-
Zawartość
70 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Popiół Przyszłości
-
Tempest wyszła jako ostatnia, szła sobie krok za krokiem obok Midnight, która chyba nie miała nic przeciwko następnej wycieczce po mieście. Jeśli chodzi o Shadow, na początku chciała mu powiedzieć, że posiada ową mapę, na której miała bardzo wiele. W końcu podróżowała bardzo dużo i wiele już odkryła, ale kiedy zobaczyła zapał Foresta to jednak się wycofała. Jeszcze się biedak na nią pogniewa, czy coś takiego. Z drugiej strony dwie mapy na pewno im się przydadzą, nigdy nie wiadomo czy nie będą musieli się rozdzielić. Spojrzała kątek oka na towarzyszkę -Masz mapę?- Spytała tak na wszelki wypadek, lepiej aby każdy taką miał, to niezbędnik każdego kto wybiera się w nieznane. Jej ton był raczej taki jak zawsze, więc Forest na pewno słyszał pytanie.
-
Shadow nie ruszyła się nawet na krok, co ten Forest bredził. Gdzie jeszcze mieli się udać? Trochę się zdziwiła, czyżby Discord namieszał tym razem jemu w głowie? Po chwili weszła Midnight, chyba teraz nie musiała już odpowiadać na pytanie ogiera prawda? Na wszelki wypadek jednak odparła -Obok mnie Forest...- Skinęła głową w stronę towarzyski po czym zapytała z niedowierzaniem -Ciekawe co...- Ten szept był bardziej do samej siebie, ale może ktoś to jeszcze usłyszał? Chociaż mało realne, w końcu to karczma było nadal głośno,
-
Ciemna klacz słysząc prośbe od razu ruszyła. Z kopyta jak najszybciej umiała, ona tak bardzo chciałaby już ruszyć na wyprawę. Poczuła wiatr w grzywie, dosłownie jak za starych dobrych lat. Chyba nuc i nikt nie mógł jej dorównać w napalczywości, gnala jak wiatr. Nawet przechodząca służba nie dała rady jej zatrzymywać, skok po skoku coraz bliżej wyścia z tego więzienia. Gdy tylko ujrzała niebo była taka rozradowana, jak mały kucyk który pierwszy raz wychodzi na świat. Nie było uśmiechu, ale same jej oczy aż iskrzyły się chęcią do działania. Biegła tak kawał drogi, specjalnie poszła trochę na około, bo chciała zobaczyć posąg Księżniczki Luny. Chwilę się przy nim zatrzymała -Dzięki- Wyszeptała i pognała dalej, uderzenia metalowych podków o podłoże niosło się z hukiem. Werwy jej nie brakowało, w końcu dotarła do karczmy. Chwilę poczekała na towarzyszkę, która za pewne nieźle musiała się namęczyć by nadążyć za szalonym pędem towarzyszki. Kiedy to nastało Tempest weszła do środka, szybko odszukała Foresta i zaraz była obok. Zmierzyła go łagodnym wzrokiem jak nie ona, może cieszyła się że go widzi? Zasugerowała -Gotowy?- Oby nie rozgadywał się, bo Mroczna będzie zmuszona go wykopać z tego lokalu. -Czym szybciej wyruszymy tym lepiej- Dodała bez chwili zawachania, nie mogła się doczekać wymarszu, nie była z tych co lubią siedzieć w miejscu. Zmotywowana faktem, że w końcu pokaże co potrafi była święcie przekonana, że da sobie rade. Bez względu co i kogo napotka. Przygodo nadchodze!
