśmienity plan rozmowy z więźniem... Byleby nie być zbyt ostrym... I zbyt delikatnym. Informacja to cenna rzecz. Swoją drogą, jestem ciekaw, z kim przyjdzie mi pracować... Lekki uśmiech jest, normalność w oczach... Chyba też... Jestem Bolt. Lightning Bolt. A ty? Nie wyglądasz na nowicjuszkę. Zwróciłem się do pegazicy, która ze mną została. Nie cierpię ciszy. Nie gdy jestem w towarzystwie. Uwielbiam ją, gdy ogarnia mnie samotność i nostalgia, ale w tej chwili trzeba zbierać informacje, by potem wykorzystać je w moim zadaniu... Teraz jest miło, ale skończyć się to może w niekoniecznie miły sposób.

Link do komentarza

Nie byliście długo sami, po chwili drzwi znów się otworzyły. Wszedł jeden ze strażników, prowadząc przed sobą dorosłą klacz z kilkoma siwymi włoskami w grzywie. Nie można jej jednak był nazwać staruszką. Szła wolno, ogier wręcz wepchnął ją do pomieszczenia, tak, że ona o mało się nie przewróciła się i spojrzał z wyrzutem w jego stronę, jednak nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Spojrzał na was, wciąż nie okazując żadnych emocji i powiedział:

- Jakbyście czegoś potrzebowali jestem na zewnątrz, mam rozkaz udostępnić wam wszystko czego byście tylko potrzebowali

Nie czekając na waszą odpowiedź, wyszedł zamykając za sobą drzwi. Gdy odszedł mogliście lepiej przyjrzeć się żonie domniemanego zdrajcy- była raczej średniego wzrostu, grzywa nie wyglądała za dobrze, za pewne póki klacz była w domu mogła o nią dbać, jednak teraz całe jej misternie zrobione loki zniszczyły się. Były brudne i rozczochrane, teraz wyglądała nie jak dama, a ekskluzywna klaczka lekkich obyczajów po dość intensywnej pracy. Różowa farba, którą pomalowane były powieki rozmazała się zostawiając smugę na fioletowym policzku klaczy. Kobieta spojrzała na was wrogo, wydawało wam się, że mruknęła coś pod nosem, jednak na tyle cicho byście nie mogli usłyszeć. Przełknęła głośno ślinę, spoglądając na każdego z was osobna:

- I co? Zadowoleni jesteście, że mnie, żonę członka zakonu strażników sztandaru tak urządziliście? Może jeszcze pod pręgierz zaprowadzicie, tak?- ostatnie słowa klaczka wręcz wysyczała. Bez waszego zaproszenia usiadła na jednym z krzeseł, najwidoczniej nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji.

Link do komentarza

Spojrzałam nieco zaciekawiona na tego szarego Ogiera. Nie wyglądał na kucyka który zbiera imiona klaczy by później pisać do nich listy miłosne. Co najwyżej wyroki śmierci. Ale skoro już mi powiedział swoje imie trzeba by mu odpowiedzieć tym samym.
- Lariska. Lariska Hunter, a nowicjusz to słowo opisujące źrebaki, więc nie nas.

Hm, w głowie brzmiało to lepiej. Trudno się mówi. Odwróciłam się powoli w stronę drzwi które właśnie się otworzyły. Wszedł strażnik, zameldował i wyszedł. Tylko ta klacz coś nie ten teges. Panienka na "wysokości" nam się trafiła. Ach jak ja nie znoszę tego typu kucyków. Myślą że są wyższe od "prostych" kucyków. Część faktycznie, zasługuje na uznanie, ale Ona raczej nie. Stop! Nie będę jej osądzać od tak! Niech najpierw ta szara klacz zacznie przesluchanie. Potem osądzę tą "żonę zakonu strażników sztandaru". Skinęłam głową szarej klaczy po czym spojrzałam uważnie spod kaptura na nowo przybyłą.

- Proszę nam powiedzieć co się działo trzy dni przed zniknięciem pani męża.

Powiedział to spokojnie, niemal chłodno, wpatrując się w klacz i analizując jej reakcje. Znam podstawy kłamania. Reakcje też się wliczają w kłamanie.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza

Zauważyłam, że wszyscy się przedstawiają, więc nic mi nie przeszkodziło, by również się przedstawić.. Nie zaszkodzi. Żwawym gestem wstałam z krzesełka, jednocześnie i gwałtownie rozkładając skrzydła. Każdego z pegazów, obdarowałam dość tajemniczym, nieco przebiegłym uśmiechem.

- Cześć - zaczęłam dość stanowczo - Jestem Rushy, miło mi Was poznać.. - po czym wyciągnęłam przyjacielskie skrzydło do każdego z pegazów. Dalej jednak, starałam się trzymać ich na dystans. Tak jak wszystkich nieznanych. Jak dotąd, w całym swoim życiu, zaufałam tylko jednej osobie - mojemu ojcu; był on wzorem do naśladowania. Oprócz niego, nie było kucyka któremu bym mogła zaufać.. Żaden nie był godzien mojego najmniejszego zaufania. Od czasu kiedy rozstałam się z ojcem, wierzyłam tylko w siebie i we własne siły.. Tak zostało do dzisiaj.

