-
Zawartość
6 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez OrionCentauri
-
Jak to comiesięczna seria kolejny odcinek wychodzi po czterech miesiącach. Sam w sobie jest śmiesznie krótki, ale dla ukojenia sumienia jest dołączona epistoła na temat tekstu "For Great Justice!: Retributive vs Consequentialist Justice in Equestria" Mam nadzieję że dla kogoś będą to treści interesujące. Serdecznie zapraszam: https://drive.google.com/file/d/1eEL4Ms3xLbBxOgAvK4kyJQaUAO4TRvyM/view?usp=sharing https://drive.google.com/file/d/1OAJT2tfu2NiaeS9Nm4JzYyhzIGFwVrOl/view?usp=sharing
-
Bardzo przyjemny tekst, idealny na przerwę, a przy okazji interesujące zwierciadło rzeczywistości i omawianych kwestii w naszym świecie. Pozdrawiam
-
Jak pachnie kucyk, czyli zaciąganie się pluszakiem
temat napisał nowy post w "Friendship is Magic" (Generacja 4)
@Ryk Wiem że chodzi o "rzeczywisty" zapach ale jak dla mnie Twilight Sparkle kojarzy się z Lawendą - kolor - i może drzewem sandałowym/zapachy medytacji i skupienia bo biblioteka. A Rarity? Definitywnie piżmo i inne "eleganckie" nuty. Ale to akurat od krawiectwa odbiegać nie musi z jego "ziemistym" aromatem skóry i sukna. -
"To według ciebie NIC CI TU NIE ODBIERAM FIZYCZNIE TOBIE, tylko moralnie? No chyba nie" No właśnie tak. Muszę tu chyba jednocześnie wyjaśnić pewne pojęcia używane przeze mnie w hermetycznym znaczeniu. Kiedy piszę o etyce, to mam na myśli sferę używania (lub nie) środków fizycznego (czyli dotyczącego świata środków ograniczonych, względnie materialnych) przymusu, którego użycie jest agresją na czyjejś własności (bądź na samoposiadaniu, czyli ludziach, którzy z natury sami siebie posiadają). Sfera moralności to szerokie i luźne ujęcie wszelkich kwestii niedotyczących użycia jakiegokolwiek przymusu / agresji. Ponieważ informacja sama w sobie jest tylko specyficzną konfiguracją pewnej własności w sposób interpretowany przez człowieka jako posiadający określone znaczenie, a sam ten sposób ułożenia np. liter na papierze czy bitów na dysku nie jest ograniczony czynnikiem rzadkości w tym sensie, że ułożenie liter na czyjejś kartce w żaden sposób nie narusza liter czy kartki jakiejkolwiek innej osoby, tak też sfera informacji i jej rozprzestrzeniania, w tym poruszanej tu kwestii kopiowania, nie jest agresją wobec czyjejkolwiek własności, a zatem nie może z punktu widzenia etyki i prawa naturalnego podlegać karze, egzekwowanej następnie przy użyciu przemocy. Oczywiście kwestia ta może być różnorako postrzegana w sferze moralności, czyli opinii / przekonań i odczuć danego człowieka, które mogą przekładać się z kolei na dobrowolne relacje wobec innych ludzi, przykładowo zwyzywania, nierozmawianie lub niehandlowanie z osobą która skopiowała czyjąś grafikę. Reasumując w skrócie, kłania się tu podzielany przeze mnie pogląd infoanarchizmu. Nie ma takiej materii, takiego dobra rzadkiego jak autorstwo informacji. Jest ono niczym innym jak poglądem (myślą) ludzi, w tym nas samych, przekazującą znaczenie ułożenia danej własności, np. naszych farb na obrazie, w pewien sposób (np. na kształt jabłka), w pewnym czasie i miejscu, które niosą za sobą subiektywne! i indywidualne w swej istocie przesłanie i których autentyczności i identyczności nie można zresztą nigdy stwierdzić pewnie, a jedynie przybliżyć (interpretacja definicji encyklopedycznej jest