Skocz do zawartości

Technicznie możliwe


MewTwo

Recommended Posts

Nastał poranek. Kolejny poranek. Ale ten był inny od poprzednich. Inny od poprzednich dwóch lat. Dzisiaj wracałeś do Akademii. Do Akademii Ninja w Konohagakure, której tak dawno nie widziałeś. Ale nie ma czasu. Trzeba się spieszyć. W końcu dzisiaj egzamin. Jedyne co pozwoli wyrwać się z tej senności. Z letargu.

 

Szybko wstałeś, ogarnąłeś się i ubrałeś twój tradycyjny strój. Obroża. Dziadek. Oczy zaszły ci łzami. Chociaż nie powinny. Ale przecież płakałeś.

 

Po chwili załamania, pośpiesznie włożyłeś sandały i ruszyłeś ku Akademii. Dzisiaj wszystkim pokażesz. Ale co ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze promyki słońca przedostały się przez niedociągniętą do końca zasłonę i padły wprost na oczy biednego młodzieńca. Ten przymknął je mocniej kilkukrotnie, lecz nie odwrócił wzroku. Wiedział, że najpewniej by po prostu zasnął, lecz nie dziś. Dziś był dzień powrotu. Dzień nowego, lepszego startu.

 

 

Prędko więc wygramolił się z łóżka, założył przygotowane ówczesnego wieczora ubranie i podszedł do stojaka, na którym czekała już na niego pięknie wypastowana obroża. To ten dzień dziadku. Pomyślał mimowolnie, nim spostrzegł łzy, spływające wąskim strumieniem po jego policzkach. Nie tym razem… Zabrał ze stołu ręcznik, opłukał twarz wodą i wytarł do sucha. Zmywać z siebie łzy. Ironia? Zaśmiał się w duchu. Jeszcze tylko zaciągnął na stopy obuwie i już chciał wychodzić, gdy spostrzegł, iż zapomniał wyposarzenia. Siła przyzwyczajenia. Obrócił się momentalnie i przypiął do spodni typową saszetkę z gwiazdkami shuriken. Większą wersję pokrowca na noże kunai w którym znajdowała się dodatkowo kilkumetrowa żyłka i trzy bomby dymne, zawiązał tuż pod nią.

 

W końcu nasz bohater mógł w spokoju opuścić teren klanu i udać się do Akademii. Dzisiaj wszystkim pokarzę… Stanął nagle jak wryty. Tylko co właściwie? Czego mogą ode mnie wymagać? Wykazania się wiedzą? Umiejętnościami? A może zaprezentowanie jutsu? Do celu powinienem trafiać, quiz również rozwiążę… Pieczęci znam wszystkie. Hmmm… A co jeśli zrobią coś specjalnie pode mnie? Równie dobrze mogą przygotować coś „ekstra”. Rodzicom chyba nie było łatwo załatwić, bym mógł tak po prostu kontynuować naukę… Właśnie, jeszcze nie wiem, czy nie będę musiał powtarzać klasy… Albo egzaminów! W co ja się wpako… Właśnie zorientował się, że stoi jak ten kołek pośrodku drogi i nagminnie gestykuluje. Bardziej poirytowany swoim zachowaniem niż zawstydzony, ruszył w dalszą drogę starając się nie myśleć o tym, co ma nastąpić.

 

_____________________________________

Wybacz, za taki okres czasu. Legenda:

~Narracja~

-Wypowiedź-

`Myśli`

"Tekst"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc spokojnie przez ulice wioski, zastanawiałeś się nad egzaminem. Lecz twoje myśli coś przerwało. Jakaś dziewczyna wbiegła na ciebie. Miała mleczną skórę i atramentowe, czarne włosy. Nosiła krótkie szorty, białą koszulę i wysokie, skórzane buty. Przez chwilę leżała, zdezorientowana. po czym podniosła się, ukłoniła się i powiedziała

-Przepraszam

 

Głos miała opanowany, ale melodyjny. Niczym słowik. Ty nadal leżałeś na ziemi, patrząc na oddalającą się w kierunku Akademii nieznajomą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już niedaleko… Ciekawe. A może… Bum. Jedna sekunda i Adorianu znalazł się na ziemi.

