Skocz do zawartości

Kingofhills

Brony
  • Zawartość

    137
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Kingofhills

  1. Witajcie!

    Trochę mnie na tym forum nie było. Powody były różne. Teraz jednak wróciłem, aby wstawić anglojęzycznego, WIP fika, którego piszę od jakiegoś czasu. Wszyscy, którzy trochę mnie znają, mogą się domyślać w jakim uniwersum jest on napisany, jeżeli sama nazwa tematu tego nie zdradziła. :)

     

    Fallout: Equestria - Whispers

    Autor: Kingofhills

    Korekta: JackofMinds

    Cover Art: FlySoulDragon

     

    Link do Fimfiction: https://www.fimfiction.net/story/474902/fallout-equestria-whispers

     

    Rozdziały w formacie Google Docs:

    Rozdział 1: Sheepshead

    Rozdział 2: Prejudice

    Rozdział 3: Junk Hoard

     

    Opowiadanie jest pisane w wolnym czasie, więc nie jestem w stanie stwierdzić ile będzie zajmować pisanie kolejnych rozdziałów. Tych, którym to nie przeszkadza, zapraszam do lektury i mam nadzieję, że mój twór was zaciekawi!

  2. Będę szczery. Moja inicjalna reakcja wyglądała tak:

    1ff3c83f75.png

     

    A tak nieco bardziej na poważnie: Bardzo mi miło. Ta wiadomość zdecydowanie poprawiła mi dzień, który wcześniej mógłbym opisać jako "mocno średni". Zwłaszcza, że była to niespodzianka. Dziękuję jurorom za tak wysokie noty w moim konkursowym debiucie. Miejmy nadzieję, że kiedyś ponownie wezmę udział, bo w tej chwili mam nieco inne zmartwienia.

     

    Zaś co do rozwinięcia tego shorta... mam takie plany. Póki co odległe i niepewne, ale mam. Może kiedyś uświadczymy nieco szerszego obrazu sytuacji, konteksty bitwy oraz tego, co wydarzy się potem. Póki co ten karzełek musi wystarczyć. :fluttershy4:

  3. Oto i ja debiutuję na froncie konkursów literackich. Nie spodziewam się najwyższej noty, bowiem nie jestem do końca zadowolony z ostatecznego efektu. Z drugiej strony limit słów dał się faktycznie we znaki, a i rzecz, z którą pisałem crossover, miała dość sporo aspektów do uwzględnienia i przeinaczenia. W każdym razie - zapraszam.

     

    Sunriser (1427 słów) [Adventure] [Violence] [Crossover]

     

    Let the tournament begin.

  4. EDIT: Kingu nie umie w cytaty i spoilery, toteż formatowanie może być nieco pokiełbaszone. Nie chce mi się już tego zmieniać, więc po prostu wyrażę nadzieję, że jakoś uda się odczytać, co jest cytatem, a co nie.

     

    Zaprawdę, dobry jest dziś dzień. Trudno o lepszą rzecz dla początkującego pisarza niż rozwlekły, dokładny, krytyczny komentarz od jednego z najbardziej znanych pisarzy fandomu. Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym, kto będzie ową niespodzianką - postanowiłem nie wnikać w to za bardzo, żeby faktycznie była to niespodzianka. No i się udało.

     

    Muszę przyznać, że pomimo oczywistej krytyki czytało mi się twój komentarz bardzo miło. Może to dlatego, że idealnie lałeś wodę od początku (Ten wstęp na trzy akapity... :D), starałeś się załagodzić jak najbardziej swoją opinię, a wyszło na to, że ciężko byłoby mi się obrazić za jakąkolwiek, potocznie mówiąc, "zj**kę" - każdy negatyw zaraz usprawiedliwiałeś argumentami, które były logiczne z punktu widzenia czytelnika/kogoś, kto w fanfikach siedzi już jakiś czas.

     

    Ale mimo wszystko jestem skłonny nie zgodzić się z paroma twoimi argumentami. Większość oczywiście ma swoje miejsce i sens, aczkolwiek z paroma z nich jestem skłonny polemizować. Przykłady poniżej, nie po kolei.

