Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Screwball

- Przydałyby się... naprawdę boli... i jest mi dość słabo... - Powiedziała.

Michael

Zaczął przeglądać instrumenty. Szukał odpowiedniego, ze specjalnego drewna. Znał się na skrzypcach. W końcu znalazł odpowiednie i zaniusł do kasy.

- Pomysł ciekawy, jednak nie za bardzo lubię działać bez wiedzy księżniczek. Taka taktyka wywoła chyba więcej szkody niż pożytku. Trzeba jednak przyznać że namieszałoby to w szeregach FOL. Ja jestem za.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Pozwól, że zapłacę. Powiedziałem z uśmiechem. -Cóż też nie mogę działać bez ich rozkazu. Jestem teraz członkiem straży królewskiej, gdy skończę patrol wrócę do butiku i wyślę im list z moją propozycją, jeśli się zgodzą. Zacznę działać. Ponownie się uśmiechnąłem. -Więc co chcesz robić dalej Michael? Poradzisz sobie? Czy przydam ci się jeszcze do czegoś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam być renegatem? Skąd pewność że to ja a nie wataha dajmy na to z Trójkąta albo ktoś inny? Zemsta nie patrzy na czas ona się wypełnia wcześniej czy później mówiłem ci byś uważał. Czyż nie? - pytałem próbując oddalić od siebie podejrzenia. -  Pokonaj mnie a w tedy zyskasz mój szacunek i lojalność. Innej drogi nie ma. - spojrzałem na niego zimno idąc w stronę wejścia.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wziąłem ostatni głęboki oddech i szybkim ruchem wyciągnąłem ostrze trzymając je w lewej ręce. - Danse Macabre - rzekłem idąc po okręgu z ruchem wskazówek zegara trzymając garde nie spuszczając oka z przeciwnika. Czyli tak jak na mojej inicjacji...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co myśli mój przeciwnik ale o czymś zapomniał o czymś bardzo ważny ale trza  dać mu szanse i utwierdzić jego przekonania że jestem słaby. Pycha go zgubi. Przeciąłem krąg jednym zdecydowanym  skokiem by przyłożyć mu ze standardowego robocopa.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Nie dając szansy ja też ci jej nie dam bo i po co.Pisałem przy wyjściu ze świątyni że ma być w przypuszczającym Co zrobiłem; uderzyłem. Co zrobić przyłożyć. Czyli tak jak jest na arenach w odpowiednich działach. Ale nie.)

Pociemniało mi przed oczami. Upadłem na ziemie po chwili zacząłem szaleńczo chichotać. Wiedziałem że tak będzie. Jednak my jesteśmy watahą. Nigdy nie walczymy sami. Lojalność tylko w kręgu światła. Ciemności to nie dotyczy.

- SOKÓŁ TERAZ UDERZAJ! - krzyknąłem by dać znak koledze co siedział po przeciwnej stronie jeziora co nas cały czas obserwował. Jeden pocisk Przeszył jego tylną nogę następny uszkodził mięśnie u nasady skrzydeł odbierając mu zdolność lotu. - I co teraz ptaszku?

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podniosłem się odpierając kolejne ciosy. Broniłem się. Za dużo ich było. Nóż gdzież wypuściłem.- Czego po mnie się spodziewałeś? Wiedziałeś na co się piszesz. - Bo ostatnia nadzieja zawsze będzie we mnie. Zawsze trza mieć wiarę. Spojrzałem na prawą dłoń. - Tylko czy będę miał wystarczająco szczęścia? - pytałem się na głos po czym pstryknąłem palcami wierząc że wydarzy się coś nieoczekiwanego i stało się. Zaczął padać deszcz tylko nie zwykły. Zamiast kropel wody spadała wódka z nieba. Nie o to chodziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(44)

Zaczął padać deszcz. Sytuacja normalna, gdyby nie to, że padała czysta C2H5OH. Strzelec zaklął i zerknął na obserwatora.

