Gimnazjum nr. 1 w Oleśnie (woj. opolskie)
Chodzę już 3 rok do tej dziury, które podobno ma dobrą renomę ze względu na ogrom laureatów z geografii. W klasie mam 24 osoby (ze mną), chłopaków i dziewczyn jest po równo. Mam przewrażliwioną wychowawczynie, która najchętniej za rozmowę na lekcji przydzieliła by kuratora. Z ocen na razie jestem zadowolony. Co do nauczycieli:
Polski - pod koniec 2 klasy dostaliśmy trzecią nauczycielkę. Jak przysypiałem na nim tak przysypiam ;p. Plusem jest to, że daje możliwość wyrażenia swojego zdania i podyskutowania na dany temat.
Mata - w sumie na gościa nie narzekam, tłumaczy podobno bardzo dobrze, ja i tak zawsze robię 4 zadania do przodu bo mi się nudzi ;p.
Fizyka - jest członkiem rady miasta. Moim zdaniem zbyt uległy. Potrafi wytłumaczyć wszystko - za to się go ceni.
Chemia - wymagająca i surowa. Więcej raczej nie muszę mówić. Dzięki tym 2 cechom zapisałem się do niej na kółko (na początku miała być fizyka. Niestety prowadzona jest przez nauczyciela, który wie o fizyce tyle co humanista o budowaniu reaktorów).
Historia - hmmm... przez 2 lata miałem z nią zawsze na 7 lekcji, gdzie potrafiła wyładować się na nas. Znienawidziłem przez to historię. Teraz mam "korzystniejsze" godziny, ale czuję, że niedługo coś jej odpali.
Geografia - najbardziej surowy nauczyciel (nauczycielka w zasadzie) jakiego widziałem. Wymaga niby tego, co jest w podstawie programowej, jednak z 2 razy większą dokładnością. Nie bez powodu zazwyczaj CO ROKU mamy laureata (w tamtym było ich 2).
Biologia - moja wychowawczyni. Ma dziwnie usypiający głos dzięki któremu cała klasa po lekcji nie wie co się dzieje.
WOS - spoko nauczyciel. Pyta tylko z tego, o czym mówił wszystko wyjaśnia prostym językiem. Do tego jest bardzo opanowany (a to się ceni)
Niemiecki - babka nie potrafi zapanować nad klasą. Każdy robi co chce. Burdel na każdej lekcji. Wszystko zapisuje na tablicy, niby pyta codziennie, większość osób ma 4/5 a i tak każdy nic nie umie.
Angielski - Tego nie potrafię zrozumieć. Gadamy z nauczycielką przez pół h o pierdołach, a i tak napisaliśmy test próbny najlepiej ze szkoły. Oddaje prace po 3miesiącach od napisania. Ostatnio coś jej strzeliło do głowy i zapisała nas na projekt. Ma polegać na tym, że do szkoły przyjeżdżają jacyś ludzie z Nowej Ery (tego wydawnictwa), a my przed nimi mamy rozegrać sprawę sądową. Najgorsze jest to, że będzie to pełna IMPROWIZACJA. Przyjdziemy na lekcje, dostaniemy kartkę o tym, jaka to sprawa i mamy po prostu ją rozegrać. Babka mówiła nam, że będzie ok, poda nam słownictwo jakie warto znać, poćwiczymy na lekcji. Niespodziewanie w piątek powiedziała nam, że Nowa Era przyjeżdża do nas w TEN CZWARTEK. Mamy 3 dni aby cokolwiek zrobić, a w zasadzie 2 bo w środę jedziemy do Krakowa. Czuję wielki fail ;/
Chyba niczego nie pominąłem... ciekawy jestem komu będzie się to chciało przeczytać ;p.