Skocz do zawartości

Buldożerem przez Krainę Hipokryzji ( ͡° ͜ʖ ͡°) [Seria][Recenzja][Publicystyka][Kraina hipokryzji]


Mordecz

Recommended Posts

Niektórzy być może zauważyli, że strona Radia Yay przeszła wizualną modernizację. Jeszcze bardziej dociekliwi zwrócili uwagę na dział "Publicystyka", gdzie również trafiają buldożery. Jak wiadomo Google Docs jest bardzo ubogi wizualnie, co nie jest bynajmniej jego wadą, jednakże nikt nie powiedział, że recenzja musi przypominać wyglądem opowiadanie, tak więc wszyscy zainteresowani będą mogli obejrzeć je nieco inaczej (Project Alikon). Po resztę odsyłam do pierwszego posta, a zaistniałe braki będę uzupełniał do 12 stycznia.

 

Pozdrawiam

Edytowano przez Mordecz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Szkoda by było nie odpowiedzieć na tak długą wypowiedź... Żeby nie wyjść z formy, potraktuję ją jako krzyk rozpaczy poniżonych autorów oraz zniechęconych gapiów. Zastanawiałem się, jak długo przyjdzie mi czekać na długi, dosadny odzew podsumowujący moje dotychczasowe posunięcia. Miód na serce. Muszę chyba częściej prowadzić te "nagonki" celem czytania radujących mnie litanii.

 

No dobra, złośliwości na bok. Widzę jednak, że wciąż macie pewne obawy co do mojego podejścia i podobnie jak to było przy mechanizmach stawianych ocen, tak teraz muszę skupić się na tłumaczeniu moich motywów. A tylko winny się tłumaczy, więc przyjmijmy, że jednak mam te nieczyste sumienie.

 

Zacznijmy od mojego podejścia do fików Malvagia - autor udowodnił, że potrafi pisać. Pomijając całkowicie jego wiek i doświadczenie, pokazywał w swoich opowiadaniach wiele perspektyw, za którymi z chęcią podążałem. Potrafił wykrzesać dostatecznie dużo, żeby mnie zainteresować, a czytając kolejne akapity, byłem coraz bardziej oczarowany jego dbałością o detale. Wisieńką na torcie jest "Pszczoła", której lektura pochłonęła mnie bez reszty. Zasłużył sobie na odrobinę pochlebstw, więc czemu miałbym mu tego odmówić, skoro trafił w moje gusta? Oczywiście miał kilka gorszych opowiadań, ot chociażby "Pościg" czy "Rocznicę", na temat których wymieniłbym więcej negatywów, acz te recenzje mają mieć bardziej charakter zachęcenia niż potępienia. Idea zniechęcania innych do czytania mijałaby się z celem, podobnie jak "złote maliny" jako kontr-edycja "oskarów".

 

A teraz te sławetne "Pszczoły" - nie przeczę, że lektura potrafiła wciągnąć, że autorka posiada warsztat oraz styl godny naśladowania, że jej podejście do innych jest niezwykle łagodne, otwarte i serdeczne, że stoi na czele (a obok ma Irwina) grupy użytkowników sugerujących mi zmianę podejścia. Widocznie w trakcie lektury komentarza nie pojąłeś, dlaczego nadal twierdzę, że opowiadanie jest dobre i godne pochwały, chociaż nie pada ani jedno takie słowo. Skoro tak dobrze przeanalizowałeś większość moich słów, to jakim cudem nie wpadłeś na tak prostą poszlakę, jaką jest wytykanie błędów? Każdy mający ze mną styczność jest świadom tego, że komentarze przeznaczam na wytknięcie gramatyki, stylistyki i innych rzeczy. "Pszczoły" na tle wszystkich takich postów są ewenementem, ponieważ nie muszę poświęcać komentarza na wytknięcie blędów przy perfekcyjnie napisanej pracy - mam wolną rękę, żeby wdać się w polemikę, zainteresować dygresją, ot chociażby tą o amerykanach. Jedyny zarzut wobec tego opowiadania wynika z braku roztropności, co nadaj podtrzymuję. Pomimo tak dobrze opracowanego tematu, nie ma najważniejszego elementu - konkluzji. Zakończenie idealnie podtrzymuje stan beznadziei oraz współczucia do głównej bohaterki, ale jest niesatysfakcjonujące, dzięki czemu zasługuje na miano dobrego. Nic więcej.

