Skocz do zawartości

Kresy [NZ] [Seria] [Slice of Life] [Violence] [Adventure] [Sad]


Hoffman

Recommended Posts

Cześć Wam! Przybywam z kolejnymi aktualizacjami - tak jest, dwiema za jednym zamachem, jako że napotkałem na pewne problemy, przez które trochę straciłem chęci na cokolwiek... Ale zapewniam, że już jest dużo lepiej, więc wracam do internetów :rdblink: Dzisiaj, w ramach nadrobienia poprzednich tygodni, zarzucam dwoma opowiadaniami. W piątek dodam kolejne. Czy to będzie koniec? Cóż, jeszcze nie. Wciąż czeka na Was kilka odcinków.

 

 

Ale zanim przedstawię kolejne fanfiki, chciałbym ustosunkować się do najnowszej odpowiedzi ze strony @Suna, za którą oczywiście bardzo dziękuję ;)

 

Dnia 23.05.2023 o 19:19, Sun napisał:

Choć przeszłość Archibalda też byłaby kusząca. 

 

Spoiler

W przedostatnim odcinku Archibald uchyla nieco rąbka, nie tylko o sobie, ale i kilku poprzednich Ashfallach. To bardzo niewiele, ale są pewne tajemnice, których nie chciałbym wyjawiać, na pewno nie w tym momencie. Na przykład pewni dwaj Ashfallowie, znajdujący się w drzewie genealogicznym (a raczej w znanym nam jego fragmencie) między Fenrirem I, a Iris i Archibaldem. Szczególnie ten jeden, po którym słuch zaginął.

 

Tutaj są kolejne sekrety, co do których chciałbym podrzucić kilka podpowiedzi przy okazji hipotetycznego ciągu dalszego... A może i je wyjawić, kiedy nadejdzie odpowiednia pora? Wszystko jest możliwe.

 

Dnia 23.05.2023 o 19:19, Sun napisał:

Owszem, łowcy też mogłoby być więcej, ale należy pamiętać, że to w sumie najemnicy nauczyli go łamać prawo (bo raczej nie zrobił tego jego ojciec, chyba, że źle pamiętam), to najemnicy nauczyli go walczyć, to najemnicy nauczyli go myśleć w pewien określony sposób i pewnie zrobili dla niego coś jeszcze.

 

Owszem, masz rację ;) Najemnicy przywieźli go z Neighfordu do Equestrii, dali mu dom i siłę, której tak bardzo chciał, a z którą długo kompletnie nie potrafił sobie poradzić. Aż pojawiła się Spicy, która - OCZYWIŚCIE, że tak - na swój przedziwny i przewrotny sposób uratowała mu zad. Zresztą, bodajże również w przedostatnim odcinku serii...

 

Spoiler

Fenrir i pewien ktoś mają pewną pogawędkę, która sugeruje, że Spicy jest dla niego dużo ważniejsza, niż nam się wydaje. Niemalże jakby jej obecność w jego życiu nie była przypadkowa. Niemalże. Następna rzecz, wokół której chciałbym rozpisać coś... większego.

 

Niestety, jeszcze nie mam w pełni wykrystalizowanego planu na coś tak daleko w serii. Nic poza tym, że chciałbym pisać dalej.


 

Spoiler

 

Dnia 23.05.2023 o 19:19, Sun napisał:

Zakładając, że Kresy będą pisane, a Fenrir zostanie tym łowcą na służbie księżniczek, to dlaczego by nie miał działać w towarzystwie starej ekipy, albo przynajmniej jej części? Wtedy można by zarówno pokazać łowców od strony nauki zwalczania bestii (po Archibaldzie mogły zostać hybrydy, które wymagają innego podejścia niż łowcy znają i łowcy musieliby się uczyć, eksperymentować ze skąłdnikami i tak dalej), jak i dać miejsce na wspominki z początków ich znajomości, oraz może jakieś historie sprzed czasów Fenrira. 

 

Czytasz mi w myślach :NjdaT: Dokładnie taką ścieżkę planuję dla Fenrira w ramach ciągu dalszego - wydaje mnie się to najlepsza drogą progresji dla tego bohatera po wszystkim, przez co przeszedł, a także środowiskiem sprzyjającym rozwijaniu tajemnic i zwrotów akcji, nie tylko wokół jego postaci :aj5:

 

Jednakże powrót do przeszłości w ramach "starych Łowców" ma pewną przewagę. Zwracam uwagę, że w sytuacji opisanej przez Ciebie, Fenrir oraz ekipa, w której będzie działać, będzie znajdować się pod jurysdykcją księżniczki Celestii i będzie przyjmować ściśle określone rozkazy. W ramach poprzedniego środowiska to ci Łowcy sami byli sobie szefami. Sami sobie wyznaczali cele, sami wyruszali na wyprawy i sami gromadzili sobie skarby i wiedzę, co nie zawsze mogło iść w parze z intencjami władzy, a wręcz być na bakier z prawem. Po prostu mieli większa swobodę oraz bazę tylko dla siebie, która w każdym momencie mogła zostać odkryta.

 

Jasne, to samo technicznie można powiedzieć o gildiach najemniczych, przez które Fenrir się przewinął, ale to były bardziej... "gangi", a Łowcy są poszukiwaczami przygód/ skarbów. Profil działalności podobny, ale inny ;) Plus inny kontekst.

 

Nie wspominając o tym, że byłaby to szansa na lepsze zarysowanie relacji między Fenrirem, a Pouchem, Spiralem oraz Ivy, czyli postaciami, obok których w ramach jednej organizacji niebieski pegaz z powodów fabularnych, siłą rzeczy, NIE MOŻE już wystąpić.

 

Dlatego dodatki powracające do czasów "starych Łowców" tak mnie kuszą. Ale, co odgadłeś, niezależnie od tego czy powstaną, czy nie, Łowcy technicznie w historii będą :rdblink:

 

 

W porządku, pora na nowe opowiadania. W ich opisach zawarłem małe SPOILERY, bo nie potrafię neutralnie opowiadać własnych opowiadań xD

 

Nie, serio, poniżej DELIKATNE SPOILERY, więc deko uważajcie. Jeżeli byliście na bieżąco z kącikowymi premierami, to nie macie czego się obawiać ;)

 

 

Na początek kolejny i jak na razie ostatni dwuczęściowiec - "Z najlepszymi życzeniami", czyli jeszcze jedno opowiadanie świąteczne, chronologicznie osadzone w pobliżu Wigilii Serdeczności. Może nie jest to odpowiedni czas w roku (na pewno nie najlepsza atmosfera, nie wspominając o pogodzie), ale... cóż, planety nie do końca ustawiły się w odpowiedni sposób względem gwiazd, by jakimś niesamowitym łutem szczęścia pora świąt zgrała się z premierą fanfika na forum.