- To nie ja - odpowiedział obserwator na niezadane pytanie. - Nawet jakby to była moja sprawka, to by nie padało na nas, nie? Patrz się lepiej przez ta szybka!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(44)

- Cel leży - zameldował obserwator. Snajper nachylił się i przycelował. - Nie traf w człowieka. Celuj w głowę.

Snajper w myślach uwzględnił ostatnie dane i poprawił ustawienia celownika. Przez lunetę widział cel. Wziął głęboki wdech...

Założony na karabin tłumnik stłumił huk wystrzału. Pocisk uderzył w ciało zemdlałego kuca, czego efektem ubocznym była żywiołowa reakcja GROMiarzy i prawdopodobna śmierć celu.

Podczas gdy obserwator oglądał całą scenę, snajper zawrócił będącą ich kryjówką chmurę i skierował ją na wschód, ku granicy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[104. Czy mogę za wszystkie punkty wykupić Ukrajinę?]

- Do widze... - zacząłem, kiedy Celestia rozpłynęła się w powietrzu jak sen jaki złoty. Wyprostowałem się lekko, spoglądając na jej miejsce. Pokręciłem głową, lekko zdumiony, choć raz już widziałem teleportację w akcji. Odwróciłem się w stronę siedzących postaci. - No nic. Widzicie już, z kim mamy teraz do czynienia. Sprawia wrażenie miłej osoby, prawda? Nie wiem jak wy, ale po tym co usłyszałem tym bardziej nie zamierzam krzywdzić kucyków. Musimy zająć się ważniejszymi sprawami, jak na przykład znalezieniem miejsca dola milionów uchodźców. Jak skończy się wojna, trzeba nam poprosić rządy świata o skoordynowane działanie. Chcielibyście mnie o coś zapytać?

- Ja nie - odrzekła Nadia, zabierając się do wyjścia.

- Ja wiem już wszystko, co potrzebne. Odbiorę zapasy - dorzucił doktor Konstantin.

- Ojcze, my musimy porozmawiać o sprawie Ukrajiny - oznajmił Ihor. - Ale niekoniecznie tutaj. Pójdziemy?

- Tak, do mojej celi.

 

Wstałem ciężko, przygięty do ziemi nie tyle wiekiem, choć dużym, co bardziej obowiązkami, które nagle na mnie spadły. Musiałem myśleć o tak wielu rzeczach. Chwalić Boga, nie byłem jednak sam. Miałem przyjaciół, otaczali mnie dobrzy ludzie, na których zawsze mogłem liczyć. Przyspieszyłem kroku, szeleszcząc czarną jak kir sutanną, przemierzając prędko korytarze dawnej bazy RFL. Ludzie schodzili mi z drogi, ale nie ze strachu, tylko z prawdziwego szacunku. Obdarzali mnie pokrzepiającymi spojrzeniami, w których głębi nieraz kryło się zaufanie. Nie mogłem ich zawieść. Kiedy znaleźliśmy się w celi, wskazałem Ihorowi pryczę. Samemu nie chciałem na razie siadać. Wolałem napić się czystej wody z cynowego kubka. Mój przyjaciel, zanim zajął miejsce, przymknął drzwi.

- Ojcze, wiadomości zza Buga. Znowu. Podziemny rząd prosi nas o bardziej zdecydowane działania. Walki partyzanckie na Zachodniej Ukrainie trwają, nie napisano jednak o zadnych ważniejszych sukcesach. Wiem, że obywatele wprowadzili niepisany bojkot towarów z Polski. Do tego wielu wręcz ostentacyjnie wysławia się tylko i wyłącznie po ukraińsku, a udają, że polskiego kompletnie nie rozumieją. Do tego przed miejscami stacjonowania wojsk polskich rozłożyły się namiotowe miasteczka protestujących ludzi. Mają tam własne kuchnie polowe, Liturgię odprawują, nawet w którymś przyjęto poród. W niemal każdym dużym mieście postawiono takie coś. Nawet na wschodzie, gdzie poza bojkotem oraz protestami nie ma żadnych większych form oporu.

