Skocz do zawartości

Zdrada niejedno ma imię [Lariska, Aretra, WładcaCiemności]


Cuddly Doggy

Recommended Posts

Nie powiem, zaintrygowała mnie ta opowieść.. Nie była jednak nowością. To było całkiem niedawno, kiedy systematycznie chodziłam na pojedynki. Fascynowało mnie to, ta brutalność.. Nie wiem, czy chciałabym wziąć udział w jednym z takich pojedynków. Tak, czy inaczej, nigdy nie spotkałam w nim żadnej klaczy. Nie było w tym jednak nic dziwnego. W końcu to pojedynek na śmierć i życie - najmężniejszy i najdzielniejszy wygrywa życie i prawdopodobnie - honorowe miejsce w armii Pegasopolis. To proste. Zawsze tak było, jest i będzie.

Nigdy nie przepadałam za tłumami i dalej nie przepadam. Ale nie powiem.. W niektórych miejscach, tłum kucyków nie jest zły. Wszyscy rozmawiają i są w miarę kulturalni i mili - przez co, nie jest jeszcze aż tak źle. Jako pegazy, musimy prezentować się dobrze, nie ważne, czy jesteśmy u siebie, czy na polu walki. Przeraża mnie jednak mania czystości, jaką posiadają jednorożce. Uważają, że ich magia, ład i porządek jest w stanie zwyciężyć wszystko.

 

Widać, że klacz dobrze wspomina tamte dni, za nim jej mąż opuścił wartę. Tym razem po raz ostatni. Ehh.. Nie wiedziałam, co na ten temat myśleć. Może jej mąż poznał kogoś, kto wkręcił go do zdrady. Skoro zawsze, dzielnie trzymał wartę i nagle zniknął razem z sztandarem.. Nie sądzę, że mógł to zrobić z własnej woli. Ktoś go wkręcił, a jeśli to prawda - musimy dowiedzieć się kto. Widzę, że Lariska pomyślała dokładnie o tym samym co ja i wyprzedziła mnie z owym pytaniem. Postanowiłam, nie przesiedzieć dalej cicho, więc zaraz po słowach Lariski, dodałam coś o siebie.

 

- Tak, czy kontrolowała pani może.. Z kim spotykał się mąż, miał jakiś nowych znajomych, spotkania? Często opuszczał dom? Jak to wyglądało? - Spytałam, w miarę trzymając spokój i powagę. Oby panienka tym razem nie zwlekała.

Link do komentarza

Heh, panienka z dobrego dworu nie lubi walk. A szkoda. Miło się tam spędza czas. Oprócz krwi, flaków, rozrywania organów i innych czynności brutalniejszych od machania skrzydłami jest tam coś magicznego, taka... Aura, sprawiająca, że można się utożsamić z zawodnikami w trudnych i przywiązać do nich, nawet, jeśli oni już są przywiązani - do lin, które mają zabrać ich szczątki do klatek hodowanych przez niektóre pegazy padlinożerców. Ja osobiście lubię kruki, są bardzo dostojnymi ptakami. Może sobie na stare lata sprawię jednego. Ale to nie czas na takie wewnętrzne dywagacje! Mą uwagę przykuło jedno zdanie - to o miksturach zmieniających choćby kolor tęczówki. No bo co ja bym zrobił na miejscu takiego Agisa? No pewnie, że bym spróbował zmylić trop. A to jest najłatwiej zrobić poprzez zmianę tożsamości, w tym wyglądu. Czy wie pani, jakie jeszcze mikstury posiadają zebry? Może coś zmieniającego kolor sierści? Albo chociaż grzywy? Taaak... To się zaczyna powoli układać w logiczną całość... Zmiana wyglądu u zebr... Tożsamość... Z tym ciężej, chociaż... Tytus! Ten, o którym mówiła Rushy! To może być nowa przykrywka Agisa... Na pewno wyczytała o nim z listu... Teraz już pójdzie łatwiej.

Link do komentarza

- Mój maż miał wielu znajomych- zaczęła.- Za pewne część z nich poznał na walkach, nie mam pojęcia których, gdzie, bo to trudno spamiętać. Agis to bardzo towarzyski kuc. Mnóstwo gości przewijało się przez nasz dom, w dużej mierze byli to właśnie jego znajomi... niektórych widziałam tylko raz czy dwa, inni przychodzili systematycznie. Na przykład zaprzyjaźnił się raz z innym ogierem, bogatym pegazem, wystawiał on często swoich niewolników na walki... A co do reszty to nie byłam jakoś bliżej związana z żadnym z jego przyjaciół. Zazwyczaj przebywałam na górze, czytając, a oni swobodnie sobie rozmawiali. Kontrolować, to też nie kontrolowałam, razem z mężem ufamy sobie w stu procentach. Nie chcemy uprzykrzać sobie nawzajem życia, tylko z powodu jakiś głupich podejrzeń... Jedyne na co nie pozwalałam, to na przyprowadzanie do domu niewolnic, nie chce, żeby coś takiego pałętało się po moim domu... A z domu, mąż wychodził codziennie, do pracy, na zakupy, jak każdy. Przecież dom to nie więzienie, zarówno on, jaki i ja, możemy wychodzić kiedy chcemy. Ale i tak, nikt z nas nie pałętał się nocą po uliczkach, to niebezpieczne- w tej kwestii dama nie miała więcej do powiedzenie, trwaliście chwilę w ciszy, gdy Lighting postanowił zadać kolejne pytanie. Klacz odpowiedziała błyskawicznie- nie mam pojęcia, zapewne i takie istnieją, byście musieli zapytać zebr, one się w końcu na tym znają.

