Skocz do zawartości

Equestriakorps [multisesja] [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Nie martwcie się o nią, towarzyszu, jeśli chcecie, może być z nami - ze spokojem odparł Dragan. Nie chciał sobie brudzić rąk końską krwią już na samym początku... A nawet w ogóle. Jugosłowianin lubił zwierzęta. Owszem, jadł je, ale nie zabijał bez potrzeby. On miał jeden cel - Führera. Ale póki w tej sprawie nic nie może się zmienić, lepiej się nie narażać. Zapraszam do środka, tam wszystko sobie wyjaśnimy - dodał po chwili namysłu. Odprowadzając wzrokiem radosną parkę, podszedł do Archanioła. Hej, Szkopie, może i co do tej jednostki masz rację, ale co on niby ma zrobić? Jak mu nie poślemy kulki, to przecież nic złego nie zrobiliśmy. Ino przestraszeni byliśmy. A jeśli konik - czego wolałbym uniknąć - nie przeżyje przesłuchania, no to... Martwi nie gadają, prawda? A poza tym, czemu tak się wzdrygasz na myśl o ataku? Nigdy na froncie nie walczyłeś? Dreireich i wszystko jasne... - ledwo słyszalnym, ściszonym głosem powiedział do Niemca. Oprócz niego słyszeć go mógł tylko Ukrainiec.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 83
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Enkawudzista przywitał Dragana skinieniem. Nie silił się na nic ponadto, bowiem zajmowała go zupełnie inna kwestia. Krewki SSowiec wyłożył ważną rzecz. Możliwe, że trafili po prostu na pożegnanie narzeczonych, lecz niebezpiecznie byłoby zakładać optymistyczny wariant. Jeśli jest tu w pobliżu jednostka macierzysta tej karykatury wojskowego, to konik po przesłuchaniu nie omieszkałby ostrzec swoich. Rozważywszy to wszystko mężczyzna podszedł bliżej Niemca i Jugosłowianina.

- Nie możemy zostawić tej dwójki żywej. Jeśli konik ma przepustkę, to kropnięcie da nam więcej czasu, w końcu wpierw będą go szukali. A my mamy wolną rękę przy przesłuchiwaniu. Obu więźniów. Poza tym będzie trochę zapasów na wsiakij pażarnyj - powiedział zduszonym szeptem, w założeniu niesłyszalnym dla jeńców. Zimno patrzył na Archanioła.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielony ogier patrzył podejrzliwie na napastników. Bez zbędnych jęków czy utrudnień dał się przeszukać. Ivan znalazł rewolwer ze znacznie zwiększonym spustem, jakby pasujący do końskich kopyt, trzy bębenki z amunicją dość podobną do ludzkiej, choć nie do końca, gdyż różniły się nadrukiem firmowym i kształtem pocisku, który sprawiał wrażenie wydłużonego i był niezwykle ostro zakończony niczym szpilka. Człowiek zastanawiał się jaką szkodę może wyrządzić coś, co najprawdopodobniej wbije się w ciało niczym strzykawka i wyleci drugą stroną, nie rozpadając się wewnątrz i nie czyniąc większego spustoszenia, tak jak miały w zwyczaju zwykłe ludzkie pociski. Ten zdawał się prawie nie zadawać bólu i jedyna możliwość zabicia kogoś tym czymś, jaka przychodziła Ukraińcowi na myśl, to trafienie bezpośrednio w serce, czy mózg, bądź bardziej krwawiący i niezbędny dla życia narząd. Poza tym w mundurze tamtego znalazł złoty zegarek i jakieś dokumenty oraz czarno-białe zdjęcie stojącej tuż przy nim klaczy.

 

Ogier niechętnie, lecz bez oporów wszedł do swego domu, cały czas osłaniając sobą klacz, na tyle na ile mógł to zrobić. Wszyscy usiedli przy głównym stole, na którym znajdowały się resztki pożywienia. Wasyl po szybkich oględzinach zgodnie ze swymi przewidywaniami odnalazł głównie zieleninę, ale kawałki chleba, oraz mała ilość, ale zawsze, kości z resztkami mięsa świadczyła, że te stworzenia nie są tak do końca wegetariańskie. Co ciekawe oznaki mięsożerstwa widać było tylko po stornie, na której leżało więcej talerzy, co mogło sugerować, że tylko ogier raczył się strawą wysokobiałkową. Łyżka i widelec dość szybko się znalazły, pogrzebacz także leżał przy małym kominku w głównym pokoju. Natomiast po wstępnych oględzinach młotka, gwoździ, a tym bardziej imadła nie udało się odnaleźć. Ogier i klacz usiedli, niespokojnie obserwując ludzi i czekając na rozwój wypadków.

