Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

3 minuty temu Accurate Accu Memory napisał:

Wiesz Zodiak, nic nie szkodziło przed snem popatrzyć na gwiazdy. Powiedzieć Lunie kilka miłych słów, za dobre sny i noc... Które umożliwiły potem wychwalanie i zabawę za dnia. Wiesz, nie wierzę, że nikt nie patrzył w gwiazdy... Ale faktem jest, że jeśli nikt nie widzi twej pracy... To boli, bo to ignorancja. A Ceśka nic nie zrobiła, albo o tym na razie nie wiemy.

Wybacz, ale patrząc w gwiazdy modlę się do innego boga. Poza tym, kiedy Luny nie było przez 1000 lat, Equestria nie oszalała przez niekończące się koszmary senne. I gdzie w serialu jest stwierdzona ta rzekoma ignorancja? Troszkę bawi mnie fakt, że na podstawie własnej fantazji stwierdzasz, że praca Luny była cięższa i ważniejsza, a jednocześnie mówisz, że nie wiadomo czy Celestia coś zrobiła. Krzywdzisz ją!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu Zodiak napisał:

Troszkę bawi mnie fakt, że na podstawie własnej fantazji stwierdzasz, że praca Luny była cięższa i ważniejsza, a jednocześnie mówisz, że nie wiadomo czy Celestia coś zrobiła. Krzywdzisz ją!

Jakiej fantazji? Przecież to logiczne, że zajmowanie i opiekowanie się Słońcem, czyli jedną z gwiazd. A władanie nocnym niebem, czyli zapewne i gwiazdami[ choć tego na 100% nie wiemy ], jest cięższe? I mówię tylko, że biorąc pod uwagę ujawniony Kanon, to NIC nie zrobiła. Ale w dalszej perspektywie, przyszłych epizodów. Nie wiemy, i może sie nie dowiemy nigdy.

 

Ech, muszę kończyć na dzisiaj. Wybaczcie @Cahan, @Dolar84, że odpowiem na razie tylko Zodiakowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu Accurate Accu Memory napisał:

A władanie nocnym niebem, czyli zapewne i gwiazdami

Em... Ale wszystkie gwiazdy są tam na górze niezależnie od pory dnia, my po prostu ich nie widzimy. Poza tym, nie widziałem w serialu żeby ktoś je ruszał, czy Celestia czy Luna. W Past Sins zdaje się Nightma... ehem... Nox.. Nyx?... bawiła się konstelacjami. Ale guess what? Past Sins nie jest kanoniczne. Moim skromnym zdaniem jest wręcz przereklamowane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem wami naprawdę zawiedziony - mamy 69 stronę topika, a nikt nawet słowem nie wspomniał o seksach :ajawesome: Rzucam zatem temat - seksy w fanfikach: rzecz dobra czy zła? Nadużywana, czy wręcz przeciwnie? Czy w ogóle powinna się pojawiać w opowiadaniach o kolorowych konikach dla małych dzieci? Discuss!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minuty temu Poulsen napisał:

Jestem wami naprawdę zawiedziony - mamy 69 stronę topika, a nikt nawet słowem nie wspomniał o seksach :ajawesome: Rzucam zatem temat - seksy w fanfikach: rzecz dobra czy zła? Nadużywana, czy wręcz przeciwnie? Czy w ogóle powinna się pojawiać w opowiadaniach o kolorowych konikach dla małych dzieci? Discuss!

Jak zrobione ze smakiem i z umiarem to jest ok.

Jeśli cały fanfik to "przeniesuem siem do ekuestri i miauem seksy z flkatershy bo ona jes mojom waifu i to jest fanfik o tym jak miauem seksy z flatershy" to lepiej spożytkuj czas na coś innego. Nie wiem, liczenie źdźbeł trawy w parku bardziej przysłuży się społeczeństwu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minuty temu Poulsen napisał:

Jestem wami naprawdę zawiedziony - mamy 69 stronę topika, a nikt nawet słowem nie wspomniał o seksach :ajawesome: Rzucam zatem temat - seksy w fanfikach: rzecz dobra czy zła? Nadużywana, czy wręcz przeciwnie? Czy w ogóle powinna się pojawiać w opowiadaniach o kolorowych konikach dla małych dzieci? Discuss!