 

Co do "Czwartej trzydzieści" - z poruszaną problematyką autor wybrał się jak z motyką na słońce. Miał materiał na wyciskacz łez, ale zdecydował się napisać samotny koncert do kieliszka. Odnosząc się do rzeczywistości, każdy zasługuje na to, żeby go wysłuchać, żeby próbować ulżyć mu w cierpieniach. Problem jednak jest taki, że tutaj sam się muszę zastanawiać, czy przypadkiem takie nieszczęście nie spotkało samego piszącego, skoro jedyną cechą opowiadania jest wszechobecne smęcenie wynikające z chęci wyładowania nagromadzonych emocji. Dawniej na forum FGE pojawiła się wzmianka o tym, że jakiś brony przegrał walkę z chorobą i teraz powinniśmy go opłakiwać - wedle polecenia posłańca smutnej wiadomości. Problem był taki, że nikt tego człowieka nie znał, a na darmo łez nie będą wylewali, bo to samo w sobie jest niedorzeczne. Wieszcz poczuł się obrażony taką znieczulicą społeczną, ale nie mógł oczekiwać niczego więcej. Podobnie jest tutaj - autor pokazuje wszystkie okropieństwa świata, demonizuje odwracających się plecami do poszkodowanego, wspomina dobre czasy i opisuje, jak mu się serce kraja na samą myśl o wyborze, gdzie każda decyzja jest zła. I znowu - gdyby autor był nieco bardziej roztropny, poruszyłby ten sam temat o wiele lepiej i przejrzyściej, doszukałby się więcej niż dwóch wyjść, a może nawet zadziałał na emocje? Jest tyle filmów, anegdot, opowiadań, a mimo to autor potrafi jedynie doprowadzić do otwartego zakończenia, gdzie to za niego trzeba sobie wszystko dopowiedzieć. Z jednej strony taki zabieg pozwala na większe pole dla popisu wśród czytelników oraz wpływa na kreatywność. Szkoda tylko, że można potraktować jego bezczelność do słów leniwego artysty w trakcie koncertu - "Znacie słowa? No to śpiewajcie!" Nie jestem pasjonatem podejścia, że autor skupia swą uwagę na tylko jednej rzeczy na tak dużej rozpiętości tekstu, stąd apel, żeby myślał przy robocie.

 

Może jeszcze konkluzja, ot na dobre zakończenie - gdyby autor był na tyle charakterny, nie bałby się porozmawiać z osobami, które mają mu coś do zarzucenia. Jeśli są ciekawi szerszej opinii, to powinni nawiązać dialog z drugą osobą by rozwiać nurtujące go wątpliwości. Myślę, że każdy (zwłaszcza piszący opowiadania) ma dostatecznie rozwinięty rozum, żeby zdołał sformułować jedno lub dwa zdania polemizujące z napisaną krytyką. Ale im się nie chce. Bo to nic nie da, bo to tylko potrafiący narzekać na wszystko ponurak, bo po co psuć sobie resztę dnia na dialogu z kimś, kto tylko mówi od rzeczy. Człowiek najwięcej się uczy, zadając pytania - to świadczy o jego zainteresowaniu w temacie. Widocznie większość autorów chce, aby ich poklepać po główkach, a nie żeby spróbowali poszerzyć horyzonty.

 

Ach, i znowu biedny fandom musiał posłać Albericha, żeby przemówił Mordeczowi do rozsądku. Żałosne to i smutne zarazem, że trzeba się wyręczać drugą osobą, zamiast spróbować wziąć sprawy w swoje ręce. Nie traktuj tego jako nagrodę od społeczeństwa, że przyszło ci wmawiać zatwardziałemu w swych przekonaniach człowiekowi o tym, że postępuje niewłaściwie. Skoro lubisz mi zarzucać tendencyjność oraz brak konsekwencji, to pewnie coś musi być na rzeczy. Żałuję jedynie, że próbujesz mi wpoić swoje zasady przy całkowitym odrzuceniu już pojętych, przez co nie próbujesz załagodzić konfliktowi, a wyłącznie go zaogniasz. Też brakuje ci konsekwencji, ale muszę pogratulować skrupulatności oraz wytrwałości przy pisaniu tak rozległego komentarza. Moglibyśmy rozmawiać o tym, czy rzeczywiście opowiadanie musi mieć głównego bohatera, wątek przewodni, opis świata oraz przedstawiającą to wszystko narrację, lecz prowadzona dysputa nie przyniosłaby nic godnego wspominania.