 

W każdym razie, zobaczymy co słychać u rodziny Crusto i jak radzi sobie ona w Equestrii, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach w kraju. Wszakże minęło już trochę czasu od ich przybycia na północ, nie wspominając o tym, że teraz Gleipnir i Wise Glance są rodziną ;) Dowiemy się co porabia Gelgia, poznamy też paczkę jej nowych przyjaciół. No i jak się okaże, Albert postanowił się zmienić... Ale czy to starczy by Gleipnir my wybaczył?

Poza tym, naprawdę lubię opisy w tym tekście. Zima jest wspaniała :D

 

Aha - ale to wszystko w ramach pierwszej części! No dobrze, ale to o czym jest druga, zapytacie? Przeniesiemy się na południe i zobaczymy co się tam dzieje po najcięższych bitwach opisanych w ramach poprzedniego opowiadania. Fenrir, po tychże wydarzeniach, integruje się z zebrami, które.. w wyniku pewnych okoliczności jakby zmieniają do niego nastawienie? Poza tym, ogier czuje, że coś się wydarzyło, toteż nie zabraknie pewnych refleksji. Z racji jego położenia, to nie będą białe święta, acz pojawi się promyk nadziei. Zajrzymy nawet do Neighfordu!

 

Kolejnym odcinkiem jest "Na skraju zaufania", czyli wielki plan Hermesa oraz nawiązanie przez niego sekretnego paktu z koziorożcami, na czele których stoi samo rodzeństwo Devoran. Throire, znany w Kaprikornii markur śruborogi, wybitnie uzdolniony wynalazca i konstruktor, niedawno zaprojektował nową maszynę, która ma zostać przetestowana w Cevalonii. Jak się okaże, szanowna Komisja, jak również król Salazar Devoran, mogą mieć w tym wszystkim swój własny, nie taki mały plan. Na ile idealny dla nich kształt południa po wojnie mógłby się pokryć z wizją Hermesa? Jakie są prawdziwe cele koziorożców i czy ogier w ogóle jest świadom możliwych zagrożeń? Wygląda na to, że w tej sytuacji nikomu nie można ufać.

Rzutem na taśmę zajrzymy do Zebryki, by wyruszyć na odkrywanie nowych sekretów, czekających na zebry i kucyki w głębinach.

 

 

Cóż, zdaje się, że na razie to by było wszystko. Oczekujcie kolejnego uaktualnienia! ;)

 

Pozdrawiam!

Edytowano przez Hoffman
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo się rzekło, zamieszczam kolejne opowiadanie z cyklu, tym razem nosi ono tytuł "Cień Pojednania". Co tym razem?

 

W Mareborku niespodziewanie dochodzi do bitwy, która kończy wojnę cevalońską. Wieści szybko się rozchodzą, jednakże nie wszyscy wierzą w to, że to definitywny koniec. Chociaż mówi się o pokoju i pojednaniu, wśród niektórych już teraz rysują się linie podziału, które mogą być zarzewiem kolejnych konfliktów w przyszłości. Prócz tego, kucyki czują się... dziwnie. Jest to również czas rozstań, ale i początek czegoś nowego i szansa na odmianę swojego życia. Jakby tego było mało, przed Hermesem zostaje wyjawionych kilka tajemnic, a skrzydlaty ogier poznaje nie tylko te najkrwawsze, najczarniejsze karty historii najnowszej Mareborka, ale i motywy stojące za postępowaniem jego ojca. Lecz czy to rzeczywiście w jakikolwiek sposób usprawiedliwia zło, którego się dopuścił? Co koniec wojny oznacza dla Cevalonii i Equestrii? Jak długo kucyki wytrwają w pokoju, nim nadzwyczajna broń - wcześniej użyta do zakończenia wojny - rozpocznie następną falę nieszczęść? Wygląda na to, że odpowiedzi na wszystkie pytania przyjdą z czasem, choć kiedy zostaną ujawnione, niejeden zatęskni za życiem w błogiej niewiedzy.

 

Opowiadanie jest dosyć istotne dla fabuły i chociaż wygląda, jakby mogło być ostatnie w tej sadze - to jeszcze nie koniec :rdblink:

Nowy tekst znajduje się już w pierwszym poście. Zapraszam do czytania.

 

Do napisania za tydzień!

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.06.2023 o 23:34, Hoffman napisał:

Czytasz mi w myślach :NjdaT: Dokładnie taką ścieżkę planuję dla Fenrira w ramach ciągu dalszego - wydaje mnie się to najlepsza drogą progresji dla tego bohatera po wszystkim, przez co przeszedł, a także środowiskiem sprzyjającym rozwijaniu tajemnic i zwrotów akcji, nie tylko wokół jego postaci 

 

Cieszę się, że też tak myślisz. Wydało mi się to logiczne. No i skojarzyło mi się z filmem The Hurtlocker (polecam)

Spoiler

Główny bohater jest saperem, który służy w Iraku, jeśli dobrze pamietam. Pod sam koniec, po powrocie do domu, decyduje się ruszyć na kolejną turę do Iraku, zostawiając w domu żonę i dziecko. 

Poza tym, Fenrir nie wytrzymałby w normalnej, bezpiecznej pracy. Już nie po wojnie, w której tak czynny udział. 

 

Dnia 12.06.2023 o 23:34, Hoffman napisał:

Jednakże powrót do przeszłości w ramach "starych Łowców" ma pewną przewagę. Zwracam uwagę, że w sytuacji opisanej przez Ciebie, Fenrir oraz ekipa, w której będzie działać, będzie znajdować się pod jurysdykcją księżniczki Celestii i będzie przyjmować ściśle określone rozkazy. W ramach poprzedniego środowiska to ci Łowcy sami byli sobie szefami. Sami sobie wyznaczali cele, sami wyruszali na wyprawy i sami gromadzili sobie skarby i wiedzę, co nie zawsze mogło iść w parze z intencjami władzy, a wręcz być na bakier z prawem. Po prostu mieli większa swobodę oraz bazę tylko dla siebie, która w każdym momencie mogła zostać odkryta.

