Było OK.
Jestem subiektywny; przyznaję, że poprzedni odcinek z braciszkami FF podobał mi się bardziej (chociaż nigdy tej parki sympatią nie darzyłem - może dlatego, że są odrobinę schematyczni).
Fabuła była dość przewidywalna jednak zgaduję, że miała być tłem dla kolejnych zmagań AJ z problemami, które trzeba przezwyciężyć szczerością
( w sumie dość widoczny i często powracający motyw - mane6 są testowane z wypełniania swoich ról jako nosicielki elementów harmonii).
Zgadzam się z ^
+ za Lyrę w komisji
Granny Smith mnie ni grzeje ni ziębi...
Ogólnie czegoś mi brakowało, ale to tylko moje gadanie.
Dla mnie:
7.5/10