 

Pozdrawiam

Edytowano przez Mordecz
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się wypowiadał co do samej polemiki między Alberichem i Morderczem, bo nie jestem zorientowany w temacie, jednakowoż....

 

Ach, i znowu biedny fandom musiał posłać Albericha, żeby przemówił Mordeczowi do rozsądku.

 

...po przeczytaniu tego zdania nie potrafiłem sobie nie wyobrazić sceny, w której gdzieś na jakimś mrocznym, oświetlanym jedynie nikłym światłem emotikonek kanale na TSie zbiera się zakapturzona Najwyższa Loża polskich Brony-Illuminati-Kucokrzyżowców (nie śmiem zgadywać, kto miałby w niej zasiadać), aby w sekrecie wyznaczyć Bratu Alberichowi zadanie "ostatecznego rozwiązania kwestii morderczowej". Ale to może dlatego, że oglądałem ostatnio na Youtube dużo filmików o reptilianinach...

 

Ekhm. Już się zamykam :lie:

  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Może się boją odpowiedzi w stylu "a kimże ty jesteś, człeku, by sugerować mi zmianę podejścia?"

 

A może się obawiają, że skoczę na nich z pazurami i przegryzę tętnicę? Skoro taki markotny, to nie wiadomo, do czego jest jeszcze zdolny :rainderp:

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A może się obawiają, że skoczę na nich z pazurami i przegryzę tętnicę? Skoro taki markotny, to nie wiadomo, do czego jest jeszcze zdolny

 

Jakby to zmorderczować, powiedziałbym, że nie wypada wspominać pozytywów takiej sytuacji :P

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na potęgę posępnej rosiczki! Poulsen! Nie ma żadnej loży masońskiej! Jest tylko kult Solarnego Plota! Ani Reptillian! Śmiesz mnie mylić z jaszczurem tylko dlatego, że mam łuski, ogon i gadzi łeb?

 

A z bratem Alberichem muszę się niestety częściowo zgodzić. Lubię Mordecza i cenię sobie jego opinie, ale czasami mam wrażenie, że ujęcie w nich paru pozytywów uczyniłoby ich ogólny wydźwięk o wiele przyjemniejszym dla autora. Mimo to Mordecz jest dla mnie jedną z osób, których komentarze uważam za najbardziej pomocne dla autora. Czy demotywują? Może niektórych, nie jestem w stanie odpowiadać za innych. Jednakże czytając je odnoszę lekkie wrażenie, że pisał je ktoś nieco zgorzkniały. Dlatego jakbym miała coś zasugerować, to byłoby to: Więcej radości z życia, więcej ekspresji :fluttershy5:.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Śmiesz mnie mylić z jaszczurem tylko dlatego, że mam łuski, ogon i gadzi łeb?

 

Nie wkręcaj chłopaka. Przecież jesteś meduzą... Tylko zamiast węży na głowie masz rosiczki.

 


Czy demotywują?

 

No tak patrząc na te kilka rzeczy zacytowanych przez Albericha, tych "nie warto pisac pozytywów" to raczej wybitnie to nie motywuje :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam sobie do osiągnięć życiowych bycie posłańcem uciśnionego fandomu. Ach ten Alberich, ruszył walczyć z wiatrakami... Fragmenty Poulsena na temat loży są nadzwyczaj zabawne, przyznaję. By jednak post choć trochę korespondował z rzeczywistością jestem Wam winien krótkie wyjaśnienie – nikt mnie tak naprawdę nie wysyłał. Gdybym sam nie wierzył w to co piszę i nie uważał tego za potrzebne i realne, nigdy bym tego posta nie stworzył. A że mnóstwo ludzi daje reputki lub pozytywnie odnosi się do mojej wypowiedzi? Cóż... być może przemknęło się przez nią trochę sensu i coś wspólnego on jednak z rzeczywistością ma.

