-
Zawartość
6 -
Rejestracja
-
Ostatnio
O Carbonite Cool
- Urodziny 04/01/1991
Informacje profilowe
-
Płeć
Klacz
-
Miasto
Solar Empire
-
Zainteresowania
Rozmaite
-
Ulubiona postać
Joker
Ostatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
Carbonite Cool's Achievements
Źrebaczek (1/17)
7
Reputacja
-
3a. Kojarzysz Lube? 3b. I co myślisz o The Ukrainians? ;>
-
Well... ksywa mocno pasuje do ludziów którzy mnie ostatnio otaczają. Witaj, Mroczny. A (z racji na cień dosłownie bijący z profilu) zapytam, z przekory: 1. Co sądzisz o Celestii 2. I dlaczego tak?
-
Tytuł zbioru: Kiedy nadejdzie Koniec Tagi: [Adventure], [Violence], [Grimdark], [War], [TL;DR!] ( ) Części: 2 z 3 (prawdopodobnie). Wersja PDF. Błagam wybaczenia, lecz - z uwagi na rozmiar oraz to co w bazowym tekście powyczyniał Autor - chwilowo nie śmiem ruszać oryginalnego formatowania... A mimo szeregu prób automat google dławi się oraz kaleczy okrutnie, więc na razie też dostał po łapach. Part One: Szary świt Part Two: Dwa słońca Part Three: (...) Autor: Vileas V. Vain Restauracja i korekta: Mącicielka Historia niby wojenna, ale z czasem z wojną coraz bardziej w tle. Ekspertem nigdy wielkim nie byłam, więc nie będę się specjalnie wymądrzać - ale w przypadku tej konkretnej „grafomańskiej herezji” (określenie Autora, zwanego dalej Obiektem), przynajmniej na dzień dzisiejszy, do czynienia mamy z adaptacją świata z okolic 3-4 sezonu. Obiekt miejscami nagina obowiązującą mechanikę Ponylandu do własnych potrzeb, szczególnie jeśli idzie o magię, która w serialu bywa denerwująco sprzeczna. Poniżej zaś parę słów wyjaśnienia, skąd się to-to wzięło: A lil’ story told. – Znowu to zrobiłeś! – Aha. – I znowu będzie to samo? – Aha. – Mógłbyś wytłumaczyć, dlaczego? (wzruszenie ramion) Krótkie wyjaśnienie: Obiekt jest istotą ściśle anty- oraz aspołeczną (na zmianę), cierpiącą w dodatku na zaburzenie zwane do niedawna hucznie depresją maniakalną. Wkurza go wiele rzeczy, a kiedy wkurzy się za bardzo, popełnia różne inne rzeczy. Bo tak. Z reguły są to bardzo małe rzeczy, bo Obiekt dość łatwo się rozprasza. Ale czasami z rzeczy małych rodzą się byty całkiem nieoczekiwane… – Ile??? – No i? O co ci chodzi? – Nie, nic… Już nic. Dawaj. Kolejny mały spojler: Obiekt zasadniczo nie angażuje się zbytnio w zjawiska typu fandom. Jeżeli coś – film, muzyka, komiks albo książka – go zainteresuje, przyciągnie uwagę, czasem po konsumpcji kulturalnej poświęci tematowi dwa albo trzy kwadranse. Czasem ze wspomnianego czasu coś wyniknie, i zazwyczaj ląduje później zapomniane na dysku, na skrzynkach mailowych znajomych albo – w skrajnych wypadkach – jako plakat na dość przypadkowej ścianie, gdzie może wywołać odpowiedni mindfuck-effect u przygodnego przechodnia. Uniwersum MLP z wielu względów jest wyjątkowe, choć właściwie czasem trudno jednoznacznie uzasadnić, dlaczego. Tak czy inaczej, tym razem w bieg wydarzeń również miała wmieszać się magia. – Nie. – Skoro skończyłaś, skasuj. Mówiłem przecież. – Jeszcze mi podziękujesz! – Serdecznie dziękuję, a teraz skasuj to! – Nie! – Przeginasz, CC. – I co? Znienawidzisz mnie bardziej? I tak jesteś mizantropem! – …cholera. – No widzisz ^^ – Zresztą, jak tam sobie chcesz. – Chcę, bo znowu pójdzie na zmarnowanie. Jak wówczas, kiedy na siłę poprawny finał HP ci się nie spodobał. – Wcale nie. – Nie, bo tym razem ci na to nie pozwolę. I tym razem zaczęło się niewinnie. Od luźnego opowiadanka na trzy strony, inspirowanego właściwie cholera jedna wie czym. Wiem tyle, że wkurzył