prawdopodobnie ściślejsza niż malarstwa abstrakcyjnego). Ponownie jednak cała sfera dyskusji o autorstwie toczy się w obrębie dóbr niematerialnych i nierzadkich - czyichś myśli, opinii, pamięci. Jedynym zaś przedmiotem etyki której naruszenie zasługiwałoby na karę byłoby w ww. przykładzie użycie kradzionej farby. A zatem nie ma czegoś takiego jak, zgodnie z zasadami własności i sprawiedliwości, naruszenie tzw. "własności intelektualnej" ustanowionej siłą przez państwo i wszelkich pochodnych tego pojęcia jak plagiat, prawne egzekwowanie opłat i licencji, piracenia czy wymuszania uznania autorstwa etc. Żeby nie było, uważam że zachowanie informacji o autorze którego uważamy za prawdziwego w dziele którym się dzielimy jest z różnych powodów na plus, wartościowe i generalnie dobre. Ale gdy ktoś tego nie zrobi to jedyne do czego byłbym etycznie uprawniony to zniechęcenie siebie i innych do korzystania z interakcji z taką osobą i absolutnie nie mam prawa niczego na niej wymuszać. Z tego to schematu zresztą zdarzało mi się korzystać z odpowiednim skutkiem.
-
@Vulture "Cytując fragment tekstu. Faktycznie, idąc tak prosta logiką wydaje nam się, że postawa Luny jest zła. Jednak należy pamiętać, że ten serial dla dzieci straszliwie spłycił motywacje i przypadek młodszej siostry, która w moich oczach tez może być ofiarą. I myślę, że nie tylko moich." Całkowicie zgadzam się z tym że postać Luny została tu spłycona, aby przy okazji pokazać negatywny wpływ czarno-białego postrzegania takich spraw. Zarówno końcowe sceny, jak i dalsze odcinki mają wręcz kontrastować pod względem zniuansowanego podejścia do Luny, co wpisuje się w charakterystyczny dla części Bajek motyw kontrastu historii legendarnej "o rycerzu na białym koniu" z tą realistyczną, za to prawdziwie pouczającą. Co do podziału obowiązków to zgadzam się że brak docenienia ze strony innych może być głęboko krzywdzący emocjonalnie. Przy okazji projektów przymusowo realizowanych zbiorowo nie raz doświadczyłem (osobiście i jako obserwator) podobnego procederu odbierania należnych komuś zasług w kategoriach moralnych. Jednakże w przypadku transakcji międzyludzkich moralność jako materia dóbr nierzadkich i w zasadzie niemierzalnych - charakterystycznych dla świata wewnętrznego - nie może podlegać sankcjom odnoszącym się do przemocy. Takowe mogą obejmować jedynie materialne dobra rzadkie, których naruszenie jest agresją. A zatem jeśli Luna była, według mnie także słusznie, niezadowolona z emocjonalnej reakcji innych na sprawowaną przez nią usługę nocy to miała prawo jedynie dłużej jej nie wykonywać - czyli zerwać umowę [o ile można to tak określić w kontekście mocno ezoterycznych czasów dawnych Equestrii]. Absolutnie jednak nie miała prawa narzucać innym siłą swojej usługi - Nocy, uniemożliwiając tym samym korzystania z dnia kucykom, oraz dostarczania tego dnia Celestii. Wraz z innymi jej aktami agresji stanowiło to pewną podstawę do przeciwstawienia się jej i ukarania, gdyż zachowała się nieetycznie - źle. Pytanie także jakim prawem decyduje się tu za konsumentów? Być może jeśli tak mocno nie doceniali nocy oraz innych usług świadczonych przez Lunę, tak jak ona to odczuła, to nie były im one aż tak potrzebne do życia jak Pan twierdzi. To kucyki powinny decydować wybierając takie usługi, tu Celestii, jakie najlepiej spełniają ich cele. Zazdrość, tym