Skocz do zawartości

Poszukiwacze Ścieżek [NZ][Slice of Life][Mystery][Seria]


Alberich

Recommended Posts

Witam wszystkich!

 

Ze szczerą radością prezentuję Wam mojego nowego fanfika. Gwoli ścisłości - nie porzuciłem pracy nad innymi opowiadaniami, wciąż gdzieś tam tworzą się... powoli. Teraz dochodzi jeszcze ten. Oto przed Wami:

Poszukiwacze Ścieżek

Fik zaplanowany został na sześć opowiadań, połączonych chronologią i fabułą. Każda część skupia się na innej bohaterce, a ostatecznie wszystkie stworzą spójną całość. Teraz krótki opis całości:

 

Czasem największe przygody bledną przy tym, co sami możemy sobie zgotować, nie porzucając nawet naszego codziennego życia. Podczas gdy Twilight Sparkle udała się na daleką wyspę Wotan, by tam badać strukturę prastarej, nieznanej magii, jej przyjaciółki zostały w spokojnym Ponyville. Z czasem jednak wszystko zaczyna się komplikować. Gdy kontakt z uczennicą Celestii ogranicza się tylko do sporadycznej wymiany korespondencji, muszą sobie radzić same. Czy wszystko jest zawsze tym, czym wydaje się być? Co ma większą moc, przeznaczenie, czy wybór? I kim jest ten tajemniczy kucyk o słomianych włosach?

 

EDIT:

Oto dołączam drugie opowiadanie z serii. Zapraszam do czytania!

 

 

Preludium

 

Szczęśliwy klejnot [Rarity][slice of Life][Mystery]

Biała klacz miała wyjątkowe szczęście. Nigdy jeszcze nie miała takiej szansy, by udowodnić wszystkim, jak wiele może dać światu, dzięki wszystkim swoim talentom. Tylko, czy aby na pewno jest to właściwa ścieżka?

 

Duch Ponyville [Pinkie Pie][slice of Life][Mystery]

Miłośniczka przyjęć i zabaw wszelakich toczyła swoje wesołe życie, pełne różnorakiej aktywności. Czy jednak wydarzenia w Ponyville, nawet te najdrobniejsze, nie kryją w sobie drugiego dna? Różowa klacz musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest prawdziwa radość i co jest jej źródłem.

 

(za jakiś czas)[Rainbow Dash]

 

(za jakiś czas)[Fluttershy]

 

(za jakiś czas)[Applejack]

 

(za jakiś czas)[Twilight Sparkle]

 

Podziękowania:

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego fika. Dolarowi i Bafflingowi za preareading i ciepłe słowa. Decaded - korekta, jak zwykle w porządku.

Edytowano przez Dolar84
  • +1 8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy Alberofik! Nowy Alberofik! :yay: :rarityexcited: :soawesome:

 

Czekałem na to opowiadania, czekałem i się w końcu doczekałem. Powiem tyle - warto było poćwiczyć cierpliwość.

 

Dostajemy tutaj niesamowicie wciągający Slice of Life z fenomenalną kreacją Rarity. Niby wszystko jest w porządku i idzie jak z płatka, ale szybko przekonujemy sie, iż cudowne zrządzenia losu zwykle kryją swoją mroczną stronę i nie są aż tak dobre, jak mogłoby się wydawać. Alberich zaserowował nam przemyślenie problemu pod tytułem: "Czym jest prawdziwa hojność?" i zawarł to w świetnym stylowo opowiadaniu. Czytajcie, powiadam Wam, albowiem będziecie pragnęli kolejnych części!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dawno nie czytałem nic długiego... Odbiło się to na mnie - swego czasu potrafiłem w jeden dzień przeczytać całe "Zegary", a tutaj sam rozdział o Rarity zajął mi godzinę... Ale do rzeczy.

Na początku mamy cudowne zrządzenie losu, przypływ weny, w ogóle wszystko, co mogło pójść dobrze - poszło. Niestety, z klaczą już wtedy zaczyna dziać się coś niedobrego... Z biegiem wydarzeń jeszcze dobitniej widać zależność między sukcesem w strefie zawodowej i porażką w strefie osobistej. Akcja rozwija się dobrze, powoli (choć czasami odnosiłem wrażenie, że aż zbyt powoli), a listy od Twilight dodają wiarygodności sytuacji. Wreszcie, pojawia się (wraz z ofertą stałego kontraktu dla Rarity) miły listonosz, a po nim bardzo, ale to bardzo intrygująca postać... Kim on jest? Dlaczego pojawił się właśnie w Carousel Butique (nie jestem pewien czy dobrze to napisałem, dochodzi druga w nocy i pewne części mózgu nie pracują aż tak wydajnie)? I czemu, u licha, ma na imię Jorn? Świetne wprowadzenie tajemniczego motywu. Wreszcie, gdy wydaje się, że klacz jednorożca będzie musiała się poświęcić dla wspólnego dobra... Problem znika. Ot tak. W 90% przypadków zepsułoby to całe opowiadanie, ale nie tutaj. Happy end daje uczucie, jakoby dobra energia faktycznie wracałaby do nas. Świetnie.

