Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

W żargonie gamingowym istnieją takie pojęcia jak skill floor i skill ceiling. Wybacznie moją ignorancję, ale nie kojarzę polskich odpowiedników.

O co chodzi z tym zwrotami?

Skill flor - wymagany poziom umiejętności, by sprawnie posługiwać się jakąś umiejętnością postacią, czy co tam jest w grze. Niski - postać łatwa dla przeciętnego zjadacza do opanowania w stopniu zadowalającym. Wysoki - postać trudna/skomplikowana dla początkujących, może wymagać praktyki.

Skill ceiling - elastyczność/złożoność postaci, jej hipotetyczne możliwości. Wysoki - postać cechuje się wysoką złożonością, jednak jej opanowanie daje niesamowite efekty. Niski - postać jest łatwa w ujarzmieniu, jednak nie posiada żadnych specjalnych, zaskakujących "asów w rękawie".

 

Randomy widzę jako teksty z niskim skill floorem oraz wysokim skill ceilingiem. Każdy chłopek roztropek może takowego napisać i nawet może mu wyjść coś co się da przeczytać i przy tym pośmiać. Z drugiej strony nie jest wcale łatwo napisać naprawdę dobry i olśniewający tekst tego typu, tu potrzeba już kunsztu, a nie zwykłych heheszek.

 

W zasadzie to mam też drugą tezę, iż random to po prosotu specjalny tag, który lepiej przyciąga czytelników niż zwykłe nudne comedy, aczkolwiek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Random ma to do siebie, że to dość wymagający sposób na pisanie, mimo iż wielu myśli, że to proste i przyjemne. Ja, jako, że mi komediowy random najlepiej wychodzi, mogę powiedzieć coś na ten temat.

 

Pierwszą taką zasadą pisania randomu to jest pomysł i wiedza na temat tego, co piszesz. Dobrym randomem nie można nazwać czegoś, co jest tylko zlepkiem słów bez sensu albo memów. Musi mieć jakąś fabułę, podstawy no i oczywiście kawały, które może większość zrozumieć. Można np dać random na temat diwodorku tlenu na powierzchni Terry, ale kto to zrozumie, jak nie zna chemii i łaciny? Trzeba mierzyć siły na czytelnika.

 

Drugą zasadą jest odpowiednia forma. Różne czcionki, wstawki czy jakieś dziwactwa można stosować, ale nie może być to całością randomu, bo wtedy tworzy się niepotrzebny, szkodliwy chaos. A my mamy rozśmieszać dobrym chaosem, a nie powodować ból głowy złym.

 

Trzecia rzecz to sprecyzowanie z czego masz zamiar się ewentualnie naśmiewać. W każdym randomie możesz znaleźć coś, z czego autor zdecydował się zażartować i korzystał z tego, mieszając absurd z prześmiewczym dodatkiem. Po prostu dodaje to trochę szaleństwa do całości.

 

Czwarte to cierpliwość. Pisanie na łebka głupot nie zawsze da coś takiego, że będzie to błogosławione pod niebiosa. Można znaleźć niszę, ale by się wybić w tym, trzeba po prostu zrobić to porządnie...

 

Na tą chwilę tyle, ale jak mi się sprecyzuje reszta, dopiszę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem random jest dosyć prosty (co nie oznacza, że łatwy!), musi po prostu zaskakiwać. Najlepiej tak, żeby czytelnik miał co chwilę psychiczny nokaut, lol, zonk, derp czy facehoof, przeplatany uśmiechem :rainderp:

Należy przy tym uważać, żeby nie przekroczyć granicy absurdu i zaskoczenia, bo wyjdzie nam "głupia głupota", która nikogo nie zadowoli :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Mam pytanie lepiej pisać fanfick w formie opisowej, że więcej opisów czy dialogu? 
Osobiście lubię książki w których jest dużo opisów bo pozwalają wyobrazić sobie sytuację która się w danym momencie odgrywa, ale jak jest mało dialogów to słabo i jakoś tracę chęć, bo co to taki ff w którym główny bohater nie mówi ani słowa. Oczywiście jest to wykonalne i to w dodatku aby się podobało, ale trudne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz wyważyć równowagę między dialogami a opisami. Wiesz, na tyle, by przedstawianie świata nie znużyło czytelnika, ani też, by tekst nie składał się z samej rozmowy :P A żeby nie było za łatwo, zawsze ten podział jest różny :P Cóż, spróbuj postawić się w pozycji czytającego i sam uznaj czy czyta ci się to dobrze, czy też coś cię zaczyna nużyć :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Hej Żyjący Piszący. Potrzebuję wskazówki.

