Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

A jeśli, jak w Crisis:Equestria, autorowi uda się dobrze połączyć magię z technologią, to zdecydowanie warto coś takiego przeczytać. Nie lubię natomiast motywu Tyranlestii.

Hmmm... jestem właśnie w połowie I tomu i póki co autor oryginalnością się za bardzo nie wykazał. To różne motywy fandomowo-popkulturowe, wciąż czekam na rewolucję :)

 

Pragnąłbym kiedyś stworzyć potężne uniwersum sci-fi tak jak to zrobił Asimov. Ale i tak nie umiem wymyślić świata w którym by się działo więcej niż dwa fiki oraz fika który byłby dłuższy niż 100 stron.

Jeśli to Ciebie pocieszy, wymyślenie uniwersum od zera to zadanie na całe lata. Łatwiej (polecam) jest po prostu do naszego świata dodać jakiś znaczący, zmieniający go element. Nieco pysznie posłużę się przykładem mojej własnej powieści "Wieża Snów" (data publikacji 2008). To II wojna z fantastyką, ale nie w sposób Wolfensteinowy (czyli naziści wywołują duchy), ale magia jest w tym świecie czymś codziennym i normalnym... a jednak wydarzenia toczą się takim samym biegiem jak w znanej historii. Czemu? To już zadanie dla autora ;)

 

http://www.youtube.com/watch?v=BxfgliH3c8g haha, jak ma się 17 lat, to się człowiekowi wydawało, że był takim koksem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fiki SF w polskim fandomie... jak tak teraz myślę, to faktycznie, mało tego. Właściwie jedyny typowy przedstawiciel, jaki mi się kojarzy na chwilę obecną to "Efekt Magii" Poulsena.

 

Właśnie dlatego zacząłem pisać "Efekt" - jeśli chodzi o SF, to ogólnie w fandomie posucha (nie liczę to FoE, które technicznie rzecz biorąc można by zaliczyć do SF), tak polskim, jak i angielskim. Wszędzie tylko mniej lub bardziej kosmate shippingi, trollfici, metafici, HiE, alternatywne uniwersa, względnie fici [Dark] lub [sad]. Bardzo mało jest porządnych historii SF, a jeśli już są, to są to niemal wyłącznie crossovery (wiem, "Efekt" to też crossover ;P ). Wśród angielskich ficów jeśli chodzi o dobre nie-crossovery SF, to przychodzą mi na myśl tylko "Our First Steps" oraz "Arrow 18".

 

Nie wiem, co jeszcze w tej kwestii napisać, więc wrzucę Applejack: :v6Jdq:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdefiniuj SF ;)

Bo dla mnie to po prostu technologia, która w serialu nie występuje, czyli jak już wspomniałem wszelka broń palna i tego typu nowoczesne "zabawki". Natomiast dla innych może to być za mało, bo oni za SF uważają statki kosmiczne i laserowe dzidy :dunno:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie kucne SF dzieli się na:

 

- opowiadania zawierające coś związanego z rozwojem technologii, badaniami naukowymi, wykonywaniem kolejnego kroku na drodze postępu, przesuwaniem granic poznania (patrz "Our First Steps", "Arrow 18", do pewnego stopnia także "Earth and Sky", choć ono akurat bardziej podpada pod steampunk)

 

- historie osadzone w dalszej przyszłości - kosmiczne bitwy, lasery, mechy, postapo, itd. itp., ewentualnie crossovery z uniwersami zawierającymi owe elementy ( na przykład "Fallout: Equestria", "Falling Stars", "Thessalonica Legacy")

 

Dla mnie osobiście SF najbardziej kojarzy się z podróżami kosmicznymi (jak np. w "Mass Effect")  i cyberpunkiem (a la "Ghost in the Shell"). Biura Adaptacyjne też bym podciągnął pod SF, bo te, które czytałem fajnie wpisywały się kategorię pierwszego kontaktu ludzkości z obcą rasą i wynikającymi z tego problemami.

 

Cholera, przez was wpadł mi do głowy pomysł na fica SF. Jakbym jeszcze miał za mało z FoE i "Efektem Magii" na głowie :burned:

Edytowano przez Poulsen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdradzę, bo a) kiedyś go napiszę, a tak to ktoś mi go jeszcze zwędzi  :ajawesome:  b) nie będę zaśmiecał tematu.

 

Jakiego rodzaju fici SF chcielibyście przeczytać? Czego Wam brakuje? Czego jest za dużo Waszym zdaniem w fandomie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego jest za dużo w fandomie? Kłó... A, wróc... Chodzi o fanfiki? :D

Fanfików nigdy za dużo! Ale:

Na mój gust - (za) dużo jest Slice of Life i Shippingów. Bo jeśli mam ochotę na to pierwsze to odpalam sobie jakiś odcinek, a jeśli to drugie - to nigdy nie mam ochoty :P Niestety, autorzy często dają bohaterom to, co sami chcą(od pojedyńczych cech po największe marzenia) i o ile prawie nigdy mi to nie przeszkadza (bo niby czemu? Ich fic to ich sprawa), to jednak łatwo domyślić się, co wyniknie z takiego Shippingu...