Zależy od opowiadania. Dlatego na starcie określę, że w tej wypowiedzi nie biorę pod uwagę literatury stricte erotycznej. Czasami seksy idealnie się sprawdzają jako dopełnienie całości. Powinny one jednak wynikać bezpośrednio z opowiadania, a nie pojawiać się, ponieważ autor stwierdził, że musi sobie jebnąć seksy z dupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu Poulsen napisał:

Jestem wami naprawdę zawiedziony - mamy 69 stronę topika, a nikt nawet słowem nie wspomniał o seksach :ajawesome: Rzucam zatem temat - seksy w fanfikach: rzecz dobra czy zła? Nadużywana, czy wręcz przeciwnie? Czy w ogóle powinna się pojawiać w opowiadaniach o kolorowych konikach dla małych dzieci? Discuss!

Nie widzę problemu (o ile mamy autorów, którzy potrafią porządnie takie sceny pisać), bo przecież kucyki to tylko pretekst a tak naprawdę wcale nie chcemy się trzymać poziomu bajeczki dla małych dzieci - te kucyki to mają być ludzie na czterech nogach, nie?

Współczesna proza wręcz ocieka seksem, bo w dzisiejszych czasach to nie jest żaden temat tabu, ale na miejscu autora kucykowego opka spojrzałbym na to od drugiej strony: czy typowy czytelnik kucowych fanfików (mogę to rozwinąć, ale na razie się wstrzymam) przełknie dosłowne i plastyczne opisy w dziele nie otagowanym jako clop, czy zabraknie mu wyrobienia i oswojenia z takimi tekstami i w rezultacie opko będzie miało gorszy odbiór w swojej grupie docelowej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz język nie służy takim opowiadaniom. Sam seks może nie jest tematem tabu, ale szczegóły już bardziej i to pewnie przez to. Angielska pussy brzmi o wiele zgrabniej i ładniej niż polski odpowiednik. 

 

Spoiler

Cipka vs. Pussy

No proszę...

 

Poza tym tu powinna działać bardziej wyobraźnia. Powołam się tu na nieśmiertelną scenę seksu w bibliotece z Pani Jeziora starego dobrego Sapka. Nie wulgarna, oczywista i pomysłowa. 

 

Natomiast, żeby dowiedzieć się jak NIE pisać scen erotycznych należy sięgnąć po Pieśń Lodu i Ognia starego dobrego Martina. Zły brat bliźniak Św. Mikołaja opisał to w sposób niesamowicie wręcz toporny i niezręczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu Zodiak napisał:

Nasz język nie służy takim opowiadaniom. Sam seks może nie jest tematem tabu, ale szczegóły już bardziej i to pewnie przez to. Angielska pussy brzmi o wiele zgrabniej i ładniej niż polski odpowiednik. 

 

  Pokaż ukrytą zawartość

Cipka vs. Pussy

 

 

To stwierdzenie znika setki tłumaczy i pisarzy, którzy jednak z takimi scenami sobie radzą i pokazują, że polski język nadaje się do nich jak każdy inny. Zaś angielskie słowa brzmią dla Polaka milej i łagodniej bo są obce.

 

Faktem jest natomiast, że fantastyka spod znaku miecza i magii jest zwykle dość łagodna pod tym względem, ale jeśli wyjdziemy poza ten krąg... na początek polecam 1Q84 Murakamiego. Jest to urban fantasy, które w pewnym sensie kręci się wokół seksu. Scen jest dużo i są ostre, jednak zarówno pisarz, jak i tłumaczka stanęli na wysokości zadania. A później mamy... w zasadzie cokolwiek, co nie jest fantastyką, ani literaturą dla gospodyń domowych - i zostało napisane współcześnie.

 

A scena z Pani Jeziora jest zgrabna, dobrze napisana ale nie do każdego opowiadania taki sposób pisania pasuje i gdyby wszyscy pisali w podobnym stylu, byłoby nudno. Nie wszystkie powieści muszą być pisane w stylu lekkim, łatwym i przyjemno-śmieszkowym.

