Skocz do zawartości

Kresy [NZ] [Seria] [Slice of Life] [Violence] [Adventure] [Sad]


Hoffman

Recommended Posts

W poniższym spoilerze znajduje się wszystko, co zostało na temat niektórych opowiadań napisane, zanim miała miejsce kolejna aktualizacja.

 

 

 


(18.01.2014)

Witam wszystkich w nowym roku (znaczy się, "trochę" po Nowym Roku) i serwuję opowiadanie, które wywalczyło sobie trzecie miejsce w świątecznej edycji specjalnej konkursu literackiego. Pod względem ilości słów wyszło na bogato, jednakże patrząc na ilość tagów można wywnioskować, że trochę pościłem

 

UAKTUALNIENIE (05.01.2015): Witam wszystkich w nowym roku (znaczy się, "trochę" po Nowym Roku")... Deja vu anyone? 😜

Tak czy inaczej, chciałbym ogłosić, że zamierzam zrobić z tego serię (zbiór oneshotów, nie typowy wielorozdziałowiec), ale zamiast zacząć od początku, wrzucam odnowione opowiadania konkursowe, które w skład owej serii wchodzą. Generalnie, wszystko jest nowe - tytuły, wątki, dialogi, takie tam. Serii jeszcze nie nazwałem, ogólnych tagów też na razie nie mam, ale myślę, że jak już wstawię chronologicznie pierwszy fik, wówczas wszystkie te rzeczy powinny się skądś wziąć.

A na razie, prezentuję dwa "nowe-stare" opowiadania, plus rozszerzoną wersję "Spełnienia życzeń". Z mojego timeline wynika, że jest to środek całej historii. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do kina i widzicie czterdziestą minutę filmu, potem w domu ogarniacie jak do tego doszło, a potem oglądacie co było dalej
 

 

 

 

Przechodząc do rzeczy, jak zapewne wiecie, pierwotnie było tu tylko opowiadanie napisanie na edycję specjalną „Święta, święta…”. Już wtedy zdarzyło mi się napomknąć o możliwej serii. Po roku zamieściłem napisane od nowa opowiadania z VII Edycji i edycji „4000”, a teraz rozpoczynam historię „od początku”, zamieszczając pierwsze opowiadanie z serii (w sensie, pierwsze na osi czasu) i pierwsze opowiadanie niezwiązane z żadnym konkursem. Nadal pozostaje przepaść między nim, a opublikowanym wcześniej „środkiem”, ale z biegiem czasu i kolejnymi opowiadaniami, będę ową dziurę wypełniać ;)

To by było tyle. Nazwa tematu zmieniona, tagi dobrane, więc nie pozostaje mi nic innego, jak przedstawić serię „Kresy”.

 

 

spacer.png

 

 

Wiele pokoleń po klęsce Pana Chaosu, setki lat po wygnaniu Nightmare Moon...

Znajdująca się pod rządami księżniczki Celestii Equestria nadal liże rany. Mimo wyciągniętych z historii wniosków i nowych perspektyw, Pani Słońca wciąż zmaga się z zalewającą jej włości przestępczością, zaś do wypływających z jej ust szczytnych deklaracji poddani podchodzą z dystansem.

W całym tym zamęcie, Celestia zupełnie zapomniała o ziemiach, które za czasów Discorda należały do Equestrii, zanim zostały przez niego spustoszone, lub same oderwały się od targanego szaleństwem kraju. Ale z drugiej strony, nikt nigdy nie upominał się o odnowienie starych granic. Zresztą, czy naprawdę potrzebne jej były kolejne troski?

Dzień za dniem, na ziemiach upadłej Ĉevalonii wciąż żyły kucyki. Ze świetności niegdyś bogatej prowincji zostało niewiele. Ostało się jedynie kilka miejscowości, dosyć słabo połączonych. Przez lata, zdeterminowani nieparzystokopytni robili wszystko, by zagwarantować swemu potomstwu lepszą rzeczywistość, lecz to było jak walka z wiatrakami.

Ta historia rozpoczyna się w Neighfordzie. Niebawem kolejne pokolenie spróbuje dostać się do lepszego świata, znaleźć swoje miejsce pośród innych. Ale gdzie i jak się to skończy?

Wierni swej małej ojczyźnie zawsze powiedzą, że ostatecznie i tak powrócą tam, skąd przybyli.

 

 

O szyby deszcz dzwoni

[Oneshot] [Slice of Life] [sad]

 

Poznając nowy świat

[Z] [Slice of Life]

część pierwsza

część druga

 

Na głębokich wodach

[Oneshot] [Slice of Life] [Violence]

 

Altruistka

[Oneshot] [Slice of Life] [Sad]

 

Piątek trzynastego

[Z] [Adventure] [Violence]

część pierwsza

część druga

 

Shhh! To sekret!

[Oneshot] [Slice of Life] [Dark]

 

Tajemnica Białego Bazyliszka

[Oneshot] [Adventure] [Dark]

 

Ołowiany Gleipnir

[Z] [Slice of Life] [Violence] [Romans]

część pierwsza

część druga

 

Nikt nie jest doskonały

[Oneshot] [Slice of Life] [Violence]

 

Samotny pegaz na rozdrożu

[Oneshot] [Slice of Life] [Romans]

 

Spełnienie życzeń

[Oneshot] [Slice of Life]

wersja konkursowa

wersja rozszerzona

wersja 2020

 

Następny dzień po świętach

[Oneshot] [Slice of Life]

 

Wiosna Ĉevalonii

[Z] [Slice of Life] [Sad] [Violence]

część pierwsza

część druga

 

Za nieustającą walkę

[Z] [Slice of Life] [Sad] [Random]

część pierwsza

część druga

część trzecia

 

Żegnajcie, dawne dni

[Oneshot] [Slice of Life] [Sad]

 

Witajcie w Zebryce

[Z] [Adventure] [Violence] [Sad]

część pierwsza

część druga

 

Krzyk wolności

[Z] [Adventure] [Slice of Life] [Violence]

część pierwsza

część druga

 

Na południu bez zmian

[Z] [Slice of Life] [Adventure] [Violence]

część pierwsza

część druga

 

Okazja czyni królową

[Oneshot] [Adventure] [Violence]

 

Zdążyć przed przeznaczeniem

[Z] [Slice of Life]

część pierwsza

część druga

 

W poszukiwaniu nadziei

[Oneshot] [Adventure] [Violence]

 

Diabelski plan

[Z] [Adventure] [Violence]

część pierwsza

część druga

część trzecia

 

Z najlepszymi życzeniami

[Z] [Slice of Life]

część pierwsza

część druga

 

Na skraju zaufania

[Oneshot] [Slice of Life]

 

Cień pojednania

[Oneshot] [Slice of Life]

 

Dzień ojca

[Oneshot] [Slice of Life]

 

 

 

Poniżej znajdziecie materiały dodatkowe przeznaczone dla serii. Oferują one garść dodatkowych informacji odnośnie chronologii, świata, a także postaci, włączając w to ich wizerunek.

 

Mapa ziem południowych

 

 


spacer.png

 

 

 

Chronologia serii oraz podział opowiadań - kliknij mnie!

 

Mój DeviantArt, gdzie poza całokształtem mojego tłuczenia się w Gimpie znajdziecie występujące w serii postacie - ShinHoffman

W przyszłości planuję zamieszczać tam również ilustracje i inne artworki związane z "Kresami" ;)

 

 

Komentarze, uwagi, sugestie, jak zwykle, bardzo mile widziane.

 

Pozdrawiam!

 

Dla całej serii:

Epic: 2/10

Legendary: 2/50

Edytowano przez Hoffman
Aktualizacja - kolejne opowiadanie
  • +1 6
  • Lubię to! 2
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Przekopywałem się przez dział opowiadań, aż natknąłem się na tekst bez żadnego komentarza. Co ciekawe, opowiadanie to miało tag [slice of life] czyli ten tak bardzo pożądany i rzadki w naszym fandomie. Zerknąłem sobie zatem.

 

Tak więc, samo opowiadanie to idealna definicja wspomnianego tagu. Nie ma zawrotnej akcji, jest za to kłótnia, nie ma skomplikowanej fabuły, jest za to proza życia. Ot to co może przydarzyć się każdemu z nas, nawet jeśli nie mieszkamy w Equestrii i nie jesteśmy kolorowymi gadającymi kucykami. Ale wracając do tematu: tekst jest napisany fajnym, przystępnym i lekkim stylem. Nie spotkałem żadnych dłużyzn, czy zbytniego kombinowania ze słownictwem. Są za to bogate i obrazowe opisy lokacji, co przekłada się na oddanie świątecznego klimatu.