Po powiedzeniu tego, co chciała powiedzieć, klacz wstała, już myśleliście, że szykuje się do wyjścia, ale ona tylko po prostu się rozciągnęła, ziewając przeciągle, nawet wy wiedzieliście, że takie zachowanie nie przystoi damie, na którą klacz próbowała pozować. Ta chyba, też się w porę zorientowała, bo rzuciła krótkim "przepraszam", jednak nie usiadła z powrotem na krzesło, zaczęła przemierzać pomieszczenie w tę i z powrotem.

Link do komentarza

Spojrzałam na klacz z pewną irytacją. Chodzi sobie, jakby była gościem. W sumie nim była, ale w tym gorszym znaczeniu.
- Proszę usiąść. - Oświadczyłam chłodnym głosem.
Spojrzałam po tym na Lightninga z uniesioną brwią. Zmiana koloru grzywy? Albo sierści? Gdyby nie szybka reakcja klaczy, byłabym nadzwyczaj zdziwiona. Zaczęłam jednak dostrzegać sens myślenie, więc zamiast tego skinęłam mu lekko głową. Po czym spojrzałam ponownie na przesłuchwianą. Walki, zmiana wyglądy, jakieś imię - Tytus... Wcześniej myślałam o zawodniku, ale teraz uznaję tą możliwość za mniej prawdopodobną. Na walkach, jest Mnóstwo pegazów i gryfów, a jednorożców też nie najmniej. Jeśli Agis postanowił się zmienić, to mógł równocześnie użyć produktów od Zebr. Piękne wyjaśnienie... jakie proste gdy już się o tym myśli.
- Wie pani może z kim Agis chodził na walki?
Czułam coraz większe zaciekawienie, a jednocześnie czułam że coś pominęliśmy. Takie przeczucie.
 

Link do komentarza

Pytanie Lightning'a spodobało mi się. To ma nawet sens.. Te wszystkie ich powalające, przedziwne mikstury, mogłyby pomóc Agisowi w zmienieniu osobowości. Zebry są wielce nieprzewidywalne - więc czemu i nie mogłyby wymyślić eliksiru do zmiany wyglądu? To wszystko stawało się nawet.. Jasne. "Zebry mi pomogą", "Szukaj Tytusa", "Jak wrócę będę inny" - Co ja przez to rozumiem? Zebry pomogły Agisowi zmienić tożsamość. Zawiadomił również w liście, żeby żona szukała kogoś o imieniu "Tytus". Kim jest Tytus? Tytus - mogło być to nowe imię Agisa, w celu nierozpoznania przez innych. To wszystko, zaczęło płynnie pasować do reszty, stało się jasno i oczywiście. Ohh, że ja wcześniej na to nie wpadłam. Lecz co my możemy zrobić z tymi wiadomościami? Musimy wpaść na trop, który pomoże nam znaleźć Tytusa(Agisa). Lecz jak to zrobić? Nie wiem, czy jego żona może nam w tym pomóc.. No cóż, zobaczymy. 

 

- Czy pani mąż dużo mówił o eliksirach, wykonania Zebr? Czy chociaż miał jakiegoś.. Znajomego z ich strony? - Miałam nadzieję, że odpowiedź na to pytanie, pomoże nam wpaść na właściwy trop. Jeśli się nie powiedzie, nie sądzę, by ta klacz mogłaby nam jeszcze w czymś pomóc. Może inni mają pomysł na lepsze pytanie.

Link do komentarza

Hm... Wielu znajomych... No dobrze, niech będzie, może był po prostu towarzyskim kucem. Ale jestem pewien, że znalazłby się wśród nich ktoś, kto nie ma do końca czystych intencji... Zebry miały wiele ciekawych specyfików, choć sam nigdy żadnego nie próbowałem... Jeśli moje podejrzenia okażą się prawdą, chętnie również zakupię kilka mikstur, które mogłyby mi pomóc w zmianie tożsamości podczas właśnie takich śledztw... Chociaż jest jedna rzecz, której na pewno nie da się podrobić... Znaczek... - wymruczałem. Powiedziałem przesłuchiwanej: Proszę opisać Cutie Mark pani męża. Zwróciłem się potem do Rushy i Lariski: Wiecie może, kiedy są następne walki? Wypadałoby się tam przejść. Nadal jednak nie wiedziałem jednego - kim jest Tytus... Mogło być to zarówno "nowe imię" Agisa, jak i któregoś z jego, że tak powiem, "współpracowników"... To trzeba będzie jeszcze wyjaśnić.

