Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

To ci dopiero.

 

Szkoda, że raczej nie zagłębię się ten rodzaj, gdyż wszystkie połączenia kucyków z ludźmi odrzucają mnie na kilometr. Coś w tym koncepcie gdzie miesza się gadające, słodko kolorowe karłowate koniki z szarą, ludzką rzeczywistością, tworzy dla mnie prywatną "dolinę niesamowitości".

 

No i kto z nas nie chciałby choćby na chwilę zostać tęczowym taboretem w krainie fantazji

Może i jestem dziwny, ale nigdy takie coś do głowy mi nie przyszło. Wolę się udawać do krainy fantazji jako człowiek. Cóż, gusta i guściki.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ci dopiero.

 

Szkoda, że raczej nie zagłębię się ten rodzaj, gdyż wszystkie połączenia kucyków z ludźmi odrzucają mnie na kilometr. Coś w tym koncepcie gdzie miesza się gadające, słodko kolorowe karłowate koniki z szarą, ludzką rzeczywistością, tworzy dla mnie prywatną "dolinę niesamowitości".

A mnie osobiście odrzucają nie tyle ludzie, co sama koncepcja TCB. Nie wiem czemu, ale takie ponyfikowanie wszystkich mi nie leży. Nie to, że nie chciałbym zostać pastelowym taboretem, bo w sumie nie wiem czy bym chciał (jak już, to  :changeling: ) ale mimo wszystko wizja rozstania się z ,,Tymi ręcyma, tymi palcami" mnie nieco odrzuca. Co by nie mówić, przydają się. Z fanfików z ludźmi, to tylko czytałem Antropologię, Save me, Orła, Pokryte czerwienią i chyba kilka mniejszych Z TCB (1 albo 2 ale nie pamiętam za bardzo jakie, bo mnie odrzuciły). Ludzie owszem, ale ponyfikacja i TCB jakoś niekoniecznie.  Nie mój klimat po prostu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też do TCB nie byłam przekonana, ale... "Ostatnia Rzecz Jaką Zrobi". To uniwersum ma jednak w sobie coś.

 

Z tymi ręcami ciężko byłoby mi się rozstać. Ale kucyki jakoś sobie radzą, więc pewnie dalej mogłabym expić, pisać i rysować. No i eliksir odmładza oraz leczy ze wszystkich chorób, więc piłabym  :raritylaugh:. Zawsze jest też jakaś taka ciekawość - jak to byłoby żyć w innym ciele. Dla nauki!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Towarzystwo jojczy, bo nie dostaje komentarzy. Towarzystwo jojczy, bo dostaje komentarze, ale nie takie, jakie by pragnęło. Towarzystwo jojczy, bo jojczy. Towarzystwo jojczy, bo teorie spiskowe dziejów mówią o umieraniu fandomu, jakoby procesy katabolizmu nie były im dobrze znane. Towarzystwo jojczy, to i Mordecz jojczy. Towarzystwo jojczy, a #ITakNiktTegoNiePrzeczyta.

 

Pozdrawiam

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Towarzystwo jojczy, bo dostaje komentarze, ale nie takie, jakie by pragnęło. 

 

Wiesz, ja liczę nawet na negatywne komentarze, bo przynajmniej czegoś mnie nauczą. (pozytywne z resztą też). Szkoda, tylko, że ich nie ma. 

 

Towarzystwo jojczy, bo nie dostaje komentarzy. 

Może i tak, lecz mimo pisania dla własnej satysfakcji, jeszcze większą satysfakcję mam jak ktoś to przeczyta. No ale nie ważne. A przynajmniej nie aż tak. Liczy się, ze fandom nie umiera, a przynajmniej jeszcze nie teraz i nie tak szybko jak to sobie co poniektórzy wyobrażają. Może i coś się zmieniło, ale nie na tyle by to była katastrofa. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie w tym rzecz. Odnoszę wrażenie, że traktujecie komentarze (bez podziału na pozytywne, negatywne itd.) jako wyznacznik jakiegoś "powodzenia" bądź niewymownej gloryfikacji, przez co spadek zainteresowania waszym konceptem objawia się jojczeniem. Wydaje mi się, że osoba pisząca, jak zresztą od zawsze twierdziłem, powinna bez względu na koleje losu brnąć w celu rozwijania własnego warsztatu. Prawda - otrzymywanie krytyki bądź pochlebstwa jest pewnego rodzaju wyznacznikiem oraz świadectwem dotychczasowych osiągnięć. Jak ktoś pamięta mój panel, ten od "cech i wad opowiadań", powinien pamiętać podpunkt, gdzie to omawiałem podstawy dotyczące rozwoju. Tam mówiłem, że komentarze powinno się traktować jako ciekawostkę, a własne poszukiwania oraz dążenia skupić na opracowaniu własnego stylu. Kiedyś zmieni się środowisko, więc wcześniej nabyta "potrzeba zdobycia komentarza" może się okazać zgubna.