 

Ponadto bohaterowie, mimo iż sam tekst nie jest strasznie długi, pozwalają się poznać i polubić na tych kilku stronach. Relacje między nimi zostały nakreślone bardzo ładnie i tak... życiowo. Każdy zywi czasem do kogoś jakiś uraz, coś co jest taką małą drzazgą. Tutaj ładne udało się coś takiego zaprezentować. No i sama wizyta i burza wywołana przez rodziców jednej z postaci. Jak żywcem wyjęte z życia i włożone do tekstu.

 

Reasumując, mamy tu ładny kawałek [slice of life], napisany przystępnym językiem, z bohaterami których da się polubić, ponadto jest to dość klimatyczny i ciepły tekst, który mogę polecić każdemu, kto ma kilka chwil na zbyciu. Polecam lekturę i pozdrawiam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

A mi się nie podobało.

 

Ale zacznijmy od rzeczy dobrych: bardzo ładny styl i bogactwo opisów, ale czego można się spodziewać po autorze „Ponybiusa” (zamierzasz to w ogóle kontynuować? To jedna z nielicznych pozycji w dziale My Little Necronomicon, które są naprawdę warte uwagi i wciągają niemożebnie; jest to również jedna z najlepszych creepypast – lepsza niż oryginalny „Polybius”). Podoba mi się świat, który przedstawiasz w opowiadaniu – mamy zimę, Święta, a wszystko podane estetycznie, przyjemnie, prawdziwie, chociaż może trochę za bardzo sielankowo (ale kto w krainie pastelowych taboretów słyszał o brudnym śniegu pomieszanym z psimi odchodami i piaskiem, o ulicach pokrytych burą paciają czy wreszcie o soli drogowej, która za cholerę nie chce się zmyć z nowych kozaków? A, no tak – kucyki nie noszą kozaków).

 

W każdym razie, nie do świata mam najwięcej zastrzeżeń. Nie mam ich nawet do wydarzeń, bo bardzo lubię, ba, uwielbiam Slice of Life’y i właściwie nieważne, co autor napisze, zdołam doszukać się w tym jakichś pozytywów. Zresztą, historia, która się wydarzyła, jest dobra – mamy sobie ogiera, który zorganizował swojej lubej piękną Gwiazdkę trochę z poczucia obowiązku, trochę przez wyrzuty sumienia, a trochę przez przypadek. To, że na końcu przy jednym stole spotkała się cała horda przyjaciół z różnych stron świata jest doprawdy urocze. Szkoda tylko, że relacje między bohaterami są jakieś takie… płytkie?

 

Coś podobnego zauważyłam już podczas czytania „Powrotu do domu” (zamiast napisać osobny komentarz, żeby odkopać oba tematy, piszę jeden skondensowany; ale ze mnie niedobre licho). Emocje są, ale jakby ukryte, niepełne. W tamtej historii przeszkadzała mi lekka infantylność zakończenia.

Przyszedł do domu, zobaczył, że rodzina płacze po jego śmierci i zrozumiał wszystkie swoje błędy. Żona przez lata czekała na pochłoniętego pracą męża jak Penelopa na Odyseusza i po tragicznej wiadomości od razu zaczęła rozpaczać. Wiem, że to było pokazane z perspektywy ogiera, ale gdyby role się odwróciły i ona też dostała swoje pięć minut, można by wycisnąć z tej postaci więcej. Całą tę żałość, może wściekłość, że najpierw miał całą rodzinę gdzieś, a teraz sobie ot tak umarł i ich zostawił. Myślenie bezsensowne, ale śmierć bliskich skutecznie wyłącza rozsądek.

 

Wracając do właściwego przedmiotu rozważań:

Rodzice Silkflake nie podobali mi się i to nie ze względu na ich charakter, ale właśnie – jego brak. Wprowadziłeś ich do akcji tylko i wyłącznie po to, żeby mieć jakąś „czarną” postać. Jestem w stanie zrozumieć, że stosunki rodzinne bywają mocno napięte, że jedno z dzieci jest faworyzowane albo na odwrót – jedno jest spychane na margines… Ale to, co zrobiłeś, to lekkie przegięcie. Przecież ta dwójka przyjechała tylko i wyłącznie po to, żeby sobie ponarzekać, obrazić córkę, jej narzeczonego i wyjechać! To jest jednak rodzina, na dodatek Święta – nie mogli się bardziej postarać? Minimalnie? Wredna postać też może rzucić jakiś komplement w stylu: „Całkiem dobry kompot, kochanie” albo, nie wiem, że choinka jest ładna… a nie, to im się akurat nie podobało, ale można wymyślić coś innego. Łączą ich więzy krwi, mają wspólne geny, no! Mogliby chociaż udawać, że im zależy. Zresztą, da się pokazać czyjeś negatywne nastawienie za pomocą samych pozytywnych komunikatów. Przykład? „Te ozdoby na choinkę, które zrobiłaś, są naprawdę ładne. Ostatnio ciocia Gertruda kupiła opakowanie identycznych w takim małym sklepiku »wszystko za cztery złote« ze starociami z Chin” albo „Niezłe ci wyszły te pierniki. Przypomniało mi się dzieciństwo! Moja babcia też takie robiła. Były tak twarde, że na jednym złamałam sobie ząb”.

 

Przez takie zachowanie rodziców Silk wydaje się Mary Sue. Biedna sierotka, której nienawidzą właśni rodziciele, czarna owca z wianuszkiem wynoszonych na piedestał, dobrych siostrzyczek. Kopciuszek, jak się patrzy.

 

No i chyba jej tak bardzo nie zależało na obecności rodziców, skoro pocieszyła się – powiedzmy sobie szczerze – osobami, których nawet nie znała? Zresztą – skoro całe jej rodzinne życie tak wyglądało („Twoje siostry takie fantastyczne, a ty ani porządnego faceta nie umiesz sobie znaleźć, ani domu urządzić, gdzie ty mieszkasz, bród, smród i mogiła”), to z jakiego powodu tak bardzo nalegała na Święta spędzone z rodzicami? Bo ich kochała? I znów ten sam schemat – dobroduszna Silkflake kocha mimo wszystko, a źli rodzice nie potrafią docenić jej życzliwości i traktują jak psa.

 

Dobrze, wiem, mocno się czepiam. To opowiadanie pewnie podbiłoby moje serce, gdyby postaci były bardziej autentyczne w zachowaniach i emocjach. Kuzyn też jakoś podejrzanie szybko przebaczył Fenrirowi i na dodatek dał się zaprosić na kolację razem z ukochaną i jej rodzicami. Obyło się bez wrzasków, kłótni, dawania po mordzie, trzaskania drzwiami i zamykania ich na klucz, zostawiwszy wychłodzonego gościa na mrozie.

 

Ale przyznam, że ostatnią scenę, czyli pełną radości wieczerzę, czytało się niezwykle przyjemnie. A Fenrir to świetne imię. Genialne. Z Bliskim Wschodem mi się kojarzy.

 

Kończę, bo zaraz mi się komentarz zrobi dłuższy niż dzieło, które komentuję.

Pozdrawiam ciepło,

Madeleine

Edytowano przez Madeleine
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow, komentarz "3 in 1"!

 

Odnośnie „Ponybiusa” - będzie, będzie, wszystko będzie. Rozdział prawie gotowy, czeka i dojrzewa. Postaram się nie kazać Paniom czekać zbyt długo. Cieszy mnie bardzo kolejne ponaglenie, już myślałem, że nikt tego nie czyta ;)

 

Zaś odnośnie „Powrotu do domu”:

 

(...) Doskonale pamiętał te smutne miny, kiedy najbliżsi czekali na niego przed wejściem do budynku w którym pracował. Tak bardzo chciał wtedy do nich wyjść, wrócić z nimi do domu, ale nie mógł. Podobne sytuacje powtarzały się wielokrotnie. Myśl o tym, że jego dzieci miałyby dorastać w nędzy przerażała go bardziej, niż wizja w której dorastałyby bez ojca. (...)

 

Wcale nie olał rodziny, wręcz przeciwnie. Wszystko co robił, robił z myślą o najbliższych, ale gdzieś po drodze zgubił równowagę. Pieniążki same się nie zarobią, wiadomo, ale jak się rzucił w wir pracy to potem nie mógł przestać bo miał przed oczami wizję życia w nędzy, przed czym chciał rodzinę za wszelką cenę uchronić. Chłop myślał, że wybrał mniejsze zło, ale jak widać…

Mimo wszystkich błędów, rodzina nigdy nie przestała się kochać. Do końca. Może to i infantylne, ale za to napisane tak bardzo po mojemu i to między innymi dlatego jestem zadowolony z popełnionego opowiadania ^^

 

A teraz przechodząc do istoty tematu - przypominam, że opowiadanie powstało na świąteczną edycję konkursu literackiego i obowiązywał je pewien limit słów, przez co nie udało się pewnych wątków rozwinąć, a charakterów postaci dokładniej zarysować. Ogólnie, całość od początku miała być prostą, można by nawet powiedzieć typową historią świąteczną z pozytywnym zakończeniem (co zresztą zauważył Dolar84 w swojej mini-recenzji na podsumowanie konkursu).