 

Tymczasem w podziemiach Stalliongradu Hanna odezwała się. Gęsty dym dalej maskował nadchodzące stworzenia, jednak dziewczyna zobaczyła, że jakby zwolniły. Nagle zaśweiciły na nią dwa światła, które z mozołem przedzierały się przez dym. Jedno stworzenie powiedziało:

 - Hej Key czy to ty? Jak to gdzie jesteś? Cały czas na tym poligonie, co to właśnie nam coś tu... - głos urwał się momentalnie, gdzy postać zbliżyła się. Wyglądała trochę jak jakiś kolorowy, mały konik z krótką fioletową grzywą i czerwoną sierścią. Nosił okulary i mundur wojskowy. Przy boku miał coś na kształt karabinu. Patrzył się z niedowierzaniem. Jego kolega, stojący za nim, wyglądający podobnie, tylko z żółtą sierścią momentalnie zdjął broń i wycelował, ale nie oddał strzału.

- Co to jest?

- Nie mam zielonego pojęcia, ale gadać potrafi... chyba.

- Hej ty czymkolwiek jesteś, co tu robisz, masz przepustkę? - Dziwne stworzonka zdawały się być bardziej zdezorientowane i zaskoczone niż groźne, a ich stan był bardzo podobny do uczuć Hanny.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja nie mam ochoty nikogo zabijać... Wiem że to głupio brzmi z ust osoby bedącej w jednostce która uważana jest za zbrodniczą... ale ludzi są inni.. - powiedział cichutko.

 

Usiadł przy stole i wypowiedział do "storzeń"

- Jestem Kapitan Archanioł z 4 dywizji Granadierów Pancernych, podaj mi swój stopień, nazwisko oraz do jakiej jednostki należysz... i przedewszytkim.... Gdzie my jesteśmy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukrainiec nie wykonał żadnego gestu, odwrócił się bokiem do obecnych. Przynajmniej teraz wraży sołdat przydał się na coś, bo niezwłocznie wziął się za przepytywanie. On sam zaś zapisał sobie w pamięci spostrzeżenia poczynione jak dotąd w budynku, w końcu w tym nieznanym świecie nawet okruch informacji jest cenniejszy od złota. Uważnie słuchał, co dzieje się przy stole, jednocześnie krzątając się po domu w kilku sprawach. Po pierwsze włożył koniec pogrzebacza do kominka, pilnując, by ogień zapłonął mocniej. W razie potrzeby dorzucił trochę drewna lub węgla. Następnie poszukał miejsca, gdzie ukryto jedzenie, to jest spiżarki, komory, albo czegoś podobnego. Gdy znalazł, lub nie, przerzucił się na dokładne poszukiwania książek. W wiejskiej chacie w jego ojczyźnie nie było o nie łatwo, lecz tutaj wszystko wyglądało czyściej i ładniej, bardziej bogato, dlatego może znajdą się jakieś inkunabuły, które będzie można przeczytać, by nieco zorientować się w sytuacji. W końcu rozejrzał się za lokalną walutą, ewentualnie kosztownościami, a także za ukrytą bronią. Po takich przygotowaniach wrócił do stołu w głównym pokoju. Stanął za Archaniołem, założył ręce za plecy i wwiercił się wzrokiem w ogiera. Na razie milczał.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dym wszędzie ten dym, i kto znajduje się prze de mną? Kiedy już owe istoty podeszły bliżej, zaniemówiłam i ponownie upadłam na swoje cztery litery widząc konie jakieś dziwne konie- Kkk...kim wy jesteście?!- Wykrzyknęłam w wielkim szoku.Wyciągając swój rapier w stronę koni ubranych w mundury.- Czy to ma być jakiś żart?! Gdzie ja jestem,?! Czego o de mnie chcecie?- Popatrzyłam na jednego z nich z bronią, teraz to byłam zażenowana  całą ta sytuacją widząc konia z karabinem omal nie zaczęłam się śmiać dla mnie człowieka to naprawdę zaczynało być śmieszne.  Czekałam spokojnie na rozwój wydarzeń pomału podnosząc się z zmieni przechodząc na kucki wciąż wyciągniętym rapierem w obcych.

