-
Zawartość
42 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Informacje profilowe
-
Płeć
Ogier
Confetti's Achievements
Źrebaczek (1/17)
0
Reputacja
-
"To może być niebezpieczne... ale ten dźwięk..." - Idziemy Igni i nie gryź, to nie skłoni mnie do zmiany decyzji. - Udałem się za królikiem zachowując ostrożność. ________________ To na pewno królik, a nie zając?
-
Sądzisz, że będę pamiętał wszystkich sąsiadów? _________________ - Nie jestem samotny, mam Igniego - mówiąc to uśmiechnąłem się. Nie wiedzieć czemu poprawił mi się nastrój. - Bardzo chętnie skorzystałbym z pańskiej propozycji ale dopiero niedawno, po dość długiej wędrówce z Ignim przybyliśmy do miasteczka. Ale obiecuję co jakiś czas Pana odwiedzać. Dziękuję za herbatę ale robi się dość późno, a nie chciałbym nadużywać pańskiej gościnności.
-
Po pierwsze wybaczcie, że dopiero dziś odpisuję ale jak wam (mam nadzieję) wiadomo kilka adresów IP dostało ostatnio bana - między innymi mój. Ban ten nie był jednak wymierzony w moje konto i dziś udało mi się sprawę wyjaśnić. ______________ - To idziemy? Naprawdę chce mi się spać. Możemy wszystko sobie wyjaśnić rano. - Starałem się mówić tak spokojnie i opiekuńczo jak tylko umiałem. - Po raz pierwszy od pewnego czasu zgadzam się z Huskiem. Chociaż trochę go poniosło z tym bachorem i bezużytecznością - mówiąc to spróbowałem się delikatnie uśmiechnąć żeby udobruchać Creamy. - "Ech, może być ciężej niż sądziłem, same zakute łby... ze mną na czele."
-
Jak ja się ciszę, że odbiłem się od tej gry na samym początku
-
- Ogień... Ucieczka przed nim jest całkiem normalna... Jego ciepło kusi... Składa obietnice bezpieczeństwa... a potem niszczy.... - powiedziałem nieswoim głosem. - Przepraszam, po prostu moja rodzina tak zginęła... czasem sam nie wiem co myśleć. Wszyscy w wiosce uznali, że to przeze mnie... że to ja wznieciłem pożar. Może tak było... Nie pamiętam... nie chcę pamiętać. Ech, przepraszam, pewnie Pana zanudzam. Mimo wszystko, gdybym mógł jakoś pomóc jestem do usług. - Upiłek kilka łyków herbaty w oczekiwaniu na reakcję staruszka.
-
- Krzyki nic nam nie dadzą. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, a tak przynajmniej zakładam bo ja jestem zmęczony... Idę się zdrzemnąć, lepiej żebyście mnie nie budzili przed świtem. - "Może uda mi się coś sensownego wymyślić..." - z tą myślą udałem się w kierunku chatki. - To oznacza, że wszyscy idziemy do chatki i mamy nadzieję, że się tam pomieścimy - mówiąc to uśmiechnąłem się nieco złośliwie pod nosem. Da faq? Jaka znowu chatka? Jesteśmy koło wioski zebr jeśli dobrze rozumiem co się dzieje, a wódz pozwolił nam się zatrzymać w jednej z chatek... Chyba, że to miało być tylko na jedną noc *facepalm* Albo ja źle ogarniam albo wy, bo jesteście przy baobabie oddalonym ze 2 kilometry od wioski.
-
- Wódz pozwolił nam nocować w chatce na obrzeżach. A pytanie zebr o cokolwiek to zwykła strata czasu, one nie potrafią mówić wprost więc albo nic się nie dowiemy albo zaczną bredzić jakimiś zagadkami... - Line, chciałem jedynie zasugerować naszemu znajomemu, że przydałoby mu się zrzucić paręnaście kilo...
-
Zrzuciłem Huska mówiąc proste - skoro jesteś przytomny to możesz iść - po czym wróciłem do normalnego tempa. - "Znów się zacznie... czy on naprawdę nie może się nawet na chwilę zamknąć..." - Co ty jesz? myślałem, że się złamię pod twoim ciężarem.