 

Rodzice Silkflake nie podobali mi się i to nie ze względu na ich charakter, ale właśnie – jego brak. Wprowadziłeś ich do akcji tylko i wyłącznie po to, żeby mieć jakąś „czarną” postać. Jestem w stanie zrozumieć, że stosunki rodzinne bywają mocno napięte, że jedno z dzieci jest faworyzowane albo na odwrót – jedno jest spychane na margines… Ale to, co zrobiłeś, to lekkie przegięcie.

 

Nie byłbym tego taki pewien. Więcej - zdziwiłabyś się do czego potrafią być zdolni sfrustrowani rodzice, którzy nie akceptują samodzielnych decyzji swojej latorośli, bo niszczą ich nieskazitelny obraz idealnej rodzinki, obracającej się wyłącznie w środowisku „na poziomie”. Były święta, Silkflake chciała się z nimi pogodzić, pierwsza wyciągnęła do nich kopyto, ale wyszło jak wyszło. Rodzice Silkflake mieli się nie podobać, mieli budzić niechęć i zdaje się, że to mi się udało.

 

Aczkolwiek, zaproponowane przez Ciebie komplementy (te „minimalne starania”) są ciekawym rozwiązaniem i żałuję, że sam na to nie wpadłem. Faktycznie, mogło wyjść lepiej, z nieco większą dozą charakteru u tych postaci.

 

A Silkflake rodziców kocha, bo jacy by oni nie byli, są jednak najbliższą rodziną. Próbować się pogodzić trzeba, jak się nie udało tym razem, to uda się innym, o czym wspomniał Fenrir na sam koniec. I jaka tam Mary Sue z Silkflake ;P Coś mi się wydaje, że to popularne porównanie jest ostatnimi czasy nagminnie nadużywane - strach dać postaci zalety, bo zaraz będzie Mary Sue, strach obdarzyć w wady i mroczne tło, bo zaraz powieje sztampą ;) I bądź tu mądry…

 

Ale ogólnie rzecz biorąc, po wnikliwej analizie Twojego komentarza, dochodzę do wniosku, że jednak nie zrobiłem do końca dobrze, tak „od razu” publikując opowiadanie poza konkursem. Nie będąc związany limitem słów, mogłem się pokusić o wersję rozszerzoną (chyba nawet mam gdzieś wycięte akapity zapisane). W ogóle, opowiadań z tymi postaciami w roli głównej jest więcej, ale działając poza wszelkimi konkursami, zabrałem się za ich rozszerzanie, pisanie niektórych fragmentów na nowo, w związku z czym są one niegotowe ("under construction"). Ogarniałem tę tematykę, zainspirowany planem Triste Cordisa odnośnie własnej serii opowiadań (który to mam nadzieję już niedługo zostanie zrealizowany), ale jak zwykle brakuje czasu. Nic dziwnego, że masz wrażenie płytkości, skoro brakuje „reszty” historii, aczkolwiek wydawało mi się, że główny zamysł został opisany wystarczająco wyczerpująco.

 

Tak czy inaczej – bardzo dziękuję za komentarz, zarówno Tobie, jak i Draquesowi. Pozytywny czy też nie bardzo, ale jednak komentarz, porządny komentarz, z którym można podyskutować i z którego można wyciągnąć wnioski. Dziękuję jeszcze raz i również pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak, pisz „Ponybiusa”, ja tu czekam, żeby walnąć recenzję całości, a tu nie ma i nie ma!

 

Co do „Powrotu do domu”:

Właśnie zdałam sobie sprawę, że Ty patrzysz na wydarzenia bardziej z perspektywy męża i ojca rodziny, który musi stąpać twardo po ziemi, zapewnić byt bliskim i okazywać rozsądek, nawet kosztem własnych przeżyć, ja natomiast od razu wczułam się w rolę kobiety, która została w domu i zajmowała się wychowaniem dzieci, a na męża czekała z mnóstwem kłębiących się w sercu sprzecznych emocji. Oczywistym jest, że ktoś musi pracować i również to, że ta praca przy kilkorgu drobnych dzieci oznacza często harówkę od rana do nocy i „rozstanie” z rodziną. Myślę sobie, że każda kobieta w sytuacji Pani Żony z opowiadania świetnie zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, ale jako stworzenie bardziej emocjonalne nie jest w stanie poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Wychodzi z tego makabryczny, bo nierozwiązywalny konflikt – z jednej strony „Ja i dzieci potrzebujemy twojej obecności i miłości”, a z drugiej „Miłością was nie wyżywię”. I weź, człowieku, załóż rodzinę. (I tym optymistycznym akcentem przejdźmy do kolejnego tematu

:P.

 

Tak, ja wiem, że dużo pisałeś na konkursy literackie i na dodatek wszystkich położyłeś na łopatki (gdyby te trofea, co je zdobyłeś, były materialne, musiałbyś wygospodarować osobny schowek w domu). Niestety, limity słów często odzierają historię z… no, ze wszystkiego. Niby to i dobre, żeby nauczyć się pisać krótko, zwięźle i na temat… Cóż, wszystko ma plusy i minusy. (Swoją drogą, ciekawe, czy jakiś konkurs literacki jeszcze się odbędzie, czy też ta inicjatywa „wziąła i umrła”.)

 

Więcej - zdziwiłabyś się do czego potrafią być zdolni sfrustrowani rodzice, którzy nie akceptują samodzielnych decyzji swojej latorośli, bo niszczą ich nieskazitelny obraz idealnej rodzinki, obracającej się wyłącznie w środowisku „na poziomie”.

 

No, tutaj faktycznie masz rację. Niektórzy ludzie rzeczywiście zrobią wszystko, żeby nie ucierpiał wizerunek ich lub ich rodziny, co to niby ma być bardziej perfekcyjna niż pani Rozenek w czyszczeniu podłóg. Po prostu pomyślałam, że to strasznie głupie, wybierać się w zapewne długą i nużącą podróż, wśród wiatru i mrozu do córki na Święta z nastawieniem, żeby się na niej wyżyć, bo to można chociażby listownie. Czy oni myśleli, że takim zachowaniem na nią wpłyną? Że niby Gwiazdka, życzenia, śnieg prószy i choinka świeci, to dziecina przejrzy na oczy i przejdzie na jasną stronę mocy?

 

Coś mi się wydaje, że to popularne porównanie jest ostatnimi czasy nagminnie nadużywane - strach dać postaci zalety, bo zaraz będzie Mary Sue, strach obdarzyć w wady i mroczne tło, bo zaraz powieje sztampą I bądź tu mądry…

 

Ha, ha, cierp, pisarzu, jakeś chciał ^^. W sumie to zabawne, bo Mary Sue jest tępiona jak stonka, a tymczasem postać bez ani jednej jej cechy byłaby całkowicie i niezaprzeczalnie niestrawna. Zresztą, w normalnym życiu też są osoby zabójczo przystojne albo o tak diabolicznej przemianie materii, że czekoladę mogą jeść nie na kostki, lecz na palety (znam taką jedną, argh, zazdrość mnie zżera!). Dobrze, może Silk nie jest Mary Sue, przeproś ją ode mnie za tę zniewagę ^^. Ale przyznasz, że nie miałam warunków, by się z nią lepiej zapoznać… Naprawdę staram się nie marudzić twórcom, że opowiadanie jest za krótkie, ale czasami aż samo mi się ciśnie na klawiaturę. W tym przypadku takoż.

 

Buziaki i inne takie,

Madeleine

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Pora odświeżyć temat i coś postanowić.

 

W ostatnim poście wspomniałem, iż opowiadań z tejże rodziny jest więcej, lecz są one niedokończone. Dziś, po dosyć długim czasie, mogę powiedzieć, że udało mi się zrimejkować i doprowadzić do stanu względnej kompletności dwa opowiadania, a także ukończyć nieco rozszerzoną wersję „Spełnienia życzeń” – aż do tej pory jedynego opowiadania z serii, które zostało opublikowane poza konkursem.

 

Nowe opowiadania (które znajdziecie w pierwszym poście w temacie) są to całkowicie odnowione i rozszerzone fiki, pochodzące z minionych edycji konkursu literackiego. Jeden z bodajże VII edycji, drugi z edycji specjalnej „4000”. Zmienione zostały także ich tytuły, dialogi, pojawiło się też kilka nowych wątków. Ale też sporo z nich w ogóle poszło w zapomnienie. Wszystko ułożone jest w porządku chronologicznym.