Mimo, że spędziłem w tym temacie ostatnie półtorej godziny swojego życia, nie żałuję tego ani trochę. Wreszcie znalazłem coś, co nie będzie tylko śmieszkową komedią do brechtania (które notabene uwielbiam), lecz będzie też coś ze sobią niosło. 9,5/10, cierpliwie czekam na więcej.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od samego początku poczułem ducha Slice of life'a tchniętego w te opowiadanie. Nie ma tu może wybuchów, ani walk z przerażającymi stworami, ale to właśnie jest siła "Szczęśliwego Klejnotu". Zamiast zapierających dech w piersi przygód dostajemy krótki wycinek z życia pewnej białej klaczy. Co jednak nie znaczy, że toczy się ono zwykłym rytmem. Alegoria przeciętności? Nic bardziej mylnego! We wszystkim kryje się drugie, a może i trzecie dno, a motyw tajemnicy dodaje całości wspaniałego posmaku.

 

Ogólne wrażenia z lektury mam jak najbardziej pozytywne. Wszystko wydawało się być przemyślane i na swoim miejscu. Pojawiały się czasami dłużyzny, ale absolutnie nie przeszkadzały mi one w odbiorze utworu. Za wielki plus poczytuję dobrze oddaną osobowość Rarity i dbałość autora o właściwe przedstawienie jej uczuć i rozterek. Nietrudno tutaj wczuć się w tę postać.

 

Fabuła... Można by na ten temat troszkę napisać, ale jeśli chodzi o sam jej rdzeń, to okazuje się, że nie wiemy prawie nic. Sekret zbudowany na sekrecie. Powiem szczerze – osobiście uwielbiam takie motywy.

 

To dopiero pierwsza historia z cyklu, a już prezentuje sobą wysoki poziom. Z tego co słyszałem, następne mają być jeszcze lepsze. Trzymam Cię za słowo Alberichu, szczególnie, że kolejne opowiadanko ma być o Pinkie Pie... Tutaj wymagam perfekcji!

 

Z niecierpliwością czekam na kontynuację!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, z góry dziękuję, że już pierwszego dnia pojawiło się tyle miłych komentarzy. Odpowiem na nie hurtem, po kolei:

 

Dolar:

Bardzo cieszy mnie Twój entuzjazm oraz to, że doceniasz moją kreację Rarity. A co do pytań, tych pojawi się więcej w następnych opowiadaniach.

 

WładcaCiemnościIWszelkiegoZła:

Tajemniczość, multum pytań i klimat niezwykłości, do spółki z ciągłym zachowaniem codzienności, był celem tego fika. Nawet nie wiesz jaką radość sprawił mi Twój komentarz, widzę, że jakoś to działa. Co więcej przypomnę, że zakończyłem dopiero pierwsze opowiadanie, nie całą serię. Wiele rzeczy będzie wracać i dalej się rozwijać.

No i dziękuję za hojną ocenę, a jeszcze bardziej za słowa, że Twoim zdaniem mój fik "coś ze sobą niesie". Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne.

 

Baffling:

Kolejny raz - zwłaszcza Ty dobrze wiesz, o co w tym wszystkim chodzi. Największą przeszkodą dla każdego kucyka i człowieka, nie są straszliwi magowie, potężne smoki i niesamowite artefakty, tylko on sam. Tutaj przygodą ma być samo radzenie sobie z dniem codziennym. A tajemnica doda smaku, oj doda.

Co do sekretów, w jednym "źródle" (nie powiem jakim, to sekretna wiedza) nauczyli mnie jednego tricku. Scenarzysta za każdym razem łudził nas, że zbliżamy się do zakończenia intrygi, a tak naprawdę przy każdym "to już to miejsce", wiedzieliśmy jeszcze mniej. Być może właśnie idę w tę stronę.

