nie wiem czy byłeś wtedy w jakimś równoległym wszechświecie, ale w naszym, jak to Sachi ładnie wspomniał, "po staremu" ma się nijak do "bez alkoholu".i powiem tak... jeżeli w domu masz takie same problemy z alkoholem, jakie "są" na meetach, to masz całkowicie zdrową i kochającą rodzinę. czuję się jedynie zobowiązany do tłumaczenia ludziom gdzie w rozumowaniu robią błędy, oraz uczenia ich tolerancji/poszanowania wolności innych. nie wiem o których paragrafach mówisz, nie wiem nawet czy masz na myśli polskie prawo, czy jedynie forumowy regulamin, ale mniejsza o to. moje pierwsze posty na tym forum były jak najbardziej w temacie, bo były doprecyzowaniem czegoś, co powiedziałem kilku osobom na meecie zaraz przed tym jak się zmyłem, a mimo to dostałem ostrzeżenie.na pewien sposób owszem, jest to offtop, ale jeżeli ja miałbym za to dostać ostrzeżenie, to prawie cała reszta też powinna. yyy... napisanie czegoś prawdziwego nie-w-ścisłym-temacie-rozmowy nie powoduje, że staje się to nieprawdą... cieszę się, że mnie popierasz. tylko nie wiem jak to się ma do mojego rzekomego bycia "nielogicznym".jeżeli sprawa jest załatwiona, i nikt nie będzie miał bólu dupy o alko, o ile nie będzie się zostawiało pustych butelek i puszek na widoku, to wspaniale, mi to pasuje. misiu, sam wypiłem w sumie zaledwie kilka małych łyków pomarańczowego Lecha i jakiegoś podobno holenderskiego piwa, którymi ktoś mnie poczęstował... nigdzie nie napisałem, że nie da się bawić bez alkoholu, wręcz przeciwnie, i nie ma to się nijak do moich postów... bo każdy łyk piwa na wolnym powietrzu powoduje, że ginie mały kotek, a potęga armii Szatana rośnie. nie mam na celu wszczynanie żadnych kłótni, a to, że do niektórych to jak grochem o ścianę... nie do końca, nie czuję się urażony jako osoba pijąca, za stawianie na równi z tym, co działo się na np. przedostatnim meecie, bo osobiście nie widzę w tym niczego złego.już prędzej czuje się urażony jako człowiek, że istnieją wyjątkowo odporne na argumenty osobniki... ale spoko, są gorsi. obawiam się, że u nas jest tak prawie zawsze, tylko nie z powodu bycia podchmielonym po krótce, bzdura. subtelnie przypominam wszystkim, że to nie ma absolutnie żadnego znaczenia CO się pije, tylko ILE się tego wypije (w przełożeniu na czysty etanol, nie sam trunek, oczywiście).osobiście nie lubię wódki, ale jak ktoś lubi, i się umówi z kilkoma innymi osobami, że zamiast tachać skrzynkę piwa przyniosą i wypiją flaszkę na spółkę, to nie widzę problemu. jak będę potrzebował pretekstu, to będę pił np. z okazji pierwszej soboty tygodnia."spotkanie fanów" nie kłóci się nijak z piciem, o czym była już mowa wcześniej. "spotkanie fanów jako okazja do napicia się z kolegami". sugerujesz, że lepiej byłoby pić "do lustra"? tyś chłopcze chyba nie widział "melanżu". "PATRZCIE JAKI JESTEM FAJNY, BO WYPIŁEM 3 ŁYKI PIWA I JESZCZE NIE RZYGAM."- nopony fajna mi logika... picie, a miłość i tolerancja... ta...o_O