Edytowano przez falconek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o sceny erotyczne w opowiadaniach, to ja się podpisuję pod tym co kiedyś napisał/powiedział Kredke - niech za ich pisanie biorą się ludzie, którzy mają jakiekolwiek własne doświadczenie w tej kwestii a nie czerpią wiedzę z różnych X...Tube. 

 

Co zaś do tego czy lepiej w polskim czy w angielskim... twierdziłem i nadal twierdzę, iż akurat ten język jest bardziej... giętki jeżeli chodzi o pisanie tego typu scen. Co nie znaczy oczywiście że po polsku się nie da. Da się, ale jednak mi to zwykle jakoś zgrzyta.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja jeszcze zostawię takie coś, bo mnie szczerze rozbawiło:

Spoiler

Nasze małżeńskie łoże oddzielone było od reszty sypialni czymś w rodzaju kolumnady. Na
kolumnach i między nimi ustawione były malowniczo doniczki z geranium. W trakcie naszych
pierwszych   miłosnych   wędrówek   w   nowym   wspólnym   domu   i   w   nowym   wspólnym   łożu,
zauważyłem, że kolumny dziwnie się trzęsą, wykonując dość zabawne w istocie ruchy wokół
własnej osi. Dał się posłyszeć także lekki chrobot.
- Auuu - wrzasnąłem.
- Co się dzieje? - zapiszczała Joyce. - I nie waż się teraz zatrzymać. Dalej! Dalej! Nie wolno ci
teraz ustawać!
- Panienko najsłodsza - właśnie na mojej dupie roztrzaskała się glina z twoimi kwiatkami.
- Nie wolno ci teraz ustawać. Nie możesz mi tego zrobić!
- No dobra, już dobra - robię, co mogę!
Wdarłem się w nią głębiej, a nawet udało mi się odnaleźć właściwy rytm ku małżeńskim
pożytkom cielesnym.
- Auuu, kurwa! - wrzasnąłem znowu.
- Co jest grane?- Co znowu się stało?
- Kolejna donica rozkwasiła mi tyłek i krzyż, podrapała mi pośladki i stoczyła się na podłogę!
- Pierdolę te kwiaty - skwitowała małżonka. - A ty skoncentruj się może na tym, co teraz
robisz!
- Proszę bardzo... proszę bardzo!
Przez cały czas wypełniania obowiązków małżeńskich, donice regularne spadały mi na tyłek
i   plecy.   Czułem   się   tak,   jakbym   pierdolił   się   z   kimś   w   czasie   nocnego,   dywanowego, zmasowanego bombardowania. Wreszcie nadszedł finał.
- Musimy coś z tymi geraniami zrobić - powiedziałem po paru minutach ciszy i spokoju,
zbolały i tu, i tam.
- Nie waż się ich dotknąć!
- Dziewczynko, a dlaczego nie?
- Są rozkoszne, jak się patrzy na nie z dołu - i pełne rozkoszy jak spadają ci na twój tyłek!
- I to ci się tak podoba?
- I to jak!
- Czy tobie nic nie odbiło? Zaśmiała się jak zwykle filuternie. Doniczki z geranium stały się
moim wrogiem. Ale do wszystkiego można się jakoś przyzwyczaić.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerknąłem na grupę School for New Writers zalinkowaną w temacie o pisaniu fików po angielsku i zainspirowała mnie ona do poruszenia kwestii "nauki pisania". Ja osobiście nigdy nie przepadałem za wszelakimi stronami/innymi źródłami z poradnikami pisarskimi, bo uważam, że każdy pisze inaczej, a jedynym sposobem na to, żeby pisać lepiej jest "jak najwięcej pisać, jak najwięcej czytać". Mówiąc o czytaniu nie mam na myśli np. zapoznawania się z tzw. kanonem literatury - czytać należy wszystko, co wpadnie w ręce/pod kursor myszki, prozę, literaturę popularnonaukową, historyczną, gazety, czasopisma, artykuły, fanfiki, komiksy, webkomiksy, poezję, pamiętniki, reportaże, nawet instrukcje obsługi i reklamy. Wzbogaca to nasz własny język oraz pozwala poznać różnorodną tematykę, którą można później wprowadzić do własnego tekstu. Wszelakie poradniki, listy typu "10 prostych rzeczy, które poprawią twoje pisanie!" zawsze były dla mnie albo stekiem banałów (które, przyznam, mogą się przydać osobom absolutnie początkującym), albo kupą rzeczy, których w zasadzie nie można się nauczyć czytając poradniki. Stosując porównanie - nie nauczysz się grać w piłkę nożną oglądając nawet najbardziej szczegółowe analizy pomeczowe - musisz sam/sama wybiec na murawę i zostawić na niej trochę potu i łez. Do tego wszelakie poradniki są często jedynie głaskaniem ego ich autora i mają na celu tylko pokazanie, że to on jest super mądry i macie go słuchać, barany jedne, bądź też zawoalowaną reklamą dzieł danej osoby.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie przepadam za większością pisarskich poradników (mogę zabrzmieć jak hipokrytka, bo sama serię napisałam), ponieważ większość z nich sztucznie ogranicza autora. A jednak pisarstwo to sztuka. Ciężko ograniczać sztukę. Nie twierdzę, że nie ma zasad ani fajnych zabiegów literackich, bo są. Jednak większość podręczników jest zbyt schematyczna, zbyt sztywna i nie pozostawia miejsca na elastyczność, bez której ciężko stworzyć coś wyjątkowego.