W niektórych momentach mojego wielorozdziałowca występują wulgaryzmy i wzmianki o alkoholu (nie jest tego dużo) - czy z tego powodu powinnam umieścić tag, który by przed tym ostrzegał? Coś w stylu [mature] lub [+16], czy jednak takie pojedyncze złe rzeczy przejdą bez uprzedzenia? :discordfly:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatnim ET Poulsen zamieścił artykuł o tym, co go wkurwia w fandomie... A to może ja też napiszę, co mnie wkurwia, żeby ten temat pociągnąć?

Jak wiadomo, Polacy to naród, który narzeka.

Na drogi. Na służbę zdrowia. Na polityków. Na to, że sąsiadka ma ładniejszy trawnik.

Jak wiadomo, Polacy są narodem, który ze swoim narzekaniem nic nie zrobi.

Nie złoży skargi na to, że chodniki są nieodśnieżone. Nie pójdzie na wybory, choćby po to, by swój brak poparcia zamanifestować oddaniem nieważnego głosu. Nie zmieni lekarza, chociaż ten, u którego się leczy, to konował. Nie skosi własnego trawnika, żeby wyglądał schludniej i nie zapyta sąsiadki, jakiego nawozu ta używa, że jej ogródek wygląda tak cholernie dobrze.

Wśród ludzi tworzących takie zachowanie uaktywnia się pod nazwą "niemamkomentarzyzm".

"Nikt nie komentuje moich fanfików. Ale dlaczego nikt ich nie komentuje? Czemu nie jestem sławny? Pies z kulawą nogą się nie zainteresował! Tak bardzo chciałbym mieć komentarze! Dlaczego X, Y i Z mają masę komentarzy dwa dni po opublikowaniu fika, a ja żadnego? To niesprawiedliwe!"

Ujawnię teraz straszną prawdę.

Ludzi to gówno obchodzi.

Nie ty jeden jesteś w tej sytuacji. Jest masa tekstów, które są świetne, a komentarzy nie mają. Bo ktoś inny miał szczęście i dostał opinię zamiast niego, bo inne fiki są popularne, bo to, bo tamto. Takie jest życie.

I teraz tak.

Jeśli przeszkadza ci ten stan rzeczy, zrób coś z tym, a nie piernicz o niesprawiedliwości świata. On jest niesprawiedliwy po to, żebyś ty mógł ruszyć dupę i coś z tą niesprawiedliwością zrobić.

A więc.

Nie masz komentarzy, tak? Zależy ci na tym, żeby jakiś twój tekst je dostał, tak?

- otwórz buzię. Nie, nie po to, by jojczeć - po to, by poprosić kogoś, żeby tekst przeczytał i wystawił krótką opinię. Zależy ci na komentarzu konkretnej osoby? Napisz do niej. PW nie gryzie. Wiesz, co się może stać najgorszego? Ta osoba ci odmówi. Aaaaa, tragedia! Świat się wali, Boże, a nawet borze, śmierć, zniszczenie, apokalipsa!

Tylko że nie.

W takim przypadku, uwaga, podpowiadam - piszesz do kolejnej osoby z taką samą prośbą. Trudne, nie? Mogę powiedzieć, że tym sposobem zostałam bardzo skutecznie złapana a sidła "Ścieżek Donikąd", których sama bym chyba nie przeczytała, a które są genialne i cholera, Johnny, piszże kolejny rozdział.

- pre-readera sobie znajdź. Albo w temacie do tego przeznaczonym, albo też pisz po ludziach. To naprawdę nie jest trudne.

- proś o pomoc znajomych. Jeśli mają internety i korzystają z nich nie tylko do oglądania kotów, niech się wypowiedzą. Że co, że niby opinia kolegów jest niemiarodajna, ty tak nie chcesz, ty chcesz atencji od nieznajomych, bo na to zasługujesz? Nie gardź żadnym komentarzem, bo każdy jest cenny. I przy okazji może zachęcić kogoś spoza grona znajomych do skomentowania.