-
Hmm... To było wyzwanie. Co jak młodej nie spodoba się sposób uczesania? Ona tam od razu by ucięła, ale Midnight już na samym początku oznajmiła, że nożyczki nie wchodzą w grę. I tak nikogo tu oprucz nich nie było, więc starsza odwzajemniła mocno uścisk. Oczywiście po chwili ją póściła, sama nie wiedziała czemu ją tak bardzo polubiła. Nie umiała się długo gniewać -Jestem najemnikiem, nikt nie chodzi tak cicho jak ja- Odpowiedziała lekko rozbawiona, z takim talentem udawania spokojnie mogła zostać aktorką. Pomimo zmyślonego obrazu swojej osoby, większość jej uczuć była prawdziwa. Pokazywała to co chciała by widzieli inni, ale przy niebieskiej klaczy mogła chociaż odrobinkę się otworzyć -Hmm?- Zamyśliła się patrząc w lusterko, po chwili wzieła się do pracy. Trochę to trwało, ale do wielkich rzeczy trzeba czasu. Mineło trochę minut, może kwadrans? Cóż, kiedy już Mroczna coś zaczeła to kończyła z tak samą precyzją co na początku. Wszystko musiało być dokończone na ostatnią zapinke. Milczała czekając na ostateczny osąd.
-
Cóż, wszystko poszło tak szybko że Tempest nawet nie zdążyła nic dodać od siebie. Może to i lepiej, na początku chciała zaprzeczyć, ale ten Discord i tak wiedział swoje. Może nikomu nie wypapla, a jak to zrobi to lepiej aby nie spotkał więcej Shadow na swojej drodze. Nie czas było teraz o tym myśleć, bo niespodziewanie był błysk i jej metalowe kopyta stanęły zaraz za poszukiwaną klaczą. Młoda dama chyba nie była zbytnio zadowolona z tej wizyty, więc Tempest wysłuchała jej wypowiedzi i dodała -Widziałam jak wpadłaś do komnaty i myślałam że coś się stało- Wywnioskowała to po zachowaniu klaczy, po której od razu było widać że biegała. -Ale nie będę ci przeszkadzać- Zakończyła kierując się do wyjścia, chyba wpadła nie w porę. Przynajmniej się czegoś nauczyła, jeżeli sprawa nie jest warta życia i śmierci to nigdy nie prosić Discorda o pomoc. Jej ton był taki zwyczajny, nie było w nim ani radości ani smutku, ani nawet złości czy rozczarowania. Był pusty jak jej spojrzenie, może powinna dać sobie spokój i pogodzić się, że już do końca życia zostanie sama. Wracając do jej zbroi była bardzo ładna, tylko trochę mało funkcjonalna, ale to przecież dopiero testy. Wszystko na pewno będzie takie jak trzeba...
-
Ciemna klacz popatrzyła na Discorda, podniosła uszy w góre. Przez chwile miała wrażenie, że kogoś słyszała. Niestety nikogo nie zauważyła, możliwe że to jej już coś odbijało. Postanowiła zachować zimną krew i tylko nakazała -Wiem, że umiesz rzeczy przedziwne, ale dziś nie chcę cudów. Proszę tylko abyś nad nią czuwał w czasie naszej wędrówki. A przy okazji możesz mnie do niej zaprowadzić?- Sama popatrzyła w niebo, kto wie kiedy teraz reszta ekipy wróci? Mogło minąć na prawdę dużo drogocennego czasu, chyba najbardziej nie podobał się jej fakt, że była od samego początku na wszystko przygotowana, a teraz przydałaby się jakaś poboczna robota. Młoda zaznaczyła, aby nie iść za nią, ale może chociaż uda się załatwić dla niej większą ochronę. -Tylko bądź dyskretny, nie chcę aby wiedzieli że mi na niej zależy- Wyszeptała tak, że słyszał ją tylko towarzysz obok. Ciekawe co powie na to Discord, to chyba dobrze że się martwi o członków drużyny prawda?
-
Tempest rozejrzała się w koło, czyli została sama. W sumie wolała nawet dopilnować Midnight niż uganiać się za Forestem, który nie był już przecież nastoletnim źrebakiem. Najpewniej niebieska klacz udała się na dwór, tak więc i Shadow spokojnie opuściła pałacowe wnętrza. W sumie pierwszy raz pomyślała o Discordzie. Zrobiła to bardzo niechętnie, ale gdzieś w cieniu stuknęła pare razy przednimi kopytami mówiąc. -Podobno mówiłeś, że pomagasz. Więc, słucham. Pokaż się.- Na razie była cisza, klacz nie zdziwi się jak nic ciekawego się nie stanie. Uznała to za ciekawe doświadczenie w swoim życiu. Jej ton był nadal mocno żołnierski, nie będzie go przecież błagać. Przy okazji, rozglądała się jeszcze za towarzyszką. Ciekawe gdzie teraz jest i co robi?