bardziej wymieszana z innymi czynnikami, zdecydowanie nie jest czymś prostym, ale nie należy przez to stwierdzać, że nie jest tym, czym jest - zazdrością. Zawiść jest potężną, skomplikowaną i destrukcyjną siłą mającą wiele obliczy oraz wiele wytłumaczeń swojego działania, ale w rozumianym tu znaczeniu nigdy nie prowadzi dla żadnej ze stron do niczego dobrego, a zatem jest istotą zła. Muszę przyznać że jestem bardzo zadowolony iż autorytety moralne nie są tu pokazane jako nieskazitelne abstrakcje, a jako byty realne, popełniające błędy, kłócące się, podlegające różnym pokusom. Celestia zresztą nie jest tu wyjątkiem. Istotą księżniczek jest jednak to, że są one głęboko świadome tego wewnętrznego sporu, stosunkowo rzadko ulegają swoim słabością i umieją się po upadku pozbierać a także starają się wspomagać w tym dobru innych. To czyni z nich księżniczki, ww. autorytety. "Stąd wniosek, że skoro jeden pracownik coś wykonał, a drugi może zrobić to samo, to w sumie dało by się tego co zrobił wyrzucić, zapłacić tylko jednemu, a tamtego nawet oskarżyć o "zazdrość", jakby się rzucał". Pięknie uwidoczniony tu został problem tego co widać, a czego nie widać unaoczniony przez Rozbitą szybę Bastiata przeszło dwa wieki temu. Otóż nie, warunki takiego wyrzucenia musiałyby być wcześniej zawarte w umowie aby na to pozwalać. Ponadto widać tutaj bezrobotnego pracownika, a nie widać tego że pracował on suboptymalnie, tzn. wykonywał pracę w wymiarze nieodpowiadającym jego kompetencjom, szkodząc tym samym jemu samemu, a także innym pracownikom i konsumentom, gdyż podwyższał on swoją suboptymalną pracą koszty, a zatem ceny produktu oraz obniżał płace i ilość miejsc pracy innych pracujących. Jest to przykład kompletnie nie pasujący do sytuacji z Luną, gdyż jest ona w tym rozumowaniu samozatrudnionym przedsiębiorcą niezadowolonym ze stopnia korzystania z jej usług i działającym, aby przymusem narzucić monopol zarówno na towar - swoje usługi, czas korzystania z nich, a przez to także zniewolenie swoich klientów [czyli chcącym narzucić państwo - monopol przymusu na danym terenie]. "Luna naprawdę realnie mogła by być ofiarą, a to że sprowadziła by sankcje nawet na niewinnych to co? Unia europejska sprowadziła - całkiem słusznie - sankcję na Rosję za atak, kłopot jedynie w tym, że jest spora grupa Rosjan, która wojny nie popiera a też cierpią. Tak że tzw "odpowiedzialność zbiorowa" jest wbrew pozorom normalnym działaniem w takich sytuacjach, wręcz koniecznością." Tu już grubo temat odpłynął. 1) To że jesteś ofiarą agresji w danej sprawie, nie daje tobie prawa do używania agresji wobec nieagresorów w sprawach odmiennych. Można być pokrzywdzonym w jednej sprawie i agresorem w innych. 2) Państwa jako agresorzy (na olbrzymią skalę) z definicji nie mają żadnego prawa do narzucania praw, w znaczeniu uniwersalnych norm dotyczących człowieka. Prawa naturalne wszystkich ludzi są przyrodzone i nie mają oni obowiązku do stosowania się wobec dyktatu jakiegokolwiek agresora, niezależnie czy będzie to złodziejaszek, mafia, policja czy państwo jako całość. A zatem sankcje, jak cała reszta Unii Europejskiej, są bezprawiem i odpowiedzialnością zbiorową, a ponad to są szkodliwe w skutkach i nieskuteczne. I mówię to jako osoba aktywnie wspierająca Ukraińców od wielu lat, gdyż prostym rozwiązaniem kwestii obrony Ukraińców przed rosyjską agresją jest wolny rynek broni, który zgodnie z ludzką naturą i zasadami ekonomii błyskawicznie uporałby się z brakami wszelkiego uzbrojenia dla obrońców. No ale kto to widział, aby niewolnik mógł być uzbrojony? I to jeszcze w UE? Niepodobieństwo... 