- nie znasz nikogo na forum... Okej, każdy tak zaczynał. Pokręć się trochę, pokomentuj parę tekstów, poczytaj... Nie ma nic złego w napomknięciu we własnym komentarzu, że też coś piszesz i byłoby ci miło, gdybyś otrzymał komentarz zwrotny. Sama tego nie stosuję, bo nie lubię, ale system wymiany jest dobry i nie, nie ma nic uwłaczającego w uprzejmej prośbie o komentarz, zrozum to, do cholery.

- reklamuj. Wstaw sobie te twoje czytadła do sygnatury czy coś, chociaż i tak nikt sygnatur nie czyta, co potwierdzi Scyfer.

(On: - (...) to tak jak w moim fanfiku.

Ja: (wielkie oczy) To ty coś piszesz?

On: (facepalm) Mam to w sygnaturze. Czemu nikt nie czyta sygnatur?!)

A jeśli już musisz jojczeć - bo każdy czasem musi - rób to w gronie przyjaciół, wśród rodziny, narzekaj matce, siostrze, teściowi, załóż sobie dzienniczek niesprawiedliwości wszechświata i z nim śpij... Ale nie rób tego publicznie. Proszę.

Tako rzekłam ja, tak jedna nic nie znacząca.

Pozdrawiam, bo ja zawsze pozdrawiam,

Made

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się z Madeleine nie zgadzam. Takie pisanie na PW próśb o komcia od jakiejś nieznanej mi osoby uważam za żebractwo. I kiedy Johnny do mnie taką prośbę napisał to się zirytowałam. Ale Ścieżki i tak chciałam przeczytać, a dostałam powód by chcieć je zjechać. Ale się obroniły. Są po prostu zbyt dobre, a ja może i jestem wredną małpą, ale staram się być obiektywną i sprawiedliwą wredną małpą. No i się w tym fiku zakochałam, co tu dużo mówić...
 
Co innego zaproponowanie znajomym i trucie ludziom, którzy przeczytali, a skomentować nie raczyli. Co innego polecanie swoich tworów jeśli spełniają wymagania poszukującego.
 
Fakt, to boli kiedy perełki ulegają zapomnieniu, a ostatnie buble pławią się w morzu komentarzy. Niestety, takie jest życie. Przykro mi. Akurat ten problem mnie nie dotyczy, pisarzem jestem średnim i komentarzy mam adekwatną ilość do jakości. Ale widuję cudeńka, pod którymi opinii innych użytkowników jest stanowczo za mało.
 
Czy marudzić? A czemu nie? Marudzenie jest na swój sposób fajne. Byle nie przesadzić i nie mieć wiecznego bólu plota.

Edytowano przez Irwin von Crettinowitz
Szłem, k*a, szedłem
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nikt nie komentuje moich fanfików. Ale dlaczego nikt ich nie komentuje? Czemu nie jestem sławny? Pies z kulawą nogą się nie zainteresował! Tak bardzo chciałbym mieć komentarze! Dlaczego X, Y i Z mają masę komentarzy dwa dni po opublikowaniu fika, a ja żadnego? To niesprawiedliwe!"

 

Ale przecież, gdyby ktoś mnie czytał, to nie mógłbym szukać inspiracji w #ITakNiktTegoNiePrzeczyta*, bądź rzucać moim kredo w co drugim opowiadaniu :rainderp: Pozbawiasz mnie sensu pisania!

 

PS. Drodzy autorzy - komentarz macie zagwarantowany na dwa sposoby. Pierwszy - branie udziału w konkursach literackich, moich małych fanfikach itp. Drugi - pisanie tak, abyście się pojawili w Fanfikowych Oskarach (swoją drogą czekam na te wszystkie złorzeczenia pod moim adresem z powodu stworzenia nominowanej weń "Szkatuły")

 

Pozdrawiam

 

_______________

* oferta nie obejmuje moich stałych czytelników, o których zawsze pamiętam :P

Edytowano przez Mordecz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie masz komentarzy, tak? Zależy ci na tym, żeby jakiś twój tekst je dostał, tak?
- otwórz buzię. Nie, nie po to, by jojczeć - po to, by poprosić kogoś, żeby tekst przeczytał i wystawił krótką opinię.