     

    Cytuj

     

    Sytuacja jest niewiarygodna psychologicznie. W ogóle cała wizja mocno kuleje. Przede wszystkim głównym bohater – cholera, on ma tylko osiem lat. To już całkiem spore dziecko, fakt, ale wciąż dziecko. Tak długie ignorowanie obecności matki jest absolutnie nierealne, nie da si go usprawiedliwić największą prokrastynacją. Nawet jeśli matka była surowa i wymagająca, to ośmioletni chłopiec (czy tam źrebak, uważam, że to izomorfizm) bardzo dotkliwie odczuje jej brak, nawet jeśli gdzieś tam ucieszy się, że ma teraz wolność, to tęsknota nie pojawi się później, jako jakieś powoli rodzące się uczucie, tylko jego świat niemal od razu zadrży w posadach. Wszystko to rujnuje cokolwiek, bo pierwsze "jutro" opowiadania traci wydźwięk.

     

     

    Zabawna sprawa z tym argumentem. Kiedy pisałem ów fragment, miałem w głowie konkretną wizję - przyznam się szczerze, że poczułem się wtedy trochę jak plagiator - wizję Cezarego Baryki z Przedwiośnia. Tuszę, że czytałeś. Jeżeli nie, to [SPOILERY!]:

     

    Młody Cezary mieszka w Baku, w południowej części Rosji z lat 1900-1920. W czasie pobytu tam jego ojciec wyjeżdża na wojnę, pozostawiając młodego samego z matką. Tutaj rozłąka trwała o wiele dłużej, bo od początku I wojny światowej do rewolucji bolszewickiej - ponad cztery lata. Przez cały ten czas Cezary jakby zapomniał o ojcu, prawie nie przejmując się jego brakiem, i rozrabiał. Czasem tylko brało go na skruchę, gdy przychodził od jego taty list, ale to było chwilowe.

     

     

    Dalszej części nie ma sensu przytaczać, bowiem jest irrelevant. (Tak, uwielbiam anglicyzmy i wtrącenia z innych języków.) Zabawną sprawą jest tu fakt, że wiek Cezarego z czasu trwania wspomnianej powieści nie jest podany dokładnie - szacuje się na ok. 11-13 lat od początku głównego wątku.

     

    Ale wracając do głównej myśli: Kiedy pisałem ten fragment, mówiący o tym, że nie brakowało mu matki, miałem w głowie przede wszystkim Cezarego. I wiem, że to tylko fikcja literacka, ale Żeromskiego ciężko posądzić o pisanie nierealistyczne, przynajmniej w moim mniemaniu. Dlatego też zdziwiłem się, gdy czytałem ten argument.

     

     

    Cytuj

     

    A motyw, że Frost dopiero zaczyna coś robić po przeczytaniu smutnego listu... wypadł źle. Co więcej fragment "pobudziła uśpione dotąd komórki ciekawości." ... Yhh...Kurcze, gdy komuś wali się rodzina, ciekawość jest jedną z jego ostatnich motywacji. Wyszedł taki teatrzyk, gdzie każdemu pomieszały się role.

     

     

    Z tym też nie do końca się zgadzam, a przynajmniej od drugiego zdania i dalej. Frost, będąc źrebakiem, nie ma świadomości, w jak złym położeniu znajduje się jego rodzina. Jest niemalże obojętny na fakt, że mieszka tylko z ojcem. Nie zauważa, że coś się przed nim ukrywa (co zresztą nie powinno dziwić). Można przytoczyć argument, że gdyby trochę pomyślał to doszedłby do swoich wniosków wcześniej. Ja zaś odpowiadam: Komu chciałoby się myśleć? Na pewno nie Frostowi. Nigdzie nie napisałem, że był to chwytny źrebak. ;)

     

    Oczywiście to są tylko spekulacje. Równie dobrze możesz mieć całkowitą rację. Jako człowiek, który życie zamierza poświęcić na studiowanie i zajmowanie się psychologią stwierdzam, że faktycznie mam o wiele za mało doświadczenia, by dokładnie przewidywać reakcje, jakie normalnie by się pojawiły - a przecież to jest bardzo ważne w każdym opowiadaniu typu "Slice of Life". Tak więc ten argument nie jest zły... ale mimo wszystko nie do końca się zgadzam.