Link do komentarza

Klacz grzecznie powędrowała na miejsce, gdy Lariska od niego tego zażądała, widocznie nie chciała mieć problemów.

- Agis często chodził z tym właścicielem niewolników o którym już wspominałam, stawiał na jego zawodników dość spore sumy i dość często wygrywał zakłady. Czasami chodził tam sam i może na miejscu już się z kimś spotykał... w każdym bądź razie wspominał mi o tym Tytusie od niewolników i o nikim więcej... zaś co do eliksirów, on się nimi średnio interesował, całą wiedzę od niech czerpał ode mnie, przecież musiałam mu powiedzieć w jaki sposób zrobiłam sobie takie piękne loki na stałe. To mu opowiedziałam, że zebry mają eliksiry, które mogą zmieniać różne rzeczy i na tym nasza rozmowa się urwała. Czy znał jakieś zebry to nie wiem, ale pewnie nie. W końcu, gdyby znał to by mi powiedział- następne pytanie padło od Lightinga, gdy klacz je usłyszała zmrużyła oczy jakby próbując sobie przypomnieć znaczek męża, przygryzła dolną wargę, wyglądała na skupioną, zaś wy zaczęliście powątpiewać w jej ogromne przywiązanie do męża- On często nosi płaszcz- mruknęła- jak każdy strażnik, więc nie za często można zobaczyć jego znaczek, po za tym on jest dobry ze wszystkiego... o, już, już...już pamiętam- klacz doznała nagłego olśnienia, zabłysły jej oczy i momentalnie wyprostowała się na krześle- jego znaczkiem jest tarcza, a na tarczy jest herb Pegasopolis, tyle że pegaz na herbie ma przewiązane oczy czarnym materiałem... Mówił mi, że zdobył ten znaczek, gdy poczuł, że historia państwa jest dla niego naprawdę ważna.

Link do komentarza

Spojrzałan na Lightninga jak na ograniczonego umysłowo. Na szczęście pod kapturem mniej to widać.
- Już jutro. - Odpowiedziałam mu spokojnie i z chłodem.
Jak on mógł nie zauważyć wszystkich przygotowań? Nie wiem, i nie chcę wiedzieć. Na razie nie zamerzałam także pytać o więcej przesłuchaną. Wcześniej mówiła że nie zna Tytusa, a teraz wspomina o nim jako handlarzem. Czy ukrywa coś więcej? Raczej zbliżamy się do końca. Ale pewna nie jestem.

Link do komentarza

To w końcu zna tego Tytusa, czy nie? Niebiesko-błękitna, poszarpana grzywa opadła mi na jedno oko. Mimo tego, dalej wpatrywałam się w klacz. Co ona wygaduje? Tego zapewne nikt nie wiedział. Skoro to aktorka, pewnie próbuje nieźle namieszać w głowie, a my możemy się nawet nie orientować..  A tu nagle, gdzie środek tam koniec, gdzie koniec - początek... No cóż, niech próbuje dalej, ale ja trzymam się gruntu i mimo wszelakich prób tak łatwo mnie z niego nie zepchnie. Ale nie powiem - twardy z niej "przeciwnik".

Po chwili odezwał się Lightning. Byłam skłonna, odpowiedzieć mu na owe pytanie. Jednak pierwsza, odezwała się Lariska. Przypuszczałam, że to jutro, ale, że na walki nie chodzę już od długich lat, takie typu widowiska nie są dla mnie nowością; nie przykuwają mojej uwagi, więc zapomniałam, kiedy ostatnio bywały tutaj dekoracje, tłumy, czy stoiska zebr. Do tego nawet często bywam w rynku. Jak już, to wpadam na chwilę, a potem lecę zajmować się moimi codziennymi zajęciami. Mieszkam od rynku nieco dalej, gdyż w pewnej dzielnicy Pegasopolis, gdzie przebywa mało pegazów. Widnieje tam mój, latający, nie za duży chmurny dom, w którym i tak przebywam dość mało. Na codzień latam wysoko nad stolicą, z niewyobrażalną szybkością. Wieczorem, natomiast za moim domem, trenuję strzelanie z łuku.. Tyle mnie widziano w domu.

- Tak, jutro. Zgadzam się. Z racji tego, że nie byłam tam od lat, chętnie zobaczyłabym jak walki wyglądają teraz - Wyszeptałam do pozostałej dwójki pegazów, jednocześnie skinęłam głową, na potwierdzenie.

 

Wróciłam do mojej poprzedniej myśli, o Tystusie. Zaraz potem, wiedziałam o co mogę się jej spytać, lecz nie do końca byłam pewna czy takowe pytanie jest na miejscu. W każdym bądź razie, zobaczymy, jak na tym wyjdę.