 

A niekoniecznie, moim zdaniem. Znaczy, niekoniecznie będą tak uwiązani z powodu służby Celestii. Wydaje mi się, że księżniczka mogłaby oczekiwać efektów i ewentualnie informacji o pokonywanych stworach. Jednak Łowcy dalej zdobywaliby wiedzę po swojemu, wykorzystywali własne metody i zdobywali własne zasoby. W sumie, to mając lepsze finansowanie mogliby też troszeczkę naciągnąć koronę na srebrne miecze, czy diamentowe pląby w zębach. Tu jest duże pole do manewru i duże pole do wykombinowania czegoś ciekawego. Myślę nawet, że większe niż jakby mieli działać sami. Poza tym, kolejna okazja by porównać z dawnymi czasami i powiedzieć, że kiedyś to było...

Spoiler

- Mówię wam, kiedyś to były czasy. Szlo się gdzie sie chcialo, polowało sie jak się chciało, kasa była, spokój był, a nie było jakiejś białej rury nad głową.

- Za to teraz gwardzisci nas nie gonią, a i biała rura nam sprzętu dorzuca. 

- Ale jesteśmy jak te psy na uwięzi. Musimy isć tam gdzie ona każe. 

- I co z tego? Robota to robota. No i mamy ten, jak to się zwało... fundusz emerytalny. tak. 

- Ale... ale kiedyś to było. 

Nie będę nic narzucał, co to to nie. Po prostu mam wrażenie, że ta opcja jest bardzo dobrym wyjściem i oni mogą na to pójść. Nawet mogą mieć bazę, w której starzy wiedźmini będą trenować nowy narybek. 

 

Z drugiej strony, nie mówię, że wersja z czasami przed Fenrirem jest zła. Tam też drzemie potencjał. Na przykład na różne relacje ze strażą i wojskiem. Jedni mogą szanować łowców, inni obchodzić czerokim łukiem jak oparszywiałych, a jeszcze inni chcieć zamknąć w celach za kłusownictwo. Poza tym, łowcy poza prawem mogą coś nawywijać tu i tam.

 

Cóż, zobaczymy. 

 

Swoją drogą, planujesz to jako spinoff, który będzie można czytać bez znajomości Kresów, czy raczej bardziej integralna część historii?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.06.2023 o 21:15, Sun napisał:

Wydaje mi się, że księżniczka mogłaby oczekiwać efektów i ewentualnie informacji o pokonywanych stworach. Jednak Łowcy dalej zdobywaliby wiedzę po swojemu, wykorzystywali własne metody i zdobywali własne zasoby. W sumie, to mając lepsze finansowanie mogliby też troszeczkę naciągnąć koronę na srebrne miecze, czy diamentowe pląby w zębach. Tu jest duże pole do manewru i duże pole do wykombinowania czegoś ciekawego. Myślę nawet, że większe niż jakby mieli działać sami. Poza tym, kolejna okazja by porównać z dawnymi czasami i powiedzieć, że kiedyś to było...

 

To wszystko są interesujące i warte napisania pomysły, a pole manewru (a także potencjał komediowy, który zresztą wykazałeś w spoilerze :D) istotnie jest szerokie. Sęk w tym, że nadal widzę tych "nowych Łowców" jako nową, specjalną jednostkę wojskową wyspecjalizowaną do walki z niekonwencjonalnymi przeciwnikami (czytaj: potworami naturalnego pochodzenia, sztucznie wytworzonymi chimerami oraz bronią biologiczną powstałą w wyniku oddziaływania czynnika mutagennego) oraz reagującą w sytuacjach nadzwyczajnego, również niekonwencjonalnego zagrożenia. Organizacyjnie to nawet mogłaby być jednostka samodzielna, z własną administracją, ale wciąż podlegająca Celestii. Poza tym, jak ja to widzę, zasilaliby ją także gwardziści, którzy mieliby już doświadczenie w wyżej wymienionych działaniach, nabyte czy to w Zebryce, czy przy okazji ataku tzw. Królowej Najemników. Słowem, finalnie miałoby w tym być więcej wojska, niż niezależnych poszukiwaczy skarbów. To mimo wszystko wydaje mnie się nieco krępować kopyta tych kucyków i ograniczać ich zapędy, w tym chęci pogoni za przygodami.

 

A może po prostu jeszcze nie dojrzałem do tego, by dostrzec wszystkie możliwości i za jakiś czas okaże się, że realizacja m. in. tego, o czym napisałeś, jest znacznie prostsza, wystarczy pogłówkować ;)

 

W każdym razie - jeżeli dotrę do tego momentu w fabule i będę pisał dalej, to na pewno będę dążył do tego, by jak najwięcej tych motywów znalazło się w opowiadaniach. Są zbyt ciekawe, by przejść obok nich obojętnie :)

 

Dnia 19.06.2023 o 21:15, Sun napisał:

Po prostu mam wrażenie, że ta opcja jest bardzo dobrym wyjściem i oni mogą na to pójść.

 

I pójdą, spokojna głowa ;) Zresztą pewna postać zapowiedziała już przed Fenrirem, że taka jednostka może powstać i że jeśli zechce, może w niej znaleźć swoje miejsce i służyć Celestii. Akurat w tym przypadku, jeżeli ktoś mówi w opowiadaniu, że coś może powstać, to dla czytelnika znak, że na pewno powstanie, pytanie kiedy i w jakim kształcie. To właśnie ów kształt jest tutaj kwestią, o której dyskutujemy.

 

Dnia 19.06.2023 o 21:15, Sun napisał:

Z drugiej strony, nie mówię, że wersja z czasami przed Fenrirem jest zła.

 

To znaczy, nie miałem na myśli aż tak odległych czasów. Chodziło mi o coś, czego akcja rozgrywałaby się w trakcie "Kresów", kiedy Fenrir akurat działał po stronie Łowców. W chronologii jest to okres od "Piątku trzynastego" do "Samotnego pegaza...", a więc czerwiec 2003 - czerwiec 2006, równiutko trzy lata. Przez ten czas można przeżyć mnóstwo ciekawych przygód, na pewno więcej niż wartych opisania :D Problemem może się okazać opowiadanie z bazyliszkiem - sierpień 2003 - które rozgrywa się bardzo niedługo po "Piątku", a po którym Fenrir doznaje przebłysku, że fajnie by było powrócić jakoś do rodziny.

 

Ale z drugiej strony nie wystąpił z szeregów Łowców póki nie poznał Silkflake, więc trzyletnie okno czasowe na przygody jego oraz jego kompanów pozostaje. Czyli remake "Tajemnicy Białego Bazyliszka" też tak troszeczkę by się przydał :bemused:

 

Dnia 19.06.2023 o 21:15, Sun napisał:

Swoją drogą, planujesz to jako spinoff, który będzie można czytać bez znajomości Kresów, czy raczej bardziej integralna część historii?

