Skocz do zawartości

Zmienić swe życie[NZ][Fantasy][Shipping][Dark][Adventure][Violence][Mature]


Recommended Posts

Cieszy mnie wasz entuzjazm, kiedy czytam komentarzę i wysłuchuję różnych opinii.

Jako że  luty był dla mnie łaskawy jeśli chodzi o czas, więc jego część i siły mogłem poświęcić na napisanie pierwszego rozdziału aktu III.

 

AKT III - Odkupienie

Rozdział XIX - Kiedy opada bitewny kurz

https://docs.google.com/document/d/1JkycAZQm7zApNd9JDlNxdB7XrkT5Yk-vRcmGeuKGSgU/edit

 

Enjoy!

Oczywiście komentarze i opieprze mile widziane.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Czubaka

Kolejny wciągający rozdział. Kolejny miło spędzony czas z jednym z ciekawszych polskich fików. I kolejny raz, kiedy trzeba będzie z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych historii naszej ukochanej pary zebr. Ale wracając do samego rozdziału. Jesteśmy w nim już po walkach, więc skupiamy się tylko na tragicznych konsekwencjach toczonej bitwy. A są one dość przygnębiające. Jednak naszą główną uwagę przyciągają przeżycia głównych bohaterów, poznamy też kilka interesujących, a nawet zadziwiających historii z ich życia. No i powrót pewnej osoby, której osobiście nie spodziewałem się jeszcze spotkać. Dialogi jak zwykle przyjemne i wciągające, a także wiarygodne.

 

Podsumowując, mamy tutaj bardzo dobrą odskocznie od poprzednich rozdziałów, przepełnionych rozlewem krwi, która z pewnością przygotowuje nas na nadchodzące, mroczne wydarzenia. Jednak największym plusem, tak jak już wcześniej wspomniałem, jest wyjaśnienie niektórych zdarzeń oraz otrzymanie odpowiedzi, na nurtujące pytania. Dobra robota i że tak powiem, "niech wena ci zawsze sprzyja!", czy jakoś tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 1 month later...

I czytanie skończone(czyli stanęło na -ętym rozdziale)... większość rzeczy została już o tym dziele napisana, ale postaram się zawrzeć w tej wypowiedzi coś nowego.

I nie, wbrew możliwemu odbiorowi, nie mam tu zamiaru nikogo obrazić. Forma jest jaka jest, bo jest. I być może, część z tego została naprostowana w kolejnych rozdziałach. No to, jedziem.

 

(Spoilers!)

 

Przerysowani bohaterowie ruszają uratować świat. Ruszając na samobójczą misję. Nasi źli bohaterowie, którzy sobie na to zasłużyli, czyli pani Mengele, morderca bez serca, z wyciętym ze spisu stereotypowych kumpli znajomym i... wzorowy rycerz... wielki wojownik... jakaś starożytna kuczonieperz i biedna cywil, którą powinni siłą zatrzymać... ale dobra, koniec świata, można zaszaleć. I skoro tak wszyscy zginą/zmienią formę bytu, to kij z tym.

I co? Że to tylko kilka osób? W Mass Effect się udało!

(O armii, która przespała postęp technologiczny nie wspominam.)

I słówko o bohaterach... byli tak miejscami wnerwiający, iż jedyną postacią jaką byłem w stanie "polubić", była pani Legat. Która chwilowo nawet mnie intrygowała, ale już mi przeszło.

 

I Legion. Zaintrygował mnie fakt powstania tak wielkiej siły militarnej i światopoglądowej, która została zerżnięta z Fallout: New Vegas. Tylko tam miało to wystarczająco podatny grunt i ciekawe wyjaśnienie. Tutaj... no, jest. Bo jest.

Główny bohater, Zebralt z Zebrivii. Mówiąc wprost, ma się go dosyć. Tylko by płakał nad swoją słodziachną(jakby piło się cukier z herbatą) miłością i odmiennością, kłócił się o pierdoły, kiedy państwo się wali i dziennie, z jego winy, umierają/zostają przemienione 352,2 kuca. Kij z tym, są rzeczy ważne i ważniejsze.

