Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Rozpocząłem przygotowania do wyjazdu. Ogoliłem się brzytwą. Tylko tym się goli prawdziwy mężczyzna. Wypolerowałem glace i wypastowałem glany że można było się w nich przeglądać do tego świeże dżinsy, białe szelki i czarną skórzaną kurtkę. A zapomniałbym. Założyłem ochraniacze na piszczel jako dodatek do butów. Przecież to nie broń tylko Genialna Legalna Armata Nożna. Nic zakazanego do paska przyczepiłem pałkę ale to standard.  Westchnąłem jeszcze wkładając do kieszeni podręczną wersje naszej konstytucji. Teraz na pociąg nic nie mówiąc nikomu. Poradzą sobie. Instrukcje mają.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[56 punktów i Przemyśl w rękach mieszkańców Arki. Miło.]

Leżeliśmy w pokoiku, zajmując swoimi ciałami każdą wolną przestrzeń. Osoby starsze, w tej liczbie i ja, bardzo osłabły. Głodówka była ciężka. Wśród neutralnych myśli, modlitw oraz wspomnień coraz częściej pojawiały się wizje ciepłego, sycącego posiłku. Następnie jakiegokolwiek posiłku. Tłumiłem je, najpierw skupiając się na modlitwie oraz wspieraniu towarzyszy w postanowieniu, później na samym wspieraniu. Zaczynałem dziwnie się czuć, rzadko wstawałem. Każdy z nas wolał leżeć niż chodzić, straciliśmy też kompletnie poczucie czasu. Dopóki jeszcze miałem siłę, prowadziłem wspólne śpiewy. Nie miałem pojęcia, jak wyglądało to w obiektywie kamery. Być może ludzie po tamtej stronie mieli nas za bandę nawiedzeńców, lecz wierzyłem, że głodowanie w rozpaczliwym geście protestu ma jakiś sens. Że jeśli nie sam akt, to może powolna śmierć odbije się echem. 

 

Wpatrywałem się w obiektyw tak, jakbym samym gasnącym niepowstrzymanie, acz z wolna spojrzeniem mógł wyprzeć najeźców i natchnąć obrońców wolności. Nawet nieczęsto mrugałem. Jeżeli już zamykałem oczy, to na dłużej. Nikt nie silił się na patetyczne przemowy, bo po pierwsze tylko marnowałby energię, po drugie w opinii każdego z nas, każdego jednego człowieka z dwunastu głodujących nie potrzeba było słów. Wystarczyły czyny. Myśli w głowie kłębiły mi się coraz bardziej, traciłem możność skupiania się na czymkolwiek, myliłem się w modlitwach. Zanim jednak głód poczynił w moim organizmie zbyt duże spustoszenia, stało się coś. Wreszcie.

 

Leżałem na wznak, z wzrokiem wciąż wbitym w martwe oko obiektywu, kiedy usłyszałem szuranie za drzwiami. Skrzypnęły zawiasy, do środka piwnicy wlało się światło, ukazując widok porozrzucanych po podłodze ciał, nie wiadomo: żywych, czy martwych. Nie, na pewno żywych. Kilka poruszyło się niemrawo. Z trudem zmieniłem pozycję, by lepiej widzieć, kto wchodzi. W aureoli blasku, jak święty na ikonie, stał przygarbiony mężczyzna. Kiedy moje oczy przyzwyczaiłwy się do światła, skonstatowałem, że ów człowiek ma na głowie papachę. Ihor. Podszedł do mnie ostrożnie, omijając innych leżących. Za nim weszło jeszcze kilku innych ludzi, zajęli się moimi towarzyszami, pomagali im wstać, a niektórych wynosili. Mój przyjaciel przyklęknął przy mnie, złapał mnie za rękę.

- Ojcze Mykoło... żyjecie. Żyjecie, jak dobrze. Bóg czuwa nad nami! Wasze wyrzeczenie nie poszło na marne!

- Żyję... jakoś. - powiedziałem cicho, słabo. Tak cicho, że Ihor musiał się pochylić. - Co... co się stało? Udało nam się?

- Tak! Odeszli, zabrali się i odeszli. I do tego nie będą próbować już takich przekrętów nigdzie.

- Wierzysz im? Ja... nieszczególnie. 

- Na pewno nie ma w Przemyślu ani jednego obcego kucyka. Nasi zajęli też to ich biuro, w którym zmieniają ludzi. Zaaresztowali szesnaście kucyków i dwudziestu dwóch ludzi. Na razie siedzą tam pod strażą.