Oczywiście to tylko moje odczucia :rd6:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię takie twarde sci fi. Wytłumaczanie zjawisk zaobserwowanych w serialu w sposób pseudonaukowy (bo naukowy nie może być bo nie możemy przeprowadzić eksperymentu), ewentualnie tworzenie nowej fizyki do serialu. Wyjaśnienie jak działa magia albo czym jest kosmos w Equestrii. Rozwiązywanie problemów których nie da się rozwiązać metodami serialowymi. Jakaś zaawansowana medycyna, implanty, sztuczne skrzydła, rogi. Ewentualnie spotkanie ludzi i kucyków w sposób zgodny z naszymi prawami fizyki, albo spotkanie kucyków z jakąś dużo bardziej zaawansowaną technologicznie rasą. Dużo mechaniki kwantowej i teorii względności. Nie lubię jak ktoś tworzy nowe pierwiastki lub izotopy, a nie tłumaczy czym są, jak powstają i jakie mają właściwości. A najbardziej brakuje mi reakcji chemicznych i chemii w ogóle (Izobara Van't Hoffa <3).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wah, ja akurat celuję w SoL/shipping (ocekowy i niekoniecznie związany z własną samotnością), ew. durne komedyjki. Nie umiem pisać innych rzeczy, bo a) z nauk mam po drodze chyba tylko z biologią, b) wolę nie pchać się w batalistykę, bo na jaw wyjdzie moja totalna ignorancja, c) nie jestem w stanie wymyślić fika "przygodowego".

Innymi słowy nijak się nie wybronię :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż- ja się trochę pobawiłam w romanse, chociaż nie przepadam za tym tagiem, ale czasami, jak go odpowiednio użyć...

Za to slice of life- może nie lubię, ale w "Cieniu Nocy" miejscami jest tego całkiem sporo. Chciałam bowiem przedstawić ten "średniowieczny" świat, a bez tego się nie da.

Swoją drogą- kiedy do walentynkowego Brohoofa szukałam czytsych romansideł, to niewiele znalazłam. Posucha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie za dużo jest w fandomie kiepskich shipów. Nie będę pierwszym, który to zauważył, ale, jak na ironię, fanfik, w którym Rainbow Dash zakochała się w zlewie, był lepiej napisany niż większość z tych, w których zapałała miłością do któregoś z żywych mieszkańców Ponyville.

Za fantasy nie tęsknię, sci-fi mi nie przeszkadza, ale w fanfikach nie jest moim preferowanym gatunkiem. A co naprawdę lubię? Cóż, podobały mi się fanfiki z serii Manehattanverse, gdzie Twilight zamiast do Ponyville trafiła do Manehattanu (tiaa, moja mięta do tego miasta daje o sobie znać) i poznała pięć zupełnie innych przyjaciółek. Te fanfiki ukształtowane są na podobieństwo serialowych odcinków, a wiele z nich jest właśnie alternatywnymi wersjami odcinków. Da się to chyba podciągnąć pod SoL, ale z zastrzeżeniem alternatywnego uniwersum.

Trochę brakuje mi rzeczy takich jak Czas i Harmonia, Si Deus nobiscum czy Kucyk orła nie pokona, które bawiłyby się różnymi motywami z kultury i z historii, składając je w nową całość albo wywracając na lewą stronę i ośmieszając. Tego rodzaju historie chyba nigdy mi się nie nudzą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Po prostu brak mi porządnego, długiego typowego fantasy. Jak coś jest, to zazwyczaj autor skończył na 2 rozdziałach swoją przygodę.

Może i będzie to bezwstydna, paskudna autopromocja, ale może mógłbym zaproponować moje opowiadanie? Może i nie jest dobre, ale na pewno jest długie. :pbtt:

 

 

 

Lasery, cycki i eksplozje

Oraz koty.

http://www.youtube.com/watch?v=Gr_p7Tfl2e0

 

Żeby nie był tylko offtop. Cięgle sobie powtarzam, ze muszę zacząć czytać tutejsze (tj fandomowe) fanfiki, jest wśród nich tyle wspaniałych dzieł, ale z jakiegos powodu ciągle czasu, chęci, albo jednego i drugiego brakuje. Może to dlatego że nic nie zastąpi dla mnie czytania prawdziwej fizycznej książki. W każdym razie, jeśli już coś czytam, to najczęście krótkie opowiadania, najlepiej humorystyczne. Shipping, bleh, nadal nie rozumiem co ludzie w tym widzą, jako wątek poczboczy pewnie, byleby nie trąciło infatylnoscią (bajak o kucykach, hue) i idealizmem. Jako glowny i jedyny motyw - nope.

Sci-fi? Wolę oglądać niż czytać.