-
Klacz kiwnęła tylko głową i dała młodej biec. Skoro nie chciała nikogo z nich w swoim towarzystwie to pewnie miała coś ważnego do załatwienia. Chyba nikt tu nie był do końca szczery, każdy z tej ekipy miał własne tajemnice. Nic nie powiedziała, spojrzała na towarzysza czekając co powie. Pewnie on też pójdzie zaraz w swoim kierunku. Mroczna na razie nie miała zbytnio planów, ale chętnie jeszcze porozmawiałaby z Księżniczką Luną. Cóż, teraz wszystko zależało od decyzji ogiera.
-
Tempest odwzajemniła spojrzenie i rzekła -Parę godzin? Zbroję szybko skompletujemy, fryzura to też nie problem prawda?- Dla niej to można było pociąć jak leci i tyle po sprawie. W końcu nie szli się pokazać tylko na misje życia lub śmierci. Grzywa nie powinna przysłaniać oczu, czy krępować ruchy. Przydałyby się nożyczki, Mroczna chwilę się zamyśliła. Co jeśli się jej nie spodoba? Na wszelki wypadek spytała, chyba zależało jej na zdaniu Midnight -Grzywa...masz coś konkretnego na myśli?- W międzyczasie popatrzyła na Foresta, to chyba nie tematy dla ogiera. Chociaż mógłby doradzić kompance coś jeśli chodzi o zbroję, to by była dopiero współpraca. Przynajmniej młoda nie musiałaby chodzić po obcych mieszkaniach, ona by ogarnęła włosy, Forest zbroje. Szybko i krótko, zaraz by ruszyli w drogę ku spełnienia pierwszego zlecenia. Nie narzucała im tego, jak będą chcieli to się przyłączą, jak nie to trudno.
-
Mroczna słuchała rozmowy, w końcu i ona się wbiła w tok słów -Czasu mamy dużo, nie ważne od czego zaczniemy. I tak potem wrócimy do reszty zleceń, jak dla mnie propozycja Foresta jest słuszna i najbardziej korzystna- Dokończyła picie soku i czekała już tylko na dalszy rozwój wydarzeń. Była gotowa do wymarszu, czym szybciej wyjdą tym lepiej, kto wie co ich czeka?
-
Dobrze, że wszystko się rozwiązało. Kiedy Midnight usiadła Tempest podeszła do bufetu, rozejrzała się po daniach i szybko wykalkulowała co da jej najwięcej wigoru. Przecież, były na świecie takie dania, których nie trzeba było dużo brać by się najeść i co ważniejsze dobrze się po nich czuć. Takim sposobem po chwili towarzyszka usiadła obok niebieskiej klaczy kładąc na stolik danie i coś do picia. Dziś pozwoliła sobie na sok z leśnych owoców, był zdrowy i bardzo bogaty w witaminy, w sumie tak jak jej wybrany posiłek. Widać, że znała się na rzeczy tylko pytanie skąd? Można było jej zapytać lub usiąść i zignorować. Cóż, chyba Shadow to wisiało, bo kiedy tylko usiadła to kiwnęła głową do oby towarzyszy i zaczęła jeść tak jak nakazywał zwyczaj i wszelka etykieta znana klaczy od dzieciństwa. Nie były to jakieś wykwintne maniery, ale trochę wyróżniała się od reszty robotników i sług w królestwie. Nadal nie bardzo było wiadomo skąd jest? W sumie w ogóle nic o niej nie wiedzieli, może kiedyś miała szlachetne korzenie, albo znała kogoś kto ją tego nauczył. A może po prostu życie ją wytrenowało jak każdego podróżującego i walczącego o życie do kolejnego poranka... Tak czy owak Tempest jadła spokojnie i powoli, nie mieli powodów do obaw, przynajmniej na razie. Od tej pory nie zerkała na kompanów, skupiła się na konsumpcji. Nie minęło długo kiedy klacz zjadła wszystko co sobie nałożyła. Dopiero teraz jej czujny wzrok wrócił na kucyki, było tu ich tak wiele. Tyle ciekawych historii, a ich przygoda dopiero się rozpoczynała. Może coś jednak z tego będzie...