Akurat w tej kwestii popieram Cahan. Rozumiem jeśli ktoś pisze z prośbą o poradę, szukając pre-readera (bo zamiast pisać w temacie, że się go szuka, skuteczniej jest poszukać wśród tych, którzy się w tymże temacie zgłosili), ale to są takie wyjątki. Generalnie ludzie mają taką paskudną wadę, że nie lubią wciskania na siłę. Jeśli ktoś będzie mnie namawiał do zjedzenia jabłka, to będzie to pretekst do tego, żebym go nie zjadł - nawet jeśli nie mam nic przeciwko jabłkom. Tak samo z namowami do przeczytania.

Aczkolwiek trucie komuś, kto przeczytał i nie skomentował już pochwalam :D Jak coś to wołajcie, biorę widły z idę z Wami do takich osób :rainderp:

 

 

Ogólnie uważam, że takie "reklamowanie" jest nieco... natrętne. Rozumiem fiki w sygnaturze czy coś w tym stylu, ale wspominanie na co drugim kroku "bo ja też akurat piszę i blabla" wydaje mi się mocno nicht gut :P Najlepszą poradą Madeleine jest wg. mnie opcja "czytaj i komentuj", bo wtedy jest szansa, że cię zauważą i pomyślą "Ej, jak on takie komentarze pisze, zna się i dużo czyta, to pewnie i fanfiki też ma niezłe, to może warto zerknąć?" :rdblink:

 

Ja boleję nad brakiem osobistego hejtera. Widocznie nie jestem dość sławna, by takowego mieć.

 Ej, ale akurat hejterzy są doskonali na poprawę poczucia humoru, a śmiech to zdrowie, więc brak takowego rzeczywiście może być bolączką :lol:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Czy marudzić? A czemu nie? Marudzenie jest na swój sposób fajne. Byle nie przesadzić i nie mieć wiecznego bólu plota.

 

Właśnie o tym mówię. Przesada. Głoszenie non stop, że "jestem taki biedny i nikt się mną nie interesuje" uważam za ból plota. Sążnisty.

 


Rozumiem jeśli ktoś pisze z prośbą o poradę, szukając pre-readera

 


Szukanie prereadera czy prośba o konsultację na jakiś temat to coś zupełnie innego niż żebranie o komentarz.

 

Dla mnie te prośby są do siebie podobne - w przypadku pre-readingu prosisz tak naprawdę o to, by ktoś tekst przeczytał i napisał ci, co o nim sądzi, co można poprawić itd... Co oznacza, że tak naprawdę tak czy siak prosi cię o opinię. Czym taka opinia różni się od zwykłego komentarza w temacie z opublikowanym już tekstem?

 


Ja boleję nad brakiem osobistego hejtera. Widocznie nie jestem dość sławna, by takowego mieć.

 

Ej, ja też chcę osobistego hejtera! :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako wspomniany w tej sprawie, czuję się w obowiązku by się odezwać i to pomimo mojego skromnego stażu.

 

Madeleine ogólnie dobrze prawi i zgadzam się z nią w wielu sprawach - uważam że teoretycznie nigdy nie zaszkodzi zapytać kogoś o zdanie, lecz kluczowe jest tu słowo "teoretycznie". W idealnym świecie faktycznie, najgorszy przypadek dla początkującego pisarza, który odważył się poprosić kogoś nieznajomego ale cenionego, o pomoc, to spotkanie się z odmową, pogodzenie się z nią i dalsze pisanie, być może jedynie tymczasowo, bez wiedzy czy robi to dobrze.

 

W rzeczywistości chyba nie jest to jednak takie proste. Podam swój (przepraszam) przykład. Napisałem i opublikowałem pierwsze kilka stron "Ścieżek donikąd", które standardowo pozostały bez odzewu. Nic dziwnego, byłem i wciąż jestem żółtodziobem, zatem z pewnym wahaniem poprosiłem kilka szacownych osób o opinie. Cahan była jedną z nich i, jak wspomniała wyżej, wywarłem na niej złe wrażenie. Co prawda, wszystko skończyło się pięknie i nigdy nie było moją intencją ani jej obrażenie ani żebranie o komentarze, ale załóżmy, że Cahan skorzystałaby ze swojego prawa i zjechała "Ścieżki" od góry do dołu - nie tylko moje szanse na kolejne recenzje znacznie by spadły ale również wątpię by sama Cahan zechciałaby zaglądać do moich ewentualnych kolejnych prac. Słowem, prośba o pomoc okazałaby się w takim przypadku fatalna w skutkach.