się na Hasbro, za ich ingerencję [skutkującą kas(tr)acją] w Journey of the Spark. Obiekt rzadko interesował się czymkolwiek dokoła official canonu, ale w przypadku MLP zaczepił się o jeden komiksowy fanfic oraz właśnie planowany pełnometrażowy film. Kiedy po roku zapytałam, przy czym aktualnie dłubie (bo że dłubie, szło dość łatwo poznać – stopień typowej dla Obiektu alienacji społecznej wzrastał do poziomu koreańskiego gracza MMO), wymienił trzy rzeczy, przy czym jedna z nich zabrzmiała znajomo. Po swojemu – zaczęłam być wścibska. – Numer trzy poproszę. – Nope. – Wykopię spod ziemi. Włamię ci się na pocztę. Zresztą, sam mi ją dasz. (wzruszenie ramion) – Jest jeszcze niegotowa. – Ale ją skończysz. Zawsze kończysz co zacząłeś, nawet jeśli później ląduje na śmietniku. O losie, to dlatego jeszcze się ich nie pozbyłeś! I całe szczęście. Trafią, gdzie należne im miejsce. A kiedy skończysz, finał dołączy do reszty. Znam ja twoje OCD. (wzrok mordercy) I tak dochodzimy do „teraz”. A tu jeszcze garść faktów, które mogą – ale nie muszą – co nieco rozjaśnić: 1) Opisywany Obiekt jest dziwny. Na przykład: dość długo przetrawiał fakt niecnego wyłudzenia przeze mnie dóbr intelektualnych, w świetle prawa tak czy inaczej spiraconych… Sam akurat zawsze krytykował obowiązujące prawne obostrzenia dotyczące sfery twórczości. Obiekt wyznaje antyczny pogląd, że w historii ludzkości wszystko i tak zostało już powiedziane oraz opowiedziane, oraz żywi głębokie przekonanie, że powinno być opowiadane dalej, byle w znośny sposób (bo jeśli nie będzie, hipotetyczne zagrożenie wojną na patyki i kamienie urzeczywistni się niepokojąco wcześnie. Ludzkość według Obiektu z założenia jest głupia oraz nieuchronnie dąży do samounicestwienia, wymyślając m.in. prawa autorskie). Dla zwieńczenia prezentacji można dodać, że w chwilach wolnych od narzekania Obiekt szuka inspiracji u Kierkegaarda, rzecz jasna, aby zaraz szukać argumentów przeciw. 2) Historia opowiedziana wyżej została nieco zfabularyzowana, ale zasadniczo jest Prawdziwa. Większość artefaktów oraz przekłamań wynika z niedoskonałości ludzkiej pamięci, a niestety parę latek od coponiektórych wydarzeń zdążyło minąć. 3) Kiedy Obiektowi przeszło pierwsze wkurzenie na piszącą te słowa, zaczęliśmy nawet dyskutować na temat jak Poniacze w umiejętny sposób adaptują (Obiekt twierdzi, że termin „infekują” stanowi tutaj bardziej trafne określenie) inne kawałki świata – i że w tym może kryć się tajemnica nadspodziewanie silnego oddziaływania grawitacyjnego kucyków o wielkich oczach na wszystko, co na własne (nie)szczęście znajdzie się w pobliżu ich studni. 4) Obiekt, pogodzony ze stratą wyłączności na swoje "herezje", stwierdził że już dawno postanowił przeprowadzić własny mały eksperyment dotyczący schematu powtarzalności oraz dorwać się do zjawiska plagiatu nieświadomego. Możecie wierzyć lub nie, lecz Obiekt, nie licząc jednego webcomicu oraz dwóch animek, nie miał aktywnej styczności z twórczością reszty fandomu MLP. Początkowo zupełnie go to nie interesowało, teraz po upływie dwóch lat szlag go trafia, bo chciałby już dorwać się do Fallout Equestria. Jednak z upartości swojej nie uczyni tego, póki nie dokończy trzeciego tomu KnK. Twierdzi, że nie chce się sugerować, aby później mieć materiał porównawczy do „użytku na poźniej”. Oczywiście nie mówi wprost, po co… ale na mój nos knuje pracę naukową. I dobrze. 