 

-Ałć? – bardziej zapytał niż stwierdził. Podparł się na łokciach i zobaczył młodą dziewczynę o pięknych włosach i skórze jasnej, niczym płatki śniegu, opisywanych mu kiedyś przez dziadka. Nadal patrzył na nią zaskoczony i w pewnym stopniu zahipnotyzowany. Opamiętaj się! Dziewczyny nie widziałeś? Pomyślał i nim zdążył wstać i powiedzieć cokolwiek, młoda panna już wstała, przeprosiła i ruszyła dalej. I głos też piękny. Nie wygląda na miejscową, hmm… Chociaż ja sam pewnie też się tu nieźle rzucam w oczy… Wstał, otrzepał się z pyłu i lekko przyspieszonym krokiem ruszył w ślad za dziewczyną, która chyba podążała w tym samym kierunku. No nic. Jeśli tak jest, to postaram się ją złapać w szkole… Myśląc to spostrzegł, że już chyba niedaleko. Ale mi się nie chce tam iść. Chyba jednak mam coś z kuzyna. Cóż… mus to mus. Uświadomił sobie, że to chyba nie było lenistwo. To był strach. Przecież czekałem na ten dzień wystarczająco długo. Krok za krokiem – szedł dalej. Opamiętaj się. Jesteś świetny. Nie po to tyle ćwiczyłeś.

 

Skończył „temat” i zajął się obmyślaniem kolejnego projektu, o którym ostatnio czytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Shinobi.

 

Przez jej korytarze przelewała się teraz fala uczniów. Niektórzy dopiero zaczynali naukę, innym zostały już tylko egzaminy. Byłeś jednym z tych, którzy czekali na sprawdzian. Niektórzy nawet teraz starali się przypomnieć wszystko co było na przestrzeni lat nauki. Wodząc wzrokiem po zebranych zobaczyłeś ją. Dziewczynę która na ciebie wpadła. Siedziała z dala od innych, wyraźnie zaznaczając swoją nienaganną postawę. W dłoni trzymała dwie żelazne kulki, przewracając je między palcami. Jej atramentowe włosy były zaczesane do tyłu, jedynie grzywka opadała na twarz, zakrywając nieco oczy. Nagle zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli wchodzić do sali egzaminacyjnej. Kiedy dziewczyna przychodziła obok ciebie, uśmiechnęła się lekko i weszła do pokoju

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale tabun. Tylko czego innego miałem się spodziewać w tym miejscu. Przynajmniej mam dobry widok… Rozejrzał się szukając znajomych twarzy, jednak jego wzrok stanął na nieznajomej, która nie tak dawno przyprawiła go o ból pleców. Jaka gracja. Pochodzi z dobrej rodziny. Wzorowa poza. I używanie kulek Yin Yang. Denerwuje się? A może to dla zdrowia? Mniejsza, co mnie to obchodzi. Dźwięk dzwonka przerwał rozmyślanie nad panną i sprowadził Ado na ziemię. I zaczęło się. Zewsząd dochodziły jęki, a młodzież z przerażeniem na twarzach zaczęła udawać się do klas. Dobrze, że się ogarnąłem…

 

Chłopak odsunął się od ściany i szedł w kierunku drzwi, gdy obok niego przeszła owa dziewczyna. Czyli razem zdajemy… Jakże miło. Uśmiech. I jeszcze się uśmiecha? Delikatny uśmiech… Szczęścia? Satysfakcji? A może wstydu… No nic. Muszę z nią pogadać po teście. Teraz nawet mi się nie śni. Skwitował, wchodząc do Sali jako ostatni i zamykając za sobą drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy studenci weszli do klasy. Stanęli przy swoich ławkach. Ty również. Na środku stało trzech shinobich. Wśród nich Ghado Menai, wykładowca i opiekun waszej grupy. Dość postawny, o tęgiej budowie ciała. Mimo swojej siły, średnio inteligentny. Uwielbia stresować studentów.