Wracając do jego emo'wania z odmiennością... jest to coś delikatnego, co można bardzo łatwo zepsuć. W moim mniemaniu, udało się to z Geraltem. Aczkolwiek, nawet tam, jego towarzysze w końcu dawali mu do zrozumienia, jakie to jest denerwujące. Tak więc w wypadku naszego pasiastego, u którego to się nie udało, jest to niezwykle irytujące. Ma się ochotę wejść do opowiadania jako wielki, tępy ork z młotem i wbić mu rozum do głowy.

Gdyby ktoś mnie pytał(a wiem, że by nie zapytał), wystawiłbym fanficowi 5/10. Gdyż trzeba przyznać, że ma zadatki na popularnego fastfood'a. Jako który, co można zauważyć, nawet się sprawdza. Ale moim zdaniem, nie jest niczym więcej.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy, że zrobię wstęp do nadchodzącego komentarza (jestem w połowie fika) - Accu, nie lektoruj tego w takiej formie. Wymagany jest potężny szlif i poprawa wielu rzeczy, zanim to opowiadanie zdoła osiągnąć pełnię swojego potencjału. I tak, odnoszę to tylko do formy, bazując na tym co już przeczytałem, bo nie jest dobrze. Jeżeli chodzi o treść to z tym wstrzymam się do czasu zakończenia lektury. W obecnej lektorowanie tego opowiadania tylko je skrzywdzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy, że zrobię wstęp do nadchodzącego komentarza (jestem w połowie fika) - Accu, nie lektoruj tego w takiej formie. Wymagany jest potężny szlif i poprawa wielu rzeczy, zanim to opowiadanie zdoła osiągnąć pełnię swojego potencjału. I tak, odnoszę to tylko do formy, bazując na tym co już przeczytałem, bo nie jest dobrze. Jeżeli chodzi o treść to z tym wstrzymam się do czasu zakończenia lektury. W obecnej lektorowanie tego opowiadania tylko je skrzywdzi.

Dolar, to chyba już wiem, dlaczego aTOM, nie pozwala mi zlektorować juz poprawionych rozdziałów Crisis'a: Equestri'a... Mimo, że teoretycznie mógłbym[poprawki są już powyżej 20 rozdziału, który przeczytałem]. Zawsze dopieszcza[dopieszczony]rozdział... Zanim mi podeśle do czytania... Tekstu jak napisałem, NIE WIDZIAŁEM NA OCZY JESZCZE.

Edytowano przez Accurate Accu Memory
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Przeczytane

 

Beware the spoilers

 

Cóż, to była naprawdę... interesująca lektura wypełniona gamą różnorakich emocji - od zachwytu nad niektórymi fragmentami po rzucanie mięsem przy starciu z kolejnym wykwitem formy, który nie powinien się pojawić. No ale może po kolei.

 

1. Główny bohater. Cóż Lockdown to dla mnie postać mocno... kontrowersyjna. Z jednej strony świetnie wyszkolony w zadawaniu skondensowanego bólu i odpowiednio zgryźliwy cham, z drugiej zaś zebroid o zerowej stabilności emocjonalnej. W tej pierwszej roli spisuje się doskonale, chociaż za każdym razem gdy mówił o zasadach lub robił komuś wykład o moralności to parskałem śmiechem - nijak mi to do jego profesji nie pasuje. Jeżeli chodzi o wymienioną drugą stronę, to za każdym razem gdy dostawał huśtawki emocjonalnej błagałem miłosiernego Cthulhu, żeby rzeczona scena jak najszybciej się zakończyła, bo czytało się to strasznie. Motyw ze skrzydłami na początku mnie martwił, ale okazało się, że autor nie wpadł w przesadę i nie pozwolił bohaterowi fruwać na dwa dni po doczepieniu dodatku. Ogólnie w użyciu były na tyle sporadycznie i nieporadnie iż okazały się całkiem ciekawym dodatkiem.