Pinkie Pie nie mógłbym zepsuć, chociażby ze względu na Ciebie. Zresztą wiem, że będziesz gotowy służyć radą. Tym lepiej.

 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to po kolei:

 

- idealna kreacja bohaterek? Jest.

- tajemnicza tajemniczość? Jest.

- dobre opisy oraz dialogi? Są.

- finał, który pozostawia usatysfakcjonowanym i równocześnie oczekującym na więcej? Jest.

 

Pozostaje jedynie przytaknął i zaklaskać. Brawo, panie Albereich. Now give us some Pie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Me gusta, Alberichu, me gusta.

 

Ten nie-taki-krótki rozdział nosi wszelkie charakterystyczne symptomy Twojej twórczości, ale z drugiej strony - nie powiela większości tych rzeczy, które nieco przeszkadzały mi w odbiorze "Zegarów" i "W Poszukiwaniu Dawnej Chwały".

 

Tak więc: tempo akcji wydaje się być nieco bardziej... stonowane, co zdecydowanie dobrze działa na klimat, pozwala zbudować specyficzny nastrój opowiadania. Nastrój zwykłego, codziennego życia, które tutaj ukazane jest za pomocą typowo Alberichowych opisów: prostych, ale nie prostackich, nadających tekstowi spokojny, jednostajny rytm, który utrzymuje zainteresowanie czytelnika na stałym, niezmiennym poziomie - nawet, gdy nic specjalnego się nie dzieje. Opisów tych jest więcej i zdają się też być dłuższe niż te, które widziałem wcześniej w twoich fanfikach przygodowych, a to w przypadku opowiadania spod znaku Slice of Life jest ogromną zaletą. Drugi tag, [mystery], wydaje się być nieco mniej istotny, przez większość czasu dryfuje jedynie gdzieś na obrzeżach tekstu, nieznacznie tylko podsycany poprzez wpływ klejnotu na Rarity. Dopiero na ostatnich stronach ukazuje się nieco silniej, dopiero tam też czytelnik może poczuć prawdziwe napięcie i niepewność co do zakończenia. Chyba jedynym mankamentem stylu są tutaj zdarzające się od czasu do czasu w dialogach teksty, które wyglądają po prostu nienaturalnie, tak, jakby kucyk ni stąd, ni zowąd zaczął używać literackiego stylu samego autora. Przykład:

– Pomyślimy… – w tym momencie przypomniała sobie, dlaczego z tym akurat kucykiem nie lubiła rozmawiać o modzie. – Lepiej powiedz mi, co tam słychać o ciebie. Czy na farmie życie toczy się normalnym rytmem?

 

Takie wyrażenia w środku zwykłej wypowiedzi brzmią sztucznie, dezorientują i wytrącają czytelnika z rytmu. Ponadto powiedziałbym, że całość zdecydowanie trzyma wysoki poziom, ale brakuje mi tu - mówię teraz o samym stylu - jakiegoś literackiego szaleństwa, czegoś, co sprawiłoby, że przestanę jedynie z uznaniem kiwać głową i zajmę się poszukiwaniem upuszczonej z wrażenia szczęki.

 

Za styl daję więc dwa punkty.

 

Fabuła... tu niewiele można powiedzieć, bo i nie da się ukryć, że całą treść można by spokojnie skompresować do około dziesięciu stron. Oczywiście opowiadanie znacznie straciłoby wtedy na jakości, więc absolutnie nie uznaję tego za wadę. Brakuje mi tu jednak jakiegoś porządnego, za przeproszeniem bez przeproszenia, j :yay: nięcia mocą fabularnych zakrętów i niespodzianek. A tak mamy tylko spokojne, jednostajne dążenie do punktu kulminacyjnego - wyboru, który staje przed główną bohaterką. Co prawda sposób, w jaki Rarity dowiaduje się, "co jest grane", może pozornie przypominać deus ex machina, jednak widać, że jest to całkowicie przemyślany zabieg, który bez wątpienia zostanie jeszcze rozwinięty i, miejmy nadzieję, wyjaśniony w przyszłych rozdziałach. Tak czy inaczej zakończenie jest odpowiednio emocjonujące i pozostawia nam całkiem ciekawy morał.

 

Za fabułę kolejne dwa punkty.