 

Wedle powiedzenia "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma" warto pomyśleć o innych alternatywach. Jak zauważył Kervak swoim komentarzem do "Opowieści Żałobnego Miasta" nigdy nie cieszyłem się popularnością do tego stopnia, żeby uzyskać rzeczową opinię na temat własnej twórczości, ba, żebym się cieszył jakąkolwiek popularnością. Tylko w sporadycznych przypadkach trafiła się osoba chętna poświęcenia mi dostatecznie dużo czasu i mająca niebagatelne pokłady cierpliwości. Z waszego punktu widzenia powinienem się "załamać" i przestać pisać, acz nigdy to nie sprawiało mi problemu. Zabawa z #ITakNiktTegoNiePrzeczyta, z perspektywy obserwatora z zewnątrz, może się wydawać ostentacyjnym aktem gnuśności i autorskiego zatracenia. W rzeczywistości jest to mój motor do działania, ponieważ i tak wiem, że ktoś to przeczyta, ale wiem również, że na próżno mi będzie szukać osoby chętnej podzielenia się swoją opinią. Muszę się z tym pogodzić i przeć dalej. A nuż kiedyś mi się uda...

 

A teraz wybaczcie, ale idę poprawiać nieszczęsnego "Półsmoka" :rainderp:

 

Pozdrawiam

Edytowano przez Mordecz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, komentarze są pewnym wyznacznikiem, ale nie zapomnij, że komentarz jednocześnie wytyka błędy naszego warsztatu (albo mówi co robimy dobrze). Co za różnica ile ja się będę czegoś uczył, jeśli nie dostanę kogoś, lub czegoś co zweryfikuje moją wiedzę. Fanfic to przecież nie program, ani układ elektroniczny, który można sprawdzić w 3 sekundy żeby zobaczyć czy działa. W tym wypadku potrzebujemy oka z zewnątrz, które wytknie nam nasze błędy i pokaże co robimy dobrze.

 

Nie twierdzę, że postawa i tak nikt tego nie przeczyta jest zła. A jeśli jest twoim  motorem pisarskim, to tym lepiej dla ciebie. Ja to jednak widzę tak: czytają, dobrze, nie czytają, no cóż. No ale nie tyle jestem ciekaw opinii co wskazania błędów warsztatu, bo na pewno jakieś popełniam i popełniać będę. A wyznacznikiem fajności nie tyle jest komentarz, co marudzenie: kiedy kolejny rozdział? 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masa niespełnionych marzeń o najlepszości swojego fanfika, dużej ilości komentarzy naraz i wołania o kolejne rozdziały :D. Każdy pragnie uznania i uwagi.

 

Jeżeli ktoś ma ambicję napisać coś innego niż fanfik z kucykami, teoretycznie dobrze robi klepiąc takowe dziełka o kolorowych taboretach, ćwiczy, nie? No ale skąd ma wiedzieć, że dobrze pisze, jak nikt mu nic nie skomentuje? Mamie pójdzie się pochwalić fanfikiem o kucykach z prośbą o ocenę?

 

Tak naprawdę komentarze powinny się pojawiać już przy pierwszym rozdziale czegoś nowego i wtedy by zachęciły do dalszego pisania, nawet wytykając błędy. Inaczej takie pisanie, które nie zostanie skomentowane i chociaż po części/wstępnie ocenione, to strata czasu. Kto ma fanfik dłuższy niż 100 stron, na pewno widzi różnicę w stylu pisania między pierwszym, a ostatnim rozdziałem.

Edytowano przez The Lord High Protector
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mordeczu, zapomniałeś dodać jojczenia na jojczenie.