- Czego oczekuje rząd? Że poślę moich podopiecznych z karabinami? Jesteśmy pokojową wspólnotą i nie będziemy walczyć siłą. Ale możemy walczyć duchem. Pamiętasz, co robiliśmy w czasie okupacji Polski? Te ulotki, ciche marsze w czarnych ubraniach i tak dalej? Teraz będziemy robić to samo. Ja zaczynam nawet zaraz. Zajmiesz się wydawaniem poleceń?

- Tak. Nie ma kłopotu. A wy idziecie, ojcze...?

- Zobaczysz.

 

W niedługi czas po tej rozmowie, aczkolwiek już pod wieczór, gdy niebo na zachodzie szarzało, spod Arki wyruszył kondukt. Na przedzie ja, z żelaznym krzyżem, jaki z reguły leżał w cerkwi. Za mną dwie kobiety z ikonami Andrzeja Apostoła oraz Matki Bożej, z kolei za nimi młody człowiek w pełnym mundurze (szarym, z opaską), trzymający sztandar z Michałem Archaniołem. Potem szło czterech starszych ludzi w ubiorze kozackim, niosących skrępowaną łańcuchami trumnę. Dalej szli inni ludzie. Wszyscy pogrążeni w pełnej smutku ciszy, w żałobnych strojach. Tak przygotowani ruszyliśmy w kierunku centrum miasta tak, by minąć nasze pole namiotowe niedaleko poskich koszar. Najwyżej nadłożymy drogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sfera Snu ==> to tylko umysł... nic w realu.

Obudziłem się w swoim domu. Surowy wygląd nic nowego. Wstałem bez problemu jak by to co się wydarzyło ostatnio nie miało miejsca i zacząłem się rozglądać powoli i ostrożnie. Dotknąłem barku a tam nic nie było. Zero śladu bo pocisku. Sen? Na pewno tak. Tylko ja nie miewam snów. Zwalczyłem u siebie marzenia dawno temu. Nie były mi potrzebne. Liczyło się tu i teraz ewentualnie to co może się zdarzyć jutro. Nic więcej więc dlaczego śni mi się dom?

- Bo wiem że tu możemy spokojnie porozmawiać - odezwał się żeński głos za mną. Nikogo chwile wcześniej tam nie było. Zwróciłem się nerwowo w tamtą stronę. Na czerwonym starym fotelu wygodnie siedziała hybryda o rubinowych błyszczących oczach. Miała ciało wilka ( lecz była wielkości lwa) jakby odjąć te sokole skrzydła i rogi antylopy wszystko wyglądała by normalnie. Gapiłem się chwile w jej stronę. - Czemu się gapisz. Siadaj po drugiej stronie i słuchaj bo nie będę powtarzać- rozkazała ostro. Więc zrobiłem to. Haczyk u Discorda? Prawdopodobne.

- Kim ty jesteś. - Wskazałem na nią siedząc na miejscu. Ona w tym czasie siłą woli otworzyła barek z którego wyleciały dwa kieliszki i butelka wódki by nalać z naczynia. Zachowywała się jak by była u siebie w domu,

- Jestem tobą zrodzoną z chaosu - odpowiedziała krótko.

- Inaczej. Jak cię nazywać?

- Lüge - powiedziała z niemieckim akcentem. Czyli kłamstwo. Ciekawie się zapowiada.

- Jaki masz cel? - dopytywałem się dalej mierząc jej cierpliwość.

- Ty masz żyć. Dopóty mój pan nie powie inaczej. O mało nie zaliczyłeś zgonu. Musisz opanować tą cząstkę która w tobie siedzi. Nie możesz czarować tak jak ostatnio bo Celestia cię przerobi na rzeźbę jak się dowie. Musisz być bardziej wyrafinowany w swoich działaniach jak chcesz się posługiwać tym co masz. Tym właśnie ja mam się zająć. Nie nie masz nic do powiedzenia w tej sprawie. - Wyprzedziła moje pytanie.-  Będę cię tu trzymać dopóty się nie nauczysz. Więc szybko opanuj to co ma być tobie dane i nie marudź.