 

Ogólnie, mam już obmyślany plan co do całej serii, choć wciąż brakuje dla niej nowego tytułu. Tagi także nie zostały jeszcze ostatecznie ustalone, nie wspominając już o jakimś obrazku tytułowym. Niemniej jednak, chciałbym to wreszcie wypuścić i poznać Wasze zdanie ;) Wcześniej pisałem o „względnej kompletności” – to dlatego, że jak sprawdziłem sobie położenie tych opowiadań w moim timeline, okazało się, że są mniej-więcej w środku całej historii. Oznacza to, że gdy następnym razem wypuszczę pierwsze w kolejności chronologicznej opowiadanie, wówczas może się nieco pozmieniać. Być może znikną chociażby powielające się opisy wyglądu postaci. To się jeszcze zobaczy.

 

Jak zatem widzicie, będzie nietypowo. Jest środek, potem przyjdzie czas na właściwe rozpoczęcie historii i dotarcie do pewnego momentu, a po tym rzeczywistą kontynuację. To, co wypuściłem, niestety jest napisane tak, jakby początek i wszystko, co było wcześniej już istniało i ogólnie było znane. Dlatego też, akcja ze świętami jest trochę urwana, a niektóre przewijające się w tle wątki, czy wstawki mogą wydać się trochę nielogiczne lub nieuzasadnione, ale zapewniam, że z czasem nabierze to sensu. Pamiętajcie, że ja już znam całą historię ;P Jest to coś zgoła innego od tego, co na ogół wypisuję, ale to chyba w miarę ok. Ileż można tłuc to samo…

 

A tak na poważnie – wybaczcie, że zaczynam od środka, zamiast od początku (tak jak powinno być normalnie), ale po prostu akurat to jest gotowe. Masywne ilości [slice of Life]. Jak zwykle, jestem otwarty na Wasze sugestie, spostrzeżenia, zażalenia i komentarze ;)

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

To znowu ja.

 

Inwentaryzacja działu przypomniała mi o planowanej serii i pobudziła do działania. Nie przedłużając, chciałbym obwieścić, że seria nareszcie otrzymała swój tytuł oraz tagi, uszeregowane według, nazwijmy to, "natężenia". Co więcej, w końcu udało mi się ukończyć pierwsze na osi czasu opowiadanie, otwierające historię. Dziura między nim a pozostałymi odcinkami będzie (mam nadzieję) w miarę systematycznie zasypywana, aż zniknie zupełnie, co pozwoli na kontynuowanie historii. Czyli pisanie o tym, co wydarzyło się po "Spełnieniu życzeń", zmierzanie do zakończenia.

 

Przypuszczam, że takie pisanie (nie od początku, ale od środka, potem od początku, a jeszcze potem kontynuowanie) stwarza niebezpieczeństwo popełnienia błędów logicznych i dziur fabularnych, ale mam nadzieję, że w razie czego uda Wam się takowe wypatrzeć i wypunktować. Tak samo, jak innej natury błędy. Zakładając oczywiście, że ktoś poświęci na tę historię czas, za co z góry dziękuję ;)

 

Zapraszam do lektury, komentowania oraz dzielenia się opiniami, spostrzeżeniami.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Jako że temat, mimo małej liczby postów, zawiera bardzo duże ilości tekstu, a ja nie miałem czasu się przez niego przekopywać - po prostu wziąłem się za czytanie pierwszego opowiadania, czyli "O szyby deszcz dzwoni" :dunno:

Uwaga, może zawierać niewielkie spoilery!

Zasadniczo ani sad, ani slice of life nie jest tym, co mnie porywa, więc do tekstu podchodziłem sceptycznie. Pomysł nie wydaje się wyszukany, wręcz można by rzec, że jest szablonowy - ten zły, ten dobry, ktoś bliski złego pomaga temu dobremu... W praktyce jednak fabuła jest tutaj plusem. Jej pozorna prostota daje bardzo dobry efekt w zestawieniu z poruszanym tematem. Kolejnym, co zwraca uwagę, jest forma. Takie przeplatanie wydarzeń sprawdziło się doskonale, wiele faktów nie zostało powiedzianych wprost, trzeba było ruszyć głową i pomyśleć, żeby pokojarzyć fakty, co oczywiście nie sprawiło trudności, ale pozostawia bardzo dobre wrażenie. Tak więc formę uważam za idealną do tego typu tekstu, bardzo mocny plus.

Bohaterowie to kolejna dobra strona tego tekstu. Wszyscy zostali dobrze opracowani, mają własne charaktery, naprawdę sprawiają wrażenie "żywych", można ich poczuć, a ich zachowania były jak najbardziej trafne i zgodne z "charakterami". W gruncie rzeczy spodobały mi się wszystkie kreacje, jednak najbardziej do gustu przypadła mi chyba Henrietta.

Do stylu czy języka nie mam żadnych zastrzeń, podobnie do tempa akcji - wszystko tworzy bardzo dobrą i spójną całość, a czytelnik wchłania się w tekst i nie myśli o Bożym świecie, niczym przy dobrej książce.

Podsumowując, świetnie wykreowani bohaterowie, ciekawa forma i treść, zachowany indywidualny klimat opowiadania. Piękne :brohoof: Jeśli mnie, nieprzepadającego za slice of life i za sad tym bardziej, wciągnęło, to znaczy, że jest naprawdę warte polecenia, a dla fanów ww. tagów powinna być to lektura wręcz obowiązkowa. Piątka z plusem :rd6:

Jeśli znów znajdę dłuższą chwilkę, to postaram się sięgnąć po kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że czas pozwoli :D

Pozdrawiam,

Foley.

Edytowano przez Foley
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, mój komentarz dotyczący fika nie będzie tak długi jak innych. Powiem tylko, że bardzo mi się seria spodobała i postanowiłam zrobić do niej fanarta :)

http://i.imgur.com/hkyreHo.jpg

http://i.imgur.com/7epB7QMh.jpg

 

Ależ mnie zaskoczyłaś ^^ Elegancko wyszło, naprawdę. Ręcznie narysowane, kolorki, skrzydełko, te sprawy, no, no… Zacnie, jak słusznie zauważył Niklas. Od razu czuję się zmotywowany do dalszego pisania ;) Problem w tym, że najpierw muszę znokautować sesję, a potem sprawdzić prace konkursowe.

 

W każdym razie, bardzo Ci dziękuję, za fanart, oraz Foleyowi, za komentarz. Będziem pisać dalej!

 

Pozdrawiam!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dosyć długo się nie odzywałem, a nowe opowiadanie gotowe, nawet w świat wysłane... Tylko gdzieś po drodze zapomniałem się tym faktem podzielić...

 

W każdym razie, pierwszy post zaktualizowany został o drugie według chronologii opowiadanie, pod tytułem "Poznając nowy świat". Ponieważ w trakcie pisania zdałem sobie sprawę, że znów wszystko mi się przedłuża, postanowiłem podzielić to na dwie części, by nieco ułatwić czytanie. Na razie zamieściłem pierwszą część opowiadania, druga jest jeszcze w trakcie tworzenia. Wszystko po to, by znów nie przywalić pojedynczym tekstem na +70 stron, długo ładującym się i mniej wygodnym. Niech "fanfikowy gigantyzm" pozostanie domeną "Złodziei jabłek" ;)

 

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Witam!

Właśnie została zamieszczona druga część "Poznając nowy świat", z udziałem Gleipnira. Młody dociera do Equestrii i po raz pierwszy w życiu widzi... No, w zasadzie wszystko ;) Czy nieznany kraj rzeczywiście jest istnym rajem, a może również posiada swe wady? Jak trudna może się okazać nauka magii? Zachęcam do czytania i komentowania :)

Do napisania!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Witam po przerwie!

 

Ponieważ nie zdążyłem zaktualizować wątku z okazji Świąt, teraz wrzucam dwa opowiadania. Chronologicznie, jest to część trzecia i czwarta. Co tym razem?

 

"Na głębokich wodach" to historyjka o początkach Fenrira w Equestrii. Jak się okazuje, życie jakie sobie wybrał nie do końca okazało się takie jak to sobie wyobrażał. Jako bum uliczny wojownik, mierzy się z niebezpieczną rzeczywistością, usiłując postawić na swoim. Tak jakby. Edgy.

"Altruistka" miała zostać opublikowana z okazji Świąt, pomimo tego, że chronologicznie jest po wyżej wspomnianym opowiadaniu, ale nie zdążyłem jej ukończyć na czas, ani sprawdzić. Przerzuciłem zatem premierę na teraz. Ogólnie, jest to niewesoła historia osadzona w semi-świątecznym klimacie, której bohaterką jest Silkflake. Rzuca nieco światła na okoliczności, w jakich przybyła do Dodge City, gdzie czekał na nią domek, cały do jej dyspozycji.