 

Sądzę, że właśnie strach przed taką sytuacją sprawia, że początkujący mają tego rodzaju problemy. Ja wiem, trzeba się hartować i na klatę przyjmować krytykę ale nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, zwłaszcza jeśli w fanfikcji własnej dopiero się raczkuje. Do tego, niestety, wśród amatorów panuje dość powszechna tendencja pisywania nienadających się do niczego "dzieł" co jeszcze bardziej pogłębia niechęć potencjalnych czytelników.

 

Sami widzicie - błędne koło. Nie ma komentarzy,  bo często nie ma dobrych debiutów, a dobrych debiutów nie ma, bo często nie ma komentarzy. Nie nawołuję, broń boże, do czytania każdego badziewia - takowe można z czystym sumieniem pozostawić bez echa i niech pisarz sam wyciąga wnioski, ale jednocześnie jeśli już poświęciło się odrobinę czasu na lekturę i mimo wszystko dostrzegło się w niej jakieś pozytywy, to co stoi na przeszkodzie by poświęcić tego czasu więcej i skomentować?

 

PS: Mnie osobiście zastanawia inne zjawisko. Znów przykład Ścieżek - komentarze Cahan,  Madeleine i kilku innych osób, zwróciły uwagę między innymi Dolara, aTOMa i Zodiaka, którym oczywiście jestem wdzięczny za poświęcony czas i cenne opinie, ale moje pytanie brzmi "Co dalej?". Nie ulega wątpliwości, że zyskałem grono czytelników o różnych opiniach - jednym Ścieżki podobają się bardziej, drugim mniej (jednemu mojemu znajomemu w ogóle nie przypadły do gustu) ale mimo, że w ich temacie wypowiadają się fandomowe znakomitości, to jednak brakuje opinii, przepraszam za zwrot, szaraczków. Ktoś kiedyś powiedział mi, że jeśli opowiadanie jest dobre, to obroni się samo. Mam chyba podstawy twierdzić, że Ścieżki są co najmniej niezłe ale jakoś nie dostrzegam by "broniły się same". Fakt, trzeci rozdział jest gotowy dopiero w połowie, ale przecież na nowych czytelników czeka już 70 stron - czy to i komentarze sław to za mało by zwrócić czyjąś uwagę? Każdy pisarz chyba skrycie marzy o zbudowaniu sobie jako takiej renomy bez nachalnego wychwalania samego siebie, ale cóż można zrobić kiedy  nawet bardzo pozytywne recenzje nie wystarczą by się faktycznie wybić?

 

PS2: Jak ktoś potrzebuje hejtera, to służę. Jeśli ktoś każe mi się czepiać wszystkiego, to czepiam się wszsytkiego - zapytajcie Pillstera jak go ostatnio ganiłem :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, gdyby były złe, to mój komentarz byłby zły. To czy autora  lubię, czy nie, jest pozbawione znaczenia, jeśli chodzi o opinię na temat dzieła. Oceniam opowiadanie, a nie człowieka. No i w tym wypadku wszystko skończyło się różowo i wesoło :rdblink:

 

Made, prereading uważam za zupełnie inną parę kaloszy. Prereader pomaga autorowi pracować nad tekstem przed publikacją. Omawia zarówno sprawy fabularne, jak i konstrukcję zdań. Sugeruje że opisu brakuje, a zdanie-tasiemiec brzmi źle. Komentarz to też pomoc dla autora, ale nieco innego typu.

 

Johnny - liczy się jakość. Jest taki fik, Biura Adaptacyjne: Praca Wspólna. Osobiście jego całokształt uważam za NAJGORSZY KOSZMAR W MOIM ŻYCIU. To najbardziej popularny fik na forum, nominowany do Oskarów, masa fanów. To opowiadanie kuleje w niemal każdym aspekcie swego istnienia. I uwierz mi - wolałabym być autorką Ścieżek niż Biur Adaptacyjnych. Ścieżki się obronią, bo są dobre. Biurom wystarczyła moja mała wizyta i już sytuacja się mocno zmieniła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam osobistego hejtera.