- Tyranka - rzekłem smętnie. Widziałem kobiety z takim charakterem nigdy nie były łatwe a ta skoczyła na mnie przygniatając do podłogi. Patrząc się prosto w moje oczy z iskrą nienawiści aż się zląkłem odrobinę.

- Co mówiłam o marudzeniu? - pytała chytrze.

- Dobrze psze pani - uśmiechnąłem się a Lüge ze mnie zeszła.

- Lekcja pierwsza; Korupcja.

I się zaczęło szkolenie...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(144)

 

Kristian usłyszał o pewnym wypadku jego sojusznika, przeklął jego bezmyślność i wyszedł na zewnątrz by wszystko dobrze przemyśleć.

- Sir? Co z tym ultimatum? - zapytał niepewnie żołnierz.

- Zanieś do ambasady rosyjskiej, byle szybko. - odpowiedział Kristian patrząc jak szeregowiec biegnie w kierunku ambasady. - Dziś jest naprawdę dziwnyyy dzień. - skomentował pod nosem wyciągając telefon i dzwoniąc. - Tu Kristian, jak postęp transportu?

- O witam panie prezydencie, wojsko przybędzie do Polski jutro o 4 rano. Brygad będzie liczonych w liczbie dwucyfrowej. Nie pamiętam ile dokładnie tego płynie, ale chyba wystarczy na przeprowadzenie operacji Niedźwiedź.

- Świetnie, a jak Gubernatorstwo w Meksyku?

- Stan bez zmian, na razie żadnych buntów. Otwieramy zamknięte fabryki i je unowocześniamy na potrzeby cywilne.

- To świetnie, żegnam. - zakończył Kristian chowając telefon. - Muszę sobie załatwić zwierzaka... raźniej będzie. - powiedział do siebie, po czym skierował się z ochroniarzem do schroniska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Nawet nie napisałem kiedy zaczęto transport tych wojsk, może zaczęto trzy dni temu w tej zabawie a może godzinę temu? Kto wie, a co od niepokoju. Raz to jest Meksyk, same bezprawie itp. Powinni być wdzięczni, a dwa po kilku godzinach od zdobycia państwa chyba nie wybuchają bunty? I zabrać punkty w takim momencie? Tyle dni szło jak krew z nosa i strata jakieś ilości trochę boli.)

 

Kristian właśnie oglądał zwierzęta, większość samym wzrokiem próbowała do siebie przekonać.

- Ten Alaskan Malamute jest dość ciekawy. Wezmę go. - powiedział do siebie patrząc na ucieszonego psa.

 

Godzinę później

 

Kristian oglądał telewizję, zaskoczył go komunikat do ludzi na temat Ukrainy.

- Ciekawe, naprawdę. Na początku mówi aby nic nie robić, a teraz nawołuje innych do działania. Nie zrozumiem go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[104]

Protestujący na terytorium rdzennej Polski zeszli do podziemia, po czym rozpoczęli różnymi drogami uchodzić na Ukrainę. Rzadko kiedy strzelali do Polaków, jeśli już to do żołnierzy i tylko w samoobronie. Kilka niewielkich posterunków granicznych zostało potajemnie reaktywowanych jako punkty przerzutowe przez zaprzyjaźnionych strażników. Jeśli chodzi o tereny przed wojną ukraińskie, represje wywołały falę pokojowych protestów oraz kilka mniej pokojowych akcji partyzanckich. Przerwano szlak zaopatrzeniowy polskich jednostek stacjonujących we Lwowie, Kijowie i w Żytomierzu. Reakcja Polaków spowodowała też poruszenie w dotąd spokojnej wschodniej części kraju. Zwłaszcza duchowieństwo prawosławne, w mniejszym stopniu też greckokatolickie sprzeciwiało się rozpędzaniu mieszkańców namiotów. W odwecie zamknięto rzymskie świątynie. Patriarcha wstrzymał jednak cudem mordy odwetowe na obywatelach RP. Partyzanci kierowali swoje działania tylko przeciw wojskowym i nazbyt gorliwym urzędnikom.