 

 

Nie oczekiwałem od Ciebie wyjaśnień, ponieważ w gruncie rzeczy dobrze rozumiem to co robisz, od czasu do czasu jedynie wplatając w to moje własne teorie. Chciałem przede wszystkim tego, byś wiedział, że ktoś może uważać Twoje podejście za nieodpowiednie. A jako że sam powiedziałeś, że ludzie nie wchodzą z krytykami w polemikę, pora by ktoś ich wyręczył. Swoją drogą, dobrze, że fandom "posłał" akurat mnie, bo nieskromnie przyznam, że mam największe szanse coś tutaj ugrać.

 

 

Po kolei, sukcesywnie:

 

 

Zacznijmy od mojego podejścia do fików Malvagia - autor udowodnił, że potrafi pisać.

No właśnie, udowodnił Tobie, nie wszystkim. Mnie się "Pielgrzym i Pani" nie podoba wyjątkowo, "Księżniczki" uważam za średniaka. Nie zgadzanie się z recenzentami jest typowe, gdy ma się specyficzne podejście i miejscami egzotyczny gust jak ja, więc i to nie byłoby problemem. Nie w tym sęk – po prostu nagle miłujący "wiarygodność recenzencką" i będący "ścisłowcem" Mordecz spuszcza z tonu i zaczyna recenzować pozytywnie po masie typowych dla siebie, surowych komentarzy. Mówisz, że "zasłużył sobie na odrobinę pochlebstw", ale czy komentowani przez Ciebie na forum autorzy nie zasłużyli? Nawet jeśli recenzja ma służyć do zachęcenia czytelnika, w przypadku wielu Twoich komentarzy można dojść do wniosku, że mają one na celu zniechęcenie autora.

 

 

Jako, że w swoim poście jedynie wspomniałem o "Czwartej Trzydzieści" Bestera i "Pszczołach" Madeleine, pozwolę sobie zbiorczo odpowiedzieć na Twoją opinię o ich dziełach. Nie było moim celem polemizowanie z Tobą na temat ich twórczości, teraz najwyraźniej to Ty "nie pojąłeś", co miałem na myśli w poście. Chciałem najzwyczajniej w świecie zwrócić Ci uwagę na to, że ktoś może nie być w stanie traktować Twoich postów i pisanych w specyficzny sposób opinii poważnie, nie próbowałem bronić tych autorów i ich dzieł, to zostawię raczej samym pisarzom i ich opowiadaniom.

Sam uważam "Pszczoły" za naprawdę dobre, jednak nie pozbawione wad i zdecydowanie niewybitne, zresztą o mojej opinii autorka dobrze wie. Rozumiem, że w opowiadaniu napisanym bardzo dobrze (nie tylko technicznie), trzeba inaczej zabrać się za ocenę. Dawno temu, gdy pisałem komentarz pod "Ostatnią rzeczą jaką zrobi" Thara, był to chyba mój najbardziej czepliwy i przepełniony listą różnej wielkości mankamentów post. Wszystko dlatego, że opowiadanie naprawdę mnie urzekło i zasłużyło na to, by ktoś potraktował je poważnie. Z autorem na tym poziomie mogłem porozmawiać sobie o szczegółach i zarzucić mu drobiazgi, na które inni nawet nie zwróciliby uwagi, bo wiedziałem, że mówię z kimś, kto też będzie to widział i spokojnie rozezna się w moich racjach. Nie musiałem też pisać sprostowań na temat mojej opinii i zarzucać innym, że "nie pojęli" moich wypowiedzi, bo wszyscy, łącznie z Tharem, przyjęli ją pozytywnie. Skoro tak wnikliwie przeanalizowałem Twoją wypowiedź, a wierz mi, przeanalizowałem ją bardzo wnikliwie, musiałem jednak zauważyć, że coś jest z Twoimi komentarzami nie tak.