 

Może zabrzmię teraz dziwnie, ale osobiście uważam, że to przede wszystkim my, autorzy powinniśmy być zadowoleni ze swojej pracy. Eksperymentujmy, nie bójmy się tego. Najwyżej ktoś oceni nasz twór 0/10 i co z tego? Nic. Uczmy się na błędach, przede wszystkim swoich. A różne podręczniki traktujmy jako ciekawostki i coś co nas nieco wzbogaca, ale nie jak wyrocznię.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moim zdaniem są pewne rzeczy których trzeba uczyć. I się, i innych.

 

Są pewne standardy, które trzeba spełnić żeby napisana historia była dobrej jakości, są pewne rzeczy których trzeba unikać bo wyjdzie nam shitfic. Owszem, można napisać romans który cały rozgrywa się w jednym, długim na 1500 słów rozdziale, a pozostałe 30 to po prostu zapychacz, ale nie będzie to dobry romans. Standardem jest przedstawienie postaci, statusu quo, ewolucja relacji, po drodze jakiś konflikt albo dwa, a na końcu climax. To stara, wypróbowana, działająca metoda z którą trzeba ludzi zaznajamiać.

 

Tak jak na lekcjach języka zaznajamiani jesteśmy z pisaniem listów. Są pewne standardy. Zaczynamy powitaniem, kończymy pożegnaniem, inaczej list oficjalny, inaczej prywatny. Można wprowadzać wariacje na temat, ale...

 

No właśnie, trzeba mieć podstawę na temat której wariację się pisze.

 

Pisząc opowiadanie trzeba znać podstawy, szablony i standardy. Nie po to, żeby trzymać się ich w 100% i wypluwać identyczne historie, ale po to, by wiedzieć co można zmienić, jak to można zmienić, a co zostawić w spokoju.

 

"10 prostych kroków do napisania bestsellera" to bullshit.