 

Kreacja świata przedstawionego. Tutaj nie mam... czekaj, czy na pewno?... tak, na pewno nie mam żadnych zastrzeżeń i z miejsca daję trzy punkty. Wszystkie bohaterki odwzorowane są co najmniej prawidłowo, a sama Rarity tak zapełniona jest przyjemnymi, drobnymi szczegółami jej życia, że zdaje się postacią pełniejszą, ciekawszą i bardziej pełnokrwistą niż ta znana z serialu - przy jednoczesnym zachowaniu stuprocentowej zgodności z oryginałem. Oklaski! Również opisane w tekście wydarzenia oraz miejsca można sobie bez najmniejszego problemu wyobrazić i pięknie zgrać się z uczuciami bohaterki.

 

Ach... no i jest moja ukochana kawa! :evilshy:

 

Pozostały kwestie gramatyczno - wizualne. Patrz wyżej: nie mam zastrzeżeń, tekst jest ładniutko wyjustowany, sformatowany, wyposażony w akapity dokładnie tam, gdzie trzeba, czyta się go z prawdziwą przyjemnością i nie męczy oczu bardziej, niż jest to konieczne przy czytaniu na ekranie mojego kochanego laptopika. Gratulacje, wygrywasz słoik majonezu! Trzy punkty.

 

Łącznie: dziesięć na dwanaście punktów. Jest to pierwsze opowiadanie, które uzyskało w mojej skali tak wysoką ocenę (chociaż powiedzmy sobie szczerze - wiele ich nie skomentowałem, hehehelmans). Jak podsumować? Widzę soczysty, dobrze upieczony kawał kiełbasy, ładnie nacięty tam, gdzie trzeba. Smakuje przepysznie, lepiej nawet, niż wygląda, zaspokaja apetyt, niczego zmieniać w nim nie trzeba. Tylko... marzy mi się jakaś musztarda...

Edytowano przez Świąteczny Kapitan Scyfer
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Alberich, Alberich... Nie wiem co mam napisać... Nie mam w zwyczaju czytania opowiadań, które nie zostały ukończone. Tutaj się nieco zagalopowałem i dotarłem do połowy pierwszego rozdziału. Będę musiał pomyśleć - czytać czy lepiej nie psuć sobie zabawy i poczekać na ukończenie... Najwyżej dokonam edycji tego posta.

W takim razie o samym prologu. Historia zapowiada się naprawdę ciekawie, mamy nową miejscówkę, nową magię. Magia mnie zawsze przyciąga w opowiadaniach. Znamy takie rzeczy jak miecze, topory lub broń palna, a magia daje zawsze wręcz nieograniczone możliwości wykorzystania. Cóż, chyba będę czekał na ukończenie, podobnie jak w przypadku Chwały.  :fluttershy5:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Witam wszystkich moich czytelników bardzo serdecznie!

 

Po dłuuugim okresie czasu mogę z niemałą satysfakcją ogłosić, że drugie opowiadanie z serii Poszukiwacze Ścieżek, pt. "Duch Ponyville", traktujące (a jakżeby inaczej) o Pinkie Pie, zostało wreszcie ukończone.

 

LINK!

 

Dziękuję Wam wszystkim, a kilku osobom w szczególności:

Dolarowi za (jeśli mogę pozwolić sobie na wulgaryzm) "zjebę edukacyjną" i ogólną pomoc. Jeśli ktoś tutaj przyczynił się do napisania tego opowiadania, to jest to przede wszystkim on, za co jeszcze raz bardzo mu dziękuję.

Bafflingowi, który od początku bardzo kibicował powstaniu tego fika. Pomógł i zrozumieć kilka rzeczy i służył radą. Wiem, że tej wersji daleko do ideału, ale zrobiłem co w mojej mocy, między innymi właśnie dzięki niemu.

Scyferowi, konstruktywnemu prereaderowi, który jednak daje też sobie radę z motywacją. Cieszę się, że jesteś fanem tej serii i zapewniam, że już niedługo następna część.

 

Chciałem też powiedzieć, że... hm... Jestem zadowolony z tego opowiadania, choć miejscami nie jest idealne. Wiele rzeczy mogłem na pewno zrobić lepiej, efekt końcowy mógł być bardziej dopracowany... Ale stworzyłem to opowiadanie i wygląda na to, że da się je czytać, więc już jest dobrze.

No i ostrzeżenie - nie widziało jeszcze korekty, więc błędów może być w cholerę i trochę. Postaram się na bieżąco je poprawić.

 

Pozdrawiam i zapraszam do zapoznania się z fikiem!

Edytowano przez Alberich
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane.