 

Poza tym absolutnie zgadzam postami dwóch forumowiczów powyżej. Nie ma samodoskonalenia się bez poznania swoich mocnych i słabych cech okiem kogoś innego, przynajmniej jeśli chodzi o pisanie. Mylisz się, jeśli sądzisz, że większość autorów odbiera komentarze jako tylko i wyłącznie wyznacznik popularności. Owszem, tak mogą podchodzić do tego ludzie przeglądający bazę fanfików, ale zapewniam cię, że dla samego autora skomentowanego dzieła, jeżeli wypowiedź będzie rzeczowa, z pewnością pomoże mu na ścieżce ku oświeceniu, a w najgorszym wypadku przynajmniej zmotywuje do dalszej pracy.

 

Zastanawia mnie też skąd ta idea "załamywania się"? Jakoś jeszcze ani razu nie uświadczyłem melodramatyzmu w postaci, "nikt nie komentuje więc przestaję pisać, żegnaj okrutny świecie". Z "naszego" punktu widzenia nie załamujemy się, a tylko "jojczymy", bo najwyraźniej taka jest nasza polska mentalność. Nic z tego złego nie wynika, więc nie rozumiem, czemu to piętnować.

 

Miło, że jesteś pewien, nawet bez komentarzy, że ktoś będzie czytał twoje dzieła. Zważ jednak na to, iż większość w szczególności te początkujące płotki, takiej pewności nie mają, a jedynym, co może ich o tym przekonać są właśnie komentarze, których potrzebę starasz się tak bardzo zanegować. To normalna ludzka mentalność, po co wkładać czas i energię w coś, co nie przynosi żadnych widzialnych rezultatów?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były, były. A metoda jest, patrząc na historie tych jegomościów, nadzwyczaj skuteczna. Budzili się wszyscy cisi czytelnicy.

 

Brak komentarzy potrafi smucić, bo nic tak nie motywuje niż komentarz. Może być krótki, ale niech będzie merytoryczny. Dlatego ja gorąco namawiam wszystkich do komentowania, ponieważ to niesie profity dla nas, dla autora i w efekcie dla innych czytelników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że dalej nie pojmujecie. Załóżmy (pal licho ze mną), że mamy pisarza, który nie dostaje żadnych konkretnych opinii, nie potrafi nikogo zainteresować swoim tematem i ogólnie nikt nie chce spojrzeć na jego wypociny. Ma przeświadczenie, że nie pisze tak źle - słowa układają się w zdania, te w akapity, a ich sens zachowuje logikę i całość posiada jakąś zawartość, tworzy bohaterów, historie, prowadzi wątki. Mimo to nie zyskuje komentarzy, opinii, nawet na szyderstwa nie zasługuje - taki to z niego tragiczny twórca! A mimo to pisze dalej, rozwija się, proces samodoskonalenia pozostaje zachowany bez ingerowania osób trzecich. Taka zagadka godna ćwiczenia na kreatywność - jak to osiąga?

Nicz, twierdzisz, że konsekwentnie wykonywana czynność nie przynosi widocznych rezultatów? Skąd ta pewność? Może jednak powtarzanie jakiejś czynności dającej szanse rozwoju przynosi jakieś profity? Powiedzmy, że jeśli nie pisanie, to zmieńmy nasz główny przedmiot rozważań czymś tożsamym, na przykład, podróżowaniem po świecie. Co potrafisz powiedzieć pozytywnego o zwiedzaniu?

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwiedzanie pozwala poznać nowych ludzi, nowe miejsca nowe historie etc. Nie za bardzo jednak potrafię spojrzeć na to jako analogię do pisania. Owszem, i jedno i drugie można potraktować jako hobby, ba, nawet jako pasję, ale podczas zwiedzania raczej nie ważny jest proces samodoskonalenia się, lecz zbierania nowych doznań.

Proponuję, byś rozwinął swą myśl, bo ja nic sensownego z tego wątku nie wykoncypuje.

 

Co do wcześniejszego akapitu... A skąd wie, że się samodoskonali? Czuje to? A może ma tylko takie mylne wrażenie? Nadal z góry zakładasz, że każdy odgórnie jest świadomy swojej poprawy umiejętności i wcale nie potrzebuje to tego opinii z zewnątrz. A co jeśli nagminnie popełnia ten sam błąd, z którego nie zdaje sobie sprawy? Wtedy przydaje się krytyka. Przeświadczenia mają do siebie że bywają mylne.