 

Po krótkim czasie siedzenia we trójkę, drzwi się otworzyły. Stanął w nich, dość mosiężny strażnik, z oczekiwaną żoną zdrajcy.. Weszła niczym królowa i zaczęła się "gościć", co po chwili zaczęło mnie denerwować i nie sądzę, że tylko mnie...

 

Co ona sobie myśli? Ma czelność zachowywać się do nas w taki sposób? To nie do przyjęcia! I jak ona może być nazywaną pegazem?! - Pomyślałam i złowrogo spojrzałam w stronę fioletowego pegaza, który mimo tego, wyglądał jakby i tak miał w ogóle nic nie pisnąć na ten temat. Pyskatym tonem, dziwna kobieta powiedziała swoją kwestię i tyle.. Nic ją więcej nie obchodziło. Ta klacz mnie zaczynała mnie irytować! Trzeba się wycwanić i wydusić z niej wszystko, co wie na ten temat! Nie będzie mi tutaj strzelać fochów!

Kobieta, wyglądała na wielce obrażoną, choćby na nas.. Nie pójdzie łatwo. Po jakiejś krótkiej chwili fochów żony zdrajcy, Lariska jednak postanowiła zacząć pierwsza. Powiedziała spokojnym tonem, ale po tym, co ona wyprawia, nie miałam zamiaru mówić spokojnie! Uważnie wysłuchałam pytanie Lariski. Po odpowiedzi kobiety, wtrąciłam pytanie od siebie. Na szczęście opanowałam się i powiedziałam to w MIARĘ spokojnie. Chciałam pokazać klasę i trzymać wysoki poziom, a nie zniżać się do poziomu tego wstrętnego babska.

- Czy Pani wie, co mogło spowodować jego zniknięcie? Dawał jakieś znaki przed zniknięciem? Czy stało się to jednak całkiem.. niespodziewanie? - Spytałam się, oczekując na odpowiedź..

Link do komentarza

Miło się zrobiło... Teraz może być już tylko gorzej. Oho, słyszę coś! To dźwięk irytującej paniusi, która wszystko wie lepiej. No, w sumie, to mnie powinno ucieszyć - skoro wie, no to wie, a to ważne. Chociaż może nie być skłonna do opowiedzenia nam o swojej wiedzy... To się jakoś załatwi. Lariska nagle wyrwała się i... Zadała niegłupie pytanie. Ale jak na początek zbyt dokładne... Wypadałoby się zapytać o jego zachowanie, jakieś plany, może najbliższych przyjaciół... Och, no tak, podczas gdy rozmyślałem, wyręczyła mnie ta druga, Rushy... Dobrze, nie wygląda to jak typowe przesłuchanie, ale myślę, że jakoś damy radę. Opowiadał pani o swojej pracy? Miał może jakichś przyjaciół, inną rodzinę poza panią? Proszę mi uwierzyć, współpraca z nami się pani opłaci. Gdy sztandar zostanie odnaleziony, pani jako świadek koronny może dostać ochronę od państwa. Sam nie wierzyłem w swoje słowa, ale mam nadzieję, że ta cała... Nieważne, jak zwał, tak zwał, jednak mi zaufa... Choć sam bym sobie nie ufał.

Link do komentarza

Kobieta spojrzała w stronę Lariski, gdy tylko usłyszała jej pytanie. Przez chwilę mierzyła klacz wzrokiem, jednak po chwili odpowiedziała:

- Phi, nic niezwykłego. Dni jak co dzień, mój mąż bywał w pracy, potem wracał, jedliśmy kolacje, rozmawialiśmy jak każde małżeństwo- po tych słowach zamilkła, widocznie w kwestii tej nie miała już więcej do powiedzenia. Gdy tylko zamknęła pyszczek padło pytanie ze strony Rushy. Przesłuchiwana milczała przez chwilę, jakby starając sobie coś przypomnieć:

- Ja w ogóle nie miałam i nie ma wrażenia, że on zniknął, po prostu gdzieś go pewnie przetrzymujecie by zrobić z niego kozła ofiarnego- po tych słowach spojrzała z nienawiścią na pytającą. Lariska zauważyła, jak żonie Agisa delikatnie zadrżało jedno kopyto, był to nie wielki gest, ledwo dostrzegalny i trwał tylko chwilę, za pewne nawet sama przesłuchiwana nie zdawała sobie z niego sprawy, cóż w jej wypowiedzi musiało być coś nie tak. Dość szybko padło kolejne pytanie tym razem ze strony Lightinga. Klacz spojrzała w jego stronę o wiele przychylniej niż w stronę poprzedniczek, nienawiść goszcząca w jej oczach szybko zniknęła, a pojawił się jakby lekki podziw.

- Oh, widzi pan- zaczęła cukierkowym głosem- różnie bywa, w końcu gdy nic ciekawego w pracy się nie dzieje, to nie ma o czym mówić, zaś gdy wydarzyło się coś ciekawego z chęcią opowiadał... Rodzina? Mój mąż ma rodziców, mama to bardzo stara kobieta, mieszka już w domu pegaziej starości, a my często ją odwiedzamy, ojciec nie żyje od pięciu lat. Mamy syna, jednak został on w wieku już piętnastu lat wcielony do armii. Niech sobie pan wyobrazi, że ten niewdzięcznik od dziesięciu lat nie utrzymuje z nami kontaktu, a do wojska sam się prawdę mówiąc zgłosił, choć załatwiliśmy mu bardzo dobrą posadę. Niewdzięcznik... nie tak go wychowałam.