 

2. Kompania Braci i Sióstr - cóż, przyznaję, iż ta nazwa mnie boli jako wyjątkowo patetyczna. No ale to kwestia gustu. Jeżeli chodzi o sam skład, to jest on w sumie podręcznikowy co chwilami wychodzi na dobre a czasami... no cóż, pojawiały się takie momenty w których widmo bycia OP stawało się niemal rzeczywistością. A jakby tak dokładniej:

- Zethi - kolejna zebra z problemami emocjonalnymi (czy to cecha gatunkowa?). Ma całkiem przydatne umiejętności, które jednak póki co są bardzo, ale to bardzo zaniedbane. Wychodzi o na to, iż jej główną rolą jest strzelanie focha na Lockdowna po czym łzawe godzenie się z nim. I tak w kółku... czytanie tych scen też nie należało do przyjemności, a wręcz przeciwnie.

- Gistrolin Blackfeather - gryf pancerny. Odpowiednik Jayce'a z LoLa bo albo leje młotem, albo z niego strzela. Prawdopodobnie panicznie boi się otwieraczy do konserw. Stary, doświadczony wojownik, będący członkiem grupy tak zwanych Żniwiarzy - wysoce zaawansowanych technicznie bubków, nieodmiennie kojarzących się z Bractwem Stali z Fallouta. On sam w sumie jest trochę jak Steelhooves. Postać całkiem przyjemna w odbiorze - obstawiam że zginie przed końcem fanfika, zapewne z rąk/kopyt/szponów Żniwiarzy lub w czasie heroicznej obrony reszty drużyny.

- Web Spell - postać tła. Miała jedną ważniejszą akcję, po czym równie dobrze mogłoby jej nie być.

- Gift Spritze - moja ulubienica w kompanii. Zgryźliwa pani doktor, mówiąca z niemieckim akcentem i wtrącająca takież słowa (za to będzie opieprz osobno). Inteligentna, cwana, rozsądna i na dodatek mająca jakąś mroczną tajemnicę gdyż wiemy, iż spędziła sporo czasu na państwowym wikcie. Jej sceny to czysta przyjemność. Niestety, jako że jest moją ulubioną postacią, to nie wróżę jej długiego życia w opowiadaniu.

- Nightshade - niewyżyta zwiadowczynio-zabójczyni. Wiemy o niej niewiele poza tym, że jej dwuznaczne teksty pojawiają się w takiej ilości, że spokojnie mogłaby konkurować z Cloud Kicker. Autor na razie udzielał o niej informacji cokolwiek skąpo - zobaczymy jak będzie dalej. Przyjemna w odbiorze.

- Lightning Spear - a temu to życzę jak najszybszej śmierci, więc zapewne przeżyje do końca. Motyw, niemiło rzecz ujmując, niedorżniętego, praworządnego paladyna mógł okazać się jednym z najsilniejszych punktów drużyny a tak niestety nie jest. Postać jest niesamowicie irytująca i nudna - jego wieczne użalanie się nad sobą to tragedia na resorach. 2/10 nie polecam. Zabić co prędzej.

- Blackout - typowy wielki mięśniak wysoce uzdolniony w demontażu bliźnich gołymi kopytami i przy okazji tępy jak beka smalcu, choć posiada paradoksalnie trochę ciekawych umiejętności - choćby skuteczną grę w karty. Na szczęście jego tępota okazuje się być raczej zaletą, bo autorowi udało się pokazać go wprost idealnie - nie ma przesady w żadną ze stron, a jego niektóre wstawki są autentycznie rozbrajająco zabawne. Po pani doktór-potwór moja druga ulubiona postać.