 

Dla mnie pisanie fanfikcji od profesjonalnego pisarstwa różni się właśnie tą interakcją z czytelnikami już w czasie pisania.  Bez tego, to jeśli nie aspirujesz, by zostać profesjonalnym autorem, cała ta zabawa traci większość sensu. Przynajmniej ja tak to widzę.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mordecz, przynosi. Ale nie tak szybko jak z pomocą czytelników. Pisarz musi być twardy i pewny tego co robi. Chęć samodoskonalenia jest najlepszą motywacją, bo ją możemy odebrać sobie tylko my sami. Ale czy nie lepiej sukces osiągać szybko i łatwo? 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako Królowa Loży Szyderców powiadam wam: Zawsze będzie ktoś lepszy od was. I wiecie co? Nie należy się tym przejmować. Zamiast smucić się i zazdrościć lepiej pracować nad sobą. Przejść chrzest ognia edytora tekstu i przeżyć ostrzał krytyków. Bo zawsze może być lepiej.

 

Nie pisać bo nie będzie się od razu Wielkim Pisarzem? Litości! Każdy zaczynał w najlepszym razie z poziomu dobrego. Większość zaczynała ze średniego albo z niskiego (np. ja). Ale parę miesięcy pracy i efekty są. Może nie takie jak byśmy chcieli, ale... Czy warto? Moim zdaniem zdecydowanie tak.

 

Trochę ambicji i wiary w siebie  :fluttershy5:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czy nie lepiej sukces osiągać szybko i łatwo? 

 

To mrzonka, niezależnie od rodzaju osiągniętego sukcesu. Co łatwo przychodzi, równie szybko odchodzi. Acz sama reakcja na sukces to już kwestia indywidualna. 

 

Zwiedzanie pozwala poznać nowych ludzi, nowe miejsca nowe historie etc. Nie za bardzo jednak potrafię spojrzeć na to jako analogię do pisania. Owszem, i jedno i drugie można potraktować jako hobby, ba, nawet jako pasję, ale podczas zwiedzania raczej nie ważny jest proces samodoskonalenia się, lecz zbierania nowych doznań.

Proponuję, byś rozwinął swą myśl, bo ja nic sensownego z tego wątku nie wykoncypuje.

 

No, patrz, nie za wiele, ale coś tam wymyśliłeś. Gdybyś potrafił wysilić wyobraźnię do tego stopnia, żeby przyjemności z podróżowania przelać na przyjemności z pisania, mógłbyś dostrzec nieco więcej poza wspomnianymi ludźmi, miejscami i historiami. Uogólnijmy podróżowanie do zbierania doświadczeń. Pisanie również polega na zbieraniu doświadczeń i konsolidowaniu ich w oparciu o zebraną wiedzę, wyćwiczoną wyobraźnię, towarzyszące doznania, środowisko oraz warunki powstawania. Próba poszerzenia warsztatu nie skupia się wyłącznie na komentarzu, ponieważ te mogą działać wręcz ambiwalentnie. Niektórzy stwierdzą, że masz nie po kolei w głowie, podróżując w tę i nazad bez wyraźnego celu, inni pochwalą i będą kibicować dalej. Drugie źródło poprawiania stylu wynika z poznawania innych historii. Krążenie to po ruinach zamków, to po kartkach wyobraźni stymuluje umiejętność analizowania wyłapanych informacji. Sama otwartość na empiryzm pozwala poprawić umiejętności bez konieczności kontaktu z jakąkolwiek inną osobą. Trzecia metoda to pisanie we własnym zakresie. Wystarczy odrobina ambicji, a samo pisanie da więcej niż opinie innych. Pośrednio można pisać dla nich celem samodoskonalenia. A jak to ma do samego podróżowania? Zorganizowanie wieloosobowej wyprawy.

 

No, ale wy wiecie lepiej :P

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale odróżnijmy pisanie dla publiki (nie mylić z "pod publiczkę") od pisania dla siebie. Bo jeśli chodzi o to pierwsze, to trzeba opinię rzeczonej publiki poznać (niekoniecznie się do niej zastosować, ale z pewnością przemyśleć), a jeśli o to drugie, cóż - wystarczy przeć dalej w kierunku własnych gustów, ale w tym przypadku opowiadanie sprawdzi się tylko wtedy, jeśli gust czytelnika będzie się pokrywać z gustem twórcy, a o to raczej ciężko. Pisząc bez komentarzy tracisz jedną z najważniejszych rzeczy: nie dowiesz się, w jaki sposób inni reagują na twoją twórczość, na co zwracają uwagę w pierwszej kolejności, dlaczego nie lubią tego i tamtego, jak postrzegają różne gatunki i wreszcie - czego oczekują od dobrej lektury. To nie jest coś, co autor może sobie sam zapewnić, bo punkt widzenia, jakby nie patrzeć, ma tylko jeden. Ale jeśli piszemy tylko ku uciesze własnej, nie przejmując się opinią otoczenia, to w zasadzie nic nie jest nam potrzebne. Inna sprawa, że publikowanie na forum (a właściwie to gdziekolwiek) wyraźnie temu przeczy.