-
Wszystko było nadal w porządku, na pytanie Midnight odpowiedziała prawie natychmiast -Nie... na pewno sobie poradzimy- Poszła spokojnym krokiem, w końcu doszli do stołówki. Wzrok młodej chyba trochę zbłądził i zatrzymał się w ciele ciemnej, czyżby coś się stało? Już Shadow chciała zapytać, ale niebieska klacz sama zdradziła ów powód tego spojrzenia. Nie zdziwiło to Tempest bez wahania przyznała Forestowi racje -Drużyna powinna spędzać ze sobą dużo czasu- Jak ktoś był chociaż trochę inteligentny to na pewno zobaczył, że zdanie klaczy najzwyczajniej w świecie potwierdziło słowa towarzysza obok. -Prowadź więc...- Zazwyczaj to ona lubiła prowadzić, ale czemu nie dać się towarzyszce wykazać? Niech to będzie symbol tego, że jej ufa. Z drugiej strony ona lepiej znała te miejsce, wiedziała bardziej co i jak. Głód coraz bardziej dawał się we znaki i pewnie nawet z tego powodu ciemna klacz nie chciała dłużej przeciągać tej sytuacji. Jednak nie zdjęła wzroku z Midnight, czyżby i jej tak bardzo spodobała się przyjaźń z najemnikiem. Położyła kopytko na jej klatce piersiowej -Jestem obok...- Wyszeptała i potajemnie puściła jej oczko, po chwili zdjęła kopytko, które opadło na ziemie. Teraz mogli już iść...
-
Jedno trzeba było przyznać, ta klacz była na prawde bystra. Szybko dojrzała w nich wojów, co rzadko się zdarza u tak nie doświadczonych kucyków. Popatrzyła na Foresta i wysłuchała jego słów. Ona z gracją tylko kiwnęła głową i popatrzyła z powrotem na młodą towarzyszkę. -To gdzie mamy się udać?- Zapytała łagodnie, puki co jeszcze nic nie zdarzyło jej popsuć dnia i oby ta chwila trwała w nieskończoność. Bufet? To na pewno świetnie musi wyglądać, przyozdobiony stół z którego można wziąść to co się lubi. To będzie pierwsze doświadczenie Shadow w tak wykwintnym miejscu, na pewno trzeba będzie popisać się etycznie. Więc jeszcze szepnęła do klaczy -Nim ruszymy może udzielisz nam trochę wskazówek co do kultury tego miejsca. Nie chcemy przecież wpaść w dołek przy zwykłym siadaniu przy stole albo trzymania sztućców.- Chyba tylko klacze tak bacznie naciskały na maniery, zawsze było ważne pierwsze wrażenie, pomimo pracy Tempest chciała pozostawić w tym miejscu dobre wspomnienia.
-
Mroczna chwile stała, chyba ją zamurowało. Kurcze chyba nie słyszała? Przecież solidnie się rozejrzała nim cokolwiek zaczęła mówić, a jej słowa były tylko drobną uwagą, a nie marudzeniem. Wysłuchała wszystkich i po chwili podeszła do Midnight już mile odpowiadając. -Udany sen, a śniadanie na miarę księżniczek- Nie była przecież jakaś głupia, wiedziała że dieta Luny, a ich będzie się bardzo różnić. Jeśli chodzi o jakość dań to nie miała nic przeciwko, nawet żadnego małego złego zamyślenia co rzadko jej się zdarza. Nie kłamała, na prawdę bardzo jej się tu podobało, chociaż lubiła wolność, spanie pod gwiazdami i samotność. Od czasu do czasu dobrze jest zmienić otoczenie, wtedy dopiero robi się ciekawie. Pozostawiła resztę decyzji towarzyszom, jakoś nie miała ochoty na tłumaczenie się czy pytanie o cokolwiek.