Oba opowiadania znajdziecie w odpowiednim miejscu, w pierwszym poście ;)

 

Poza tym, z okazji nowego roku, wykonałem nową okładkę dla serii. Nie jest idealnie, ale przynajmniej "kamera" koncentruje się na postaciach i nie ucieka w dal ;P

 

Zdaje się, że to by było wszystko w tej materii. Pozdrawiam serdecznie!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przeczytałem półtora opowiadania. Może teraz nie będę się zbytnio rozpisywał, ale powiem jedno - lubię Slice of Life w twoim wykonaniu. Prowadzona narracja przywołuje mi na myśl teksty z okresu pozytywizmu, gdzie akcja była niezwykle mozolna, ale już sama styczność sprawiała, że długo nie mogłem się oderwać. Więcej napiszę, jak już przejdę przez parę następnych pozycji.

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Przyszła pora na kolejną część historii. Podobnie jak jedno z poprzednich opowiadań, Ow The Edge! "Piątek trzynastego" również został podzielony na dwa krótsze odcinki. Ogólnie, Fenrir żyje sobie w miarę spokojnie, po swojemu, choć nie do końca w harmonii z prawem, kiedy to pewnego dnia Celestia postanawia pokazać kto tu rządzi. Jak nietrudno się domyślić, dla bohaterów oznacza to masę kłopotów.

 

Było trochę zachodu z tym opowiadaniem. Jego sprawdzenie było niemałym wyzwaniem i mam nadzieję, że docenicie moje poświęcenie. To było tak bardzo edgy, że prawie się pociąłem od samego pisania! :P

 

Ale już na poważnie, pragnę ogłosić, że jeszcze troszeczkę i dziura w osi czasowej zostanie załatana. Może jeszcze z dwa - trzy opowiadania. Chyba, że wyjdą dwuczęściowce, wówczas znowu wszystko się trochę wydłuży.

 

Na razie tyle z mojej strony. Pozdrawiam i do napisania!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...

Wreszcie, po wielu miesiącach (ponad 11!), udało mi się zakończyć lekturę “Kresów”. Nie wynikało to bynajmniej z jakości czytanego tekstu - raczej z braku możliwości czytania w wolnym czasie. Kiedy to moja sytuacja życiowa się ustabilizowała, mogłem wsiąść do ciepłego autobusu, włączyć smartfona i zanurzyć się w świecie Cevalonii oraz jej potomków.

 

Dla mnie, typowego poszukiwacza opowiadań z sekcji plastrów życia, pierwsze opowiadania były zachwycające. Cieszyłem się nie z tego, że bohaterom źle się powodzi - raczej urzekło mnie nie do końca klarowne przedstawienie problemu, ukryte urazy wujka antagonisty do adoptowanego oraz wszelkie bezowocne próby poprawienia zaistniałej sytuacji. Naprawdę ciekawie to wyglądało. Forma, zamysł oraz narracja bardzo zachęciły do poznawania dalszych części historii.

 

Kolejne rozdziały zaczęły klarować sytuację głównych bohaterów, stawiało ich w różnych sytuacjach i tworzyło nowe środowiska. Autor powoli przedstawiał sytuację geopolityczną Equestrii z perspektywy wolnych strzelców działających na krawędzi prawa. Z czasem dochodziło do konfliktów wewnętrznych, walk z nowymi trudnościami itp. Poznając perypetie stawiania pierwszych kroków w Equestrii przez dwójkę ogierów, dobrze się bawiłem. Bogate opisy, niektóre zahaczające o grafomaństwo* przemyślenia budowały prostą, spokojną historię.

 

*niektóre idee krążące po umysłach głównych bohaterów nie pasowały do wytyczonej narracji, sprawiając wrażenie niepotrzebnie rozciągniętych/napoczętych wątków. Zwłaszcza, że większość tych przemyśleń zaprowadzała bohaterów (i niekiedy czytelników) w ślepy zaułek.

 

Może nawet zbyt spokojną, moim zdaniem. Bohaterowie, którzy powinni stanowić siłę napędową opowiadań, najczęściej są biernymi obserwatorami wydarzeń, w jakich się znajdują. Mam wrażenie, że bohaterom brakuje pewnego uzupełnienia. Ich urok z pierwszych tekstów w pewnym momencie ucieka, pozostawiając nieuzupełnioną pustkę. Brakuje poruszających momentów czy pewnych optymistycznych zwrotów akcji. Przydałoby się stworzyć kilka optymistycznych wątków albo wizji, co by na nowo rozbudzać ciekawość czytelnika, zamiast spłycać świat do perspektywy szczutego przez los najmity. Fenrir za bardzo przypomina chorągiewkę na wietrze, zwłaszcza w obliczu antynajmickiej polityki Celestii. W momencie eskalacji konfliktu nie opowiada się za żadną ze stron, błądząc między możliwościami. Ostatecznie nie podejmuje konkretnych działań, tylko decyduje się na brnięcie głębiej w to samo bagno, w którym wcześniej się znalazł. Glepnir może jest po prostu zbyt młody i dlatego jest uwiązany w jednym miejscu, ale jedyne, czego się o nim dowiadujemy, to jego naturalny brak predyspozycji do zostania czarodziejem. O Gelgii można powiedzieć jeszcze mniej, ponieważ jej obecności uświadczymy głównie w pierwszych tekstach. Na podobną przypadłość cierpią antagoniści - każdy z nich jest jednowymiarowy, najczęściej gderliwy, bucowaty i nieprzyjemny w odbiorze. Z tej grupy wybija się jedynie Spicy i jej mizantropiczny despotyzm.

 

Pozostaje sprawa Silkflake oraz Wigilii Serdeczności. Wiem, że było już to wcześniej poruszane przez innych czytelników, ale zwróciłem uwagę na jeszcze jedną rzecz. A właściwie jej brak. Nie doczytałem się, jak ostatecznie zareagowała Silkflake na sprowadzenie do jej domu zupełnie nieznanych ludzi. Jak zmieniły się relacje pomiędzy wujkiem antagonistą a niechcianym Fenrirem? Jak Twisted Vein dorobił się statusu szefa najemników? Jest za dużo niedopowiedzianych albo uciętych w niewłaściwym momencie wątków. Odniosłem wrażenie, że "Spełnianie Życzeń" zostało napisane za szybko.

 

Jeśli ktokolwiek zapytałby mnie, komu warto polecić “Kresy”, z pewnością byłyby to osoby lubujące się w długich opisach, ckliwych momentów i monotonnej akcji. Nie oznacza to jednak, że wszystkie sceny są przedstawione w sielankowy sposób. W tekście jest kilka żwawych momentów, ponurych wątków oraz nieprzewidywalnych pomysłów. Szczególnie polecam teksty dotyczące pierwszych lat życia głównych bohaterów.

 

Mam nadzieję, że seria będzie kontynuowana. Dobrze się to czyta.

 

Pozdrawiam

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...
Napisano (edytowany)

*Zerka na datę ostatniej aktualizacji*

 

Kurczę... Nawet nie wiem od czego zacząć. Troszeczkę ponad rok upłynął od kiedy ostatnim razem aktualizowałem wątek o nowe opowiadania. Dziwnie się czuję, ale gdybym miał teraz opowiadać całą historię to tylko niepotrzebnie bym przedłużył. To znaczy, ten post i tak będzie przydługi ale ze słusznych powodów ;)

 

 

Przede wszystkim pragnę przeprosić za to, że przez ten czas nie dałem tutaj znać jak mają się "Kresy". W temacie z moim fanfikiem o Trixie nieco o tym napomknąłem, ale wciąż... W każdym razie, działo się ze mną wiele i bynajmniej nie działo się dobrze. Pewne osoby które ze mną rozmawiają wiedzą o co chodzi. Wybaczcie. Życie i takie tam...

 

 

Druga sprawa to bardzo serdeczne podziękowania dla @Mordecza za poświęcony na lekturę czas oraz podzielenie się opnią... Całkiem pozytywną, co mnie swego czasu bardzo pozytywnie podbudowało :D Dziękuję! Odnośnie kilku kwestii, które pojawiły się w powyższym poście:

 

3.01.2017 at 22:26 Mordecz napisał:

Nie doczytałem się, jak ostatecznie zareagowała Silkflake na sprowadzenie do jej domu zupełnie nieznanych ludzi. Jak zmieniły się relacje pomiędzy wujkiem antagonistą a niechcianym Fenrirem?