 

3. Fabuła - no tutaj jest różnie. Po pierwsze mimo pozornej prostoty jest zakręcona jak świński ogon z powodu mnogości motywów, które autor zechciał nam do niej wrzucić. I to jest w sumie jej najgorsza wada - przesyt i przekombinowanie - przykładem jest Legion czy druidzi mówiący jak ziomki siedzące nad blantem. Tego wszystkiego jest tu po prostu za dużo. Ilość wszelkich wątków staje się w pewnym momencie po prostu przytłaczająca i trzeba bardzo uważać, żeby się zupełnie nie pogubić. W sumie nie mówię tego często, ale tutaj uproszczenie historii zdecydowanie wpłynęłoby na korzyść. Z drugiej strony wydarzenia są na tyle interesujące, że człowiek zastanawia się co będzie dalej. Rozstrzał technologiczny mi w sumie nie przeszkadza  - dużo grałem w Fallouta, a tam w końcu raz strzelasz plazmą a drugi raz tłuczesz młotem. Podsumowując - średnio.

 

4. Opisy - czasami za długie i nazbyt szczegółowe, rzadziej nazbyt skąpe, czasami utrafione idealnie. Nic więcej w sumie do powiedzenia nie mam (do kwestii stylistyki przejdę niedługo)... wróć poprawka - w niektórych momentach krzywiłem się z niesmakiem, kiedy widziałem wrzucone opisy wyjątkowo mocno przypominające takie znane z filmów czy książek. Choćby bitwa Wolnego Ludu z demonami to wypisz-wymaluj bitwa o Azanulbizzar z Władcy Pierścieni/Hobbita. Nawet słownictwo nie zostało zbytnio zmienione. Takich rzeczy nie pochwalam, Inspirować się tym - jasne. Kopiować - nie.

 

5. Postacie kanoniczne. Cóż, Mane 6 i Ceśka są zupełnym tłem i w sumie to nie przeszkadza. Bardzo spodobał mi się motyw w którym Twilight chce iść z wojskiem ale Luna zdecydowanie jej odmawia. Chwała! Przyznaję, iż obawiałem się, że Elementy zostaną postawione na czele armii - na szczęście wzięto pod uwagę ich całkowity brak doświadczenia w takich kwestiach i kazano gnić na tyłach do czasu aż nie będą potrzebne ich zdolności a la Power Rangers. Duży plus. Shining też został przedstawiony dobrze - roztrzęsienie po śmierci żony mające wpływ na jego zachowanie przedstawiono jak należy. Dodatkowo nie zrobiono z niego super-doświadczonego wodza, co również zaliczam po stronie plusów. Teraz Księżniczka Luna - przez większość opowiadania przemyka gdzieś w tle, ale kiedy w końcu się pojawia... to po prostu trzeba przeczytać. Przybyła - okazała moc - z floty wroga nie zostało nic. Zero litości, zero pobłażania - oto prawdziwa Księżniczka broniąca swojego ludu. A że musiało zginąć kilkuset, czy kilka tysięcy wrogów bez najmniejszych szans na ratunek? Ups... ich problem - mogli siedzieć w domu. Wielki plus.

 

6. Makaronizmy. Dobra, przechodzimy do lania. Rozumiem że autor nie ceni, nie lubi czy wręcz nienawidzi języka niemieckiego (sam tak twierdzi). Ale jego kaleczenie kiedy wtrąca się słowa z niego jest absolutnie niedopuszczalne. To jest po prostu błąd i to poważny. Jeżeli używasz jakiegoś języka, to choćbyś go nie lubił musisz robić to poprawnie i pamiętać o obowiązującym w nich regułach - na przykład rzeczowniki pisz z wielkiej litery i nie myl pisowni z angielską. Jeżeli o to nie zadbasz, to niestety pokażesz nie swoją niechęć do tego języka a zwyczajną ignorancję. W wielu miejscach do poprawy.