- Zo... zostawcie ich w spokoju. Niech ludzie idą do domów. Byle nikogo nie zmieniali. Kucyki... mogą tam zostać. - przerwałem. Odetchnąłem ciężko, zakręciło mi się lekko w głowie. - Mam pomysł. One... nam pomogą. Nauczą tych bezdomnych, którzy... którzy nie są już ludźmi, jak żyć.

 

Zamilkłem. Ihor odczekał chwilę, czy jeszcze czegoś nie powiem. Kiedy jednak cisza zaczęła się przeciągać, skinął na dwóch młodzików. Ci podeszli i pomogli mi wstać. Właściwie to oni mnie podnieśli i podtrzymywali cały czas, kiedy stawiałem chwiejne kroki ku wyjściu, ku światłu. Ciągle miałem zawroty głowy, przed oczyma latały mi kolorowe koła. Potknąłem się na progu, ale nie upadłem. Po niezbyt długiej wędrówce korytarzami znalazłem sięw dawnej sali apelowej, gdzie teraz zebrała się duża grupa mieszkańców. Robili coś, czego się zupełnie nie spodziewałem. Wiwatowali. Wyciągali do mnie ręce. Do każdego z dwunastu też, lecz chyba dzięki sutannie przyciągałem większą uwagę. Może dlatego, że była teraz bardzo ubrudzona? Ktoś dalej nagrywał to wszystko, a ja czułem się niezręcznie. Podniosłem drżącą rękę i przeżegnałem tłum, po czym obwisłem w ramionach podtrzymujących mnie młodzieńców.

 

Świadomość odzyskałem w szpitaliku. Na krawędzi łóżka siedział mój wypróbowany, wierny przyjaciel. Ihor Pawluk. Teoretycznie przywódca Arki, choć w praktyce często pytał mnie o radę. Do tego dzielił się władzą właściwie z każdym mieszkańcem, pytając ludzi o zdanie w bardzo wielu kwestiach. Teraz po prostu tkwił i patrzył się na mnie, uśmiechając się szeroko. Ja też się uśmiechnąłem. Opowiedział mi, co działo się przez czas głodówki. O spotkaniu księżniczki z królową brytyjską, o wycofaniu się Equestrii. O groźbie rzuconej na odchodnym. Tutaj wtrąciłem się, wyrażając umiarkowane poparcie. Nie potrzebowaliśmy więcej śmierci. Ale sposób, w jaki wiadomość została przekazana, wywołał u mnie pewne oburzenie. Na koniec dostałem... list.

 

Przysłał go bliżej nieznany mi Aleksander. Ze słów Ihora wynikało, iż to on rządzi teraz w Polsce. I że jest kucykiem. Do tego ma rosyjsko brzmiące nazwisko. Zdziwiłem się bardzo, widząc zaproszenie na spotkanie, i do tego pisane w dość uprzejmy sposób. Co mi szkodzi? Mogę pojechać, zobaczyć, cóż to szykuje nam kolejny przedstawiciel niezbyt przyjaznego gatunku. Podyktowałem list zwrotny.

 

Szanowny Panie Iwanow

Nie wiem, kim pan jest. Nigdy nie widziałem pana na oczy, nie wiem więc, czy znajdziemy wspólny język. Dziękuję jednak za zaproszenie na spotkanie tak ważnych osób. Nie omieszkam zjawić się na nim, choćby po to, by przekonać się o pańskich zamiarach względem kraju i ludności. Oczywiście każdy członek naszej wspólnoty może wyrazić swoje zdanie w postawionej przez pana kwestii. Z pewnością każdy to uczyni. Z pewnych powodów muszę poprosić o zezwolenie na przyprowadzenie osoby towarzyszącej. Jeszcze raz dziękuję. Z wyrazami szacunku

 

Mykoła Hrywieńko

 

Następnie przeszedłem przez trudną, kilkugodzinną dyskusję z wszystkimi, którzy chcieli wyrazić opinię o tym, jak powinna wyglądać przyszłość Polski. Wszyscy zgadzali się w jednym. Krajowi potrzeba reform, ale przede wszystkim zabezpieczenia pokoju i niepodległego bytu, a także dobrych relacji międzynarodowych. W tym punkcie szczególny niepokój wyrażali Ukraińcy, spośród których niektórzy obawiali się nieco nacjonalistycznie brzmiących haseł nowej władzy. Jako taka zgoda panowała też jeśli chodzi o status kucyków-konwertytów. Uważano, że należy im się równouprawnienie, bo niegdyś byli ludźmi. Do kłótni nie dochodziło.