Ty tymczasem pojawiasz się, wyskakujesz jak Filip z konopi tekstem, że "Na wyobraźnię działają, nie przeczę, acz nie z takimi historiami dane mi było się spotykać, będąc kilkulatkiem." Oczywiście, a jakże, bez konkretów i tytułów. Stwierdzasz potem, że ciężko Ci opisywać opowiadania bez przemiany głównej bohaterki (albo nieźle zawężasz sobie pole widzenia literackiego, albo znowu popadasz w przykrą niekonsekwencję), mówisz, że lektura niczego nie uświadamia i nie uczy, a potem jeszcze dodajesz, że fik ma takie same mankamenty jak "Księżniczki", które parę dni później wychwalasz w recenzji. Pozostawiam Wam, czytelnicy ocenę, na ile to był poważny komentarz.

 

Opowiadanie Bestera nie było wybitne, ale mimo wszystko mi się podobało. I znowu, miałem sporą listę rzeczy, którą mógłbym temu opowiadaniu zarzucić (i zrobię to, wrócę tam za parę dni je skomentować), jednak dziwnym trafem nie pokrywała się ona z wypisanymi przez Ciebie bolączkami tekstu. Zresztą, tu znowu kolejny interesujący fakt, mały cytat z Twojego posta pod opowiadaniem:

Podsumowując myślę, że zarówno decyzja końcowa głównego bohatera, jak i powód jego rozważań nie są warte komentarza. Za mało autor dodał od siebie, żebym mógł rozpocząć z nim merytoryczną dyskusję.

Po takim komentarzu na pewno autor będzie chciał ze wspaniałym krytykiem i analizatorem merytoryczną dyskusję podjąć, nawet, jeśli nie osiągnął jeszcze jej poziomu. Co jak co, ale Bester nie jest nowicjuszem i spokojnie podjąłby polemikę, więc mówienie w ten sposób o autorze niebezpiecznie blisko zbliża się do linii potwarzy.

A reszta posta? Stwierdziłeś, że to smęcenie, że znałeś resztę treści po połowie pierwszej strony, że autor musi nauczyć się poruszać ciężkie tematy, że cechą opowiadań z narracją pierwszoosobową jest główny bohater o inteligencji ciut ponad przeciętnej (sic!). Na końcu próbowałeś jeszcze coś pocieszyć, ale w moich oczach nie miało to większego sensu, mało tego, zakrawało o kopanie leżącego.

 

 

Ja mam jeszcze tę przewagę nad niektórymi, zwłaszcza początkującymi pisarzami, że ja Twoich opinii bazujących na przedziwnych, biorących się najbardziej niezbadanej otchłani pomysłowości zasadach, nie potrafię brać na poważnie. Nie mają dla mnie niemal żadnego przełożenia na rzeczywistość, nie mogę po nich ocenić, czy opowiadanie będzie dobrze napisane. Zdarza Ci się jednak w swoich postach pisać z perspektywy znawcy farmazony, które ktoś może wziąć na poważnie i sobie zaszkodzić.

 

A teraz przechodzę do najciekawszego:

 

 

Może jeszcze konkluzja, ot na dobre zakończenie - gdyby autor był na tyle charakterny, nie bałby się porozmawiać z osobami, które mają mu coś do zarzucenia. Jeśli są ciekawi szerszej opinii, to powinni nawiązać dialog z drugą osobą by rozwiać nurtujące go wątpliwości. Myślę, że każdy (zwłaszcza piszący opowiadania) ma dostatecznie rozwinięty rozum, żeby zdołał sformułować jedno lub dwa zdania polemizujące z napisaną krytyką. Ale im się nie chce. Bo to nic nie da, bo to tylko potrafiący narzekać na wszystko ponurak, bo po co psuć sobie resztę dnia na dialogu z kimś, kto tylko mówi od rzeczy. Człowiek najwięcej się uczy, zadając pytania - to świadczy o jego zainteresowaniu w temacie. Widocznie większość autorów chce, aby ich poklepać po główkach, a nie żeby spróbowali poszerzyć horyzonty.