     

     

    Cytuj

     

    Przede wszystkim, pierwszym, co rzuca mi się w oczy przy pierwszym czytaniu, jest ambicja. Według mnie widać jak na dłoni, że chciałeś wstrzelić się w górną półkę, stworzyć coś dobrego, głębokiego i przemyślanego. Nawet trudno mi się dziwić, popracowałeś długo jako niezły tłumacz, przeczytałeś pewnie niejedno, to i wymagania wzrosły, nie tylko względem twórczości innych, ale i swojej. A znaków wspomnianej wyżej ambicji jest od groma – skupiona na życiowych mądrościach i refleksji narracja, tematyka choroby, próba wywołania mocnych emocji, dużo tego.

    Problem w tym, że dla mnie, niestety, produkt końcowy nie jest znakomitą literaturą, w którą celował, ale jej lichą imitacją. Nie chodzi już nawet (na szczęście!) o to, że pod pozorem głębi i obcowania z tuzinami znanych i nieznanych muz, tworzy się "Dzieło", które na dobrą sprawę niczego nie pokazuje, ale aspiruje do sztuki wysokiej. Nie, o to Cię nie podejrzewam, zresztą nie muszę, bo widzę, że nie w tym rzecz. Jak dla mnie bardzo próbowałeś, ale zwyczajnie nie dałeś sobie rady. Poszedłeś drogą, która byłaby słuszna i dobra, gdyby starczyło Ci umiejętności i finezji, a tej, nie tyle że nie masz, ale zwyczajnie potrzebujesz więcej. Jestem przekonany, że jak potrenujesz, to je zdobędziesz, dlatego nie ma się czym przejmować. Nawet kilka nadzwyczaj udanych fragmentów na to wskazuje.

     

     

    Trafiłeś w samo sedno już w pierwszym akapicie. Ambicje. Będąc trzy i pół roku w tym fandomie nauczyłem się sporo odnośnie siebie i tego, jak pisać, co pisać, komu pisać. Przez dwa lata tłumaczenia Project Horizons nauczyłem się, jak powinno pisać się dobrą, klimatyczną historię. No i przez ponad rok w stałym kontakcie z osobami, które piszą wiele różnych rzeczy - Cahan i jej krótkie fiki, Zodiak ze swoją "Wiedźmą", Dolar ze swoimi tłumaczeniami, Poulsen - główny tłumacz Fallout Equestria - miałem sporo przykładów, którymi mogłem podążać albo chociaż obserwować.

     

    Chciałem dorównać Somberowi (autorowi Project Horizons), pójść jego śladem (Choć w pewnym momencie z mojego idola przeszedł w osobę przeze mnie znienawidzoną, ale to zupełnie inna historia). Jednocześnie wiedziałem, że nie od razu Rzym postawiono. Zamierzałem zacząć od czegoś małego; nie popełniać tego błędu, który popełniłem trzy lata temu: pisząc swojego pierwszego długiego fika, gdzie błędów rzeczowych było w bród, stylistyka nie powalała, a fabuła nie trzymała się kupy.

     

    Dlatego napisałem krótkiego one-shota, myśląc sobie - zobaczymy, jak to wyjdzie. I wyszło tak, że przerosło to moje oczekiwania - naprawdę nie spodziewałem się tak pozytywnego odzewu. Zresztą jak pisałem, po przeczytaniu fika kilka dni później wciąż miałem wątpliwości co do oceny ludu, patrząc krytycznym okiem na drobnostki, zdania, które nie pasowały, fabularne głupotki które możnaby rozwiązać lepiej. O nich również wspominałeś w swoim wywodzie i całkowicie się z tobą zgadzam. Ale wracając do tematu: rzeczona ambicja spowodowała faktycznie, że chciałem napisać coś świetnego, coś, co poruszy ludzi. Nie byle komedyjkę na parę minut. Trafiłeś w sedno, powtarzam, w pierwszym akapicie - tematyka jaką obrałem, stylistyka, to wszystko było przygotowane pod napisanie czegoś poważnego.

     

    No i tu przychodzi drugi przytoczony przeze mnie akapit, równie doskonale podsumowujący, gdzie jest problem. Zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy później ktoś wyleje na mnie kubeł zimnej wody. Ty zrobiłeś to z taktem, a jednocześnie dobrze przekazałeś, co miałeś do przekazania. Dlatego właśnie miło mi się to wszystko czytało.