Edytowano przez *Anna*
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragan wszedł wgłąb budynku. Myśl zabicia dwójki kucy nie napawała go strachem, ale też nie uszczęśliwiała go za bardzo. Wiedział, że na obcym terenie zdobycie zaufania tubylców jest rzeczą bardzo ważnąk, jeśli nie priorytetową. Uśmiercanie ich żołnierza w tym nie pomoże... Ale trzeba się przekonać, że ma czyste intencje. Poza tym, gdziekolwiek nie trafili, muszą się stąd wydostać. Archanioł zdążył już się zabrać za odpytywanie koników, więc Dragan poszedł zapalić. Wyszedł na dwór, nie zamykając drzwi, by wszystko słyszeć, odpalił zapałkę i podpalił papierosa. Wciągnął trujące opary do swoich płuc. Nigdy nie wiedział czemu palił. Po prostu tak wyszło. Ale lubił to. Spojrzał w głąb pomieszczenia i palił dalej, czekając aż ogień pochłonie całego papierosa, w każdej chwili gotowy dołączyć do przesłuchania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier spojrzał z lekkim powątpiewaniem na Archanioła. Nie powiedział jednak nic, co okazywałoby to uczucie. Po kilku sekundach milczenia wreszcie z jego gardła dobył się spokojny, stonowany głos, jednak w jego oczach płonął żar i nieufność.

- Sierżant Light​ Bullet, 25 pluton zmechanizowany 3 dywizji 1 armii Equestriańskiej. Jesteśmy ok 20 km od Stalliongradu w Equestrii- odparł szybko więzień. Twarz miał iście pokerową, tylko w oczach można było wyczytać zmartwienie całą sytuacją. Jego narzeczona zdawała się być mniej przystosowana do takich akcji, bo ledwo powstrzymywała łzy i siedziała cicho, nie wiedząc za bardzo co się dzieje.

 

Gdy ogień ładnie rozbujał się w kominku, Wasyl zabrał się za dalsze oględziny. Spiżarkę odnalazł dość szybko. Była w klitce pod schodami, prowadzącymi na górę. Dzięki wykopanemu tam, obetonowanemu dołowi była znacznie obszerniejsza, niż ktoś mógłby się spodziewać. Na dół również prowadziły wąskie, drewniane schodki, a na półeczce stała lampa naftowa. Spiżarka zdawała się być wypełniona prawie po brzegi. Dość różnorodne jedzenie stało w beczkach, albo wisiało na sznurkach, czy znajdowało się na półkach szafek. Znaleźć tam można było nawet słodko wyglądające dżemy. Ukrainiec na parterze nie znalazł książek, więc wszedł na górę. Znajdował się tam mały przedpokój, a bardziej korytarz i trzy pokoje. Jeden sypialny z łóżkiem i paroma meblami typu szafeczki. Panował w nim lekki bałagan, gdyż niektóre rzeczy stały poprzewracane, a łóżko nie było ładnie posłane. W pomieszczeniu obok stało obszerne biurko, przy dużym oknie. Na suficie wisiał średnich rozmiarów żyrandol i tutaj też znajdował się regał, a w nim przedmiot poszukiwań Ukraińca - książki. Na oko było ich ze 20. Trzecie pomieszczenie wydawało się prywatnym pokojem relaksacyjnym. Była tam dość duża, wygodna, miękka sofa, dobre oświetlenie w postaci kilku świeczników i dużego okna, mały, niski stoliczek na kawę, jakiś regalik, na którym stały poskładane szachy, a na podłodze leżał miękki dywan. Jedynie w tym pokoju [na górze] panował porządek, wszystko było poukładane, a cienka warstwa kurzu nie zalegała na meblach. Ukrainiec wrócił na dół do "sali przesłuchań".

 

Hanna coraz pewniej stawała na nogi celując swym rapierem w jedno ze stworzeń. Ten, który trzymał karabin wycelowany w nią rzucił szybko

- Odłóż ten szpikulec i odpowiadaj na pytania, bo strzelam.

Czerwony ogier odsunął się i także zdjął karabin. Nastąpiła chwila napięcia...     

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz to czułam jak we mnie coś pękło w złości, jak śmie ten śmieszny konik mi rozkazywać. - Co to ma znaczyć?!- Krzyknęłam w przypływie złości- To ja powinnam się pytać kim wy jesteście?!, I nie celuje się w porucznika tajnej policji Francuskiej.- Po czym lekko się pochyliłam z płomieniami w oczach. Czułam swój gniew.- I jeszcze jedno ten szpikulec to broń, przecież nie użyję na was moich rewolwerów. A w ogóle po co ja mam to koniom tłumaczyć, chyba?- Zamknęłam oczy by opanować swój gniew, nabrałam powietrza- Pytam się po raz drugi, Gdzie ja jestem i kim wy jesteście. I przestań we mnie celować.- Zacisnęłam zęby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna zdecydował się na zmianę niewzruszonej dotąd pozycji i począł chodzić tam i nazad przed stołem, naprzeciw zatrzymanego kucyka. Teraz on zamierzał zadać niecodziennemu aresztantowi kilka pytań. Nabrał z wyuczonym, złowieszczym świstem powietrza. Pogładził się po czarnej jak węgiel brodzie.