- Co Agis, wspominał pani o owym "Tustusie"? - Spytałam lekko uginając jedne, przednie kopytko, jednocześnie podnosząc jedną brew.

Link do komentarza

Tytus od niewolników... Hazard, zakłady... To wcale nie jest podejrzane, ani trochę. Muszę się opanować, sam sobie w myślach stosuję sarkazm. A to źle. Znaczek... Ta opaska na oczach pegaza z herbu jest dość dwuznaczna - może oznaczać ślepe przywiązanie do państwa... I tak bym zapewne pomyślał w większości sytuacji. I szczerze powiedziawszy - zapewne tak jest. Ale zasłonięte oczy nie wróżą nic dobrego... Oczywiście, pierwsze skojarzenie było negatywne - wiadomo, zwykle to bandyci zasłaniają twarze. Ale to tylko znaczek. Póki co, dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy, choć nic nie jest jeszcze pewne. Napiłbym się czegoś. Ale to później. Teraz - przesłuchanie. Ale i ono jakoś chyba długo trwać nie będzie. Poczekamy, zobaczymy. Ciekawe, kim jest tak na prawdę ten Tytus...

Link do komentarza

Klacz nie spuszczała z was oczu. Nie mogliście uwierzyć, że tak szybko zmieniła zdania, w końcu przed chwilą była zupełnie nie chętna do współpracy, a teraz opowiada chętnie o wszystkim. Do tego przestała od was wymagać byście traktowali ją jak damę i w końcu przestała krytykować Pegasopolis. Czyżby wybuch Rushy był tego przyczyną?

- Agis o Tytusie- powtórzyła niepewnie klacz, gdy tylko usłyszała pytanie.- W sumie, to wspominał, że posiada całkiem sporo niewolników, zarówno pegazy, jaki i jednorożce. Ale żaden z pegazów, które on posiada, nie są czystymi pegazami z Pegaspolis, to są te co dziko zamieszkują lasy i napadają na podróżnych. No i w sumie to tyle co o nim wiem... Systematycznie chodzi na walki, wystawia swoich niewolników przecież, tak to, to zajmuje się on chyba handlem czy czymś w ten deseń... mój mąż nie opowiadał mi dokładnie o jego zawodzie, ale mówił, że to bogaty kuc- po tych słowach klacz przeciągle ziewnęła i przetarła oczy. Klacz wydawała się trochę zaspana, lecz dzielnie walcząca ze snem, z tymże nie mogliście mieć pewności, czy przypadkiem pani ta nie udaje, w końcu gra aktorska nie była dla niej obca. Wyglądało na to, że klacz zaraz zaśnie, jednakże ta odezwała się kontynuując swój monolog.- Agis czasami gościł go u nas w domu, raz nawet przyprowadził jedną z niewolnic. Pegazica ta miała obcięty język i jedne co jej pyska się wydobywało to ciche jęki. Po mieście dużo plotek chodzi, że okaleczanie niewolnic czy niewolników to jedno z jego ulubionych zajęć, aż trudno było w to uwierzyć, w końcu to taki dżentelmen. Zawsze był miły wobec mnie, więc osobiście nie mam mu nic do zarzucenia.

Link do komentarza

Czy informacja o tym, że Tytus miał jakiś tam swoich niewolników może nam pomóc? Może da się z tego wyciągnąć kilka, całkiem ładnych i sensownych wniosków. Sadysta? Nie wiem, czy to może być dobre określenie dla niego. Nielitościwy, sadystyczny, a zarazem przystojny dżentelmen. Coś mi to mówi. Zwłaszcza, że Agis wspomniał o nim w liście, a to coś znaczy. Zawiadomił, żeby go szukała.. ale.. po co? Zagłębiłam się w myślach, starałam się znaleźć w tym jakiś sens, jakąś najmniejszą rzecz, która mi wpadnie do głowy. Jednak takowa się nie pojawiała. Zauważyłam, jak przesłuchiwana klacz mruży powieki, ale mimo to stara się nie zasnąć. Właściwie, to w końcu jest noc. Mimo tego, nie czułam najmniejszego zmęczenia, ani chęci do snu. Uważnie wpatrzyłam się w oczy klaczy, po czym natychmiastowo, zaraz po jej wypowiedzi, kontynuowałam dyskusję. Miałam wątpliwości, co do tych wszystkich odpowiedzi. To w końcu aktorka.. 

   - Intrygujący kuc.. - Po tych słowach westchnęłam i zamyśliłam się na moment. - Czy ogier ten, dzielił plany z Agisem? Wiedział coś o zaginięciu męża? Czy mówił pani, coś na ten temat.. - na ten moment przerwałam, po czym, kontynuowałam - Spotkał się z panią ostatnio, już po zniknięciu męża? - Spytałam, wkuwając wzrok ku klaczy. Przez cały czas, miałam jedną, tą samą nadzieję.. Że drogiej aktorce, nie zachciało się pobawić w teatr..