Też bym chciał, by pisarze odpowiadali na krytyczne komentarze, byłbym też niezwykle rad, gdyby robili to na poziomie. Jest tylko jeden problem w tej diagnozie... wielu faktycznie to robi! Odpowiadają na komentarze, dziękują za krytykę, mało tego, często się do niej stosują. Przyczyną opieszałości niektórych raczej nie jest to, że im się nie chce.

"Bo to nic nie da, bo to tylko potrafiący narzekać na wszystko ponurak, bo po co psuć sobie resztę dnia na dialogu z kimś, kto tylko mówi od rzeczy." – sam nie sformułowałbym tego lepiej. Cudowna autodiagnoza.

Fandom, a zwłaszcza jego literacką część, dławi wiele przywar i paskudnych przypadłości. Jednak w przypadku sceny fanfikowej brak przyjmowania krytyki i nie polemizowanie z nią jest zjawiskiem nieznacznym, choć istniejącym. Tam gdzie występuje nie pomoże jednak "brak pozytywów", bo albo są to autorzy zapatrzeni w siebie i własne umiejętności, którzy krytyki przyjąć nie umieją, albo tacy, którzy mają tak niskie mniemanie o sobie i swojej twórczości, że po prostu uciekną z płaczem. W jednej i drugiej sytuacji nic się w sposób jaki działasz nie uzyska.

 

To jest bowiem prawdziwy problem, Mordecz. Przychodzenie do twórców, ocenianie (najczęściej bardzo brutalne i negatywne) ich opowiadań według pokrętnych prawideł i zasad, w sposób sugerujący kompletny brak empatii i niezdolność do komunikacji na poziomie równy z równym. Mało komu z takim podejściem pomożesz, a jeśli, odnosząc się do Twoich słów, lubisz, by mieli Cię za takiego jakiego Cię mają, życzę powodzenia w dalszym uskutecznianiu praktyk śmiertelnie ponurego kota w buldożerze. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nie narobisz w ten sposób szkód, bo pożytku z tego za wiele raczej mieć nie będziemy.

 

A autorzy nie chcą jedynie, by klepać ich po główkach, pisząc tak pokazujesz, jak naprawdę wygląda Twoja wizja tutejszych twórców. Oni potrzebują rzeczowej krytyki, ale jak pisałem, porządnej, a nie ponuraka. Jeśli faktycznie chcesz komuś pomóc, spraw przynajmniej pozory, że działasz dla ich dobra.

 

Pozwolę sobie przytoczyć pewien przykład. Był sobie na forum użytkownik, którego nie będę wymieniał z nicka, udzielał się czasem w tym dziale. Miał cyniczne i niezwykle szydercze posty, jednak nie można mu było odmówić spostrzegawczości. Strasznie przykra okazała się niestety jego tendencja do narzekania na opowiadania zbyt popularnie i publicznie uznane za znakomite. W ten sposób przesadził i zrównał z ziemią swoją reputację jako komentatora i oceniającego. I wiesz co stało się później? Pojawiło się kilka sytuacji, gdy ów osobnik był bardzo potrzebny w jakimś temacie lub nawet się w nim pojawił i napisał co trzeba... Nikt jednak nie wziął jego słów (często prawdziwych) na poważnie, ponieważ na własne życzenie stworzył sobie łatkę szydercy i opluwacza. Smutne, bardzo smutne.

 

 

No i końcowy fragment, który pozwolił mi ostatecznie zacementować moją opinię, że działam słusznie, tylko za słabo. Przytaczam cały akapit:

 

 

Ach, i znowu biedny fandom musiał posłać Albericha, żeby przemówił Mordeczowi do rozsądku. Żałosne to i smutne zarazem, że trzeba się wyręczać drugą osobą, zamiast spróbować wziąć sprawy w swoje ręce. Nie traktuj tego jako nagrodę od społeczeństwa, że przyszło ci wmawiać zatwardziałemu w swych przekonaniach człowiekowi o tym, że postępuje niewłaściwie. Skoro lubisz mi zarzucać tendencyjność oraz brak konsekwencji, to pewnie coś musi być na rzeczy. Żałuję jedynie, że próbujesz mi wpoić swoje zasady przy całkowitym odrzuceniu już pojętych, przez co nie próbujesz załagodzić konfliktowi, a wyłącznie go zaogniasz. Też brakuje ci konsekwencji, ale muszę pogratulować skrupulatności oraz wytrwałości przy pisaniu tak rozległego komentarza. Moglibyśmy rozmawiać o tym, czy rzeczywiście opowiadanie musi mieć głównego bohatera, wątek przewodni, opis świata oraz przedstawiającą to wszystko narrację, lecz prowadzona dysputa nie przyniosłaby nic godnego wspominania.