    No, sam rozpisałem się całkiem obszernie. Dzięki jeszcze raz za krytykę. Podsumowanie wezmę sobie do serca, a rady postaram się zapamiętać. Wygląda na to, że to tyle.

     

    PS. Pisząc tego posta prawie całkowicie zapomniałem o wcześniejszym fiku. Dlatego dopiero po komentarzu Omegi ("To naprawdę twoje pierwsze podejście do pisania?") nieco się nad tym zastanowiłem. ;)

     

     

    • +1 5
  5. 10 godzin temu Cahan napisał:

    Tylko mógłbyś komentarze włączyć, bo znalazłam parę niedociągnięć.

    Niestety mam nieciekawe przeżycia z komentarzami, dlatego też nie chciałem ich włączać.

     

    Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Po przeczytaniu pozytywnych opinii postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie jest tak dobrze. Nie wiem, jak to jest, że autor dzieła jest o wiele bardziej krytyczny wobec swojego fika niż inne osoby, ale ja od samego początku widzę kiepską stylistykę i zdania, powtórzenia, które można by poprawić. :drurrp:

     

    W każdym razie miło mi, że tak się spodobało. Pisać być może jeszcze będę. Nie wiem kiedy i co, ale pewnie będę.

  6. 17 godzin temu Omega napisał:

    To naprawdę jest twoje pierwsze podejście do pisania?

    Fanfik jest dobry, chociaż może lepiej byłoby powiedzieć: świetny.
    Jeżeli to twój debiut to ci się udało, bo mało które one-shoty chce mi się czytać, a tego pochłonąłem z nieskrywaną przyjemnością. Naprawdę dobrze ci idzie tworzenie atmosfery. Choć wyłapałem jeden czy dwa błędy, to nie przeszkadzało to aż tak w odbiorze.


    Krótko mówiąc: pisz więcej, bo zapowiadasz się naprawdę dobrze :)

    Korekta: Pierwsze poważne podejście do pisania. Wprawdzie pisałem kiedyś, u samych początków przygody w fandomie, jakiegoś fanfika (i to nawet nie na tym forum), ale powiedzmy sobie szczerze - między tamtym okresem a dzisiaj minęło bardzo dużo czasu, sam się sporo nauczyłem i generalnie porównanie wychodzi jak niebo i ziemia. Dosłownie jakby poprzedniego fika pisała inna osoba. A przynajmniej takie mam wrażenie.

     

    Warto zresztą mieć na uwadze, że przed napisaniem tego fika nabrałem dość sporo doświadczenia literackiego w tłumaczeniu Fallout Equestria: Project Horizons. Poziom tamtejszych wypowiedzi z pewnością miał wpływ na kształt tego fika.

     

    2 godziny temu FirstChoice napisał:

    KoH udaje martwego a tak na prawdę żyje i ma się dobrze. I jeszcze niezłe fanfiki pisze :P

     

    Spodziewałem się jakiegoś gniota i marnej próby pisania, jak robi to 90% ludzi piszących swój pierwszy tekst no ale... zaskoczyłeś mnie ^^ Jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. 

     

    Masz potencjał. Mamy nadzieję, że na jednym tekście się nie skończy.

    Dobrze wiedzieć, że uznaje się mnie za martwego. :drurrp:

     

    Dzięki za pozytywne opinie. Aczkolwiek chciałbym wiedzieć na przyszłość, jakież to błędy znaleziono.

  7. Irwin, sugerujesz że forum działa niczym sąd okręgowy, a tymczasem wiele zależy tu od czynnika ludzkiego. Jeżeli ktoś wkurwiał ludzi i pomimo upomnień robił to dalej, to oczywistym jest że w końcu sobie nagrabi. Zwłaszcza jeśli ludzie, których wkurwia, to moderatorzy - globalni, działów itp. Nie znam Fuksa, ale kojarzę parę jego wypowiedzi i innych głupotek - przyznam, że nie zaimponował mi humorem.

    Generalnie jestem za wywalaniem ludzi, którzy irytują, balansują na krawędzi rzeczy dozwolonych i niedozwolonych, zaś kiedy ktoś zareaguje ostro - odwołują się i kajają niczym baranki (ewentualnie wykłócają się niczym lwy). Nie działa konwencjonalnie? Trudno, trzeba zadziałać siłą.

    • +1 3
×
×
  • Utwórz nowe...