 

Myślę, że gdybym z sukcesem zabrał się za pisanie, to byłby to spin-off niewymagający znajomości "Kresów" - po prostu przygody Fenrira i spółki - poszukiwaczy przygód, łowców nagród i skarbów. Nawiązania do serii oczywiście by się znalazły, ale miałyby charakter mrugnięcia okiem do czytelników całego cyklu, takim "smaczkiem" ;)

 

Aha, zależy też co, jak i kiedy będzie powstawać. Gdyby taki spin-off powstawał równolegle z trzecią sagą "Kresów" (albo przed nią), niewykluczone, że w późniejszych opowiadaniach z serii znalazłyby się drobne nawiązania do tegoż spin-offu. Głównie ze względu na postać Ivy i Poucha po złej stronie, i np. Rocky'ego czy Starry Fantasy po dobrej. W innym przypadku coś takiego będzie niemożliwe - jak miałbym w powstających opowiadaniach zawierać nawiązania do czegoś, czego jeszcze nie ma, nie wiadomo czy będzie i sam do końca nie wiem o czym tam będę pisać? :rdblink:

Znaczy, niby mógłbym tak zrobić, ale tylko bym motał w fabule i robił mętlik w głowie odbiorcom. "Eno, o czym on pisze, przecież to się nigdy nigdzie nie wydarzyło, what the hay? :wtf:"

 

Tak czy inaczej, stuprocentowe szanse na zaistnienie mają ci nowi Łowcy, czyli ci działający pod jurysdykcją Celestii, a o pomysłach na kształt których właśnie rozmawiamy ;) To jest główna seria, to jest rdzeń, to musi być. A spin-off... Może powstać. Może, ale nie musi. Chociaż bardzo bym chciał i na pewno przynajmniej spróbuję :D

 

 

Pozdrawiam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak oto przyszła pora na ostatnią (jak na razie) aktualizację "Kresów", czyli zakończenie sagi rodziny Ashfall. W pierwszym poście znalazło się już opowiadanie wieńczące tę część historii, czyli "Dzień ojca". Tym razem powstrzymam się przed krótkim opisem tekstu, ale myślę, że tytuł mówi wszystko co trzeba ;)

 

 

A teraz zaparzcie sobie herbatę i usiądźcie wygodnie, bo trochę to potrwa :boredstarlight:

 

 

Niniejszy wątek został rozpoczęty w dniu 18 stycznia 2014 roku. Wówczas znajdowało się tutaj tylko jedno opowiadania - tekst napisany z okazji specjalnej edycji konkursu literackiego "Święta, święta...".

Niecały rok później ogłosiłem, że chcę zrobić z tego serię. Z tejże okazji w temacie zamieściłem nieco rozszerzoną wersję "Spełnienia życzeń", a także dwa zupełnie odnowione teksty, wywodzące się kolejno z VII edycji konkursu literackiego oraz edycji specjalnej "4000" - "Samotny pegaz na rozdrożu" oraz "Nikt nie jest doskonały". Seria na tym etapie jeszcze nie miała swojego tytułu.

Nieco później, 28 maja 2015 roku w wątku pojawiło się pierwsze chronologicznie opowiadanie - "O szyby deszcz dzwoni" - a seria otrzymała tytuł oraz tagi. I się zaczęło.

 

Dlaczego to piszę? Dlatego, że gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że będę pisać "Kresy" tak długo, w trakcie zrodzi się w mojej głowie tyle nowych pomysłów, wątków i postaci, a seria rozwinie się do formy ani trochę nieprzypominającej mojego pierwotnego planu - nie uwierzyłbym. Spoglądając w przeszłość, moje twierdzenie z początku 2015 roku:

 

Cytat

 Pamiętajcie, że ja już znam całą historię 😜

 

To się wydaje teraz takie... nawet nie śmieszne - wręcz oderwane od rzeczywistości. Jasne, miałem jakiś zamysł jak mają się potoczyć losy najważniejszych postaci, gdzie mają wylądować, co się ma z nimi stać i jak ogółem wygląda południowa część kontynentu... Nie, pisząc wówczas te słowa, nie miałem pojęcia o czym mówię. Znałem tylko kawałek historii. Resztę poznawałem w trakcie jej pisania.

 

 

Pamiętam, że gdy ogłaszałem wyjście kresowej nadprodukcji z piekła deweloperskiego, obiecałem Wam liczby. Zatem kiedy seria się urwała, włącznie z tytułami, tagami oraz autorem/ prereaderem, było tego - według moich wewnętrznych statystyk - 324 717 słów i 837 stron tekstu. OK, wynik ten jest troszeczkę niedokładny, gdyż włącza w licznik remake "Spełnienia życzeń" z 2020 roku. Seria urwała się wcześniej, ale w lutym 2020 na Kąciku Lektorskim rozpoczęło czytanie "Kresów" i zaczął się wyścig z czasem - napisać od nowa opowiadanie świąteczne, coby jakościowo nie odstawało tak od reszty. Słowa i strony zacząłem liczyć troszkę później ;) W każdym razie, kiedy przyszło co do czego, nadprodukcja wyniosła 230 626 słów i 587 stron. Napisałem wtedy, że pękło pół miliona słów i tysiąc stron fanfika. I rzeczywiście, razem wyszło mi z tego 555 343 słów i 1424 stron. Ale to nie koniec - musiałem popracować nad trzema ostatnimi tekstami, gdyż byłem z nich nie do końca zadowolony. Łącznie rozciągnęły się na 73 144 słowa i 173 strony.