"Mechanizmy działania romansu w literaturze"  to lektura obowiązkowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli komuś trzeba powiedzieć, jak ma wyglądać konstrukcja opowieści, bo sam nie jest w stanie tego wykombinować/wyczuć po lekturze tekstów innych osób, to nie powinien się chyba brać za pisanie :ajawesome: Istnieje pewien zestaw konstrukcji fabularnych które powtarzają się w praktycznie każdej książce, filmie itd., ciężko tego nie zauważyć. A romans to akurat kiepski przykład, bo miłość to bardzo nieprzewidywalna bestia, a romanse od zawsze były najbardziej sztampowymi fanfikami w tym fandomie (jak i w wielu innych), bardzo trudno jest napisać dobry nawet jeśli zna się "podstawę". Tu już moim zdaniem autor może polegać tylko na własnym doświadczeniu (tak pisarskim, jak i życiowym) oraz intuicji. Co z tego, że fanfik będzie miał opisane przez ciebie elementy i warsztatowo będzie bez zarzutu, skoro będzie tysięcznym opkiem o tym, jak to poważna Octavia zakochuje się w buntowniczej Vinyl.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja planuję napisać jakiś fanfik i prawdopodobnie, jak teraz się za to zabiorę ukaże się gdzieś we wrześniu, tak w połowie albo pod koniec. Zobaczymy. Na razie nie mam jakiegoś wstępnego planu co do akcji, ale u mnie działa to raczej tak, że wymyślam na bieżąco. Czuję że będzie to fanfik z kategorii post-apokaliptycznej.  Jeszcze nie wiem gdzie i jak umieścić kuce, ale to chyba nie będzie problemem. Czuję że problem będzie zwięzłość i logika akcji, aby nie wyglądało to tragicznie. Póki co mogę powiedzieć tyle że akcja rozpocznie się gdzieś w Poznaniu :) .

Gdyby ktoś miał jakieś sugestie bądź pomysły zapraszam na priv.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8.08.2016 at 12:18 Immo napisał:

Póki co mogę powiedzieć tyle że akcja rozpocznie się gdzieś w Poznaniu

Możliwe, że już to wiesz, ale co tam. Łączenie ludzi z kucykami; ciekawe łączenie, z pomysłem; nie jest łatwe. Mam więc nadzieję, że ten pomysł masz.

Kiedyś muszę podejść do tego tematu na zasadzie porwań przez obcych :) Chyba, że takie opowiadanie już powstało.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo na forum nie bywałem, tyle dyskusji się przetoczyło, a mi pozostaje spróbować odnieść się do wszystkiego.

 

Antagoniści

 

Myślę, że jest jeszcze jedna istotna cecha dobrego antagonisty, która nie została tu wspomniana: relacja z głównym bohaterem.

 

Pomijając sytuacje, gdzie mamy raczej do czynienia z równorzędnymi historiami różnych postaci (np. Pieśń Lodu i Ognia), antagonista jest zdecydowanie postacią drugoplanową, która powinna być dostosowana do opowieści, w której się pojawia - oraz bohatera, z którego punktu widzenia go obserwujemy.

 

Na przykład, Władca Pierścieni jest opowiadany (głównie) z punktu widzenia małego hobbita wychowanego w wiosce na zadupiu i nieobeznanego z wielkim światem. Sauron jest zaś "głównym złym" jeszcze większym, odleglejszym i bardziej niewyobrażalnym niż reszta przytłaczającego świata.

 

A z samego MLP: Dlaczego m.in. Discord jest lepszym antagonistą niż Tirek?

 

Discord jest potężny, ale zdaje się groźnym złodupcem przede wszystkim dlatego, że był w stanie rozerwać więzy przyjaźni między głównymi bohaterkami; w końcu relacja między nimi stanowi niejako główną treść serialu.

 

Z kolei Tirek był megakoksem, który stał się potężniejszy niż wszystkie żyjące kuce i trzeba mu było obić mordę. Ale MLP nie jest serialem o obijaniu mord wielkim koksom, dlatego poza zniszczeniem biblioteki Tirek nie zapisał się nijak w mojej pamięci.

 

Oczywiście, żeby jakoś powiązać antagonistę z głównym bohaterem i fabułą można zawsze sięgnąć po sprawdzony wątek rodziny ("Luke, I am your father"), albo nieśmiertelny jungowski archetyp cienia, czyli antagonistę będącego czymś, czym bohater mógłby się stać, ulegając swojej (potencjalnej) "ciemnej stronie".

 

To drugie jest o tyle zabawne, że samo FiM wręcz nieprzeciętnie często sięga po ten wybieg. Stąd mamy już nie jedną, lecz dwie postacie, których imiona stanową synonim do "Twilight Sparkle", a nawet samą złą Twilight z licealnego uniwersum! Plus takie postacie jak Lightning Dust względem Rainbow Dash, czy nawet Garble względem Spike'a...