 

Kiełbasa

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Odnoszę wrażenie, że traktujecie komentarze (bez podziału na pozytywne, negatywne itd.) jako wyznacznik jakiegoś "powodzenia" bądź niewymownej gloryfikacji, przez co spadek zainteresowania waszym konceptem objawia się jojczeniem. Wydaje mi się, że osoba pisząca, jak zresztą od zawsze twierdziłem, powinna bez względu na koleje losu brnąć w celu rozwijania własnego warsztatu. Prawda - otrzymywanie krytyki bądź pochlebstwa jest pewnego rodzaju wyznacznikiem oraz świadectwem dotychczasowych osiągnięć. Jak ktoś pamięta mój panel, ten od "cech i wad opowiadań", powinien pamiętać podpunkt, gdzie to omawiałem podstawy dotyczące rozwoju. Tam mówiłem, że komentarze powinno się traktować jako ciekawostkę, a własne poszukiwania oraz dążenia skupić na opracowaniu własnego stylu. Kiedyś zmieni się środowisko, więc wcześniej nabyta "potrzeba zdobycia komentarza" może się okazać zgubna.

 

Po pierwsze, choć może trudno w to uwierzyć ilość ludzi jojczących o braku komentarzy wcale nie jest tak duża jak się niektórym wydaje. Naturalnie jednocześnie powoduje to, że gdy taka osoba się pojawi to jest wyraźnie widoczna i można przez to odnieść wrażenie, że jest to problem wręcz uniwersalny.

 

Jeżeli chodzi o same komentarze, to zgadzam się z osobami, które twierdzą, że rzut oka i opinia wyrażona przez osobę trzecią może bardzo pomóc aspirującemu fanfikotwórcy. Smutny fakt bowiem jest taki, że często nie widzimy własnych błędów - nawet nie chodzi o celowe ich pomijanie, lecz o zwyczajny brak uświadomienia sobie, gdzie został strzelona gafa. W takim momencie opinia kogoś innego może nam pomóc o wiele bardziej niż samodoskonalenie. Dlaczego? Ponieważ jeżeli nie widzimy danego błędu, to z prawdopodobieństwem ocierającym się o pewność popełnimy go ponownie i ponownie ze szkodą dla powstających tekstów.

 

Dlatego o ile jojczenie o komentarze jest dla mnie działaniem ocierającym się o granicę niesmaku, tak oczekiwanie na nie i hołubienie w sobie nadziei, że ktoś zechce skomentować pisany tekst jest cechą... może nie pozytywną, ale na pewno zrozumiałą. Fakt jest taki, że większość ludzi lubi widzieć, że ich praca jest w jakiś sposób doceniana - a jak czytelnik może wyrazić to lepiej jeżeli nie przez napisanie krótkiej opinii? I to nawet niekoniecznie pozytywnej - zarówno pochwalne peamy jak i miażdżąca krytyka jasno pokazuje, że tekst został przeczytany czyli per analogia praca autora została doceniona. Uważam, że samodoskonalenie, choć jak najbardziej pozytywne nie jest odpowiedzią na wszystko. Dodajmy jednak do niego opinię osób trzecich i sytuacja zacznie wyglądać o wiele lepiej.

 

To by było na tyle.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym pisać, ale mam uprzedzenie, że wszyscy piszą lepiej ode mnie, więc się nie opłaca. Droga lożo szyderców i droga reszto, proszę o radę.

Mam to samo. Możesz zdusić w sobie pragnienie pisania czymś innym. Sesjami rpg, narzekaniem, wódką, sarkazmem, jakimś innym hobby związanym z wyobraźnią. Nie zawsze działa, ale przynajmniej masz świadomość, że coś robisz, nie?