 

Po pierwszę dzięki za podziękowanie (ale to brzmi). Nie zaprzeczam, iż do rzeczonej... "pogadnaki" doszło, ale jak widać delikatne pchnięcie kogoś halabardą zirytowania (potrojna na dodatek) potrafi dokonać cudów.

 

Dlaczego tak twierdzę? Ponieważ Duch Ponyville to kawał doskonałego tekstu. Chociaż jak mówiłem, Twoje kreacja Pinkie Pie nie do końca przypada mi do gustu, ale nie znaczy to, iż nie została zrobiona wspaniale. Zdecydowanie została. Wszystko, od jej zachowania na początku, po późniejsze rozterki jest takie... naturalne. Na dodatek dostaliśmy więcej historii, że tak się wyrażę, ogólnej o otaczającym kolejne bohaterki świecie. No i Wyrd. Ten nieszczęsny Wyrd...

 

Liczę, że nie każesz nam długo czekać na kolejne opowiadanie z tej serii, tym bardziej, że jak na razie mamy wyraźną tendencję zwyżkową. Oby tak dalej!

Edytowano przez Dolar84
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Malazańska..." poszła dziś w odstawkę, bo oto zobaczyłem nowy rozdział "Poszukiwaczy"!
 
Za "piekarskie harakiri" powinieneś dostać medal xD
 
Sporo śmiechu, jak na fik o Pinkie przystało. I chyba pierwszy raz widziałem, aby ktoś nazwał jej Element "Radością", a nie "Śmiechem". W sumie można by tę pierwszą nazwę nawet uznać za trafniejszą. W każdym razie, podobnie jak przedtem w przypadku Rarity, tak i tym razem doskonale oddałeś charakter bohaterki, czyli Pinkie Pie. Jak to mawiają hamerykańce: "you nailed it".
Fabularnie też idziemy do przodu, troszkę więcej na temat tajemniczego kuca się dowiedzieliśmy, choć mam wrażenie, że dopiero Rainbow albo AJ zdołają wycisknąć z niego nieco więcej informacji :D
Nawiasem mówiąc - sposób, w jaki mówi twoja AJ zasługuje na osobne brawa.
 

"Żyję życiem innych… bo na dobrą sprawę nie mam własnego” - to zdanie mnie poruszyło bardziej niż niejeden smutny fik. 
 
I runa Rarci! To dlatego zakończenie poprzedniego rozdziału było takie... szybkie. Pięknie żeś to wymyślił, panie Alberich, pięknie.

 
Czekam na kolejny rozdział. Niech moc będzie z tobą.
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie krótko, bo nie mam do powiedzenia wiele więcej niż w poprzednim komentarzu, a nie chcę się powtarzać.

 

Wskutek wielogodzinnego męczenia Albericha dane mi było ujrzeć tekst jeszcze przed poprawkami i zaprawdę powiadam wam - warto było czekać. Drugi rozdział ma wszystko to, za co chwaliłem pierwszy, kreacja Pinkie Pie swoją złożonością dorównuje Rarity, atmosfera tajemnicy gęstnieje. No i nagłe, mało eleganckie rozwiązanie rozdziału pierwszego zostało ładnie i sensownie wyjaśnione. Widać, że autor myśli o wszystkim - ciężko mi znaleźć tutaj choćby jeden zgrzytający trybik. Opowiadanie, tak jak poprzednie, zasysa powoli i stopniowo, ale skutecznie - początek zdaje się być ciut słabszy od reszty, ale dalej jest już tylko lepiej. Ocena taka sama, jak w przypadku rozdziału pierwszego, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. I polecam się na przyszłość, w roli poganiacza niewolników autorów sprawdzam się całkiem dobrze :crazy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KOMENTARZ ZDRADZA TREŚĆ OPOWIADANIA. (Muszę to pisać, bo chowanie tekstu w spoiler mi się popsuło... Ja to wszystko potrafię zepsuć.)

 

Nowi „Poszukiwacze”, cudownie.

 
Spojrzałam: część z Pinkie. Myślę sobie: „Ha, ha, ha, tego nie dało się nie spieprzyć, będę miała używanie, napiszę zgryźliwy komentarz”.
 
Spieprzyć nie spieprzyłeś, używania mieć nie będę, a zgryźliwe komentarze nie służą ani piszącemu, ani krytykowi.
 
Do sedna:
Wiedziałam, że w przypadku pozostałych Mane 6 nie zdołasz napisać czegoś tak „materialnego” jak w części z Rarity. Wiadomo – tylko jej talent można w ten sposób oddać. Nie miałam natomiast pojęcia, jak rozwiążesz tę kwestię. A udało Ci się pierwszorzędnie. Jestem pod wrażeniem.
 