- Moja kolej. Gdzie stacjonuje twoja jednostka macierzysta? Czy to daleko? W jakim kraju leży ten Stalliongrad, który mamy rok, czy słyszeliście o czymś takim jak Niemcy, Polska, Ameryka, ZSRR? Albo czy kiedyś widziałeś kogoś takiego jak my? - wyrzekł powoli.

 

Każde pytanie ciężko zawisało w pokoju, lecz on sam zatrzymał się dopiero, gdy przebrzmiał ostatni dźwięk. Stanął w miejscu, założył ręce za plecy, po czym wpatrzył się ponownie w pojmanego zimnym, choć jeszcze nie wrogim, spojrzeniem swoich szarych oczu. Myślał o kilku rzeczach. Jak rozstrzygnąć kwestię dalszego losu konika. Jak wrócić do domu, jeśli to w ogóle możliwe. Jeśli nie, jak żyć tutaj. Wreszcie cieszył się w duchu, choć nie było po nim widać absolutnie niczego, ze znalezionych przedmiotów i jedzenia. Po przesłuchaniu zapakuje trochę jedzenia i jakieś dwie książki, jeszcze się zastanowi. Na razie czekał na odpowiedź, skupiając się ponownie na przesłuchiwanym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Archanioł zamyślił się na chwile *Stalionograd... Stalionograd....Stalingrad....* Archanioł spojżał na Wasyla.

- czy cie bie też zastanowił fakt że u was jest Stalingrad, a u nich Stalionograd? - Archanioł powiedział spokojnie i wyciągnął 2 czarne rękawice i dał na stół

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serb dalej stał na dworze, paląc papierosa. Postanowił ich nie oszczędzać, a przynajmniej nie teraz. Została mu jeszcze połowa do wypalenia. Usłyszał jak przedstawił się sierżant... Light Bullet. Nie, to nie miało sensu. Pewnie jego pseudonim, zresztą samo imię nie miało znaczenia. Bardziej zaciekawiło go to, co konik powiedział później. "Pluton zmechanizowany", czyli był czołgistą. Stalliongrad... Do złudzenia przypomina Stalingrad. Widać Archanioł nie jest taki głupi. No i ta Equestria... Coś świtało mu w głowie... Pamiętał, jak był na zawodach konnych w Moskwie w '38... Spiker coś o tym mówił w obcym języku, pewnie po angielsku... Equestrian games? Hm... Dragan niezbyt ogarniał to wszystko. Był sprytny, czasem nawet inteligentny, ale on sam by siebie mądrym nie nazwał. Milošević jeszcze raz zaciągnął się dymem papierosowym i rzucił niedopałek na ziemię, przygniatając go butem. Wszedł do chatki, zamykając drzwi. Przeleciał wzrokiem po zebranych. Już jestem. Bardzo mądrze prowadzicie przesłuchanie, towarzysze. Sierżancie Bullet, mam do was jeszcze tylko jedno pytanie - co to jest ta wasza cała Equestria?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ogier wysłuchał koljnych pytań, po czym bez zastanowienia ciągnął z tym samym głosem i miną:

- Jednostka macierzysta jest na granicy z Changelią, około 1000 km stąd. Stalliongrad leży w Equestrii. Jest rok 1044 po odkryciu Equestrii. O tych nazwach nic nie słyszałem, istot podobnych do was nie widziałem.

Ogier umilkł i czekał.  Usłyszawszy pytanie Dragana znów odezwał się, a mówił dość szybko, dobitnie, prosto i aemocjonalnie.

- Equestria to kraj, w którym teraz się znajdujemy.

 

Od strony drogi dało się słyszeć furkot silników. Powoli zbliżały się. Po chwili ci, którzy obserwowali szlak dostrzegli dwie wojskowe ciężarówki. Każda obudowana ze wszystkich stron płytami pancernymi. Zdziwienie budził ich rozmiar. Były wysokości około 4 m, szerokości 3m, a długości 10m. Podwozie przystosowano do noszenia gąsienic, choć teraz poruszały się na szeregu grubych gumowych opon. Czarny dym leciał z ich rur wydechowych, a emblematy srebrnego księżyca jaśniały  wyraźnie na masce. Pojazd zdawał się być nieuzbrojony, choć na dachu miał zamontowane jakieś dziwne urządzenie. Wyglądało jak jakieś koło ułożone płasko na ziemi, a po bokach miało 4 dziwne wysięgniki wchodzące do wewnątrz pojazdu. Całość ochraniana była zewnętrzną, niepełną osłoną. Pojazdy pomalowane zostały w panterkę kolorów od niebieskiego przez granat i fiolet do czerni. Barwy te co najmniej zdziwiły ludzi, gdyż nigdy u nich nie stosowano tak głupiego maskowania. Chwila napięcia nastała, gdy ciężarówki dojechały do skrzyżowania z drogą odbijającą do chatki ogiera. Jednak strach szybko opadł, gdy przejechały nawet nie zwalniając, a ich grzmienie oddalało się stopniowo.