 

Kiedy zebrałem już trochę sił i przespałem się kapkę, rozpocząłem przygotowania do wyprawy. Wziąłem ze sobą małą walizeczkę z jedzeniem, piciem, modlitewnikiem i kamilawką. Na siebie wdziałem z pomocą ochotnika, zamierzającego mi towarzyszyć, kalesony, proste spodnie, koszulkę z długim rękawem, koszulę, wełniany sweter. Na wierch sutanna. Gdy wychodziłem, wziąłem jeszcze kożuch oraz czarną uszankę. Młodzik miał na sobie zwykłe ubranie, ciepłą kurtkę, tylko na lewym ramieniu nosił czarną opaskę ze złotym tryzubem. W drodze na stację cały czas mnie podtrzymywał, bowiem czułem się za słaby, by iść samemu. Pod moją nieobecność Ihor zajmie się wszystkim.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Twi ci nie oddała władzy, Pado. To była wygrana w misji, nie odpowiadam na ten list i NIE OBNOŚ SIĘ TAK. A jako, iż mam pewną spinę, związaną z tym, że już planujem ostatnią misję(nie martwcie się, jeszcze długo, ale jednak) to teraz Equestria zabiera wszystkie kuce do siebie(Tak, Mag, ciebie też. Jedynym wyjątkiem jest pan od FOLu(Gandzia)), i się zamykają, bo ja mam w planach zrobienie czegoś, a Mag może się spotyknąć z Rar. Koniec komunikatu)

 

Ogólnie na razie nie ma wysyłania listów do Equestrii. A i Tomek 10 punktów, bo znowu mnie zaskoczyłeś.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luna szybko złapała Michaela.

- Spokojnie, zabierzemy cię do twojego nowego domu - teleportowali się razem.

Klacz odprowadziła go do ładnego domku obok bariery (

dom1.png

)

I zaprowadziła do sypialni. 

- Wezwiemy tu ludzką pielęgniarkę, jednak teraz musimy odejść. Szczęścia - klacz zniknęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem w biurze Michaela rozmyślając o całej sytuacji, która się teraz dzieje. No cóż wkrótce czas na spotkanie pomyślałem. Nagle przyszli do biura agenci POZ. Spojrzałem na nich bykiem

-Mówiłem, że jestem zajęty nie przeszkadzać mi.

-Wybacz, ale wszystkie kucyki jadą do Equestrii łącznie z tobą

-Że co?!

-Proszę abyś poszedł z nami

-Ja nie mogę. Muszę się z kimś spotkać

-To rozkaz królewski. Jako poddany księżniczek musisz iść z innymi. Wyjaśnisz już, to na miejscu

Patrzyłem na, to w szoku. Co teraz będzie, czy w Equestrii mnie nie dopadną? Nie wiem. Muszę słuchać obiecałem służyć Equestrii.

-Dobrze tylko się przygotuje. Zaczekajcie chwilę.

Położyłem na grzbiet stary zniszczony płaszcz pod niego schowałem katanę na szyje założyłem szalik Rarity i wziąłem parę kamieni szlachetnych. I zostawiłem li do Michaela.

"Wybacz muszę wyjechać do Equestrii nie wiem, co jest grane. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. Jesteś naprawdę wielkim człowiekiem Michael."

Skierowałem się z innymi kucykami do transportu. Zastanawiałem się co mnie czeka w tej krainie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na placu w Canterlocie zostało wam połowicznie wyjaśnione, że musicie teraz być w Equestrii, a potem wojownicy zaczęli rozdawać wam kartki z wypisanym nowym adresem, niektórzy wprowadzali się do kucy, którzy wyrazili na to zgodę, inni mieli swoje mieszkania. Otrzymałeś kartkę z napisem ,,Rarity Belle, Carousel Butique, Ponyville''. Teraz tylko czekać na pociąg.