5) Jest nieźle. Wierzcie mi, znam Obiekt już trochę, choć na pierwszy rzut oka straszny był z niego gbur i odludek… Ale kiedy w kontakcie uwzględni się parę poprawek, staje się nawet do zniesienia... (albo magia MLP FiM widać podziałała i w przypadku Obiektu). W każdym razie już tłumaczę, dlaczego jest nieźle: bo skoro Obiekt już tego nie wywali, to będzie przy tym dłubać, a potem jeszcze poprawiać i przestawiać, upgrade’ować i przekręcać… ale już tego nie schowa. A myślę, że szkoda by było. 6) Obiekt jak zawsze wrzuca sobie, że miejscami język albo styl kuleją, bo KnK pisze się po nocach albo w przerwach między jedną pracą a drugą, w dodatku kawałkami niekoniecznie po kolei. Jak go znam, kiedyś to popoprawia (a przy okazji trzy razy pozmienia zakończenia i główny plot fabularny, ale to akurat nieistotny szczegół). 7) Jakiś czas temu zapytałam Obiekt, dlaczego właśnie Twilight. Odparł, że w sumie to już nie bardzo pamięta, ale chyba właśnie przez historię z banem Hasbro na JotS. 8) Z czasem odratowałam, co się dało, klepane na wersji Worda z bodaj 1997. Na ten moment wersja googledocs jest zupełnie nieczytelna (tu osobiście zgadzam się z Obiektem, że cholerna polityka wielkich korpo nikomu nie wychodzi na zdrowie. Dla nich zawsze $$$ > kompatybilność). Cierpliwości, będzie - jeśli Obiekt nie ucestwi mnie po drodze.
- 2 odpowiedzi
-
- [adventure]
- [violence]
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Nie no, naprawdę? Na pewno to nie temat pułapka na mnie? 1) psychologia w dosłownym rozumieniu to nauka o duszy, a w znaczeniu bardziej normalnym o psychice (ludzkiej ale nie tylko, chociaż jajogłowi zabijali się przy temacie czy zwierzę może myśleć i odczuwać, z powodów religijnych. W końcu poszli na kompromis że u nieczłowieków myślenie nazwą "wglądem". A więc kucyki mogą mieć "wgląd"). Ale już bardziej do rzeczy - zasadniczo jest to gałąź nauki, przynajmniej od zeszłego stulecia, a więc dość młoda (jej początki datuje się na koniec lat XIXw.). Zajmuje się z grubsza tym jak istoty ludzkie myślą, i do czego ich to myślenie prowadzi (wcześniej podobną robotę odwalali księża, filozofowie i troskliwe mamy). Jeden z popularniejszych nurtów stwierdza, że to co człowiek myśli o sobie oraz o reszcie świata predestynuje jego sposób odczuwania, czyli emocje - co z kolei razem do kupy wpływa na sposób jego zachowania. Czyli np. osoba wiele rzeczy postrzegająca jako zagrożenie dla siebie, będzie roztrzęsiona od strachu, a co za tym idzie jej reakcje będą bardziej nerwowe albo unikowe w porównaniu do tego, gdyby uważała się za twardziela bądź zwyczajną osobę pewną tego, że umie rozwiązywać czekające ją problemy. Oczywiście każdy kij ma dwa końce. Pomocowa psychologia próbuje tłumaczyć, skąd biorą się zaburzenia i jak sobie można z nimi radzić. Po drugiej stronie stoi ogólnie pojęta psychologia reklamy i kontroli ludzkich zachowań - czyli badająca, jak na ludzi wpływać i różne ich słabostki wykorzystać. 2) nauczycielowi po nic, bo powinien się skupić na pedagogice. Żart. Okej, n-l o tyle powinin wyznawać się na psychologii, żeby potrafić przynajmniej częściowo zrozumieć sytuację (w tym i problemy) swoich pupilków i umieć ich skutecznie zmotywować do nauki, zamiast np. stosować metody pogłębiające krzywdzące wzorce (np. czyli np. nie cisnąć do śrubowania wyników dzieciaka, któremu starzy urządzają terror że ma minus przy ocenie bardzo dobrej). Oczywiście to moje prywatne zdanie, niestety 3/4 znanych nauczycieli ma u mnie słabą opinię PS.Jesteś z Opola? Możesz dopisać, że spotkałyśmy się na waszym przewiewnym dworcu PKS (chyba że w ostatnim czasie zrobili wam porządny remont i postawili np. jedną ścianę )