 

Tymczasem w podziemiach ogiery pomału odzyskiwały pewność i opanowanie. Z twarzy ustępował wyraz zadziwienia, a pojawiała się złość, ze jakaś dziwna istota śmie mówić do nich takim tonem. Kuc stojący dalej na chwilę odwrócił głowę i krzyknął gdzieś w głąb sali:

- Ej mamy tu dziwne stworzenie. Pyskate jest, rozumne, weźcie broń i kajdanki na wszelki wypadek.

- Masz 5 sekund na odłożenie tego na ziemię i ręce na kark, puki jesteśmy mili. Jak tak dalej będziesz się odzywać, to już nie będziemy, zrozumiano i na razie to my tutaj zadajemy pytania. Odpowiadaj kim jesteś, skąd się tu wzięłaś i jakie masz zamiary, za kłamstwo dostaniesz kulkę -  skwitował żółty ogier nie odkładając karabinu ,ale cofając się nieznacznie. Głos miał zniecierpliwiony i trochę zły, a w oczach nieufność. Czekał reakcji dziwnego stwora.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna w zadumie patrzył raz na ogiera, raz na klacz. Z zamyślenia wyrwał go odgłos silników jakichś pojazdów. Zamrugał, szybko przeleciał spojrzeniem po pozostałych ludziach w domu, po czym podszedł do okna. Dostrzegł dwa pojazdy, pomalowane w tak durny zestaw barw, że to wyglądało jak zamierzona drwina z wojska. W ogóle wyglądały jakoś dziwacznie, ni to czołgi, ni ciężarówki. Najbardziej przypominały transportery niemieckie. Dojeżdżały do skrzyżowania. Wtedy Wasyl pewnym ruchem położył dłoń na kaburze pistoletu, gotów go wyjąć. Nie, raczej nie po to, by atakować. Wiedział, że i tak nie mieliby szans. W razie najbardziej niefortunnego biegu wydarzeń, to jest wrogich zamiarów przybyszów parkę potraktuje się jako zakładników. Potem będzie trzeba położyć ilu się da i... Tok rozumowania został przerwany przez zmianę natężenia dźwięku. Pojazdy oddalały się. Człowiek przymknął na moment oczy, po krótkiej chwili otworzył je i odwrócił się twarzą do reszty. nie było po nim widać absolutnie nic. Wtedy usłyszał propozycję Niemca. Pod wpływem przeżyć minionej chwili postanowił, że dobrze będzie odstresować się fajeczką. 

- Popilnujcie gości, Iwanow - zwrócił się do podwładnego.

 

Następnie wolnym krokiem, wciż z rękami za plecami wyszedł na zewnątrz, ciekaw, co też esesman ma mu do zakomunikowania. Odetchnął świeżym powietrzem, rozglądając się po pastelowym otoczeniu. Barwy wciąż go kłuły, lecz już nie tak, jak na początku. Prawie się przyzwyczaił. W ciszy wyjął z torby pudełko sztormowych zapałek, kapciuch z tytoniem oraz ładną fajkę. Nabił ją teraz powoli, z pewnym namaszczeniem. Zapalił. Pyknął. Siwy dym rozwiinął się dookoła jego głowy zwiewnym welonem. Dopiero wtedy się odezwał.

- Słucham z ciekawością.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz już nie było miło jak usłyszałam słowa obcego kucyka, niby mnie aresztować. W mojej głowie kłębiły się teraz różne myśli, raczej nie do śmiechu mi było wtrącenie do więzienia, po za tym po ich ubraniach widać, że to wojskowi. Czyżby to równoległy świat, w którym również toczy się wojna? Jak pamiętam nawet Francję chyba nie ominie Hitler, ten człowiek pragnie podbić cały świat, w radiu już nadali o podbiciu przez niego Polski teraz chce najechać i Francję jak i inne kraje. Jak znam polityków i wojskowych będą z nim pertraktować by Francuzi odnieśli więcej korzyści niż strat w wojnie. 