 

Zbierając wszystko w całość, wyszło mi, że na dzień dzisiejszy "Kresy" to 628 487 słów i 1597 stron fanfikcji :NjdaT: Jako ciekawostkę podam, że pod kątem słów saga rodziny Crusto to jakieś 37,26% całości, reszta (62,74%) to saga Ashfallów. Widać zatem trend - coraz więcej i więcej :D

 

Co oznaczają te liczby? Nic takiego. W obliczu najdłuższych, największych projektów fandomu, to jest nic, nawet nie małe piwo. Zresztą tu wcale nie chodzi o ilość, to się po prostu dzieje w trakcie pisania, po prostu. Dla mnie jednak, jako twórcy, znaczy to wiele, gdyż nigdy nie przypuszczałem, że będę w stanie konsekwentnie prowadzić jeden projekt tak długo, rozpisując go do takich rozmiarów. Spodziewałem się, że skończę na tym, co sobie wymyśliłem w 2015, ewentualnie udzieli mnie się słomiany zapał, że się wypalę, wymyślę coś nowego, te rzeczy. A jednak nic takiego się nie stało. Znaczy, rozpocząłem kilka nowych projektów, ale nie przyćmiły one "Kresów". Oceniając to z perspektywy czasu... Nie mogę w to uwierzyć :wut:

 

 

Najwyższa pora złożyć Wam podziękowania, ponieważ bez Was wszystko, o czym napisałem powyżej, nie byłoby możliwe :rdblink: Chciałbym rozpocząć od - cóż za niespodzianka - @Foleya, który był tu praktycznie od początku i nie tylko pozostawił wiele komentarzy w niniejszym temacie, ale także bardzo długo pomagał mi przy fanfikach, nie tyko poprzez prereading oraz sugestie co do tekstów, ale i dyskusję o fabule i postaciach, która to naprowadziła mnie na tory, którymi fabuła "Kresów" zajechała do punktu, w którym obecnie się znajduje. Jednocześnie Foley jest, jak sugeruje to forum, jednym z topowych komentujących ów wątek. Kim są pozostali? Mowa oczywiście o @Verlaxie, który konsekwentnie brnął przez fabułę kolejnych odcinków cyklu, nie szczędząc cennej krytyki, która jeszcze szerzej otworzyła mi oczy na aspekty dotyczące światotworzenia, kreacji postaci czy szeroko pojętej logiki, w ramach której świat przedstawiony mógłby funkcjonować. Jako topowemu komentatorowi, pragnę podziękować również @Sunowi, który nie omieszkał czytać nowych "Kresów" przy okazji kącikowych premier, nie wspominając o ciepłych słowach odnośnie poszczególnych części cyklu, które dopingują mnie do dalszego pisania. Dziękuję Wam również za Wasze głosy na tag [Epic], zawsze jest bardzo miło dostać taki głos :D Liczę, że ciąg dalszy serii stanie na wysokości zadania i nawet jeżeli nie spełni wszystkich oczekiwań, nie okaże się niesatysfakcjonujący na tyle, byście musieli oddanych głosów żałować. Postaram się wszystko zrealizować jak najlepiej potrafię ;)

Ponadto, jako topowemu komentującemu, pragnę złożyć podziękowania również @KLGDiamondowi. Świeże spojrzenie kogoś nowego w fandomie zawsze jest w cenie, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do serii powrócisz :aj5:

 

Nie wolno jednak zapominać o innych komentujących, wedle kolejności postowania: @Bester, @Madeleine, @Mordecz, @Coldwind, @karlik, @Grento YTP, @Xelacient, @Dolar84 oraz @Nika. Wielkie dzięki za poświęcony czas i za każdy komentarz, za każdym razem było mi niezmiernie miło poznawać Wasze zdanie i wyciągać wnioski na przyszłość :) W ogóle, dziękuję także wszystkim czytelnikom, którzy śledzili serię, lecz nie zdecydowali się na komentarz z tego czy tamtego powodu.

 

Pragnę gorąco podziękować również @Carmezan, za pierwszy fanart w historii, jaki otrzymałem. Przedstawia on Fenrira i Silkflake, do dziś uważam, że praca wyszła przeuroczo i klimatycznie :D Uwagę zwraca tradycyjny styl, do którego mam słabość, a także kreska i kolorki, które po prostu się nie starzeją. Ilekroć sobie przypominam ten piękny fanart, mam wrażenie, jakby znów był 2015 rok, seria startuje, a ja nie mam najmniejszego pojęcia o tym jak daleko to zabrnie :rdblink:

Podziękowania należą się także za inne wspaniałe rysunki - wiecznie knującą i mącącą wszystko, ale za to jak fajnie wyglądającą Spicy, wyjątkowo bez swojej charakterystycznej czapki, wykonaną przez @Cluvry'ego, narysowanych elegancko tradycyjną techniką Gelgię, Gleipnira i Wise Glance w kolorze, a także szkic przedstawiający pasiastych wojowników - Quoirę i Teriyo - autorstwa @Cahan, urokliwy rysuneczek z Gelgią od @Nika, a także... prześwietny remaster okładki fanfika w wykonaniu @Xsadi! :D Obrazy powstawały przy różnych okazjach, każdy jeden ładował mnie nowymi chęciami oraz po prostu cieszył oko. Za wszystkie bardzo dziękuję, doceniam włożoną w nie pracę oraz poświęcony czas ;)

Powinienem dodać do pierwszego posta galerię ze wszystkimi pracami. Wszystko będzie w jednym miejscu, coby każdy mógł je podziwiać.

 

I wreszcie - ogromne podziękowania dla Kącika Lektorskiego za przeczytanie "Kresów", a potem zrealizowanie premiery całej nadprodukcji opowiadań, jak również projekt audiobooka. Tyle wspólnie spędzonych na czytaniu i słuchaniu wieczorów, masa ciekawych spostrzeżeń i pomysłów, możliwość dyskusji o opowiadaniach i przede wszystkim rewelacyjny klimat każdego jednego czytania, za wszystko to jest niezmiernie wdzięczny :) Kogo tu mamy z ekipy? Jest @RedMad, jest @Lisowaty, @Wilczke, @Dex, mamy nawet @MrThunderPL, no i inne kącikowe głosy, zarówno byłe, jak i obecne: @Cygnus, @Luksji, @KLGDiamond, @Karr_oth, @Grento YTP, @Nika @Sun, @Ziemniakford, @Half Alicorns Universe... Kurczę, mam kłopot z przypomnieniem sobie wszystkich osób, które brały udział w czytaniach :bemused: Jeżeli kogoś pominąłem, to przepraszam, ale jak coś dajcie znać - każdy lektor powinien się znaleźć w tymże poście dziękczynnym ;)

 

Jako, że wymieniłem już wszystkich (tak sądzę) w jednym miejscu, chciałbym raz jeszcze Wam powiedzieć...

 

D z i ę k u j ę !

Jesteście niesamowici :D

 

 

Troszkę to wszystko wygląda jak pożegnanie. Jak coś w rodzaju epilogu, nie tylko dla "Kresów", ale i mojej twórczości. Czy to rzeczywiście koniec?

 

To zależy.