Edytowano przez Po prostu Tomek
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*kop, kop, kop*

W temacie o "Progressio..." padły pojęcia "męski fanfik", "męskie pisanie", co skłoniło imć Dolara do spytania: co one znaczą?

Nie będę zgrywać wyroczni, ale o ile mnie sklerotyczna i pełna dziur pamięć nie myli, to spotkałam się z podziałem na "męskie" i "kobiece" pisanie w artykule poświęconym autorkom polskiej fantastyki (w "Nowej Fantastyce" kiedyś był, nie pamiętam numeru). W skrócie: kobiety mają w swoich opowiadaniach/powieściach skupiać się na uczuciach i emocjach, natomiast mężczyźni - na akcji i działaniu.

Co ciekawe, autor wspomnianego artykułu opisywał niektóre pisarki jako posługujace się "męskim" stylem i zauważał, że na rynku literatury fantastycznej kobiety mają nieco pod górkę (książki opatrzone żeńskim nazwiskiem sprzedają się gorzej; jeśli autorka posługuje się inicjałem imienia oraz posiada nazwisko o, nazwijmy, neutralnej końcówce - automatycznie zostaje uznana za mężczyznę). Ile w tym prawdy - nie wiem, bo nie sprawdzałam (i nie siedzę w branży).

Pytanie do was, fanfikowicze (i fanfikowiczki): co o tym myślicie? Czy kobiety piszą inaczej od mężczyzn? Czy da się "wyczuć" płeć autora przez sposób, w jaki pisze swoje teksty?

Czy powinnam tu wtrącić złośliwą uwagę o "tym strasznym dżęder" oraz związku między "kobiecym"/"męskim" stylem a przypisywanym obu płciom cechom charakteru i wzorcom zachowań, czy może spalicie mnie za "neomarksistowskie hyrezje"?

Edytowano przez Whining Ylthin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrącaj co chcesz. Jako niereformowalna konserwa niniejszym oświadczam, że neomarksizm w dżęderze leży zupełnie gdzie indziej :P

Jeśli chodzi o pisanie męskie/damskie, to podział ten, jak zresztą każde uogólnienie, uważam za co najmniej tak stereotypowy, jak ten na humanistów, co to matmy nie umiejo (nie mylić z dyskalkulami) i ścisłowców, którzy nie pojmą, o co chodzi w książce, jeśli nie będzie to podręcznik do matmy/fizyki/chemii itp. Kobiety potrafią pisać jak faceci, faceci potrafią pisać jak kobiety - a jeśli nie, to w ogóle do pisania brać się nie powinni (he, piszę to teraz, a gdyby ktoś kazał mi dziesięć lat temu pisać coś z kobiecej perspektywy, to powiedziałbym, że chyba spenisiał). Nie ograniczajmy się.

Mimo wszystko jednak nie sposób zaprzeczyć, że pewne różnice są w tym, co komu łatwiej przychodzi. Za skrajności w fandomie uznałbym Bestera/Draquesa z jednej strony (fanfiki skupione na akcji i silnych bodźcach w relacjach między postaciami) i Madeleine z drugiej (fanfiki, w których główną rolę odgrywają przeżycia bohaterów, a akcja schodzi na dalszy plan). A pomiędzy jest całe spektrum pośrednie.

W największym skrócie? Pisanie "męskie" opowiada o tym, co się dzieje. Pisanie "damskie" opowiada o tym, jakoe emocje kto przeżywa. Obydwa sposoby pisania bywają stosowane z dobrym skutkiem przez pisarzy obojga płci.

A przy pisaniu radzę się tym nie przejmować. (Odmienną konstrukcję psychiczną postaci męskich i damskich uważam zaś za osobny aspekt, którym przejmować się jak najbardziej należy).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Imho strasznie durny ten podział. Na pewno kobiet piszących fanfiki w klimatach MLP jest dużo mniej niż mężczyzn. Jeśli chodzi o książki i inne fandomy - zależy od niszy.

 

Różnice? W przypadku fików ciężko o nich mówić, ze względu na spore dysproporcje płci.

 

Książki... Różnie. Może jednak coś w tym jest, bo romansidła piszą głównie baby, a dobrego fantasy zrobionego przez kobietę nie widziałam. Cóż... Może przyjdzie mi przetrzeć szlaki :rainderp:.

 

W każdym razie - jak dla mnie podział i tak nie ma racji bytu, bo jest strasznie szowinistyczny i każdy przypadek powinien być oceniany indywidualnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...