Link do komentarza

Bogaty pegaz, miły dżentelkuc, wystawiający swoich niewolników na walki, a do tego sadysta... Ciekawie nasz Agis dobiera znajomych. Ale ta niewolnica - genialny pomysł! Sekretów nie zdradzi, bo nie ma jak, a i reprezentatywna jest. Nie jestem za okrucieństwem i wolę oszczędzać moim celom cierpień, ale... Nie w tej misji. Tutaj tortury będą najszybszą drogą do finałowego triumfu. Wracając do tematu... Zajmował się handlem, ta? Chyba takim mało legalnym. No i był powiązany z hazardem. On nie może mieć czystych kopyt. A co jeśli... Co jeśli Agis zapożyczył się u Tytusa, przegrał i zaniósł mu sztandar w ramach zapłaty... Czy ostatnio pani mąż przegrał jakąś ilość pieniędzy przez hazard? Miałem nadzieję, że znajdę ten punkt zaczepenia. Bo jak nie, to... Znowu jesteśmy z niczym.

Link do komentarza
  • 2 weeks later...

Przesłuchiwana cierpliwie czekała aż padną wszystkie pytania.

- Czy coś planowaaali?- powtórzyła pytanie klacz tłumiąc ziewnięcie.- Nie wydaje mi się, chociaż ostatnimi czasy spotykali się trochę częściej. No... zaprzyjaźnili się bardziej. Ale wydaje mi się, że o to powinniście zapytać Tytusa. On powinien wiedzieć. Co do hazardu to raczej nie, po jego zniknięciu bałam się, że zostawił mnie dla innej, jakiejś nieokrzesanej niewolnicy Tytusa. Sprawdziłam jednak i pieniędzy znikło nie wiele, nie starczyłoby mu na kupno jakiejś klaczy i na ucieczkę. Chociaż z tego co zabrał można by spokojnie przeżyć miesiąc, może nawet dwa przy oszczędnym trybie życia. Bądź co bądź, pokaźna sumka mi została, a żadni wierzyciele nie pukali do drzwi. Tytus też nie pukał, chciałam go poszukać, bo mój mąż kiedyś wspomniał mimo chodem, że jak bym miała jakiś problem, a go akurat by nie było, mam się właśnie zwrócić do Tytusa. Chciałam nawet do niego pójść, ale policja tutaj jest zadziwiająco szybka. Więc nawet nie zdążyłam się z nim skontaktować. O moim uwięzieniu też pewnie nie wie... Z nikim nie mogłam się kontaktować, powiedzieli, że jestem jakimś WAŻNYM więźniem politycznym... a ja jestem tylko klaczą, co ze światem przestępczym ma mało wspólnego.

Spojrzeliście w stronę zakratowanego okna, które swą wielkością przypominało raczej mysią dziurę, która z nie wiadomo jakich przyczyn została zagrodzona. Najwyraźniej, do tego pomieszczenia nie mogły nawet wlatywać nie istniejące, latające myszy. Promienie wschodzącego słońca, padły na pyszczek przesłuchiwanej przez was klaczy, ta aż musiała zmrużyć oczy, by jej nie oślepiły. Na korytarzu znów słychać było ruch- zmiana warty. Jednakże nocni strażnicy, jakoś nie mieli ochoty odchodząc podrażnić więźniów. Jak najszybciej chcieli znaleźć się w domu.

Link do komentarza

Słuchałam klaczy już szczerze zaciekawiona. Poprzednie obrzydzenie klaczą już mi nieco mijało. Znów zaczynałam się robić neutralna w tej sprawie. Co do tego że z jakimś przestępstwami mało ma wspólnego to raczej prawda. Kopyt nie chce sobie ubrudzić, to nie bierze udziału w takich rzeczach. Jeśli już to raczej jako informator by działała. A że jest ważna to prawda. Jeśli to Agis okazałby się złodziejem Sztandaru to można by spróbować wymienić u niego Sztandar za żonkę.
Nie zniknęło dużo pieniędzy, a Agis - jeśli jest tak mądry jak ta klacz mówi - nie szastałby forsą bo to by ściągnęło na niego zainteresowanie. Prócz Zebr. Nie że je nie szanuję, wręcz przeciwnie. Szanuję wszystkie kucyki i gryfy, ale według mnie Zebry są zbyt... ufne. 
Spojrzałam na towarzyszy spokojnie, i zwróciłam się spokojnym szeptem.
- Chyba mamy już następny kontakt. 
Następnie spojrzałam na klacz i zwróciłam się do niej zimnym tonem.
- Wie może pani gdzie Tytus zazwyczaj przebywa?

Nie oczekiwałam zbyt dokładnej odpowiedzi.