 

Przede wszystkim - to tylko może być koniec. Chciałbym zrealizować wszystkie pomysły na "Kresy", jakie mam w głowie i tym samym dać Wam pełne zakończenie tej historii. Jednakże nie jestem pewien czy dam radę napisać trzecią, finałową sagę (czytaj: III tom). Nie mam już tyle wolnego czasu, co kiedyś, nie wspominając o sprawach prywatnych oraz wenie, która bywa zdradliwa. Ponadto wciąż dopuszczam do siebie myśl, że w trakcie mogę się wypalić. Niemniej, prace nad ciągiem dalszym "Kresów"... już trwają! Na razie nie chcę nic mówić o tym, co już mam i co mam zamiar napisać w dalszej kolejności, ale oto kilka podpowiedzi czego się można podziewać:

 

  • Kolejne rozszerzenie świata, o wyspiarski kraj koziorożców - Kaprikornię.
  • Ma być "arc" w całości poświęcony koziorożcom. Nie tylko rodzinie, po której będzie się nazywać kolejna saga.
  • Mają się znaleźć nawiązania do serialu animowanego - wątki, których rezultaty możemy oglądać w ramach odpowiednich odcinków.
  • Celestia ma dołączyć do grona bohaterów i wziąć czynny udział w fabule.
  • Tajemnica białych zwierząt może zostać wyjawiona.

 

Co jeszcze? Cóż, na pewno będę chciał odświeżyć nieco mapkę, no i w końcu dokończyć grafiki z postaciami. Poza tym, jak możecie wywnioskować z mojej rozmowy z Sunem, snuję plany o remake'u "Tajemnicy Białego Bazyliszka" oraz spin-offie o przygodach łowców, z czasów, kiedy sekretną organizację poszukiwaczy przygód zasilał Fenrir - wszystko, co działo się po "Piątku trzynastego", a przed "Samotnym pegazem...".

 

Niewykluczone, że w międzyczasie światło dzienne ujrzą nowe rzeczy, nad którymi również pracuję.

 

 

W każdym razie, czas na... dosyć długą przerwę.

 

To by było wszystko, co chciałem napisać. Dzięki wielkie wszystkim raz jeszcze, również za to, że dotrwaliście do końca tego posta ;)

 

Trzymajcie się ciepło i zdrowo, pozdrawiam serdecznie, do napisania przy następnej okazji!

Edytowano przez Hoffman
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Pora wrócić do Kresów, zaczynając od „Z najlepszymi życzeniami”. Wprawdzie po połowie lektury zauważyłem, że ten fik już czytałem przy okazji poprzedniej serii rozdziałów, ale i tak postanowiłam go dokończyć, zanim przejdę do kolejnych opowiadań z kresowych serii. Zwłaszcza, że czyta się przyjemnie i trafił mi się jeden z chyba trzech Kresowych fików okołoświątecznych, które wszystkie są przyjemne i sprawiają, że się ciepło robi na serduszku. Myślę, że gdybyś, Hoffman, przez te 11 lat istnienia fandomu, co roku wypuszczał fik świąteczny, nikt by nie marudził, że są nudne czy wtórne, bo to się naprawdę czyta z uśmiechem na ustach. 

Ale przejdźmy dalej. Do: Na skraju zaufania.

 

Początek z koziorożcami jest niezwykle interesujący. Nie dość, że znów mówi co nieco o tej nowej nacji (którą zaczynam coraz bardziej lubić i uważam, że ma duży potencjał dla kogoś, kto chciałby napisać jakiś większy spinof do Kresów)

 

Spoiler

Jeśli dobrze widzę, to Koziorożce są rasą nieco steampunkową (a w zasadzie może technomagic punk), korzystającą z maszyn kroczących, ogarniających alchemię, nieco genetykę i pewnie jakieś podstawy elektryczności i tak dalej. Tu jest duży potencjał dla jakichś fików opartych o rozwój jakiejś technologii, zmagania konstruktorów, nowe rozwiązania, nieudane eksperymenty i wiele więcej. Znalazłoby się też pewnie miejsce na jakąś politykę i spiski. Słowem, tam jest gigantyczny potencjał i nawet trochę żałuję, że nie mam pomysłu, na jakiś fanfik u koziorożców.


 

Co ciekawe, scena na galeonie, wraz z końcówką poprzedniego fika wskazują na to, że te wszystkie wydarzenia to może być dopiero początek problemów Equestrii. I tu mam takie wrażenie, że niezależnie czy Hoffman skończyłby Kresy zamykając obecne wątki, czy pociągnął je dalej, dając nowe zagrożenie w dopiero co pogodzonym świecie, całość nie byłaby nudna. 
Dalej robi się ciekawiej, bo nie tylko mamy kilka fajnych teorii i pomysłów (w tym pomysł na dodanie „biologicznego” sterowania do golemów, które przypomina mi trochę klimaty młodzieżowej powieści Lewiatan), które następnie mamy okraszone fajnymi technikaliami, kiedy to Hermes uczy się o golemach. A pamiętajmy, że Hermes jest nietechniczny. 
Same rozkminy Hermesa, co takiego knuje Archibald i koziorożce też są interesujące. Aż się sam zacząłem zastanawiać, kto tu kogo ogrywa i po co? 
No i na koniec prastare ruiny zebr. Przyjemny fragmencik. Troszkę może mało napięcia i tajemnicy, ale nie jest źle. Swoją drogą, dorzucenie tego na tym etapie bardzo, ale to bardzo zaskakuje, a przy tym, nie ma się wrażenia, że ten wątek pojawia się na siłę, czy z zadka. On jest tu sensownie wpleciony i uargumentowany. Liczę, że może ciutek więcej się pojawi. 

 

Cień pojednania

Nadchodzi zamykanie wątków, kończenie wojny i w ogóle. Zaczyna się od ostatniej szarży Hermesa by obalić swego ojca i przejąć władzę nad krajem. Proste, typowe i ma sens

 

Spoiler

A z czasem, mam wrażenie, okazuje się, że Archibald to przewidział i nie jest specjalnie zaskoczony. Tym bardziej skłaniam się by myśleć, że on naprawdę zaplanował takie przekazanie władzy synowi, by budował dobrobyt i pozycję jako zbawca. A czy zakładał, że Fenrir będzie współpracował z zebrami by ocieplić nazwisko Ashfall, by później Hermes miał łatwiej? (Śmierdzi nawet trochę planami barona Harkonnena z Diuny)