-
Ciemna klacz wstała o świcie zaraz po dziwnym uderzeniu w ucho. Ten Discord to sobie kiedyś nagrabi, czy nie można bardziej kulturalnie oznajmić, że czas wstawać. Tak czy owak wstała spokojnie i cicho by nie zbudzić Midnight, której Discord chyba jeszcze nie dotknąć. Może i lepiej, taka młoda powinna dobrze wypocząć. Mroczna usiadła do śniadania, chyba i jej nie bardzo pasowała tutejsza kuchnia. Jak żołnierz, którego czeka za każdym rogiem śmierć ma wyżyć z samych płatków i soku. Nie kryła było smacznie i zdrowo, ale ona podobnie jak Forest wolała coś bardziej sycącego. Śniadanie było najważniejszym posiłkiem dnia, sok z drugiej strony był na prawdę chyba najsmaczniejszy z całego posiłku. Już miała udać się do kuchni, gdy do pokoju wszedł towarzysz z komnaty obok. Podeszła do niego i lekko zepchnęła na korytarz, zamknęła cicho drzwi i rzekła -Ciii...niektórzy dla twojej wiadomości jeszcze śpią.- Surowo syknęła, ale po chwili już opanowanie dodała. -Nie wiem jak ty, ale te śniadanie to jakaś kpina.- Rozejrzała się czy nikogo nie ma i szepnęła -Nim nasza mała podopieczna wstanie może pójdziemy dopełnić nasze żołądki?- Nie oczekiwała od niego zbyt wiele, ale wyglądał na głodnego w sumie on zawsze wyglądał na głodnego, ma pewnie spust jak ten wczorajszy korytarz z zagubionym kucykiem. Tak czy siak, zmierzyła ogiera pytającym spojrzeniem, który po chwili znowu był zimny i twardy.
-
Pomimo bardzo głębokiego snu Mroczna poczuła ostatni ruch towarzyszki. O to jej właśnie chodziło, była z siebie dumna pod niebo. Skoro tak niewinna postać jak ta niebieska klacz mogła ją polubić to chyba nie jest taka zła. Taki kolej rzeczy bardzo pasował Shadow, cicho jeszcze spojrzała na zasypiającą młodą i po chwili sama udała się w inny wymiar. W świat swoich snów, żadko kiedy je ostatnio miała, ale czasami zdarzały się wyjątki. Ta chwila aż prosiła się o jakiś sympatyczny dla umysłu sen, niestety przeszłość nie dawała jej odetchnąć nawet teraz. Po paru godzinach zbudziła się przez koszmar, widząc obok siebie wtuloną Midnight tylko lekko przystawiła do jej głowy swoją głowę. Cóż i tak sobie obie spały.
-
Klacz szybko się pozbierała, nie myślała długo nad tym jak ma się zachować. Zbliżyła się i położyła się dosyć blisko kompanki, tak by jej nie wadzić oczywiście. W tym stanie chyba nikt nie powinien być sam, ani Tempest ani Midnight. Nie myślała puki co o Foreście, to samiec na pewno się dobrze czuje sam. Chociaż kto go wie, to taka sama chodząca zagadka jak mijający czas. Towarzyszka nie musiała długo czekać na zaśnięcie Shadow, teraz starsza mogła się wyluzować i spokojnie zapaść w dosyć twardy sen. Tylko w takiej formie odpoczynku mogła szybko wypocząć, nie zostało im dużo czasu więc trzeba było podjąć mocne środki. Z drugiej strony Mroczna już niczego się nie obawiała, była w zamczysku Luny z jej córką obok. Co mogło pójść nie tak?
-
Cóż, a ona wyczuła jak klacz wymknęła się na balkon. Cierpliwie poczekała na jej powrót. W końcu usiadła, nie lubiła tak drętwieć w miejscu za długo. Czas mijał i nic, czyżby się z kimś zagadała? Jakieś sto procent, że to robota Foresta, na pewno ją polubił. Ah, te ogiery pomyślała Mroczna poprawiając grzywę. Będzie musiała mieć na oku teraz ich obu, nadal spokojnie rozejrzała się po komnacie. Jej wzrok przykół dziwny gobelin, kiedyś widziała znak księżniczki Luny. Miała z tym tyle wspomnień, z tego wszystkiego zamyślona straciła rahubę i pewnia tak sobie siedziała wpatrzona dopuki Midnight nie wróciła.