 

Erotyka w kucykach

 

Moim zdaniem są dwie osobne kwestie: umieszczenie w opowiadaniu sceny seksu, a umieszczenie w opowiadaniu pieczołowicie opisanego aktu.

 

To pierwsze nie jest czymś samym w sobie nieodpowiednim, nawet w opowiadaniu o kolorowych kucach. Patrząc na zacytowaną scenę z geranium - jest jasne, w jakiej sytuacji znajdują się postacie, a jednak "kamera" nigdy nie skupia się na szczegółach, które sprawiłyby że scena stałaby się stricte pornograficzna.

 

Ale jednak większość autorów, jak już zapędzi postacie do łóżka, to nie może się powstrzymać, żeby nam ze szczegółami wszystkiego nie opowiedzieć - najlepiej przez kilka stron, jak wspomniany wcześniej autor Pieśni Lodu i Ognia (zgadzam się - te sceny są w tych książkach beznadziejne). Póki co jeszcze nikt mnie nie przekonał, że takie opisy mogą służyć czemukolwiek innemu niż pustemu fanserwisowi, ew. pokazaniu "patrzcie, jaka moja powieść jest dojrzała!" ~ Wiedźmin (przynajmniej na początku - dalej nie czytałem).

 

27.07.2016 at 23:11 falconek napisał:

Zaś angielskie słowa brzmią dla Polaka milej i łagodniej bo są obce.

 

Absolutnie tak jest. Jeśli ktoś nie wierzy, niech zrobi eksperyment - w tłumie ludzi raz krzyknie "kurwa!", a innym razem "fuck!" - i niech porówna reakcje.
Częściowo doświadczone na własnej skórze. ;)

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16.08.2016 at 11:43 StyxD napisał:

Myślę, że jest jeszcze jedna istotna cecha dobrego antagonisty, która nie została tu wspomniana: relacja z głównym bohaterem.

 

Zdecydowanie tak.

 

Wciąż uwielbiam w jaki sposób antagonistka - Trixie -  została przedstawiona w Hopes and Follies. Widać było jak blisko jest z Twilight, swoją nemezis. Takie właśnie osobiste relacje są IMHO najlepsze, dają najwięcej charakteru i protagoniście i antagoniście. Bo "Jestem zły i niszczę miasta!", "Jestem dobry i muszę go powstrzymać!" jest nie dość, że oklepane do bólu, sztampowe, to jeszcze nie daje nam możliwości głębszego poznania antagonisty.

 

Powinniśmy kibicować Temu Dobremu w walce z Tym Złym nie tylko dlatego, że są właśnie dobrym i złym bohaterem. Autor historii powinien dać nam możliwość zrozumienia motywów antagonisty. Czerń i biel są passe, najlepsi bohaterowie - i ci dobrzy, i ci źli są w odcieniach szarości.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minuty temu Niklas napisał:

@Foley (bez apostrofu :v)

:lol:

 

49 minuty temu Niklas napisał:

No i jak w takich okolicznościach ożywić dział? xd

Hm... Zalać go masą tanich shipów, plagiatów, human in equestria, trollfików, dzieł pokroju SAM i innego ścierwa, to zleci się taka masa ludzi, że hej! :rd5: Oczywiście nie wolno tagować tego poprawnie ani umieszczać w Google Docs, do tego należy poprosić o wyrozumiałość ze względu na dysleksję, dysmózgię i daltonizm oraz walić masę błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. W dialogach koniecznie myślniki. I nie można zapomnieć o odmienianiu Canterlotu i polskich nazwach (Kącik Kostki Cukru itp). Plus wyszukane słownictwo, jak "pyszczek" i "kopytko", w scenach mordobicia.

 

A zwykłym fikopisarzom pozostaje pójść za słynną radą:

Spoiler

http://antysystemowcy.pl/upload/images/medium/2015/05/czas_zmienic_prace_i_wziac_kredyt_2015-05-25_07-01-25.jpg

 

EDIT: Zapomniałem o najważniejszym - główny bohater musi być OP, a motywacją antagonisty musi być "bo tak".

Edytowano przez Foley
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...