Po tych słowach klacz zamilkła jednak wciąż nie spuszczała wzroku z ogiera, cóż to było bardzo prawdopodobne, dama ta wyglądała właśnie na taką, co dużo czasu spędza na westchnieniach do obcych mężczyzn, zastanawiające było, czy na westchnieniach jej znajomość z nimi się kończy.

 

+Z góry mówię, że jak jest napisane, że daną rzecz widział tylko ktoś, to widział ją tylko on, reszta udaje, że nie ma o niej pojęcia.

+Cecha urok osobisty działa głównie na osoby płci przeciwnej.

Link do komentarza

Zaczęłam czuć obrzydzenie dla tej klaczy. Przystawia się do tego ogiera, a nas traktuje jak rzepy, które przyczepiły się do jej ogona. Jakby była źrebakiem, zazdrosną o wszystko i myślącą że wszyscy jej robią na złość. I zupełnie bez taktu. Powinna przynajmniej wiedzieć kiedy zamilknąć, a tutaj wyszła na wierzch jej Arognacja i płytkość. Ale zauważyłam coś - zadrgało jej kopyto. Zdenerwowanie, gniew lub strach. Raczej to pierwsze, lub trzecie. I to jak mówi o mężu. Ciekawe. Trzeba by spróbować.
- Jest pani pewna że nic nie pamięta? Jeśli chcemy odnaleźć pani męża potrzebujemy wszystkiego.
Spokojny, chłodny ton, jak poprzednio. I jeszcze uważniejsze przypatrywanie się reakcjom, mimo że gdy ją pytałam to patrzyłam prosto w oczy. Jeśli nadal będzie odmawiać współpracy trzeba będzie użyć innych środków. Miałam nadzieję że ogier ma trochę rozumu w głowie. Popełnił pewien błąd mówiąc jej o sztandarze. Teraz będzie trzeba ją trzymać w odosobnieniu do końca misji. Mogłaby się wygadać, a jakby ta wieść doszłą do nie odpowiednich uszu byłoby Bardzo źle.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza

Uważnie wpatrywałam się w kobietę. Nie możliwe, by sama jego ŻONA, mogła wiedzieć tak mało.. Wydawało mi się to wielce podejrzane..

 

Nieco wstrzymałam oddech, podczas tego kiedy ogier wspomniał o naszej misji.. Na całe szczęście, nie przykuło to jej uwagi.. Jak już przykuło, to niech przynajmniej ta ochrona od państwa. Gdyby to rozpaplała, mogłoby źle i to bardzo źle skończyć. Zaniepokoił mnie jednak jej podziw na twarzy.. Czy to mogło świadczyć o dostrzeżeniu naszej misji? Oby jednak nie. Dalej jednak, czułam lekkie poddenerwowanie, ale mimo wszystko, wzięłam się w garść. Wiedziałam, że ta klacz coś ukrywa.. To było pewne! Wydaje się taka poddenerwowana i niespokojna. Wnioskuję, że wie o czymś więcej. Więc zaraz po pytaniu Lariski, dorzuciłam pytanie od siebie.

- Racja - zaczęłam dość stanowczo, zaraz po słowach poprzedniczki - Jeśli pani nam nie odpowie, nie będziemy w stanie pani pomóc. Potrzebujemy wszystkich, nawet najmniej szczegółowych informacji na ten temat, by zacząć działać. - Tą kwestię, wypowiedziałam dość spokojnie i wolno. - Nie zdołamy zrobić niczego, jeśli pani nam nie odpowie. - Miałam na dzieję, że tym zdaniem przekonam ją do szczegółowej odpowiedzi. No cóż. Zobaczymy.

Link do komentarza

Ciekawe... Skoro był taki normalny i uporządkowany, to co mu nagle odbiło, żeby ot tak sobie zniknąć? No i skoro byli tak rutynowym małżeństwem, jak ona mówi, to jak ona mogła nie zauważyć, że jej mężulek wyparował? Wątpię, żeby ich syn miał z tą sprawą cokolwiek wspólnego, ale trzeba będzie go sprawdzić, choćby żeby mieć pewność. No cóż, nadal nikt jeszcze nie zna ewentualnego motywu... W ogóle ta sprawa jest jakaś tajemnicza - podejrzany nie ma po co kraść tego sztandaru, bo i na majętnego wygląda (sądząc po zeznaniach jego żony, tak jak po jej zachowaniu), i nie za bardzo widzę możliwość kontaktu z przedstawicielami innych państwami... Chociaż, w sumie... Czy mieliście państwo jakichś znajomych z zagranicy? Może pani mąż z kimś korespondował? Miałem nadzieję, że tym razem odpowie na nasze pytania w dokładniejszy sposób, no ale - nadzieja matką głupich.