 

Generalnie Silkflake była tak rozradowana, że gdyby miała na sobie buty, to by z nich wyleciała ;) Dlatego, że kiedy już myślała, że czeka ją samotna i mało rodzinna Wigilia - BOOM! W domu pojawiły się kucyki, które chętnie ogrzałyby się przy kominku, zjadły coś, złożyły życzenia, pośpiewały, te sprawy :) A przede wszystkim pobyły z nią i Fenrirem. Ogółem, ta kwestia jak i sprawa relacja między Fenrirem a Albertem zostanie poruszona w opowiadaniu, które nastąpi po "Spełnieniu życzeń" i które będzie jego bezpośrednią kontynuacją. Zbliżamy się już do tego momentu, serio ;)

 

Przy okazji, co do tego, że "Spełnienie życzeń" zostało napisane na szybko - przypominam, że pierwotnie zostało ono napisane na konkurs, było ograniczone limitem słów, a kiedy je rozwijałem, nie chciałem zbytnio wychodzić poza jakieś ramy. Więc owszem, ten tytuł odstaje trochę od reszty, niemniej w owym czasie nie miałem w planach serii opowiadań ani bardziej złożonej fabuły. Opowiadanie było po prostu oneshotem. Wtedy. A potem zacząłem pisać, planować, wymyślac postacie i... Masz to co masz :D

 

Ale oczywiście, przy reszcie "Spełnienie życzeń" wygląda na opowiadanie pisane na prędce. W tych oto warunkach.

 

3.01.2017 at 22:26 Mordecz napisał:

Jak Twisted Vein dorobił się statusu szefa najemników?

 

To znaczy, on zaczął pracować dla innej gildii, ale nie został jej szefem, tylko takim... Nazwę to "kierownikiem" mniejszej grupy, która podlegała pod niego, ale ostatecznie wszyscy byli poddani błównemu bossowi tejże organizacji. Stąd tamci nazywają go "szefem". Ale on ma jeszcze swojego szefa ;)

 

 

W porządku. Zanim jednak przejdę do aktualizacji serii, chciałbym wspomnieć o kilku grafikach, które otrzymałem od pewnych wspaniałych artystów i które chciałbym Wam tutaj zaprezentować, jak również raz jeszcze, z całego serca podziękować za te piękne obrazki. Zwłaszcza kiedy nie wszystko jest jak należy, takie rzeczy potrafią niesamowicie zmotywować i napełnić optymizmem :D

 

Pierwszy obrazek otrzymałem od znanej i uwielbianej moderatorki @Cahan, w ramach nagrody konkursowej. Konkurs ten odbył się w dziale Zecory i jego motywem przewodnim był Czarci Żart. Na pewno kojarzycie ;) Prawdziwymi kredkami, nieco mroczniejszym stylem, tradycyjnie narysowana została Gelgia Crusto. I to jak!

 

 

 

Gelgia Crusto

 

 

 

Tutaj natomiast praca, którą otrzymałem od @Cluvra. Nie miałem wiele, ale poprosiłem go o narysowanie Spicy - klaczy-złoczyńcy, z którą póki co rozstaliśmy się po "Piątku trzynastego", a która jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa ;) Miałem pewne podejrzenia, ale nic konkretnego. Kiedy praca została ukończona, efekt był po prostu piorunujący :D Taką oto przepiękną Spicy otrzymałem:

 

 


[Commission] Spicy
 

 

 

To jest po prostu zdumiewające. Dziękuję za te prześwietne prace, a Was zapraszam na DeviantArta tychże artystów... Znaczy, artystki i artysty ;) Ten polski, skomplikowany język... :P No, ale wiecie o co chodzi - obejrzyjcie ich prace, stańcie się obserwującymi, promujcie przyjemną dla oka twórczość aby dotarła do jak największej rzeszy wspaniałych ludzi!

 

 

No tak. A teraz czas na aktualizację, która przewiduje dwa nowe opowiadania! Są to "Shhh! To sekret!" oraz "Tajemnica Białego Bazyliszka". Tytuł pierwszy to zwyczajny [Slice of Life] gdzie główną bohaterką jest Gelgia. Rutynowe działania zmieniają się w napawającą grozą wędrówkę pośród nieznanego, kiedy klacz otrzymuje od nieznajomej zebry tajemniczą szkatułkę z sekretami. Choć można odnieść wrażenie standardowego "fillera", to opowiadanie stanowi zapowiedź czegoś... Dużego. Naprawdę. Pochowałem to dosyć głęboko, ale kiedy historia dojdzie do tych punktów, wszystko stanie się dla Was jasne. Drugie opowiadanie to przygodówka, przybliżająca poczynania Fenrira, który odnalazł się w grupie łowców tropiących różnorakie dzikie bestie, na zlecenie rzecz jasna. Wspierają go starzy i nowi znajomi. Czym jest Biały Bazyliszek i co skrywa jego legowisko?

Oba opowiadania zostały umoczone w sosie mroku, lecz tylko trochę ;) Ale wystarczająco na tag [Dark], na moje wyczucie.

 

Opowiadania są już podlinkowane w pierwszym poście. Zapraszam!

 

 

Została jeszcze jedna sprawa, czyli przyszłość. Obecnie relaksuję się przy grafikach oraz pracach koncepcyjnych, ale wedle moich ostatnich planów, teraz będą recenzje. Tak, chciałbym nieco odsapnąć, poczytać to co mi wpadło w oko (mam listę) i co nieco pokomentować, Zatem oczekujcie kolejnego wzrostu populacji recenzji fanfików :) Gdyby coś mi się przeciągnęło to rozbiję to na dwie mniejsze części, aby nie przedłużać i coś napisać dla poszczególnych twórców jak najprędzej. Potem będę działał przy "Dniu, w którym Trixie powiedziała prawdę". W międzyczasie powrócę do materiałów dodatkowych dla "Kresów". Jak już chyba wspominałem, jest to dla mnie najważniejszy i największy projekt w ramach tegoż fandomu. Brakuje już tylko jednego opowiadania do wypełnienia luki, po czym nastąpi kontynuacja "Spełnienia życzeń", a więc historia nareszcie pogna do przodu. Co chcę dla Was przygotować?

 

- timeline z rozpiską opowiadań, arców i sag

- mapę południa

- grafiki z postaciami

 

Takie mam założenia. Czy uda się to zrealizować w tym roku, tego jeszcze nie wiem. Wiem natomiast, że czuję się lepiej i naprawdę chcę to pisać i tworzyć. Z tego miejsca pragnę jeszcze raz podziękować za wszelkie wsparcie i feedback. Doceniam to.

 

 

Tym sposobem, załatwiłem wszystko co chciałem dzisiaj załatwić ;) Pozdrawiam!

 

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze opowiadanie z serii czytałem... cóż, dawno temu. Na dobrą sprawę, nie pamiętam już z niego wiele, więc myślałem czy nie byłoby rozsądniej je sobie odświeżyć, niestety nie dysponuję taką ilością czasu. Wziąłem się za "Poznając nowy świat", część pierwszą. Mam pewne wątpliwości czy nie powinienem poczekać z komentarzem aż przeczytam też i drugą, ale nie mam zielonego pojęcia, kiedy by to nastąpiło, więc...

 

Od czego by tu zacząć? Cóż, może od opisów. Hoffman setki razy już udowadniał, że jeśli chodzi o opisywanie, to mało kto jest w stanie mu dorównać. Tak jest też i w tym opowiadaniu. Rozległe, działające na wyobraźnię, dokładne... to tylko niektóre z określeń, którymi można je scharakteryzować. Wystarczy powiedzieć, że są bardzo dobre i powinny ukontentować każdego miłośnika opisów. A że to właśnie z nich w głównej mierze składa się opowiadanie, to śmiało można powiedzieć, że jest ono wysokiej jakości pod względem literackim (chociaż widząc nick Hoffmana raczej nikt nie ma jakichkolwiek wątpliwości na tym polu).

 

Bohaterowie... Cóż, przyznam szczerze, że z poprzedniego opowiadania nie pamiętałem już ani jednego, to po kilku stronach moje szare komórki wskoczyły na wyższe obroty i z zakamarków pamięci zdołałem wygrzebać, o czym właściwie był poprzedni tekst i przypomniałem sobie bohaterów jednego po drugim - po prostu trzeba mnie było odpowiednio nakierować. :) Zacznijmy może od głównego, którego to imię jest na tyle skomplikowane, że wciąż mam problemy z jego zapamiętaniem. Nie ma się co tu zbytnio rozwodzić, jest po prostu świetnie wykreowany. Z jednej strony mały dzieciak, myślący na swój własny sposób, jednak wyraźnie widać w nim pewien ślad dorosłości, który niewątpliwie odcisnęły na nim wcześniejsze przeżycia. Wyraźnie widać w nim dziecięce obawy i marzenia, a także przywiązanie do rodziny oraz stosunki z nią. Widać również pewną "twardość", jak na swój wiek, niewątpliwie będącą śladem wychowywania się pod surowym ojcem, a także w "niezbyt przyjaznym" mieście. Słowem - znakomicie zrobiona postać, bardzo realistyczna i idealnie wpasowująca się miejsce i sytuację, w której żyje. Nic w nim nie jest przypadkowe.