Piękny pomysł, żeby największym lękiem Pinkie była odpowiedzialność za samą siebie i za swoje życie. Bardzo to do niej pasuje, tak samo jak to „uciekanie” – przed dorosłością, przed powagą, przed tym, co „się powinno”. Pinkie w tym opowiadaniu jest taka, jaka powinna być – pisałam to już w komentarzu pod pierwszą częścią i z przyjemnością powtórzę to teraz: Twoje postaci są cudownie prawdziwe i fantastycznie wiarygodne. Uwielbiam Twoją Pinkie, Twoją Rainbow, sposób mówienia Applejack – cudo! Jest to największa zaleta tego utworu.
 
Widać, że tym razem odstąpiłeś nieco od typowej obyczajówki – mamy trochę snów, wielką tajemnicę i ogólnie jest bardziej, hm, enigmatycznie. Początek może nie jest tak spektakularny jak w „Szczęśliwym Klejnocie”, ale nie szkodzi – motyw koszmaru skutecznie przytwierdził mnie do monitora i nie puścił, dopóki nie doczytałam do końca. Świetnie budujesz napięcie – akcja znowu fajnie, powoli się rozwija, chociaż tego „kryzysu osobowości” nie widać tak wyraźnie jak u Rarity.
 
No proszę, tym razem runa wywołała chorobę i zakłóciła typowe, codzienne aktywności Pinkie (które, swoją drogą, są świetnie opisane). Przy okazji – na początku jakoś dziwnie i bez sensu przeczytałam nazwę choroby i przez całe opowiadanie byłam święcie przekonana, że ją wymyśliłeś, a tak naprawdę miałeś na myśli półpaśca będącego powikłaniem ospy… Jakim cudem ja zdałam maturę z moją umiejętnością-inaczej czytania ze zrozumieniem, to ja nie wiem do tej pory.
 
Wracając do opowiadania: świetny pomysł, świetne wykonanie, świetne sny i atmosfera grozy, kiedy Pinkie ucieka przed tajemniczymi drzwiami. Aha, i jeszcze to jest świetne, że nagle zakończenie poprzedniej części pięknie nabrało sensu. Wiedziałam, że zrobisz to tak, żeby wszyscy będą wniebowzięci, ale nie spodziewałam się, że Pinkie wykradła kamień. Super.
 
Jedyne, co mi się nie podobało, to rozmowa Rainbow, Rarity i Pinkie przed wyjazdem dwóch pierwszych do Canterlotu. Zachowywały się tak, jakby Pinkie co najmniej konała i miała ich nigdy więcej nie zobaczyć. To przecież był jeden dzień! Ja rozumiem, Pinkie kocha przyjaciółki i dosadnie pokazałeś, że nie może bez nich żyć, ale to całe „uświęcanie się”, że niby „nie pojedziemy, bo bez Pinkie nie można” wydało mi się przesadzone.
 
Kilka cytatów-diamencików:
 

Czujesz się odpowiedzialna za innych, bo przeraża cię odpowiedzialność za samą siebie.

 

Postanowiła zająć się tym, co zwykle robiła w godzinach popołudniowych.

Czyli wszystkim po trochu.

 

Zwykle to ja szukam kucyków, a nie na odwrót. Niby tak gadają, że jestem wszędzie, a jak czegoś chcą, to nie mogą znaleźć. Dziwaki! Mnie takie sprzeczności się nigdy nie zdarzają.

 
Jeśli istnieje coś, co można określić przymiotnikiem „pinkipajowe”, to jeżeli nie powyższe słowa – to ja już nie wiem, co.
 
Styl jak zawsze nienaganny, aczkolwiek… Dobra, przyznam się. Potwornie mnie wkurza Twoja maniera „podmiotów opisowych” – fioletowa jednorożec, niebieska lotniczka, miłośniczka zabaw wszelakich… Wiem, że to typowe dla tego fandomu… Wiem, że Twoja twórczość stoi na tak wysokim poziomie, że jest to czepianie się dla samego czepiania… Ale skoro niektórzy mogą nie cierpieć spolszczonych nazw własnych, to ja roszczę sobie prawo do niecierpienia unikania za wszelką cenę powtórzeń imion postaci. O!
 
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na Rainbow.
Madeleine
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nazbierało mi się trochę komentarzy, postanowiłem odpowiedzieć hurtem.

