Mojej "wtedy" koleżance z klasy (między innymi dzięki niej wstąpiłem do szeregów Bronies) umarła osoba w rodzinie. Jako iż Bronies i Pegasis nie byli w mojej klasie mile widziani to tylko ja z nią rozmawiałem gdy przechodziła te ciężkie chwile. Rozmawialiśmy właśnie wtedy o MLP, o tym co ona lubi, o muzyce, opowiadaliśmy kawały i podczas tych rozmów starałem się unikać rozmów o śmierci of course(tylko Bóg dał na świat idiotów, którzy jej ciągle o śmierci mówili). Chodziło mi o to żeby chociaż na jakiś czas mogła o tym zapomnieć. Po ok. 1 miesiącu takiej "terapii" pomogło jej to i nauczyła się z tym żyć. Nie myślała już o samobójstwie czy innych takich tylko przebiła ten mur i wiedzie normalne życie dalej. Później rozmawialiśmy ze sobą częściej i staliśmy się przyjaciółmi. (Dowód na to, że przyjaźń damsko-męska istnieje:D)