 

-A więc przyszliście na ostatni test. Dobrze.

 

Zaczął chodzić po klasie.

 

-Jak pewnie wiecie, bycie shinobim Konohy jest zaszczytem. A zaszczyt wymaga znania pewnych umiejętności. Dzisiaj, jest wasz ostatni sprawdzian. A to, co musicie umieć to...

 

Pauza. Po klasie rozległ się cichy szmer który szybko ustał.

 

-... Technika Klonowania.

 

Niektórzy odetchnęli z ulgą, inni jeszcze bardziej się spięli. Jednak wszystko ucichło, kiedy usłyszałeś jeden, monotonny dźwięk. Nie wiedziałeś, co to, ale po chwili zobaczyłeś, co było jego przyczyną. Żelazna kulka nieznajomej potoczyła się po schodkach pod nogi Ghado. Podniósł ją i uśmiechnął się obleśnie.

 

-Widzę, że mamy pierwszą ochotniczkę. Selphie Date, zapraszam na środek.

 

Nieznajoma,bez słowa, wstała i zaczęła iść pod tablicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Menai Sensei… Czemu to musi być on? Pomyślał odruchowo, gdy tylko ujrzał znajomą sylwetkę przemawiającą do siedzących przed nim uczniów. Ado usadowił się w szeregu i słuchał, czym będzie musiał potraktować sędziów. Decyzja padła na…

 

 

-Szlag… - zaklął cicho, pod nosem. Szmer przebiegł przez salę. Jedni odetchnęli z ulgą, podczas gdy pozostałym dosłownie nogi poczęły się uginać. Uff… Spokojnie. Wiem, że genjutsu nie są moją mocną stroną, ale trenowałem to przecież! Łatwa technika. Klasa szkolna. Pokażę młodym, jak to się robi… Właśnie doszło do niego, że przecież większość osób tu stojących, była młodsza od niego. Stracił dwa lata, których może już nigdy nie odzyskać… Stop! Nic nie straciłem. To były ciężkie lata, ale nie poszły na marne. Na pewno nie.

 

Rozmyślania przerwał mu metaliczny dźwięk kulki, uderzającej o posadzkę. Wprost pod nogi kata… Chyba mamy pierwszą zdającą. Bo tylko jedna osoba używała przed chwilą tych kulek.

 

Młoda panna wstała i bez słowa udała się pod tablicę. Niczym na ścięcie… Hmm… Nie czuć od niej strachu. Nic nie czuję. Popatrzmy… Przynajmniej wiem, jak się nazywa. Selphie Date. No nic. Będzie ubaw, albo szok. Show time! Prawie wydarł się na głos, lecz w ostatniej chwili pohamował się. Jeszcze wezmą mnie za świra. Stwierdził i w spokoju kontynuował obserwację wyroku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna wyszła na środek sali. Ghado nie przestał się szczerzyć, jednak kiedy Selphie wyszła na środek uśmiech nieco zrzedł. Dziewczyna stanęła pod tablicą, nadal z kamienną miną na twarzy. Czekała na sygnał, aby rozpocząć.

 

-Już- powiedział krótko Ghado

 

Dziewczyna złożyła pieczęcie Baran → Wąż → Tygrys aby wykonać jutsu. Pojawił się dym a na sali nie stała już jedna Selphie, ale 5. Ghado, wstrząśnięty tym, zgniótł wyraz zaskoczenia z twarzy i uśmiechną się, tym razem już ze szczęścia.

