Jump to content

Ewakuacja z terenów zagrożonych.


Guest
 Share

Recommended Posts

Witam, piszę ten temat ponieważ na naszym świecie jest sporo zagrożeń np. włamania, pożary, katastrofy budowlane, klęski żywiołowe itp. Chce wiedzieć czy spotkaliście się w waszym życiu z takimi wydarzeniami i czy wiecie jak postępować w takich sytuacjach. :-)

Link to comment
Share on other sites

W naszej szkole niedawno jakiś nauczyciel znalazł próbowki z etykietką "Sarin", od razu ewakuowano szkołę. Akurat mieliśmy mieć podstawy przedsiębiorczości, 5 dzwonków zadzwoniło na przerwie, więc kazała nam wejść najpierw do klasy, bo musi nas policzyć. Następnie poszliśmy na szkolne boisko, ale część ludzi po drodze zboczyła do szatni po kurtki, z boiska ludzie też się potem wymykali by po nie wrócić.

Tak więc ewakuację oceniam marnie. Oczywiście po wszystkim okazało się, że w tych próbówkach nie ma sarinu, tylko testery na niego. I od tego dnia hasło "sarin" w naszej klasie jest sygnałem do głupkowatego śmiechu.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nie jestem pewna czy ta sytuacja pasuje- chodzi o wszelkie zagrożenia, czy bardziej takie, które wymieniłaś w 1 zdaniu tematu? Bo jeśli tak, to takimi opowieściami też dysponuję. ;D

Hm, niebezpiecznych sytuacji miałam kilka w życiu, ale najbardziej hardkorowa była ta, kiedy mając 7 lat stałam sobie samotnie przy wejściu do restauracji w ciemnej uliczce, bo chciałam odetchnąć powietrzem na chwilę, gdy dwójka podpitych wariatów zaczęła do siebie skakać i ostatecznie jeden z nich zaatakował drugiego siekierką chcąc go zabić. Nie zauważyli mnie choć stałam z 5 metrów od nich, ale byłam w cieniu. Jedyne co mogłam zrobić to wślizgnąć się z powrotem do kawiarni i wydrzeć się na cały głos, że na zewnątrz ktoś kogoś zabija. Niestety nikomu nie udało się tego powstrzymać na czas i koleś który na początku został zaatakowany zdobył przewagę w walce i odciął głowę temu drugiemu. Była niezła afera.

Edited by Burning Question
Link to comment
Share on other sites

Guest ChrisEggII

Taaaaak... Miałem "niespodziewany" próbny alarm w szkole. Tak bardzo niespodziany, że co do minuty znaliśmy jego termin, przez co dokładnie byliśmy przygotowani na drogę ewakuacji.

Co w tym najlepsze? Jakby to był prawdziwy alarm, to byśmy utknęli przed drzwiami wyjściowymi, bo one nigdy nie są otwarte. Nawet po alarmie woźny nas poganiał, żebyśmy wrócili do środka, bo z powrotem chciał je zamknąć. Ot, taka pokazówka, że niby w naszej szkole wszystko w porządku.

Edited by ChrisEggII
Link to comment
Share on other sites

Alarmy w szkołach zawsze były do kitu...

 

Taka mała ciekawostka, w przypadku wybuchu bomby atomowej należy położyć się na ziemi, najlepiej koło krawężnika (choć minimalna osłona) stopami w kierunku wybuchu, Zresztą podobnie w przypadku, gdy do pomieszczenia wleci nam granat odłamkowy. Rzucamy się na glebę, stopami do niego, najlepiej w kąt czy za jakiś mebel.

Link to comment
Share on other sites

W przypadku wybuchu bomby atomowej spisz testament.

