Rozdział 4 - Jeden za wszystkich...
- Fluttershy, nic Ci nie jest? - spytała Twilight z troską którą doceniałam
- Wszystko w porządku, nie martw się. Po prostu nie mogę pogodzić się z tym, że Angela z nami nie ma. Znam go od urodzenia, nie wiem co bym zrobiła gdyby cokolwiek mu się stało...
- Wszystko będzie dobrze! - wykrzyknęły chórem
- Angel na pewno jest gdzieś w Ponyville - kontynuowała Twilight
- Bzdura! - wykrzyknęła Rainbow - Na pewno jest gdzieś w lesie Everfree, sama widziałam, że się tam kierował. Wyglądało to na próbę przeprowadzki
- Więc pójdziemy tam po niego! Razem jesteśmy niepokonane! - odrzekła z niewiarygodną pewnością siebie Applejack
- Właśnie! Nigdy nic nie poszło źle gdy byłyśmy razem. Zawsze radziłyśmy sobie w przeciwnościami losu! - wykrzyknęła Rainbow
- Czy na pewno tego chcecie? To może być niebezpieczne, nie chce was narażać. Ja muszę tam iść, to mój przyjaciel... lecz przydała by mi się pomoc - powiedziałam z wyjątkową pewnością siebie.
- Siedzimy w tym wszystkie! - wykrzyknęły moje przyjaciółki
Byłam tak wzruszona, że aż się rozpłakałam. Przytuliłam je mocno i wyszeptałam:
- Dziękuje wam wszystkim. Jesteście najlepsze!
- Od tego są przyjaciółki - powiedziała jak zwykle uśmiechnięta Pinkie. Chciała bym uśmiechać się w takich chwilach tak samo jak ona.
- Za godzine spotkamy się w Cukrowym Kąciku! Teraz idźcie się przygotować! To może być długa podróż
Rozeszłyśmy się wszystkie w popędzie by przygotować się na nadchodzącą wędrówkę. Wiedziałam, że poszukiwania mogą trwać długo ale do czego by nie doszło - nigdy nie wrócę bez Angela!