Odłożyłam rapier na swoje miejsce, lepiej by pozostał przy mnie. Więc dobrze to pozostaje mi jedynie jedno. Wyprostowałam się i zasalutowałam - Porucznik Zoe, Hanna, Maria de Marbot- Sokołowska, tajne służby specjalne policji Francuskiej o kryptonimie" Czarny Płomień". Naszą jednostkę wysłano na szkolenie do Paryża.- Chwilę się zastanowiłam- Sama nie wiem jak tu się znalazłam, byłam właśnie na spacerze kiedy niebieski piorun we mnie trafił i tak się tu znalazłam.- Czekałam tylko teraz na reakcje kucyków. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Archanioł wyciagnął swoje papierosy, zapalił jedną i pociągnął.

- Posłuchaj, oni... to znaczy te "kuce", nas nie znają, niewiedzą kim jesteśmy. Z pewnością on jest bardziej zainteresowany tym kim jesteśmy niż my nim. Moim zdaniem.... powiniśmy spytać go o pomoc. Pewnie mają jakiś sztab naukowców którzy pomogą nam się wyrwać z tego miejsca. Jesli zobaczą że nie jesteśmy dla nich groźni, ba nawet udzielimy im małej pomocy to oni moga pomóc nam. Zaufajmy im.. - powiedział spokojnie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mogą wiedzieć o nas za dużo. A my musimy wiedzieć o nich wszystko. Wesz dlaczego? Bo jesteśmy tutaj obcy - koloejny obłok fajkowego dymu zwinął się w powietrzu w fantasmagoryczny kształt. - Wyciągnę z nich wszystko, co użyteczne i to, co mniej przydatne. Potem zobaczymy, co będzie. Trzeba nam wywiedzieć się jeszcze, kto nimi rządzi oraz co się mniej więcej dzieje. Bo transportery pewno paliwa od tak sobie nie marnują. Może to tylko ćwiczenia, może nie. Rozumiesz?

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragan zmarszczył czoło. Spodziewał się takiej odpowiedzi, lecz dopiero teraz pojął jej prawdziwe znaczenie. Znajdowali się w obcym kraju, na nieznanym nigdy wcześniej lądzie (czy to inny wymiar, czy inna planeta, Serb nie miał pojęcia), zamieszkanym przez rozumne, zmilitaryzowane konie, a prawdopodobieństwa powrotu do Ojczyzny było bliskie zeru. Znajdował się wraz z kompanami w fatalnej sytuacji. Nagle usłyszał za sobą terkotanie silników. Odwrócił szybko głowę i ujrzał transportery, pomalowane na czarno-granatowe barwy. Zdziwił go ten widok, lecz po krótkim czasie otrząsnął się - w końcu nic nie może być bardziej dziwiącego od znalezienia się w takiej sytuacji, w jakiej jest. Gdy transportery odjechały, Milošević odetchnął i dosiadł się do konia. Miło, że jesteście konkretni. Opowiedzcie mi o kilku rzeczach. Filary gospodarki. Ustrój państwa. Władca. Stan militariów. Aktualny status polityczny kraju. Dragan przyłożył palce do skroni. Intensywnie się nad czymś zastanawiał. Dobra. Odpowiedzcie mi na to, a potem... Zobaczymy co powie Iwan. Ale może będziecie wolni. Ostatnie zdanie Jugosłowianin wypowiedział z nutą powątpiewania w głosie. Starał się rozegrać to w miarę dyplomatycznie. Nie był pewien czy kuc go nie zwodzi, ale mieć tubylca po swojej stronie to dobry znak.

Edytowano przez WładcaCiemnościIWszelkiegoZła
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

​Zielony kuc dalej w niezakłócony sposób bez emocjonalnie odpowiadał na pytania.

- Struktur gospodarki nie znam, nie jestem ekonomem. Ustrój państwa to monarchia. Władze sprawują dwie księżniczki Celestia i Luna. Armia jest dość silna by się bronić i atakować w razie potrzeby. Kraj jest niepodległy i związany umowami z Kryształowym Imperium i Republiką Zebr. Stosunki nieprzyjazne z krajami bliskiej północy.

 W wypowiedzi kuca pobrzmiewała nuta zaskoczenia, dezorientacji całą sytuacją i absurdalnymi pytaniami, ale jego ton i stalowa twarz przeczyły chwilowemu odczuciu przez przesłuchującego wyrażania zdziwienia przez kuca.

 

Tymczasem w podziemiach groźnie patrzące na Hannę kuce rozchmurzyły się z lekka.

- No dobrze, tak to już możemy rozmawiać...