 

hmmm...kiedyś bawiłem się w strażaka na slipie, przy wycinaniu blachy na odcinku bo ja wiem czterech metrów, zajarały się szmaty i liny (które powinny wcześniej zostać usuniętę przez załogę) Gaśnic nie ma, węży nie ma, proszku do prania nie ma...dymaliśmy z wiaderkami, lejąc wodę na burtę (nie radzę wchodzić do siłowni), załoga pchacza w pewnym momęcie zorientowała się że ma pompe...którą odpalali 15 min, ale na szczęście zaskoczyła, podłączyli jakiś dziurawy wąż i sru! w miejsu w którym się paliło z burty i pokładu zeszła farba a buty zmieniały konsystęcje. Najlepszy był kapitan pchacza : "To ja wszystko zamknę niech się drań dusi" a ja myślę: "nooo jak później otworzysz siłownie to polecisz na drugi brzeg odry"  gość zrezygnował. najlepszy tekst po całej akcji? "gaśnic urzywa się w ostateczności" nosz...k@#!#$!!! powiedziałem wtedy że będzie gorzej...no i było kilka miesięcy później zajarały się pomieszczenia mieszkalne na barce...a ci kurde zadowoleni! patrzą jak wszystko płonie, niestety nie było mnie wtedy na miejscu ale dym to widzieliśmy z bazy..straty? kilkanaście tysięcy...ale co tam gasimy w ostateczności, czyli kiedy? jak wszystko się sfajczy? kurde zwykły głupi proszek do prania by starczył...ale nie bo po co.

Edited by Alder
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

W kwestii ogólniejszych zagrożeń ze strony natury to jeszcze 2, chyba że o czymś nie pamiętam.

Raz jak byłam na takim pustynniejącym stepie za granicą i kąpałam się tam w jeziorku i było strasznie głośno przez cykady. W pewnym momencie zauważyłam na horyzoncie coś co wyglądało jak taka szara ściana i nie mogłam zrozumieć co to jest. W końcu po kilku sekundach wszystkie cykady nagle zamilkły i wtedy dało się rozróżnić, że ta ściana to burza piaskowa waląca w moim kierunku w ogromną szybkością. Naprawdę się wystraszyłam w pierwszej chwili, bo nie znałam się na tych rzeczach i myślałam, że to jedna z tych burz, które mogą cie "udusić", więc wyskoczyłam z wody ale zdążyłam tylko złapać ręcznik i owinąć sobie wokół głowy a potem mnie smagnęło po nogach i plecach falą piachu. Na szczęście to była tylko stepowa burza piaskowa, a przy takich wystarczy właśnie nie stać pod wiatr i mieć jako-tako osłoniętą głowę i wtedy jest ok. Mogłam nawet rozejrzeć się przez szczelinę, a widok był świetny- fale piasku wyglądające jak morskie, płynące przez trawę i jeszcze pod światło słońca. Jeden z najładniejszych widoków ever. Niestety byłam na odludziu i nie miałam gdzie się schować więc musiałam tak stać jak debil jakiś czas i czekać. XD

Link to comment
Share on other sites

Ludzie mi czasami nie wierzą, jak opowiadam. XD

Z podobnych, to jeszcze w tym samym regionie i w tym samym tygodniu pojawiła się plaga szarańczy na 2 dni. Dla większości ludzi to nie jest zagrożenie, ale dla ogółu owszem, bo zeżarły uprawy i słyszałam, że potem był tam pewien kryzys z jedzeniem. W każdym razie jak wyszłam na spacer to WSZYSTKO było w tych szarańczach, a były spore. Złapałam i zmierzyłam jedną- tak z 15 centymetrów długości. Jak szłam po chodniku, to mi chrupało pod nogami, bo nie było wolnego miejsca.

 

No i upały. Zajęło mi prawie 2 dni przystosowywanie się do gorącego, suchego klimatu. Na termometrze było +50, w południe wyżej, co jest dziwne bo najwyższa ODNOTOWANA temperatura w tamtym rejonie, to 45 chyba. Może ktoś nie uaktualnia tych informacji w internecie. Dodaję to do listy zagrożeń, ponieważ jak zeszłam 2go dnia do kuchni i włączyłam radio, żeby posłuchać wiadomości, to usłyszałam, że kilka osób umarło od tego gorąca i pomyślałam sobie "no to fajnie, że jeszcze żyję", bo strasznie trudno było to wytrzymać komuś, kto nigdy nie miał doczynienia z takim upałem.

Link to comment
Share on other sites

Domyśliłam się. ;D No ale nic, nauczyłam się już nie czuć pokrzywdzona jak ktoś tak myśli no bo w sumie jest to nietypowe. Chociaż ja o tym myślę tak, że co chwila masa ludzi na świecie umiera, więc zobaczenie tylko jednego przypadku w życiu jest dla mnie dziwniejsze niż nie zobaczenie żadnego. :ppshrug:

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

×
×
  • Create New...