-
Tempest była zmęczona i nie miała ochoty wypytywać o jakieś mało istotne bzdety. Cicho odparła -Zdrowiej, a poza tym na wojnie nie ma łóżek- Zasugerowała, lubiła takie klimaty. W życiu nigdy nie jest lekko, lepiej nie przyzwyczajać się do wygód. Po chwili jeszcze burknęła -Nie mam pytań, teraz spać, jutro wielki dzień- Szorstko rozkazała, ale to była tylko jej nadmierna troskliwość, jak młoda nie będzie wypoczęta to kiedyś się przewróci, a co gorsza może i wpędzi w kłopoty całą ekipę. Gdzieś w głębi siebie cieszyła się, że mogła z kimś porozmawiać, że jest ktoś blisko obok. Nim zasnęła coś jeszcze wyznała w tajemnicy i tak nikt ich tu nie usłyszy. -Przypominasz mi kogoś, kogoś kogo bardzo mi brakuję. Bądź ostrożna...- Chciała jeszcze poprosić, aby nie opuszczała jej, ale to by dopiero wyglądało. Widać było, że mówienie o przeszłości stwarzał jej wielki ból. Po paru minutach już spała...
-
Odpowiedź gospodyni bardzo ją satysfakcjonowało, może nie wszystko jeszcze stracone? Mroczna weszła do komnaty i się rozejrzała. Wzieła szybką kompiel i zaraz była z powrotem. Cicho odetchnęła i kiedy tylko się ogarnęła usiadła na ziemi obok posłania. Spojrzała na Midnight, była cierpliwa i raczej czas nie grał tym razem roli. Czyżby wolała milczeć? Pewnie zaraz usiądzie obok, lepiej było wypocząć. Tempest po paru minutach oparła głowe o swoje skulone kopytka. Chyba twarde powierzchnie bardziej jej służyły. Nie spała, czujnie obserwowała młodą córke Luny. Shadow nie miała w zwyczaju się uśmiechać, jednak jej wzrok był łagodniejszy niż za pierwszym razem. W końcu wywnioskowała, że nie może dłużej czekać i spytała - Masz jakieś pytania?- Odparła w pełni przekonana, że ta współpraca mogłaby przy małej pomocy przynieść na prawdę obfite plony. Dodała nadal spokojnie coś od siebie -Bądź blisko, traktuj to jak chcesz...Dosłownie, w przenośni...- Nie chciała wyjść na jakiegoś misia kucysia co ma w środku tylko watę. Ton był surowy, ale jednak skoro poprosiła to coś czuła prawda? I chyba czekała, nikt do końca nie znal jej przeszłości, może młoda przypominała dla niej kogoś ważnego w swoim życiu?
-
Tempest bez słowa poszła za kłącza z rodu Luny, po chwili doszli do swoich komnat. Ciemna klacz schowała ogłoszenie, lepiej przemyśleć to jutro w pełni myśli i sił. Nim ktokolwiek zdążył się ruszyć Shadow przeszły dreszcze, tylko czemu? Chyba sobie przysnęła i raptownie wybudził ją wiatr z pobliskich okien. Wyprostowała się stojąc z tyłu, dobrze że nikt tego nie widział. Jak już Forest pójdzie do swojego pokoju można by zaproponować młodej by pozostała w jej komnacie, poznałyby się. Szepnęła jej ponownie tak by obaj faceci nie zauważyli o co chodzi -To jak? Wejdziesz? Porozmawiamy...- Mroczna zawsze szanowała Lunę, czemu z jej córką miałoby być inaczej? Zdawała się patrzeć tak jak matka, to wzbudzało w klaczy wielki podziw, a ją bardzo ciężko jest zaskoczyć. Spokojnie zaczekała, aż bliższy towarzysz trafi w końcu do swojej komnaty. Wtedy pozostaną tylko klacze, może to nowa szansa na lepszy początek. Ten kucyk mógł trwale umocnić ich drużynę, ale też i położyć jej kres. Jeżeliby Midnight przyjrzała się starszej kompance to by na pewno zauważyła, że coś tu nie gra. Pewnie po pierwszym spotkaniu widziała, że nie bardzo się dogaduję z Forestem, że wiele przeszła i na prawdę jest jej z tą nową sytuacją bardzo ciężko. Jak nie zauważy to trudno, jak się nie zgodzi na wspólne spotkanie to bez słów Shadow uda się do swojej komnaty, wykąpie się i pójdzie spać. Z jej strony nawet ta propozycja to już wielki krok na przód. Jakoś nie była głodna, wodę na pewno znajdzie już w komnacie. Nadal powstrzymywała się od ziewania, nie wypadało. Stanęła twardo i znowu zaczekała.