Bywa zabawny, ale jest głównie irytujący.

Ale nie oddałbym go za żadnego innego na świecie! Choćby dlatego, że do tego się już przyzwyczaiłem, a inni mogliby wkurzać na nowe sposoby...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz mnie znienawidzi połowa pisarzy na tym forum. I dlatego napiszę to dużymi literami, żeby było jasne, że naprawdę mam to na myśli:

NIE UWAŻAM, ŻE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK OBOWIĄZEK KOMENTOWANIA PRZECZYTANYCH FANFIKÓW.

A teraz uzasadnienie: tak, doskonale rozumiem, czemu komentarze są ważne, zresztą sam też coś tam sobie klepię. Wiem, że komentarz pozytywny to wielki kop energii twórczej, a negatywny albo jest zachętą do poprawy, albo pochodzi od Mordecza. Wiem też, że wielu pisarzy eksperymentuje, próbując nowych obszarów twórczości i nowych środków wyrazu, i chciałoby wiedzieć, jak sobie z tym radzi.

Ale z drugiej strony czytelnik nie zawsze jest w stanie udzielić pisarzowi odpowiedzi na dręczące go pytania. Ba, czasem w ogóle nie ma bladego pojęcia, czemu właściwie dana rzecz mu się podoba (albo nie). Analiza dzieła literackiego to trudna rzecz - po raz pierwszy zetknąłem się z nią w liceum, gdzie przez pół pierwszej klasy uczęszczałem do klasy humanistycznej, co wystarczyło, aby na całe lata obrzydzić mi rozbiórkę opowiadań na części pierwsze. De facto musiałem odkryć ze zdumieniem, że może to sprawiać przyjemność, żeby zacząć ćwiczyć się w analizie krytycznej filmów i książek (a potem i fanfików).

A w przeciwieństwie do części forumowiczów uważam, że jeśli ktoś ma wystawić komentarz typu "fajne, 9/11, pisz dalej", to lepiej, żeby tego nie robił. Albowiem błogosławieni ci, którzy nie mają nic do powiedzenia, a mimo to milczą.

Na początku mojego stażu na forum dość często zdarzyło mi się przeczytać fanfik i nie skomentować go. Zdarzało mi się to w szczególności wtedy, gdy pod owym fanfikiem było już kilka komentarzy, a ja po ich przeczytaniu dochodziłem do wniosku, że w zasadzie to ja się z nimi zgadzam i nie bardzo mam coś do dodania od siebie. Dopiero później nauczyłem się dokładnie analizować fanfiki i wtrącać coś od siebie - nawet jeśli miałoby to być porównanie Fluttershy do pociągu.

Teraz lubię sobie czasem wyciągnąć z otchłani forum jakieś opowiadanie bez komentarzy, przeczytać je w autobusie i skomentować. Ale to teraz, jak już popracowałem nad formą swoich komentarzy i nauczyłem się, jak je pisać, żeby autor wiedział, co mi przypadło do gustu, a co nie, zaś inni czytelnicy mogli ocenić, czy warto dać danemu fanfikowi szansę.

No i jeszcze jedno - uważam, że jeśli komuś nie chce się komentować... to niech nie komentuje. Nie ma, kurde, takiego obowiązku. Fanfiki pisze się i czyta dla rozrywki - pieniędzy z tego nie ma. A czytelnicy powinni się dzielić z autorami opiniami z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie dlatego, bo ktoś tak zarządził. Mogą też zachować tę opinię dla siebie, jeśli chcą.

Serio. This is what psoras actually believes.

A trochę z innej beczki: jeśli ktoś coś napisał i nie widzi pod spodem komentarzy, to albo ma pecha (cóż, zdarza się), albo... napisał średniaka. Bo o ile łatwo znaleźć plusy czegoś wybitnego albo zjechać z góry na dół jakąś abominację, o tyle znacznie trudniej wykrzesać z siebie coś konstruktywnego w przypadku, gdy lekturę zakończyło się z ambiwalentnymi uczuciami. Trzeba się zastanowić, żeby zauważyć np., że wyraziste charaktery postaci kryją fabułę o strukturze durszlaka, albo że kilka fajnych i nieźle zrealizowanych motywów rujnuje prawie absolutny brak opisów. A to wbrew pozorom nie jest łatwe i nie każdy to potrafi.