 

7. Forma. A teraz to będą baty. W tym aspekcie Zmienić Swe Życie jest po prostu koszmarnie słabe a jego lektura była torturą najczystszej wody. Masa błędów ortograficznych i multum literówek to tylko początek. Największą bolączką jest stylistyka, która wielokrotnie brutalnie gwałciła mój zmysł estetyki. Momentami tego się po prostu nie dało czytać bez łapania się za głowę. Dziwacznie skonstruowane zdania, anglicyzmy, nie wspominając już o nagminnie występującym braku płynności pomiędzy poszczególnymi członami zdań złożonych.... powiedzmy, że pewne osoby, którym podsyłałem co bardziej soczyste kwiatki (a było ich mnóstwo) miały niezły ubaw, kiedy plułem jadem, tupałem nogami i gromkim głosem wypowiadałem duże ilości gróźb karalnych.

 

Na początku każdego rozdziału widziałem wylistowany skład prereadersko-korektorski i kolejne słowa kieruję właśnie do nich. Panowie - WSTYD! Jak można przepuścić tyle.... rzeczy to ja naprawdę nie rozumiem. Nie mam pojęcia jak Wy to czytacie ale wydaje mi się, że jesteście o wiele za łagodni dla autora. Pamiętajcie, że dobry prereader/korektor to taki, którego autor szczerze nienawidzi za ilość sugerowanych poprawek czy sugestii. Oceniając po dwudziestu rozdziałach Waszą pracę mogę określić jedynie słowami "dno i trzy metry mułu". Jeżeli chodzi o formę to naprawdę.. Zmienić Swe Życie dostaje takiego minusa, przy którym wcześniej wymienione plusy stają się niemal niezauważalne. Bezwzględnie do poprawy.

 

Na koniec dodam, iż choć, nie raz przy babolach stylistycznych zarzekałem się, że mój kursor więcej nad tymi rozdziałami nie postanie, to sądzę, że mimo wszystko będę śledził dalsze losy kompanii, gdyż autorowi udało się mnie zaintrygować i po prostu jestem ciekaw co będzie dalej. A ocena ogólna? Cóż, podsumowując wszystko stwierdzam, że w obecnej formie i objętości Zmienić Swe Życie jest tak zwanym średniakiem.

  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dobra. 

Widzę, że należą się wszystkim czytelnikom wyjaśnienia. 

 

Po pierwsze - fika nie porzuciłem i porzucić nie zamierzam. Ta karygodna przerwa spowodowana jest nie tyle brakiem weny, co poprostu pochłaniającym czas na pisanie życiem prywatnym i kilkoma ważnymi decyzjami życiowymi. 

Po Drugie - forma i sposób w jaki napisałem poprzedni rozdział, okazała się istnym węzłem gordyjskim i ugorem do pisania rozdziału 21. Nic mi poprostu nie pasowało i nie grało. Dlatego też musiałem zmienić końcówkę poprzedniego rozdziału aby było jak należy. Polecam zatem przeczytać rozdział raz jeszcze, albo ostatnie 4 strony aby zrozumieć co i jak. Poza tym musiałem zmienić trochę nurt fabularny aby fik był krótszy. 

 

Choć czasu mam mało, obiecuję wam że następny rozdział pojawi się w ciągu 2 tygodni. 

Tymczasem nie zapominajcie o opowiadaniu i wyczekujcie kolejnych rozdziałów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Mała informacja - rozdział pojawi się już wkrótce, czyli pewnie w przeciągu najbliższego tygodnia. Jako że najbardziej pracowity okres w robocie się skończył, pisanie ruszyło do przodu. Więc jeśli nadal jesteście ciekawi losów Kompanii, wyczekujcie rozdziału. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc jak obiecałem, wrzucam kolejny rozdział. Byłby co prawda dłuższy, jednak nadchodzący tydzień sprawi iż ogrom roboty całkiem odetnie mnie od prób pisania więc musicie zadowolić się tym co jest... A i pragnę podziękować zacnemu ziomeczkowi który z zapałem gonił mnie batem do roboty i zachęcał do pisania. W dużej mierze dzięki niemu macie ten rozdział tak szybko. 

