//moje wywody o gender/srender, tolerancji mlp
Na wstępie jestem Brony/Fan TCB, w świecie Virtualnym moim OC jest Klacz Pegazica. Przede wszystkim co trzyma trzyma mnie w świecie kucy, to tak tak... TCB, Uniwersum i te sprawy... no wiecie alternatywne realia, i ta możliwość bycia kimś innym. Czy tolerancyjny jestem? Nie, bo jestem wiele zrozumieć w kwestii zabawy, ale cóż życie jest od górnie ustalone. I właśnie, denerwuje mnie to całe p*erdolenie w TV, na RyjBook'u, czy "portalach z śmiesznymi obrazkami"... Jaka równość? Jaka k*rwa, emocjonalna przynależność płciowa? Ostatnio dużo o tym myślałem. Ale podpierając się argumentami historycznymi. Równo nie równa się sprawiedliwie. Dlatego facet to facet (nawet jeśli w ramach od reagowania chce oglądnąć kuce, czy zrobić dla jaj coś głupiego hehe), a kobieta to kobieta i tego moim szowinistycznym tokiem myślenia trzeba się tego trzymać. Umiem układać kostkę brukową, umie użyć łopaty, ale dzieci mnie zwyczajnie mnie wk*rwiają bo tak stworzyła nas natura. Więc cóż kobieta ma być słodka/delikatna, a facet palić marlboro i pić browca. Tak, jako facet wiem że to Ja mam iść starać się o robotę w kopalni, by moja kobieta nie musiała pracować, by miała wszystko, oraz wiedzieć że jest bezpieczna.
Na koniec tych wypocin, 2 super nuty.teledyski mocno promujące zakazany klasyczny podział ról.