Link do komentarza

A więc częstsze spotkania Agisa z Tytusem? To może coś znaczyć, albo przynajmniej ten fragment listu "szukaj Tystusa". Zdziwiło mnie zachowanie klaczy.. Nie była podła, ani wredna, tak jak wcześniej, lecz odpowiadała na wszystkie pytania. Wydawało mi się to podejrzane, ale jeszcze starałam się wierzyć w to - co słyszę, a później dowiem się czy to aby na pewno prawda. Jak się dowiem? Nie zaszkodzi spotkać się z Tytusem, na małej rozmowie. Tylko, żeby on nie bawił się w aktora.. Bo kto wie.. 

Odwróciłam wzrok ku Larisce, po czym wyszeptałam.

  - Tak, też tak myślę. - powiedziałam to nieco głośniej i zdawało się, jakby przesłuchiwana usłyszała. Nie wiedziałam, o co mogłabym ją jeszcze zapytać. Podczas, gdy padło pytanie Lariski, postanowiłam przemilczeć. O nic więcej, raczej spytać nie mogę.

Link do komentarza

Słuchałem klaczy z zaciekawieniem, lecz pozostawiając sobie obojętny wyraz pyszczka. Muszę przyznać, bardzo ciekawy ten Tytus, będę miał uciechę z przesłuchiwania go. No ale najpierw trzeba go znaleźć, co zresztą słusznie zauważyła Lariska. Intryguje mnie zachowanie Agisa... Jeśli działałby dla jakiegoś z rządów państw ościennych, wziąłby wiele pieniędzy, by móc tam chociaż się przetransportować; jeśli zaś pracuje dla osoby prywatnej, nie potrzebował wiele pieniędzy, jedynie na przeżycie, by pozostać niewykrytym... Ciekawe. Trzeba będzie porozmawiać z tym Tytusem... Ale to już niedługo.

Link do komentarza

- Tytus... zazwyczaj w swej rezydencji w bogatszej części miasta. Chyba że, są zawody, to wtedy za pewne gdzieś w pobliżu areny, albo u jakiegoś kucyka przyjmującego zakłady albo w koszarach dla gladiatorów- po tych słowach zapadła cisza. Może nie całkowita cisza, taka jak nocą, gdyż z zewnątrz słychać było wykrzykiwane rozkazy oraz rozmowy kuców przybywających do pracy na swoją zmianę. Brama zamykała się i otwierała ze szczękiem. Po chwili, również drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowali otworzyły się delikatnie i w drzwiach stanął Aleksy, szybko wszedł do środka i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wydawał się być zdziwiony widząc klacz całą i zdrową, acz nie wyspaną. Jednak to drugie, nie było niczym niezwykłym, w miejscu takim jak to, żaden z więźniów nie miał prawa się wysypiać, no chyba, że zaczynał współpracować. Ogier najwyraźniej przybył by zobaczyć, czy całonocne przesłuchanie dało jakiś efekt i czy przypadkiem nie potrzebujecie jakiś zmienników, czy czegoś do posilenia się. Zapytał was o to. Po czym znów skierował wzrok na damę. Kiwał głową słysząc wasze odpowiedzi.

- Powiedzieliście jej o co jej mąż jest podejrzany?- padło kolejne pytanie, tym razem szeptem, by klacz nie usłyszała pytania. - I czy będzie wam ona jeszcze potrzebna?- dodał po chwili.- To znaczy jeśli cokolwiek będzie wam potrzebne to mówcie, nie będziemy szczędzić środków na tak ważną misje.

Stojąc w tym niezbyt dużym pomieszczeniu z jednym niewielkim okienkiem, słysząc odgłos z zewnątrz, mieliście wielką ochotę by w końcu opuścić, to niezbyt przyjemne miejsce i chociaż podczas przesłuchiwania nawet wam przez myśl nie przeszło, że potrzebujecie świeżego powietrza i otwartej przestrzeni, teraz zapragnęliście tego całym sercem. Przesłuchiwana najwyraźniej powiedziała wam, wszystko co wiedziała, brakowało wam może głównych informacji, jednakże wpadliście na nowy trop. I to taki, który wydawał się całkiem istotny. W końcu najlepszym przyjaciołom zdradza się więcej tajemnic, jak żoną.

Link do komentarza

Skinęłam lekko głową Aleksemu, co było moim odpowiednikiem powitania. Spojrzałam po swoich towarzyszach, i doszłam do pewnego wniosku. Wszyscy potrzebowaliśmy powietrza i kofeiny. Szeptem odezwałam się w ich stronę, tak żeby Aleksy też usłyszał.
- Myślę że przerwa na przemyślenie, i coś pobudzającego nam nie zaszkodzi.
Szczere nadzieje że Rushy i Lightning mają ochotę na to samo co ja. Jeśli nie to najwyżej wyjdę sama.

Link do komentarza

Wszedł Aleksy. Nie wiem jak inni, ale ja już miałam ochotę kończyć to męczące przesłuchanie i wreszcie udać się do Tytusa. To chyba najlepsze rozwiązanie, przesłuchiwana więcej by nam powiedzieć raczej nie mogła.

