Szybko ją dogonił.-Wybaczę ci tą zniewagę i dam ci propozycję. Zostaw ich wszystkich i ucieknij ze mną tak jak zawsze tego chciałaś.-Chociaż propozycja brzmiała sympatycznie miał wobec niej inne plany.
-Odbijamy.-Powiedział ze spokojem, i ujął Katerine w pasie. -Wyglądasz zniewalająco. Jednak widzę, że nie zabiłaś swoich przyjaciół-powiedział z sarkastycznym uśmiechem.
((Nie spóźniłem się ))
Potrzebuję twojej krwi. Wyciągnął fiolkę i lekko zamiast gardła nadciął jej nadgarstek. Krew powoli zaczęła się sączyć. Zabrał fiolkę i podbiegł do Lee.- A ty chłoptasiu trzymaj się od niej z daleka ta dziewczyna to same kłopoty. Chyba, że chcesz żeby następnym razem twoja piękna buźka ucierpiała.-Zaśmiał się cierpko i zniknął w ciemności.
Odwrócił się tyłem i zaczął lekko śmiać się pod nosem.- To na razie zostanie moją tajemnicą. Ale..- Niezauważalnym ruchem przyciągnął Katerinę do siebie i przystawił jej sztylet do gardła.
Roześmiał się- Mała, słodka naiwna Katerina..-Podszedł do niej i dotknął jej policzka.-Jestem pierwotnym wampirem, wilkołakiem. Już nie pierwotnym, ale upadłym aniołem no i mam w sobie krew czarownika. Mam ponad 2000 lat . Spojrzał na pierścionek na jej palcu- widzę, że nasze zaręczyny nadal aktualne.
Jak widać. Przecież wiesz, że nie jestem zwykłym wampirem. Kołek mnie tylko usypia na kilka dni. Gdy twój ojciec mnie uśpił obudziłem się kilka dni później. A ciebie nie było w wiosce. Kilka miesięcy później pogrążony w rozpaczy za mają bezbronną Kateriną usłyszałem o seryjnej morderczyni w Nowym Orleanie. Uciekałaś. Ale ja przez cały czas wiedziałam gdzie jesteś. No więc ile dzisiaj osób wymordowałaś ?- zapytał z ironicznym uśmiechem.