 

Na wstępie do wszystkich - dziękuję Wam i każdemu z osobna za zainteresowanie. Miałem strasznie mieszane uczucia z tym tekstem, sam czułem, że nie jest on tak dobry, jak mógł być, kilka razy wrzucałem materiał do archiwum, by przemyśleć go jeszcze raz, a tu proszę, jaki miły odbiór. Do teraz uważam, że Pinkie Pie jest najtrudniejszą osobą do napisania o niej fanfika z całej głównej szóstki, a ja porwałem się z motyką na słońce. Tym lepiej, że coś z tego wyszło.

 

A teraz po kolei:

Dolar:

Dołożę starań, by opowiadanie pojawiło się szybciej. Forma mnie żre, więc powinno pójść dość lekko. A i pomysł już wymyślony. Halabarda zirytowania naprawdę działa cuda. Jeszcze raz dzięki.

aTOM:

Miło mi, że jesteś w gronie moich czytelników. Cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało, zwłaszcza, że podobnie jak Dolar i reszta tłumaczy, masz znacznie lepsze obeznanie w dobrej literaturze fandomowej światowej. No i kolejny raz zapewniam, że postaram się utrzymać poziom.

Scyfer:

Poganiaj mnie, poganiaj, wiem że lubisz tego fika.

 

Madeleine:

Tu mam więcej treści, do której mogę się odnieść, to i się odniosę. Dziękuję za zainteresowanie i już wyjaśniam kilka rzeczy.

Tego faktycznie nie da się nie spieprzyć, można jednak próbować spieprzyć mniej lub bardziej. Mimo wszystko chyba jestem bliżej "mniej", chwała Bogu.

Powtarzam kolejny raz, że uważam ją za postać najtrudniejszą z całego M6, więc miałem z nią nielichą zagwozdkę. Są kucyki które lubię bardziej, są takie, które lubię mniej, ale postawiłem tutaj sobie za cel jedną rzecz, z każdej bohaterki coś wyciągnąć, a najlepiej coś pozytywnego. Każda ma swoich fanów, więc staram się najlepiej jak mogę oddać jej głębię i pokazać, że mimo chwil słabości są one dobrymi osobami. Choć każda jest inna.

Rarity miała najwięcej możliwości typowej obyczajówki. Próbuję dostosować okoliczności i wydarzenia do kucyka, więc poprowadziło to akurat do takiej a nie innej sytuacji. U Rainbow prawdopodobnie ilość "okruchów życia" jeszcze zmaleje, za to u Fluttershy i Applejack może wzrosnąć.

Co do choroby, dałem nazwę SZARŁATYNA (przez Ł nie przez L), na podstawie szkarlatyny, ot jakiaś kucykowa odmiana.

Rozmowa faktycznie mogła się nie podobać. Już Scyfer mi to słusznie zarzucić, wszyscy zauważają, że w tym momencie coś się psuje. No cóż, mylić się jest rzeczą ludzką, a nuż następnym razem uniknę takich błędów.

 

Kwestia unikania powtórzeń imion - staram się nie iść w skrajność, ale nie lubię ciągłego "Twilight to, Twilight tamto". O ile Rarity z miejsca zastępuję eleganckim "projektantka" o tyle ciężko znaleźć jedno słowo dla Pinkie. Sformułowania "Jednorożec zrobiła" się u mnie nie uświadczy, bo go nie toleruję. Kolory dobieram możliwie najbardziej podstawowe, bo prosty ze mnie człowiek (a na przykład nazywanie Fluttershy "maślanym kucykiem" (sic!) zakrawa dla mnie o profanację).

 

Pozdrawiam i mam nadzieję, że spodobają się Wam następne teksty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Przeczytane. Dobry fik, ale... Za spokojny, za nudny, za bardzo slice of life. Brakuje mi w nim jakiejś grozy. Jest tajemniczość, jest jakieś napięcie, ale... To nie jest to co Kaszanki lubią najbardziej. Momentami tekst się dłużył aż za bardzo. No, nie jestem targetem.

 

Pojawiało się trochę błędów i powtórzeń. 

 

Pochwalam wstawki humorystyczne. Uśmiałam się.

 

Doskonała kreacja postaci, świetne opisy i dialogi. Mistrzu, ucz mnie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

Minął ponad rok od ostatniego rozdziału, dobre kilka miesięcy od ostatniego posta!