 

Reszta bohaterów, czyli na dobrą sprawę rodzina naszego Gle... Gleipnira (musiałem zajrzeć do tekstu, żeby poprawnie to napisać:D). Sam Albert jest postacią, która we wcześniejszym tekście dała się poznać jako... hm... nieczuły, egoistyczny sukinkuc. Ciężko go jednak tak jednoznacznie oceniać, bo mimo iż w większości przypadków wydaje się być "tym złym", to jednak również w wielu momentach czytelnik wcale nie życzy mu skręcenia karku, ale raczej stara się zrozumieć, że nie stał się taki wyłącznie przez siebie, a na jego charakter spory wpływ miało środowisko. Oczywiście nie ma go też co nazbyt usprawiedliwiać, ma wiele bardzo widocznych wad i nie widzi w nich nic złego, raczej mu one nie przeszkadzają. Jednak... ma w sobie coś, że nie da się się go tak jednoznacznie nie lubić. Kolejna wspaniale wykreowana postać.

 

Matka głównego bohatera jest przedstawiona właśnie jako taka typowa "matka". Kochająca, chcąca jak najlepiej dla swojej rodziny, martwiąca się o wszystkich i próbująca jakoś pogodzić tę... niemiłą atmosferę w domu, rzekłbym. Niczym właśnie archetyp rodzicielki, jest czymś łączącym dzieci z ojcem, taką osobą, która ma dobry kontakt z każdym członkiem rodziny, czynnikiem ją spajającym. Podobnie sprawdza się tu starsza siostra, będąca dla głównego bohatera właśnie takim wsparciem czy mentorką, kimś, na kogo może liczyć i wobec kogo może być zupełnie szczery. Za obie te kreacje, tak samo jak w poprzednich wypadkach, należą się kolejne gratulacje. Hoffman wybornie przedstawił wszystkich bohaterów, sprawiając, że są niezwykle realistyczni i "żywi" w każdym calu. Znakomicie ze sobą współgrają, pasują też do klimatu opowiadania. Nic tu nie jest na siłę, wszystko z czegoś wynika i jest powiązane.

 

Klimat. Czuć go co chwila. Specyficzna atmosfera miejsca bez większych perspektyw, gdzie większość ma trudności, żeby żyć z dnia na dzień. Dodać należy do tego, że postać Alberta dodatkowo wprowadza taki nie do końca przyjemny nastrój, idealnie pasujący do klimatu całości. Także tutaj należy się duży plus, idzie się bardzo szybko wciągnąć i coś mnie popycha, żebym po następną część sięgnął jak najszybciej. Świat przedstawiony na piątkę z plusem.

 

Co do fabuły... Slice of Life pełną gębą. Miłośnicy tego gatunku powinni walić do tego tematu drzwiami i oknami, bo o znalezienie czegoś lepszego na tym polu będą mieli trudno. I mówię to ja, czyli osoba, która zazwyczaj za SoLami nie przepada. Nie będę zdradzał zbyt wiele, bo jeszcze ktoś się obrazi za spoilery, jednak trzeba przyznać, że opowiadana historia jest naprawdę przemyślana, sprawnie napisana i jak najbardziej realistyczna. Fabuła, tak jak pozostałe elementy, współgra z całością, będąc kolejnym czynnikiem, który sprawia, że czytanie tego opowiadania jest czystą przyjemnością.

 

Z błędów... tu i ówdzie natknąłem się na jakąś literówkę czy dziwnie skonstruowane zdanie, ale opowiadanie czytało mi się tak dobrze, że nawet nie zwróciłem na to większej uwagi i poleciałem dalej. :D

 

Podsumowując: znakomity fanfic, zasługujący na najwyższe noty w każdym aspekcie. Wzór do naśladowania, szczególnie jeśli chodzi o pisanie slajsoflajfów oraz kreowanie bohaterów. Nie wiem, jak to jest z nadawaniem tagu [Epic] przy seriach, czy głosuje się na pojedyncze opowiadanie, czy od razu na całą serię (to by się musiał @Dolar84 wypowiedzieć), ale powiem, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, aby Hoffman dostał mój głos na to właśnie wyróżnienie. Nie będę jednak zbyt pochopny i najpierw doczytam drugą część "Poznając nowy świat" i choć nie wiem, kiedy znajdę na to czas, to muszę przyznać, że wciągnąłem się na tyle, że mam nadzieję zrobić to jak najszybciej.

 

Pozdrawiam,

Foley :ghost:

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu Foley napisał:

Nie wiem, jak to jest z nadawaniem tagu [Epic] przy seriach, czy głosuje się na pojedyncze opowiadanie, czy od razu na całą serię (to by się musiał @Dolar84 wypowiedzieć), ale powiem, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, aby Hoffman dostał mój głos na to właśnie wyróżnienie.

 

W sumie nad tym nie myślałem wcześniej... niech będzie tak, że w przypadku serii można głosować zarówno na pojedynczy tekst, na całą serię lub na oba naraz.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga część "Poznając nowy świat" za mną. Wczoraj udało mi się przeczytać ją "na kilka przysiadów", ale zabrakło czasu na zrecenzowanie, stąd też robię to dopiero dzisiaj.

 

Achtung, opinia zawiera śladowe ilości spoilerów.

 

Zacznę od mniej przyjemnych kwestii. Druga część nie wciągnęła mnie już tak bardzo jak pierwsza, jednak wciąż stanowi kawał doskonałej lektury. Głównie nie podpasował mi motyw

Spoiler

złych kolegów w szkole, dręczących słabszego nowego. Owszem, jest on w pełni zrozumiały i uzasadniony fabularnie, jednak w moim odczuciu zajeżdża to sztampą na kilometr. Po prostu odnoszę wrażenie, że przewija się w literaturze aż nazbyt często. A liczyłem po cichu, że "Kresy" go unikną.

Poza tą jedną drobnostką, nie znalazłem nic, do czego mógłbym się przyczepić. Mimo to, w moim odczuciu druga część była już nieco słabsza od pierwszej. Myślę, że głównym powodem był fakt, że poprzednia opierała się bardzo mocno na świetnie wykreowanych bohaterach, natomiast ta głównie kręciła się wokół naszego małego szkraba. Oprócz niego mógłbym wskazać jeszcze jego opiekunkę, jak postać "widoczną" oraz współlokatora, którego obecność po prostu zarejestrowałem.

 

Sam główny bohater... cóż, nie będę powtarzał swojej poprzedniej wypowiedzi, więc tylko w skrócie powiem, że jest dokładnie taki, jaki być powinien. Ponowne gratulacje dla Hoffmana za jego kreację. Primrose jest również bardzo udaną, zauważalną postacią, której wprost nie da się nie polubić. Wyrozumiała, spokojna i opiekuńcza, idealnie wpasowuje się w rolę, którą autor przewidział jej w tekście. Zaś współlokator ogierka nie zapadł mi za bardzo w pamięć, więc raczej nie mam o niej wyrobionej opinii.

 

Fabularnie mamy tutaj dobrą kontynuację poprzedniej części, znów się powtórzę, że miłośnicy Slice of Life powinni być wniebowzięci rozwojem akcji i opisami, w jaki sposób Gleipnir poznaje Equestrię. Będąc przy opisach, warto wspomnieć o ich bardzo dobrej plastyczności, świetnie działają na wyobraźnię i są po prostu znakomicie rozbudowane. Rzekłbym, standard dla wszystkiego, co tylko wychodzi spod klawiatury Hoffmana. Szczególnie zmieniający się krajobraz podczas scen podróży pociągiem wypada tutaj nadzwyczaj dobrze i może służyć za przykład jak takie rzeczy należy robić.

 

Aha, warto wspomnieć o fragmencie, w której mały ogierek pisze egzamin wstępny z wiedzy o magii. Czytając ją, raz po raz uśmiechałem się pod nosem, gdyż mimo iż była pisana z perspektywy małego szkraba, to rzekłbym, że utożsamiałaby się z nią spora część studentów podczas pisania kolokwiów. :lol:Taka tam zabawna uniwersalność opowiadania.

 

Spodobał mi się jeszcze motyw tego, że Gleipnir nawiązuje wspomnieniami do swojego ojca, który jak się okazuje, mimo iż był w pewnym sensie kawałem sukinkuca, to jednak rację w wielu kwestiach miał. I kto wie czy to właśnie nie ostre wychowanie będzie teraz tym, co przyda się małemu w nadchodzącym życiu.

 

Podsumowując: nieco słabiej niż w poprzedniej części, ale wciąż w pełni zasługujące na uznanie. Gdyby tylko utrzymało poziom poprzedniej, to z miejsca wołałbym o Epic, ale teraz muszę przyznać, że mam ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony, całe opowiadanie wyróżnia się na tle tych wszystkich miernych Slice of Life'ów, jakie panują w naszym dziale z opowiadaniami, jednak z drugiej strony nie jestem do końca przekonany, czy podobało mi się AŻ TAK. Dlatego też póki co wolę sprawę bardziej przemyśleć, mając nadzieję, że kolejne opowiadania (po które mam zamiar kiedyś jeszcze sięgnąć) rozwieją wszelkie wątpliwości. Póki co "Kresy" są na jak najlepszej drodze, żeby dostać mój głos na uhonorowanie ich tymże tagiem, ale nie chcę być pochopny. W końcu mam czas do namysłu. :D

 

Póki co mogę jednak powiedzieć, że "Poznając nowy świat" mogę z czystym sumieniem polecić i to nie tylko miłośnikom "Slice of Life", ale również tym, którzy chcą zakosztować wspaniałych przykładów na to, jak powinno się kreować bohaterów, operować opisami czy prowadzić akcję. Zatem...

