W takich wpadkach zazwyczaj załamuje się, rozmyślam o tym co mam i o tym co straciłem przy butelce taniej whisky. Nigdy nie kończy się na jednej. Alkohol powinien złagodzić ból lecz zamiast tego tylko go nasila. Wspomnienia zaczynają do mnie wracać, ach... dlaczego los musiał zaprowadzić mnie na samą krawędź urwiska znanego jako życie... W takich chwilach wiem tylko jedno jedynie skok w przepaść może uśmierzyć ból. Więc drżąca ręką podnoszę pistolet i przykładam go sobie do głowy... tylko jeden czynność dzieli mnie od nicości- myślę sobie. W tedy spoglądam w lustro, lecz to co widzę to nie ten sam ja jakiego zapamiętałem. To tylko... tylko cień... Naciskam na spust lecz broń nie wypala... I co teraz... pamiętałem, że w rewolwerze był co najmniej jeden nabój, więc pociągam za spust drugi raz...nic...trzeci...nic...czwarty...piąty... Moje czoło zalewają zimne poty. Chcę umrzeć, ale jednak wciąż boje się śmierci. Czy to znaczy, że wciąż kocham życie? Pociągam za spust szósty, ostatni raz powierzam swe życie rosyjskiej ruletce....................................................................................... Czy to odpowiada na twoje pytanie??? Co robisz kiedy nie ma papieru toaletowego, a ty już siedzisz na tronie?