Nóż klaczy był już o zaledwie kilka milimetrów od ofiary, jeszcze trochę... troszeńkę... kiedy narzędzie już zaczęło się powoli wbijać w ciało swego prześladowcy teraz ofiary mającej - przynajmniej w jej śnie - umrzeć i dać Vixen Moon Spear chociaż trochę satysfakcji, że odegrała się na nim raz, a porządnie, za pegazicą otworzył się spory portal wciągając ją.
Vixen wylądowała już na kilkunastu kucykach, które wpadły w to miejsce już wcześniej. Przeklęła parę razy po czym spojrzała przed siebie i zobaczyła stojącą przed nią księżniczkę Lunę. Zwinęła się lekko w kulkę myśląc o tym, że coś spaprała. Chwilę potem została lekko przygnieciona przez następne kucyki. Patrzyła się nadal przed siebie by zobaczyć co się dzieje i łapiąc uszami każde słowo wypowiedziane przez Księżniczkę Nocy. Z czego się udało jej dowiedzieć coś nie tak jest z snami wszystkich mieszkańców Equestrii. Nim zaczęła wyciągać wnioski z pozostałych słów wokół niej wszystko zawirowało i wypełniając się milionami gwiazd przenosząc wszystkich do innego snu.
Klacz właśnie wylegiwała się w swoim kącie po długiej pracy. Praktycznie nigdy nie udało jej się cokolwiek tak dobrze naprawić, by za chwilę się nie rozwaliło. Lekko znudzonym wzrokiem śledziła Sykstusa podchodzącego do sterty gazet i podnoszącego kopytem jakąś niewielką ni gwiazdę, ni iskrę, jednak to coś jej jak i ogierowi przypominało. Wtedy do niej doszło – świat snów jest zagrożony. Na słowa ich kapitana niemalże natychmiastowo wstała. Była zwarta i gotowa. Po chwili coś jej się przypomniało.
-Gdzie tu kultura? - zapytała się po czym wystawiła swoje kremowe kopytko w stronę kapitana ich drużyny - Jestem Vixen Moon Spear, możesz mówić mi jak zechcesz.