Mógłbym ponarzekać, że ten nowy golem jest taki wspaniały, tak łatwo wchodzi do miasta, jest tak niezniszczalny i bezawaryjny i jak gromi obrońców... Ale nie chcę. W Kresach mi to nie przeszkadza, że taki prototyp (bo to jednak jest prototyp, a prototypy często źle kończą) działa idealnie. Poza tym, to nie on sam wygrał wojnę i z uwagi na pewne szczegóły, sprawę musieli i tak zakończyć zwykli żołnierze. 
Skrótowy (lecz nie krótki) opis penetracji ruin i podziemi jest treściwy i choć odpowiada na wiele pytań, to też stawia kolejne. Chociażby kwestia łodzi podwodnej. Wymysł? A może przypadkowy traf, z którego wynika współpraca Kaprikorni przy tworzeniu hybryd. A może kuce morskie? Wątpię jednak byśmy się dowiedzieli. 
Dalej mamy rozmowę Archibalda z Hermesem i co ciekawe, mam wrażenie, że Archibald przewidywał, że Hermes go obali, wsadzi do paki i zajmie jego miejsce. Może nawet to zaplanował? W końcu, czy pogromca dyktatora i kuc, który zaprowadził pokój nie ma od razu dość wysokiej pozycji? Może nawet Fenrir, walczący wśród zebr i przy okazji ocieplający nazwisko Ashfall był częścią planu? Dobra, to na pewno nadinterpretacja. Choć czy aby na pewno? Jednak głównym elementem tej rozmowy jest rzucenie trochę światła na przeszłość Archibalda i jego przodków, oraz Iris. Przyznaję, jest trochę odpowiedzi i kilka dodatkowych pytań. Jak to, kim był ojciec Fenrira II. No chyba, że nie skojarzyłem czegoś. 
Jednak najbardziej zastanawiająca jest końcowa scena z Valerią. Co takiego ona z Archibaldem kombinują. Mam wrażenie, że chcą albo go uwolnić, albo jakoś zdalnie pociągać za sznurki. I tu muszę przyznać, że mam pewne obawy, ponieważ nie wiem czy chciałbym to oglądać. Znaczy, Hoffman przyjemnie pisze i z pewnością ten wątek byłby dobrze prowadzony i w ogóle. Ale z drugiej strony, obawiam się, że to mógłby być długi wątek, a już widziałem w Kresach dużo innych materiałów i tematów do podjęcia, które jawią się ciekawsze niż to. Kaprikornia, ruiny, Fenrir najemnik, łowcy… 

Poza tym, rozdział tradycyjnie dobrze i bezbłędnie napisany. 

 

Dzień ojca

Koniec. Fenrir wraca do domu, niepokojąc się, czy ma do czego. Spotkanie z rodziną przebiega nad wyraz spokojnie, muszę przyznać. Spodziewałem się ciutek więcej emocji, ale i tak było spoko. Dyskusja z Albertem na plus. Dodaje nieco akcji spotkaniu. No i warto zauważyć, że choć Albert postanowił się zmienić, to nie zmienił się tak do końca. dalej jest niemiły, burkliwy i pewnie dalej nie chce o wielu rzeczach mówić. Ale to dobrze. Nie wydaje mi się, by na tym etapie on mógł się zmienić kompletnie i nie wiem w ogóle czy taka zmiana by do niego pasowała. Słowem, wypada dobrze tak jak jest. 
Podobało mi się też, że Hoffman nie oszczędza Fenrira nawet po wojnie i wstawił tą scenę z koszmarami. Logiczne i sensowne następstwo tego co przeżył. Dodaje realizmu. 
No i wraca też szkatuła. Przyznaję, szło o niej zapomnieć, ale wraca w pięknym stylu i co nieco nam pokazuje.Bardzo urocza scena z małym Fenrirkiem. Przyznam, że przez mgnienie miałem wrażenie, że wspomnienie może należeć do kruka, ale to by musiało oznaczać, że jest nim sama Iris, a to nie do końca pasowałoby mi do kresów. bo i dlaczego miałaby zostać zmieniona w kruka? jaką mocą?, nie było jakichkolwiek wzmianek w fiku o takich możliwościach czy obawach, więc czemu miałoby to być możliwe? Z resztą, nie wiem czy to by mi pasowało do kontekstu. Odrzucam więc tą możliwość, na chwilę obecną. Nawet mimo tego, że ten kruk nie pojawił się tam bez przyczyny, a jego dziwna ucieczka pozostawia wiele pytań. Ale kto wie, może kiedyś się dowiemy czym jest. 
No i na koniec wielkie spotkanie, na które czekaliśmy chyba od dłuższego czasu. Dwoje ukochanych spotyka się po długiej i niepewnej rozłące. Wspaniała, wzruszająca i napisana chyba podręcznikowo scena. Jest i niepewność, niepokój, początkowe nerwy i chęć wycofania się. Z czasem napięcie rośnie, aż widzowie mogą wreszcie zobaczyć moment gdy ukochani padają sobie w ramiona, przepraszają, wyznają miłość i rozmawiają. Iście szczęśliwe zakończenie i przepiękny koniec Kresów. A przynajmniej tej ich części. 

Jako, że to koniec pewnego etapu Kresów, pokuszę się o jeszcze jedno podsumowanie całości. To jest naprawdę bardzo dobry fanfik (jeden z najlepszych w polskim fandomie i jeden z najlepszych jakie czytałem). Ma wspaniale wykreowane uniwersum, dobrze napisanych bohaterów z odpowiednią głębią, ciekawie prowadzoną fabułę i bardzo dobrą, jeśli nie nienaganną stronę techniczną. Cieszę się, że w końcu go przeczytałem, choć długo odkładałem to na później. 

 

Mam nadzieję, że jeszcze uda się coś z Kresów zobaczyć. Osobiście najchętniej poczytałbym o: 
Przeszłości Alberta (co poradzić, lubię gościa) 
Kaprikorni (Państwo z podniebnymi galeonami, leżące obok państwa gdzie do pługa zaprzęga się zebrę, albo żonę z pewnością ma coś do opowiedzenia)
Zebrzych ruinach i opuszczonych, podziemnych miastach.
Fenrirze łowcy
Może o przygotowaniach Weissa do rebelii. Myślę, że tu by był spory potencjał na pokazanie gierek politycznych i różnych machinacji. 
Cokolwiek, co zechce napisać autor. 

Na sam koniec jeszcze raz polecę wszystkim fik, bo warto. Naprawdę warto. 
 

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Nasłuchałem się wiele dobrego o serii „Kresy” autorstwa Hoffmana. Dlatego gdy nadarzyła się okazja postanowiłem skonfrontować oczekiwania z rzeczywistością. W przypadku „O szyby deszcz dzwoni” mam jeden czy dwa dość istotne zarzuty.