-
Carbonite Cool zmienił swoje zdjęcie
-
Hey hey. Zwariowany weekend bez chwilki na kompa, a tu takie bombardowanie Okey, spróbujemy w miarę po kolei... 1) Littlepip, pewnie nic specjalnie oryginalnego 2) mój zły? Swego złego nie posiadam 3) o boshhh... to są te cosie ze zmutowanych palmtopów, co się zaraza rozprzestrzeniają? Ani jedno, ani drugie. Korpo to zło! 1) Bug Queen. True royalty! 2) Pc, zdezelowany laptop Swego czasu próby z gitarą, nie polubiłyśmy się. 3) głośnej 4) wasteland wailers 5) Applejack (okej, to było ponizej pasa... Lyra? Albo Colgate? nie mam chyba jednego typu) 6) podoba mi się Lyra ^^ 7) ee-yup 8) odpowiem inaczej: jestem mobilna 9) ooo... episode 100. Pojechali ostro. 10) 3/10 Górołażenie, ogólna włóczęga, zamierzchłe seriale (nieobyczajowe :))) . 1. I am the Zerg. 2. Sparkle. 3. ... hybrid? 4. dobra książka, a po niej dobry film 0. Aaaa za wysoka lista pytań, przewijać muszę 1. Cool. Carbonite Cool 2. było kiedyś takie określenie "antyczna komoda"... 3. Przekładanie stron książek. Górki to bardziej dla radochy niż na sportowo. 4. pytanie padło. 5. patrz pkt 0. 6. patrz pkt 4. Lyra chyba zaczyna wygrywać... 7. Bez zmian 8. Green Daya też. Czasem. 9. High Hopes, banda Pinka Floyda 10. AJ, silna baba ze wsi. 11. ee-yup 12. planszówki. 13. skrzypców nie zepsułam jeszcze 14. Nie zmieszczę listy, forum by się zwiesiło ale powiedzmy że przedkładam jakość nad ilość, klasyczna fantastyka i scifi trzymają się mocno w moim prywatnym rankingu. Czyli Gibson bardziej niż Webber. 15. skoro tu trafiam, wychodzi że kreskówki 16. Sean Connery. Z rodzimych Fronczewski Witaj, I'm Cool. So Cool:) O, koniec, udało się! No to pędzę upolować jakieś marchewki na szamkę:))) Hugs 4 all!
-
Allo, Londyn! Okey. Ja tak trochę z przypadku, rzekło by się, nietypowo - choć znając ludzkość, pewnie tylko się łudzę i dokładnie powielam jakiś czyjś schemat. To może pokrótce, skąd się tu biorę. Z zasady kucyki i ich niepohamowana ekspansja stanowią dla mnie swoisty fenomen, który trochę trudno ogarnąć, ale który podziwiam. I grunt, że oglądanie ich sprawia frajdę, zręcznie podkolorowując szarą brudną rzeczywistość. Początkowo myślałam sobie: ot, kawałek rozrywki. Potem: wokół tego robi się coraz większy szum. Ale super, że ludzie mogą się w nim porealizować (sama akurat realizować się nie zamierzam, bo antytalencie ze mnie wzorowe ^_^). Latka mijają, serial się rozwija, moja konsumpcja dobra kulturalnego trwa w najlepsze... jak widać fandom też się trzyma (skoro nie kipnął po roku, rokowania wydają się niezłe), w końcu stwierdziłam: może i czas zaznaczyć swoją skromną obecność a nie tylko zaglądać anonimowo. Wielkiego zaangażowania w kolejną scenę nie przewidwałam (i chyba nadal niespecjalnie przewiduję), ale dziś rano słoneczko optymistycznie zaświeciło (viva la Celestia!), więc oto postanowiłam sobie pojawić się... ...tymczasem trochę o mnie (pytania bezczelnie zerżnięte z innych tematów): Ulubiony kuc: Rarity. Bo klasa. Nieulubiony kuc: Czasem Pinkie. Ale nie jej wina, zaś przypomina mi kogoś. Motto życiowe: For the Horde! Aaaa... nie, to mojego brata. Chyba zatem: "zepsułeś - napraw" Preferred realm: StarCraft. Kerrigan owns, blondie go home. PS. Star Trek tyż daje radę (uwaga, antihate shields activated) Dubbing: NIE. Fanfikcje: Nie popełniam. Przyjmuję różne, poniaczowe i nie tylko, w rozsądnych dawkach. Ostatnio zgłębiam muzykę @ FoE. Snowdrop. Well... na razie chyba inaff.