-
Z tego zaćmienia umysłu wyprowadziły ją słowa Luny, kurcze, ale wstyd. Oczywiście wzieła je szybko do serca i nim księżniczka wyszła lekko się pokłoniła. Nie gniewała się jak zazwyczaj przy innych krytykach, to była na prawdę bardzo ważna lekcja. Nikt nie wiedział tyle co ona, w końcu popatrzyła na Barrfinda i skierowała się zaraz za Forestem w stronę drzwi. Po chwili nadeszło kolejne pytanie, Tempest powstrzymując się od ziewania podzieliła odpowiedź samotnika obok. Jednak nic nadal nie wydusiła z zmęczonych płuc, kiwnęła głową wyraziście by wszyscy widzieli, że nie ma nic przeciwko. Pod koniec spojrzała jeszcze na trzecią towarzyszkę, nie wiązała jakoś z nią wielkich nadzieji, ale nie zawiedzie księżniczki Luny. Odszepneła do niej będąc dość blisko. -Trzymaj się blisko mnie, a nie zginiesz...- Cicho postukała kopytkami by przypadkiem nie usnąć i czekała na ciąg dalszy wydarzeń. Jedyne o czym myślała to czynność położenia się i odpoczynku. Gdzieś wewnętrznie jednak wolała być blisko mniej doświadczonej klaczy. Czyżby instynkt opiekunki? Nigdy nie była matką, chociaz kiedyś bardzo tego chciała.
-
Klacz wysłuchała wszystkiego z bardzo wielką dokładnością, co do najmniejszego słowa i stwierdzenia. Stała spokojnie już chyba zmęczona, nie miał siły by się niepotrzebnie spinać jak na wojnie. Cicho odparła, nadal pewnie i bez wahania. Może była nie do życia, ale mózg pracował tak jak zawsze, szybko i sprawnie przerabiając wszelkie potrzebne informacje. -Tempest Shadow, ale mówią mi Mroczna. Jestem najemnikiem mroku...- To na razie powinno jak najbardziej wystarczyć, nie chciała się spowiadać, nie po to tu przybyła. Nic więcej nie powiedziała, gdyby miała coś przeciwko to już dawno tupnęła by twardo kopytem i tonem jak najbardziej żołnierskim zaprotestowała. Była nadal dziwnie cicha, no ona zawsze była spokojna i opanowana, ale czy teraz ta cisza nie była zbyt widoczna. Śmiesznie by było gdyby usnęła na stojąco, niestety niektórych znaków ciała nie da się zamaskować. Już chyba wszyscy powiedzieli co mieli do powiedzenia, więc czemu nie odsapnąć. Tylko parę uderzeń serca...