 

Akcja fanfika, pierwszego z wielu z serii osadzona jest Ĉevalonii krainie znajdującej się na południe od Equestrii i, o ile Equestria jest wzorowana na USA, tak mi kraina w której zaczyna się akcja kojarzyła się z innymi Stanami Zjednoczonymi. Konkretnie Meksykańskimi Stanami Zjednoczonymi. Nie wiem czy są to poprawne skojarzenia.

 

Fanfik skupia się na kilku postaciach, pozostawiając tło wydarzeń na drugim planie. Ĉevalonia i miasto, w którym rozgrywa się akcja są opisane raczej pobieżnie. Wiemy, że jest to obszar ubogi o niskim standardzie życia. Wzmianki o klimacie, innych miastach, komunikacji, gospodarce itd. są bardzo zdawkowe. Nie wiemy wiele o architekturze, strojach itd. Jednym słowem, Ĉevalonia zaprezentowana w tym pierwszym fanfiku z serii, nie ma niczego co by ją wyróżniało od Equestrii lub też jednego z wchodzących w niej skład krain.

 

Skupiamy się, jak już napisałem, na relacjach kilku postaci, będących członkami jednej rodziny. Są to Fenrir, jego ojciec (którego imienia nie pamiętam a skończyłem czytać fanfika przedwczoraj), ciocia Henrietta, wujek Albert oraz kuzyni Gleipnir i jego siostra, której imienia też nie pamiętam. Jeśli nie pamiętam ich imion, to chyba znaczy, że nie będą ich dotyczyły kolejne akapity.

 

Podoba mi się to, w jaki sposób autor nakreślił charaktery postaci, tworząc pomiędzy nimi sieć wzajemnych powiązań emocjonalnych. Poznajemy też dzięki nim kulturę Ĉevalonii, nacechowanej jawną niechęcią wobec pegazów oraz tych jednorożców, które miast pracować wolą studiować sztuki magiczne. Jest to bowiem kraj, gdzie niski poziom życia zmusza kucyki do pracy od dziecka. Ogólnie portret biedy został tutaj nakreślony umiejętnie, bardzo obrazowo. Przychodzi mi zatem porównywać „O szyby deszcz dzwoni” z prozą Dickensa. Zwłaszcza interesujące są relacje między Henriettą i jej dziećmi a Fenrirem. Są one pełne ciepła i czasami wręcz wzruszające. Autor nie tworzy wyrazistych charakterów, dając bohaterom jakieś niepospolite cechy. One się kształtują właśnie poprzez ukazanie całości relacji między nimi.

 

Niestety efekt jest moim zdaniem nieco daleki od pełni potencjału gdyż zarówno ojciec Fenrira jak i jego kuzynka są nieco w tle. Natomiast postać wuja bohatera jest moim zdaniem, wręcz przerysowana. Dlaczego, czy takich ludzi jak Albert nie ma naszym świecie? Są, ale prawdopodobnie możemy dojść co ich takim uczyniło. W przypadku Alberta, nieco mi tego tła brakuje. Rysuje się on zatem jako kucyk niezwykle ograniczony, bez cech które by go w jakikolwiek sposób rehabilitowały. Przykładowo, żali się on, że gdyby był dobry dla innych, wówczas by mu wbito nóż w grzbiet. Przy czym autor nie podaje nam informacji o prawdziwości jego słów. Więcej, ku mojemu zaskoczeniu w Ĉevalonii nepotyzm nie jest akceptowany, jeśli nie ogranicza się on do najbliższego otoczenia pracodawcy. Serio? W rodzinnej firmie? Czy też może miał to być jakiś wytrych autora aby lepiej zrozumieć niechęć Alberta do swego brata? Oczywiście nepotyzm nie jest dobry, ale akurat uzasadnienie nietolerowania go jest, moim zdaniem, naiwne. Jeśli Albert jest lokalnym szefem wszystkich szefów, i może wymusić na innych by ignorowali Fenrira, pozwalając mu prawie umrzeć z głodu, to dlaczego miałby się przejmować ich niechęcią do nepotyzmu? Może ja czegoś nie doczytałem, może coś źle zrozumiałem, ale już ten fragment jest moim zdaniem przedobrzony. Jeśli czegoś bym się spodziewał po Ĉevalonii to właśnie potężnego nepotyzmu, wyjaśniającego dlaczego kraj jest biedny i zdezorganizowany. W efekcie Albert jest postacią prawie karykaturalną, despotyczną, która tępi inaczej myślących we własnej rodzinie. Nie wydaje się on pragmatyczny, natomiast chętnie nadużywa alkoholu i krzyczy na innych.

 

Innym zarzutem jest to co pokazał nam autor a co przedstawił bardzo pobieżnie. Relacje pomiędzy Fenrirem, jego ojcem a wujem i odpowiednio pomiędzy tymże a jego rodziną są pokazane na kilku przykładach, które jednak prowadzą nas do tego samego wniosku i jasno wskazują kto jest ofiarą a kto sprawcą nieszczęść. Ja odniosłem wrażenie, że jest tego aż nadto i że dla większego zróżnicowania, niedługiego przecież tekstu przydałoby się albo pokazać inną perspektywę wydarzeń. Boli to tym bardziej, że skutki kluczowej decyzji bohatera i reakcje jego krewnych są przedstawione bardzo pobieżnie, nieomalże ledwie streszczone. W efekcie fabułę całego fanfika można sprowadzić do jednego zdania: wuj Albert znęca się nad synem swego brata bez żadnego racjonalnego powodu, kierując się tylko uprzedzeniami swoimi oraz rodaków. W efekcie powstaje fanfik napisany bardzo jednostronnie.

 

Choć strona językowa jest nienaganna, tekstowi jednak brakuje zróżnicowania wydarzeń. Jest on przez to powtarzalny, nie motywujący racji Alberta w żaden sposób poza jego widzimisię. Pomimo kilku wzruszających momentów, nieco głębszego (aczkolwiek chyba nadal niewystarczającego) zarysowania Ĉevalonii, miałem duże problemy by się zmusić do dokończenia czytania tego tekstu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że mnie trochę znudził.

 

Czy polecam? Nie mogę teraz odpowiedzieć na to pytanie. Wbrew tego co sugerują tagi, ten jednostrzał nie jest takim znowu jednostrzałem, niezależnym od pozostałych części opowieści. Być może te uzasadniają jego przeczytanie i nadadzą wydarzeniom  w nim pokazanych więcej kontekstu. 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...