 

-Brawo. Zdałaś. To twoja opaska Genina. Możesz odejść- powiedział i wręczył jej granatowy fragment materiału z ochraniaczem z symbolem Konohy. Dziewczyna wzięła go i wyszła z sali.

 

-No to czekamy na kolejnego ochotnika. Albo co tam, będę wyznaczał z listy. To może teraz... Adorianu Nara.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna stanęła na środku pomieszczenia. Wzrok publiczności zwrócony był na nią, Ado jednak obserwował reakcję nauczyciela. Jej pewność siebie zbiła go z tropu. Ona nie jest byle kim. Skwitował, po czym usłyszał krótką komendę. Szybko jej poszło. Baran, wąż, tygrys i… I puff. Z chmury dymu wyłoniła się dziewczyna. A raczej pięć, gdyż udało się jej stworzyć aż cztery klony. Lekki uśmiech widniejący dotąd na twarzy młodzieńca zastąpił niemrawy zgryz. Hmm, zaskoczenie? Nie, chyba mi się wydawało… Wygląda na zadowolonego z efektów. Jednak nie ja. Albo użyła za dużo chakry, albo się popisuje. Nie lubię czegoś takiego… Czemu mam takie dziwne myśli? Date zdążyła odebrać swoją nowo otrzymaną opaskę, dzięki której mogła pełnoprawnie nazywać siebie geninem i kunoichi Wioski Liścia. Znając moje szczęście…

 

-Adorianu Nara. – rozległ się głos sprawdzającego.

 

No nic. Skończmy to szybko. Szybkim krokiem podszedł pod tablicę i czekał na sygnał, zawczasu się skupiając i kumulując odpowiednią ilość chakry, przeznaczoną na wytworzenie jednego klona. Gdy tylko usłyszał to, na co czekał, wkroczył do działania. Baran -> Wąż -> Tygrys. Chwila prawdy. Uwolnił energię i czekał na rezultat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojawiła się mgła, Czułeś, jak z twojego ciała używać z chakry która zaczyna się formować w istniejące postaci. Po chwili, kiedy para opadła, obok ciebie stały dwa twoje Cieniste Klony. Ghado złożył ręce na krzyż i spojrzał na ciebie. Wiedziałeś, że cię nie lubi. W sumie nic dziwnego. On nikogo nie lubił a wszyscy nie lubili jego.Obrócił się i wziął coś z biurka. Opaska shinobi Konohy. Podał ci ją, uścisną dłoń i wskazał wyjście chcąc, aby opuścił salę treningową.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mgła przysłoniła widownię. Energia została uwolniona, a Adu już wiedział, że zawiódł. Obok niego pojawiły się dwa, DWA klony. A miał być jeden. Poczuł metafizyczny ból w szyi wywołany nerwami. Niemal namacalnie czuł zaciśnięcie się obroży. Dlaczego?! Czas wokół zwolnił, a sam zaczął głębiej oddychać. Napad paniki. Dlaczego w takim momencie? Postarał się wyrównać oddech i uspokoić, co nie przynosiło zamierzonych efektów. Odwołał klony i na środku sali pozostał sam. Spojrzał nerwowo na egzaminatora. Patrzył się na niego z założonymi rękoma. Ten widok jakoś uspokoił młodzieńca, który poczuł niemałą ulgę. Teraz chwila prawdy. Ghado odwrócił się i sięgnął po ochraniacz. Czyli jednak się udało… Chyba.