- Tak, może już iść. - Westchnęłam, czekając na potwierdzenie moich towarzyszy - To raczej już wszystko, co mogła nam powiedzieć, a my spytaliśmy się już o te najważniejsze rzeczy, więcej nie potrzeba. No chyba, że sądzicie inaczej? - Mówiąc ostatnie zdanie, zwróciłam się do moich towarzyszy. Uważałam, że już chyba wystarczająco długo trwa to przesłuchanie i przydałoby się go zakończyć. Po chwili, padło pytanie Lariski. Było one skierowane tylko do nas. 

 

Nie byłam do końca pewna co do tego.. To w końcu misja, a my powinniśmy zachowywać się poważnie. Jeszcze za nim zostałam wybrana, pamiętałam, że misja to misja i nie ma czasu na bzdety. Jednak nie ukrywam, że nieco miałam ochotę na łyczka kofeiny i na małą chwilę przewietrzenia. Większość czasu, jak nie strzelam z łuku, szybuję wysoko na niebie, nad Pegasopolis. Mój dom mam zbudowany z różnych rodzajów chmur, wysoko nad Pegasopolis. Jest w nim tak dużo miejsca, a często wpada przyjemny, chłodny wiatr, który hartuje mnie co ranek. Źle się czuję, będąc przez dłuższy czas w małym, szarym pomieszczeniu, w którym brakuje świeżego powietrza. 

- Ehh.. Myślę, że możemy zakończyć już to przesłuchanie, a po nim, z pewnością starczy czasu na chwilkę przewietrzenia, nie sądzicie? - Powiedziałam to tak, aby nikt inny nie usłyszał, prócz mojej dwójki towarzyszów. 

Szczerze miałam dość tego przesłuchania. Właściwie, to co ta klacz może nam jeszcze powiedzieć? Raczej już nic, czas by wybrać się do Tytusa i zadać kilka ważnych pytań. 

Link do komentarza

Ta... Nic nowego się tu nie dowiemy. Na szczęście przyszedł A... Al... Alojzy? Nie, Aleksy, tak, zdecydowanie Aleksy. To przesłuchanie było w wielu momentach bezcelowe, ale... Mamy nowy punkt zaczepienia. I to ten z tych bardziej znaczących. Dzisiejszy - sądzę po zmianach wart, że minęła już noc - dzień powinien nam przynieść odpowiedzi na kilka ważniejszych pytań... A może i na wszystkie. No, zobaczymy. Chcę już wyjść z tego miejsca, napić się kawy, poczuć chłodny wiatr na skrzydłach... A potem pójść do Tytusa i się czegoś dowiedzieć. Nie mamy tu już nic do roboty. Może iść - powiedziałem Aleksemu. Myślę, że mała przerwa nam nie zaszkodzi - odrzekłem dziewczynom. Muszę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza... I napić się kawy.

Link do komentarza

Aleksy kiwnął łbem.

- Nie daleko areny jest całkiem dobre miejsce, gdzie byście mogli odpocząć- powiedział.- Tylko pewnie teraz będzie tam tłok, zresztą jak wszędzie.

Po tych słowach wyszliście z pomieszczenia zostawiając Aleksego wraz z oskarżoną. Najszybciej jak mogliście wyszliście z budynku prowadzeni przez ogromnego, brązowego ogiera. Gdy znaleźliście się na powietrzu odetchnęliście z ulgą, wciąż pozostawaliście na terytorium więzienia. Strażników było nie wielu, prawdopodobnie udali się pilnować porządku w zatłoczonym mieście. Wyszliście bramą na jedną z bocznych uliczek. Skierowaliście się w stronę głównego placu przy którym znajdowała się arena. Im bardziej się do niej zbliżaliście tym więcej kucyków spotykaliście. Miejscami nawet był taki tłok, że aż musieliście przeciskać się przez stojące na środku drogi grupki, by móc iść dalej. Każdy, ale to każdy napotkany na drodze osobnik mówił o walkach. Jakiś brudny ogier starał się was przekonać do wzięcia udziału w zakładach, ktoś inny chciał wam sprzedać zupełnie niepotrzebne przedmioty, które ponoć przynosiły szczęście. Sprzedawcy tego typu znajdowali się w pewnej odległości od głównego placu. By mieć własne stoisko trzeba było mieć pozwolenie, inaczej lądowało się na pewien czas w więzieniu. Nie dostawały go jednak osoby, których jednym celem było wyłudzenie pieniędzy od podróżnych, sprzedając im bardzo często przedmioty, które po pewnym czasie po prostu rozpływały się w powietrzu.

Na głównym placu stało mnóstwo przeróżnych straganów zbudowanych z chmur. Sprzedawały głównie pegazy, lecz dostrzec też było można pojedyncze zebry, które po wpiciu jednej z mikstur mogły normalnie spacerować po chmurach. To właśnie ich stoiska były najbardziej oblegane, niektóre pegazy, które mijaliście patrzyły na zebry ich klientów nieprzyjemnym wzrokiem. Dla nich, te egzotyczne zwierzęta nie powinny się tu w ogóle pojawiać.