No to łapcie!

Rozdział XXI - Sępia Skała

https://docs.google.com/document/d/1h90zAgXezARXtripXTEAeP2DZuzPXXye7emvRDu3W68/edit

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Cześć! Jeśli się mogę spytać, to można wiedzieć kiedy będzie następny rozdział? Fic bardzo mnie zaintrygował, głównie przez główną postać, ale i samą fabułę, która jest po prostu prześwietna! A i tak prawdę mówiąc jest to właśnie mój ulubiony fic, więc było by miło gdyby w ciągu najbliższych dni coś się pojawiło :) Rzecz jasna nie pośpieszam, jeśli masz jakieś kłopoty lub po prostu nie masz weny twórczej, to ok, da się przeżyć. Ale było by jednak fajnie.

Pozdrawiam gorąco! 

I życzę powodzenia w pisaniu panie Aresie :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

No proszę, widzę całkiem niezłe zainteresowanie tym moim fikiem. No cóż, mnie nie pozostaje nic innego zabrać się ostro do pisania. No to ja zbieram swoich doradców i pre-readerów, wręczam im nowy bat do poganiania mnie do pracy i jedziemy dalej z pisaniem. Ale i tak nowy rozdział to zobaczycie dopiero po nowym roku. Tak więc uzbrójcie się w jeszcze trochę cierpliwości.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i o wasze zdrówko pytam. 

 

Tak moi drodzy... ten fik już ma ponad dwa lata!

Już dwa bite lata piszę ten ciągle ewoluujący fik i zbliżam się do końca. Tak, moi drodzy. Przewiduję jeszcze maksymalnie 4 rozdziały w celi jego zakońćzenia. Nadal mam co do niego dużo pomysłów, ale jako że obecnie opowiadanie cierpi na przesyt, obecne pomysły i projekty zostaną zapewne wykorzystane w jego kontynuacji. Ale nie o tym miałem mówić.

 

Pragnę podzękować wam - wszystkim którzy ze mną zaczynali, do tych którzy są ze mną po dziś dzień. Prereaderzy, doradcy, korektorzy, artyści i przedewszytskim - czytelnicy. Tak, bardzo wam dziękuję za motywujące słowa, obecność, oraz gonienie mnie batem do roboty. Wasze opinie, dobre, złe, wszelakie krytyki  i wytknięcia palcem - dziękuję za wszystko. 

A tymczasem daję wam długo oczekiwany rozdział (chowa się do bunkra pod biurkiem), w którym przyznaję, dość chamsko obszedłem się z niektóymi postaciami. To do rychłego.

 

Rozdział XII

Prawda w oczy kole

https://docs.google.com/document/d/1Ett_h3pAB87o5SzgsTuQrAU1m-iQ1UcCfWuWrjQlyzg/edit

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie gratulacje, żeby stworzyć takie cudo trzeba miec łeb jak sklep. Świat który ukazałeś w owym ficku bardzo mi przypasował (Ale chyba poprostu lubie takie uniwersa :)) a rozdział 22 poprostu ŁAŁ. I chyba nie trzeba oczywiście mówić że czekam na kolejne rozdziały. Jestem strasznie ciekaw jak  sie skończy owa historia i jak potoczą sie dalej losy Lockdowna i Zetisis (mam nadzieje że dobrze napisałem jej imię :P)

Edytowano przez Manfo12
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Mi się wydaje że  kiedy odbywały się te "pseudo zawody" i wszyscy bawili się w najlepsze to w tym oto momencie zaatakowały ich połączone armie Armora ,Luny i Żniwiarzy.

A  poza tym w jeżeli dobrze pamiętam w rozdziale 20 Zetsis przyznała się że była w obozie legionu i widziała ich, więc może wysłali jakiś specjalny odział ratunkowy czy coś

Przynajnmniej takie jest moje wyobrażenie tego ale jeżeli to proszę mnie poprawić ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...