Skocz do zawartości

Crazy Night

Brony
  • Zawartość

    31
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Crazy Night

  1. Klacz była dość zdenerwowana, a przez to płochliwa. Kiedy tylko skończyła zdanie zaczęła szybko uciekać. 
    Lubie trudno dostępne klacze. Takie są najlepsze... Pomyślałem i zacząłem ją gonić. Na jej nie szczęście dobrze znałem każdy zakamarek tego miasta. Każdą miejsce było znane mi od maleńkości. Ta dzielnica nie miała przede-mną tajemnic. Wbiegła w boczną uliczkę, która okazała się być ślepym zaułkiem. Sięgnąłem do torby i wyjąłem grot strzały który był pokryty środkiem paraliżującym. Po czym podbiegłem do niej i próbowałem niepostrzeżenie wbić go w jej bok. 
    - Co tak uciekasz? - spytałem cicho.
  2. Podczas przechodzi po mieście zauważyłem pewną klacz. Jej jagodowa sierść i chmielowa grzywa na tel porannego nieba wyglądały pięknie. Potem zauważyłem jej smocze oczy.

    Rzadki widok - pomyślałem i postanowiłem ją poderwać.

    zrobiłem uwodzicielską minę, podszedłem  do niej  i zagadałem:

    Witaj piękna nieznajoma, często tutaj bywasz?

  3. Dotarłem do kryjówki. 

    Wreszcie w domu - pomyślałem i rozebrałem się. Potem wziąłem się z łupy.

    Dokumenty odłożyłem na bok, bo odbiór ich jest dopiero  z rana. 

    Wyjąłem resztę łupów. Większość sprzedam z zyskiem, ale niektóre włączę do mojej kolekcji.

    Wyjąłem Księgę i kryształ, i dokładnie się im przyjrzałem.

    To chyba jak na razie najcenniejsze zdobycze jakie znalazłem w tym miesiącu - pomyślałem.

    Odłożyłem je na specjalne miejsce i wyszedłem z kryjówki.

    Szkoda marnować tak pięknej nocy na przejrzenie tej księgi, skoro mogę zrobić to w dzień - pomyślałem idąc ulicą

  4. Stanąłem na dachu przed domem mojej ofiary. Była to ogromna willa z basenem. Przypomniałem sobie plany budynku, które zapamiętałem gdy sprawdzałem jego dane. 

    Papiery które miałem ukraść były w jego biurze w sejfie. Miał on dość kosztowny system przeciw włamaniowy, ale na jego nieszczęście znałem go aż za dobrze. 

     

    Dostałem się do środka. Wyłączyłem alarm i zacząłem przeszukiwać jego dom. Zadanie może i było ważne, ale też chciałem zgarnąć mały bonus.

    Przeszukiwałem cały dom i znalazłem to co zwykle: srebrne sztućce, sakiewki i portmonetki z pieniędzmi, kryształowe kieliszki... nic co by zwróciło moją uwagę.

    Wszedłem do jego biura i rozejrzałem się. Jak zwykle sejf był ukryty za obrazem, nie wiem skąd ten pomysł się wziął gdyż to jest już zbyt oczywiste.

    Otworzyłem sejf i wyjąłem papiery. Mijałem już wychodzić gdy nagle coś mnie tknęło. Podszedłem do jego biurka i się mu dokładnie przyjrzałem. Wyglądało zwyczajnie, ale coś mi w nim nie pasowało. W jednej z górnych szuflad znalazłem przycisk.  Wcisnąłem go i zobaczyłem jak  w jednej ze ścian otworzyły się drzwi. Wiedziałem że coś tu jest, podpowiadał mi to mój zmysł złodzieja.

     

    Przeszedłem przez nie a tam na piedestale stała dziwna księga a tuż obok niej kryształ. Emitował  on dziwną magiom. 

    Z zadowoloną miną sięgnąłem po nie.

    Kiedy je tylko wsadziłem do torby, nagle usłyszałem alarm. No cóż skoro schował to tak dobrze, to czemu by nie miał dodatkowych zabezpieczeń.

    Przygotowany na taką ewentualność, szybkim i cichym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Postanowiłem przejść przez okno w biurze.

    Dostałem się na dach, przeskoczyłem przez płot i  urzynając magii przybrałem postać przechodnia. Kiedy szedłem ulicą w stronę kryjówki obserwowałem jak w Willi szamotają się strażnicy, a pod nią przyjeżdża Policja  

  5. Noc była przepiękna, choć trochę nią szpeciły te chmury. Od kilku dni pegazy nie mogą się z nimi uporać, ale to nie moja sprawa. Skakałem po dachach ukryty przed wzrokiem mieszkańców. Mój cel był niedaleko, jaszcze parę przecznic. 

  6. Stałem na dachu wieżowca i obserwowałem jak zapada noc. Wreszcie moja ulubiona pora, patrzeć jak miasto ogarnia ciemność. 

    Jeszcze raz spojrzałem na zlecenie. Prosta robota, wkraść się do domu i zabrać jakieś ważne dokumenty. Nic wielkiego, a przy okazji trochę się obłowię,

    w domach takich biznesmenów zawszę jest coś cennego i kosztownego. 

     

    Księżyc zaczął wstawać, a ja ruszyłem w drogę do celu. 

×
×
  • Utwórz nowe...