 

(Pad, zaintrygowałeś mnie, masz dwa punkty.)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Hmmm... . Zaprowadzić przygnębionego człowieka do pustego domu. OK :D )

Luna złapała mnie zanim opadłem. No i po co? Przecież to nie ma sensu. Niech pozwoli mi tu leżeć... do końca, do czasu kiedy ogień strawi ostatnie granice tej planety. Z nami nie można żyć w zgodzie.... . Jakiego domu? Ja nie mam domu. Wprowadziła mnie do sypialni tajemniczego domostwa, a potem zniknęła. On ponownie miał rację. Nikomu na mnie nie zależy. Mogłem leżeć na zimnej ziemi. Moje oczy i ubranie nadal były takie jak kiedy byłem na polu. Moja skóra zaczęła przybierać kolor szarości. Powoli zatracałem się w mroku. W ciemności z której nie miałem ochoty wracać. Do czasu kiedy pociski zniszczą mą egzystencję razem z barierą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje oczy zaczęły się zamykać i już nigdy nie miałem ochoty ich ponownie otworzyć. Usłyszałem jakiś głos. Jak się czuję? Czarna marynarka, tłuste włosy, żółte oczy i czarna siatkówka a ponadto szara skóra. To chyba oczywiste jak się czuję. Wolałbym skonać w samotności. Jedyne co zdołałem zrobić, to przechylić głowę i spojrzeć na dziewczynę. W moich oczach było widać zupełną pustkę i próbujący przebić się przez nią smutek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Pinkie pasuje nawet do Austina :))

(ty będziesz mówić za nią czy ja sam mam prowadzić dialogi z różową burzą?)

Wsiadłem z rodziną do pociągu i pojechaliśmy. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Ponyville. Mieszkałem razem z Pinkie Pie. Ucieszyłem się, bo była to moja ulubiona postać z bajki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie Pie wyskoczyła na ciebie jak różowy huragan.

- No Czeeeeeeść. Tak się cieszę, że będziesz ze mną mieszkał. Będziemy razem robić imprezki i babeczki! Kocham babeczki! I Imprezy też! - wszystko to powiedziała bardzo szybko.

 

(Niestety, dalej prowadzisz ją sam, bo nie dam sobie rady)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight... . Przecież to nie jej wina. To wszystko moja wina i innych ludzi. Kucyki nie są niczemu winne. Poznałem jej imię... . Teraz już nic mnie nie obchodzi. Wbiła mi strzykawkę w rękę. Wszystko zaczęło się rozpływać.

- Zakończ to. Mimo wszystko dziękuję... - W tej chwili zasnąłem.

Sen

Ponownie stałem w pustym pomieszczeniu. Nie było widać końca tego pokoju. Udało mu się. Udało mu się zrobić to, co wydawało się niemożliwe. Pewnie przygotował to dla mnie. Chciałbym się nigdy nie obudzić. Przynajmniej tak zadośćuczynić za to jakim jesteśmy okropnym gatunkiem. Usiadłem na podłodze. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Z kolei wyraz dopiero teraz przybrał smutny. Wybaczcie nam.... proszę wybaczcie za to czym ten świat jest... .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie nagle się pojawiła i zaczęła się ze mną witać. Uśmiechnąłem się i powiedziałem:

-Cześć, jestem Austin Mounty. To jest mój brat Acro, a to nasi rodzice, moja córka i młodsza siostra.

-Wow, jaka słodziuteńka ta twoja siostrzyczka.- to mówiąc Pinkie wzięła Neli i zaczęła łaskotać. Neli zaczęła chichotać, a po chwili przytuliła się do różowej klaczy.- Jaka urocza. Wiesz? Ja w domu zazwyczaj się opiekuję dziećmi państwa Cake. Też są przeurocze, ale chodźcie już do Cukrowego Kącika. Zaprowadzę was.- po tych błyskawicznie wypowiedzianych słowach Pinkie zaczęła wesoło skakać, a my pobiegliśmy za nią, by nadążyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wsiadłem do pociągu, po czym usiadłem samotnie w przedziale. Spojrzałem na kartkę. Mam mieszkać z Rarity? Mam nadzieje, że nie sprawie jej zbyt wiele problemów. Nie chciałbym nadużywać jej gościnności. Nagle drzwi do mojego przedziału się otworzyły.

-Witam wolne?

Znałem ten głos.

-To ty?

-Witam panie Grayson sporo czasu minęło

-Pamiętam cię dokładnie to ty mnie wynająłeś

Wróciły wspomnienia. Właśnie wróciłem z Japonii z teczką pełną pieniędzy do mojego domu w Ameryce. Światła się w nim paliły ktoś zdjął moje zabezpieczenia. Szybko wziąłem katanę i nóż w dłoń i wbiegłem do domu. Zobaczyłem jednorożca i dwóch innych w zbrojach. Nie wiedziałem, czego chcą. Przecież te kolorowe koniki to nie moja sprawa. Rzuciłem nóż prosto w gościa. Ten złapał go magią i rzucił mi go w twarz. Tworząc małą ranę.