 

[Pado, napisz wyraźniej, jak będziesz atakował moją procesję, ok?]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[104. Jak coś, nie pisz proszę o walce w czasie dokonanym. Ja wtedy też przestanę, choć staram się nie opkować.]

Procesja nie zatrzymała się, mimo powolnego kroku, zmuszając policjantów do kroczenia za uczestnikami. Przez dobre kilka minut panowała deprymująca cisza, jakby nikt nie zwrócił uwagi na dodatkowych mimowolnych uczestników. W końcu ja przerwałem milczenie, wciąż jednak maszerując uparcie ku wyznaczonemu celowi.

- Jeśli to ważne pytania, to zadajcie je teraz. Jeśli nie, poczekajcie, aż skończymy pogrzeb. Nikt nie ma broni - odpowiedziałem powoli jednemu ze stróżów prawa. Poza mną nie odezwał się żaden człowiek.

 

Z Ukrainy napływają niepokojące informacje o postępującej radykalizacji nastrojów społecznych. Zasadzki, nie zawsze udane, zastawia się na coraz większej ilości szlaków. Jeśli udało się coś zagarnąć, partyzanci korzystali z tego na użytek własny lub okolicznej ludności. W miastach nie dochodzi do starć, tylko pokojowe protesty, ale wsie sprzyjają walczącym o wolność z całego serca, a ich mieszkańcy albo pomagają, albo chociaż nie przeszkadzają. Nadal wszelkie ataki kieruje się w wojskowych, ograniczając niemal do zera uderzanie w cywilów. Arka wciąż udziela schronienia Polakom, dając też azyl represjonowanym.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Pado ty dyktatorze :P, przypominają mi twoje działania Hitlera lub Stalina. A poza tym skoro pisałeś że mogę wystawić te ultimatum to zrobię to.)

 

Kristian chodził w tą i w tą, był lekko rozdrażniony dzisiejszymi działaniami. Oddziały Francusko-Niemieckie się przegrupowują na granicy Polsko-Niemieckiej i nie zrobią nic dopóki nie będzie innego rozkazu. Są również postępy w opracowaniu operacji Pobudka, jednak zostanie wdrążony dopiero jeśli Polska będzie przegrywać wojnę. A ultimatum niedługo dojdzie do kacapów, ciekawe czy zaakceptują. A jak nie to pożałują.

 

Ambasada Rosyjska w Warszawie

 

Do ambasady wkroczył konfederacki żołnierz który podszedł do przedstawiciela Polski, jego wzrok w kierunku Rosjanina ukazywał pogardę i wyższość. Położył tylko kartkę na ladzie.

- TO ma trafić do waszej głowy państwa. Rozumiemy się? - powiedział pół groźbą i wyszedł.

 

(Treść Ultimatum.)

 

Szanowna Głowo Państwa Rosyjskiego.

Jako iż ostatnimi czasy Federacja Rosyjska ma bardzo napięte stosunki z Rzeczpospolitą Polską, pragniemy przedstawić nasz punkt widzenia. Według naszych specjalistów Federacja Rosyjska próbowała zrobić incydenty graniczne by mieć sposobność do wypowiedzenia wojny Polsce i wyzwolenia Ukrainy i Białorusi którego były w Rosyjskiej strefie wpływów. Jednak jako iż przez was ucierpiała Kaliningradzka Republika Socjalistyczna żądamy zapłacenia bardzo niewielkiej kwoty w wysokości 50 tysięcy rubli. Ponadto przekazania wszystkich ziem do rzeki Ugra oraz przekazanie Władywostoku Chińskiej Republice Ludowej.

Z przykrością informujemy również, że w przypadku odmowy będziemy musieli wstąpić na wojenne tory. A nikt z nas tego nie chce, kto wie ilu by cywilów ucierpiało w wyniku działań wojennych. Prosimy o szybką odpowiedź.

Paul Smichdt, minister spraw zagranicznych IV Rzeszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...