Link do komentarza

Klacz spuściła głowę, bujna grzywa opadła jej na pyszczek, a wy mogliście zobaczyć pojedyncze źdźbła siana zaplątane w jej loki. Więźniowie politycznie nie mieli najwyraźniej zapewnionych tutaj luksusów, bez względu na płeć wiek czy pochodzenie. Przez moment mieliście wrażenie, że kobieta po prostu zasnęła. Trwała w tej pozycji dopóki nie usłyszała pytania Lariski, a zaraz potem wypowiedzi Rushy.

- Właściwie to jest wszystko co mam wam do powiedzenia- powiedziała momentalnie prostując się i odgarniając słowy z twarzy. Spojrzała na was wyczekująco, najwyraźniej myślała, że pozwolicie jej odejść. Wydawała się znużona pytaniami, choć to dopiero był początek przesłuchania. Jedno było pewne, klacz nie wyglądała ani trochę na zagubioną, mieliście jednak pewność, że nie mogła się wcześniej spotkać z sytuacją taką jak ta. Wyjście właściwie były dwa, albo rzeczywiście niewiele wiedziała, albo miała ściśle opracowany plan działania. Gdy usłyszała pytanie Lightinga westchnęła ciężko, rzeczywiście wierzyła w to, że zaraz ją puścicie.

- Znajomych? Eh, wie pan jak ciężko jest korespondować z zagranicą... cenzura, rozumiecie- westchnęła po raz kolejny.- Mój mąż pisał książkę historyczną, to wykształcony kuc, więc korespondował z jednym historykiem z Unicornii, oczywiście miał na wszystko zgodę państwa. Nie było to nie legalne, książki jeszcze nie ukończył, mniej więcej w połowie jest. I tę połowę, miesiąc temu oddał cenzurze do sprawdzenia. Nie wiem, kim był ten ktoś z kim on korespondował ale przysyłał mi na okazję różnorodną biżuterie, w tym mieście trudno o coś tak pięknego. Grawerowane miecze, sztylety, tarcze, CO TO JEST? A biżuteria, jakieś skromne fiubzdziu na rzemyku- pokręciła głową, wznosząc oczy do góry. Najwyraźniej łatwo było wydobyć z niej informacje na temat tego, co ją irytuje. Opowiadała o tym chętnie, niczym jakiś marudny kucyk ziemny, któremu nic się nie podobało. Właściwie, ucieczka męża od kogoś pokroju tej klaczki nie powinna nikogo dziwić, każdy szanujący się pegaz by tak zrobił. Gdyby nie sytuacja ze sztandarem, ta wersja wydarzeń była jak najbardziej prawdopodobna. Dodatkowo klacz, cały czas sprawiała wrażenie jakby coś wiedziała, jednak za wszelką cenę starała się dawać wymijające odpowiedzi. Jedno było pewne, na pytania, które według niej były mało istotne odpowiadała długo, dodając od siebie nie potrzebne zupełnie informacje. Widocznie, nie chciała postawić się w sytuacji w której, by musiała skłamać.

Klacz poprawiła się na siedzeniu i z niecierpliwością spojrzała w stronę drzwi.

Link do komentarza

Byłam zachowaniem klaczy obrzydzona, zirytowana, i nieco rozbawiona. Wysoka klacz, wierzy że wszystko jest dla niej. Opuściłam nieco głowę analizując jej zachowanie i wypowiedzi. Coś ukrywała. Książkę i syna będzie trzeba sprawdzić dla samej pewności. I tą korespondencję. Ale skoro są "normalnym" małżeństwem, to czemu się związał z taką klaczą? Pozycja, czy prawdziwa miłość? I kim był wcześniej?
- Proszę współpracować, albo spotka się pani z konsekwencjami. Gdzie pani poznała męża, gdzie się wychował, i czy miał inny zawód przed wstąpieniem do Zakonu.
Jeśli jest związany z Jednorożcami to źle. Jeśli z Bandytami to jeszcze gorzej. A jeśli jest chciwy to trzeba napisać jego Nekrolog.
 Skinęłam ledwo widocznie głową szarym kucykom. Niech idą dalej. A jeśli ta Paniusia zacznie znowu biadolić jak nad tą biżuterią, lub strzeli focha to chyba jej ostrze na skrzydle przystawię do gardła. Zobaczymy jak wtedy zaśpiewa.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza

Do mej głowy wpadła pewna myśl.. A może ona po prostu, nie chce wyjawić prawdy, ale za to nie chce skłamać. Widać było, że chce już iść.. Jej wzrok, był skierowany tylko i przez dłuższy czas w stronę drzwi. Widocznie ma w sobie jakiś ważny sekret, dlatego chce już jak najszybciej wyjść. Nie chce stać się naszą ofiarą, którą i tak się powoli staje. Jej stres, był teraz bardziej widoczny, niż przedtem - na początku. Myślę, że jak przepytamy ją jeszcze kilka razy, będzie miała dość i powie calutką prawdę, która może stać się znacząco przydatna w naszej misji. Wydawało się to coraz prostsze.. Oby tak było naprawdę.

 

- Jak pani odpowie nam na WSZYSTKIE pytania, bez przemilczenia niektórych, to obiecujemy, że damy drogiej pani spokój - Powiedziałam dość stanowczo, gestem brwi i głosu podkreśliłam słowo "wszystkie", po czym zamilczałam i stanęłam bez ruchu, darząc kobietę mocnym spojrzeniem. Nie miałam zamiaru być litościwą.. Słynę z twardego i nielitościwego charakteru. Jak nie powie nam wszystkiego tego, czego potrzebujemy, niech pożegna się z wyjściem. Będzie gadała i zwlekała tak długo, aż nie powie nam czegoś ważnego. Zwlekając działa tylko na swoją niekorzyść. Jej problem. Tyle.