3) Odpowiedzialność zbiorowa nie jest czymś normalnym. Jest błędem. Czasami po prostu jest konsekwencją sytuacji granicznych bądź też nikt nie kwapi się do jej, słusznego czy nie, ukarania. Ale to już zupełnie inna kwestia. @Cahan Pozwolę sobie rozwinąć ciekawe poruszone tu kwestie. Myślę, że takie przedstawienie Luny jako niemal niepotrzebnej jest jednak na wyrost. W przypadku braku Luny zadziałała, tak jak to często występuje w świecie ludzkim, substytucyjność dóbr. Olej można zastąpić margaryną lub masłem, Noc może podnosić Celestia, a snami mogą się zajmować same kucyki czy ich szamani, lekarze etc. Czy znaczy to że Luna była niepotrzebna lub że jej brak wyszedł na dobre? Według mnie nie. Po prostu w obliczu braku dobra preferowanego do osiągnięcia celu wykorzystywane są środki będące niżej na liście dostępnych. Tak jak też napisałem poniżej, nie uważam aby Luna była zła i despotyczna z natury. To zawiść podburzyła ją do postępowania wbrew naturze, co wraz z dużym stresem i obciążeniem psychicznym wywołanymi jej pracą sprawiło, iż zbłądziła i popełniała błędy. Istotne jest to że zrobiła wiele, osiągając sukces, aby te błędy naprawić. Zresztą Celestia jako siostra stanowiła dla niej obiekt podziwu, co przy jednoczesnej zazdrości stanowi naprawdę niełatwą kwestię do emocjonalnego udźwignięcia. Jak widzę wracamy tu też do ortodoksyjnego postrzegania państwa, władzy etc., ale tu już się osobiście nie zgadzam z takim obrazem świata przedstawionego. Nie zgodzę się także z proponowaną karą, gdyż sprawiedliwa kara śmierci może być wykonana tylko w przypadku zabójstwa lub bezpośredniego zagrożenia życia (np. wycelowana broń), co, wracając do Utopijnego modelu funkcjonowania Equestrii, nie znajduje odzwierciedlenia w jej czynach usprawiedliwiającego wykonanie wobec Luny takiej Kary. A Luna jest księżniczką ze względu na cnoty moralne i etyczne, a nie ze względu na koronę, zamek i poddanych...
-
https://drive.google.com/drive/folders/1GugjGIO-J8hXxntYT18z8dY-2Pjy2ch-?usp=sharing 2 miesiące temu zapowiedziałem że "już niebawem" opublikuję tekst prezentujący moje spojrzenie na, póki co, pierwszy odcinek MLP. Co do niebawem to niestety jest jak jest. Na szczęście mogę wreszcie zaprezentować gotowe wypociny. Dla porządku zacytuję fragmenty wstępu i końca tekstu. [Ostrzeżenie: tekst jest fragmentami mocno osobisty i ma jedyną prawidłowo oddającą moje odczucia formę ciągu słownego. Z góry przepraszam śmiałków którzy podejmą się czytania go za niedogodności.] Kochana Księżniczko Celestio! Postanowiłem opisać swoje przemyślenia na temat kolejnych odcinków MLP:FIM ze swojej, nie ma co ukrywać, libertariańskiej, ale też szerzej, osobistej perspektywy. Mam nadzieję że w ten sposób utrwalę zdecydowanie zbyt szybko ulatujące wartościowe dla mnie przemyślenia, a także chciałbym się nimi podzielić. Być może ktoś inny także uzna je za wartościowe. [...] Mam nadzieję, że dedykacja takiego tekstu nie jest obelgą, ale dedykuję go społeczności Tribrony, która ciepło i otwarcie przyjęła takiego dziwaka jak ja, za co jestem Wam bardzo wdzięczny.