W jednym z domków otaczających plac ujrzeliście kawiarnie polecaną przez Aleksego. Rzeczywiście, przez ogromne dziury w chmurzastych ścianach mogliście dojrzeć całkiem spory tłumek. Niektóre miejsca jednak wciąż były wolne.

Link do komentarza

Nie przejmując się nawet zdjęciem kaptura, czy rozłożeniem skrzydeł szybkim krokiem podeszłam, i zajęłam wolny stolik najbliżej wyjścia. Przywołałam towarzyszy kopytem. Zamierzałam poczekać na swoich towarzyszy, a jeśli gdzieś pójdą będę miała na nich oko. W końcu gramy w jednej drużynie. Jeśli zaś podejdą i usiądą wtedy z nimi pogadam.
- Wiemy gdzie może być Tytus, więc pozostaje go znaleźć. Lepiej być w grupie jeśli go spotkamy, dlatego trzeba zadecydować. Rozdzielamy się i szukamy osobno, czy w grupie? A najważniejsze. Jak go poznamy poza straganem z niewolnikami, poza charakterem?
Szczęście, że te pegazy nic o mnie nie wiedzą. Inaczej chyba nic bym nie mówiła. A tak to wraca mój charakter z dzieciństwa. Jednak najbardziej ciekawi mnie ten Tytus. Nie umiem go sobie wyobrazić. Jak więc go poznamy. Mogliśmy o to zapytać klacz. Ha. A więc jednak przeczucie mnie nie myliło. Faktycznie o czymś zapomnieliśmy.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza

Rozglądałam się dookoła, wszędzie było masę pegazów. Zebry rozkładały swoje stragany. Dawno tu nie byłam.. Tak samo jak i na walkach. Zazwyczaj patrzyłam na ten cały raban z góry i nawet nie miałam zamiaru zlatywać. Na szczęście, mało było pegazów unoszących się nad miastem, ponieważ większość woli stąpać po gruncie, podziwiać stragany oraz popisywać się w najróżniejszy sposób. Kiedyś to mnie jeszcze fascynowało, jednakże teraz podchodzę do tego neutralnie. Po chwili, zauważyłam, że Lariska zajęła nam pierwszy wolny stolik, podeszłam do niego i zajęłam jedno z krzeseł. Po chwili klacz odezwała się.

Zawsze wolałam działać sama, ale w tym wypadku chyba lepszym pomysłem będzie nie rozdzielanie się. No i co, że jeden z nas znajdzie Tystusa, jak reszta może być nie wiadomo gdzie?

- Trzymajmy się razem. Tu jest za duży tłok, żeby się rozdzielać - Poważnym wzrokiem obdarowałam każdego z towarzyszy - to prawda, że szukanie pojedynczo może przyśpieszyć obroty, lecz szukanie się potem nawzajem, może być problemem i sporą stratą czasu.. - dodałam, ale zaraz po chwili, kontynuowałam - Jak go poznamy? Hmm.. Wiemy, że prawie wszędzie chodzi ze swoimi niewolnikami, ubiera się przystojnie niczym gantleman.. Moim zdaniem te argumenty spokojnie nam wystarczą, nie sądzisz? - Na tą chwilę przerwałam, po czym przyglądając się moim towarzyszom, powiedziałam.

- To jak? Mały, chłodny drink, czy coś pobudzającego na początek? Trochę mnie znużyło w tamtym miejscu. A jak wy sądzicie? - Spytałam, po czym wzięłam menu leżące na pierwszym lepszym stole(na naszym niestety nie było) i zaczęłam przeglądać.

Link do komentarza

Ładnie tu. Widać atmosferę walk. Jak ja tu dawno nie byłem... 5 lat będzie. Odciąłem się od miastowego życia, wynająłem domek na obrzeżach... W którym i tak bywam raz na ruski rok. W sumie, jak już tu jestem, mógłbym odwiedzić Rain Tears, w końcu jest moją dziewczyną... Chociaż nie chciałbym wpaść "nie w porę", bo wiem, że ona raczej pod moją nieobecność w tym domu nie jest sama. Inna sprawa, że gdy wyjeżdżam, też często zadaję się z ładnymi klaczami.. Nieważne. Wszechobecny tłum, hałas, stragany z różnymi rzeczami, choćby wspominanymi eliksirami zebr... O, kawiarnia. Podszedłem do stolika zajętego przez Lariskę. Szukanie Tytusa było priorytetowe, no ale na chwilę można się przecież zatrzymać. Nie podoba mi się pomysł z rozdzielaniem. Może i jest efektywniejszy niż szukanie w grupie, ale nie wiadomo kim on tak na prawdę jest i czy nas nie zlikwiduje przy pierwszej okazji. Rushy tymczasem przyniosła menu. Ja biorę kawę. Na alkohole jeszcze przyjdzie czas.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...