 

Byłam już zdenerwowana, nie mówiąc o czasie, jaki straciliśmy na jej fochach i opowieściach nie wnoszących nic do tematu. Mimo wszystko - starałam się być cierpliwa. Co najbardziej mnie denerwowało, to gest kobiety, który ciągle oznaczał jedno i to samo "Dajcie mi spokój, chcę już iść" z ciągłym lekceważącym wzrokiem skupionym na drzwiach.. Wtedy już prawie w ogóle jej nie obchodziliśmy, bo ją obchodziło już tylko jedno. Nie zdaje sobie sprawy, jak ważna może być dla nas jej odpowiedź.. Może i zdaje, ale za wszelką cenę nie chce nam pomóc. Marzy już tylko o wyjściu. To niech sobie pomarzy, bo na pewno nie wyjdzie..

 

Wpatrywałam się w nią ze złością. Byłam już dość zirytowana jej zachowaniem. Najchętniej, przywiązałabym ją do słupa i siłą wydusiła całą prawdę. W ten sposób już za pierwszym razem wszystko by wyśpiewała. Nie było by potrzeby ciągłego zadawania pytań, nie przynoszących żadnych rezultatów. No trudno, w tym przypadku chyba lepszym rozwiązaniem, jest po prostu najzwyklejsze przesłuchanie. Brutalność trzeba zachować na później, bo takowa zapewne się przyda. Na samą myśl o tym, me prawe skrzydło automatycznie wyciąga łuk z zaczepki.

Link do komentarza

Za dużo się w ten sposób nie dowiemy. Ewidentnie widać, że klacz nie chce współpracować. To dla niej niedobrze, bardzo niedobrze wręcz. O tych drzwiach może sobie zapomnieć, przynajmniej narazie. Nie chcę używać drastyczniejszych środków, by wyciągnąć od niej prawdę, ale strasznie mnie ona irytuje. Na szczęście, potrafię być cierpliwy... Do czasu. Widzę, że moje towarzyszki nie próżnują... Dobrze, dobrze, ja również nie zamierzam. Najważniejsze mogą być nawet drobne szczegóły. Potrzebujemy konkretów, byśmy mogli pozwolić pani iść. Nie lubię przemocy psychicznej, zdecydowanie wolę, gdy robota polega na prostym pozbyciu się niewygodnego kuca... No ale jak trzeba, to trzeba, narzekać nie będę.

Link do komentarza

- Oh...- zaczęła, kierując pyszczek w stronę Lariski.- Męża poznałam na jednym ze spotkań koła literatów "Diament", które zresztą nie istnieje od kilku długich lat. Jednak, wystąpiliśmy z niego kilka miesięcy przed jego rozwiązaniem i całe szczęście, gdyż wszyscy członkowie zostali oskarżeni o szpiegostwo i działanie na szkodę państwa. Mój kochany już wtedy należał do zakonu, więc wiedział kiedy wystąpić z tego kręgu. Z góry, mówię, że nie szpiegowaliśmy, przynajmniej ja i mój mąż. No i potem zrobiliśmy coś czego żałuje do tej pory... zeznawaliśmy przed sądem, cóż na prośbę paru wpływowych ludzi, którzy mieli pomóc mojemu mężowie... obciążyliśmy kilka kuców. Nie wiem, co z nimi się stało, albo zostały wygnane, albo siedzą tutaj. Ale cóż, młoda i głupia wtedy byłam- na moment przerwała i otarła łzę z oka.- A do zakonu Agis wstąpił zaraz po uzyskaniu pełnoletności... to trochę późno jak na zakon, zazwyczaj do zakonu biorą dzieciaki by je kształcić w odpowiednim kierunku, ale mój mąż znał się na historii i dodatkowo był bardzo szybki, zdobywał medale i wyróżnienia w różnych dziedzinach sportowych, nawet pływać potrafił.

Klacz potarła kopytem po policzku, gdy spojrzała na nie i zobaczyła resztki fioletowego cienia do powiek, zaczęła intensywnie go pocierać, próbując wytrzeć, jednak te rozmazywał się coraz bardziej, przez co klacz wyglądała coraz gorzej. Mruknęła coś na temat kosmetyków produkowanych w tym kraju i spojrzała w stronę Rushy, słysząc jej słowa.

- Przecież odpowiadam na wszystkie pytania- odparła ze zdziwieniem w głosie. Nie wiedzieliście jednak czy zdziwienie to było prawdziwe, czy też tylko udawane. Jeśli to drugie, to ta dama musiała być znakomitą aktorką. Na słowa Lightinga nawet nie odpowiedziała. Przez moment panowała cisza, przerywana tylko przepełnionymi bólem krzykami jednego z więźniów, który pewnie poddawany był nieco brutalniejszy przesłuchaniu. Przy każdym tego typu dźwięku klacz wzdrygała się.

