Skocz do zawartości

Kobayashi

Brony
  • Zawartość

    220
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Kobayashi

  1. Na smoku jeszcze nie latałem, ale z FOV normalnie jest raczej w porządku. Znajdę smoka to dam znać. I szczerze, żadnych itemków jeszcze nikomu nie dawałem -jedyne co robię, to buduję :P Ale zobaczę i dam znać.

  2. Nie jestem pewien czy powinienem, ale jednak postanowiłem podzielić się z Wami moimi wypocinami :cadance3:

    Historia tego fica jest równie krótka i nieśmieszna jak sam fic: Schorowany, mając 39 stopni gorączki siedziałem w domu, gdy nagle, dopadła mnie nuda. Postanowiłem wtedy napisać ten fanfick i tak oto powstał. Nie posiada on żadnego morału ani przesłania, ot, takie coś do poczytania jak komuś się nudzi. Miłego czytania :fluttershy4:

    https://docs.google.com/document/d/1I7BvT6aus4y3iRf18yF8R-OB_BS_a3PpY_q21OIJTJM/edit?usp=sharing

    Wszelka krytyka (w szczególności konstruktywna) jest mile widziana :v

  3. The Walking Dead

    1. Imię: Bartek

    2. Wiek: 25

    3. Wygląd: Białoskóry, metr osiemdziesiąt wzrostu, szczupły i nieźle zbudowany (od czasu do czasu chodzi na siłownię), przystrzyżona broda i wąsy, lekko haczykowaty nos, niebieskie oczy, krótkie proste włosy z grzywką. Nosi dżinsową koszulę z krótkim rękawem, rozpinaną czarną bluzę, krótkie dżinsy, patrolówkę i pilotki. Ma też przy sobie plecak wojskowy w kolorze moro.

    4. Charakter: Chaotyczny neutralny. Egoista i choleryk. Zależy mu tylko na tym, aby przeżył on i jego przyjaciel.

    5. Umiejętności: Otwieranie zamków, posługiwanie się bronią białą, przetrwanie, gotowanie.

    6. Historia:

     

    Bartek wychowywał się w bloku w centrum Warszawy. Nie był wyjątkowym dzieckiem –miał znajomych, przyjaciela, kochających rodziców, własne hobby, a w szkole też nie był orłem, ale nie był też leniem –ot, zwyczajne dziecko. Zawsze ciekawiło go wszystko wokół niego –od maleńkich mrówek które dreptały po chodniku w parku nieopodal, po wielkie maszyny latające nad jego głową. Teraz ich już nie widuje. Wszędzie tylko śmierć, zniszczenie i chaos. I one.

     

                    Były wszędzie, choć Bartkowi zdawało się, że jest ich coraz mniej. Na autostradzie, na ulicach, w budynkach, wszędzie. Widział je z dachu sklepu, na którym razem z jego przyjacielem, Michałem,  rozbili obóz. „Całe szczęście nie potrafią wchodzić po drabinach” –pomyślał Bartek. Życie, mimo chodzących wokół trupów było w miarę łatwe i wygodne. Dach posiadał bezpośrednie połączenie ze sklepem, więc jeżeli byli spragnieni albo głodni, to po prostu schodzili po schodach na dół i brali co chcieli. Poprzedni właściciel (niech mu ziemia lekką będzie) wyposażył sklep w porządną bramę antywłamaniową, dzięki czemu kryjówka nadawała się idealnie.  Sklep posiadał tak naprawdę wszystko niezbędne do przeżycia: piec z zapasem drewna, półki pełne jedzenia i napoi oraz kuchenkę turystyczną z małą patelnią.

     

    Dzięki wszystkim sprzyjającym czynnikom, udało nam się przetrwać zimę, wiosnę i lato. Nadchodziła jesień, a nam kończyły się zapasy. Na początku żywiliśmy się głównie mięsem i nabiałem –ze względu na wyjątkowo chłodną zimę, mieliśmy naturalną lodówkę, dzięki czemu produkty miały wydłużony termin świeżości. Na początku wiosny usmażyliśmy jeszcze sporą ilość schabowych na następne dni, a resztę mięsa rzuciliśmy bestiom –i tak zaczynało już gnić. Trupy wydawały się wdzięczne. Przez wiosnę żywiliśmy się głównie sucharami i mielonkami, przez lato tak samo. Nadeszła jesień, robiło się chłodno, drewno opałowe skończyło się na początku wiosny, a my mieliśmy na sobie tylko krótkie dżinsy, bluzy i adidasy.  Z zapasów zostały nam jedynie 2 paczki sucharków, kilka puszek z mielonką oraz pokaźny zapas wody i napojów energetycznych.

     

    Było jasne –musimy wyruszyć w poszukiwaniu pożywienia i ciepłych ubrań, bo inaczej zamiast być zabitym przez zombie, zostaniemy zabici przez głód i mróz. Po godzinnej naradzie postanowili – gdy tylko nadejdzie świt, biorą co najważniejsze i ruszają naprzód –wpierw, do stojącego zaledwie 20 metrów dalej małego sklepu monopolowo-spożywczego, w którym mieli nadzieję znaleźć jakieś pożywienie, a potem –jeżeli poszukiwania spełzną na niczym –udadzą się do leżącej pół kilometra dalej Galerii Handlowej, gdzie mieli nadzieję znaleźć jedzenie, ubrania oraz broń. Czekali cierpliwie do świtu, pakując najważniejsze rzeczy –sucharki, mielonki, latarkę i zapas baterii, wytrychy, scyzoryk, zapalniczkę oraz broń –kije bejsbolowe znalezione na zapleczu. Byli gotowi.

     

     

    7. Miejsce rozpoczęcia akcji: Dach sklepu na przedmieściach Warszawy

×
×
  • Utwórz nowe...