 

Adorianu, najpewniejszym krokiem na jaki było go stać w tym momencie, podszedł do nauczyciela. Ten wręczył mu opaskę i uścisnął dłoń. Po tej krótkiej „ceremonii” chłopak ukłonił się delikatnie do nauczyciela:

 

-Dziękuję Sensei. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Tylko nie myśl sobie, że Cię lubię…

 

Następnie odszedł w skazanym mu kierunku, wzrokiem żegnając pozostałych i przekazując nieme: „Powodzenia”. Znalazłszy się za drzwiami, rozejrzał się po korytarzu, szukając dziewczyny, z którą już od jakiegoś czasu chciał powymieniać kilka słów.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozglądając się po korytarzy, zauważyłeś, że dziewczyna znika za rogiem, idąc w kierunku wyjścia z Akademii. Mimo tego, nie wiedziałeś, czy należy za nią podążyć. W każdym bądź razie, stałeś w całkowitej ciszy. Za sobą słyszałeś tylko wywoływanie kolejnych kandydatów. Jednak po korytarzu rozlegał się miarowy dźwięk stukania podeszwą butów o podłogę. Był coraz słabszy, i słabszy, aż w końcu ucichł. Wiedziałeś, że interesująca cię osoba właśnie opuściła budynek.

Edytowano przez Purrr Cat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie jesteś, moje ty blade słonko? Adu rozejrzał się to w prawo, to w lewo. Kątem oka zauważył, że jego cel znika za zakrętem.

 

-Hej. Pocze… - zawahał się. Czy na pewno jest mi to potrzebne? Bilans strat i zysków. Jest obca. Z nikim nie rozmawiała. Wpadła na mnie w drodze tu. Hmm… Warto. Zdecydował w końcu, słysząc cichnące kroki na końcu korytarza.

 

-Co ja to jeszcze robię? Allonsy!

 

Ruszył biegiem w stronę wyjścia z Akademii. Tak właściwie, to co ja właśnie powiedziałem? Czyżbym wymyślił nowe słowo? A może to z jakieś książki? Myślał, gdy po chwili zorientował się, że kroki ucichły. Cel znajduje się poza budynkiem. Przyspieszył jeszcze bardziej i wyleciał przez drzwi wyjściowe, obserwując jednocześnie, czy nikogo nie staranuje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna szła już do wyjścia z terenu Akademii.

 

Słońce świeciło już w zenicie, co oznaczało, że już południe. O dziwo, na razie nikt nie wyszedł z budynku poza wami. Kiedy wybiegałeś z budynku gildii, i zobaczyłeś, że twój cel coraz bardziej się oddala, nie zauważyłeś jak bardzo łatwo można się potknąć na schodach. Wystarczyła ta chwila nieuwagi i leżałeś już na ziemi, lekko oszołomiony. Nieznajoma spojrzała na ciebie, po czym oddaliła się z wyraźnie zduszonym śmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ałć… - wysyczał przez zaciśnięte zęby Ado, gdy po ciężkim upadku ze schodów, obrócił się na plecy. Zapamiętać. Nie robić tak nigdy więcej. Nigdy.

Chłopak ujrzał twarz dziewczyny, uśmiechającej się do niego. No bardzo śmieszne. Nieznajoma zaczęła się oddalać, jednak młody Nara nie dał za wygraną. Wstał robiąc tzw. sprężynkę i podbiegł do nieznajomej, zachodząc jej drogę.

 

-Witaj. Gratuluję zdania egzaminu. Bardzo widowiskowe przedstawienie. Wybacz, gdzie moje maniery. Adorianu. Adorianu Nara. – ukłonił się delikatnie i podał jej dłoń. – Mogę zapytać, z kim mam przyjemność? – zapytał patrząc dziewczynie głęboko w oczy.

 

Co ja robię? A no tak. Połączyłem zaciekawienie, irytację jej zachowaniem, przechodząc do czystej chęci zaprzyjaźnienia się. Dobrze, że jeszcze nie zabijam ludzi jak krzywo na mnie spojrzą…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna uśmiechnęła się do ciebie i powiedziała:

- Selphie Date. A ja z kim mam przyjemność?