Właśnie czerwony ogier chciał nabrać powietrza, aby kontynuować, gdy z głębi pomieszczenia nadszedł korowód postaci. Pomału wyłaniało się z mroku około dwudziestu kucykowych żołnierzy. Każdy miał karabin wycelowany w Hannę. Patrzyli czujnym wzrokiem, uważnie omiatając nim okolicę. Gdy zorientowali się ,ze zagrożenie raczej jest niewielkie surowy i groźny wzrok ustąpił aemocjonalnej twardej minie. Dziewczyna zauważyła, że toś przeciska się pomiędzy zebranymi. W końcu paru żandarmów rozstąpiło się i wyszedł mały, niebieski ogier. Jego maść mieniła się lekko, a oczy błyszczały niepewnie. Kuc nosił okrągłe, małe okulary w czarnych oprawkach i miał lekki zarost. Miał biały, oprószony przez kurz długi, ciągnący się po ziemi fartuch. Hanna zauważyła błysk w jego oku na jej widok. Ogier stał i dziwnie się przyglądał dziewczynie. Obchodził ją z boku uważnie obserwując i analizując. W końcu jakby ocknął się i ukłonił. Wyglądało to dość zabawnie i niezgrabnie. Wyprostował się i powiedział:

- Witam szanowną Panią w naszych progach. Nazywam się Crystal Science, jestem naukowcem z Kryształowego Imperium i pracuję nad Królewskimi projektami. Proponuję nie stać tutaj w tych nieprzyjemnych warunkach i udać się po coś małego do zjedzenia. Spokojnie sobie porozmawiamy i wyjaśnimy sobie trochę spraw. Jest to zaiste niebywałe, że Pani tu się znalazła. Nie wiem do końca jak, ale mam nadzieję ,że rozmowa pomoże nam to ustalić. Zanim jednak to nastąpi czy raczyłaby Pani oddać całą swą broń na tymczasowe przechowanie do moich współpracowników z wojska?

Ogier powiedział wszystko tonem bardzo uprzejmym i spokojnym. Czekał teraz na odpowiedź dziewczyny.

 

W trakcie jego przemowy w pomieszczeniu zaszła zmiana. W pewnym momencie gdzieś w oddali na suficie zapaliło się dość mocne biało-błękitne światło. Po chwili kolejne rozbłysło trochę bliżej. Tak po kolei uruchamiały się najprawdopodobniej jakieś dziwne lampy. Wkrótce całe pomieszczenie zostało zalane światłem. Dym przeszkadzał jednak na tyle, że Hanna nie mogła dostrzec wszystkiego. Widziała natomiast jakiś ciemny kształt w oddali i grupę krzątających się przy nim postaci. Widziała chyba kamienne ściany bez okien, podparte potężnymi, brzydkimi żelaznymi kolumnami i widziała dość nieregularny strop. Podłoga była wybetonowana i nadzwyczaj równa. W tym oświetleniu ogier przed nią stojący zaczął się mienić, jakby w jego skórę powszywane zostały cekiny.

  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odetchnęłam z ulgą, widać było mniej napiętą atmosferę choć byłam wciąż czujna. Uczono nas na szkoleniach, że zawsze trzeba być czujny skoro nie znamy otoczenia ani samego przeciwnika, tylko czy kuce są moimi przeciwnikami? A teraz ten niezgrabny kuc w fartuchu ciekawe czy przypadkiem nie jest jakimś naukowcem? I dlaczego wciąż mi się przygląda, nawet widać oni sami wciąż nie mają do mnie zaufania skoro celują ze swojej broni, w dodatku mam oddać im na przechowanie swoją broń. Cóż będę musiała zaryzykować.- Widzę zdziwienie na twarzy. Raczej to ja jestem bardzo zdziwiona, ale dobrze oddam swoją broń choć wolałabym mieć ją przy sobie. Jestem porucznikiem i raczej nie rozstaje się z nią na długo. - Odpięłam pas na biodrach z rapierem, po czym swoją kurtkę pod którą znajdowały się moja dwa rewolwery, powoli wyjęłam je z kabur i całą moją broń podałam kucom. - Więc dobrze możemy teraz rozmawiać, ale dziękuję za poczęstunek nie skorzystam. - Rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu czyżby był to jakiś zamek? I te światło podobne do tego co mnie tu ściągnęło, wszystko jednak było dla mnie obce. Nawet te kuce jak może im sierść błyszczeć wygląda jak cekiny przy sukniach niektórych kobiet strojących się na bale.