Możliwe więc, że nieskomentowane opowiadania mają czytelników. Tyle, że ci się nawet nie przyznają, bo zostaną zjechani, że przeczytali i nie skomentowali.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym taka opinia różni się od zwykłego komentarza w temacie z opublikowanym już tekstem?

Dla mnie różnica jest prosta - jeśli ktoś w odpowiednim temacie zgłosił się jako chętny na pre-readera, to napisanie do niego z prośbą o pre-reading nie będzie w żaden sposób nachalne czy "nieprzyzwoite" :D

 

 

 

NIE UWAŻAM, ŻE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK OBOWIĄZEK KOMENTOWANIA PRZECZYTANYCH FANFIKÓW.

Ależ oczywiście, że nie ma takiego obowiązku i to nie podlega dyskusji. Jednak, moim zdaniem, jeśli ktoś tego nie robi, to w zasadzie jakby pokazywał komuś, że ma go zwyczajnie gdzieś. Lenistwo to za mało powiedziane :P Myślę, że 90% tu publikujących robi to (publikuje) właśnie po to, żeby dowiedzieć się, co inni myślą o jego opowiadaniu. To nie jest jak pisanie książki, nikt nikomu tu za pisanie nie płaci i nikt też nie musi fanfików kupować. Jeśli dany autor wyda książkę i nikt jej nie kupi, to znak, że nikt jej nie przeczyta. W przypadku naszych fanfików - brak komentarzy, to jak brak "kupionych książek", czyli brak zainteresowania, czyli tzw. "mam cię w dupie" :fluttershy5:

Edytowano przez Foley
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ależ oczywiście, że nie ma takiego obowiązku i to nie podlega dyskusji. Jednak, moim zdaniem, jeśli ktoś tego nie robi, to w zasadzie jakby pokazywał komuś, że ma go zwyczajnie gdzieś. Lenistwo to za mało powiedziane :P Myślę, że 90% tu publikujących robi to (publikuje) po to, żeby dowiedzieć się, co inni myślą o jego opowiadaniu.

Wiesz, bracie, co myślę o tych zdaniach? Święte słowa! :D

 

Z kolei psoras z jednej strony ma sporo racji:


NIE UWAŻAM, ŻE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK OBOWIĄZEK KOMENTOWANIA PRZECZYTANYCH FANFIKÓW.

Też tak uważam...

 


Analiza dzieła literackiego to trudna rzecz

Brawo! Owacje...

 


Albowiem błogosławieni ci, którzy nie mają nic do powiedzenia, a mimo to milczą.

Podpisuję się obiema ręcoma...

 

Ale z drugiej strony trochę trudno mi przyznać pełną rację. Nie, nie ma żadnego obowiązku komenootowania. Tak, pisanie i komentowanie powinno być przyjemnością. Tak, czasami trudno z siebie coś wykrzesać. Wszystko jasne, piękne, ale sęk w tym, że chodzi o swykłą uczciwość z lekką dozą szacunku wobec pisarza. Nie wierzę że istnieje coś takiego jak "pisanie dla siebie". Uważam, że pisarz, zwłaszcza początkujący, zwłaszcza piszący opowiadania fanowskie, łaknie jakiejkolwiek opini, aprobaty, hejtu, zainteresowania. Nie raz zdarza się, że upatruje w profesjonalnym twórcy swojego idola i marzy by zbliżyć się do jego poziomu, spędza godziny nad swoją pracą, czeka na oceny i spotyka się z roczarowaniem. Brzmi naiwnie ale to najokrutniejszy sposób rujnowania czyichś ambicji - skazanie go na zapomnienie. Dużo lepiej jest być po prostu szczerym.

 

A to, że czasami nie można dodać nic od siebie, bo inni juz to powiedzieli - co z tego? Napisz dwie linijki typu "koledzy wytknęli wiele zalet, wiele wad, nie mam nic do dodania, ale (nie) podobało mi się ponieważ...". Dwie linijki, ludzie! Takie podtrzymanie cudzej opini.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...