 

W uszach znowu zadźwięczał jej głos przypominający trel słowika. Melodyjny, opanowany, pełen gracji. Mimo to, dało się w nim wyczuć dozę chłodu, zdystansowania. Czyżby nieznajoma nie była faktycznie tą osobą, za którą chciała abyś ją uważał. Spojrzałeś na nią. Długie, atramentowe włosy spływały po ramionach, zasłaniając ochraniacz przewiązany na jednym ramieniu. Biała koszula ledwo zakrywała sporej wielkości biust, a szory ujawniały jej smukłe nogi. Jej cera była biała. Dziewczyna wyglądała niczym wróżka która przyszła odwiedzić ten świat.

 

- Em. Jeszcze raz przepraszam, że cię przewróciłam.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ona piękna… Wolnego! Masz na tą chwilę ważniejsze rzeczy na głowie, niż znalezienie potencjalnej samicy… Skoro tak bardzo mnie przepraszasz…

 

-Ależ nie ma sprawy, to nic wielkiego. To ja powinienem bardziej uważać. – tu zrobił się poważniejszy, a w oczach zaiskrzyło. –Podczas misji moja nieuwaga mogłaby się skończyć śmiercią lub co gorsza niepowodzeniem misji… Na szczęście nie jesteś jakimś obcym ninją, infiltrującym wioskę, nie? – zaśmiał się i szybko kontynuował sądząc, że pytanie ma oczywistą odpowiedź. Spojrzał w oczy dziewczyny. Sprawdził, czy miały głębię. Oczy zawsze mówiły wszystko o człowieku. Obyś nie miała „tych” oczu.

 

-Niemniej, Panno Seplhie, cieszę się, że Pannę poznałem. Piękny pokaz umiejętności na zaliczeniu, moje gratulacje.

 

Jak zareagujesz na pochwałę, moja anielico?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dzięki- powiedziała dziewczyna, po czym... zniknęła. A właściwie tak się wydawało, gdyż po chwili zauważyłeś ją, jak skręcała za róg.

 

No cóż. Dziewczyna ze specyficznym charakterem. Może nawet zbyt łagodnie powiedziane. No cóż. W każdym bądź razie, wymknęła ci się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc odchodzisz. Wstępny skan zrobiony, jeszcze się spotkamy. Właśnie! Może poduczyłbym się w tropieniu? Przydałoby się… No i trzeba będzie sprawdzić, kogo mam w drużynie. O ile mnie gdzieś przydzielą… - stwierdził, ruszając w stronę biblioteki.

 

Spostrzegł również, że nadal nie założył ochraniacza, który ściskał w dłoni. Gdzie by Cię tu umieścić? Zastanawiał się. I nie musiał długo myśleć. Przewiązał typową granatową przepaskę z metalową płytką przez obrożę. Wyglądał, jakby była jej częścią.

 

-Pięknie. – westchnął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień na razie nie zamierzał ustąpić. Słońce, mimo lekkiej korekty, pozostało w swej zenitowej pozycji. Koleżanka gdzieś zniknęła, i na razie nie zamierzałeś jej szukać. Wioska ożyła w porównaniu z tym, co zobaczyłeś wcześniej. Budka z ramen była już pewna, w końcu to pora na drugie śniadanie. Na przeciwko, w restauracji, siedziało również duzo klientów. Ulice były zatłoczone. Urok Wioski Liścia.

 

Nagle ktoś do ciebie podbiegł. Mały chłopak szarpał cię za rękaw i spytał:

-Adorianu Nara?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ładny dzień… Dobrze, że jednak zdecydowałem nie bawić się w amanta. Mogę sobie w spokoju… Rozmyślania chłopaka przerwał… inny chłopak. Chłopiec wręcz. Szarpnął genina za rękaw i wypowiedział jego imię. To było pytanie, czy stwierdzenie? No nic…

 

-Zależy dla kogo, młodzieńcze. Ktoś mnie szuka? – zapytał poważniejszym tonem.

 

Rodzinka chce świętować? A może to nauczyciel? Starzy znajomi raczej odpadają, ale kto go tam wie…?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...