Edytowano przez *Anna*
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasyl zaciągnął się jeszcze kilkukrotnie w zupełnej ciszy. Dym działał na niego uspokajająco, wspomnienie pojazdów powoli odpływało, choć ciągle czaiło się gdzieś w zakamarkach umysłu, gotowe dać o sobie znać. Mężczyzna myślał o tym, co teraz poczną. Przede wszystkim powinni pomyśleć, co zrobić z tymi konikami. Kłopotliwa sytuacja. Puścić to spore ryzyko, nie wiadomo, jak to się skończy. Być może doniosą na nich do swoich władz, wtedy chudo bude. Rozwalenie ich wydaje się być najprostrzym wyjściem, lecz tym posunięciem mały oddział ludzi może narobić sobie wrogów, jak ktoś znajdzie ciała. Kto wie, czy te stworzenia są wrogo nastawione, czy nie. A nijak zapytać. Chyba dobrym wyjściem byłaby narada.

- Słuchaj, Archanioł. Idę do środka zapytać, czy więzień powiedział coś ciekawego. Pomyśl za ten czas, czy lepiej jest zaryzykować i zdać się na koniki, czy położyć je do piachu. Jak chcesz, możesz iść ze mną.

 

Po tych cichych słowach skierował się do domu, wlokąc za sobą siwy dym. Skonstatował, że w dziwnym otoczeniu, w jakim się znalazł, zaczął powoli przyzwyczajać się do obecności Niemca. Nie ufał mu jeszcze, ale raczej go tolerował, nie miał bowiem wyboru. Tkwili tu razem. Myśląc o tym wkroczył do środka wolnym krokiem, stukając butami o podłogę. Obszedł stół tak, by znowu znaleźć się przed kucykami, po czym pochylił się lekko do przodu. Wpatrywał się w parkę twardym, ale nie wrogim wzrokiem, namyślając się, cóż z nimi począć. Dmuchnął dymem w blat.

- Iwan, Dragan, czy nasi goście powiedzieli coś ciekawego pod moją nieobecność?

Edytowano przez Obrzydliwie Bogaty Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragan z niepokojem przyjął wiadomość o ustroju politycznym tego czegoś, w czym się znajdował, lecz zastanowił go inny fakt - dwie równoważne sobie władczynie? Takie coś Serb znał tylko z opowieści o Spartanach na lekcjach historie. Nie! Tam rządzili faceci. Naszła go myśl, że niewiele było wielkich kobiet w historii świata, lecz myśl owa szybko przeszła - Kleopatra, Maria Stewart, Joanna d'Arc, królowa Wiktoria, caryca Katarzyna II... Nie, to nie może być przypadek. Zresztą Jugosłowianin zauważył pewną prawidłowość - wszystkie, z wyjątkiem Francuzki, były głowami rodu królewskiego. Może to jest kluczem do sukcesu kobiet w polityce? Objęcie tronu? Miloševicia zastanowiła jeszcze jedna rzecz. Skoro te Celestia i Luna są księżniczkami, to czemu rządzą? Czemu żadna z nich nie została koronowana na królową? Dragan siedział tak chwilę w otępieniu, gdy przypomniał sobie, że to tak naprawdę nieważne. Z lekkim zaciekawieniem wysłuchał informacji o stosunkach z sąsiadami, lecz zanim zdążył się ponownie zanurzyć w otchłani swojego umysłu, do środka wszedł Wasyl, ciekawy wyników przesłuchania. On również głęboko nad czymś rozmyślał. Powiedzieć, powiedzieli. Czy coś ciekawego - oceń sam - Serb wstał od stołu i zbliżył się do Ukraińca, po czym kontynuował, lekko zniżając głos. Ta ich Equestria jest rządzona przez dwie księżniczki - Celestię i Lunę... Dziwi mnie obecność dwóch władczyń naraz, przy czym obydwie są tytularnie dopiero następczyniami tronu... Ale to nieistotne dla nas, przynajmniej póki co. Ten żołnierz określił armię jako wystarczająco silną do obrony, jak i do ataku. Najprawdopodobniej są w stanie wojny lub zimnej wojny z krajami sąsiadującymi z nimi od północy. Zawarli sojusz z Kryształowym Imperium i Republiką Zebr, czymkolwiek by to nie było. To wszystko. Jugosłowianin ustąpił miejsca Wasylowi, gdyby ten chciał dowiedzieć się od przesłuchiwanego czegoś więcej. Powstrzymał go jednak tymczasowi przed pójściem do kuca i zaczął szeptać do mężczyzny. Trzeba z nim coś zrobić, jak go zatrzymywaliśmy, mówił, że kończy mu się przepustka. Niedługo zaczną go szukać. Można go zabić, żeby nic nie powiedział i zapewnić sobie tym anonimowość, ale można utrzymać go przy życiu... Pomoc tubylców na obcym terenie jest bezcenna. Zastanów się nad tym. - Dragan powoli wyszedł z pomieszczenia na dwór, do Archanioła, zamykając za sobą drzwi. Masz już jakiś plan, pomysły co zrobimy po przesłuchanku? - zapytał się swobodnie Niemca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...