-
Ciemna klacz patrzyła ciągle przed siebie, myślała o kucyku który właśnie ich opóścił. Czy mogła coś zrobić by to się nie zdarzyło? Możliwe, że tak chciał los. Od samego początku wszystko było skazane na porażkę. Ona z kolei dobrze wiedziała, że taki morderca, najemnik zniewolony przez przeszłość nigdy nie dorówna królewskim progom. Forest wszedł jako pierwszy, tak samo odezwał się przed Tempest. Nic ją nie zdziwiło, spodziewała się każdego jego słowa. Ona też, miała do Strażników Nocy ogromny szacunek, a do Księżniczki Luny wyjątkowe nastawienie. Wysłuchała wszystkich, trochę odebrała ostatnie słowa żołnierza jakby z nikim się nie liczył. Właśnie udowodnił, że nawet on nie bierze tego wszystkiego na poważnie. Sama zwątpiła w cel Discorda, oni "Drużyna" dobre sobie. Mogła by to wyśmiać i wyjść, ale... ona na prawdę go polubiła. Głupie prawda? Powtarzała sobie swój cel, tylko tyle się liczy. Społeczność, rola, to nie dla niej. Była urodzonym samotnikiem, skazańcem, kierowała się swoimi ideami. W końcu spojrzała w oczy Lunie, by położyć temu kres. Skoro nawet towarzysz nie umiał potwierdzić, że są drużyną to ona tym bardziej tego nie zrobi. Twardo i donośnie zabrała głos, prostując się jak przystało na wojskowe wychowanie -Z całym szacunkiem, jedyną nagrodą która mnie satysfakcjonuje jest naprawa mego rogu.- Nic nie mogło temu zaprzeczyć, kłamstwa i przymilania byłyby bez sensu. -Zawszę byłaś dla mnie wzorem, niegdyś zła teraz księżniczka nocy. Nie dam rady cofnąć moich błędów...- Może nie powinna tego mówić, poczuła obok siebie towarzysza, tak to się musi tu skończyć. "Ja... Gdybym...Możliwe... Przykro mi, ale..."- pomyślała klacz, jak im to powiedzieć, jak powiedzieć, że nie pasuję. Że, nigdy nie da drużynie szczęścia, dumy i chwały. Jak stwierdzić, że na jej ciele spoczywa więcej krwi niż na największych mordercach Equestrii. Po prostu oschle oznajmiła, nikt na pewno nie będzie jej zatrzymywać. Jednostka nic nie znaczyła, sama siebie by nie polubiła. -Zgadzam się, wyruszę niezwłocznie.- Miało to inaczej zabrzmieć, ale chyba nie umiała odejść, nie teraz, nie tutaj. A Księżniczka na pewno zauważyła, że coś tu nie gra. Może zmęcznie? Przeszłość? A może na prawdę go lubiła, ale od samego początku skreśliła siebie z listy jego przyjaciół, myśląc że nigdy nie będzie tego godna? Cokolwiek to było, Luna powinna ją zrozumieć. Sama była zła, potem dobra, ale nie akceptowana. Dopiero kiedy poznała magię przyjaźni zrozumiała jak bardzo się myliła. Cóż, gdyby tylko ktoś i najemnikowi pokazał słuszną drogę, może wtedy i ona miałaby szanse stać się lepszą. Z drugiej strony, jej róg był jej znakiem rozpoznawczym. Dzięki temu była wyjątkowa, oby kiedyś to pojęła.
-
Shadow posłuchała białego kucyka i kiwnęła głową. Czemu nie pójść? Kiedyś słyszała o Księżniczce Lunie, była na prawdę godną zaufania osobą. Jej przeszłość odstraszała wielu, ale dla Tempest była to wielka nauka. Podziwiała ją za tak szlachetne decyzję, z wielką chęcią ją pozna. Jeśli chodzi o bronie to dała swoje sztylety, rzutki...no cóż, tą jedyną broń którą miała najczęściej przy sobie. Coś tam poświeciło i już, ciemna klacz schowała broń do siebie. Widziała tą dziwną sytuacje z Forestem, ale nie pytała o szczegóły. Niech sobie myśli, że nie widziała tego, co więcej stanęła tak by go zasłonić. Lepiej by nikt tego nie widział, nawet na niego nie spojrzała, była dziwnie dumna z siebie. Może czuła się już lepiej w tym oryginalnym towarzystwie, napiłaby się czegoś. Kiedy tylko towarzysz lepiej się poczuł wyjęła bukłak z wodą, wpierw sama się napiła, a potem mu podała by się orzeźwił. Nie pokazywała uczuć, ale czuła w sobie dziwaczne ciepło. Westchnęła i odeszła gdzieś na bok patrząc w niebo z dziwnym utęsknieniem, coś wyszeptała i po chwili wróciła. Twarda i surowa jak na początku...