Nie traktuję tych postów jako nagrodę od społeczeństwa. Tak jednak traktuję fakt, że ludzie bardziej przychylają się jednak do moich racji niż Twoich.

Z wielką przyjemnością wpoiłbym Ci moje zasady, jednak obawiam się, że to bezcelowe. Walka z wiatrakami, tylko tyle. Nie kryję się z tym, że zaogniam konflikt, bo o to mi właśnie chodzi, większa szansa, że ktoś naszą polemikę zauważy i przeczyta. Fragment o konsekwencji przy kilku poprzednich zdaniach jest niesamowicie zabawny, zwłaszcza w kontekście tego, że w moim poście napisałem kilka razy, że chcę jedynie, byś się nad tym zastanowił, a sam zrobisz co będziesz uważał. Nie ma co, jestem najbardziej okrutnym forumowym despotą, który narzucanie innym swojej opinii sprowadza do wypisywania argumentów, dyskusji i apelu o zastanowienie się. Gestapo nie powstydziłoby się moich metod, Święta Inkwizycja chyba też.

"Lecz prowadzona dysputa nie wprowadziłaby nic godnego wspominania."

Ponieważ najwyraźniej już istnieje ścisłe prawo fanfików, które jedna osoba zna, a druga nie. Ja niestety jestem po przegranej stronie barykady, ale cóż poradzić? Swoją droga kolejny raz polecam spojrzeć na poprzedni akapit o nie odpowiadających na krytykę twórcach.

 

 

I na dobre zakończenie jeszcze kilka słów do czytelników tej dysputy – faktycznie, polemizujcie z krytykami Waszych dzieł, jednak nie uznawajcie ich opinii za Prawdę Objawioną, bo takiej po prostu nie ma. "Po owocach ich poznacie",  jak mówi Pismo.

 

Pozdrawiam i dziękuję za piękną dyskusję!

Edytowano przez Alberich
  • +1 9
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


faktycznie, polemizujcie z krytykami Waszych dzieł, jednak nie uznawajcie ich opinii za Prawdę Objawioną, bo takiej po prostu nie ma.

To jak najbardziej prawda... ale trochę zastanawiam sie, czemu akurat wstapiłeś na ścieżkę polemiki z Mordeczem. Rozumiem, że istnieje tutaj pewna wyrazista różnica w Waszych poglądach... ale odniosłem wrażenie, że wydarzyło się coś szczególnego. Po przeczytaniu rozmowy nie wyłuskałem odpowiedzi na swoje pytanie, może po prostu mi umknęła. Cieszysz się sporym, wyrazistym autorytetem w tym vanita literackim półświatku naszego fandomu i sądzę, że pozytecznie by było, jakbyś tak publicznie porozmawiał z  kilkoma osobami, których recenzje są autentycznie złośliwe i nieprzyjemne. Nie czytałem wszystkich Buldożerów, ale kilka i nie odniosłem wrażenia, że wymagają Twojej interwencji.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości przeczytałem ten temat i nadeszła mnie konkluzja; Mordeczu, naprawdę dobrze się z tym ukrywałeś tutaj, jeśli dopiero teraz zauważyli, że Twoje recenzje (stety, lub niestety ), nie zawsze są miarodajne.

 

"You either die a hero or you live long enough to see yourself become the villian", eh?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczyło wykazać się hipokryzją, cechą niedopuszczalną u recenzenta (dziennikarza, badacza).

Tylko tyle i aż tyle, Mordecz. Tylko tyle i aż tyle.