Link do komentarza

Najpierw książka, potem ten "Diament". Coś w tym może być. Moja ochota podetknięcia ostrza pod jej gardło nieco zmalała. Przycisnęłam je mocniej do boków i spojrzałam na swoich towarzyszy. Ciekawiło mnie czy myślą o tym samym. Skinęłam lekko głową szarej klaczy. Na razie nie miałam więcej pytań do "Królowej". Zagłębiłam się w myślach. Miałam szczerą nadzieje że moje podejrzenia są fałszywe. Gdyby jednak nie, to nie powinnam o nich wspominać przy tej klaczy. A właśnie. Spojrzałam jej twardo w oczy. Bez cienia współczucia. Taki pojedynek na wzrok.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza

Widocznie Agis, był ambitnym i utalentowanym pegazem. Wciąż jednak nie wiemy tej najważniejszej, kluczowej rzeczy. Te pozostałe informacje i tak uważam, ze mogą stać się przydatne. Myślałam i myślałam, w głowię zaczęły mi się kształtować różne wyobrażenia i podejrzenia.. Dalej jednak nie wiedziałam, co z tego wszystkiego rzeczywiście mogło być prawdą.

 

Może i uznała, że ponoć odpowiada na wszystkie pytania, nie mam zamiaru ją dalej o to męczyć. Uważa, jak uważa, nie sądzę, żeby zmieniła zdanie. Albo nie odpowiadała, albo zwleka.. Te obie czynności, goniły siebie na wzajem. Nie chciałam się wykłócać, bo i tak wszyscy wiedzieli, że nie odpowiada na niektóre pytania i zapewne ona sama też to wie. Za jakiś czas rozmyślań, Lariska, z powagą kiwnęła do mnie głową.. Zapewne był to znak, że więcej nie zdoła zadać. Ja jednak coraz bardziej zagłębiałam się w myślach. Próbowałam przeanalizować informacje, które otrzymałam od kobiety.. Może był w tym jakiś sens, który mógł by naprowadzić nas na dobrą drogę? 

Link do komentarza

Coś przyciągnęło moją uwagę w wypowiedzi klaczy o "Diamencie". Że ona też do niego należała. Wiem, nie należy oceniać po pozorach, ale mi ta pani na pisarkę nie wygląda. Wyraźnie za to widziałem jedno - to przesłuchanie nie idzie po naszej myśli. Dowiedzieliśmy się kilku faktów, które nie naprowadzają nas na nic nowego i... I tyle. Zwyczajna rodzina, no, może za wyjątkiem profesji jej głowy. Swoją drogą, jestem ciekaw, czy ludzie Aleksego znaleźli coś ciekawego w mieszkaniu tego... Agisa. To by nam bardziej pomogło niż jego żonka. Nadal jednak sądzę, że coś przed nami ukrywa. Hm... A może... Czy sądzi pani, że mąż mógł mieć kogoś... No wie pani, na boku? Może go pani widziała z kimś nieznajomym, który wydał się pani podejrzany? W sumie, gdyby miał kochankę, mogliby chcieć uciec gdzieś daleko stąd, wykorzystując do tego skradziony na zamówienie artefakt, by pieniądze przeznaczyć na wspólne życie daleko stąd... To nie jest pozbawione sensu.

Link do komentarza

- Na boku!- krzyknęła- To nie do pomyślenia! Mój mąż nigdy, ale to nigdy by mnie nie zdradził! Co za podłe insynuacje, a miałam pana, za porządnego kuca!- klacz prychnęła i demonstracyjnie, z uniesioną wysoko głową odwróciła się, wbijając wzrok w ścianę. Trwała w tej pozie nie poruszając się w ogóle, w tym momencie wyglądała jak rzeźba szalonego artysty, a nie żywa istota, bo która żywa istota mogłaby tkwić w tak nie wygodnej pozycji, bez ruchu. Patrzyliście na nią nie za bardzo wiedząc, co zrobić w takiej sytuacji, wasze doświadczenie przy prowadzeniu przesłuchań było równe zeru. Znów zapadła cisza, jednak tym nie razem nie dochodziły do waszych uszu krzyki torturowanych. Po chwili drzwi pokoju przesłuchań otworzyły się i do środka wszedł jeden ze strażników. Rzucił pobieżne spojrzenie "waszej damie", po czym odezwał się do was:

- W domu podejrzanego znaleziono coś jakby list...-zaczął.- Schowany był w jednej z książek z różami na okładce, może on być wam w czymś pomocny.- po tych słowach położył na stole przed wami ozdobną kopertę. Nie była ona zaadresowana, ani zaklejona, najwyraźniej korespondencja ta, nie miała trafić na pocztę, a do kopyt własnych. Jednak nie było wiadomo czyich.- Radzę zajrzeć do środka- odezwał się znów ogier- zawartość jest... co najmniej niezwykła.- po tych słowach odszedł, przy drzwiach skinął wam głową na pożegnanie.

Podejrzana, gdy tylko strażnik położył kopertę na stole, odwróciła swój pysk, wpatrując się w przyniesiony kawałek papieru. Gdy zaś wyjęliście z koperty niewielką kartkę papieru. Rushy, która cały czas bacznie się jej przyglądała dojrzała w jej oczach przerażenie, dama jednak szybko się opanowała, a na jej twarzy znów zagościła nienawiść i pogarda skierowana w waszą stronę. Lariska i Lighting zajęci byli przeglądaniem kartki, by zwrócić uwagę na to, co robi ich więzień. Nie było w tym nic dziwnego, treść była wyjątkowo ciekawa:

Najdroższa.