-
Zarzuciłem Huska na plecy. - Im szybciej się wydostaniemy tym lepiej więc na chwilę obecną musimy znosić niewygody... Lubię swoją skórę, choć nie pamiętam już jaka powinna być, więc przestańcie się ociągać. - Mówiłem spokojnym acz stanowczym głosem. Ruszyłem w ślad za Ivy.
-
@Versalini: Flutterka ma dostęp do netu więc to raczej sprawa znalezienia czasu i/lub sił Tia, ma dostęp, ale jest w górach =.= Nie będzie specjalnie wchodzić żeby odpisać, więc zgadzam się z Versalinim (tak to się pisze?) Skoro łaskawie edytujesz mój post to się podpisuj __________________ - Mniejsze zło. Łowcą może jest, może nie. Na chwilę obecną wiem tylko, że działa mi na nerwy, jest głośny i uparty. Dziwnie się zachowywał więc założyłem, że coś kombinuje. Tyle. A o jego taszczenie się nie przejmujcie, mam więcej sił niż może się na pozór wydawać. - "Muszę jakoś się pozbyć Huska, w końcu puszczą mi nerwy i go upiekę..."
-
Rozejrzałem się za czymś w miarę ciężkim. Dostrzegłszy jakiś rzeźbiony kamień rzuciłem nim w Huska w celu pozbawienia go przytomności. - No, skoro wreszcie się uspokoił możemy nareszcie usłyszeć co będzie pani mówiła. Będę zobowiązany za jakiekolwiek informacje dotyczące naszej obecnej sytuacji. - Zacząłem przygotowywać się do przerzucenia nieprzytomnego Huska przez plecy ale uznałem, że wyjdziemy dopiero za chwilę więc na przygotowaniach poprzestałem.
-
- Husk zwariował. Wiedziałem, że prędzej lub później do tego dojdzie... - Wziąłem torbę i zacząłem przeglądać ją w poszukiwaniu owoców w jak najlepszym stanie. - Z resztą po kiego demon miałby nas tu sprowadzać? One raczej wykorzystują sprzyjające okoliczności, a nie je tworzą... Może inaczej, nie marnują na ich stworzenie aż tyle sił i czasu. - Mówiłem to wiedząc o czym mówię. - Jak można być takim tępakiem żeby sądzić, że jakiś demon zadałby sobie tyle trudu żeby nas tu sprowadzić, phi. Jasne, dla potężniejszych z nich to tyle co nic ale i tak są zbyt leniwe żeby po świecie samemu się przemieszczać, a co dopiero coś takiego. - Chwila ciszy. - Ja to powiedziałem na głos? Wybaczcie przywykłem do tego, że byłem sam z Ignim...
-
Ziomisz możesz przetłumaczyć na Polski "dawać siwych znaków"? __________________ - Co ja magnes jakiś jestem? Znów demon... - mruknąłem pod nosem. - To jaki mamy plan Panie Wszystko Wiem? - Powiedziałem normalnym głosem. - I kiedy wreszcie dasz to jedzenie? Nie będę szperał w twoim plecaku...
-
Jakby co drobna korekta: 1) na Bronzebeardzi mam aliantów (i jestem w gildii dla kożyści :() 2) na Saurfangu hordę (i uwielbiam swoją gildię XD) 3) chętni mogą mnie dodać do przyjaciół [email protected]
-
Moja droga serio mam lać wodę? ____________________________ - Dobrze Panie Blaze. Mogę się zapytać Czemu mieszka Pan tu sam? - Idąc za starym kucem rozejrzałem się trochę dokładniej po jaskini. - "Dobrze, że jest ze mną Igni... W sumie to jest ze mną praktycznie odkąd ruszyłem w drogę. Przyjaciel na dobre i złe..." - W mieście byłoby chyba Panu łatwiej, zawsze znalazłby się ktoś do pomocy gdyby był potrzebny...