 

POLECAM! :enjoy:

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Czas na krótkiego komcia na szybko do "O szyby deszcz dzwoni".

 

Plusy:

+ ładna SoL-owa fabuła

+ ciekawi bohaterowie

+ bardzo dobrze napisane opisy

+ piękny styl

 

Minusy:

- brak

 

Imiona postaci... Tu może lepsze by były mniej ludzkie, można by popuścić wodze fantazji. Niemniej jednak to nie wada.

 

Ocena: 9,5/10

 

Pozdrawiam i życzę dalszej weny twórczej.

 

Wysłane z mojego LG-H440n przy użyciu Tapatalka

 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Mamy wrzesień, a skoro wrzesień, to najwyższa pora na większą aktualizację :D

 

Nowe opowiadanie, "Ołowiany Gleipnir", jest nie tylko dwuczęściowe, ale także wypełnia całkowicie lukę, jaka powstała w wyniku uczynienia z tej historii serii i napisania pierwszego chronologicznie tytułu – "O szyby deszcz dzwoni". "Ołowiany Gleipnir", jako ostatnia z historii potrzebnych do wypełnienia dziury w chronologii, jest po prostu kolejnym kawałkiem życia z pewnymi elementami przemocy (od czasu do czasu ktoś się będzie lać, bo przecież można sobie pozwolić na odrobinę "akcji"), aczkolwiek atmosfera opowiadania ma bardziej zabarwienie romansowe. Ale spokojnie – dołożyłem wszelkich starań by tym razem opisać znane motywy inaczej, a także dodać od siebie coś nowego.

 

Nah, tylko żartuję! Szkolny romansik, oczywiście, że ma popełnione wszystkie klisze jakie tylko można sobie wyobrazić.EXE :P A czy wspominałem już, że byłem stażystą w Hasbro i że "Cupcakes" to prawdziwy odcinek? :crazytwi:

 

A odkładając żarty na bok, historyjka ukazuje jak Gleipnir spiknął się z Wise Glance, no i ogólnie od czego się zajęła ich znajomość. Jasne, jest jak inne historie tego typu, ale gdzieniegdzie próbowałem coś tam pozmieniać, byle tylko nie przesłodzić. I to w zasadzie tyle. Wszystkie elementy układanki są na swoim miejscu, toteż mogę z zadowoleniem ogłosić, że od teraz fabuła zacznie w końcu iść naprzód – a więc wszystko kolejne co nadejdzie, będzie się dziać po "Spełnieniu życzeń". Seria ruszy do przodu. A ja będę układać większą układankę ;)

 

 

I to jest dobry moment, by powiedzieć Wam o materiałach dodatkowych, które przewidziałem na tę okazję. W pierwszej kolejności pragnę zaprezentować tabelkę z nieco dokładniej opisaną chronologią opowiadań. Opowiadania w pierwszym poście i tak są już ułożone w porządku chronologicznym, więc zupełnie nie musicie patrzeć do tabeli by się połapać co jest po czym. Ale jeśli zdecydujecie się zerknąć, zobaczycie kiedy rozgrywają się dane wydarzenia, a także które opowiadania zrzucają się na dany arc, no i jaki sobie wymyśliłem motyw na podsumowanie każdego z nich :)

Ja wiem, że normalnie to wygląda inaczej, ale to poplątanie/ przeplatanie arców wynika z tego, że w ogóle nie planowałem serii, było tylko jedno opowiadanie, "Spełnienie życzeń". Potem napisałem resztę, ale bez jakiejś konkretniejszej wizji jak to ma być zorganizowane, po prostu chciałem serię, to pisałem serię. A potem znowu zmieniłem zdanie. W każdym razie, pierwszą sagą w "Kresach" jest saga rodziny Crusto i jak możecie zobaczyć, za całkiem niedługo dobiegnie ona końca, co da początek kolejnej. Jeżeli będzie mi sprzyjać szczęście, to zdążę co nieco opublikować jeszcze w tym roku.

Generalnie, najbardziej wewnętrznie spójnymi arcami są "Najemnicy" i "Dodge City". Reszta jest trochę... Posklejana. Ogólnie chodzi o to, że mamy arc "Nowy świt", w którym poszczególne postacie wyruszają w drogę i trafiają do jakiegoś punktu, potem mamy "Najemników", gdzie śledzimy żywot Fenrira jako najemnika/ łowcy, potem "Osuwisko" przenosi część postaci do nowych etapów życia i otwiera im oczy na różne rzeczy, co ostatecznie prowadzi do "Dodge City", gdzie te postacie się spotykają. Coś się kończy, a coś zaczyna. Proste na papierze, powykręcane w tabeli. Ale tak to już jest.

Kolejne kawałki będą już lepiej rozplanowane, obiecuję :twiblush2:

 

Się rozpisałem się, a tu kolejne rzeczy czekają na pokazanie. Na przykład jak wygląda całe to cholerne południe i skąd się wzięły się te postacie co się nazywają się jak postacie i rzeczy z mitologii nordyckiej :lyrahappy:

 

Oto przez Wami mapa południa, która tak przy okazji... Zdradza co nieco czego się można spodziewać po kolejnej sadze ;)

Jak pewnie zdążyliście się zorientować, mapa ta nie jest tak do końca moim tworem. Do jej wykonania posłużyłem się narzędziem o dźwięcznej nazwie Inkarnate. To rozwijające się, darmowe (póki co) narzędzie do tworzenia map, oferujące pewną pulę obiektów podstawowych, jak również pewną ilość niestandardowych, do zaimportowania. Pobawiłem się troszkę w Gimpie, by poprawić wygląd mapki tu i tam, ale bez drastycznych zmian. Inkarnate mogę ogółem polecić, choć nie jest to narzędzie aż tak funkcjonalne i, moim zdaniem, potrzeba mu jeszcze kilku funkcji. Sprawdźcie sami :D

 

W porządku i rzecz ostatnia, czyli... Wizerunki postaci! Tak jest, dzięki wsparciu wspaniałych ludzi głównie @Socks Chaser oraz @Cluvra, w końcu zdecydowałem się zagościć na DeviantArcie, co posłuży mi na platformę do dzielenia się pracami graficznymi, w tym obrazkami z postaciami oraz ilustracjami (mam nadzieję) ale i innymi rzeczami. Znajdziecie to tutaj - ShinHoffman

Póki co, macie tam obrazki ze znanymi już postaciami, ale także wcześniej nie pokazywanych nigdzie rodzicieli głównych postaci! No, jeszcze nie wszystkich, ale cierpliwości. Materiały graficzne będą sukcesywnie udostępniane.

 

 

Wszystko o czym teraz napisałem już znajduje się w pierwszym poście. Zapraszam gorąco.

 

 

Jak widać, "Kresy" nabierają tempa i rozmachu, ale to nie znaczy, że zapomniałem o innych rzeczach, czy o Was. Fanfik z Trixie niebawem będzie zakończony, ale przed publikacją przejdzie on serie badań. W międzyczasie postaram się o jakiś feedback. Dawno nie komentowałem/ nie recenzowałem fanfików i chciałbym jeszcze w tym roku co nieco poczytać.

 

Pozdrawiam!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Król Etirenus

Napisałem o tym troszeczkę powyżej ;) Generalnie, do wykonania mapy posłużyłem się narzędziem zwanym Inkarnate. Jest to darmowe narzędzie dostępne z poziomu przeglądarki. Link zapodałem wyżej, Inkarnate jest jeszcze w fazie rozwoju, według zamieszczonych informacji na stronie projektu, znajduje się w fazie beta. Oferuje pewną pulę obiektów, ale można zaimportować do 10 własnych, co uczyniłem. Po wyeksportowaniu mapy podziałałem trochę w Gimpie żeby dodać kilka rzeczy, zmienić balans kolorów, takie tam.

 

Ogólnie, polecam Inkarnate, choć wiele jest jeszcze do zrobienia. Nie zaobserwowałem żadnych błędów, tylko braki w funkcjach i dosyć średnią wydajność, jest pole do pewnych uproszczeń. Ale ogólnie, można za jego pomocą stworzyć sobie mapkę fantasy, bez większych problemów. Nauka operowania w Inkarnate to jakieś 5-10 minut, naprawdę :D

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...