Cezar

Pamiętaj o X i Q- ONI SĄ WAŻNI!

MDN ZURFH EHGH LQQB, CHEUB PL SRPRJD, nie martw się, URCSRCQDVC PQLH. SUCBMGC QD ZDONL. VCXNDM WBWXVD.

Kocham,

Twój Agis

Gdy po przeczytaniu spojrzeliście w stronę żony Agisa, ta spoglądała na was z wyższością, a na pyszczku jej pojawił szyderczy uśmiech.


Macie pierwszą zagadkę, nie czekajcie z dalszymi odpisami, aż ją rozwiążecie, może się okazać, że dzięki umiejętnościom i dobremu rozegraniu uda wam się uzyskać odpowiedź bez rozwiązania, jednakże wtedy to będzie dłuuuga droga.

Zagadka ta nie jest trudna, jak wpadnie się na odpowiedni trop i dobrze ją skojarzy.

+Zagadek będzie więcej, tak więc, czy potrzebujecie oddzielnego tematu by się w nim konsultować co do spostrzeżeń, tropów itd czy zorganizujecie się sami (komunikatory, brak współpracy itd.)? Będzie to wtedy coś w rodzaju tematu na mały offtop.

+Proszę o umieszczenie odpowiedź (czy chcecie temat czy nie) w spoilerze, w poście z waszym odpisem.

Link do komentarza

Oderwałam wzrok od kartki i spojrzałam w stronę klaczy. Szyderczy uśmiech, i spojrzenie pełne pogardy rozzłościł mnie na dobre. Dość tego! Nie zasługuje na litość! Westchnęłam lekko, po czym odezwałam się jakby do siebie.
- W zdobyciu kodu mogą pomóc Kaci, i ich maszynki, jak bat.
Oczywiście powiedziałam to na tyle głośno żeby podejrzana usłyszała. A ton do uspokojających nie należał. Spokojny, jakbym proponowała taką błachostkę jak jabłka na przekąskę. W głowie za to biorąc, zaczęłam w myślach zawyżać i zaniżać wartości liter. Poruszyłam się gwałtownie, przez co ktoś uważny mógłby zauważyć krańce metalowych piór gdy płaszcz się przesunął. Miałam pewien pomysł w głowie, ale nie wiem czy wypali. Odwróciłam się do swoich towarzyszy i spytałam obojętnym tonem.
- Jaki rodzaj tortur proponujecie?
Mrugnęłam do nich pod koniec, tak obrócona żeby przesłuchiwana nie zauważyła. Mimo że nie pomogłabym tej klaczy jakby czegoś ode mnie chciała to nie miałąm zamiaru jej ranić.

Link do komentarza

Zaczęłam uważnie obserwować kartkę. Podczas tego, dostrzegłam, że oskarżona zaczęła się dziwnie zachowywać. Na jej twarzy, zagościł szyderczy uśmiech, który na pewno nie świadczył nic dobrego.. To wszystko, wyglądało jak jakiś tajemny szyfr, zapewne znany przez podejrzaną i Agisa, oraz wymyślony na potrzeby zbrodni.. Może i kogoś jeszcze. Nie zwracałam głównej uwagi na sam szyfr, lecz na koniec i początek. "Pamiętaj o X i Q- ONI SĄ WAŻNI" - pewnie chodzi o jakieś osoby. Albo, te obie literki, miały na celu coś znaczyć, coś o dalszej części tekstu, lub to "nie martw się". Powoli, domyślałam się co mógł kryć szyfr, lecz za każdym razem nie miałam dokładnej pewności. Zapewne, był on napisany przez Agisa, przed zniknięciem sztandaru. Ciągle brałam pod uwagę to "nie martw się".. Od razu, zaczął pisać mi się w głowie ciąg dalszy. Dopóki jednak nie zyskam pewności, nie będę się tym dzielić. A w zyskaniu pewności, może nam żona zdrajcy.. O ile pani wielka, nabierze chęci do współpracy z nami, w co wątpię.

 

Po jakimś krótkim czasie rozmyślania nad zagadką, odezwała się Lariska. Hmm.. Może i mogło by to pomóc wyciągnąć kod. Lecz może i jestem klaczą rządną krwi wszelkich zdrajców i wrogów, ale nie wydawało mi się to dobrym pomysłem. Dlaczego? Uważam, że zbyt mało minęło, by zacząć brutalne działania. Co chwilę, przypominał mi się szyderczy uśmiech kobiety.. Był on kpiący i złośliwy. Nie wiem, co ona mogła mieć wtedy na myśli. Czyżby stara się zepchnąć nas na złą drogę? Zapewne tak jest. Za jakiś czas, Lariska odezwała się ponownie.