Z tego właśnie powodu nie jestem w stanie zamieścić oceny. Prawie jedyne co pamiętam, to to, że to świetny fic i należy cierpliwie na niego czekać. Więc czekałam. Wchodziłam tu chyba co tydzień. Sprawdzałam wielokrotnie odstęp czasu między pierwszymi dwoma rozdziałami. I dysproporcja pomiędzy poprzednią przerwą a teraźniejszą rosła coraz bardziej. Wreszcie nadszedł ten dzień, że postanowiłam delikatnie zachęcić cię do ruszenia tego do przodu.

Carry on!

Edytowano przez Efei
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

"Szczęśliwy Klejnot" przeczytany.

 

I co tu mamy... Całkiem przyjemnego SoL-a podszytego tajemnicą i dobre wprowadzenie do serii.

 

Co mógłbym pochwalić? Zaczynamy:

* SoL-owa fabuła z nutką tajemnicy - checked - szkoda tylko, że jeszcze dłuuuuuugo przyjdzie nam czekać na rozwikłanie tajemnic runy.

* bardzo dobre kreacje bohaterów - checked - poza Rarity do gustu przypadała mi też Applejck, choć było jej mało i chciałbym też przeczytać z tej serii coś skoncentrowanego na niej.

* forma i styl bez zarzutu - checked - czytanie jest przyjemnością, a nie udręką, jak u niektórych.

* brak większych błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, itd. - checked

 

A co mi zgrzytało? Hmm, mam takie wrażenie, jakby w zakończeniu czegoś mi brakowało. Ten tekst, który pod koniec mówi do siebie Rarity, wydaje mi się tak trochę sztuczny. Osobiście napisałbym to ciut inaczej, by brzmiało nieco naturalniej. W scenie, gdy okazało się, że runa zniknęła, też poczułem, jakby czegoś mi brakowało, ale nie umiem tego sprecyzować. Niemniej jednak, nie są to jakieś strasznie duże zgrzyty.

 

Gorąco zachęcam do lektury.

 

Ocena: 9/10 :rwink:

 

Pozdrawiam i mimo wszystko mam nadzieję na kontynuację serii.

 

P. S.: To opowiadanie, jak i "Ducha Ponyville" będziemy omawiać już w piątek o 20 w Klubie Konesera. Zapraszam! A, i też nie zapomnijcie zostawić komentarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem prostym czytelnikiem. Jak widzę tekst z tagiem "Mystery", to czytam :) 

 

Zasadniczo do przeczytania pierwszego rozdziału zachęcił mnie jednak wstęp. Myśl, że wydarzenia dziejące się na odległej wyspie będziemy poznawać jedynie (tak wnioskowałem) za pomocą listów pisanych do reszty kucyków brzmi dla mnie zachęcająco.

Co do pierwszego rozdziału natomiast, to muszę przyznać, że do pewnego (może nawet znacznego) stopnia jest przewidywalny, aczkolwiek czyta się go fajnie i przyjemnie. Postać Rarity jest odwzorowana w sposób bardzo dobry, a i reszta kucyków także, choć występują jedynie fragmentami. Sam motyw przewodni (wspomniana tajemnica) jest jednakże oczywisty niestety, choć może dla bohaterki nie musiał taki być (to jak z pewnym znanym pierścieniem). Ciekawość moją wzbudziła natomiast postać "kucyka o słomianych włosach" oraz jego, jak sądzę, powiązania z wyspą i "klejnotem". Mam nadzieję, że w następnym (szkoda, że póki co ostatnim) rozdziale dowiem się czegoś więcej.

Minusem natomiast jest z pewnością zakończenie. W porównaniu z całością tekstu wydaje się dość nijakie i takie nagłe. Człowiek spodziewał się czegoś więcej, a na pewno czegoś innego, a tak to ni z tego, ni z owego następuje koniec i w zasadzie początkowo zastanawiałem się: właściwie dlaczego zakończenie jest szczęśliwe?

No i dostajemy odpowiednio bajkowy morał na koniec opowiadania, prawie jak w serialu :) 

Opowiadanie zostało napisane w sposób, jaki lubię. Ciekawe, długie opisy, itp., itd., ale jak wczoraj to czytałem, to trafiłem na literówkę. Jedną, albo może zwyczajnie więcej ich nie wyłapałem, gdyż zbytnio wczytałem się w tekst. Od strony technicznej jest w każdym razie w porządku.

 

Cóż mogę rzec na podsumowanie. Na pewno w najbliższym czasie przeczytam następny rozdział, a jak pojawi się kolejny (o ile), to i jego nie omieszkam.

Pozdrawiam :giggle:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...