Edytowano przez Nicz
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z shippingami jest ten problem, że chyba najczęściej jadą tym samym schematem: bohater(-ka) poznaje drugiego kuca ---> wariant a) miłość od pierwszego wejrzenia, wariant b) przyjaźń rozwijająca się w miłość ---> żyją szczęśliwie ---> załamanie związku ---> wszystko dobrze się kończy. Możliwe bardziej złożone wariacje, ale i tak wszystko sprowadzi się do nieco odrealnionej, idealistycznej wizji miłości w stu procentach zgodnej z typowym modelem miłości.

Bierzcie poprawkę na to, że nie czytuję zbyt wielu fanfików i nie kręcą mnie komedie romantyczne.

Przyznam, że sama wpakowałam się w to bagno schematów, pisząc "Bez przyszłości". Chyba dlatego postanowiłam zresetować fanfika i namieszać w konwencji... jak tylko skończę się cackać z shippingiem OCxKanon w "Beczce Cydru". I skończę "Zakład Chaosu...". I jeszcze jeden one-shot. I w końcu ruszę tyłek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam parę dobrych shippingów, którym udaje się uniknąć "odrealnionej, idealistycznej wizji miłości w stu procentach zgodnej z typowym modelem miłości", ale te dotyczą raczej postaci będących już w związku, niż zakochania się i zejścia. Jeżeli w jakimś shippingu ma miejsce jakiś poważny problem, parze układa się gorzej itp. to często ma to przyczynę zewnętrzną (okrutny świat chce zniszczyć tę miłość i tym podobne sentymentalne historie) natomiast w bardziej "życiowych" opowiadaniach konflikty wynikają z samych postaci i ich odmiennych wizji na szczęście w związku. Wolę te drugie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MNDMhC8.png

 

Oto spoiler z mojego nowego fanfika. Postanowiłem nieco odkurzyć lekko zapomnianą postać Daring Do. Czemu zapomnianą? Fików o niej nie brakuje. No tak, ale 99% z nich to tekściki o tym, jak DD eksploruje piramidy i kradnie skarby. Czas na coś ambitniejszego, gdzie będzie chodziło nie tylko o jej zdolności w bójkach i skakaniu (choć to też), ale to, co cechuje archeologa: skrupulatność, dostrzeganie tego, czego nie widzą inni i... co najważniejsze... ogromna wiedza o kulturze.

 

Nie byłbym sobą, jakbym nie wstawił do tego klimatów historycznych.

Edytowano przez Dolar84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

A tak zarzucę tematem, bo wielce mnie to nurtuje, patrząc na co niektóre komentarze do mojego opowiadanka. Mordecz i Madeleine mnie zainspirowali do zadania jakże ważnego, ale to biście ważnego pytania: Co czyni Random Randomem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezsens, chaos i nielogiczności. W randomie coś się dzieje na zasadzie "bo tak". Przykład randomu: "Polacy Są Wszędzie" :rdblink:.

 

Random jest w gruncie rzeczy taką poderpioną komedią, w której znajdują się elementy bardzo mocno abstrakcyjne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Random - dla mnie to coś, co zaskakuje, najczęściej w połączeniu z komedią, dając wybuch śmiechu (nie licząc wtedy, gdy zaskakuje głupotą twórcy).

 

Ewentualnie jak ma pokręconą fabułę :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Random w sumie charakteryzuje się tym, że gdy do niego przystawiasz logiczne myślenie, to wzór nie pokrywa się niemal nigdzie. Naturalnie jeżeli mowa o randomie dobrze napisanym. Jak dla mnie najbliżej do ideału zbliżyło się Sweetie Brick.

 

PS: No i naturalnie musi zawierać choćby duchową zawartość Borsuków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład randomu: "Polacy Są Wszędzie"

 

 

To jest to, czemu Dolar zamknął temat, mamrocząc "Nie, po prostu nie"?

 

Nie powiedziałabym, że random czynią nielogiczności i bezsens, bo w ten sposób można by oznaczać tym tagiem najgorsze fanfikowe (i nie tylko) ścierwa... A przecież jest to tag działający na takich samych zasadach, jak każdy inny. Owszem, niektórzy go nie lubią, ale uważam, że nie należy mówić: "Opowiadanie jest bezsęsu, więc to random".

 

Co czyni random randomem? Diabli wiedzą. Dla mnie: nie chodzi o jakieś konkretne cechy tekstu, a o odczucie, które mam podczas czytania. Ech, jak to wyjaśnić... No, czytam i myślę sobie: WTF?, ale nie w tym negatywnym sensie, bo opowiadanie jest tak beznadziejne, że mi okulary mgłą zachodzą, tylko właśnie w tym pozytywnym. Bo widzę, że autor zamieścił w dziele konkretne motywy z konkretnego powodu i wiem, że to było specjalnie i że on to zrobił nie z głupoty, ale właśnie z wiedzy.

 

"Polacy są wszędzie" to po prostu potwornie słaby gniot.

 

Niklasie: żeby nie za daleko szukać, Twój "Najbardziej interesujący kamień na świecie" uważam za pełnokrwisty (i dobry) random.

 

 

Jak dla mnie najbliżej do ideału zbliżyło się Sweetie Brick.

 

 

Taaaak, zdecydowanie random. Coś okropnego, ale jak najbardziej random.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...