 

- A może tak.. Zostawmy ją, nie sądzę, że może nam w tym pomóc(nie miałam zamiaru, ją jednak wypuszczać), ale nie będzie takiej potrzeby - Odpowiedziałam dość cicho, by podejrzana nie miała okazji podsłuchiwać. - Jak chcecie, możecie ją jeszcze przepytać kilka razy na temat tajemniczego szyfru. Może i poskutkuje - Po czym wpatrzyłam się jeszcze raz w kartkę, powtórnie zastanawiając się nad treścią. Powoli, zdawało mi się rozumieć coraz więcej..

 

Po jakimś czasie, wpadłam na genialną myśl! Był w tym sens..

 

Na co zakładać zbędne tematy na obgadanie tylko kilku zagadek, jak jest priv/gg? Nie widzę w tym najmniejszego sensu. Nie trudno jest się zgadać na priv, zwłaszcza, że jest to opcja dość łatwa w obsłudze i przede wszystkim prywatna. Tym bardziej, że jest możliwość dodania kilku uczestników, tak samo działa konferencja na gg.

Link do komentarza

A więc jednak coś mają. List, tak? Zobaczmy, co tam ptaszki naćwierkały. X i Q? Czyli mamy czwórkę podejrzanych. Zaraz, ale tak właściwie... Co to jest? Losowe litery? Nie, to musi być jakiś szyfr... Problem w tym, że nie jest to żaden z tych popularnych, którym się posługują źrebaki, a zapewne taki, który zna Agis, adresat listu oraz Ci "X i Q". Cały myk polegał na tym, że ogier w liście wyznaje miłość adresatowi... A raczej adresatce, co do płci jestem już bardziej przekonany. Są dwie możliwości - albo żona Agisa przeceniała jego lojalność, albo ten list do niej... W tym pierwszym przypadku nie posuwamy się - a przynajmniej ja - ani o krok dalej, a w tym drugim... No cóż, ta klacz nie będzie miała łatwego życia... Dopóki jeszcze je będzie miała. Podniosłem głowę znad kartki. Ona sobie z nas kpi. I to jak. Lariska mądrze prawiła, przydałby się ktoś, kto umie wyciągać informacje bardziej alternatywnymi metodami... Chociaż nie, my jesteśmy właśnie takimi kucami. Ale trzeba się póki co wstrzymać z przemocą, może zrobimy to inaczej... Po usłyszeniu pytania klaczy i zobaczeniu mrugnięcia, od razu wiedziałem, o co chodzi. Mądra dziewczyna z niej jest... Szepnąłem do szarej klaczy: Rushy, spokojnie, groźba cierpienia czasem lepiej działa niż samo cierpienie. Po chwili zastanowienia dodałem głośniej, by podejrzana wszystko słyszała: Myślę, że rozciąganie kończyń na początek wystarczy... Tylko nie za mocno, żeby jej nóg nie oderwać, a przynajmniej jeszcze nie teraz.

Link do komentarza

Klacz spojrzała na was z nie dowierzaniem najwyraźniej nie mogła uwierzyć w to, że chcecie użyć przeciwko niej siły fizycznej. Milczała jednak jak zaklęta, po raz kolejny w tym pokoju zapadła cisza. Przesłuchiwana opuściła łeb, wpatrując się w blat stołu, widać było, że jest przerażona. Wy byliście w tym momencie pewni, że wasz plan się powiódł. Tym bardziej, że dama otworzyła już pyszczek jakby chciała coś powiedzieć, tylko nie była jeszcze pewna co dokładnie. Pokręciła głową, wciąż nie patrząc na was, posklejana grzywa całkowicie zasłoniła jej twarz. Nie mogliście więc dojrzeć, jakie emocje szargają nią teraz. Domyślaliście się tylko, że wasze słowa, naprawdę musiały zrobić na niej wrażenie. Zastanawiało was tylko jedno, skoro ta klacz tak łatwo było przekonać do współpracy, to czemu zatrudnili do tego kogoś z zewnątrz. Odpowiedź na to pytanie mieliście poznać niebawem. Bo o to klaczka poderwała się, kładąc dwa przednie kopyta na stole i wyprężając się, włosy wciąż zakrywały jej twarz.

- Wypraszam sobie!-krzyknęła.- Współpracuje z wami, mówię ile wiem, a wy chcecie mnie torturować, bo jakiś strażnik przyniósł wam świstek papieru z książki, z mojego domu?! To nie do pomyślenia... ale tak to jest w tym... państwie Pegasopolis- dwa ostatnie słowa wymówiła z pogardą w głosie, najwyraźniej Ojczyzna nic dla niej znaczyła.- Zawsze tak robią, wyniszczać najlepsze kucyki, zostawiając tylko maszyny do zabijanie, takie jak wy! Podejrzewać mojego biednego męża o kradzież sztandaru, bo wam to na kopyto, bo tak łatwiej. Będziecie mieć kozła ofiarnego, a przy okazji pozbędziecie się znowu jakiejś wielkiej osobistości. Kogoś mądrego i bystrego.

Klacz trwała w takiej pozycji przez chwilę, mimo, że nie widzieliście jej oczu byliście pewni, że mierzy każdego z was, po kolei, z nienawiścią.


Chyba źle się zrozumieliśmy. Chodziło mi o to, że odpisy będą pojawiały się normalnie w normalnej kolejności.

Pisząc o tym, że z rozwiązaniem zagadki nie musicie czekać chodziło mi o to, że nierozwiązana zagadka nie równa się przerwie w sesji.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...