Mordecz jest hipokrytą, ponieważ raz powiedział coś pozytywnego (a więc kłamie w kwestii Malva), czy jest hipokrytą, ponieważ wcześniej nie mówił czegoś pozytywnego (kłamał, że wcześniej recenzowane fanfiki były krytykowane).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Mordecz jest hipokrytą, ponieważ raz powiedział coś pozytywnego (a więc kłamie w kwestii Malva), czy jest hipokrytą, ponieważ wcześniej nie mówił czegoś pozytywnego (kłamał, że wcześniej recenzowane fanfiki były krytykowane).

 

Jest, bo tak. Przecież to proste :P

 

No, chyba że chodzi im o to: http://prntscr.com/5xnkrr

Co się okazuje, że jednak zwyczaje się zmieniają ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Towarzystwo po prostu szukało pretekstu, żeby wyrazić swe niezadowolenie, a ponieważ mają problemy z pisaniem własnych opinii, postanowili solidarnie odstawić kabaret. Nie ma na co zwracać uwagi, a ja mam kolejne hasło reklamowe. Nawet wzbogaciłem temat o dodatkowy tag.

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógłbym zacząć od fików Związku Obrońców Uciśnionych, ale nie wypada kopać leżącego. Na szczęście znalazłem już nową pojętną ofiarę, której życie zmienię w koszmar. Oczywiście, ku uciesze moich oddanych fanów.

 

Pozdrawiam

Edytowano przez Mordecz
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Towarzystwo po prostu szukało pretekstu, żeby wyrazić swe niezadowolenie, a ponieważ mają problemy z pisaniem własnych opinii, postanowili solidarnie odstawić kabaret. Nie ma na co zwracać uwagi, a ja mam kolejne hasło reklamowe. Nawet wzbogaciłem temat o dodatkowy tag.

 

I teraz muszę na liście dane zmieniać... Panie Mordeczu, jak żyć?

 


Mógłbym zacząć od fików Związku Obrońców Uciśnionych, ale nie wypada kopać leżącego. Na szczęście znalazłem już nową pojętną ofiarę, której życie zmienię w koszmar. Oczywiście, ku uciesze moich oddanych fanów.

 

Czekam aż trafisz na coś mojego. Ileż tam się jadu poleje - to będzie coś wspaniałego. Już ostrzę sobie zęby na dyskusję :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mordecz wypowiadał się pozytywnie już wcześniej, kek. Może fanfiki, które ostatnio komentował, były - o nie, to niemożliwe - po prostu kiepskie? .-.

#hipokryzja

Ja czekam aż zmasakrujesz Renusia. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Edytowano przez Applejuice
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie tak nagle ._. To są fragmenty z dwóch pierwszych recenzji, jakie mi się kliknęły:
 

Próba kradzieży notatek, wschód słońca nad zamglonym lasem, zwyczajna wioska skryta gdzieś w górach - większość obszarów jest przygotowana na tyle dobrze, że każdy wielbiciel bogatych, interesujących opisów powinien być zachwycony. Miejsce akcji jest różnorodne i przyjdzie nam pokonywać góry, doliny, lasy, miasta i nie tylko.

 

 

Czytelnik nie powinien mieć problemu z utożsamieniem się z nowymi obliczami dobrze nam znanych bohaterek, zaś sama operacja zamiany infantylnego, spokojnego i cukierkowego świata na bardziej przykry, brutalny i okrutny została przeprowadzona nader dobrze.

 

Kolejna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, jest bogate podłoże fabularne. Czytając za każdym razem „Piękne Serce”, odnosi się wrażenie, że przedstawione w tle Ponyville żyje. Mamy imprezę z udziałem wielu kucyków, przygotowywanie do festynu oraz samo Święto Założycieli. Na tle wszystkich wydarzeń relacje Rarity i Woody’ego są tylko elementem dopełniającym zróżnicowaną całość, co wypada nader interesująco, natomiast samo zakończenie opowiadania potrafi wywołać emocje.


 

Ponadto całość jest opisana w bardzo przystępny sposób. Może i bardziej czepialscy czytelnicy mieliby coś do zarzucenia, ale to właśnie bijąca z tekstu prostota nadaje opowiadaniu szczególną rangę.

 

Nie wiem po co tyle szumu (który, swoją drogą, raczej nie powinien odbywać się w tym temacie) ale coś czuję, że zaraz się zrobi jeszcze bardziej nieprzyjemnie xd

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...