-Nieźle mnie urządziłeś wtedy

-Pan pierwszy mnie zaatakował

-Włamałeś się do mojego domu

-Cóż cieszę się, że znów pana spotkałem. Przeszedł pan długą drogę od czasu, kiedy był pan zwykłym najemnikiem. Widzi pan księżniczki mnie wysłały abym pomagał POZ., Ale zrobiłem swój własny eksperyment. Chciałem sprawdzić czy jest nadzieja dla waszego gatunku. Dlatego pana wynająłem a potem cały czas obserwowałem. Wysyłałem wszystkie raporty na temat mojego eksperymentu księżniczkom. Z początku nie podobało im się to, co robiłem. Ale potem same przyznały, że eksperyment się udał. Zrobił pan wiele dla mojego gatunku. A nawet pan stał się jednym z nas. Dlatego chociaż trochę chcę się odwdzięczyć. To dla pana

Jednorożec wręczył mi worek pełen klejnotów.

-Dziękuje, ale nie biorę pieniędzy za pomoc POZ

-Spokojnie mam tego wiele nie zbiednieje. Poza tym wiem ile pan stracił. To żeby mógł pan zacząć nowe życie. Jeśli zdoła pan przeżyć. A i niech pan pozdrowi Michaela jak pan go spotka.

Wziąłem worek. Po czym patrzyłem w milczeniu przez okno. Pociąg zaczął powoli stawać na stacji. A ja z niego spokojnie wysiadłem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Equestria

Dwa źrebaki zostały przeniesione do Equestrii. Cały czas pytały się gdzie jest ich tatuś. Brakowało im jego.

Sen

Przestałem płakać. Jeśli umrę we śnie, to także w rzeczywistości. Wstałem z ziemi i zacząłem kroczyć przed siebie. Postanowiłem iść.... iść aż nie będę miał sił i padnę na ziemię. Ten świat nigdy się nie zmieni. Nie ma w nim dla mnie miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysiadłem z tłumem kucyków. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej, niż gdy byłem tu ostatnio. Wtedy wyglądało to ja miasto duchów. A teraz było tu pełno życia. Cudowne miejsce, ale czy zdołam się tu odnaleźć czy ja tu faktycznie pasuje. Nagle usłyszałem swoje imię i znajomy głos. Wtedy zobaczyłem Rarity. Poznała mnie, pomimo że byłem kucykiem. Pewnie dzięki szalkowi. Uśmiechnąłem się, po czym odrzekłem.

-Witaj Rarity dawno cię nie widziałem. Świetnie wyglądasz. Miło, że na mnie czekałaś, ale nie było trzeba. Nie spodziewałem się, że tak szybko mnie rozpoznasz. A szalik jak ci mówiłem jest naprawdę piękny teraz jest dla mnie jak amulet szczęścia. Z tego, co widziałem mam mieszkać z tobą. Mam nadzieje, że nie sprawie ci problemu. Jeśli wolisz mogę zatrzymać się w jakimś hotelu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rarity oburzyła się jego słowami.

- Oczywiście, że nie będzie mi to przeszkadzać! Choć, chyba już byłeś w moim butiku, ale teraz zrobiłam tam małe przemeblowanie - złapała go za kopytko i wskazała wyłożoną kamieniami dróżkę idącą od dworca.

 

Magus dwa punkty, Saj też. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle Rairity złapała mnie za kopyto i zaczęła prowadzić w stronę swojego domu. Mówi, że zrobiła przemeblowanie. Czyżby posprzątała ten pokój natchnienia? Oto jest pytanie.

-Tak rzeczywiście raz byłem w twoim domu. Cóż wybacz, że grzebałem w twoich rzeczach. Ale szukaliśmy wskazówek. Na temat tego, co się stało w mieście. I sądziłem, że u ciebie może znajdziemy coś, co nas naprowadzi na rozwiązanie tej tajemnicy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie gniewam się - powiedziała dziarsko kiedy doszli pod drzwi, jednak klaczka nie zdążyła sama ich otworzyć, bo natychmiast ze środka wyleciała mała osóbka.

- RAAAARITYYY, to jest ten twój nowy ogier? - zapytała piskliwie.

- Sweetie Belle, nie. Odejdź, dobrze? - odpowiedziała Rarity dość ponuro, ale jej siostra skakała za nimi aż do kuchni w której Rarity zaczęła robić kawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...